Strona 20 z 23
Źródło rzeki
: 07 cze 2023, 20:53
autor: Minoderia Mirażu
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
- Stwierdzenie faktu zmusiło Sytherai do odwrócenia spojrzenia od miodowego ślepia niemal sąsiadującego teraz z jej własnym. Milczała, nie potwierdzając tego, co powiedział. Widziała, że nie był głupi, toteż wątpiła, by jej zaprzeczenie zadziałało w najmniejszym stopniu. Przełknęła cicho ślinę i przesunęła wnętrzem łapy po łuskach masywnego samca ponownie, starając się skryć zakłopotanie. Bo, należy przyznać, dawno nie zdarzyło się, by wybita została z tropu w ten sposób. Jakiekolwiek jej relacje z przeciwną płcią ograniczały się do podróżowania ze znienawidzonym, przybranym bratem, a także do nierzadko kokieteryjnej manipulacji, aby osiągnąć pożądany cel. Nigdy jednakże sprawy nie posunęły się tak daleko, a Sytherai była na tym polu całkiem... nijaka. Bliskość była tym obszarem życia, który pozostawał jej nieznany. Stwierdziła więc, że poczeka na rozwój sytuacji, obserwując. Ucząc się kolejnego zachowania.
Zadrżała pod jego dotykiem i kolejnymi muskającymi jej szyję oddechami, ale była to raczej bezwarunkowa reakcja jej ciała. Nie rozumiała, co zachodziło w Gradzie i dlaczego budziło to w nim widocznie skrajne emocje. Z drugiej strony jednak nie zamierzała przyznawać się do swojej niewiedzy, bowiem ta działała na niekorzyść. Pozostawała więc bierna i pozwalała nieznajomemu robić to, czego chciał. Gdy jednakże przestał i znów przytknął nozdrza do jej własnych, ostrożnie pokręciła głową, by otrzeć ich nosy o siebie i uśmiechnęła się znowu. Nawet, jeśli nie była świadoma tego, co się właśnie działo, starała się grać najlepiej, jak potrafiła. Tak, by nie budzić w nim żadnych niepotrzebnych skojarzeń z nią osobą. Ot, zapewne miał ją za samicę, którą... No właśnie, co?
– Nie byłam. – przyznała wreszcie i uniosła obie przednie łapy, znów ujmując jego policzki w ich wnętrza. Delikatny uśmiech utrzymywał się na jej pysku, gdy w międzyczasie zastanawiała się nad doborem słów i własnym swoim zachowaniem. Co zamierzał? – Czy to coś zmienia, Gradzie?
Powoli wysunęłaby się spod niego i ułożyłaby się wpierw na prawym boku swojego ciała, podpierając się łokciem, by zaraz przewrócić się na brzuch i obejrzeć się na górskiego. Wpatrzyłaby się w jego ślepia w zastanowieniu, pozwalając jednakże utrzymać się temu wyrazowi na jej pysku przez niewielką chwilę. Zaraz na jego miejsce wkroczyło rozbawienie, jednakże wprawione oczy dostrzegłyby, że było w tej sytuacji nieco zbyt wyuczone – a ponadto gdzieś z nim tliła się niepewność.
Grad Skał
Źródło rzeki
: 27 cze 2023, 19:59
autor: Grad Skał
Czy on zawsze taki był? Pierwszy do walki, pierwszy do gorzkich słów, wiecznie wkurzony, odrzucający analizowanie. Jeśli taki właśnie był to czemu nie mógł po prostu posiąść tej obcej mu samicy? Te wszystkie momenty kiedy obijał komuś na ceremonii pysk. Kiedy chciał by wszyscy łącznie z Mahvran brali go za durnego osiłka. Czemu nie potrafił być taki teraz?
Widział ją, młodą, niepewną lecz pragnącą jego dotyku. Na jej pysku nie dostrzwegł przerażenia, niechęci czy obrzydzenia. Delikatne rysy czasem znaczyła zmarszczka uśmiechu i... przyjemności.
Przyznała się.
Sam tego chciał. Drążył temat i dostał to czego chciał. Koniec bajki, koniec przyjemności. Zanim jednak zdołał oprzytomnieć padło pytanie które sprawiło, że znów lekko otwarł pysk. Przyglądał się jej uważnie tak jakby patrzył w ciemną przepaść w której pragnął się znaleźć. Jeden krok i zniknie w pełni oddając się rozkoszy.
Czy to coś zmienia?
Muskała go swoim ciepłem kiedy się spod niego wyswobodziła. Nie odeszła jednak, a... Aoha nabrał więcej powietrza przez nozdrza widząc jaką pozę przybrała.
Wykonał więc krok w przepaść.
delikatne zbliżenie
Podszedł do niej, widział cień niepewności na jej pysku, ale wiedział już co robić. Skoro zachęcała go do tego by na nią wszedł, to też uczynił. Ocierając się płytami podbrzusza o jej grzbiet zbliżał powoli swój pysk do jej głowy. Grzywa samicy przyjemnie łaskotała, jej zapach upajał, a jej ciało – bogowie, czując je tak blisko przez myśl mu nawet nie przeszło, że walki były dla niego najważniejsze w życiu. Jeśli chciałaby by podskoczył, pewnie by to zrobił by tylko znów móc poczuć ją pod sobą. Mając już pysk na wysokości jej policzka szepnął.
– To pewnie zaboli, ale tylko chwilę.
Następnie wypuścił powietrze z nozdrzy by połaskotać ją za uchem. Za oddechem podążył jęzor którego końcem naznaczył trasę od ucha po żuchwę.
– Jesteś piękna, pchełko.
uśmiechnął się pod nosem i zsunął pysk ku jej szyi jednocześnie oplątując swoim masywnym ogonem jej ogon. Uszczypnął zębami skórę szyi po czym przejechał po jej boku końcem języka znów wywołując w niej dreszcze.
Mając jej ogon spleciony ze swoim mógł w końcu zbliżyć się do niej biodrami. Zrobił to co obiecał. Nie wbijał się w nią, a wsuwał powoli. Był blisko więc czuł kiedy się spina czy chce wycofać. Wtedy wracał do jej ucha.
– Obiecałem, ja słowa nie łamię.
to powiedział już z nieco większym trudem.
Musiał przyznać, że dawno nie miał przy sobie samicy, a już na pewno nie tak pięknej i młodej... Chciał stać się z nią jednym jak najszybciej jednak nie chciał jej spłoszyć. W końcu nie był też narwanym młokosem. Ruchy były powolne.
Sytherai
Źródło rzeki
: 27 cze 2023, 21:52
autor: Minoderia Mirażu
- Widziała jak bił się z myślami, a kolejno zaskoczenie, jakie spowodowała w nim swoim pytaniem. Właściwie zamierzała zaraz podnieść się z ziemi i rzucić żartobliwym hasłem, skutecznie neutralizując tym napięcie, jakie wytworzyło się pomiędzy nimi – a przynajmniej sprawić, by utrzymywało się ono w zupełnie mniejszym stopniu. Grad odebrał jednakże nie tylko jej słowa, ale również jej zachowanie jako... zaproszenie, burząc tym samym mylne wrażenie smoczycy, jakoby miał zrezygnować z czegokolwiek, do czego dążył jeszcze przed chwilą. Wykonał krok w przepaść, a ta nie oponowała i pochłonęła go zgodnie z życzeniem.
Reakcja na zbliżenie
Przysunął się i ruchem, który można było określić niemalże jako zgrabny, naparł ciałem na jej własne – nie sprawiło mu to znacznego problemu, wszak był od niej wyraźnie masywniejszy. Wydłużone ciało smoczycy wymusiło na niej, aby uniosła nieco biodra z pomocą samca, grzbietem szczelnie przylegając do jego podbrzusza, a nawet krańca żeber. Własną klatką piersiową oraz przedramionami wsparła się mocniej na gruncie. Tylne łapy Sytherai zadrżały, zaś całym jej ciałem wstrząsnął niewielki dreszcz, gdy smok przysunął pysk bliżej jej własnego. Niepewność prędko bowiem zmieszała się z ekscytacją, jaką niosło ze sobą nowe doświadczenie, tak zupełnie odmienne od wszystkiego tego, co poznała do tej pory. Ostrzegł ją o bólu, co skwitowała jedynie słyszalnym przełknięciem śliny. Mruknęła niezgrabnie, kiedy uczuła łaskotanie wywołane jego oddechem i poruszyła barkami, gdy przesunął językiem w dół jej szyi. Komplement zaś utkwił w jej łbie, wprawiając ją w stan szczególnego zamyślenia. Nie trwało to jednak przesadnie długo, bowiem wraz z kolejnymi dreszczami przebiegającymi po jej skórze, cała sytuacja posuwała się stopniowo coraz dalej. W dalszym ciągu pozostawała bierna, pozwalając Gradowi na najdrobniejsze czyny, jakich dopuszczał się w tym momencie. Na dotyk, na układanie jej ciała zupełnie tak, jak sam tego chciał. Czy powinna coś robić w tej chwili, czy jedynie grzecznie pozwalać mu na to, pokazując, że to jednak ona miała go w garści? W końcu to właśnie ona spowodowała, że jednak uległ. Nawet, jeśli w rzeczywistości nie znała tej żądzy, nie wiedziała jak należy postępować w jej obliczu, uznała, że najlepszym sposobem będzie pokazać samcowi, że to do tego właśnie dążyła, choć pozostawało to dla niej do tej chwili nieznane i nie była świadoma istnienia tej formy bliskości.
Czy Grad był doświadczony, czy kierował się jedynie instynktem?
Ból nadszedł, zmuszając Sytherai do zaciśnięcia własnego ogona na tym, który należał do Gradu. Wstrząsnął całym jej ciałem, zaś w kącikach ślepi wężowej pojawiły się niewielkie, kryształowe kropelki, które mimowolnie ujrzały światło dzienne. Zachłysnęła się powietrzem, wydając z siebie krótki, świadczący o odczuwanej przez nią nieprzyjemności odgłos. Chwilę to trwało, przyprawiając ją o nieprzyjemne uczucie, zupełnie takie, jak gdyby świadomie czynił jej krzywdę. Miał jednak całkowitą rację mówiąc, że nie łamie słowa, bowiem ból odszedł niedługo zgodnie z tym, jak zapowiedział. Powolna, mechaniczna czynność, która nie wymagała od niej zbytniego zaangażowania, dała jej możliwość odpłynięcia ku przemyśleniom, jakie przyszły do niej nawet wtedy, gdy ciężko było odbiec myślami od tego, co działo się właśnie z jej ciałem.
Zapewne to musiało być mistyczne zbliżenie, które wpływało na uczucie, jakiego doznała przy kontakcie z górskim. Myśli podpowiedziały jej, że musi być to coś intymnego, zważywszy na niepewność smoka, a także na to, jak blisko siebie właśnie się znajdowali. Ba, ich ciała połączyły się wręcz w dosłowny sposób, co odebrała jako faktyczną metaforę zbliżenia się do drugiej, smoczej duszy. Nigdy nie wierzyła we wszelkiego rodzaju połączenie na duchowym poziomie, odnalezienie swej drugiej, jedynej słusznej połówki. Z jakiego powodu więc doświadczenie, z jakim właśnie zapoznawał ją obcy samiec, sprawiło, że poczuła się bliżej niego, to jest w sensie mentalnym, aniżeli kogokolwiek innego kiedykolwiek?
Jak właściwie czuła się względem tej sytuacji? Dobrze? Źle? Och, bogowie, przecież nie pozostawała neutralna! Dlaczego więc tak trudno było jej opisać pokrótce jej emocje – te prawdziwe, przed samą sobą? Wkrótce nawet język jej myśli począł się plątać, odbierając jej zdolność analizy całej sytuacji. Wyglądało więc na to, że zmuszona będzie pomyśleć o niej... później. Drżenie jej ciała wzmogło się, podobnie jak ciche sapnięcia, wskazujące na zmęczenie. Mięśnie jej pozostawały napięte, zaś walka z utrzymaniem się na łapach wymagała zapotrzebowania na tlen, gdy samiec utrudniał tę czynność. Wkrótce więc Sytherai poddała się i opadła na ziemię z kolejnym pomrukiem, zaciskając szpony na ziemi, której grudki przesunęły się w ślad za pazurami. Czuła, jak niepoznane dotąd uczucie wzbiera w niej, kumulując się na wysokości podbrzusza, uwierając i powodując dyskomfort. W pierwszej chwili zamierzała poprosić, by przestał, bowiem nieprzyjemne spięcia mięśni jej brzucha zdecydowanie nie należały do najprzyjemniejszych. Towarzyszące temu ciepło, poczucie, że za moment wydarzy się więcej, nie pozwoliło jej jednak wydobyć z siebie choćby pisku. Trwała więc tak, zanim nie doświadczyła tego, co miało być zwieńczeniem odczuwanego przez nią dyskomfortu. Przez moment poczuła się, jakby została ogłuszona jakimś niezidentyfikowanym, ciężkim przedmiotem uderzającym w tył jej łba. Zacisnęła ślepia i wsłuchiwała się w własny, przyspieszony oddech, przerywany sapnięciami, a także w pomruki jej towarzysza. Zwiotczała całkiem w jego łapach, czując, jak gdyby zupełnie uszły z niej siły. Wbrew pozorom, całość była niespodziewanie dla niej pozytywnym doświadczeniem.
Nie była nawet w stanie powłóczyć łapami, by odsunąć się spod Gradowego cielska, toteż poczekała, aż sam to zrobi. W końcu do tego doszło, a zaraz runął na ziemię obok. Przydługawa grzywa przysłoniła jej oczy, zaś reszta jej ciała powolnie dołączyła do przedniej jego części, układając się na gruncie. Samotniczka uniosła łeb, odrzucając ze ślepi rude włosie, dysząc żałośnie jak umęczony walką drapieżnik, zanim nie przysunęła się do samca, leżącego przecież całkiem blisko. Oparła na nim łeb oraz jedną z przednich łap, zaciskając pazury na jego łuskach. Nie uczyniła mu tym żadnej krzywdy, natomiast uczuła desperacką potrzebę przylgnięcia do jego ciepła raz jeszcze.
Nie żałowała. Po raz pierwszy od dawna nie była w stanie myśleć o prędkim wyborze jakiejkolwiek z masek, toteż milczała w ten sposób, całkiem obezwładniona. Świadoma była jedynie własnego oddechu uderzającego o masywną ścianę z łusek barwy ciepłej szarości, a także poruszającej się w rytm oddechu Gradu klatki piersiowej, jaka znajdowała się pod jej łapą.
Grad Skał
Źródło rzeki
: 01 lip 2023, 22:32
autor: Grad Skał
Nie sądził, że sprawy się tak potoczą. Oczywiście nie żałował. Musiałby być głupcem by żałować. Po prostu nie sądził, że będzie mógł odpocząć przy ledwo poznanej samicy. Przymknął ślepia waląc się na ziemię obok niej. Przekręcił pysk w jej stronę obserwując jak układa się obok. Nikły uśmiech prześlizgnął się przez jego pysk. Nie uciekała. To dobry znak. Chyba? Stary głupiec... ciesz się póki jeszcze obok ciebie leży.
Wyciągnął łapę ku jej bujnej grzywie odgarniając ją z jej pyska. Była śliczna, jak malowana. Czy jego łapsko nie zmąciło przypadkiem jej wyglądu? Czy to co zrobił nie zniszczyło tego kim była?
Przymknął miodowe ślepia i słuchał jej oddechu. Był szybki ale teraz się uspokajał, podobnie jak jego.
– Nie powinienem tego mówić ale chciałbym znów cię spotkać.
odezwał się w końcu wiedząc, że ten moment nie mógł trwać wiecznie. On będzie musiał wrócić do Mgieł, a ona... zniknie na terenach Wspólnych czy za granicami. Jego zapach zostanie z nią jeszcze na jakiś czas, ale nie zmieni to jej natury. Jeśli znów będzie taką kokietką jak przy nim... uśmiechnął się lekko pod nosem. To nie była jego sprawa prawda? Nie obiecywali sobie nic poza tą chwilą przyjemności w swoich objęciach.
Bawił się jej sierścią opadająca z boku pyska. Chciał nacieszyć się jeszcze tą chwilą zanim zniknie zupełnie.
Sytherai
Źródło rzeki
: 02 lip 2023, 12:01
autor: Minoderia Mirażu
- Zmrużyła ślepia, kiedy palce smoka zatopiły się w falach rudego jej włosia, odsuwając je tak, by nie przysłaniało dłużej jej oczu. Westchnęła cicho i z dozą szczerej niechęci, do której – oczywiście – nigdy by się nie przyznała, odsunęła łeb od szyi górskiego, by omieść spojrzeniem jego pysk. Niemalże przymknięte ślepia nadały jej rozespanego wyglądu, zupełnie jak gdyby wybudził ją z popołudniowej drzemki. W międzyczasie palce jej przedniej łapy kreśliły bliżej nieokreślone szlaczki na klatce piersiowej samca, zupełnie tak, jakby samotniczka badała każdą znajdującą się tam łuskę z osobna, w wymyślnej kolejności. Nie miała dostatecznej świadomości na temat tego, co właśnie miało miejsce. Kim stała się dla Gradu? Jakie znaczenie on miał teraz dla niej? Czy tego rodzaju bliskość zobowiązywała ich do czegokolwiek względem siebie? Zamierzała uniknąć nawiązywania bliższych relacji. Zacisnęła kły, zaraz jednakże zreflektowała się i rozluźniła szczęki. Nie miała nic przeciwko fałszywym znajomościom, ba – nawet partnerstwu, do momentu, gdy nie towarzyszyły temu żadne zobowiązujące emocje z jej strony. Właściwie nie przywiązałaby wagi również do tego spotkania, jednakże nieliczne informacje zaczerpnięte w przeciągu całego jej życia, mówiące o tym, czym bywała dla siebie dwójka smoków, a także fakt, iż Grad potraktował to w pewnym sensie poważnie zawahawszy się, obudziło w niej niepokój. Co jeśli istotnie zbliżenie to nie było jedynie częścią jej gry, jednym z momentów, w których zachowała kontrolę, a wręcz przeciwnie – stało się wytyczoną trasą, przez którą musiała przeć, powoli stając się tym, czym nigdy więcej nie chciała się stać?
Jego słowa przerwały tok jej myśli, toteż Sytherai słuchała ich przez chwilę. Chciał spotkać się ponownie. Jej żołądek sprawił wrażenie pochwyconego i wywróconego na drugą stronę przez losowego drapieżnika z wyjątkowo groteskowym humorem. Więc jednak całą tę sytuację potraktował na swój sposób zobowiązująco. Nie przerażało jej to ani trochę. Tym, co przeraziło ją do tego stopnia, by zimny dreszcz przebiegł w dół długiego jej kręgosłupa, był fakt, że i ona zechciała ujrzeć samca raz jeszcze. To osobliwe pragnienie wybijało ją z rytmu ilekroć wróciła do niego myślami. Nie miała wyjścia, na to wyglądało, więc pozostało jej tłumaczyć samą siebie tym, czym zazwyczaj to robiła. Dla gry pozorów. Tylko i wyłącznie.
Druga z jej łap dołączyła do pierwszej, powoli przesuwając się z nią po bokach szyi Gradu. Wylądowały one na jego policzkach, tuż pod charakterystycznymi wypustkami, które miał na pysku, zaś Sytherai dobrą chwilę lustrowała Mglistego spojrzeniem. Łuki brwiowe smoczycy poruszyły się, powoli ściągając się ku sobie. Zauważyła niewielki uśmiech, gdy zdawał się coś analizować. Nie odpowiedziała jednak tym samym.
– Ja też, Gradzie. – mówiła półszeptem, wspierając się teraz na nim, bowiem oparcie w przednich łapach straciła na rzecz ujęcia jego pyska. Czy nie prościej było uniknąć tego spotkania, pozwalając sobie na pozostanie względem nieznajomego obojętną? Czy chciała wplątywać się w skomplikowaną intrygę, która nieświadomie dla niej była konieczna zapewne tylko i wyłącznie w jej własnej głowie? – Bardzo chcę znów Cię zobaczyć. Jak najprędzej.
Błądziła wzrokiem po jego pysku, jakby próbowała wymusić na jego rysach ułożenie się w potaknięcie, czemu towarzyszyłoby skinienie łbem. Nie miała jednak takiej mocy, by stało się to bezwzględnie. Przysunęła nozdrza do jego własnych, znów powodując subtelne ocieranie się o siebie ich nosów. Owiała go ciepłym oddechem, teraz zdecydowanie już spokojniejszym, aniżeli przed chwilą. Musnęła jego nos wargami i milczała chwilę, zanim nie zdecydowała się odezwać ponownie, tak samo jak poprzednio cichym tonem.
– Dlaczego "nie powinieneś tego mówić"? – chodziło o stado? Może złamał jakąś wewnętrzną zasadę, która zakazywała Mgłom bratania się z samotnikami?
Być może mogłaby tę informację wykorzystać, by niewątpliwie odsunąć go od siebie.
Nawet, jeśli nie było to coś, czego chciałaby bezwzględnie.
Grad Skał
Źródło rzeki
: 21 sie 2023, 11:52
autor: Nowy Porządek
Generalnie Kaynya nie zapuszczała się na wolne tereny, bowiem śmierdziały one ubóstwem oraz zgnilizną, która jechała z gorszych przedstawicieli wolnych stad. Były to tereny bardzo niekomfortowe, bowiem można było po dłuższym czasie odnieść wrażenie, że smok samoistnie się umniejsza i ewoluuje do tyłu... były jednak miejsca pozbawione takiego stanu rzeczy. Zazwyczaj spowodowane było to urokiem danego miejsca, bądź jego wyjątkowością. Była to wyjątkowość widziana jedynie przez jej wspaniały, nieomylny, elitarny oraz wszechwiedzący umysł. Trzeba było mieć to coś, żeby ujrzeć to co ona... a sama ona przesiadywała sobie w płytszej wodzie przy źródle, ciesząc się chwilowym chłodem, który to był miłą odskocznią od ciągłych upałów... dlaczego ktoś musiał podpalić te słońce?
Trans Bitewny
Źródło rzeki
: 23 sie 2023, 22:59
autor: Trans Bitewny
Leciał akurat dosyć niestabilnym i chwiejnym przez liczne turbulencje lotem (specjalnie w nie wpadał, łatwy lot to nudny lot), a w łapach przyciśniętych do ciała trzymał parę rzeczy. Znów zamierzał poszukać nieco dobrego drewna, a jako że ostatnio rzeźbił nieco na wyrost. Tym razem jednak miał ze sobą swojego modela – kwiatka – któremu zamierzał wyrzeźbić znacznie lepszą doniczkę, tym razem już trzeciej generacji. Siedział też i głowił się trochę nad tą całą szklarnią o której opowiadał mu Hrasvelg... ale z tym już nie było tak łatwo. Kwiatek jakoś dychał, więc jakoś udawało się go utrzymywać przy życiu, a to chyba dobrze, nie? Tak czy inaczej kiedy tak leciał, spostrzegł jakąś sylwetkę na dole. Akurat tam, gdzie nie było żadnych drzew. Smok na terenach niczyich, niby nic nowego, a jednak wytężył wzrok z zaintrygowaniem. Obniżył nawet nieco lot... aż się zachwiał jeszcze bardziej niż zwykle, ledwie utrzymując swoje przedmioty w garści. Wytrzeszczył ślepia w niedowierzaniu. Nowy Porządek już tu była? Sama??? Tak szybko? Może na kogoś czekała? Tak. Na pewno, zdecydowanie. Na
niego!
Wylądował z przytupem, ale uważając, by kwiatkowi nic się nie stało przez nieco brutalne lądowanie. Ukradkiem wrzucił nieużyte kostki drewna i inne rzeczy w krzaki, coby nie zauważyła, że ta miska była zaledwie bardziej obiecującym prototypem. No trudno, już po ptokach, jakoś to załatwi. Odbił się nad wyraz miękko, wytracając powoli impet przez krótki trucht. Idealnie, by się do niej zbliżyć. Jego pysk rozświetlił drapieżny, zadziorny uśmieszek. Posłał jej mrugnięcie jednym okiem, patrząc z góry na niższą rybkę.
–
Hej, mała. To dla mnie to powitanie? Nie trzeba było – zachichotał, machając wymownie łapą. Po tym pochylił się, unosząc lekko jedną z brwi. –
To dla ciebie. Wtedy, na spotkaniu, kiedy sobie zniknęłaś, zostawiłaś kwiatka. To wsadziłem go w tę wspaniałą doniczkę, mojej roboty rzecz jasna – wyjaśnił pokrótce, podstawiając jej pod nos
doniczkę z kwiatkiem.
–
Doniczka rzecz jasna wytrzymała, nieprzemakalna, o, zobacz, a tu jest ziemia najwyższej jakości, własnołapnie ją zbierałem! A tutaj patrz! Twoja mała, wściekła podobizna! – wyszczerzył się szeroko, wskazując na pojedynczy łebek wyrzeźbiony w misce z kwiatkiem. Zastukał szponem, oddalając łeb. –
Jestem z niej dumny. Moje dotychczas najlepsze dzieło! Nie musisz dziękować. Dla takiej damy same najlepsze rzeczy!
Nowy Porządek
Źródło rzeki
: 03 wrz 2023, 12:45
autor: Nowy Porządek
Jej spokojny relaks musiał zostać przerwany przez bardzo nieproszonego oraz niespodziewanego gościa. Szczerze mówiąc, to spodziewała się go najmniej ze wszystkich potencjalnym osób, a to jedynie utwierdziło ją w przekonaniu, że tereny wspólne musiały należeć do ziemi, bowiem kręciły się tutaj bardzo... nietypowe osoby. Pod tym negatywnym kątek oczywiście. Nieokiełzany ogier, który to za nic miał obyczaje oraz generalny przykład kultury osobistej. Szczerze to mogła powiedzieć, że był smokiem, którego już raczej ciężko było naprawić. Mogła mu jedynie przyznać, że z pewnością był pewny siebie. Czy słusznie, czy nie to nie miało większego znaczenia. Ważne było to, że musiała jakoś go znieść.
Przyjrzała się doniczce, która to była nietypowym prezentem. Oczywiście o jej praktyczności. Czy generalnym zastosowaniu można było dywagować, tak jej mała podobizna była nawet w pewien sposób zabawna. Grunt, że rozumiał, że jej nerwy trzymają się na bardzo cienkiej lince....
– Mógłbyś przeznaczyć ten czas na treningi robaku. – Odburknęła przyglądając się doniczce z bliska. – Ale dzięki. Lubie patrzeć na nowe rzeczy w grocie. To przypomina o moim statucie. O Elitaryzmie. – Bo przecież właśnie najlepsi dostawali bezinteresownie prezenciki... czyż nie? Oczywiście, że tak. Cieszyła się, że wreszcie któryś mglisty o tym pomyślał. Raczej błędem byłoby spodziewać się po nich jakiejkolwiek wartości, począwszy od ich samych, dlatego samiec można by tak powiedzieć.... przeskoczył skokiem w dal zapewne tuzin pokoleń tych degeneratów.
Spojrzała ponownie na Transa przenikając tym swoim zabójczym i pełnym pogardy wzrokiem. Pysk był obojętny, jakby nawet jej najmniejszy mięsień nie zamierzał reagować na jego obecność.... po chwili ciszy jednak się odezwała. – Cóż. Dałeś mi w zasadzie najlepsze co możesz zaoferować. To niewiele. Acz. To wciąż najlepsza rzecz. – Tutaj się zatrzymała kładąc donice na bok. – Najlepszymi rzeczami trzeba się dzielić. Zwłaszcza ze mną . – Tutaj zaznaczyła, aby wszystko było jasne. Na tym polegała harmonia i spójność rzeczy. – Najlepszym co możesz dostać to ja. Dlatego powiedzmy, że w miarę odwdzięczenia się możesz wybrać coś, co chcesz ode mnie. Nie wiem, co twój mały móźdżek może sobie pomyśleć, ale wysil łeb. A jak nic ci nie przychodzi, to zwykły trening może wystarczyć. To, że jesteś duży nie znaczy, że twoje mięśnie się do czegokolwiek nadają, A zaznaczę, że uczył mnie najlepszy wojownik, a to już coś znaczy. Ale wybór należy do ciebie. Co chcesz? – Oczywiście chodziło jej wyłącznie o czysto normalne rzeczy, bądź na przykład jakiś wykład o prawach rządzących tym światem. Bogowie mogli jednak wiedzieć, co sobie ten Trans wymyśli.
Trans Bitewny
Źródło rzeki
: 30 wrz 2023, 19:50
autor: Trans Bitewny
Ów nieokiełznany ogier uśmiechał się do porządnej klaczy głupawo, kiedy ta przyjęła jego prezent z należytą ostrożnością. Wiedział, że głupia samica patrzyła nań z miłością i pożądaniem, które skrywała za tą niesamowitą otoczką chłodu. Zawsze tak robiły. Dlatego też jej słowa wcale a wcale nie zepsuły mu humoru, czyniąc efekt wręcz przeciwny – zapewniły jedynie, że wszystko to co zrobił miało sens oraz doprowadziło do tego, że i ona miała teraz lepszy dzień. No i górował nad nią samym faktem tego, że był w stanie kontrolować jej humorki prezentami, które to wspaniałomyślnie nauczył się robić. No, może nie miał aż takich rozkmin, ale mniej więcej o to tu przecież chodziło.
– Oczywiście – przytaknął posłusznie, nadal szczerząc się od ucha do ucha. A mógłby i się podzielić z nią swoim majątkiem, jakby bardzo chciała. Co prawda zbierał na swój rozwój osobisty parę groszy, coby może lepiej się podszkolić w paru rzeczach związanych z pływaniem w głębinach z ojcem, ale to tam mogło zaczekać. Nie bał się polować ze zdwojonym wysiłkiem by sprawić jej jeszcze jeden drobny podarunek.
– To ten. Trening, tak – zakołysał się na palcach, stając w górę i w dół, przytakując energicznie. Teraz to jej pokaże. Nadal pamiętał o ich układzie z dawien dawna. Nie przyszło m nawet na myśl, że mógłby najzwyczajniej w świecie poprosić o coś konkretnego. Trudno. No to postanowił pójść na około. Jego mięśnie łap lekko się poruszyły, napięte. Bardzo dobrze widoczne, należało nadmienić. Warto zwrócić na to uwagę. O tak. Mhm.
– To od czego zaczynamy? – niewinne pytanie. Jeszcze nie był pewien czego miał się po niej spodziewać.
Nowy Porządek
Źródło rzeki
: 30 wrz 2023, 20:03
autor: Nowy Porządek
Samica nie podzielała jego entuzjazmu. Szczerze mówiąc, to za już swoje uśmiechanie powinien dostać nieco ciosów na ryj, które to łagodnie mówiąc naprostowałyby jego temperament. Oczywiście w przypadku, jakby ten miał faktycznie jeszcze jakieś pozostałości po oleju w głowie, który pod wpływem drgań mógłby przywrócić mu godność i rozum smoka.
– Od pompek. – Odezwała się chłodno i z wyczuwalną dominacją. Dobry trening to ten z dobrym przygotowaniem się. Każdy jełop mógł odwalać jakieś nic nieznaczące wigibasy, ale ona nie tolerowała takiego marnotrawstwa. Liczyła się efektywność i jej efekty. – I lepiej żebyś ruszył zad. – Po czym sama zaczęła robić pompki. Takie na jakie smok mógł się zdać. Miała nadzieje, że Kęsek i w tym nic nie nawali.
Trans Bitewny
Źródło rzeki
: 30 wrz 2023, 20:13
autor: Trans Bitewny
– Pompek? – zdziwił się nieco. Szybko jednak poczuł, jak delikatna ekscytacja przewija się wzdłuż jego kręgosłupa, sięgając aż po sam czubek ogona. Przypatrywał się temu co robi z zaciekawieniem. Jeśli uważała, że nie umiał trenować i wcale tego nie robił to była w olbrzymim błędzie. Ale fakt faktem takich ćwiczeń nie zdarzyło mu się jeszcze ten, no. Ćwiczyć.
Podreptał bliżej niej, przybliżył do jej polika pysk i chuchnął rozbawiony, kiedy robiła pompki. Po tym odsunął się na niby tylko po to, by podejść do niej od tyłu i spróbować stanąć idealnie nad nią jako ten sporo większy, tak szybko jak tylko potrafił, zanim ta się zorientuje, by zrobić tę całą "pompkę" i cały ciężar swojego ciała zrzucić na nią, przygwożdżając ją do ziemi ze śmiechem. Jakoś nie za bardzo mu się widziało trenować bardzo na serio i poważnie, kiedy mógł wykorzystać ten wspólny czas na poprzeszkadzanie jej. Albo coś takiego. Przy okazji tyknął ją w lewą część tylnej miękkiej tkanki ciałaDUPĘ, ale tak musną, ot, by przypomnieć o tym, że jeśli miał, to właśnie to zrobił. I przegrała, proste.
Źródło rzeki
: 03 paź 2023, 15:03
autor: Nowy Porządek
Nowy Porządek była smokiem, którego z pewnością nie trudno było zdenerwować. Ba! Było to bardzo łatwe. Czasami nawet wystarczało samo to, że pochodziło się z innych strony niż było to właściwe. Tutaj jednak były przekroczone pewne granice! Granice! Momentalnie spięła wszystkie mięśnie obracając się wciągu sekundy frontem do Transa. Zmierzyła go morderczym wzrokiem. Pełnym śmierci. Ziemna jednak nie zaatakowała. O nie. Wiedziała, że oderwanie mu teraz łba sprawiłoby, że ziemia miałaby problemy. Dlatego nie mogła iść na łatwiznę.
– Zbliż łeb. – Zagaiła uroczo, samej wyglądając jakby jak jej matka przy jazdach. A gdyby Trans zbliżyłby swoją głowę jak kazała, to ta przywaliłaby mu z dyni! Tak! Z dyni! Nie na tyle mocno, aby mu coś zrobić, a jedynie tyle, aby poczuł ból. Tak się uczyło psy.
Trans Bitewny
Źródło rzeki
: 06 paź 2023, 12:32
autor: Trans Bitewny
Wydał z siebie ciche "uuf", kiedy Kaynya zwiała spod niego w przeciągu mrugnięcia okiem, a jego ciało zanurzyło się w lekko zmiękczonym rzecznym mule. Uniósł na nią wzrok, podniósł łeb i jak gdyby nic z uśmiechem i cichym stęknięciem podniósł się raz-dwa. Jego mięśnie zadrżały i otarły się o siebie, a błoto, niczym woda, spływała wodospadem po błyskających w słońcu łuskach. Nawet jego szczęka wydawała się bardziej kanciasta pod tym kątem... taka męska. Pełna testosteronu. Powoli przysunął łeb, nie spuszczając zadziornego spojrzenia z morskoej smoczycy.
– Aaaawww. To bardzo urocze, jak na No- – nie zdążył dokończyć swoim przesadnie, wręcz ironicznie przesłodzonym tonem, nim na jego czoło spadł niczym bomba kolejny cios. Odbił się on echem w okolicy, takie głuche stuknięcie, a sam Trans potrząsnął łbem, wyraźnie zaskoczony. Szczwane babsko. Wykrzywił kąciki pyska w enigmatycznym uśmieszku, trzymając od niej odpowiedni dystans.
– Tak się chcesz bawić? Dobrze. To się zabawmy – rzucił, przyjmując bojową postawę. Spodziewał się po niej tego samego. Okrążał ją po łuku przez krótki czas, nim wyskoczył jak strzała prosto na nią, wyciągając w ostatnim susie przed nią szeroko ramiona, by chwycić ją w locie w ciasnym splocie i przewrócić w impecie, przygniatając swoim ciałem.
Nowy Porządek
Źródło rzeki
: 12 paź 2023, 20:31
autor: Nowy Porządek
Kaynya nie zamierzała dać się Transowi tak łatwo porobić! Dlatego też padła na plecy i korzystając ze siły wszystkich czterech łap zamierzała po prostu odepchnąć samca za siebie! Chciała nim po prostu wręcz rzucić! Może i była mniejsza, ale to nadrabiała determinacją i mięśniami! A to oznaczało wiele. Niech sobie nie myśli, że pójdzie mu tak łatwo. W końcu to ona była tutaj wyzwaniem. Ona była bossem tej gry! Przynajmniej w wypadku, kiedy się jej faktycznie uda... a nie zostanie przygnieciona przez grubasa... nie nie! To nie wchodziło w grę!
W między czasie sama samica przybrała zadziorny uśmiech. Drapieżny wręcz!
– Będzie to ostra zabawa. – Niebezpieczna. Mrożąca krew w żyłach. Krwawa! No może to ostatnie nie, ponieważ doprowadzenie do wojny było ostatnim co by chciała, jednak na pewno nie bała się nieco ubrudzić rączek.
// Trans Bitewny
Kaynya robi coś takiego xD
Źródło rzeki
: 18 paź 2023, 22:47
autor: Trans Bitewny
Łapy nawet jej nie sięgnęły, ledwie musnęły ciała, a jej podkulone kończyny potężnie odrzuciły go do tyłu. Wydał z siebie jedynie ciche "uufff" kiedy naparła na jego brzuch i przeponę, a powietrze uleciało mu ze środka. Poleciał na grzbiet, a kolce wbiły się w ziemię, nieco utrudniając mu wstanie. Jęknął cicho, poprawiając swoją pozycję, by było mu jakoś tak wygodniej, kiedy zbierał powietrze. A kiedy już odetchnął i krótkotrwałe oszołomienie minęło, to z pyska wyrwało mu się rozbawione parsknięcie.
– Co to miało być? – zapytał, powoli decydując się już na wstanie. O ile nie wstałaby pierwsza, i nie przycisnęła go bardziej, rzecz jasna.
Nowy Porządek
Źródło rzeki
: 23 paź 2023, 22:02
autor: Nowy Porządek
– Trening. – Odpowiedziała z wyczuwalną ironią. Jeżeli chciał praktykować taki trening, to nie miała tutaj żadnych przeciwskazań. Byleby nadążał. A nie zamierzała przestawać. Kiedy jeszcze leżał, zamierzała zastosować taką samą taktykę jak on. Czyli po prostu rzuciła się na niego tak, aby przygnieść go całym swoim cielskiem! Nie dbała o nic! Liczyło się zwycięstwo! Nieważne pod jaką postacią!
Szybko wstała na równe łapy i aby nadać sobie pędu przebiegła ten kawałek, który dzielił ją od samca i z pełną premedytacją zamierzała przygnieść go zatem! Przednie łapy miały natomiast wylądować na jego brzuchu, aby dodatkowo spotęgować ból. Tego z pewnością się nie spodziewa. Atak z zaskoczenia. Geniusz Taktyczny.
Trans Bitewny
Źródło rzeki
: 08 lis 2023, 22:18
autor: Trans Bitewny
A i owszem, nie spodziewał się takich poczynań z jej strony. Stęknął, kiedy na niego upadła. Ale nie z bólu, nic z tych rzeczy. Raczej z zaskoczenia. Odetchnął głęboko, a szeroka klatka piersiowa lekko kolejno uniosła i opadła opierającą się o nią Porządek. Przymrużył ślepia. Po jego pysku błądził niewielki, zadziorny uśmiech. Błyskawicznie wyciągnął łapy, by ją schwytać w uścisku i przyciągnąć jak najmocniej do siebie. I co teraz zrobi, hmm?
Nowy Porządek
Źródło rzeki
: 18 lis 2023, 19:35
autor: Nowy Porządek
Kiedy Trans przyciągnął ją do siebie ta zaskoczona odruchowo ugryzła go w udo! O ile oczywiście sięgała. Ugryzienie miało być wyczuwalne oraz oczywiście boleć. Nie miało jednak nieść za sobą żadnych rany czy innych tego typu rzeczy. Zamierzała po prostu uwolnić się z tego nietypowego uścisku... którego nie wzięła pod uwagę. O bogowie. Kto wie do czego to może doprowadzić. W każdym razie nie zamierzała się poddać bez walki! Ot co! Śmierć albo hańba!
Trans Bitewny
Źródło rzeki
: 09 mar 2024, 18:36
autor: Nieśmiertelne Pragnienia
Nieczęsto zapuszczał się na wspólne tereny, znacznie bardziej woląc spędzać wolny czas w zaciszu groty. Ta jednak, już tak cicha nie była od pojawienia smoczycy i jaj. Szlak go trafiał, na myśl o tym wszystkim. Z drugiej strony, wraz z każdym dniem, gdy irytacja zmieniała się w chłodna ocenę sytuacji, zaczynał podejrzewać, że Kaleste nie było już na północy. Nie została by tam, po wywinięciu mu takiego numeru.
Zrobił sobie mały przystanek w całym spacerze, włażąc do wody. Te podgrzał od razu maddarą, by zyskać temperaturę zbliżoną do tej w gejzerach. Wyciągnął przednie łapy na częściowo zanurzonym kamieniu, układając na skrzyżowanych nadgarstkach łeb.
Źródło rzeki
: 09 mar 2024, 19:18
autor: Pryzmatyczny Kolec
...Kolejny dzień spokojnie mijał, lecz czy był spokojny? Niezbyt. Rodzeństwo dawało popalić, wrzeszcząc, skacząc, drażniąc i niszcząc wszystko na swojej. Nie chcąc jeszcze bardziej przyczyniać się do zwiększenia swojej migreny zabrałem torbę i nic nie mówiąc, wyszedłem z groty. Ruszyłem przed siebie nie patrząc gdzie lecę. Musiała minąć spora chwila nim zobaczyłem zimne jezioro. Szybkie lądowanie i spacer... Tak... Rozprostowanie łap na tę chwilę będzie najlepsze.
...Truchtałem w górę rzeki, aż ujrzałem kapiącego się starszego smoka zza krzaków. Nie skradałem się, chciałemby mógł mnie z daleka usłyszeć. Zaś gdy byłem widoczny zatrzymałem sie:
– Witaj... Woda nie jest zimna w tym miejscu? – zaskoczyło mnie, że kąpie się w lodowatej wodzie...
Nieśmiertelne Pragnienia
Źródło rzeki
: 26 mar 2024, 10:43
autor: Nieśmiertelne Pragnienia
Pozwolił sobie na przymknięcie ślepi, gdy przyjemne ciepło powoli rozluźniało mięśnie i ogrzewało łapy. Nie żeby był typowym zmarzluchem, ale wygrzać się mimo wszystko lubił. Czy to na słońcu, czy jak teraz w wodzie. Nie spał oczywiście, w końcu wtedy maddara rozwiała by się, a woda na nowo stała przenikliwie zimna.
Stan ten zmienił się dopiero, gdy nie był już sam. Zerknął na przybyłego i o ile wylazł bardziej zza krzewów, zmierzył wzrokiem.
– Jest coś takiego, jak madara. Powinieneś ją tu wyczuć. – Stwierdził coś oczywistego. Nie wrócił jednak do stanu, w którym czuł się komfortowo, mając pod nosem obcego.
Pryzmatyczny Kolec