Strona 20 z 32

: 03 lis 2019, 18:00
autor: Berius

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Nie była to dobra odpowiedź w takim razie musi to być ta druga. Zastanowił się jeszcze przez chwilę nad druga odpowiedzią i nagle przywalił sobie łapą w twarz a dźwięk uderzenia przerwał ciszę. Zrozumiał jak bardzo była błędna jego druga odpowiedź i zrozumiał że prawidłowa była tak oczywista że nawet nie wziął ją pod uwagę.
Czuję się w tym momencie taki upokorzony i głupi że brak mi słów
Przetarł sobie twarz i zaczął się śmiać.
przecież odpowiedź pojawiła się tutaj już kilka razy. jest tylko jedna rzecz którą można przerwać wypowiadając jej imię. i jest to cisza! Zgadza się?
Zaczął się modlić w myślach by była to dobra odpowiedź bo nie chciał się znów zbłaźnić.

: 03 lis 2019, 19:32
autor: Oczywistooki
Zachichotał lekko widząc śmiech pomarańczowego smoka. Co prawda nie chciał go tym urazić, bo nie sądził, że był głupi, ale Oczko zazwyczaj nigdy nie mógł się powstrzymać od śmiania razem z innymi.
– Hehe, tak, to Cisza! Gratulacje! – Podniósł nawet na chwilę swoje przednie łapy z ziemi z zadowolenia.
– Nie jesteś głupi. Niektóre rzeczy w życiu też takie są, jak ta zagadka. Kiedy nie wiesz, jak je wykonać, wydają się bardzo trudne, ale gdy zdobędziesz wiedzę na ich temat, wydają się już dużo łatwiejsze i Oczywiste, hehe! – Powiedział z radością, kiedy w międzyczasie jego wcześniej skryta za sobą końcówka ogona ukazała się oczom żywego samcowi. Była owinięta wokół czegoś, wokół paczuszki! Wyglądała tak samo, jak ta ofiarowana drugiemu smokowi, aczkolwiek można było gołym oczkiem dostrzec jej większy rozmiar. Zmarły wojownik odwrócił się w stronę swojego ogona i złapał ów przedmiot przednią łapą. Podsunął go potem pod łapy pomarańczowołuskiego.
– Proszę. Sam nie wiem, co jest w środku, ale mam nadzieję, że ci się przyda.

: 03 lis 2019, 20:51
autor: Szeptucha Roju
Smoczyca spojrzała na paczuszkę, która wylądowała przed jej łapami. Nie była duża, ale wydawała się mieć swój ciężar. Ciekawe.
Słysząc odpowiedź Beriego, mruknęła cicho, chyba z aprobatą, bo sama by tego nie wymyśliła. Cóż, zagadki nie były jej konikiem.
Mrugnęła do niego łobuzersko, a następnie ostrożnie odwinęła źdźbła trawy.
Dziękuję mu za pośśświęcony czasss, to było... ciekawe dośśświadczenie, wcale nie takie oczywissste – mruknęła do bardziej widocznego ducha, posyłając mu swój szelmowski uśmiech.
Jak jessst tam, po śśśmierci?

: 03 lis 2019, 21:32
autor: Berius
Odetchnął z ulgą gdy dowiedział się że jego odpowiedź była poprawna a gdy w jego łapach wylądowała paczuszka uśmiechnął się do ducha. Faktycznie było to niezwykłe wydarzenie. Spojrzał na samice z aprobatą że jej też udało się odgadnąć zagadkę. Widząc że Szeptucha zapomniała on wtrącił się i za nią odpowiedział na pytanie duszka. Jednak wcześniej pokusił się o tak samo otwarcie paczuszki.
Dziękuję. To jest Szeptucha Roju jest Magiem. Ja natomiast jestem Płomienny Kolec jeszcze niestety adept uczący się na wojownika.
Z powrotem wrócił wzrokiem na Ducha by cały czas mieć z nim kontakt.
Jesteśmy oboje z stada ziemi czyli z dawnego Życia jak zdążyłeś wspomnieć. I jak już mowa o zaświatach miałbym małe pytanko tylko trochę inne niż mojej przyjaciółki.

: 03 lis 2019, 22:15
autor: Oczywistooki
Odsunął się znów na równy dystans między dwoma nowymi znajomymi i znów przybrał swoje półprzezroczyste barwy. Tak mu było w sumie łatwiej i z większym komfortem mógł odpowiadać na zadawane pytania.
– Nie ma za co, dla mnie to drobiazg. – odpowiedział samicy. – Huh, jak jest po śmierci? Pewnie każdy zadaje sobie to pytanie, ale sądzę, że to po prostu zależy od... osoby. Jak dla mnie po śmierci się... zawiodłem. Nie spotkałem nikogo z mojej rodziny, którzy odeszli przede mną, ani również nie widziałem tych, którzy odeszli po mnie... Tak długo ich nie widziałem, miałem nadzieję, że kiedy nadarzy się okazja powrócenia na ten świat na chwilę, to chociaż jedno z nich skorzysta z niej, ale jak na razie nadal jestem sam. Cóż... – Stracił tu swój wcześniejszy entuzjazm. Na prawdę mu zależało na kontakcie z bliskimi, a na razie jedyne co znajdywał to obce mu pyski i nieznane głosy.
– Miło mi was poznać. Miło mi również wiedzieć o tym, że stado, do którego należałem dobrze sobie radzi. – Wciąż mówił ciepłym głosem do dwójki, po czym zwrócił się bezpośrednio do adepta.
– Hm? Jakie to pytanie, Płomienny Kolcu?

: 03 lis 2019, 22:26
autor: Berius
Gdy usłyszał o tym że dla niego śmierć jest pustką bez rodziny lekko się też zawiódł jego uśmiech zbladł. Czy jego też to może czekać? Nie był to za wesoły scenariusz.
Niedawno pogodziłem się z faktem że mój ojciec może już do mnie nie wrócić i chciałem spytać czy go widziałeś tam po drugiej stronie ale skoro nikogo nie widziałeś to raczej nadzieja stracona. Tak czy siak gdybyś kiedykolwiek jednak znalazł inne zmarłe smoki w zaświatach proszę cię byś odnalazł Maga ziemi o imieniu Rudzik i Powiedział mu że Beri jego syn tęskni za nim i że będzie na niego czekał choćby miał się zestarzeć bardziej niż on
Spojzał na niego z nadzieją i znów się uśmiechnął.
Wiem że o wiele proszę ale Bardzo by mi na tym zależało chcę że by wiedział że mu wybaczam i przepraszam.

: 03 lis 2019, 22:44
autor: Oczywistooki
Ach, czyżby adept miał również jakąś niedokończoną sprawę, w tym wypadku z ojcem, i pragnął z nim ją dokończyć? Swoim wzrokiem i wyrazem pyska chciał mu dodać trochę otuchy, nim zaczął mówić.
– Nie mówię, że nikogo nie widziałem. Widywałem niektórych, ale samych nieznajomych. – rzekł objaśniająco z pokrzepiającym głosem. – Mógłbyś mi opisać, jak wyglądał za życia twój ojciec? Całkiem możliwe, że jego duchowa forma będzie odpowiadała temu wyglądowi, jeśli faktycznie nie ma go już tutaj. Jest podobny do Ciebie? Z chęcią Ci pomogę, jeśli go spotkam. Bardzo lubię pomagać, starałem się to robić przez całe moje życie.

: 03 lis 2019, 22:55
autor: Berius
Promyk nadzieji zabłysł w jego sercu odrazu zaczął opowiadać o swoim ojcu.
Właściwie to wygląda inaczej jest bardziej szaro brązowy pamiętam że był dość duży i spokojny ale nie był gigantem. Był smokiem górskim. Jest magiem więc jeśli nadal będzie wyczuwalna jego maddara to napewno będzie większa niż przeciętna. A I oczywiście nie rozstaje się ze swoim kosturem. Lubi czasem mówić też w języku elfów więc szukaj smoka który się nim posługuje. Jeśli nie będziesz pewien pytaj czy pamięta Beriego syna którego przygarną jak był jajkiem. Jeśli będzie pamiętał to powie że wyłowił mnie z rzeki

: 03 lis 2019, 23:47
autor: Oczywistooki
Przysłuchiwał się z uwagą tłumaczeniom młodego adepta. W końcu nie miał już od dawna niczego nowego do zapamiętania, więc słowa wypowiedziane przez pomarańczowołuskiego smoka łatwo mógł przyswoić i powtarzać sobie od czasu do czasu we łbie.
– Mhm, zrozumiałem. Szaro-brązowy, duży, mag, kostur, język elfów. Beri. To twoje pisklęce imię? Ładne, podoba mi się. Ja zwałem się Oczko, hehe... Jakby to było dzień temu... – Zamyślił się trochę, co nie znaczyło, że nie powtórzył sobie potem w głowie wszystkich podanych mu informacji jeszcze raz.
– Nie martw się, jak go spotkam to na pewno mu o Tobie powiem. Może w przyszłości uda mi się wydostać na ten świat jeszcze raz i zdążę ci powiedzieć, czy go spotkałem? No cóż, apropo zdążania... Muszę lecieć, chciałbym w końcu znaleźć kogoś z rodziny. Jakbyście spotkali jakiegokolwiek ducha, który wygląda tak, jak te, które opisywałem wcześniej to powiecie im, że za nimi tęsknię i szukam cały czas w zaświatach? Dobrze?
Wstał z miejsca i nakierował swój przód w stronę, w którą miał kontynuować swą podróż.
– Pamiętajcie, korzystajcie z życia, jak tylko możecie, macie je tylko jedno, i nie możecie go przewinąć. Nie popełniajcie błędu, który popełniłem ja... – rozłożył skrzydła, chciał wystartować chociaż raz, jak normalny, fizycznie istniejący smok.
– A tak w ogóle wiecie, że nie wiem czemu, ale nawet przypominacie mi w drobnym stopniu mnie i moją ukochaną? Pasujecie do siebie, na serio tak sądzę. No cóż, żegnajcie!
Wziął mocne zamachy, unosząc się w powietrze. Mimo to smoki nie poczuły żadnego powiewu wiatru na swoich ciałach. Cóż, tak to jest, kiedy ma się doczynienia z duchem. Odleciał, patrząc się co chwilę z uśmiechem za siebie. Z pewnością będzie miał chociaż trochę miłych wspomnień z tej jego krótkiej podróży do materialnego świata.

//zt

: 12 lis 2019, 15:46
autor: Trująca Jagoda
Ciemna Łuska po raz kolejny wybiera się poza tereny stada... Musi tam się matce pokazać, bo byłby ochrzan, no nie ma co. Nie była też jednak stara... Czyż nie? Nie mogła się chociaż chwilę wyluzować? To pasuje akurat i do niej samej, a także jej matki. Zastępczyny Ognia nie ma przecież 60 księżyców no szanujmy się! Jest młoda i piękna. Więc raczej zrozumie takie przechadzki Scorpii po terenach stad... No niby terenach. Bo to nie jest teren żadnego stada na pewno. Bureztynowe ślepia rozejrzały się po polance. O proszę! Kto by pomyślał... Jest tutaj pień. Nawet jeśli czerwona nie lubiła wysokich traw, to mogła nad nimi przeskoczyć, jak... jelonek? Jak jelonek ale taki troche przy kości.



///czarnoskrzydły

: 25 lis 2019, 18:43
autor: Mgliste Wody
Ilun tym razem postanowił się przejść w spokojniejsze miejsce. No, może nie na tyle spokojne, ale...na pewno nie graniczące ze stadem, które miało z nimi na pieńku. Ale...czy było teraz jakiekolwiek stado, które nie miało z nimi na pieńku? Nie wiedział. Wiedział tylko, że długo go nie było i zamierzał trochę się polenić. Nic więc dziwnego, że zaszył się na polanie. Wszak gdzie olbrzymi smok może się ukryć? No...na polanie, oczywiście. Przecież to idealne miejsce na wtopienie się w tło dla dużego, czarnego samca, prawda? No właśnie. Korzystając jednak z mgły mógł się nieco ukryć. Nie dostrzegł przez tę zasłonę nic podejrzanego, więc przysiadł ciężko na zadzie, a potem po chwili wahania, padł na ziemię, jak długi i korzystał z lepkiej wilgoci otulającej jego ciało. Musiał narobić sporo huku, ale jakoś nie przejmował się tym hałasem, którego narobił. A niech ktoś mu spróbuje dokopać, to się grubo rozczaruje, gdy Czarny zostawi z intruza miazgę.

: 08 gru 2019, 20:30
autor: Trująca Jagoda
Skakanie czerwonej smoczycy kontynuowało się, lecz teraz już z jakimś celem. A z takim celem, że pręgowana smoczyca skakała jak jelonek nie bo nie lubi trawy, a dlatego, że zauważyła jakiegoś robaka. Chcąc instynktownie złapać skrzydlatego przyjaciela zaczaiła się chwilę na niego w trawie.
Jej bursztynowe oczyska jednak zauważyły dość duży widok. Jakiś czarny głaz? Czarny smok? Chyba raczej to drugie. Czerwona ułożyła elegancko łuski i nie podeszła jednak do samca, a zamiast tego się położyła, a płyty na jej ciele wydały z siebie trzask.

: 10 gru 2019, 19:17
autor: Mgliste Wody
Ilun sapnął, po czym otworzył jedno ślepie, gdy usłyszał trzask. No nie...nawet tutaj nie ma spokoju? Z głuchym warkotem powstał i rozejrzał się, by po chwili dostrzec jakieś wyrośnięte stworzenie. Smok to? Nie wiedział. Powęszył. Ogień. No dobra, nie tak źle. Podszedł bliżej i mlasnął zniesmaczony jęzorem.
Czy nie uczyli cię byś była cicho? – rzekł poirytowany.
Tak, chciał odpocząć i słodką drzemkę przerwała mu ta głośna samica. Ciekaw był, czy ma jakieś usprawiedliwienie swojego zachowania.

: 10 gru 2019, 20:26
autor: Trująca Jagoda
Scorpia leniwie przekręciła się na bok, ukazując rozety na ciele. – Uczyli. – Odpowiedziała spokojnie, nie zwracając uwagi na samca. A przynajmniej nie na jego agresję. –Ale to? to nie moja wina. – Posłała samcowi uśmiech i pyskiem wskazała na ruszające się na różne strony płyty, a klekot ustał. Nie musiała mu się wyspowiadać z własnej anatomii. A czemu to niby nie? Bo sama jej nie znała.
Jej cielsko w spokoju dawało płucom wypuszczać i wpuszczać powietrze. Zimne, lodowate, a jednak znajome i przyjemne. –Nie sądzisz jednak, że to dość specyficzne miejsce na odpoczynek? Odpowiedziała i wysunęła gruby łeb. W nozdrzach poczuła dziwny, lecz nowy zapach. Nie wiedziała jaki to zapach, lecz zapach wody i samotników znała... miała dwie opcje, plaga lub ziemia. Żadnego nie faworyzowała tak naprawdę. Jednak najlepiej by było, gdyby samiec nie okazał się jej rodziną. Nie tak jak ostatnim razem.
Czarny jednak nie wyglądał jak zwykły osobnik, a nawet... jak coś, co było duże w porównaniu z normalnym smokiem. Ciekawe.

: 11 gru 2019, 19:32
autor: Mgliste Wody
Ilun westchnął i przysiadł na zadzie, ciężko.
Jakbyś wiedziała, jak się poruszać, by być cicho, to byś i ze swoją anatomią nie miała problemów – chciał dodać, że nawet tak opasła samica da sobie radę, tak jak i on, olbrzym wśród tych mrówek, ale ugryzł się w język.
Nauczył się już, że samice łatwo urazić i nie warto im, nawet w dobrej wierze, wytykać pewnych mankamentów, jeśli nie była to nauka.
Każde miejsce jest dobre, a korzystając z pogody, tym bardziej... – wzruszył barkami zbywając to stwierdzenie.
Nie wiedział co o nim myśli ta wyrośnięta ognista, jednakże nie przejmował się tym. Zauważył, że czujnie węszy w powietrzu i zastanawia się nad czymś.
Plaga. Stado Plagi – odpowiedział na nie zadane pytanie.
Umiał czytać w myślach? Może. Pozostawił to samicy do włąsnych przemyśleń. On sam nie zamierzał negować, ani potwierdzać.

: 16 gru 2019, 9:16
autor: Trująca Jagoda
Oh? jesteś thego pewny? – Jak czarny samiec miał takie wyobrażenia wobec niej, że ją i jej anatomię można okiełznać, to proszę bardzo. Wyzwanie przyjęte.
Hmm. No cóż, tu masz racje... – Wzruszyła barkami, lecz po chwili dodała. – Wybacz mi moją niekulturalność. Jednak nie poznałam twego imienia. – Więc przyznanie racji smokowi bez imienia w tym w tym przypadku było... No. Niby na miejscu, a jednak nie. Scorpia też pozostawała anonimowa, o ile czarny nie zechce poznać jej własnego mienia.
Stado Ognia w moim przypadku.

: 16 gru 2019, 23:31
autor: Mgliste Wody
Zignorował pytanie samicy. Przekomarzanie się z nią uznał za zbędne. Nie lubił strzępić języka. Już chciał skwitować "to oczywiste, że mam rację", gdy ta zadała pytanie o jego imię. Ilun, tak ono brzmiało. Jednak ona nie była z Plagi. Ona nie miała prawa go znać.
Czarnoskrzydły, wojownik – przedstawił się więc grzecznie, jak przystało. Imieniem, którego praktycznie nie używał, bo nie miał zbyt wielu kontaktów spoza Plagi.
A ty? – "kluseczko" aż cisnęło się na gadzie wargi. Ale nie było to prześmiewcze, raczej przemawiało przez niego rozbawienie, że samica nie potrafi wykorzystać swojego ciała w odpowiedni sposób.
On był wielkoludem, musiał nieco korygować pewne działania, by były one równie skuteczne, co u mniejszych smoków. Ona była tęższa, ale nie potrafiła tego wykorzystać.
Wiedział z jakiego stada pochodzi. Wyczuł to, a jej słowa tylko dodatkowo go utwierdziły w przekonaniu, że jest z Ognia.

: 18 gru 2019, 14:40
autor: Trująca Jagoda
Scorpia. – Skomentowała krótko, lecz spokojnie. Zawsze się tak przedstawiała co... Było w pewnym sposobie przyzwyczajeniem. –Adept. – Tylko bliższa rodzina znała jej imię. Scorpia, Ciemna Łuska.... Co za różnica? To tylko formalności nadawane im przez wszystko i wszystkich.
Jej wypustki na głowie zafalowały bez szmeru. Samiec był duży, ale ona była duża w dwóch, a nawet trzech wymiarach. Jednak u niego dawało to przewagę... Mógł się szybciej poruszać? Czy może atakować? Coś takiego najwyraźniej sugerował. Hah.
Wspomniałeś wcześniej o tym, że jakbym wiedziała, jak się poruszać cicho, to bym nie miała problemów z tym.
– Wskazała wypustką z głowy na cielsko. –Uczyłeś kiedyś takie stwory może jak ja? – No nie okłamujmy się. Trafił swój na swego. Przekomarzanka nie była w jej stylu, lecz jakby ktoś kiedyś chciał się z nią w takie kłamstwa i kłamstewka pobawić... to zawsze mogła wyczuć. Po coś to wszystko było. A nauki Matki nie były zmarnowane.
Tyle dobrego jeszcze, że nie mówili za dużo.

: 18 gru 2019, 21:53
autor: Mgliste Wody
Przechylił lekko łeb na bok. Jej imię nie było bynajmniej adepckie, ale nie zamierzał komentować. Wszak u nich, w Pladze mieli tylko jedno imię, a reszta była tylko po to, by inni mieli zamknięte pyski. Na wzmiankę o "stworze" zaśmiał się lekko.
Nie, nigdy wcześniej nie widziałem kogoś takiego...poza jedną samicą, też z Ognia, miała takie dziwne znamię...może to twoja matka...A więc nie uczyłem też takiego smoka – myślał na głos, ale szybko się zreflektował i odpowiedział na jej pytanie. No ale pomyślmy, wszak kto jeszcze mógłby spłodzić takie smoki?
No wątpił, by ktokolwiek inny, niż ta naznaczona przez boga zimy.
Ale wracając do rzeczywistości.
Jednak na poruszaniu się znają się lepiej łowcy, ja wolę zdecydowanie uczyć jak wyśledzić ofiarę, to jest ciekawsze zajęcie...jednak jak pokażesz mi, że to potrafisz, to może jeszcze cię pouczę...kto wie – odparł z drapieżnym uśmiechem.

: 26 gru 2019, 15:20
autor: Trująca Jagoda
Svorpia przysłuchała się słowom samca. Nie zdziwiłaby się, gdyby to była matka. Jednak bez większego opisu, nie miała jak tego potwierdzić. –Szara, białe pręgi i żółte ślepia? Jeśli tak, to twoja teoria o pokrewieństwie naszym jest... Trafna. – Odpowirdziała spokojnie, po czym puściła mu oczko. Leniwie, lecz spokojnie. Mieli czas, mieli chęci. Chyba.
Na jego uśmiech odpowiedziała uniesieniem wypustki, poczym z eleganckim i cichym krokiem ruszyła odrobinkę obok samca.
Wypustki na swym ciele samica czerwonego pręgowania opuściła z ich lekkim zadgraniem, by nie mogły w większym stopniu wydać z siebie samych hałasu.
Jej przednie łapy ugięły się przy ciężaże jej własnego ciała i mięśni, gdy ta postanowiła w pewien sposób przykucnąć, a swój ogon wyrównała giętko na taki sam poziom co głowa i plecy.

: 06 sty 2020, 13:44
autor: Mgliste Wody
Ilun pokiwał łbem, potwierdzając wygląd samicy, a więc i jej matki. Nie było to jednak kluczowe w ich spotkaniu. Młoda pokazała mu, że potrafi się ruszać i to dość cicho. To było niesamowite po tym, jak pokazała, jak bardzo hałaśliwa potrafiła być, a raczej jej ciało. Pokiwał łbem.
Dobrze, pouczę cię śledzenia. Powiedz mi więc, po co w ogóle nam taka umiejętność? Do czego może służyć? – zapytał, przeciągając się i ponownie siadając.
Nauki śledzenia były dosyć nudne, bo sam nie bardzo miał jak się poruszać. Zdecydowanie wolał nauczać walki.