Strona 20 z 41

: 15 paź 2017, 21:47
autor: Wirtuoz Szeptów

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

W końcu odleciał... Ukłuło mnie jego zachowanie. Tak jakbym był tylko mobilną spiżarnią. Chociaż powinienem się chyba godzić z takim spojrzeniem na mnie przez inne smoki. Oby ten był jedynym.
Aura najwyraźniej się uspokoiła... Choć mogła być to tylko próba ukrycia entuzjazmu, który po części sam odczuwałem. W końcu nie ma przecież nic lepszego niż własne piskle.
~ Cóż... Trafiają się tacy wszędzie. ~
Odpowiedziałem z delikatnie zmartwioną miną. Nie byłem do końca pewny czy Aura zostanie wpuszczona na nasze tereny, a tak całkiem szczerze nawet w to wątpiłem. Inaczej sprawa by się miała, gdybyśmy byli sojuszem, Ogień i Ziemia... Czasem chciałem by ten układ sił zastąpił dotychczasowy, lecz... Nic z tego. A przynajmniej nie w cieniu wojen, które się toczą, toczyły i toczyć będą.
~ A nawet jeśli byś nie mogła, możemy spotkać się na granicy prawda? I może do tego czasu rodzina nam się powiększy? ~
Zapytałem uśmiechnięty. Kolejne pisklęta byłyby czymś wspaniałym... Tylko czy nasza przynależność stadna ich nie skrzywdzi?

: 21 paź 2017, 21:59
autor: Wieczorna Aura
Nadal była podekscytowana świadomością posiadania dziecka, jednak zdrowy rozsądek sprowadził ją na ziemię. Nasze stada nie były w sojuszu, a nawet gorzej prowadziłu ze sobą wojnę. Szansa na to, że Będzie mogła odwiedzić Aro jest dość niska, co nie oznacza, że już straciła nadzieje. Piórko Nadziei też jest z Ognia, a mógł do nich przyjść. Choć to inna sytuacja, bo to mama jest przywódcą, więc może wpuszczać kogo chcę. Przez tą aferę na Szczerbatej Skale posypały się stare związki, a utworzyły się nowe. Co prawda i wtedy Ziemia i Ogień nie były zbyt blisko, ale przynajmniej nie prowadziły konfliktu.
-Nie musimy spotykać się koniecznie na terenach Ognia. Granice to także dobre miejsce. Ważne bym mogła go zobaczyć.– powiedziała z uśmiechem i otarła się delikatnie o jego pysk swoim. -Mam nadzieje, że i z jaj coś zamierza się wykluć. I tych u ciebie, i tych u mnie. Im większa rodzina tym większa radość. Czyż nie Futrzany łowco?– szepnęła mu do ucha, po czym z powrotem odsunęła głowę.

: 22 paź 2017, 21:33
autor: Wirtuoz Szeptów
Co prawda to prawda... Ogien i Ziemia czy też Życie nigdy nie były bliżej niż neutralność z tego co mi wiadomo, więc mało możliwe jest by nagle teraz stada te zaczęły sobie ufać i wpuszczać smoki na swoje teren zwłaszcza w cieniu wojen. Spojrzałem na samicę wesoło. W końcu po co mamy martwić się tymi ważniejszymi? Skoro jeszcze nie każą nam rzucać się sobie do gardeł hmm?
~ Zobaczysz, zobaczysz... ~
Powiedziałem po czym odwzajemniłem w gest samicy mrucząc niczym kociak. Takie chwile bliskości były bardzo miłe i byłem trochę zawiedziony gdy ta dobiegła końca.
~ I odpowiedzialność, ale chyba damy sobie radę. Prawda Polująca Kulko?~

// Ciągniemy to jeszcze czy kończymy i czekamy na "zlot"? :3

: 16 sty 2018, 0:33
autor: Milknący Szept
Wybiła godzina dwunasta, której smoki znać nie mogły. Złota Twarz podniosła się jednak dość wysoko, by zasygnalizować Rek, że czas zejść ze Skał Pokoju i udać się do doliny pełnej wierzb. Miejsce pełne ciemnego drewna, martwe, ale też żółte, brązowe, czerwone. Podmuchy wiatru zarzucały martwymi liśćmi, których nie ukrył jeszcze biały puch. Kolorowe, martwe, a zarazem żywe miejsce. Będzie dobre by uczyć kamuflażu. Wypatrzyła je z góry i zasygnalizowała gdzie zmierzać by się znaleźć. W razie czego wysłała jeszcze uczniom mentalną wiadomość, by była pewność, że nikt się nie zgubi. Spojrzała w niebo i westchnęła. Dzień się zaczynał i czuła pełną ekscytację z tego powodu.

Następny spodziewany post Rek: 19.01, godzina 0:00-1:00

Uczniowe: Hila, Maestu, Valeria

: 18 sty 2018, 1:16
autor: Maestu
Kolejnym miejscem które Maestu miał odwiedzić tego dnia była dolina płaczących wierzb. Pierwszy raz był na terenach wspólnych a już zdążył zawitać w tyle nowych miejsc! Szkoda tylko że nie miał czasu nacieszyć się tą namiastką wolności i pięknem krajobrazów... zamiast tego musiał uczyć się od kompletnie nieznanych mu w większości smoków z innych stad, w dodatku kompletnie za darmo, cały czas mając z tyłu łba niechęć do samego siebie – bo biorąc udział w tych naukach pokazywał, że popiera całą inicjatywę. Musiał cały czas przekonywać samego siebie, że to naprawdę nie tak... w dodatku obawiał się, że z każdą kolejną nauką będzie mu to przychodzić coraz trudniej. Smoki które to organizowały były dziwnie miłe, tak miłe i przekonane o prawdziwości swoich słów i przekonań że ciężko było je traktować z pogardą na którą w jego ślepiach zasługiwały. Dawały się bezsensownie wykorzystywać, pomagając młodym smokom z wrogich stad w nauce... kompletnie nie rozumiał jakim cudem przywódcy się na to zgodzili. Czyżby oni także wierzyli w tą całą brednię o szczytnym celu?
Z zamyślenia wyrwało go zauważenie Misternej Łuski. Zbliżył się do niej, po czym usiadł, kiwając jej krótko łbem. Nie okazywał żadnego zainteresowania nauką, ale jednocześnie nie emanowała z niego ta dziwna niechęć, raczej... niepewność, zdziwienie. Dawała się wykorzystywać... dla szczytnego celu... przez chwilę czuł się nieswojo z myślą o byciu dla niej niemiłym.
Zaraz jednak w jego umyśle zamigotały złowieszczo dwa czerwone punkciki, czarny jęzor wysunął się z fioletowego pyska, sycząc. A na jego własny pysk wstąpiła niechęć.

: 18 sty 2018, 22:46
autor: Alia
Co prawda nie miałam w planach zawitać na te tereny ale... Im więcej się nauczę tym lepiej. Będę więcej wiedziała i przyda mi się w przyszłości a ponadto wchodzi to w skład moich nauk a skoro mogę korzystać to czemu nie? Tak więc przyszłam na miejsce spotkania, mając nadzieję że nie będę zawadzać. w końcu z tego co wiedziałam to uczyły się tu już dwa inne smoki chociaż w sumie... trzy smoki to chyba nie jest jeszcze tak dużo?

: 20 sty 2018, 0:41
autor: Milknący Szept
Zobaczyła dwa młode smoki i ucieszyła się, że ktoś chce uczyć się tak niesławnej umiejętności jak kamuflaż. – Witajcie. – Rzuciła jeszcze pełna energii tego dnia. Chociaż energia ta objawiała się jedynie intensywniej wyczuwalną przyjaznością w głosie, w którym potrafiło dominować też ciepło i troska. Niektórzy określiliby jej zachowanie za babcine... ale nie mijaliby się mocno z prawdą. Przynajmniej z jednego istotnego powodu. – Wygląda na to, że na razie jesteśmy tutaj sami, ale zacznijmy już. Niewiele smoków uczy się tej zdolności. Wspomniałam, że nazywa się ona kamuflażem. Jesteście już dużymi smokami, więc pewnie gdzieś je już słyszeliście. Je albo maskowanie się. Z czym się wam kojarzy? Jak byście je opisali? Zaczniemy od kilku pytań na rozgrzewkę. Kamuflaż to sztuka, która wymaga drobiny fantazji. Spróbujmy ją u nas rozbudzić. – Zachęciła młode smoki swobodnym tonem. Przynajmniej standardowo tak właśnie winien działać, przy pisklętach sprawdzał się w zasadzie zawsze jeżeli nie miało jakiegoś rodzaju obrazy.
Zastanawiała się ile powiedzą za pierwszym razem. Czy będą pewni, czy dopiero się otworzą na mówienie i... myślenie? Ile wątków uda im się poruszyć? Sama była ciekawa. Kamuflażu... uczyła wszak pierwszy raz i nie miała innego przykładu ucznia jak siebie samą.

Następny spodziewany post Rek: do 23.01 o 00:00-01:0

: 21 sty 2018, 8:30
autor: Hila
Hila przybył do doliny razem z innymi. Osobiście wolał przesiadywać nad wodą, ale nie będzie krytykował innych. Blade, różowe łuski przypominały innym o chorobie. Mrużył oczy, próbując się skupić na słowach Rek. Musi dać radę i przeciągnąć tę naukę, jeśli kiedykolwiek chce zostać Łowcą.
– Kamuflaż to sztuka ukrywania się podczas łowów – powiedział cicho, ale na tyle pewnie, by zostać usłyszanym. – Przy pomocy wszystkiego, co akurat Łowcy napatoczy się pod łapy. Błoto, ale także magia. Maskować można głównie wygląd, ale również zapach.
Powiedział, ile wiedział. Ze spokojem czekał na swoich towarzyszy, wbijając wzrok pomiędzy łapy. Swędziała go cała skóra, miał ochotę zacząć się drapać, drapać aż zedrze ją całą. Ale ślady drapania się pokazywały, że to tylko pogarszały sprawę. Teraz w tamtych miejscach czuł jużtylko ból.

: 22 sty 2018, 21:28
autor: Maestu
Znowu ta dziwna czułość, która sprawiała, że Maestu chciał krzyczeć. Nie potrafił pojąć, dlaczego samica jest tak miła, dlaczego im pomaga, mimo tego, że już mu to tłumaczyła. Nie rozumiał jej podejścia, nauczony żyć w zupełnie inny sposób.
Dlatego, zamiast skupiać się na jej tonie, postanowił zwracać największą uwagę na jej słowa oraz naukę samą w sobie, inaczej... inaczej mógłby znowu wybuchnąć, a na to sobie nie mógł pozwolić. Jeden, jedyny raz wystarczył. I tak czuł się przez to wystarczająco źle z samym sobą.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, blady smok pachnący Ziemią odpowiedział na pytanie. Maestu spojrzał na niego oceniająco. Było z nim coś nie tak, tylko tyle na chwilę obecną cienisty mógł wywnioskować. Nie wiedział o chorobie, ale instynktownie trzymał się raczej bliżej dwóch ognistych smoków niż tego ziemistego.
Ukrywanie się... kojarzy mi się z zabawą. – dopowiedział, cicho, bardziej do siebie niż do Misternej. Głupie skojarzenie... ale skoro drugi samczyk już wszystko powiedział, jemu zostały do dopowiedzenia właśnie takie rzeczy. – Z pozostawaniem w bezruchu, bo inaczej wszystko spadnie z ciała. Wszystko, czyli jakieś liście, inne kawałki roślin, patyczki... – próbował desperacko rozwinąć wypowiedź Hili, a było to bardzo ciężkie, ponieważ o kamuflażu nie wiedział praktycznie nic. Spojrzał wyczekująco na Valerię; miał nadzieję że ona nie wymyśli nic więcej tylko uzna temat za wyczerpany, inaczej będzie do końca życia bił się co wieczór łapką po łbie przez myśl, że podczas tej jednej nauki kamuflażu zapomniał o czymś tak oczywistym...
Wcale nie. Po prostu czułby się głupio przez pierwsze pięć uderzeń serca, a potem pewnie by zapomniał.

: 23 sty 2018, 20:24
autor: Alia
– Używanie roślin, martwych zwierząt i stworzeń by się schować przed drapieżnikiem lub by upolować zwierzę. Używają go zarówno rośliny jak i zwierzęta. Maskować się można do całego otoczenia. Łatwiej to idzie mniejszym stworzeniom niż większym.

W sumie w większości to zmyśliłam ale może trafiłam w sedno? Może ale nie koniecznie. Najlepiej jest się uczyć na błędach. Co prawda lepiej na czyiś ale swoje lepiej się zapamiętuje.

: 23 sty 2018, 23:28
autor: Milknący Szept
Pojawił się i trzeci smok. Starszy od pozostałych. Pełen drobnych zadrapań, gdzieniegdzie o odsłoniętej skórze. Starała się trzymać blisko innych smoków. Widziała jak mięśnie Hila dygocą czasem, starając się znaleźć substytut drapania. Widziała jak drga łapa, ogon, jak zerka od czasu do czasu w bok. Po tym jak sama była chora, po tym jak jej ojciec zachorował, szukała o tej zimnej porze symptomów u innych smoków. Znalazła je.
Przepraszam, że pytam. Ziemia ma uzdrowiciela? Jak się nazywasz? – Zapytała wpierw młodego smoka spokojnym tonem, prawie jakby zapytała o pogodę. No, chociaż może był to nieco bardziej niezręczny temat. Nie wydawało się jednak, by Misterna miała robić z tego powodu jakieś problemy. Wysłuchała trójki smoków, podsumowując ich wypowiedzi w głowie. Zaczęli myśleć o dwóch aspektach. Poza samą definicją, wspomnieli też o metodzie i wykorzystaniu. Dobrze.
Każde z was ma rację. Chociaż nie jest to pełna prawda. O kamuflażu można mówić wiele... Więc zacznijmy od początku. Od słów naszego najstarszego z uczniów. Kamuflaż to dziedzina przysługująca głównie Łowcom. Łączą ją czasem ze skradaniem, pomagając sobie w zbliżeniu się do zwierzyny na odpowiednią do ataku odległość. Ale kamuflaż może być wykorzystywany też do ukrywania się przed drapieżnikami i innymi smokami, choćby w zabawach. W zależności jaki jest cel użycia kamuflażu, będzie on wyglądał nieco inaczej. Można stworzyć kamuflaż magią. Ale zdarzają się sytuacje, gdy nie możemy na niej polegać. Ze względu na to, że nasze źródła śpią, migrenę lub zdenerwowanie, które uniemożliwia władanie magią. O ile nie jest się czarodziejem, który potrafi obejść dostatecznie stres.
Co do tego, co można wykorzystać w kamuflażu, słusznie zauważyliście że są to fragmenty otoczenia. Dobrze jest wykorzystać błoto jako stelaż dla liści, szyszek, igieł czy patyczków. Nie dość, że je do nas przykleja, to sprawia nas ciemniejszymi i ujednolica barwę ciała z otoczeniem. Sprawdza się to rzecz jasna w lasach. Valeria wspomniała o martwych stworzeniach. Zdecydowanie wydzielają one silny zapach, ale obawiam się, że trudno byłoby je znaleźć, a potem przenosić, nie mówiąc już o tym jak rozpraszające mogłyby być. Użycie zapachu padliny może wystraszyć też roślinożercę, bo oznacza on, że niedługo pojawi się drapieżnik, nie muszący być tylko padlinożercą, dlatego tego raczej się nie stosuje w standardowych kamuflażach. Nie możemy zapomnieć by wykorzystać też większe elementy otoczenia... o których wy mi za chwilę powiecie. – Uśmiechnęła się tajemniczo.
Rozgrzewajmy się dalej. Każdy z nas ma trzy główne zmysły, z których korzysta na polowaniu. Wzrok, węch i słuch. Dzięki nim szukamy zwierzyny. Każda z ofiar również je posiada. Wyjątkowo silne jest powonienie, ale biada łowcy, który zapomni o innych z nich. Jest was trójka, a więc... Valerio. Skup się na wzroku. Jak oszukasz wzrok roślinożercy na polowaniu? Wspominaliśmy o kamuflażu z błota, ale czy to wszystko, co możemy zrobić? Co z naszym ciałem? Co z lasem? Maestu, dla ciebie przypada słuch. Co możesz zrobić, albo czego nie robić, byś na polowaniu pozostał duchem? Zostaje powonienie. – Spojrzała na Hila. – Pamiętając o wszystkich moich podpowiedziach... jak ukryłbyś swój zapach przed zwierzyną? Czy ukrycie... to jedyne wyjście? – Zapytała równie tajemniczo, co przed chwilą się uśmiechnęła. Niech myślą, myślą. Niech mają w głowie swoje pierwsze polowanie. Co zrobią? Jak szerokie jest ich spojrzenie? Jak bardzo można je rozszerzyć?

Następny spodziewany post Rek: 26.01, godzina 23:00-23:59

: 26 sty 2018, 15:37
autor: Hila
Przymknął ślepia, zastanawiając się intensywnie. Nie musiał zresztą długo. Wcześniej już trochę obserwował łowców Ziemi, dziwiąc się zwyczajom polujących na lądzie. Coś zdołał zapamiętać.
– Zapach – powiedział, biorąc ze świstem powietrze do pyska – można ukrywać na przykład magią. Magią można tworzyć zapachy, a więc przytłumić nasz własny. Poza tym intensywnie pachnące rzeczy również mogą nas zamaskować. Choćby odchody naszej zwierzyny, choć to może mieć odwrotny efekt i niepotrzebnie zwrócić uwagę na to, że pachniemy gorzej niż ich wychodek. Soki różnych owoców, błoto. Właściwie wszystko może przytłumić nasz zapach, jeśli nas w całości przykryje, a jeśli jeszcze do tego intensywnie pachnie...

: 30 sty 2018, 18:20
autor: Maestu
Nie tylko Maestu zwrócił uwagę na zły stan jednego z uczniów; gdy Misterna mówiła do Hili, cienisty zerknął na niego, przypatrując mu się nieco intensywniej. Ognista pytała o uzdrowiciela, więc temat stanu drugiego smoka tym bardziej go zainteresował. Szkoda tylko, że nie rozwinęła tematu, tylko kontynuowała naukę... może gdyby powiedziała coś więcej, mógłby wyciągnąć z tej nauki coś jeszcze poza nudną umiejętnością ukrywania się.
Słuchał słów Misternej, ba, nawet próbował robić to uważnie... co nie było trudne, co samica opowiadała ciekawie, rozwijając każdy szczegół. Może ta nauka nie będzie jednak aż tak zła?
W duchu liczył na to, że Ognista wszystko im opowie i będą mogli przejść do praktyki, ponieważ ta z każdą chwilą brzmiała coraz ciekawiej, jednak nie – musieli odbębnić jeszcze trochę teorii. Maestu przekrzywił łeb, słysząc swoje zadanie. Słuch...
Można całkowicie pozostać w bezruchu, zastawiając na ofiarę pułapkę i czekając, aż się zbliży. – zaczął, machając delikatnie ogonem w zamyśleniu. – Jeśli jednak chce się podkraść... trzeba zwracać uwagę na wszystko, co może wywołać nienaturalny dźwięk. Cichy szelest liści przy kamuflażu będzie dobry, ale nadepnięta gałązka już nie. Trzeba też uważać na oddech, aby był płytki, cichy lub zupełnie bezdźwięczny, ale nie można go wstrzymywać. Ofiara musi zacząć go postrzegać jako coś naturalnego. Poza tym, oczywiście, nie można nic mówić, trzeba omijać szeleszczące krzaki i rzeczy, które mogą wbić się w łapę. Niewiele smoków mogłoby na coś nadepnąć i pozostać milczącym. – postanowił się rozgadać, może uda mu się jakoś zaimponować reszcie swoją wiedzą? W końcu naukę skradania miał już za sobą, a ukrywanie dźwięku bardziej podchodziło właśnie pod skradanie niż pod kamuflaż...

: 03 lut 2018, 17:22
autor: Milknący Szept
Dwoje z uczniów wypowiedziało się, trzeci wyraźnie się zmieszał. Wysłuchała ich uważnie. Nie zauważyli podpowiedzi, które do nich kierowała. Uśmiechnęła się nieco pod nosem. Łowcy muszą być bystrzy. I prawdopodobnie będą całe życie na to pracować. Teraz powinna im to uświadomić.
Łatwo jest użyć również ziół. Nie tylko tych stosowanych przez uzdrowicieli, ale zetrzeć intensywnie pachnące rośliny na maść tak, jak robią to oni podczas leczeń. – Ton wyraźnie chwalił Hila. Powiedziała mu też coś, na co może by nie wpadł. – Co zaś mówisz o dźwiękach jest imponujące. Wciąż są jednak rzeczy, które musicie wypracować. Szelest liści nie będzie pożądany podczas bezwietrznych dni. A najlepsze maskowanie zapachu może zdać się na nic, jeżeli podejdziecie do ofiary z wiatrem, który poniesie do niej pełną intensywność tego, co wykorzystaliście. Kamuflaż jest rozwinięciem skradania się i powinniście o tym pamiętać. Kamuflaż wymaga wyobraźni równie mocno jak magia precyzyjna. Ułatwia ona maskowanie się, to prawda. Ale jeżeli nie szkolicie się na czarodzieja bądź uzdrowiciela, nie powinniście jej używać podczas polowań. Maddara nienawidzi pustki. I nie podpowie wam o czym zapomnieliście. Zaś ręcznie wykonany kamuflaż zawsze będziecie mogli wypróbować i zbadać jego niedoskonałości przed ostatecznym ukryciem się bądź podkradaniem. – Opowiedziała uczniom. Przystopowała na chwilę, zerkając na Valerię. Nie odpowiedziała na pytanie, ale może da to szansę pozostałej młodzieży się popisać?
Dobrze. Valeria potrzebuje jeszcze chwili się zastanowić, tymczasem wy spróbujcie nadrobić jej słowa drogą prób i błędów. Podsumujcie to, co wiecie i nie bójcie się wykorzystywać domysłów podczas treningów. Pomogę wam znaleźć niedoskonałości i rozwinąć to, w czym zaprezentujecie się najlepiej. Jeżeli szkolicie się na maga, możecie użyć do kamuflażu magii. Z doświadczenia wiem, że magowie mają niezwykle rozwinięty umysł. Gdy skończycie, zdradzę wam też jedną sztuczkę. przekazywaną młodym przez znanych mi łowców. Spróbujcie się ukryć. Będę obserwować wasze starania teraz. A gdy się spiszecie... i omówimy waszą technikę, postaracie się bym was już nie znalazła gdy odwrócę się na naście uderzeń serca. – Uśmiechnęła się i skinęła głową na wierzby. Spoglądała na smoki, nasłuchując Valerii.

Miałam nadzieję przedłużyć rozmowę, ale przechodzę do części praktycznej by każdemu uczniowi móc odpisywać indywidualnie. W raporcie jednak należy uwzględnić wszystkie posty od początku do momentu zakończenia nauki przez konkretną postać.

: 01 maja 2018, 17:03
autor: Szpetny Kolec
Noceri spacerował po Terenach, które pachniały wszystkimi stadami. Domyślał się, iż było to miejsce dopuszczajace jego obecność. W końcu skoro miał trudności z połapaniem się w liczbie smoków tędy przechadzających, to prawdopodobieństwo że ktoś uzna iż nie powinien tu być, było znikome. Raczej. Więc spacerował, pozwalając, by powolne kroki zrelaksowały jego mięśnie i uciszyły jego umysł. Zielone oczy prześlizgiwały się po okolicznych drzewach, w żadnym miejscu nie zostajac na dłużej. Uszy nasłuchiwały obcych.
Bo chociaż uznał, że może tu przebywać, wcale nie zakładał że inni dojdą do tych samych wniosków. Ostrożności nigdy zbyt mało. Liczne blizny pokrywające jego ramiona i nogi świadczyły o głębokim doświadczeniu w tej materii.
Nagle przystanął w pół kroku.

: 01 maja 2018, 17:16
autor: Maestria Kreacji
Miała dużo wolnego czasu odkąd zaprzestała, tymczasowo, nauk. Odczuwała ogromną ulgę, ale też znudzenie – bo co niby mogła robić?! Samiczka jednak nie poprzestawała na leniuchowaniu, oj nie. Dziarskim krokiem przemierzała wolne tereny pod barierą, chcąc poznać trochę świata. Póki co znała głównie swoje stado, a wypada wiedzieć coś o innych!
I jakby bogowie go zesłali, spostrzegła innego smoka kawałek przed nią, spacerował. W pewnym momencie się zatrzymał. Zwietrzyła okazję. By się przedstawić, rzecz jasna! Susami nadrobiła dzielący ich dystans, zatrzymując się od lewego boku samca, prostopadle do niego.
Czołem! – zawołała w górę, bo był od niej nieco większy. Sayperith jeszcze rosła, i chociaż niewiele jej brakowało do osiągnięcia pełni rozmiaru, to była jednak drobniejsza ze względu na dominujące geny wężowych po tatusiu. – Co robisz? Skradasz się? – rozejrzała się.
Na tych terenach nie było zwierzyny, wszyscy to wiedzieli. Jak dotąd nie wiedziała o tym, by smoki mogły się tu nie rodzić. Nie znała przypadku smoka spoza bariery. Ach, tyle musiała jeszcze się dowiedzieć o świecie na zewnątrz..!

: 01 maja 2018, 18:19
autor: Szpetny Kolec
Przekrzywił łeb na bok, w kierunku młodej smoczycy. Pierwszy raz widział kogoś stąd odkąd tu przybył. No, nie pierwszy. Ale po raz pierwszy ktoś próbował z nim porozmawiać. Po księżycach nieodzywania się do żywej duszy, w końcu miał okazję nawiązać z kimś dialog.
– Cześć. E... Idę?
Pociągnął nosem, wciągajac zapach przybysza głęboko do płuc. Mmm. Młody. Samica. Pachnąca wilgotną ziemią i drzewami. Głos miała miły. Zobaczmy więc co z tego wyjdzie.
– Nazywam się Noceri. A ty?
Spojrzał na nią czujnym spojrzeniem. Nie wyglądała imponująco, ze względu na swoją młodość, ale podejrzewał że jeszcze wyrośnie na swoje kształty i siłę. Czyli to oznaczało że była kim. Adeptem? Tak się chyba nazywała szkoląca się ranga w tych okolicach.

: 02 maja 2018, 17:19
autor: Maestria Kreacji
Nie chciał jej zjeść. To dobrze, nie chciałaby go przecież potraktować swoją maddarą! Klapnęła więc na ziemi, spokojna o swoje bezpieczeństwo. Mimo przestróg mamy, nie umiała być przezorna. Przecież ten samiec, Noceri, był bardzo miły!
A dokąd? – spytała ciekawsko.
Nie wyczuwała od niego zapachu któregokolwiek ze stad. Może był nowy? O samotnikach nie słyszała, wiec nie brała takiej sposobności pod uwagę. Wyglądał jednak całkiem pospolicie, trochę jak mama. Ona też była taką kolczatką, tylko trochę bardziej barwną.
Sejsej! Zostanę najlepszą czarodziejką pod barierą! – Wypięła dumnie pierś, przecież to powód do dumy.

: 03 maja 2018, 6:56
autor: Szpetny Kolec
Młoda wydawała się być swobodna i obeznana ze światem tutaj. Bardziej, niż jej entuzjazm, zdziwiła go beztroska, która podyktowała jej jak gdyby nigdy nic by usiadła przy nim, próbując się zaprzyjaźnić. Ale nie zapominał, że nie wiedział o tych smokach nic. Beztroska mogła pochodzić stąd, że smoczyca dysponowała siłami, do których użycia nie potrzebowała ruszać mięśniami.
– Nie mam za bardzo celu spacerowania, bo nie znam tych terenów w ogóle – powiedział zgodnie z prawdą, również przysiadając tam, gdzie stał. – Chodzę sobie by je poznać.
Uniósł łapę by podrapać się w skórę ponad górną powieką. Wyglądał na lekko zakłopotanego, i następne pytanie wyraźnie wskazało powód jego zawstydzenia.
– Co to znaczy "czarodziejka"?
Spojrzał na młodszą czujnym spojrzeniem dwubarwnych oczu. Kto wie, może była to wiedza chroniona przed obcymi. Zaraz się okaże.

: 24 cze 2018, 22:23
autor: Byk
Byk zabrał swojego kochanka na spacer, czy może raczej – przejażdżkę, niosąc go na grzbiecie pomiędzy złożonymi, potężnymi skrzydłami. Obiecał, że pokaże mu "jakieś ładne miejsce", a widząc jego sceptyczne nastawienie, postanowił natrudzić się i poszukać z powietrza czegoś, co naprawdę miało szansę się jego partnerowi spodobać. Jego wielkie cielsko było ciepłe, grzejąc samczyka, dla wygody którego zostało nań rozłożonych też parę sporych skór.
Był bardzo zaintrygowany, kiedy zobaczył dość osobliwie wyglądające drzewa, które były sporo wyższe od niego. To raczej nie zdarzało mu się zbyt często. Nowe miejsce, do którego trafili wraz z Dorianem, bardzo go ciekawiło.
Sapnął i potrząsnął łbem, cofając go nieco, kiedy wpadły mu na oczy smukłe gałęzie. Na grzbiecie zatrzęsło przy tym ruchu.
– Uch. Wybacz, Kadan – wymruczał cicho, ruszając dalej. – Jakby się im przyjrzeć... są nieco upiorne. Widziałeś kiedyś takie drzewa, Dorian? – zagaił, chcąc zaciekawić czymś swojego partnera. Rozglądał się. – W sumie to całkiem tu pusto. Myślałem, że będzie tu więcej smoków.

: 25 cze 2018, 3:28
autor: Dorian
Dorian po namowach Byka zgodził się podróżować na jego grzbiecie. Robili tak często, gdy trzeba było latać, ale wtedy był owinięty wokół swego rogacza niczym wąż, wbijając mu mocno szpony w ciało, nie znosił bowiem latać. Teraz, choć było mu wygodnie i ciepło, nie był zadowolony. Jeszcze go ktoś zobaczy w tej upokarzającej sytuacji.
Kiedy dotarli na miejsce, zeskoczył na ziemię. Rozejrzał się uważnie i potrząsnął przecząco głową. Jego wzrok wodził po opadających gałęziach drzew.
– Bynajmniej – odparł. – Wyglądają, jakby umierały – dodał, po czym uniósł lekko kąciki pyska. – Podobają mi się – dodał. Martwe, a jednak żywe drzewa były czymś, co go zaciekawiło. – Bądź tak uprzejmy i wyrwij jedno. Zabierzemy je do naszej groty.