Strona 20 z 30

: 01 lut 2019, 17:07
autor: Milknący Szept

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

//Zakończenie starej fabuły

Dziękuję, lecz muszę wracać do Ognia. Potrzebuje mnie, a ja zobowiązałam troszczyć się o niego. – Powiedziała Smoku łagodnym, śpiewnym głosem. Gigant... musiała dowiedzieć się jak go pokonano. Czy go pokonano na zawsze. I czy są inni stratni. Czy ucierpiał ktoś z jej najbliższych. Jej serce pozostało jednak spokojne. Dowie się na miejscu. Rozłożyła skrzydła i musnęła licem polik Smoczego Kolca, żeby skierować się w stronę Ziem Wspólnych, a potem do Ognia, by zapytać o szczegóły odkąd wpadła do wody.

z/t

: 04 lut 2019, 20:14
autor: Pieśń Apokalipsy
Śmierć. Po ostatnich wydarzeniach jednak nie wiedziała co o tym myśleć. Drgnęła lekko na dźwięk tego słowa i nastawiła uszy w jego kierunku. Nie będzie mówić o tajemnicach stada Cienia, ale jednak. Ugh. Wydarzenia zapadną w jej pamięci na długo. Zwróciła jednak wzrok w stronę samca.
– To prawda, kilka zadrapań zostanie wyleczone po prostu i tyle z nich zostało. Blizny i trwałe uszczerbki to historia danego osobnika, jego doświadczenie wyryte na jego ciele. – Odpowiedziała spokojnie i przekrzywiła łeb. – Szczerze? Jaki miałeś powód by właściwie mnie zaczepiać co? Dałeś mi się zauważyć. Raczej nie bez przyczyny. Znudzony codziennością?

: 05 lut 2019, 0:26
autor: Światokrążca
Żółte ślepia nieustannie obserwowały każdy ruch północnej, najwyraźniej, trafił w czuły punkt.
Czyją śmierć widziałaś? – zapytał bez ogródek, zaraz po przyuważeniu dziwnego tiku.
Można tak to ująć. Życie to opowieść spisywana na naszych ciałach, w umysłach, a każdy jest jej bohaterem. Próbuje... poznać nowe postacie tej opowieści i sprawdzić co sądzą o występowaniu w niej. – odpowiedział powoli, przeciągając niektóre głoski jak leniwy kot.

: 11 lut 2019, 17:12
autor: Mistrz Gry.
Zobaczyliście kątem oka, jak coś przedziera się przez szare chmury zimowego nieba. I nie był to ani ptak, ani smok – tylko duży, owalny obiekt ciągnący za sobą ogon ognia. Jego wielka odległość od ziemi zwodziła smocze oczy, spowalniając tempo spadania. A jeśli postanowiliście poświęcić zjawisku więcej uwagi, mieliście szansę zobaczyć, jak obiekt rozpada się na mniejsze kawałki. Leciały teraz osobno, każdy odziany we własny płomień, i stopniowo zmieniały kierunki lotu. Podzieliły się w powietrzu jeszcze parę razy, pozwalając na dotknięcie ziemi tylko lichym odłamkom. Było ich tak wiele, że nie dalibyście rady przewidzieć miejsca ich upadku, ale najbardziej okazała część zmierzała w kierunku Szklistego Zagajnika. Kula zniknęła wreszcie za czubkami odległych drzew, a do waszych uszu dotarło ciche echo huku.

: 11 lut 2019, 18:24
autor: Światokrążca
Żer zamarł. Uniósł łeb wpatrując się jak zahipnotyzowany, z sterczącymi uszami. Na pysku pojawił się szeroki, szaleńczy uśmiech a oczy zapłonęły determinacją.
– Przygoda czeka! – krzyknął zadziornie i po prostu pobiegł w stronę Szklistego Zagajnika, zostawiając swoją rozmówczynie na lodzie. Adrenalina wzburzyła mu krew w żyłach a nieskrępowana dzika ciekawość prowadziła go na randkę z niebezpieczeństwem.


W czasie drogi miał trochę czasu by wymienić kilka myśli z Remedium. Właściwie to był odrobinę zawiedziony że nie zastanie go od razu na miejscu przywiedzionego harmidrem. Najwyraźniej tylko Żer miał szczęście by być o odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu. Najpierw Gigant, teraz to, zawsze pierwszy na miejscu, wiedziony całkowitym przypadkiem i uzależnieniem od adrenaliny.
~Uważać? Ja? Zabawne. Na Szklisty Zagajnik spadł największy odłamek, reszta mniejszych musiała się rozsiać po całych terenach pod barierą. Uderzenie było słychać nawet pod Bliźniaczymi Skałami. Biegnę na miejsce upadku a ty rusz zad. ~ dodatkowo, oprócz słów Remedium otrzymał bardzo świeże i ostre wspomnienie obrazów, dźwięków, zapachu lasu i nieskrywanej ekscytacji jaka Żerowi towarzyszyła przy obserwacji spadającego meteorytu. Wizja jaką dostał w zamian od Wodnego kazała mu trochę zwolnić, oddając stery, chociaż na ułamek sekundy tej rozsądniejszej części jego umysłu, która aktualnie siedziała związana i zakneblowana w bagażniku ciężarówki prowadzonej przez rozszalałego kierowce jakim był Czeluść. ~Jak już zbadasz ten kamień, powiedz mi czy to ta sama energia, która napędzała giganta. To jak gwałtownie reagowała z naszą maddarą zapewne nie była jej główną funkcją, ale zdecydowanie można by jej użyć jako "toksycznej maddary". ~ przesłał Remedium. Rozsądna część umysłu, wciąż jakimś cudem z jedną ręką na kierownicy postanowiła powiadomić Szable o tym, że Czeluść znowu straci jakąś kończynę... lub głowę.
~Heeej Szablo, co sądzisz o wielkim magicznym kamieniu który właśnie rąbnął w Tereny Wspólne, a dokładnie w Szklisty Zagajnik? Bo ja zaraz będę na miejscu. Powiadom resztę ziemnych jeśli chcesz. ~
Oddajemy stery?
Oddajemy stery.

//zt do jakiekolwiek tematu w którym MG opisze upadek meteoru w Szklistym Zagajniku :P
i tak... pozwoliłam sobie zedytowac mój post o mentalki xD

: 13 lut 2019, 19:45
autor: Pieśń Apokalipsy
Smoczyca spojrzała w kierunku w którym coś poleciało. Co to takiego było. Samiec zakrzyknął do niej i odbiegł ale ona go nie słuchała. Rozłożyła powoli skrzydła po czym wzbiła się w powietrze. W locie informowala Dotyk o zjawisku.
~W okolicach Szklistego Zagajnika spadło coś wielkiego. Lecę tam!~
Poinformowała. Żar widział jedynie jak ta poleciała jak najszybciej w stronę dziwnego zjawiska.

: 26 mar 2019, 11:53
autor: Dymiące Zgliszcza
Menti i Inka dreptali raźno na spotkanie z przyszłym Piastunem Ognia. Naranlea jedna wie, czy to był dobry pomysł, by te dwa wulkany energii brały udział w czymś, co raczej nie zawiera w sobie skakanie po innych smokach, powinno zawierać myślenie raczej niż wydawanie z siebie serii niezidentyfikowanych pisków i wrzasków, a już na pewno wymaga koncentracji dłużej niż trzydzieści sekund. Cóż, jak trzeba to trzeba. Mentiroso był podekscytowany, zwłaszcza, że smok, z którym mieli się spotkać był z innego stada, a czerwony pisklak nie miał jeszcze przyjemności rozmowy z takowym. Mało też wiedział o innych stadach, oprócz faktu, że istnieją. Czy Adept Ognia będzie wyglądał inaczej, niż Wodni? Pachniał inaczej? Pachniał gorzej, lepiej? Zobaczymy. Na razie dwa pisklaki dotarły na skraj lasu, usiadły na zadkach i czekały na nauczyciela.
Mentoroso co jakiś czas wypuszczał chmurki dymu z paszczy, czego nie potrafił kontrolować, ale widział w tym perspektywę niedługiego już ziania, co znaczyło chyba, że dorasta.

: 26 mar 2019, 12:24
autor: Sztorm
Obok Mentiego szła Inurta. Smoczątko było ledwo rozpoznawalne. Malutka samiczka w ciągu ledwo ostatnich trzech księżyców urosła do pokaźnych rozmiarów. Wykluła się z niewielkiego jajka i tak podobna była do jej drobnej w budowie matki. Teraz kiedy szła koło swojego najlepszego kolegi była o dobry łeb wyższa od niego i dużo bardziej niosła świadectwo smoków górskich, genów które nosił jej ojciec. Sama Inka wciąż szukała balansu w tym nowym, większym ciele. Wszystkie kości wydawały się boleć od tak nagłego wzrostu, szła więc ostrożnie i mrużyła ślepia.
Gdzie ona? – mruknęła do czerwonego. Oboje lada moment będą adeptami. Ta nauka to był jego pomysł, sama Inurta tak oszczędna w słowach nie miała pojęcia jak zaliczyć naukę mediacji. Już miała ból głowy, myśląc tylko o tej całej gadaninie która się szykuje. Westchnęła ciężko i wydała z siebie gardłowy pomruk. Jej niski głos był do tego idealny.

: 26 mar 2019, 12:30
autor: Płynący Kolec
Dwa najbardziej nieokiełznane Naziemce szły gdzieś razem... To nie mogło skończyć się dobrze. Dlatego też Moira, wiedząc na co stać zwłaszcza czerwonego samczyka, zdecydował się podążyć za nimi. Ot, tak dla pewności, że nie przyniosą zagłady na Wolne Stada, jak tylko spuści się ich z oczu.
Przebierał więc łapkami, pozostając w pewnym oddaleniu od nich, żałując przy tym głęboko, że nie wybrali trasy zawierającej więcej wody i mniej lasu. Choć dzięki częstym wizytom na powierzchni w pierwszych księżycach życia uniknął choroby lądowej, nie czuł się pewnie pośród drzew.
Przetrwanie gatunku, a więc w tym również taty i Moiry, było jednak ważniejsze! Dlatego dzielnie podążał przez las za pisklętami. Załatwi to szybko. Dowie się, co chcą nabroić, dopilnuje by nie ściągnęły na ziemię kolejnego Wielkiego Kamienia, nie obudzili żadnego pradawnego zła, po czym obierze najprostszy kurs na wodę.

: 26 mar 2019, 12:46
autor: Dymiące Zgliszcza
Mentiroso wzruszył barkami i poprawił skrzydła na grzbiecie. Nie potrafił usiedzieć całkowicie bez ruchu, więc końcówka jego ogona cały czas zamiatała ziemię, a pazury przednich łap zaciskały się na podłożu. Faktycznie, Menti mówił więcej niż Inka, ale nie przeszkadzało mu to. Ważne, że samiczka miała tę samą, chaotyczną energię, którą i on posiadał, aż w nadmiarze.
Nie wiem, zaraz pewnie przyjdzie. I to chyba samiec, wiesz – powiedział i kolejna chmurka ciemnego dymu wypłynęła spomiędzy jego zębów. Kaszlnął dyskretnie i nachylił się do samiczki, a raczej uniósł głowę, by móc wyszeptać:
Chyba mamy towarzystwo – Gestem łba wskazał na morskiego samczyka, który, choć pozostawał w oddaleniu, był widoczny, gdy zmierzał w ich stronę. Czerwony pisklak czuł jego zapach, zapach wody i ryb. Smacznie.
Hej! – wykrzyknął w stronę Moiry, uśmiechając się szeroko. – Chodź do nas, nie wstydź się!
Mentiroso kojarzył Moirę ze spotkania młodych. Nie poznał go jednak bliżej. Można to zmienić teraz. Przygotował się, by potraktować Moirę swoim powitaniem, czyli tryknięciem w czoło.

: 26 mar 2019, 13:04
autor: Sztorm
Inurta wywróciła ślepiami. Smok, smoczyca, co za różnica. Nie przyszli tu jaja składać tylko uczyć się mediacji. Nigdy jeszcze nie była na Bliźniaczych Skałach, rozejrzała się na lewo i prawo z ciekawością, zanim posadziła zad obok Mentiego. Ten zaraz jednak zaczął szeptać. Schyliła więc łeb konspiracyjnie, zaraz jednak podniosła łapę by odgonić dym z oczu. Czerwony zamieniał się w niedogaszone palenisko. Oby jego ognisty oddech szybko się ustabilizował, bo jak zacznie chrapać, może zamienić grotę Iluzji w komorę dymną.
Słysząc jednak jak kogoś woła, sama też obejrzała się z ciekawością. Natychmiast prawie jej pysk wyszczerzył się w uśmiechu. Znała tego tajemniczego gościa. Zmienił się znacznie od kiedy ostatni raz go widziała, ale to wciąż ten sam pisklak z którym bawiła się po grotach.
Moira. – poinformowała towarzysza uprzejmie. Następnie ryknęła krótko na powitanie i machnęła skrzydłem. Co ma się wodniak za nimi ciągać, niech dołączy. Piastun raczej się nie zezłości na kolejnego ucznia. Może ona nie będzie musiała tyle mówić, jak tych dwóch zacznie rozmawiać?

: 26 mar 2019, 21:18
autor: Poszept Nocy
W lesie nieopodal Bliźniaczych Skał dosyć szybko pojawił się przyszły Piastun Ognia, na którego czekało już stadko Wodnych Piskląt. Samiec zatrzymał się przy pachnących wilgocią młodzikach i uśmiechnął się ciepło. Był niewiele starszy, ale jako rosły przedstawiciel szybko rosnącego smoka północnego mógł się już pochwalić sporą sylwetką, potęgowaną dodatkowo wszechobecnym, gęstym i lśniącym futrem. Przekrzywił nieznacznie łeb, a jego ślepia barwy płynnego srebra zalśniły łagodnie.
– Witajcie. Możecie mnie nazywać Księżycowym Kolcem albo Akaerem. – Zaczął przyjaźnie, lekko kołysząc puchatym ogonem. – Wszyscy chcecie poćwiczyć rozwiązywanie problemów, tak?
Zagaił i odsłonił nieco kły w zachęcającym geście. Usiadł wygodnie i owinął łapy aksamitną kitą.

: 27 mar 2019, 11:50
autor: Płynący Kolec
Z ociąganiem, ale jednak przyspieszył, rzucając badawcze spojrzenia na boki, licząc że w okolicy nie kręci się nikt, kto mógłby uznać, że Moira jest częścią wywołującej apokalipsę drużyny. Powitał młode Naziemce oszczędnymi skinięciami łba, nie czując szczególnej potrzeby, by tłumaczyć, dlaczego za nimi podąża. Jeszcze nie daj Drżący Śledziu podsunie im jakieś pomysły!
Przybycie dorosłego Naziemca co prawda wybawiło od konieczności odpowiedzi, ale zarazem wzbudziło niepokój. Był to Naziemiec Moirze nieznany, co już wystarczało, by uruchomić kształtujące się na razie w Gadziku fobie społeczne. Nawet, jeśli nie wyglądał na groźnego, nie okazywał wrogości, a wręcz przeciwnie, był znacznie większy, znacznie starszy i wyżej w hierarchii. Mógłby zmieść Moirę jednym ciosem łapy, gdyby zechciał i nawet nie złapałby przy tym zadyszki. Albo gorzej, zacząć pytać o rzeczy, o których Gadzik nic nie wie. Dlatego pisklę poczuło się trochę tak, jakby w gardle utknął mu małż, wciąż jeszcze opakowany w skorupę. Zielone ślepia skierowały się na czerwonego pisklaka, którego imienia Gadzik wciąż nie poznał.
"Załatw to.", pomyślał intensywnie, licząc że Naziemny samczyk umie czytać w myślach i jakimś cudem wpadnie na to, żeby odpowiedzieć na pytanie dużego Naziemca.

: 27 mar 2019, 17:28
autor: Sztorm
Inurta zamruczała na powitanie, kiedy szaro-srebrny smok wyłonił się z Lasu. Nie mogła oderwać wzroku od lśniącego futra, grubo pokrywającego całe ciało smoka. Pierwszy raz w życiu widziała gatunek północnego. Tak więc bezpardonowo gapiła się, zastanawiając nad wszelkimi implikacjami posiadania futra. Czy nie ciężko się w nim pływa? Za to pewnie cieplej zimą... A latem pewnie się z gorąca topi.
Myśląc tak zupełnie nie odpowiedziała. Milcząca pół-górska i antyspołeczny morski. Cała nadzieja w półwywernie z ADHD.

: 27 mar 2019, 18:08
autor: Dymiące Zgliszcza
Mentiroso zwalczył ochotę strzelenia się w czoło łapą w zażenowaniu nad brakiem umiejętności interpersonalnych pozostałej dwójki.
Jestem Mentiroso – to powiedział do północnego samca i morskiego Wodnego. – A to jest Inurta i Moira – dodał, wskazując po kolei na odpowiedniego pisklaka.
Przyjrzał się starszemu samcowi. Jego czarno-poplamione futro wydawało się okropnie niepraktyczne, lecz bardzo ładne. Na pewno jest bardzo miękkie. Rubinowołuski powstrzymał się jednak od dotykania obcego, ograniczając się do głębokiego oddychania, by poznać zapach Księżycowego. Był zdecydowanie inny od zapachów smoków, do których przywykł. Ciekawy.
Myślę, że dobrze by było, zwłaszcza, że zajmujemy się głównie stwarzaniem problemów – uśmiechnął się porozumiewawczo do Adepta i mrugnął do Inurty. – No, może z wyjątkiem Moiry, on jest chyba raczej rozsądny.
Skierował wzrok na morskiego, czekając, czy doda coś do tego, co powiedział. Samczyk był dość milczący i spokojny, co wprawiało Mentiroso w lekkie zakłopotanie.

: 27 mar 2019, 18:54
autor: Poszept Nocy
// ADHD takie mało klimatyczne w postach. *Triggered* :P

– Miło was poznać. – Odpowiedział spokojnie gdy Mentiroso przedstawił całą trójkę, ani trochę nie przejmując się mniej otwartym zachowaniem pozostałych. Uśmiechał się jedynie łagodnie, a jego srebrne ślepia lśniły ciepło, zachęcająco.
– Najlepszym nauczycielem mediacji jest niestety czas i doświadczenie, ale dobrze jest poćwiczyć za pisklaka by później było łatwiej. – Mrugnął do Wodnych. – Obawiam się jednak, że nauka będzie wymagała od was otwierania pysków.
Kącik jego pyska drgnął wesoło gdy spojrzał na Inurtę i Moirę.
– Dla każdego z was wymyślę jakiś problem teoretyczny, który będziecie musieli spróbować rozwiązać. Postaram się by nie były zbyt skomplikowane, a w razie czego nie bójcie się pytać.
Zaczekał chwilę by dać pisklętom czas na pogodzenie się z jego planem nauki i przeszedł do zadań.
– Mentiroso – wyobraź sobie, że Przywódczyni Twojego stada w trakcie patrolu spotkała smoka z Ziemi, który przekroczył granicę. Wezwała jego Przywódcę i negocjuje. Czego byś jej zażądał i dlaczego? Wytłumacz swoją decyzję, tak byśmy wszyscy zrozumieli. Przykładowo, jeśli chcesz kamienie szlachetne – to dlaczego tyle a nie więcej lub mniej. Podobnie z mięsem. A może to za mało?
Przeniósł wzrok na Inurtę.
– Za kilka księżyców będziesz zapewne mistrzem w swojej dziedzinie. Ale do tego potrzebujesz nauczyciela, a załóżmy że w danej chwili nie ma nikogo takiego w Twoim stadzie. Udajesz się więc do takiego smoka z innego stada, a ten żąda od Ciebie trzech kamieni szlachetnych. Masz tylko dwa. Spróbujesz go przekonać że to wystarczająco czy obiecasz, że znajdziesz więcej na polowaniu? Jak go przekonasz?
I na koniec został mu Moira. Uśmiechnął się zachęcająco do morskiego samczyka.
– Raczej nie grozi nam taka sytuacja – mam nadzieję! – ale wyobraź sobie, że tereny na których polujesz przeżywają straszliwą pustkę. Od dawna nie ma na niej zwierzyny, ani lądowej, ani wodnej. – Moira wyglądał na smoka który w przyszłości mógłby chcieć polować pod wodą. W końcu mógł w niej oddychać, czyż nie? – Masz możliwość poprosić przywódcę innego stada o pozwolenie na polowanie na jego terenach, na których nie ma takiego problemu. Jak go do tego przekonasz? Co obiecasz, zaproponujesz? Nie znasz go na tyle, by wiedzieć czy zrobiłby to z dobroci serca – a skoro ma na głowie swoje stado, to raczej tak się nie stanie.

: 27 mar 2019, 19:42
autor: Płynący Kolec
Moira z niemałą ulgą przyjął fakt, że nie musi się odzywać. Po raz pierwszy w nadpobudliwości i ekspresyjności czerwonego Naziemca dojrzał coś w rodzaju użyteczności. Skinął mu więc krótko łbem, w ten jakże oszczędny sposób wyrażając swą aprobatę.
Kolejnym, równie oszczędnym gestem, obdarzył puszystego nauczyciela. Mina jednak wyraźnie mu zrzedła, gdy usłyszał o otwieraniu pyska. W co on się znowu wplątał? Grzebienie boczne wyraźnie oklapły, przyklejając się do szyi, zaś grzebień ciągnący się przez całe ciało został złożony w odruchowej, instynktownej próbie okazania własnej niewielkości i nieistotności. Niech puchaty Naziemiec patrzy na inne Naziemce, nie na Gadzika! Są ciekawsze, z pewnością.
Skupienie się na zadaniu w pewnym sensie pomagało. Mógł cofnąć się o dwa kroki, przysiąść na nieproporcjonalnie długich łapkach, przymknąć wewnętrzne powieki i przez rozmazującą widoczność błonę spojrzeć na drzewa, starając się ich nie dostrzegać; pomknąć myślą ku morzu, ku temu, co zdradziły mu prądy pod powierzchnią i wiatr niosący wonie nad nią. Bo przecież pierwszą i najważniejszą rzeczą było ustalenie, gdzie znalazłby optymalne łowisko, prawda? Odpadał z pewnością Cień; widziane na horyzoncie góry zniechęcały, wręcz krzyczały o niebezpieczeństwie. Pełna równin i lasów Ziemia też nie wydawała się zbyt obiecująca. Jednak wąski, chłodny prąd z północy zdradzał istnienie cieśniny, lub kanału w bezpośredniej bliskości granicy. Gdyby popłynąć pod prąd, gdyby miał dość sił, by tam popłynąć, zapewne natrafiłby na jakieś łowiska.
Więc Ogień.
Nie wiedział nic o przywódcy; w tej kwestii Naziemiec się nie mylił. Jednak tym, co o Ogniu wiedział, był fakt, że żaden napotkany smok nie nosił na sobie woni ryb, ani też nie zdradzał morskich genów. Co prawda nie widział całego Ognia, jednak mógł z pewną dozą nieśmiałości przypuszczać, że szanse na to, by któryś z ich łowców mógł chwytać rybke, były niewielkie. Mógł zagrać tą kartą, prawda?
Tylko jak? Ustąpić część połowu? Musiałby nie wychodzić z morza, by wykarmić dwa stada. Sam, jeden, nie nałapałby dość, by któremukolwiek ze stad się to opłaciło. Ale znał wodę i znał rybke. To miało wartość.
Odchylił wewnętrzną parę powiek, jakby znakiem, że skończył namysł. I choć w jego postawie nie widać było pewności, a spojrzenie uparcie unikało wzroku puszystego Naziemca, obserwując za to z uwagą jego pazury, głos opuszczający pyszczek Moiry był pewny, choć cichy.

– W Ogień dużo-dobre morze. Gadzik wybierać Ogień i powiedzieć przywódca Ogień, że nauczy małe Naziemce łapać rybke, jak będzie mógł łapać rybke dla Woda. Małe Naziemce z Ogień szybko-bystro trening, tak, tak. Dużo-dobre dla Ogień, jak Naziemce jeść rybke. Rybke robić dużo-dobre na niechorowanie. Szybko-bystro trening też dużo-dobre, bo robi lepsza przyszłość, tak, tak. A Gadzik mały i łapie mało rybke, tak, tak. Rybke dla gadzik pływa tam, gdzie Naziemce robią bul bul bul i umierają. Dużo dobry deal dla Ogień, dać Moira łapać rybke.
Owinął ogonek wokół brzucha, jakby w obronnym geście. Nie unosił wzroku, czekając na werdykt. Mały, nieistotny, nie wart uwagi... A w każdym razie bardzo starał się tak wyglądać.
Co go podkusiło, by iść za Naziemcami?

: 27 mar 2019, 22:00
autor: Sztorm
Inurcie równie mina zrzedła prawie tak bardzo jak Moirze. Wiedziała, że Menti jak zwykle ją w coś właduje. Klapnęła na zadzie wygodniej i zaraz skrzywiła się nieco na ból kości. Bogowie, że też chciało się rodzicom łączyć tak różne rasy, czy ona w końcu przestanie rosnąć? Westchnęła ciężko i zaczęła dumać nad problemem.
Wtedy odezwał się mały Moira. Może i był niewielki, ale na pewno nie nieistotny. Kiedy skończył swój wywód Ina zachichotała bezgłośnie, głównie ruszając barkami od tłumionego śmiechu. Następnie wyciągnęła wielką łapę i pacnęła czule starszego kolegę po łebku. Tak na wspomnienie ich pierwszego spotkania, ale też w wyrazie przyjaźni. Jego wystąpienie dodało smoczycy animuszu, sama więc postanowiła przełamać niechęć do słów i obróciła łeb w stronę Ognistego nauczyciela.
Postawiłabym na szczerość. – oznajmiła głębokim, dudniącym głosem – Nie mam trzech kamieni, jestem w stanie zaoferować tylko dwa. Nie chcę go oszukać, ale nie szukam też darowizny. Szkolę się na wojownika. Obiecam przybyć by go wspomóc w polowaniu, jeśli zaskoczy go drapieżnik. Mogę też obiecać oddać mu kamień gdy tylko jakiś znajdę, a za każdy księżyc zwłoki dorzucić czwartą część zdobyczy (1/4 mięsa). – odchrząknęła. Immanorze, tyle słów! Dlatego właśnie nie chodzi na nauki prostych umiejętności, tylko sama sobie ćwiczy. Tyle tłumaczenia się. Rozumiała jednak, że samodzielna lekcja mediacji to coś przerastającego jej siły. Odetchnęła więc głęboko i dodała na zakończenie – Wolę nie oferować zapasów Stada, jeśli jestem w stanie odrobić różnicę własnymi siłami. Nie chcę też obiecywać treningu przez innego, doświadczonego smoka z Wody, jeśli wpierw z nim nie porozmawiam. Mogłabym jednak zaoferować przeszkolenie z tego, co mnie nauczą innego adepta Ognia, którego Mistrz akurat będzie zajęty – za tylko jeden kamień.
Z tego ostatniego była wyjątkowo dumna, uśmiechnęła się więc chytrze. Taki mistrz z obcego Stada oferował jej trzy kamienie, ale jeśli spuści do dwóch to ona za jeden tylko kamień tej samej umiejętności wyszkoli smoka z jego Stada! Poza tym dała dwie inne jeszcze możliwości, oferując takiemu chytremu Mistrzowi wachlarz opcji do wyboru. Nie uważała, że trzy kamienie to wygórowana cena. Nauczyciel z tego co słyszała, za wyższe umiejętności bierze dużo więcej. I uczy tyle smoków. A taki doświadczony wojownik całą uwagę skupiałby na Inurcie. Tak, dwa kamienie to zbyt mało. Źle by jej było nawet coś takiego proponować.

: 28 mar 2019, 12:19
autor: Dymiące Zgliszcza
Mentoroso szczęka opadła, gdy usłyszał odpowiedzi kolegi i koleżanki. Ciche to, ale mądre. Sam pomyślał dłuższą chwilę. Na samym początku spróbował zastanowić się, co by zrobiła Kaskada. Zadrżał. Przywódczyni Wody nie wydawała się osobą, z którą łatwo się negocjuje. Nie znał też Przywódcy Ziemi. Teoretyczne pytania miały w sobie tę wadę, że były... no, teoretyczne. Mentiroso nie uważał, by istniały rozwiązania, które sprawdzają się w każdej podobnej sytuacji, bo wszystko zależy od zmiennych. Czy smok, który przekroczył granicę zrobił to umyślnie? Czy był to pisklak, który mógł to zrobić przez nieuwagę? Czy miał złe zamiary? Tyle pytań, które wypadałoby wziąć pod uwagę, kiedy faktycznie zaistnieje podobny problem.
Mentiroso łebek rozbolał od tak intensywnego myślenia. Podrapał się łapą w okolicy prawego rogu.
To zależy – odpowiedział w końcu chrapliwym głosem. – Jeśli to pisklak lub nowy smok w stadzie Ziemi przekroczył granicę, wtedy zrozumiałbym, że nie chciał popełnić tego błędu i odpuściłbym. Młodzi i nowi powinni mieć prawo do błędów. Zwłaszcza, że w sumie nic się nie stało, nikt nie ucierpiał. – Mówiąc to, owinął się lśniącym na czerwono ogonem i zapatrzył słonecznymi ślepiami przed siebie. Gdyby on przekroczył granicę, nie wiedząc, że takowa się tam znajduje, chciałby, żeby Przywódca i Wody, i tego drugiego stada zrozumiał, że rubinowy nie zrobił tego umyślnie.
Gdyby to dorosły, świadomy konsekwencji smok przekroczył granicę, wtedy to już inna sprawa. Myślę, że Kaskada powinna zażądać pełnej porcji mięsa do zapasów Wody, a mięso powinno pochodzić od smoka, który naruszył granicę. Wiedział, gdzie jest granica, wiedział po co ona jest i, co najważniejsze, wiedział, że istnieją konsekwencje. Niech płaci. Zrobił to albo umyślnie, albo z głupoty, w obu przypadkach powinno go to kosztować. Dlaczego pełna porcja? Bo to o jeden posiłek mniej dla niego, co na pewno odczuje. Będzie musiał udać się do swojego Łowcy, tłumaczyć się, dlaczego nie ma swojego mięsa. Zapamięta tę nauczkę i nie popełni podobnego błędu w przyszłości.
Mentiroso westchnął na koniec swojej wypowiedzi, widać było, że jest zmęczony tym myśleniem. Kto by pomyślał, że gadanie może wyczerpywać podobnie jak trening fizyczny.
Szczerze powiedziawszy, gdyby to Mentiroso był Przywódcą, nie poprosiłby o nic więcej, niż rozmowa z winowajcą. Pisklak widział siebie jako wielkiego i strasznego, ale łagodnego wodza, który potrafi przestraszyć, ale też wybacza. Myślał, że większy szacunek i posłuch wśród smoków można uzyskać będąc odpowiednio stanowczym, ale łagodnym, niż przerażającym i od razu żądającym zapłaty. Smoki popełniają błędy. Rozumiał jednak, że rola Przywódcy nie jest łatwa i pewnie rzadko można sobie pozwolić na wybaczanie.

: 28 mar 2019, 21:20
autor: Poszept Nocy
Księżycowy Kolec słuchał uważnie każdego pisklaka po kolei. Nikogo nie pospieszał, w żaden sposób nie wywierał presji. Uśmiechał się jedynie ciepło i pozostawał oazą cierpliwości i zaangażowania w słowa młodszych.
– Propozycja nauki jest bardzo ciekawa. Na pewno chętniej by na nią przystali, gdyby w Ogniu żył jakiś morski – niemniej jednak, z pewnością któryś łowca byłby zainteresowany. Mógłbyś również zaproponować dzielenie się zdobyczą. Nie musi być to duża porcja – jeśli taka sytuacja by się utrzymała to nawet przekazując drugiemu stadu co czwartą część swoich zdobyczy zapewne byliby zadowoleni, a Ty dałbyś radę nakarmić swoje smoki. – Uśmiechnął się zachęcająco. Łowcy, jeśli tylko bogowie im sprzyjali dostatkiem zwierzyny, znakomicie radzili sobie na polowaniach. Niejeden potrafił samodzielnie nakarmić większość stada. – Szczerość jest, według mnie, bardzo dobrym podejściem Inurto. Wiele smoków już za nią byłoby skłonne pójść Ci na łapę, widząc że nie zamierzasz owijać zgniłej zwierzyny pięknymi skórami. Końcówka, choć ciekawa, nie wiem jak sprawdziłaby się w praktyce. Mają w końcu smoka który uczyłby Ciebie, a ich mógłby szkolić za darmo. Chyba, że byłoby to zabezpieczenie w razie jego śmierci.
Która, niestety, zdarzała się często i nagle. Nie tak dawno na oczach Księżycowego Kolca stadu zostało przedstawione ciało Tembru Ognia.
– Nie znam Twojej przywódczyni, więc nie potrafię stwierdzić na co by się zdecydowała. To tylko teoretyczne rozważania. – Wzruszył lekko barkami, rozmawiając z Mentiroso. – Masz jednak bardzo sprawiedliwe podejście. Przywódca obcego stada na pewno łatwiej przyjmie do wiadomości karę nałożoną na winnego smoka, niż na jego skarbiec. Czasem trzeba jednak pamiętać, że zbytnia pobłażliwość – czy to wobec pisklęcia, czy dorosłego smoka – może zaowocować lekceważeniem. Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy sobie pomagać i wspólnie dążyć do dobrego życia na tych terenach.
Przekrzywił delikatnie łeb, a jego srebrne ślepia spojrzały ciepło na pisklęta.
– Myślę, że możecie śmiało iść w świat i walczyć o swoje nie tylko pazurami, ale i słowami. Nie muszę was dłużej męczyć. Chyba że któreś z was potrzebuje jeszcze jakichś nauk?

// Raporcik z mediacji. Proponuję naukę tylko umiejek podstawowych: bieg, lot, pływanie, wiedza.

: 29 mar 2019, 9:21
autor: Sztorm
Inurta słuchała z uwagą, co przekazywał jej Księżycowy, zapamiętując na przyszłość. Kiedy podsumował szkolenie wyszczerzyła się radośnie. No patrzcie, nie było tak strasznie! Poszło zdumiewająco szybko. Obróciła się i trzepnęła przyjacielsko Mentiego po grzbiecie. Zaraz jednak syknęła lekko, kiedy jej cały bark zaprotestował ostrym bólem. Chyba przejdzie się zobaczyć z Remedium, może on jakoś zahamuje ten wzrost zanim ją rozerwie na strzępy. Straszna wizja rośnięcia do olbrzymich rozmiarów i wybuchu przelotnie nawiedziła jej myśli. Niemożliwe... Prawda?
Wstała i skinęła nisko łbem, z wyrazami głębokiego szacunku, w kierunku Ognistego Adepta.
Dziękuję. – głęboki głos zadudnił po łące.
Teraz nikt nie zarzuci jej ani Moirze ani Mentiemu, że się lenią. Obejrzała się na pozostałą dwójkę i pyskiem wskazała tereny skąd przyszli, dając tym samym do zrozumienia, że ona wraca. Mogą dołączyć lub nie, ich wola.

// uciekam, bo chcę już adepcić, a pisklęciem tu przyszliśmy (;