Strona 20 z 25
: 18 mar 2022, 17:39
autor: Zszargane Zaufanie
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Malec pokręcił łbem.
- Nie - odpowiedział, podnosząc się z ziemi. -
Tata mówił, że pierwsze bieganie, drugie skakanie i trzecie walczenie. Jak nie biega to nie skacze, a jak nie skacze to nie walczy.
Obserwował uważnie w jaki sposób smoczyca przygotowywała się do skoku. Oj, ale przecież jeszcze nikt mu nie mówił jak się biega, to jak się nauczy skakać. Chyba tak nie można?
Mimo to, zamierzał sam spróbować. Na ugiętych łapach jak do skradania, podszedł powoli w stronę konaru. Skrzydła miał złożone by mu nie przeszkadzały, szyję wyciągniętą do przodu, równolegle do ziemi, tak jak ogon i grzbiet. Stawiał nieco chwiejne kroki na ziemi, lekko balansując skrzydłami by zachować równowagę. Gdy znalazł się już wystarczająco blisko, przeniósł ciężar na... tylne łapy? Zatrzymał się w miejscu.
Stał tak głupio przed konarem, uginając to słabiej, to mocniej swoje łapy. Przymierzał się od skoku, jednocześnie panikując i nie wiedząc za bardzo co zrobić. Spojrzał proszącym wzrokiem w stronę Erlyn, żeby go poratowała.
: 19 mar 2022, 11:19
autor: Odłamek Raju
Zszokował ją tą wypowiedzią. Ile mógł mieć księżyców? Około dziesięciu? Może nawet mniej lub więcej. Zgodnie z logiką jego opiekuna... nie potrafił się bronić, a jednak zawędrował tu sam. Co najwyżej umiał biegać, choć i tu miała pewne wątpliwości patrząc po jego ślamazarnych, chaotycznych ruchach.
Mrugnęła ponownie kiedy wywerna spoglądała na nią wręcz błagalnie. Ojej. Przełknęła bezgłośnie ślinę. Podeszła bliżej samczyka i wskazała na jego palce.
– O-odbij s-się o-od z-ziemi. P-przenieś c-ciężar c-ciała n-na ł-łapy, a-ale p-palcami r-również m-możesz s-sobie p-pomóc. S-skakanie j-jest p-proste – zapewniła i ponownie mu to zaprezentowała, tym razem w wolniejszym tempie. Przycupnęła i miała brzuch niemalże przy samej ziemi. Łapy miała ugięte w kolanach i łokciach, a palce tylnych nieco wsunęła pod śnieg by podkreślić jak mocno polega na tamtych mięśniach. Wybiła się z nich żwawo i przeskoczyła nad konarem, lądując miękko po drugiej stronie. Wpierw o ziemię oparły się przednie łapy, później dołączyły do nich tylne.
: 19 mar 2022, 18:48
autor: Zszargane Zaufanie
Jeszcze raz przyjrzał się uważnie, jak robiła to większa smoczyca. Skok wydawał się łatwy, ale lądowanie... no cóż. Da radę.
Napełniony determinacją, spróbował wykonać ten straszny skok. Ugiął łapy, stojąc przed konarem, opierając się głównie na palcach. Zszedł całym ciałem do ziemi, niemal siadając, po czym z całej siły wybił się przed siebie i do przodu. Udało mu się przelecieć nad konarem, ale gdy zaczął spadać znowu ogarnęła go panika.
I co teraz? I co teraz?!
Zamachał skrzydłami po czym wystawił je przed siebie, tak jak zrobiła to Erlyn gdy lądowała. Jednak jego ramiona były za słabe by utrzymać jego ciężar, przez co natychmiast się rozsunęły, a malec przywalił pyskiem w podłoże. Łapy wylądowały na tyle miękko na ile mogły, a potem przejechały po ziemi wraz z resztą ciała.
- Cadeeer... - jęknął, gdy cały świat zdawał się wirować wokół niego.
: 20 mar 2022, 15:33
autor: Odłamek Raju
O mało nie dostała zawału na widok pokracznie lądującego samca... o ile ten manewr w ogóle można nazwać lądowaniem! Podeszła do niego i sprawdziła, czy aby na pewno nie zrobił sobie krzywdy.
– B-Brasom! – jęknęła i chwyciła się łapami za policzki. – N-nie t-tak. M-masz d-dwie ł-łapy, j-ja cz-cztery. L-ląduj w-wpierw s-stopami, p-później d-dokładaj p-palce – poradziła mu. Co prawda sama po sobie nie mogła tego potwierdzić, ale lubiła obserwować ptaki. Wywerny to prawie jak takie ptaszki, prawda?
Westchnęła kiedy się już wyprostowała i zmarszczyła nos. Namierzyła spojrzeniem inny konar, po drugiej stronie polany. Stworzyła na nim kolejną iluzję, tym razem był to duży żuk. Pancerzyk miał wielkości smoczej łapy, więc był naprawdę ogromny.
– S-spróbuj s-się p-podkraść j-jeszcze r-raz i g-go z-złapać – poleciła. Jak dobrze pójdzie, to Brasom wykorzysta pozyskaną do tej pory wiedzę, co pozwoli mu na wykonanie w pełni tego ćwiczenia.
: 21 mar 2022, 17:54
autor: Zszargane Zaufanie
- Trudno patrzeć cztery, a potem zrobić dwie - odpowiedział Erlyn, podnosząc się z ziemi. Pewnie jakby ktoś z dwoma łapami pokazał, na przykład mama, to by było łatwiej. No, ale nie mógł ciągle męczyć mamy o wszystko.
Pokiwał smoczycy łbem i wpatrzył się w wielkiego robala, siedzącego na konarze. Powoli zaczął iść w jego stronę na ugiętych łapach, ogon i szyję trzymając na równi z grzbietem i równolegle do podłoża. Poruszał się powoli, uważając żeby nie nadepnąć przypadkiem na coś i nie wydawać dźwięków. W miarę zbliżania się, okrążał żuka tak, żeby znaleźć się przodem do wiatru, czyli żeby wiało od żuka do niego. Znowu nie czuł żadnego zapachu. Podszedł ostrożnie do zwierzątka, z luźno złożonymi skrzydłami, po czym ugiął mocniej łapy. Niemal dotknął brzuchem ziemi, a potem z całej siły wybił się z nich w stronę swojej ofiary. Zamknął pysk na owadzie, a spadając rozłożył w górę skrzydła dla równowagi. Wylądował twardo na palcach tylnych łap, z głośnym fuknięciem i przeskoczył kilkukrotnie od przodu, aż w całości wyhamował. Wtedy dopiero złożył skrzydła.
Popatrzył się na Erlyn, czekając na jej opinię.
: 22 mar 2022, 13:27
autor: Odłamek Raju
Nie była pewna, czy powinna go poprawiać przy jej wadzie wymowy, ale...
– "N-na cz-cztery" – wymamrotała z lekkim uśmiechem. Zastanawiała się czy Akarubi był jego pierwszym językiem? A może to kwestia wieku? Choć nie był znowuż taki malutki.
Obserwowała jego kolejne zmagania z ostatnim ćwiczeniem i tym razem nie miała żadnych zarzutów. Dobrze się podkradł, pamiętał o pozycji oraz podstawach jakie mu przedstawiła, a do tego skok poszedł mu wiele lepiej przy przeprowadzeniu "ataku" na owada. Motyl chwilę potrzepotał w pysku wywerny, łaskocząc jej dziąsła, ale w końcu się rozmył w powietrzu jak każdy twór któremu odcięto dopływ maddary.
– Ł-Ładnie – zaklaskała odruchowo i kołysała się na boki. – J-już u-umiesz s-się s-skradać. – Ucięła na moment i rozejrzała się, marszcząc przy tym brwi. A gdzie był...? – O-odprowadzić c-cię d-do g-granicy s-stada O-Ognia? M-masz j-jak z-zawołać t-tatę l-lub m-mamę? – spytała z troską, nie chcąc go tu zostawiać samego.
// Raport Skradanie 1
: 22 mar 2022, 18:11
autor: Zszargane Zaufanie
- Dziękuję - odpowiedział, przytulając się do Erlyn, po czym jednak szybko się odsunął.
Rozejrzał się na boki.
- Ognia? Stada? Co to ogień? Ja jestem z jaja i mieszkam tam gdzie ty. Mamy i taty nie zawołam bo nie umiem magia. Pomożesz mi jeszcze wrócić? - zapytał się, przekręcając łeb na bok i robiąc pisklęce oczy.
- Chciałaś mówić Akarubi. Ja nauczę mówić po drodze - dodał, tuptając niespokojnie łapami. Nie chciał jeszcze wracać do domu, a Erlyn na pewno mieszkała tam gdzie jeszcze nie był. Mama i tata nie będą się martwić jeśli sobie jeszcze trochę po zwiedza. Przecież i tak nie było tu nic strasznego.
: 23 mar 2022, 17:22
autor: Odłamek Raju
Zesztywniała kiedy się do niej przytulił. Zupełnie nie przywykła do takich gestów, a co ważniejsze – nie mogła go odwzajemnić. Jej pierwszy przytulas miał należeć do dziadka, tak sobie obiecała, choćby zajęło jej to wieczność. Dlatego stała tak, dziwnie nieruchoma, dopóki malec się od niej nie odkleił. Chrząknęła coś niezrozumiałego pod nosem i posłała mu pokrzepiający uśmiech.
– P-proszę b-bardzo – nie widziała powodu dla którego miałby jej dziękować. Trzeba sobie pomagać!
Ale szczęka jej opadła aż do ziemi kiedy zadał jej te pytania. Jak... jak można dopuścić do takiego zaniedbania czyjejś edukacji?! Nie mieściło się jej to w głowie! Oblizała ściśnięte wargi koniuszkiem języka. Myślała intensywnie. Co mogła zrobić? Pouczyć go więcej? Niby tak, ale to zadanie opiekuna lub rodzica. Poza ty—.
Zaraz, co? Jak to "mieszkam tam gdzie ty"?!
– U-um, j-jesteś ze s-stada o-ognia. W-według z-zapachu – powąchała jeszcze raz jego głowę, pochylając się nad nim. Uh, trochę już ta woń zwietrzała i nasiąknął ją, ale była niemalże pewna, że pachniał podobnie do Marchwi. – M-mogę z-zawołać t-twojego p-przywódcę i o-on c-cię o-odprowadzi? – zaproponowała. – Cz-czekając m-możesz m-mi p-powiedzieć o A-Akarubi – napomknęła, byle jakoś zająć pisklę.
: 24 mar 2022, 17:23
autor: Zszargane Zaufanie
Pokręcił łbem.
- Nie, nie, nie! - zaprzeczył, na oskarżenia Erlyn. - Ja nie ogień, ja nie mam przywódcy. Mój tata jest ogień i mnie lizał, i dla tego pachnę jak ogień. Ale ja nie ogień.
Przecież nikt mu nie przewodził i nikogo się nie musiał słuchać. Tata go uczył dyscypliny, a mama uczyła pływać. No i raz wlazł też gdzieś gdzie było dużo smoków Ognia, to też może dlatego tak pachniał. Widział jak coś mówili do przywódcy, ale on nic nie musiał mówić. Jeszcze nic mu przywódca nie kazał.
- A ty masz przywódca i mu mówiłaś rzeczy? Kazał ci robić rzeczy? Ja nie muszę, bo mi nikt nic nie karze, bo nic nie mówiłem. Mogę co chcę. A teraz chcę iść zobaczyć jak wygląda tam gdzie ty mieszkasz. I nauczyć cię Akarubi.
: 26 mar 2022, 10:09
autor: Odłamek Raju
Wyraźnie zbiła ją z tropu reakcja małego wywerna. „Nie”…? Musiała zamrugać by się ocucić.
– U-um… t-to t-tak n-nie dz-działa, B-Brasom – będzie najwidoczniej jej zadaniem mu to uświadomić – p-pisklęta n-należą d-do s-stada j-jednego z r-rodziców i- – wtedy do niej to dotarło!
No tak! Miała ochotę trzepnąć się w skroń. Nie bez powodu samczyk wyglądał jej znajomo!
– Cz-czekaj – wstrzymała się z wyjaśnieniami – t-twoja m-mama t-to M-Mahvran? – wolała się jeszcze upewnić. Czarodziejka nie obnosiła się ze swoimi prywatnymi sprawami i to najwidoczniej dotyczyło także jej życia poza stadem. Mama Erlyn była ze Stada Księżyca, więc tata Brasoma faktycznie mógł pochodzić z Ognia.
Zmarszczyła lekko nos na jego ździebko niepokojącą logikę.
– W P-Pladze o-obowiązuje k-kodeks. N-nie m-ma z-znaczenia t-twój w-wiek. M-mama c-ci n-nie m-mówiła…? – spojrzała na niego nieco podejrzliwie – Z P-Plagi n-nie m-można o-odejść. M-mieszkając z n-nami z-zostaje s-się cz-częścią s-stada n-na z-zawsze. A-ale p-powinieneś t-to w-wiedzieć…– wciąż miała wątpliwości. Chyba powinna zapytać Mahvran mentalnie. Ale z drugiej strony… i tak ostatnio zawracała jej głowę za wiele razy.
Znów przyjrzała się Brasomowi. Mmm, tak, przypominał ją. Niepotrzebnie się martwi. Odniesie go do jaskini Infamii i zyska u niej kilka brownie points!
: 26 mar 2022, 11:19
autor: Zszargane Zaufanie
- A jak mam z dwóch to nie należę do obu? To ja wybieram, tak? Który przywódca ma mi mówić rzeczy - zapytał się Erlyn, trochę zdziwiony, mrużąc nieco ślepia, gdy zaczęła mówić o jakiejś Mahrvan. Nie kojarzył nikogo takiego, ale skoro większa smoczyca ją znała, to pewnie nie mogła być jakaś zła. Może to jego mama, skoro Kizia to ciocia. Tata nie mówił, że była z innego stada.
- Nie wiedziałaś? - zapytał się zdumiony. To chyba oczywiste, że był synem tej Mahvran.
Malec zesztywniał gdy Erlyn wspomniała o kodeksie. Nie spodziewał się, że są jakieś zasady, że nie można wychodzić ze stada. Ale.. większa smoczyca też wyszła więc nie rozumiał do końca jak to działało. Pokręcił więc łbem przecząco.
- Mama nie mówiła o kodeks Plagi. E-em... - zająknął się, bojąc się konsekwencji. - Nie powiesz mama że tu byłem? Nie chcę kara. Ja chcę już do domu.
: 26 mar 2022, 14:36
autor: Odłamek Raju
Uh...
– W-wtedy n-należysz t-tam, g-gdzie s-się w-wyklułeś. R-rodzice dz-dzielą s-się j-jajami – chyba. Nie była pewna jak dokładnie to działa. Erlyn znała z pierwszej łapy konsekwencje rozłąki rodziny rozbitej między stadami i zdecydowanie nie chciała się znaleźć w podobnej sytuacji.
Pokręciła głową. Skąd miała wiedzieć? Po obozie Plagi nie kręciło się za dużo piskląt. Sama dorastała w otoczeniu tylko Ziv, która niedawno się gdzieś zawieruszyła. Ewentualnie to Raj nie miała za bardzo czasu jej poszukać przez ilość nauk i wypraw.
Przyjrzała mu się sceptycznie. Nie lubiła kłamać. Przede wszystkim nie potrafiła tego robić tak, by to miało łapy i palce. Westchnęła, a potem przycupnęła żeby mały się wdrapał na jej kark. Znacznie szybciej dotrą na tereny stada jeżeli polecą.
– P-pomyślę. W-wskakuj i t-trzymaj s-się m-mocno. Z-zawołam t-twoją m-mamę i s-spotkamy j-ją p-przy S-owim D-Drzewie – to najlepszy punkt odniesienia na północ od obozu, a na południe od terenów wspólnych.
Kiedy tylko Brasom władował się na jej grzbiet, smoczyca rozłożyła pierzaste skrzydła, a później odleciała. /zt x2
: 23 cze 2022, 22:38
autor: Mackonur
Ktoś tutaj próbował wejść do Wydrążonego Pnia... łowca był dosyć malutki (połączenie smoka morskiego z drzewnym!), zatem prawie mu to wychodziło, ale jednak było trochę ciasnawo. Fajne miejsce, można byłoby się schować przed światem, a ile ładnych robaczków musi być w środku! Axarus wysłał dlatego swój Nos Szyszki, który miał dokładnie zbadać wydrążony pień! Niuchał i niuchał, a w środku mnóstwo było wszelkiego rodzaju żuczków i ślimaczków, które idealnie nadadzą się do Mackonurowej kolekcji. Niestety... gdy łowca chciał wyślizgnąć się z wydrążonej kłody, to zdał sobie sprawę, że zaklinował się całkowicie i wystaje mu tylko zadek. Nos Szyszki próbował mu pomóc, kichając na niego najmocniej, jak tylko potrafił, no ale było bardzo ciężko! Axarus oficjalnie został pokonany przez kawałek zbutwiałego drewna. Ale przynajmniej miał robaczki. JAKI DUŻY CHRABĄSZCZ! Nazwie go... Błyszczoskorup! Nie, to kiepska nazwa. Może coś lepszego? Czułek? Czułek brzmi dobrze, bo ma ładne czułki! Ale czy to samica, czy samiec? Jak to rozróżnić?
/ Hess – fabuła
: 28 cze 2022, 20:18
autor: Migot Sadiru
Hess pląsała ponownie po terenach wspólnych. Dzika puszcza była chyba najciekawszym lasem, jaki widziała, bo bardzo kochała do niej wracać i zwiedzać jej kolorowe zakamarki. Czasami mignął jej jakiś czerwony liść, czasami kwiat, czasami czyjś zadek. Zaraz, zadek? Biała głowa skierowała się w kierunku pnia, z którego ewidentnie wystawała zielonołuska zadnia część ciała jakiegoś smoka. Nie był to raczej malinowy chruśniak, ani smok raczej terenu nie znaczył, więc Hess poczuła się na tyle pewnie, żeby do niego podejść. Zbliżyła się do samca i dźgnęła go szponem w pośladek.
– Czy wszystko w porządku? – Młody głos zawołał do środka, licząc, że już zwróciła uwagę zaklinowanego gada. Dobrze, że Hess miała odrobinę godności i niewinności i samiec raczej nie musiał obawiać się podejrzanego dźgania i klepania po galaretowatej, trochę już pewnie zwisającej części ciała.
: 03 lip 2022, 20:49
autor: Mackonur
Jaka tam zwisająca? Pośladki miał... no dobra, nie opisujmy starczych pośladków, ale były naprawdę całkiem w porządku jak na jego wiek. Codzienne biegi z Nosem Szyszki i Pająkiem Długonóżkiem robiły swoje. Łowca wydał z siebie jakiś dziwny dźwięk na to dziabnięcie, wzdrygnął się delikatnie, ale... nic nie mówił! Oczywiście to dlatego, że nie potrafił, ale Hess zapewne była zaskoczona. Jednym z kolejnych, ciekawych widoków był olbrzymi lewitujący nosek! Podszedł do Hesshe i otarł się o nią. Duży był taki, włochaty i brązowy! A jaki lśniący!? Próbował jej coś powiedzieć, wydając jakieś dźwięki w stylu kichania, niuchania i wdechów i wydechów. Cokolwiek chciał powiedzieć – podszedł do Mackonura i zaczął zasysać jego łapę swoim nosem, ciągnąc go do tyłu! Może chciał wyciągnąć swojego właściciela z kłody? I chciał pomocy Hesshe?
Axarus tymczasem próbował pochwycić pana, bądź panią żuczek i mu się to udało! Chwycił go do siebie i aż zamajtał łapkami tylnymi, co wyglądało bardzo komicznie z widoku samiczki. Łowca nie wiedział, co się dzieje ogólnie. Odczuwał jakieś dziwne zawirowania w mocy i jeszcze to dziabnięcie! Może to jakiś niedźwiedź przyszedł go zjeść? Chwila? A może to Fenek dziabał go po zadku? To miałoby sens! Czy Fenek wrócił?
: 04 lip 2022, 11:49
autor: Migot Sadiru
Obawiam się, że niekoniecznie chodzić musiało o zadek samca. Łowca nie odpowiedział, a mała samica nastroszyła uszy, nie rozumiejąc, dlaczego się nie odzywa. Jej skrzydła uniosły się lekko, gdy maluch wyciągnął szyję, aby posłuchać, co ten robi w środku. Nagle dostrzegła spory, włochaty nos, który frunął w jej kierunku. Zaraz co? NOS? Maluch, aż podskoczył, a skrzydła się rozłożyły, aby postraszyć dziwny twór swoim rozmiarem, chociaż w jej przypadku było to raczej bezcelowo i mało pożyteczne.
Nos na szczęście nie krążył długo przy maliźnie, która stała nastroszona. Twór ewidentnie chciał, aby pomogła smokowi, więc no chyba nie zostało jej nic innego. Chociaż?
Mackonur mógł poczuć, jak coś raczej delikatnie przesuwa się po jego stopach. Otóż Hess wygięła długi ogon, aby końcówką fioletowej błony posmyrać smoka po stopach. Nie zamierzała jednak odpuścić i łaskotać go przez jakąś dłuższą chwilę, przynajmniej, aż nie zauważy, że smok jest wyczerpany głupią zabawą.
: 07 lip 2022, 23:39
autor: Mackonur
Axarusowe STÓPKI niestety nie były na to gotowe! Łowca nie wiedział, że ma w tym miejscu łaskotki, więc no... wyszło jakoś dziwnie ogólnie. Zaczął się śmiać, a przynajmniej próbował. Hess jednak nie słyszała wesołego chichotu, a raczej jakieś dziwne charknięcia i innego typu odgłosy, chociaż jakby się tak wsłuchać... no może coś w stylu śmiechu by się tam pojawiło! Och, Łowca musiał w końcu zapłacić za to kalectwo. Zaczął ponownie majtać swoimi łapkami, no i chyba nie mógł zrobić nic innego! Och, ta podwójna niemożność wydawania dźwięków. Chwila, moment... Mackonur wpadł na jakiś zabawny pomysł. Zaczął swoim ogonem tworzyć jakieś dziwne znaki, licząc na to, że ten Łaskotacz znał język runiczny smoków. Najpierw poszła runa "P" potem "O", no i tak jakoś ułożyło się to wszystko po chwili w "Pomóż". Czy jednak Mackonurowa córka znała tę umiejętność? Księżycowy po tej niezwykle wymagającej czynności, spróbował ponownie wyjść z pieńka, ale nadal mu to nie wychodziło.
Nos Szyszki z kolei był śmiesznym noskiem, więc on również postanowił się poznęcać nad swoim panem! Zaczął chuchać mu na spody łapek. Zanim go uratują, to można się pobawić! Nos Szyszki jednak nadal kombinował, jak go tutaj uratować. Zaczął lewitować w kierunku Hess i niuchać coś do niej w języku olbrzymich, latających nosów.
: 08 lip 2022, 12:11
autor: Migot Sadiru
Znaczy, Hess rozumiała, że niezbyt naturalną pozycją smoka było siedzenie głową w pniu. Nie mogła zostawić tak samca samemu sobie, a i charkot, który usłyszała, niezbyt świadczył o jego radości. Malizna złapała mocno za nogę samca przednimi łapami i zaczęła go ciągnąć. Zaparła się nawet skrzydłami, próbując smoka wyciągnąć z potrzasku. Nos szyszki niezbyt pomagał, ale już chyba musiała się przyzwyczaić, że smokowi towarzyszyły dziwne zjawiska.
: 09 lip 2022, 20:55
autor: Mackonur
Nos Szyszki postanowił jednak być przydatny, dlatego gdy Hess zaczęła ciągnąć Axarusa za łapę, to Niuchacz przyssał się do drugiej i w ten sposób udało im się wyciągnąć łowcę z potrzasku. Chwilę to trwało, ale w końcu się uwolnił! Nieco wylądował na Nosie i Hess, ale na szczęście nic im się nie stało. Hess zobaczyła wesołego smoka o morskim wyglądzie i dziwnymi mackami! Uradowany Mackonur przytulił Ognistą, dziękując jej w ten sposób za uratowanie jej życia.
"Umiesz czytać?" – Wręczył jej po chwili tabliczkę. Może umie akurat? Wyglądała na bystrzachę! Swoją drogą, coś taka znajoma mu się wydawała. Łowca przez chwilę myślał nad tym i myślał, aha! Nawet przypominała Wujka Mackołapa! Z drugiej strony... Maros też przypominał Wujka Mackołapa. Dziwne to trochę.
Po chwili sięgnął łapą do Hess, pokazując jej co udało mu się znaleźć w pniu. Lśniący żuczek, taki troszkę zielony, miał bardzo ładny pancerzyk! Wydawał się bardzo mądry, tak jak Ognista Samiczka. Łowca spróbował go jej w powolny i spokojny sposób przekazać. Czy spodoba jej się prezent za uratowanie życia?
: 11 lip 2022, 18:29
autor: Migot Sadiru
Nieznajomy smok miał szczęście, bo Hess coś tam czytać umiała. Słabo i niezbyt składnie, ale miała przynajmniej dobre chęci.
– Trochę! – Odpowiedziała głośno, a potem skupiła się na lśniącego żuczka. Samica zauważyła, że smok był do niej podobny, ale przecież każdy smok morski mógł być do siebie podobny, prawda? Żuczek wyglądał na ładne żyjątko, chociaż Hess stroniła od robactwa wszelakiej maści. Ot, miało za dużo nóg, jak na jej potrzeby i jeszcze śmiesznie ruszały żuwaczkami. Spojrzała niepewnie na żuka, a potem na smoka. – To Twój kompan? – Wypaliła, spoglądając na smoka, oczekując...drobnych wyjaśnień.
: 16 lip 2022, 18:53
autor: Mackonur
W końcu ktoś, kto go rozumie! Ale miał straszne problemy ostatnio z tym, a za barierą? To już w ogóle tragedia! Samiczka trochę znała język pisany, więc musiał być bardzo oszczędny w słowach. Jak za długie zdania będzie pisał, to się pogubi! Samiczka zauważyła, że Axarus jej do niej podobny, a co z kolei myślał o niej sam mackowaty? No, trochę przypominała Wujka Mackołapa. Z drugiej strony... każdy smok przypominał Axarusowi Wujka Mackołapa. Mimo wszystko ten zapach! Był bardzo znajomy, nawet jeśli prawie przytłumiony przez woń Ognia.
"Nos Szyszki. Przyjaciel. Nos." – Napisał, chociaż niewiele to chyba tłumaczyło. Ciężko po prostu powiedzieć, czym jest Nos Szyszki! Wcale nie tworem z maddary, to coś więcej, to osobny, żywy byt! Łowca otworzył torbę i zaczął wyciągać z niej jakieś śmieszne rzeczy.
"Herbata. Chcesz napić się?" – Starał się pisać dosyć prosto. Veir i Axarus mieli pewną wspólną cechę – byli herbaciarzami! Wyciągnął miseczkę i nalał do niej wody z bukłaczka. Wrzucił do środka mnóstwo owoców, orzechów, miodu i innych fajnych rzeczy, a potem to wszystko przygotował tak, by owoce puściły sok.
"Ja Axarus" – Przedstawił się, a potem wyciągnął... KOLEGĘ KRABUSIA! Był nieco mniejszy od Ctouklissa, ale nadal bardzo ładny i krabowaty. Dostał go od Fille, szkoda, że ta gdzieś zniknęła, ale Mackonur ją uratuje. Wiedział to.