Strona 20 z 32

: 05 lis 2019, 19:57
autor: Szara Rzeczywistość

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Godzien pewnie i starałby się przekonać pisklę do siebie, ale miał akurat dym w płucach i wesoło nim dmuchał w powietrze. To popalanie nie było częstą przyjemnością Godnego, ponieważ ojciec nie rozstawał się z fajką jeśli faktycznie nie musiał. Kiedy wykradł ją pierwszy raz? Niedługo po tym jak Niewidoczny zapadł w sen. Nie było tego czynnika, który mógł go powstrzymać i młody adept świsnął ojcu fajkę, chociaż spróbować to spróbował dymu dopiero po ukończeniu dziesięciu księżyców. Do tej pory udało mu się wyszarpać fajkę może z cztery razy... No i proszę bardzo. Za czwartym widocznie miał jegomościa za swoim ogonem i nie zdawał sobie sprawy z tego.
Kiedy Godny zauważył powoli cofające się pisklę, zaciągnął się ostatni raz, żeby usłyszeć dziwnie znany dźwięk, którego zaczął szukać powoli wypuszczając dym, żeby w ogóle coś widzieć.
Kiedy w końcu obrócił się i zobaczył kozła.,, To nastąpiła szybka reakcja, gdzie przy wypuszczaniu dymu, Godzien próbował złapać oddech, żeby coś powiedzieć, ale zamiast powietrza, wciągnął znów dym, co podrażniło tak przełyk, że wywołał natychmiastowy kaszel. Nie ma nic bardziej zabawnego jak kaszel dymem.
To nie koniec. Odruchowo Godzien próbował odsunąć się od Lothrica, ale stał na skale, więc łapa zamiast znaleźć stałe podłoże to po prostu zaczęła się zsuwać, ciągnąc za sobą resztę ciała. Lądowanie było co najmniej nieprzyjemne. Dobrze, że nic sobie nie zrobił, chociaż wyglądało to niezbyt ciekawie (pozycja Twojego avka).
Co Ty tu robisz? Przecież całą noc nie spałeś...!– To z pewnością nie był głos kogoś złego, zdenerwowanego. Raczej zdziwionego młodzieńca, który został przyłapany na czymś złym... No i w istocie tak było.

: 05 lis 2019, 22:01
autor: Owoc Opuncji
Odchodziła mając na uwadze by nie narobić hałasu. Istniała przecież szansa, że smok jej nawet nie zauważył czyż nie? Wszystko szło zgodnie z planem gdy nagle usłyszała dziwacznie brzmiący kaszel. Jakby ten jegomość się ... dusił? Uniosła głowę by lepiej widzieć. Bo to jednak dziwne zjawisko, smok dławiący się dymem, prawda? Niestety jego tam już nie było, ale chyba z kimś gadał. Drugi smok?! Zacisnęła ząbki i zaczęła iść w kierunku skały. Nie mogła tego przegapić! Okrążyła kamień i to co ujrzała...
Lothric uniósł jedną z brwi ku górze widząc leżącego na ziemi młodzika. Westchnął ciężko i pokręcił koźlą głową. Zabeczał co miało znaczyć... coś. Stuknął racicą w miękką ziemię i wyciągnął ją w kierunku mordki Godnego. Po postawieniu jej na ziemię wypuścił sporą ilość dymu ze swojego nosa. Ciemnego, wulkanicznego dymu który skłębił się i rozwiał na wietrze.
Szuwarka otwarła pyszczek nie dowierzając własnym oczom. Ten kozioł miał tak dziwną barwę... w dodatku ogień unosił mu się nad głową. I czy to był dym z jego nosa?
Muflon nie zamierzał jednak czekać, Godzien i tak zrozumie przecież tylko połowę tego co miał mu przekazać. Uniósł znów raciczkę, a fajka wraz z tobołkiem uniosły się ku górze za pomocą magii. Beczenie znów poniosło się po łączce, a Lothric się odwrócił i ruszył skąd przyszedł z lewitującymi przedmiotami obok jego boku.

/wybacz ale nie chce mi się pisać na dwie postacie : p

: 05 lis 2019, 22:23
autor: Szara Rzeczywistość
Samczyk oczywiście pierwsze co to pozbierał się z ziemi, a następnie patrzył na 'oprawcę', który mimo wszystko był niczym lekki wietrzyk w porównaniu z tym co jego ojciec mógłby mu zrobić za takie odkrycie.
Godny wcale nie musiał zrozumieć dokładnych słów Lothrica... Wystarczył mu wyraz pyska ognistego, żeby wiedzieć co miał mu do powiedzenia kompan ojca, a było to coś na pograniczu 'nie pal' i 'jak się Dar dowie to urwie Ci łeb'.
Lothric! Tylko nic nie mów tacie!-Krzyknął jeszcze za muflonem i westchnął przeciągle. Został pozbawiony nie tyle godności co przyjemności, dlatego też usiadł na zadzie i zaczął otrzepywać łeb z błota, które złagodziło upadek, ale też pobrudziło go. Nic dziwnego, ostatnio sporo było deszczy.
W końcu jednak Godny podniósł wzrok i zarazem wyczuwał już zapach pisklęcia ze stada wody.
Nie bój już się. Jestem brudny, ale nie niebezpieczny...
Tylko rzucił okiem na stojące nieopodal w trawie pisklę. Nie miał pojęcia, że będzie takie nieśmiałe. Skutecznie nie mógł przekonywać, kiedy miał na błonach błoto.

: 07 lis 2019, 18:40
autor: Owoc Opuncji
Lothric zatrzymał się na moment, odwrócił głowę ku samczykowi i puścił mu oczko. Nauczył się tego od smoków, no proszę. Oczywiście Hojny nie miał się o co bać. Muflon był o wiele łagodniejszym "rodzicem" niż Dar kiedykolwiek będzie. Zniknął powoli wśród wyższych traw.
Szuwarek przyglądała się zdarzeniu na tyle długo, że została zauważona. Kurczę... miała tylko popatrzeć, a potem zwiać! Położyła po sobie wszystkie piórka i przypadła bliżej ziemi. Niby miała się nie bać, ale ten tu nawet głos miał jakiś inny. Czyżby to jeden z tych tatów o których mówiły jej mamy? Nie był największy... chyba musiał być starszy od niej, ale jeszcze nie dorosły. Uniosła się niezgrabnie na łapach ku górze i powęszyła w powietrzu.
– Nie smoki tesz mogą tak mówić, ale to nie znaczy, sze moszna im ufać.
rzuciła pod noskiem. Ciekawa jednak była jak wygląda taki smok z bliska. To znaczy... widziała Fena, ale teraz była z tatą sam na sam. Dziwnie tak trochę.
– Jesteś tatą prawda?
dodała chcąc się upewnić.

: 07 lis 2019, 20:54
autor: Szara Rzeczywistość
Godzien jeszcze spojrzał za Lothrickiem i podrapał się po łbie lewą łapą na której widoczna była spora blizna, która z wiekiem po prostu jeszcze bardziej się rozciągnęła na łapie. Kompan ojca zawsze był tą istotą, na której można było polegać w leżu ojca. Nie oznaczała to, że Dar był zły, po prostu nie umiał okazać miłości... eh, po tylu latach nadal nie potrafił się do tego przyzwyczaić. Z wiekiem jednak zrozumiał, że nie należy ojca denerwować głupimi zdrobnieniami i najlepiej nie zaczepiać go, kiedy jest zmęczony... czyli najlepiej w ogóle unikać... Ah, kochany tatko.
W końcu też Hojny strącił łapą ostatnią większą grudkę błota z błony na czubku łba i wreszcie mała zechciała się odezwać.
Ah! Mała spryciula...-Samiec się zaśmiał i to szczerze, a nie jak większość 'tatów', który albo byli ponurzy, albo śmiali się ironicznie-A powiedz mi, z jakimi jeszcze nie-smokami miałaś do czynienia, hmm?
Godzien... był jak zwykle sobą i skoro prorok nie chciał przyjść do góry to góra przyjdzie do proroka. Po prostu podszedł do pisklaka na pół ogona i spoglądał na nią z góry z przyjemnym uśmiechem- bez pokazywania kłów.
Tatą? Jestem samcem, ale nie tatą, na tatę jestem jeszcze za młody. Chociaż może kiedyś? Kto wie...– Nieco pochylił się mocniej do samiczki... Pachniała słabo stadem. Czyżby przybysz zza byłych granic? Ciekawe...

: 08 lis 2019, 21:20
autor: Owoc Opuncji
Obserwowała czujnie nowego jegomościa i miała na uwadze, że mógł nagle ją napaść. To znaczy nie zakładała tego jako pewnik, ale mama Płucko zawsze jej powtarzała by zawsze udawać, że ma się więcej oczu niż na prawdę. Czy coś w ten deseń? Nie była pewna... W każdym razie zmrużyła ślepka i obserwowała!
I tu ją miał... nie miała zielonego pojęcia jakie inne stworzenia tam były. Szczerze mówiąc wierzyła, że istnieją tylko smoki. Zacisnęła mocno wargi zastanawiając się gorączkowo jak z tego wybrnąć. Kłamanie było bardzo złe... no ale nie miała innego wyjścia! Jakby wyszła przed obcym smokiem gdyby się przyznała, że nic nie wie!
– Em....
zaczęła bardzo przekonująco
– Z takimi... no duszymi baldzo... z ciwnymi pyskami i wielkimi logami!
powiedziała niemal z całą pewnością siebie.
Mamo błagam zabierz mnie stąd... krzyczał głosik w jej głowie.
Czemu tak się zdziwił jak nazwała go tatą... przecież ci co tam śmiesznie mówili i pachnieli byli tatą.
– Samiec? Przeciesz...
przekręciła główkę na bok i zwęziła powieki w geście podejrzliwości. W sumie słyszała to stwierdzenie już kiedyś.
– No dobsze samiec skolo nie jesteś tatą to nie.
Postanowiła nagle się z nim zgodzić by mieć z głowy próby połączenia faktów.
– Dzifny jesteś wiesz?
uśmiechnęła się nagle jakby nigdy nic. Jeszcze nigdy aż tak DŁUGO nie rozmawiała z samcem czy tatą... czy jak tam oni się chcieli w końcu nazywać.

: 09 lis 2019, 18:13
autor: Szara Rzeczywistość
Ha! Miał ją. Chociaż to wcale nie był żaden wyczyn... W końcu to tylko młode pisklę. Postanowił jednak zagrać w jej grę.
Ah. To znam ich! Oni przynajmniej nie zmyślają!– Znów się zaśmiał.
Jestem Godny Kolec, ale możesz mi mówić Godzien. A Ty?– Pytanie musiało w końcu paść. W końcu przecież nie chciał być nazywany tatą przez młodą samiczkę. Już prędzej samcem. A jeśli już o samców chodzi...
Nie wiedział kto małej nawciskał o tatach, albo czemu sama doszła do wniosków, że wszystkie samce to tatusie... Chociaż ta mała była jeszcze na tyle... mała, że mogła sobie pozwolić na takie głupoty. W sumie miła odmiana spotkać pisklę, które tak beztrosko jeszcze podchodzi do tematów z życia.
O tak, Godzien był dziwny i zdawał sobie z tego sprawę.
Dziękuję za komplement! Moja dziwność to wyróżnienie na tle tych wszystkich poważnych smoków i dzięki temu czuję, że postępuję dobrze... chociaż wbrew oczekiwaniom.– Westchnął myśląc o ojcu, który na prawdę sprawiał, że czuł się głupi i niepotrzebny.
Ty też jesteś dziwna. Ja w Twoim wieku trzymałem się leża... Taty, tak właśnie, taty. Tato był tym który przyjął jajo od mamy... No, ale nie próbuj tego teraz zrozumieć, ponoć to przyjdzie z wiekiem, a ja sam jeszcze nie do końca wiem o co chodzi...– Przyznać się tak otwarcie do swojego młodzieńczego życia? Żaden problem!
Godzien na prawdę był wyjątkowy jeśli chodziło o otwartość w uczuciach i słowach.

: 11 lis 2019, 15:50
autor: Owoc Opuncji
Zamrugała ślepiami nie rozumiejąc co się właśnie stało. Uwierzył jej? Na prawdę?! Chwila... coś tu śmierdzi. Przecież ona wymyśliła sobie ten opis tych strasznych potworów, a on je zna? Czyby one na prawdę istniały? Pomyślała z przestrachem i otrzepała intensywnie główką jakby chcąc usunąć takie prawdopodobieństwo z główki.
– Ja się nazywam Szuwalek.
powiedziała dumnie zanim przypomniała sobie, że jeszcze nie dokładnie wypowiada niektóre litery. No nie... znów ten sam problem! Będą ją nazywać Szuwalkiem zamiast Szuwarkiem. Zacisnęła ząbki i zrobiła kwaśną minę.
– To znaczy... nie, to nie jest moje imię. Jestem Szu.
dodała nieco mniej pewnie, ale miała nadzieję, że równie przekonująco.
Nastawiła wszystkie piórka słysząc podziękowanie. Dobrze, ale wbrew oczekiwaniom? Ale jak to? Nie rozumiała do końca co miał na myśli wiec przytaknęła szybko by nie wyjść na głupią. Mamy mówił by pomagała i dbała o naturę i jeszcze o inne smoki i by tak się nie bała. Wszystko szło całkiem nieźle poza "nie baniem się".
– Lesza? Ach... to to miejsce gdzie się śpi plawda?
przekręciła główkę na bok. Jej Fale ciągle podróżowały, dopiero od dwóch dni miała coś zwanego leżem.
– Mamy pozwalają mi chodzić gdzie chce.
Nie była to rzecz jasna do końca prawda, ale i nie kłamstwo.
– Tato przyjął jajo od mamy...?
powtórzyła z niepewnością, a potem przypomniała jej się opowieść mamy Płucnej która czasem zjadała swoich tatów.
– Pszyjdzie z wiekiem? Nie lubię jak smoki tak mówią... mamy tak nigdy nie mówią tylko opowiadają jak mama Płucka która mówiła o walkach. Mama Płucka i mama Dszewo są baldzo odwaszne wiesz?
powiedziała uśmiechając się, że może pochwalić się takimi mamami.
– A czemu masz tylko tatę, a nie mamę? Mamy są waszne...
szepnęła.

: 11 lis 2019, 18:25
autor: Szara Rzeczywistość
Ajć i naciął się na tym, że trochę zbyt figlarnie podchodził do rozmowy. Młoda jeszcze nie do końca mogła pojmować sarkazmów i brała wszystko na poważnie.
Przecież jeszcze była dość głupiutka... co poradzić i on jeszcze pewien czas temu był taki. Pomyślał sobie o Darze i bracie, który kiedy go zobaczył był w podobnym wieku co on. Uśmiechnął się sam do siebie na to wspomnienie.
W porządku. Będę więc Cie nazywał Szu.– Wiedział, że przekręciła imię i domyślał się też w którym miejscu, ale wygodniej będzie nie rozczarować pisklęcia i posłuchać go. W końcu nie chciał zrazić do siebie tej malutkiej jeszcze samiczki.
Tak, właśnie to.– po tym zaczął się zastanawiać nad przeszłością tej małej, ale chyba lepiej będzie ją kiedyś zapytać, kiedy będzie nieco starsza. Ciągle tylko słyszał o tych swoich 'mamach'
A jak Twoje mamy mają na imię?
Chwilę później po prostu położył się na łapach przed Szu. Przymknął nawet ślepia słuchając jej piskliwego głosiku. Nie znał tych imion, ale brzmiały jak adeptki... To tym bardziej utwierdzało go w przekonaniu, że młoda została bardziej znaleziona, niż poczęta na tychże ziemiach.
Tak po prostu jest...– Godny wyobraził sobie niewielkie iluzje, które zawisły w powietrzu jak z dymu. Przedstawiały dwa smoki, które się trzymały za łapy, a pomiędzy nimi były trzy jajka. Jedno jajko wziął jeden smok, a drugi wziął dwa pozostałe.
Smoki tak już mają, że dzielą się swoimi jajami jeśli nie są z tych samych stad. Tak jak Ty i ja. Widzisz, należysz do stada Wody i mamy na pewno mówiły Ci, że nie możesz iść tam gdzie pachnie lasem, tak jak ja... Ponieważ jesteśmy z innych stad. Jeśli tato i mama są z innych stad, wtedy pisklęta takie jak ty trafiają do jednego ze stad i raczej mają marne szanse na odnalezienie drugiego rodzica. Nie mam mamy, ponieważ mojej już tutaj nie ma. Musiała odlecieć i już jej nie zobaczę...
Dym się rozmył w momencie w którym samczyk przestał mówić i otworzył ślepia.

: 11 lis 2019, 20:19
autor: Owoc Opuncji
Widząc jego uśmiech na pysku sama się uśmiechnęła, rada zwłaszcza z faktu iż postanowił nazywać ją Szu. Brzmiało to trochę dziwnie, ale chociaż nie musiała sobie łamać języka przy poprawnej próbie wymówienia swojego imienia. Zamachała również swoim ogonkiem pokrytym pękiem piór podnosząc nieco kurzu z ziemi ku górze.
– Hmm to taka śmieszna histolia tlochę więc powiem ci oba imiona. Bo to jedno to jest takie plawdziwe co miały zawsze, a to dlugie to takie co im Fenek dał. To znaczy one same sobie dały, ale on im powiedział sze muszą.
westchnęła i podrapała się po skroni jednym ze szponków. Była nieco zakłopotana, ale widocznie takie były zwyczaje tych stad! Nie wspomniała również słowem, że urodziła się wśród Wolnych bo nie wiedziała o tym. Nic nie pamiętała poza faktem, że znalazły ją Fale na granicy z Wodą.
– Tak więc... jest mama Belenus ona jest najstalsza i ona się nazywa Dszewna Łuska, jest tesz Bszask czyli Płucna Łuska i ona jest duszym wojownikiem. Mama Liana Ya-gwalani albo po plostu Liana telaz jest Pnącą Łuską. Adelyn telaz jest mamą Rezolutną Łuską i jeszcze Lucze jest mamą Wędlowną Łuską. Blązowa Łuska to laczej jusz nie mama bo ona jest tlochę stalsza tylko ode mnie... ale nie lubimy się baldzo mocno bo ona lubi inne szeczy nisz ja.
powiedziała poważnie i pokiwała sobie główką.
Przyjrzała się uważnie iluzji kilka razy nawet machnęła łapką żeby zobaczyć jak zareaguje na cielesność. Śmieszna rzecz! Zrozumiała też w końcu o co chodzi z drugim smokiem. Pewnie dlatego tata opiekował się i Godnym i Su... szkoda, że nie mają mam. To znaczy Su miała, ale nie widziała jej często. Zadumała się strasznie i aż westchnęła kiedy iluzja się rozwiała. Ciekawe kiedy ona tak będzie umiała.
– Tak, Fenek mówił sze są inne stada i powinnam uwaszać. Ale... ja chciałam kogoś zobaczyć innego.
Oczywiście mimo strachu który ciągle czyhał z tyłu jej głowy.

: 11 lis 2019, 20:45
autor: Szara Rzeczywistość
Godny skrzyżował łapy przed sobą i po prostu znów postanowił przymknąć ślepia. Tak jak myślał, nie znał tamtych samic, ale nic dziwnego- zbyt wiele smoków ze stada wody nie poznał. Może będzie miał jeszcze na to czas jak bardziej podrośnie? Jak zbierze większe zapasy i nadejdzie zima przed którą tak straszą starsze smoki?
Inne stada... Tak, powinnaś uważać na przekraczanie granic, gdyż nawet Twoje przejście przez granice może wywołać niemałe zamieszanie wśród impulsywnych dorosłych... Ale poznawanie innych to część naszego życia. Bardzo dobrze, że jesteś ciekawska i przezwyciężasz strach.– Lekko otworzył prawe ślepie, żeby zobaczyć co robi mała, ale chwilę później znów je zamknął.
Powiedz mi Szu. Twoje mamy dobrze Cie traktują? Opowiedz mi jak je zobaczyłaś pierwszy raz
Godny przecież wiedział, a pisklę pewnie wcale nie zwróci uwagi na takie pytanie, które mogło się wydawać naturalne. Ciekawość przyszłego łowcy bywała większa niż pisklęcia, które pierwszy raz widziało wielki świat.

: 11 lis 2019, 22:01
autor: Owoc Opuncji
Szuwarek wzięła ślepka i przyjrzała mu się dokładnie. Czemu ciągle tak zamykał swoje ślepia? Ciekawe... wstała, przeciągnęła się i podeszła nieco bliżej. Usiadł i wyciągnęła łapkę, skoro siedział to nie miała trudności by stuknąć palcem jego policzek i zamrugać niewinnie.
– Boli cię głowa?
zapytała ze szczerą ciekawością. Mógł też nie chcieć zwyczajnie na nią patrzeć, ale byłoby to coś dziwnego. Czemu ktoś miałby nie chcieć na nią patrzeć skoro nic nie przeskrobała? Cofnęła łapę i uśmiechnęła się szeroko.
– Stlach? Kto mówił o stlachu. Ja się nie boję niczego.
powiedziała pokazując mu granatowy jęzor. Musiała teraz zgrywać chojraka by lepiej wypaść. W końcu smoki były odważne i silne, a nie takie trzęsące się kluski jak ona. Wtedy też coś trzasnęło za skałą, jakby ktoś nadepnął na gałąź czy coś w ten deseń. Szuwarek zamarła strosząc wszystkie piórka po czym rzuciła się wprost na jedynego smoka w pobliżu czyli Godnego. Przelazła mu przez bark, przetoczyła się przez plecy i upadła za jego zadem. Co to mogło być?! Trzęsła się cała.
– T...t...to na p...p...pewno tylko k...klólik.
powiedziała siląc swój głos na odważny. Tyle jednak zostało jak na razie z dalszej rozmowy. Mała była zbyt wystraszona by się skupić.

: 11 lis 2019, 22:45
autor: Sosnowy Pocisk
Gdy podczas ostatniego noclegu wyczuła na pisklęciu zapach obcego stada, była pewna, że jej się coś pomyliło, że może młoda smoczyca bawiła się z jakąś nieznaną jej zwierzyną. Dlatego postanowiła podążyć za pisklęciem, gdy tylko oddaliło się od Fal poza zasięg głosu. Teraz przyczajona pomiędzy krzewami Szyszka patrzyła z rosnącym przerażeniem na Szuwarka rozmawiającą z obcym samcem. „Co ona tu robi?! Co sobie myślała! Może się zgubić, może zaatakować ją większa zwierzyna, może coś na nią spaść, może zaatakować ją podstępny samiec z innego stada!” – najgorsze scenariusze przychodziły jej na myśl, czuła też jak mocno serce bije w jej piersi. Widziała dym, który się unosił z jego nozdrzy. „Niedobrze, niedobrze, niedobrze” – myślała gorączkowo, co zrobić. Jeśli będzie musiała z nim walczyć to miał przewagę – ona nie potrafiła jeszcze ziać lodem. Może uda jej się zdobyć wystarczająco dużo czasu, żeby Szuwarek uciekła... Efekt zaskoczenia mógł działać na jej korzyść, ale czy zdąży ją osłonić w razie ataku? Szyszka przeklinała w duchu swój brak doświadczenia w walce. Wiedziała, że kolor jej futra dawał jej idealny kamuflaż. „A może... może nie zaatakuje małej, jeśli nie będzie w niej widzieć zagrożenia?” – pomyślała z nadzieją. Gdyby tylko znała magię, to zawołałaby Aderyn w myślach! Albo Szuwarka, żeby wiedziała, że tu jestem. Pomodliła się do wszystkich znanych jej i nieznanych Smoczych Bogów „Co mam zrobić?” – posłała przerażoną myśl.

Nagle zauważyła, że pisklę podchodzi do obcego smoka. „To się nie dzieje naprawdę” – pomyślała przymykając na chwilę oczy i marząc, aby to był tylko zły sen. Gdy je otworzyła zobaczyła coś jeszcze gorszego – pisklę, przestraszone czymś wskoczyło na obcego samca. Zamarła z przerażenia, a później skoczyła ku nim co sił w łapach, krzycząc w kierunku samca
Nie dotykaj jej !!!

: 11 lis 2019, 22:47
autor: Szara Rzeczywistość
W końcu otworzył znów ślepia, kiedy mała samiczka go dotknęła w policzek. Szmaragdowe prawe ślepie zbliżyło się doń i pionową źrenicą przyglądnęło się małej znacznie bliżej.
Nie głowa. Ślepia. Ostatnio miałem ciężkie noce przy których starałem się polować... Jestem po prostu zmęczony-Odpowiedział beztrosko i westchnął, zdając sobie sprawę, że nie powinien jednak ignorować tak bardzo małej istoty, gdyż ta zawsze znajdzie sposób, żeby zdobyć tą atencję.
Tylko głupcy się nie boją. Strach jest naturalny tak jak wiatr. Musimy się jednak uczyć go przezwyciężać i wtedy stajemy się dopiero odważni. Odwaga jednak jest dopiero wtedy, gdy początkowo odczuwamy ten strach...-Może za bardzo filozofował? Może to przez zmęczenie, albo przez zbyt dużo wykładów na temat strachu od różnych innych smoków? Mniejsza o to. Istotne było to, że 'Szu' chwilę później usłyszała dźwięk, podobnie zresztą jak Godny, który od razu odwrócił się w stronę z której go usłyszał. Nie nawykł do tego, żeby ignorować takie rzeczy, ponieważ nawet zając jest jakimś posiłkiem... chociażby dla pisklęcia.
Sprawdził wiatr i jaki niósł ze sobą zapach. I wyczuł kolejnego smoka... samicę, która nagle wyskoczyła zza skały. Reakcja była błyskawiczna, a Szuwarek ledwie wspięła się na bark samca. Pomógł jej prawą łapą, a lewą już dźwignął się do pozycji stojącej. Pierwsza reakcja na krzyk... To oczywiście obnażenie kłów przez samca.
Kimże jesteś, żeby tak straszyć pisklę?!-Nagła zmiana nastroju samca nie mogła wróżyć nic dobrego... Najzabawniejsze było to, że samiec chciał tylko chronić pisklę. Ah te nieporozumienia.

: 11 lis 2019, 23:06
autor: Sosnowy Pocisk
Zatrzymała się gwałtownie przed nieznanym samcem szczerząc kły i czując jak jeży jej się sierść wzdłuż ciała.
Zostaw moją siostrę! – warknęła ostrzej niż spodziewała się, że potrafi. Rozłożyła nieco skrzydła starając się sprawiać wrażenie większej. Nagle dotarł do niej sens słów samca i pozycji którą przybrał. Chciał chronić pisklę? Przed nią? Co on sobie wyobraża?! Ciężko dysząc raczej z emocji niż zmęczenia biegiem nie spuszczała swoich zielonych oczu z obcego smoka – Szuwarku, ostrożnie zejdź z niego – zwróciła się do pisklęcia. Miała nadzieję, że będzie rozsądna i szybko się oddali. To by ją uspokoiło i mogłaby się skupić tylko na nim.

: 11 lis 2019, 23:44
autor: Owoc Opuncji
Biedny tata! Jak bolą oczy to nie jest dobrze... szkoda, że nie miała ze sobą żadnych magicznych ziółek które mają jej mamy. Na pewno by mu trochę pomogły nawet na zmęczenie. Chociaż z drugiej strony mamy zawsze powtarzały jak bardzo sen jest ważny kiedy jest się zmęczonym smokiem. Postanowiła być na tyle miła, że zdradzi nowemu koledze tą tajemnicę.
– Powinieneś się połoszyć spać, wtedy oczy mniej bolą.
powiedziała poważnie znów pacając go po policzku i śmiejąc się cicho. Taki duży, a taki nie mądry no! Wpatrywała się w niego bo w końcu zwrócił na nią uwagę i znów się patrzył. Tylko czy to dobrze skoro był zmęczony? To co powiedział później poruszyło ją nieco mocniej. Chociaż tato nie był tak duży jak mamy to powiedział coś bardzo ciekawego! Skoro żeby być odważnym trzeba się najpierw bać... to nie była na straconej pozycji! Zamachała mimowolnie ogonem.
– Jesteś mądly Godny, to znaczy sze ja będę baldzo odwaszna!
uśmiechnęła się dumnie nie zdając sobie sprawy, że tylko podkreślała jak problematyczny był jej strach. Nie rozumiała, że to dla jej własnego, pisklęcego dobra tak się wszystkiego bała.
Siedząc okrakiem na grzbiecie samca mało nie spadła gdy wstał. Zadek obierała o jego szyję, a łapkami obejmowała jego uda.
– Waaaa!
zakrzyknęła trzymając się mocniej i wtedy usłyszała zarazem jego warkot jak i znajomy głos.
– Szyszka?
wszystkie piórka na jej ciele się uniosły z zainteresowaniem. Ale co ona tu robiła?
– Szyszko czemu tak kszyczysz? Tata jest bezpieczny wiesz? Sam spadł z tego kamienia i oczy go bolą bo duszo poluje i jest mądry i pachnie lasem i jeszcze... jeszcze pokazywał mi... maaaaaagię.
ostatnie dodała konspiracyjnie z iskrą w ślepkach i zsunęła się radośnie niczym ze zjeżdżalni po ogonie Godnego. Nie był od niej dużo większy, ale wystarczająco by móc się pobawić. Opadła oczywiście niezgrabnie pyszczkiem w trawę i zaczęła ją wypluwać podczas podnoszenia swojego jestestwa z ziemi. Otrzepała się i wyszczerzyła zęby w uśmiechu do siostry stając obok Godnego.
– Moszemy się lasem pobawić? Plooooooszę! Ty się nigdy ze mną nie bawisz odkąd ulosłaś...
Czyli raptem księżyc, ale dla niej zdawała się być to wieczność.

: 12 lis 2019, 6:11
autor: Szara Rzeczywistość
Godny tylko uśmiechnął się na uwagę o spaniu. Oh, niewinne pisklę, jeszcze nauczysz się, że nie zawsze mamy to co chcemy.
Jak szybko sielanka może zamienić się w dość niebezpieczną sytuację...
Czy Godny się wystraszył? Nie, gdyż przybyła była jeszcze mniejsza od niego. Wątpił w to, żeby była w stanie mu realnie zagrozić, dlatego w odpowiedzi tylko warknął na nią i lekko uniósł skrzydła, żeby Szuwarek nie ześlizgnęła się bo jego bokach, a spokojnie zeszła tyłem.
Zostawić ją miał, bo to jej siostra? No proszę, czyli jednak nie do końca puszczono małą w samopas. Godny momentalnie przestał szczerzyć kły dopiero wtedy, gdy usłyszał Szuwarka, która zaczęła mówić do tej swojej siostry jakby nic się nie działo. To było dopiero odpowiednie potwierdzenie, które spowodowało, iż samiec przestał łypać na trochę mniejszą samicę.
Brązowa Łuska jak mniemam. Cóż za... trafne imię...– Skomentował cicho robiąc krok w tył, żeby Szuwarek wylądowała przed nim, a nie obok.
Szu, posłuchaj siostry i idź do niej.
Nie miał najmniejszego zamiaru zatrzymywać pisklęcia, a jego ton głosu wobec pisklęcia jasno wskazywał na to, iż nie był do niej wrogo nastawiony.
W końcu jednak podniósł wzrok i nieco zmrużył ślepia. Potrafił zrozumieć dlaczego ta jej siostra wyskoczyła na niego z taką wrogością, ale nie oznaczało to, iż mu się to spodobało. Dlatego też tej samicy okazał nieco więcej dystansu i nie uśmiechał się doń.
Jesteś zdecydowanie przewrażliwiona. Twojej siostrze nic się nie grozi i nie groziło z mojej strony.

: 12 lis 2019, 13:59
autor: Sosnowy Pocisk
Brązowa z irytacją przyjęła słowa Szuwarka. Dużo poluje? Pokazuje magię? Czyli ma odpowiednie umiejętności, żeby ją zaatakować, a to nierozsądne pisklę na niego wskakuje! Nikt jej nie wyjaśnił, że nie można tak po prostu zbliżać się do obcych smoków? To niebezpieczne! Porozmawia o tym z pozostałymi smoczycami Wedrujacych Fal jak tylko wrócą do obozu.
To prawda, ostatnio trochę nadrabiałam naukę, ale nuda to nie powód, żeby zaczepiać obce smoki i to jeszcze nie z naszego stada – odpowiedziała pisklęciu – zawsze możesz się ze mną pobawić, jeśli tylko masz ochotę. Wystarczy powiedzieć – spojrzała karcąco na Szuwarka – Nie zniosłabym, gdyby Ci się coś stało, głuptasie – dodała ciszej.

Z dużą ulgą przyjęła słowa samca i jego cofnięcie się o krok. Najwidoczniej nie miał złych zamiarów. Złożyła skrzydła i troszeczkę się rozluźniła. Troszeczkę.
Zgadza się. Brązowa Łuska. Przyjaciele mówią mi Szyszka, ale... jeszcze nie wiem czy do nich należysz – powiedziała szczerze, nadal obserwując każdy jego ruch – Znasz moje imię, ale ja nie znam Twojego – zauważyła – Cóż, jeśli rzeczywiście nie masz złych zamiarów, należą Ci się moje przeprosiny – zawahała się, rozważając jeszcze jego słowa – trudno nie być przewrażliwionym, jeśli chodzi o bezpieczeństwo rodziny. Jestem pewna, że byłbyś równie... zaniepokojony... gdyby chodziło o Twoją siostrę – dodała z zaskoczeniem słysząc usprawiedliwiający ton swojego głosu.

: 12 lis 2019, 15:37
autor: Owoc Opuncji
Jak to?! Oczywiście, że nuda była najlepszym pretekstem do zaczepiania obcych smoków. Poza tym nie chodziły stadami jak wszystkie pisklaki Wody do których bała się odezwać. Godny był sam jak wcześniej Su i od razu mogła do nich zagadnąć. Co ważniejsze, interesowali się tylko nią, a nie wszystkim poza nią. Zmarszczyła pyszczek nieco zła na siostrę, że psuje jej zabawę. Niech sobie wraca do tych swoich nauk wszystkich bo jej uciekną! Nadąsała się jak typowy pisklak i siadła zakładając przednie łapki na pierś.
– Mówiłam, a ty ciągle tylko nauka i nauka bo ty jusz jesteś dusza i musisz pomagać Falom!
krzyknęła i pokazała jej język. Z rozczarowaniem spostrzegła, że jej nowy kolega odsuwa się. Nie rozumiała, że postępował tak tylko by załagodzić sytuację. Wszystko działo się tak jak powinno, a Szuwarek tylko chciała się pobawić.
– Ona nie jest mamą.
pisnęła słysząc, że ma się słuchać siostry. Po raz kolejny smoki zachowywały się dziwnie... najpierw na siebie warczeli, a teraz zaczęli gadać o bezpieczeństwie i jakichś przewrażliwiach czymkolwiek było przewrażliwie.
Miała tego dość dlatego postanowiła wziąć sprawy w swoje łapki. Pójdzie sobie tam gdzie uzna za stosowne, a niech oni sobie gadają o tych nudnych "dorosłych" sprawach. Tupnęła ogonkiem o ziemię i wstała.
– Idem sobie.
oznajmiła i czmychnęła w swój koślawy sposób. Nie dość, że ciężko było biegać kiedy miało się grzbiet podobny do łasicy to jeszcze... nie umiało się biegać. Biegła jednak potykając się aż nie minęła wielkiej Skały.
Gupie stale smoki!
Pomyślała sobie pragnąc by była tu jej przyjaciółka i w tym samym momencie stanęła pyskiem w pysk z... pumą. Najprawdziwszą pumą która łypała na nią spośród traw i oblizywała wargi.
Szuwarek zamarła jakby ktoś rzucił na nią czar kamienienia. Oczy pumy były hipnotyzujące, a była tak cichutka na swoich łapach... jak to możliwe?!
– Mamo...
pisnęła cichuteńko żałując, że jednak oddaliła się od dwójki smoków.
Na szczęście nie była to daleka odległość od Skały. Szuwarek nie była przecież jakąś gazelą.

: 12 lis 2019, 16:16
autor: Szara Rzeczywistość
Ah, cóż za urocze spotkanie rodzinne. Dwie młode samice i ich dyskusja były czymś wyjątkowym... On nigy nie kłócił się z surowym ojcem, a brat zawsze dawał mu tyle swobody ile potrzebował. Wyrósł już z tak beztroskich rzeczy i zrozumiał jak księżyce uciekają przez łapy kiedy jest się na naukach bez przerwy. Rozumiał je obie. Uwagę o 'przyjaciołach' pominął... Był zdecydowanie bardziej otwarty na znajomości...
Do mnie przyjaciele mówią 'Godzien"– Chyba dość dobinie jej zasugerował, że i ona powinna się tak do niego zwracać. Nie była mu wrogiem, a chciażby za samą chęć ochrony przybranej siostry była na tyle wartościowa, że mógła liczyć i na jego pomoc.
Przeprosiny nie są potrzebne. Doskonale rozumiem, że trzeba dbać o rodzinę, akurat mam też siostry w waszym...
Łowczy zmysł zadziałał...
Wtedy też Godny usłyszał pomruk zwierzęcia, które z pewnością nie było smczym pisklęciem. Zauważył, że piskliwe pisklę chwilę temu koślawo pobiegło za skałę. Nie trzeba było długo czekać na jego reakcję. Wyrwał się w pogoń za Szuwarkiem i na szczęście nie było daleko... Daleko jednak na tyle, że nie doskoczy do małej przed atakiem, dlatego właśnie szybko wyobraził sobie, że pomiędzy drapieżnikiem, a pilsklęciem pojawi się kamienna ściana, która ochorni małą przed zamiarami pumy. Dopiero po tym ruszy na spotkanie drapieżnika w pozycji gotowości i rykiem starając się zmusić pumę do zmiany celu swojego ataku.
Brązowa w końcu też dołączy... Oby tylko się nie rzuciła bezmyśnie na drapieżnika.

: 12 lis 2019, 23:39
autor: Sosnowy Pocisk
Zwariować można z tymi pisklakami. Najpierw sobie same łażą bez żadnej opieki do obcych, a później jeszcze mówią, że to Twoja wina! Nie dziwię się, że tyle mam potrzeba do jednego Szuwarka. Ba! Nawet jest ich za mało, jak widać.

Skupiła się na nowo poznanym smoku. Skinęła mu pyskiem kiedy się przedstawił. Właśnie w tym momencie Szuwarek postanowiła się oddalić, a Szyszka wyczuła zapach, który przyprawił ją o dreszcz przerażenia. Puma! Godny też ją musiał wyczuć, gdyż rzucił się w stronę pisklęcia.

Brązowa cicho obiegła skałę z drugiej strony. Miała nadzieję, że otoczona puma zrezygnuje z ataku, wybierze inny cel, albo przynajmniej zawaha się, co da im czas do odciągnięcia Szuwarka z dala od jej groźnych szponów. Zatrzymała się w pewnej odległości od drapieżnika, zerkając na skałę. Wskoczyła na nią. Znajdując się nad pumą, będzie miała chociaż przewagę pozycji. Widząc pojawiający się mur oddzielający Szuwarka od niebezpieczeństwa, poczuła ulgę i wdzięczność do Godnego. Sama przyczaiła się na skale i obserwowała zachowanie zwierzęcia, które było mocno zdziwione nagłym pojawieniem się przeszkody. Nie mogła nie zauważyć jej pięknego futra, jakby stworzonego do głaskania. Ech, Szyszka zawsze chciała mieć własnego zwierzaka... Tymczasem czekała na jej kolejny krok.