Strona 19 z 32

: 16 sty 2020, 12:02
autor: Zew Płomieni

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Zew natomiast krył swój pysk za maską przez większość swojego życia. Do czego to doprowadziło? Teraz czuł jakby maska neutralności i niepoprawnego spokoju wrosła mu w czaszkę na stałe zastępując jego własny pysk. Kiedyś może uda mu się ją z siebie zrzucić i patrzeć na świat tak jak dawniej...
~ Oby nie pojawiło się zbyt dużo nowych.~ Fern nie miał pojęcia o tym jak Rakcie żyje się w Pladze. Myślał, że jest jej tam dobrze, a przynajmniej lepiej niż w Ogniu. Chyba o to jej chodziło tak? Tego chciała gdy stanęła w wejściu jego groty prawda?
~ Teraz już też nie jestem tym samym Fernem co kiedyś. Przepraszam jednak jeśli rzeczywiście to ja umrę pierwszy.~ Jego pysk wygiął się w delikatnym przyjacielskim uśmiechu, a on sam zawiesił swój wzrok na drzewku. To właśnie lubił w Rakcie... Była szczera i prawdziwa, nie starała się nikogo udawać. Ognisko dawało przyjemne ciepło, które Zew chłonął jak gąbka. Na jej szturchnięcie odpowiedział tym samym trafiając ją w łapę. Uśmiechnął się przy tym zawadiacko jakby chciał kontynuować przepychanki.
~ Wcześniej też bredziłem.~ Zaśmiał się krótko wracając ślepiami do samicy.
~ Zostawić ich? No nie wiem... Patrz co stało się w Cieniu gdy Szyderca na chwilę ich zostawił. Myślę jednak, że odpoczynek jest tym czego potrzebuje i chyba wybiorę się na długi spacer. Bardzo długi.~ Nacisk położony na ostatnie zdanie mógł sugerować, że Zew rzeczywiście rozmyśla nad planem wojowniczki.
~ Zależy po której stronie się stoi.~ Uśmiechnął się ponownie. Więź to coś na co pracuje się pokoleniami. Przynajmniej w kwestii stad.
~ I tak mogłoby być znów. Wydarzenia z Urwiska i kilka decyzji poprzednich przywódców zbyt nad od siebie oddaliły. Łatwo w końcu odnowić sojusz niż zawiązać nowy?~ Zwłaszcza, że przywódca w Cieniu od tamtego czasu, poza krótkimi przerwami, się nie zmienił. Mieli jeszcze Ziemię... Ich ostatnia potyczka pokazała, że jest to stado silne, więc może kierunek w tą stronę okaże się równie rozsądny.

: 16 sty 2020, 20:18
autor: Spuścizna Krwi
Rozgrzebała łapą trochę śniegu, bo pozostawanie w bezruchu zawsze stanowiło dla niej problem. Teraz było również sposobem na zebranie myśli, bo nie tylko Fern się zmienił. Na przykład u Rakty częściej niż kiedyś pojawiały się przebłyski rozsądku oraz częściej niż dawniej – bo kiedyś wcale tego nie robiła – zastanawiała się nad swoimi słowami czy ruchami.
To będzie zależało tylko od tego, ile pożyję – odpowiedziała wywernowemu samcowi z charakterystycznym dla siebie przykładem czarnego humoru. Albo po prostu szczerością, bo ko wie, co ja czeka w przyszłości? Z jej charakterem nic nie było pewne. Czasem sama nie wiedziała, czy wolałaby zostać martwa czy jednak dobrze się stało, że wróciła. Coraz częściej skłaniała się ku temu pierwszemu, a to nigdy nie wróżyło dobrze.
A czy to dziwne, że smoki się zmieniają? Nawet jeśli stałbyś się nagle wulkanem optymistycznej energii wciąż byłbyś Fernem. Gorzej, gdybyś stał się nagle słabą, miękką kluchą, bo wtedy... Ugh – nie potrafiła tego lepiej wyrazić. Na sama myśl, że Fern mógłby stać się taki jak Burdig aż ją zemdliło. Akurat wtedy to już raczej nie mogliby być przyjaciółmi.
Długie spacerki najlepiej wychodzą poza barierą. Czasem trzeba się odpowiednio rozerwać, nie dbając o konsekwencje. Tam jest prościej być sobą – powiedziała z tęskną nutą, zerkając gdzieś w dal, jakby samym wzrokiem mogła przedrzeć się ku "wolności", jaką dawały spacerki poza barierę.
Odnowić stary czy zawiązać nowy... Pytasz kogoś, kto ma mięśnie zamiast mózgu? – Zapytała z rozbawieniem. Do takich rozważań lepsza była Frar.
Jeśli chcesz znać moje zdanie, jedynie sojusz Plagi z Ogniem ma jakiś sens. Zawiązując sojusz z Woda narazisz Ogień na atak ze strony Plagi, bo Plaga nigdy nie wybaczy Wodzie tego, że zgarnęła tereny Cienia w chwili jej słabości. Co prawda do Ognia pewnie też żywią pretensje, ale nad tym możesz popracować. Jeśli zaś chodzi o Ziemię, jako sojusznicy są do niczego. Zrobią, co zechcą niezależnie od tego, czy macie zawarty sojusz czy nie. Bedą przyglądać się z boku, nie chcąc niczego zaryzykować. I mogą zerwać sojusz, gdy tylko zapragną. Plaga... – wzruszyła skrzydłami. Mogła wierzyć, że Plaga wywiąże się z ustaleń sojuszu, przynajmniej jeśli chodziłoby o walkę. Może na początek wystarczyłby zwykły pakt o nieagresji z obu stron, ale... miała mięśnie zamiast mózgu i jako bezmyślne bydle znała się tylko na walce. Polityka była dla Czarodziejów. Znaczy Przywódców.

: 17 sty 2020, 12:08
autor: Zew Płomieni
Ogon Zewu powoli przesunął się po śniegu uklepując go tak by utworzył zbitą, gładka powierzchnię, choć miejscami ślady po łuskach były bardzo widoczne. Przyglądał się płomieniom układając sobie słowa samicy we łbie.
~ Ateral chyba cię nie lubi więc pewnie długo.~ Zażartował. Powrót z krainy wiecznych łowów zwykle zwiastuje dłuższe niż można się spodziewać życie. Choć Tejfe pokazał, że i od tej reguły zdarzają się wyjątki.
~ Nie, to naturalne. Choć bycie wulkanem energii nie wydaje się dla mnie niemożliwe... Daj mi trochę czasu.~ Uśmiechnął się zaczepnie. Bycie miękką kluchą wyrzucił ze łba. Geny Szydercy chyba zabiłyby go od środka gdyby tak się stało.
~ Hmm... Za starą barierą bywa niebezpieczne... i krwawo. ~ Fern łowca humanoidów! Brzmiało wspaniale prawda? Choć przy takim oddaniu się tańcu śmierci łatwo o zatracenie się. Jednak po namyśle... Co w tym złego?
~ Według niektórych mózg to też mięsień. Nie doceniasz się Rakto.~ Choć może rzeczywiście Frar byłaby dla Zewu lepszym partnerem do rozmów niż dziadzio. Choć i z nim przekomarzanie się było ciekawe, lecz rzadko kiedy do czegoś prowadziło.
~ Muszę myśleć nad sojuszem z każdym, lecz dla mnie również sojusz z Plagą wydaje się najciekawszym rozwiązaniem. Jednak połączenie dwóch stąd nawet pomimo tak długiego sojuszu, który łączył Ogień i Cień nie jest łatwe. Znajdą się u was tacy co chcieliby nas zaszlachtować prawda?~ Uśmiechnął się jeszcze raz. Może uda mu się dojść do sojuszu z Frar... Zwłaszcza, że łączy ich już coś więcej niż polityka.

: 17 sty 2020, 17:41
autor: Spuścizna Krwi
Parsknęła z rozbawieniem, słysząc jego słowa. Tak, Ateral na pewno jej nie lubi. To dlatego już raz umarła, a wiele razy znalazła się na granicy śmierci.
Odnoszę wrażenie, że bogowie ogólnie mnie nie lubią. Zobacz na takiego Świadka, odmawia nam wszystkiego, co daje innym – nie używała imienia Strażnik Gwiazd. Dla niej ten ziemny gbur nie zasługiwał ani na nowe miano, ani w ogóle na zostanie Prorokiem. Sam to pokazał, odmawiając wykonania swoich obowiązków i próbując ich szantażować. Terrorystom się nie ustępuje.
Możesz tez zostać bezrozumnym, potulnym bydlęciem. To nawet zabawne – wiedziała z autopsji. Dawało czas, by emocje trochę opadły, a uczucia umarły śmiercią naturalną. Albo po prostu ukryły się gdzieś głęboko, by szarpać jej wnętrzności od środka w najmniej sprzyjających warunkach.
Im bardziej krwawo tym lepiej – stwierdziła z pełnym przekonaniem. przynajmniej to pozostało bez zmian – jej obsesja na punkcie krwi.
Sam powiedz, co tutaj mamy do roboty? Nic. A tam? Tam jest tyle opcji. A to, że wiąże się z nimi ryzyko sprawia, że przyciągają jeszcze bardziej – machnęła wesoło ogonem. Fern na pewno się z nią zgodzi, bo co było lepsze od zabijania i prawie-umierania dla czystej przyjemności?
Albo ty mnie przeceniasz – odpowiedziała. Czasem zwykłe słowne przepychanki poprawiały nastrój.
Słyszac jego słowa przekrzywiła lekko głowę.
To oczywiste. W Ogniu wciąż są jakieś niedobitki zdrajców z Cienia. Poza tym niektórzy nie zapomnieli, że Serce wciela im się w wewnętrzny spór, co doprowadziło do osłabienia Cienia i w rezultacie jego zniszczenia. Nie wspominając już o tym, że niektórzy są homofobami. Nie powiesz jednak, że tacy nie zdarzają się w każdym stadzie. Poza tym Plaga różni się od innych... Jeśli Przywódca coś postanowi, stado posłucha, niezależnie czy Siewcom podoba się to czy nie – nie spodziewałaby się nawet dyskusji na ten temat. oczywiście mogłoby paść jakieś wyzwanie, ale... Tego również by się nie spodziewała. Problem w tym, że ona nie znała się na polityce czy subtelnościach smoczych wyborów. Mówiła tylko własne zdanie – ale przecież ona zawsze miała rację, więc w sumie po co miałaby zastanawiać się co inni by pomyśleli?

: 19 sty 2020, 0:48
autor: Zew Płomieni
Śmiech Rakty był czymś co Fern słyszał niezwykle rzadko. W zasadzie dopiero ta rozmowa pokazała mu, że istnieje sposób by pozytywnie rozbawić wojowniczkę. Wspaniale prawda? Natomiast na wzmiankę o Strażniku czarodziej uniósł brew jakby wątpiąc w to co właśnie usłyszał.
~ Może dlatego, że Plaga nie uznała go za proroka? To tylko moja opinia, ale jeśli Szyderca powiedział, że Strażnik dla was nie jest prorokiem to dlaczego on ma nim być na siłę?~ Zew zakołysał ogonem tym razem samemu dorzucając gałęzi do ognia. Fern nie uznawał decyzji Plagi za głupią. Pewnie podczas pobytu w Ziemi wyrobili sobie dość mocną opinię o jej przedstawicielach.
~ Już mam zacząć się łasic czy chwilę odczekać?~ Zapytał unosząc kąciki pyska. Nigdy nie wyobrażał sobie siebie jako kogoś podobnego do Burdiga. Nie w tym życiu...
~ Choć lepiej by krew sączyła się tylko z jednej strony.~ Bo w końcu jaka jest frajda z krwawienia? Poza tym wspaniałym uczuciem odpływania, które czuję się na końcu pojedynku.
~ Tutaj też gdy mamy w rzyci zasady ustalone przez starszych od siebie. Jednak tam... Bez zasad z własnym szponem i magią. Ach jak wspaniale by było prawda? Kaleczyć bez konsekwencji.~ Samiec westchnął przymykając ślepia, a na jego pysku zagościł błogi grymas.
~ Nie... Nie sądzę.~ Uszczypliwy ton tak bardzo niepodobny do samca. Co ta relacja z nim robiła?
~ Zdrajców? Bardziej smoków, które poszły za przywódcą, który przywódcą został z przypadku. Nie miałbym im tego za złe. A co do Serca... Z pewnością sądziła, że to co robi było słuszne.~ Skomentował krótko. Wiele o tym myślał gdy przesiadywał samotnie w grocie. Wiele scenariuszy stworzył jego umysł.
~ Homofobami znaczy się?~ Zaskakujące, że Fern nie znał pojęcia, które w samoocenie prymitywna Rakta używała od tak.
~ Sprawia to, że od jednego smoka i jego decyzji zależy byt stada... Czy jeśli przywódcą byłby skończony kretyn również Siewcy by za nim poszli? Jak sądzisz? Czy może doszłoby do buntu i tak poetyckiej walki o wolność?~ Samiec przewrócił się na bok wlepiając spojrzenie w wojowniczkę. Co o tym sądziła?

: 19 sty 2020, 10:22
autor: Spuścizna Krwi
Zmarszczyła z niesmakiem pysk, spoglądając na Ferna.
Prorok to nie Przywódca potrzebujący czyjejkolwiek akceptacji, Fern. Wybrali go bogowie, nie smoki, więc jest ich posłańcem a nie kimś, kto stoi na czele wszystkich stad. NIGDY nie potrzebował niczyjej akceptacji, więc jego decyzja, by nie wywiązywać się ze swoich obowiązków względem Plagi jest tylko i wyłącznie jego sposobem na szantażowanie nas – w jej głosie zabrzmiała wyraźne zdegustowanie takim zachowaniem. Nie tylko Proroka, ale i bogów, którzy na to pozwolili oraz tych, którzy uważają takie zachowanie za coś dopuszczalnego dla tak zwanego Proroka.
Szyderca zrobił bardzo dobrze, skoro Świadek nie potrafi odrzucić swoich uprzedzeń. Nie jest już przywódcą Ziemi, a zachowuje się nie jako Prorok, a właśnie jako Przywódca. Przybyłyśmy tam, pamiętasz Fern? I nie miałyśmy bladego pojęcia, że Szyderca go nie zaakceptował. A on nas upokorzył, pokazując, jak niewiele w nim z Proroka. Mój ojciec wywiązywał się ze swoich obowiązków. Rozdawał te cholerne tytuły i kryształy nawet tym, którzy obrażali go prosto w oczy. Tym, którzy nie akceptowali go jako proroka, nie wpuszczali na swoje tereny, upokarzali. Tym, których sam nie lubił, a nawet tym, którzy w ogóle nie wierzyli w bogów. Bo zasłużyli na nie, a jego OBOWIĄZKIEM, cokolwiek by o tym nie myślał, było przyznanie ich. Bo to one zasłużyły, bogowie to zauważyli i postanowili nagrodzić, a nie Prorok decydował, czy ktoś zasłużył czy nie. Skoro wie, że komuś się coś należy, a tego nie przyznaje, to jego wybór. To, co robi Świadek jest niedopuszczalne. To tak jakbyś ty, jako Przywódca postanowił nie przeprowadzić komuś Ceremonii, bo nie lubisz tego kogoś, nawet jeśli ten ktoś spełnił wymagania na swoją rangę. To jakby uzdrowiciel nie leczył tych, którzy go obrażają, Łowca nie karmił tych, którzy uważają go za kiepskiego Łowcę. To ŚWIADOME zaniedbywanie swoich obowiązków, a skoro już się tak zachowuje, chociaż dopiero został tym samym prorokiem to pomyśl sobie, co będzie robił później – z jej nozdrzy uniosły się smużki dymu, jak gdyby smoczyca powstrzymywała się od puszczenia strumienia ognia gdzieś przed siebie. To irytujące. A ona miała niski próg tolerancji na głupotę. A ostatnio ten prób jeszcze się obniżył. W sumie nawet znikł całkowicie. Straciła cierpliwość, chociaż nigdy nie była zbyt cierpliwym smokiem.
To, co robi Świadek skutecznie zniechęca nie tylko do robienia czegokolwiek, ale i do oddawania czci bogom. Zastanawiam się czasami, czy po prostu nie odejść za barierę, tak na zawsze. Trwanie tutaj, w ciągłym upokorzeniu, bez chęci do zrobienia czegokolwiek, bo wszystkie moje starania są hamowane przez jednego dendrofila sprawia, że dalsze próby nie mają sensu. Nie chcę stać się martwa za życia, jak Perła. Nie chce po prostu trwać, czekając na śmierć. Prędzej zginę niż ugnę kark przed kimś, kto jest nie tylko słaby, ale i psychicznie ograniczony. A on chce nas do tego zmusić, odmawiając nam tego, co się nam należy. Zupełnie jakby mówił "tak, osiągnęliście to, należy się wam to, ale wam tego nie przyznam, dopóki nie zrobicie tego, co ja chcę" – wymruczała w śnieg ponurym tonem, ale z takim jadem, że Fern nie mógł mieć wątpliwości, że mówiła poważnie. Mogła odejść za barierę i zginać tam. Byłoby to zdecydowanie lepsze niż trwanie tutaj i pozwalanie, by ktoś dla swojego widzimisię deptał po niej. Przynajmniej tam będzie czuła, że wciąż żyje, nawet jeśli będzie to trwało krótko. A wszystko dlatego, że ktoś postanowił zyskać niepotrzebną nikomu akceptację wszystkich stad.
Byli zdrajcami, Fern. Tejfe stracił przywództwo w Cieniu. W Cieniu czy Pladze, każdy może wyzwać Przywódcę do walki o władzę, więc to odpowie na twoje ostatnie pytanie. Gdyby komuś nie spodobał się Przywódca, może odebrać mu władze w walce i samemu nim zostać. Nie byłoby buntu. Byłoby zwykłe wyzwanie, na ustalonych warunkach. Jeśli wyzywający przegra, Przywódca zostanie bez zmian. Tejfe był Przywódcą, ale przyjął wyzwanie Kheldara i przegrał. To Kheldar był Przywódcą Cienia, ale oni tego nie zaakceptowali. Nie wyzwali go do walki, tylko zaatakowali wszyscy razem. Zbuntowali się. Całe stado przeciwko jednemu... Lub dwóm, bo Khuran się opamiętał. Nawet pisklę stanęło w obronie Kheldara. Ale pomimo takiej przewagi i tak przegrali. Dopiero wtedy odeszli. Więc czym to jest, jeśli nie zdradą? Sprzeniewierzyli się swoim przysięgom, prawom rządzącym stadem, rzucili się wszyscy na jednego smoka ze swojego stada, swojego przywódcę, bo nie podobały im się ich decyzje a w końcu odeszli bez jego zgody, co również jest zdradą. Nieważne, jak to nazwiesz, Fern. To tylko i wyłącznie zdrada. Sympatie i antypatie, nawet powody nie mają tu nic do rzeczy – tym razem mówiła spokojnym, rzeczowym tonem. Jej zdrada Cienia nie ubodła, bo była wtedy w Ogniu. Nie żywiła do zdrajców niechęci, bo to nie ją zdradzili. Gdyby należała wtedy do cienia, sytuacja byłaby inna. na pewno stanęłaby po stronie Przywódcy stada, bo tak przysięgała. Ona jednak była pisklęciem w Ogniu i pamiętała z tego coś innego. Coś, przez co i tak nie lubiła byłych cienistych. Zostali przyjęci do Ognia. Ona nie została nawet zawołana do groty, do której zwołali wszystkich ognistych. trafiła tam przez przypadek, idąc za zapachem reszty. I tam była świadkiem, jak ktoś, kto zdradził własne stado został przyjęty do ognia. Ciepło przyjęty i chroniony przez ognistych... Podczas gdy ona nigdy tego nie doznała, chociaż była ledwie pisklęciem z krwią Ognia w żyłach.
Nie jestem pewna, ale ładnie brzmi. Nauczyłam się go w Pladze – wyjaśniła z wesołym uśmiechem. W końcu była tylko prostym wojakiem. Nauczyła się fajnego słówka, które idealnie pasowało do sytuacji. Znała jego znaczenia, ale nie potrafiłaby go wytłumaczyć, więc... Zwyczajnie tego nie zrobiła. Fern będzie miał zagadkę.

: 19 sty 2020, 22:44
autor: Zew Płomieni
Zew skinął jej łbem. No tak... Miała poniekąd rację, lecz Szyderca też dorzucił do tego swoją cegiełkę.
~ W takim wypadku... Nie pozostaje wam nic innego jak dojście do porozumienia. Jak nie Szyderca to Kuszenie kiedyś to zrobi, a jeśli nie... Możecie przecież samego Kalterala prosić o tytuły, kryształy i inne pierdoły. Jego zachowanie może być karygodne, lecz ma do tego powody.~ Fern brzmiał na trochę zrezygnowanego. Impas w relacjach Plaga- Prorok nie wyjdzie żadnej stronie na dobre, lecz niestety trwać będzie póki któraś strona nie ustąpi.
~ W takim razie złóżcie skargę w niebiosa. Tak jak mówiłaś to bogowie go wybrali i tylko oni mogą go odwołać, więc jeśli Plaga nie chce rozmawiać z nim niech porozmawia z tymi, którzy go wybrali. Bo niestety ja nie mogę nic z tym zrobić.~ Fern nie brzmiał na zdenerwowanego, jeszcze... Cała ta sytuacja jednak mocno działała mu na nerwy. Choć... Może bardziej irytowało go to, że nie miał pojęcia co z tym zrobić.
~ Nie zanudzisz się tam? A poza tym z kim bym się pojedynkował? ~ Nikła próba żartu została zabita przez ton samicy. I wtedy z jej pyska padł skrót wydarzeń z urwiska. Była za młoda by tam być i je pamiętać, lecz zdawało się że w Pladze świetnie edukowali na ten temat. Szkoda tylko, że przez to jak wyglądała prawda jakkolwiek bolesna Zew wraz ze swoją poprzedniczką wychodzili na przywódców z umiłowaniem do zdrajców. Przynajmniej dla Plagi...
~ W takim razie są zdrajcami... Dwójka która dożyła dnia dzisiejszego powinna bać się każdej wyprawy na tereny wspólne, ze względu na jedną decyzję, której większość twojego stada nie pamięta?~ Samiec wreszcie podniósł się z białego puchu spoglądając na płonący ogień.
~ I co ja mam zrobić? Jeszcze nie dawno największym marzeniem mojego dziadka było zabicie mojego brata, który całe szczęście zmarł sam. Teraz próbuję odnowić relację, która nie ma prawa się zawiązać dopóki drugi z moich braci żyje. Eh... Życie byłoby łatwiejsze, gdybym wykluł się u matki w Cieniu.~ Wtedy pewnie życie oszczędziłoby mu tych trudnych decyzji. Pamiętał Raktę z tamtego dnia. Chciała wylizać rany z najbardziej poranionego pyska jaki kiedykolwiek widział, lecz Reth odsunął ją. Później zalążek wojny i rozbiory, których nikt z Ognia nie chciał, ale przecież jak dają to wezmę prawda?
~ Czyli jednak czegoś tam uczą. Miej oko na mojego syna... I na Griko.~ Zew uśmiechnął się u powoli ruszył w stronę areny. Strzelił karkiem odwracając się jeszcze raz do białołuskiej.
~ Idę odreagować... Do zobaczenia.~ Wzbił się w powietrze. Ciekawe z kim dzisiaj zawalczy.

// zt Zew idzie zostać kaleką u Mah

: 26 sty 2020, 8:33
autor: Błysk Przeszłości
Dogonienie pędzącego wojownika, mimo jego niedawnej całkowitej niesprawności nie było jednak proste. Pędził jak szalony, ale na szczęście Zamąconemu udało się skorzystać z drogi powietrznej, a nie lądowej. Zniżał swój lot w tej okolicy, lecąc bezpośrednio nad Krwawym, mogąc dosłownie wylądować na nim w każdej chwili. Ale tego nie robił.
– Krwawy, zatrzymaj się, ale już! Gdzie ty się wybierasz? Masz Bryzę do przeproszenia, masz coś do wyjaśnienia całemu stadu, a ty pędzisz w stronę Plagi i chcesz zabić przywódcę?! Czy ciebie opętał jakiś demon? Zginiesz, nie masz żadnych szans sam z całą Plagą! – Krzyczał do niego z powietrza wręcz dyktatorskim głosem. Liczył jeszcze na to, że pomarańczowołuski jeszcze opamięta się sam, ale w razie czego morski był przygotowany zatrzymać go siłą. Nie chciał, żeby dopiero po otrzymaniu drugiej szansy Krwawy ją zmarnował.

: 26 sty 2020, 11:23
autor: Szara Rzeczywistość
Oczywiście, że za nimi biegł Godny, który akurat nie zamierzał wierzyć w to, że Krwawy zrozumie błąd kiedy był w stanie się sam zabić. Dobiegając do Szklistego Zagajnika (a więc na prawdę kawał drogi) Godny coraz bardziej był przekonany o tym co ten cholerny wojownik próbuje tym razem zrobić. Na siłę chciał tym razem po prostu wbiec na tereny innego stada? A może znów spróbuje swoich sił w samobójstwie w świątyni? To nieistotne. Czas go zatrzymać.
Z biegu jakiś skok od Krwawego w końcu wzbił się w powietrze i najszybciej jak mógł po prostu go wyprzedził drogą powietrzną. Przeleciał też nad Mętnym, aż znalazł się dobry skok przed nimi. Wtedy wylądował ciężko dysząc od szaleńczego biegu i od razu przygotował się do zatrzymania wojownika, który nie był silny jak mętny, ale tak samo zwinny jak Godny dzięki temu miał większe szanse go zatrzymać, niż stosując brutalną siłę.
Dosyć! Stój!
Krzyknął obracając się w stronę nadbiegającego smoka i szykując się na przyjęcie jego rozpędzonego cielska na siebie... Nie, miał lepszy pomysł. Może nie był wykwintnym magiem, ale umiał to i owo. Szybko wyobraził sobie wyrastające z ziemi pnącza, które złapią samca za łapy będą mu zdecydowanie utrudniały bieg, albo może i zatrzymają. Pnącza krzywdy nie miały mu wyrządzić, a tylko pochwycić.
Co dalej? Zobaczymy.

: 26 sty 2020, 13:37
autor: Horyzont Świata
Nie trudno było zauważyć odlatującego Godnego, kiedy Tweed zbliżał się do powierzchni. Coś mu tutaj nie pasowało, dlaczego on się interesuje tą sytuacją? Czyżby chciał zabłysnąć przed kimś? Nie wyglądał na takiego, kogo obchodziłby los Krwawego ale to było tylko wrażenie Tweeda. Nie wiedział jak jest w rzeczywistości ale...coś mu mówiło, że powinien go śledzić. Następnie wydarzenia potoczyły się szybko, Tweed poszedł z nim aż do granicy a potem Krwawy użył magii...Ogólnie podziało się tyle, że Tweed zarejestrował jeden fakt. Beri chciał zabić jakiegoś Szyderczego czy coś, ktokolwiek to był i właśnie ruszał w stronę granicy z Plagą. Mętny i Godny rzucili się do pogoni to i Teza to zrobił, używając swoich skrzydeł, wylądował po lewej stronie Godnego, żeby ewentualnie pomóc mu zatrzymać Beriego a następnie ryknął w jego stronę
– Ty idioto! Zatrzymaj się w tej chwili!!!!!!!!!!!! JUŻ ŻEŚ ZAPOMNIAŁ CO DO CIEBIE NALEŻY?!!!!
Chyba nie trzeba było dodawać, że Teza znowu był wkurzony?

: 26 sty 2020, 19:56
autor: Berius
Gnał przed siebie nie zważając na to co się działo dookoła był w całkowitym amoku. Ścigając się z czasem by uratować życie przyjaciółki nawet jeśli przy tym straciłby własne. Powinien jej nawet nie puszczać z powrotem do stada powinna od razu uciec do wody. Co go podkusiło by ufać pladze w czymkolwiek. Teraz ona płaciła najwyższą cenę za coś tak głupiego. Gdy poczuł pnącza owijające jego ciało nie było już czasu by zareagować a uderzenie Mętnego od góry skutecznie go powaliło na ziemie z twardym uderzeniem.
ZOSTAWCIE MNIE IDIOCI!!! ONA TAM UMIERA!!!
rozesłał wiadomość na wszystkie strony. Był zrospaczony uciekały mu cenne sekundy, nie one zostały mu odebrane. Odebrane przez smoki które kiedyś nazywał rodziną. Szarpał się jak tylko mógł by wydostać się z tej pułapki a gniew powoli ustąpiła miejsca rozpaczy.
Proszę puśćcie mnie. Oni ją zabiją błagam!
Ujadał jak by to on w tym momencie miał zostać stracony. I wtedy nadeszła druga wiadomość. Jedno słowo a z nim strach i ból. Źrenice krwawego momentalnie się zwiększyły a do oczu napłynęły łzy. Stracił tą którą miał nadzieje w przyszłości nazwać siostrą. Najpierw jego ojciec potem mistrz a teraz niedoszła siostra. Dlaczego śmierć zabierała mu bliskich a jego nie chciała. Zrozpaczony Krwawy położył głowę przodem do ziemi.
Proszę nie, nie odchodź. Nie teraz gdy najbardziej cię potrzebuje
Mówił przez łzy które powoli kapały na zmarźniętą ziemię.

: 26 sty 2020, 20:56
autor: Błysk Przeszłości
– Krwawy, na wszystkie jeziora świata, opamiętaj się wreszcie! – Wylądował obok niego i zamierzał asystować dwójce, która, według jego zdania, nie powinna tego wszystkiego widzieć. Nie dość, że Teza już wcześniej chciał go zabić, to jeszcze ten niebieskołuski... Chociaż w sumie on stanął po stronie Błysku na ceremonii, to może chociaż on od razu nie będzie chciał się rzucić do gardła pomarańczowołuskiemu szaleńcowi.
– Przestań pierw działać, potem myśleć, nie wspominając o tym, że nic nigdy nie mówisz! Gadaj, co się dzieje, a nie wrzeszcz wniebogłosy, że COŚ się KOMUŚ dzieje przez KOGOŚ. – kontynuował donośnym głosem, stojąc tuż przy nim, nad nim, gotów go łapać, jakby wyplątał się z pnączy.
– Jesteśmy stadem, mamy się wspierać,
Nie pędzić na oślep i wszystkich olewać!
Na zebraniu zgodziliśmy się dać Ci drugą szansę,
Nie przepuszczaj jej tak łatwo przez swoje palce!
Czy ty mnie w ogóle kiedykolwiek słuchałeś?! –
wyraził się z dobrze słyszalną dezaprobatą. A kij, może to sprawa ważna, w której inni będą mogli mu pomóc, bez niekoniecznego siania przemocy? W końcu nie wszystko to, co nie podoba się Krwawemu będzie podobało się innym. Niech najpierw wyjaśni sytuację, bo samodzielnie nic nie zrobi.
– Po to jest stado, żeby razem rozwiązywać problemy, nie ważne czy moje czy twoje, RA-ZEM! – przesylabizował nawet mu to istotne słowo, którego chyba starszy wojownik nigdy w życiu nie brał pod uwagę.

: 26 sty 2020, 21:35
autor: Horyzont Świata
Teza widząc, jak Beri się przerwaca, podbiegł do niego i przywalił mu z plaskacza dwa razy. Potem przytrzymał go własną siłą, starając się jakoś współpracować z Godnym i Mętnym. Bardzo buzowały w nim emocje, dużo złości ale i też strachu, że Beri zrobi sobie jeszcze więcej krzywdy. Nie wiedział co jest powodem tego szału. Było mu... trochę żal tego smoka, ale dalej czekał na to aż zbierze się do kupy i będzie błagać o wybaczenie jego siotrze. Teza był tutaj nie w roli agresora, już nie, chęć zabicia go była tylko pierwszym odruchem kiedy Chromka opowiedziała mu co się stało. Teraz chciał po prostu zrozumieć i tyle. Patrzył przez chwilę na Mętnego, słuchał co mówi a potem, dalej trzymając Beriego aby ten się nie wyrwał, sam powiedział podniesionym, zdenerowwanym głosem
– Beri! Smoki umierają każdego dnia, prędzej CZy później twoi przyjaciele i rodzina też zginą. I nie wiesz CZy przed tobą. Uspokuj się, rusz łbem nim sprowadzisz na CHROMKE I SWOJE DZIECI oraz na stado Ziemi wojnę z Plagą bo nie możesz się opanowwać!!
Dalej miał ochotę bluzgać ale gryzł się za każdym razem w język, żeby już bardziej nie dobijać go psychicznie
– Mętny ma rację...ty...nikogo nie słuchasz! Nawet twojego przyjaciela Mętnego...!!! Dostałeś drugą szansę i co, gdzie twoja obietnica poprawy ?!!!

: 26 sty 2020, 22:02
autor: Szara Rzeczywistość
Problem związany z Krwawym był już nie tylko osobisty, ale był problemem całego stada już od momentu w którym ten zaczął opowiadać o swoim odejściu innym. Mętny od początku stał po jego stronie i Godny doskonale o tym wiedział. Czy zamierzał go osądzać? Skądże znowu. Każdy miał swoje sumienie w końcu.
Próba zatrzymania dezertera się udała, chociaż co tu robił Teza? I dlaczego tak brutalnie teraz dociskał go do ziemi? Może miał to samo podejście co Godny i zwyczajnie chciał się upewnić, że smok nie popełni kolejnych głupot.
Kiedy maddara zatrzymała smoka i ten zaczął łkać... Godny się skrzywił. Umierała. Ktoś umierał.
Czy to nie jasne? Gnał w stronę innych stad, żeby przekroczyć granicę. Tylko w jednym stadzie kodeks nakazuje bezwzględne posłuszeństwo... Jeśli Krwawy dorobił się przyjaciółki to miała podobne poglądy co on, a to oznacza natychmiastową śmierć z ręki przywódcy. – jak można na zimno kogoś ocenić? No właśnie tak, gdyż Godny nie miał skrupułów i wydedukował wszystko nawet krzywo się uśmiechając widząc dzielnego wojownika na ziemi i płaczącego. Znał Plagę prawdopodobnie lepiej od pozostałych trzech samców. Ba! Zdecydowanie też znał stado Wody, gdyż miał tam sporo rodziny, a Ogień? Skoro przepuścił pisklęta z ziemi i te bezpiecznie wróciły... Nie było innej opcji niż Plaga i Uśmiech.
Skoro umiera już to nawet nie zdążysz do niej dobiec, a tym bardziej nikt ci nawet nie da sposobności, żebyś do niej dobiegł. Płaczesz za NIĄ i widzisz tylko swój samolubny smutek. Pomyśl co się stanie jeśli przekroczysz granicę jako smok Ziemi. Skażesz nie tylko siebie, ale i być może innych na śmierć. Czy na prawdę tak płytko postrzegasz świat?
W jego słowach nie było jadu, mówił spokojnie jak ojciec, który próbował uspokoić pisklę które się wywróciło na nauce biegania. Teraz też Godny podniósł wzrok na Tezę. On również pamiętał co Teza powiedział na ceremonii, ale teraz wydawał się być bardziej spokojny? Może to błędne postrzeganie, ale według Godnego oboje nie do końca pojmowali czym jest wspieranie się.
Tak, powinniśmy się wspierać, dlatego właśnie puść go Tezo. Dostał drugą szansę i nadszedł właśnie czas na jego świadomy wybór. Jeśli Krwawy chcesz opuścić tereny stada Ziemi to wyrzeknij się tu i teraz, że stado Ziemi nie znaczy dla Ciebie nic, że opuszczasz nas, swoją partnerkę i dzieci, a wtedy uwolnisz się od nas i pójdziesz gdzie zechcesz. Teraz, albo nigdy!
Godny odpuścił sobie już maddarę, która znikła, więc już tylko Teza trzymał go w swoich łapach.
" Pozwólcie mu podjąć tą decyzję samodzielnie. Jeśli dziś go powstrzymamy to zrobi to samo za jakiś czas i być może nie będzie nikogo kto mógłby go zatrzymać. "
Wiadomość mentalna do Mętnego i Tezy była dość krótka, gdyż czasu było niewiele.
Chciałbym by było inaczej, ale z doświadczenia wiem, że problemy niezałatwione mają zwyczaj przemieniać się w kryzysy. Obietnica poprawy nie może być celem samym w sobie Krwawy... dlatego też wybierz mądrze.
Czy reszta się z nim zgodzi? Czy gadał głupoty? Jeśli wojownik wyrzeknie się stada to chyba będzie można powiedzieć, iż w momencie przekraczania granicy był samotnikiem. Na to potwierdzenie będzie trzech samców, ale nie oszukujmy się. W głębi Godny chciał, żeby Krwawy wykazał się chociaż odrobiną mądrości i zrobił to co powinien. Pozostał.

: 26 sty 2020, 22:49
autor: Berius
leżał tak bezsilny i słuchał tego co mówili do niego. Łzy nadal płynęły z jego oczu.
Ona po prostu powiedziała źle ale przepraszała. Moja niedoszła siostra... Cz-Czułem jej ból jej strach.
Znów schował głowę zaciskając zęby. Widać było że bardzo cierpi. ostatnia wiadomość od Freiri odbijała się echem w jego głowie. jego ciało zaczęło drgać z nagromadzonych emocji. Śmierć tak drogiej osoby potrafi na prawdę zniszczyć psychikę.
Ona przepraszała wołała o pomoc... Ja jej obiecywałem że ją obronie. B-była tak młoda nie wiedziała co się dzieje.
Uderzył kilka razy głową o ziemię. wiedział że to jego wina. Gdyby siedział cicho grzecznie w jaskini nic by się nie wydarzyło. Cały czas sobie powtarzał w głowie że to jego wina. Aż w końcu jego ciało się rozluźniło a głowa opadła na bok. Złamał się doszczętnie.
ja... Nie wiem co mam robić. Poddałem się. Czemu dostałem drugą szansę? by bardziej cierpieć? W takim razie jej nie chce. Ne mam już sił dalej iść to zbyt boli
Gdyby ktoś się przyjrzał ujrzałby że oczy Krwawego całkowicie wyblakły. Były mieszaniną szarego i czerwonego. A jego twarz mimo iż zalana łzami nie miała żadnych emocji.
Śmierć odebrała mi ojca potem Mistrza teraz Siostrę. Czemu na bogów mnie oszczędza? Ja już nie chcę czuć tego bólu to za dużo

: 27 sty 2020, 0:08
autor: Błysk Przeszłości
Nosz kur...cze pieczone, tego brakowało, aby tuż po pierwszym postradaniu zmysłów wydarzyło się coś, co jeszcze bardziej dobije wojownika. I co niby Błysk teraz ma zrobić? Słowa i Godnego, i Tezy (swoją drogą wow... przyznał mu otwarcie rację bez żadnego 'ale'? Miłe!) były dobre, trafne, nie można było tego wszystkiego przedstawić w jakikolwiek inny, sensowniejszy sposób. Z początku morski samiec bał się, że pozostała dwójka nie będzie chciała w ogóle rozmawiać z Krwawym, ale teraz... został nawet mile zaskoczony. Oni na prawdę też chcą go zrozumieć. Przynajmniej próbują na swoje własne sposoby, w oczach Malstroma.
– Krwawy. – mówił spokojnie. Wiedział, że krzyczenie nic nie da, albo zupełnie pogorszy sytuację – Przestań utrudniać nam zrozumienie cię. Wyrażaj się jasno. Kim jest "Ona"? Imię. Wygląd. Co dokładniej zrobiła? Może ją znamy. Jeśli chcesz, by Ci pomóc, mów do nas zrozumiale. Nie jesteśmy Tobą, nie czytamy Twoich myśli. I najważniejsze, decyzja na słowa Godnego. Zostajesz z nami, osobami, którymi na Tobie zależy, czy opuszczasz nas, zostając sam jak szpon, ignorując nasze próby pomocy? Weź się w garść chłopie, masz mnie, Godnego, Tezę, Chromę, swoje dzieci, całe stado. Tyle osób masz u swego boku, nie widzisz tego? Każdy z nas kiedyś umrze prędzej czy później, jak to powiedział już Teza, a reagując na to tak bezmyślnie, jak ty, teraz jak powiedział Godny, narazisz nie tylko siebie na utratę daru, jakim jest życie, ale i wszystkich nas, którzy chcą dla ciebie dobrze, zamiast bezmyślnie skazywać cię na... Eh... – Urwał zdanie, bo zdał sobie sprawę, że zaczyna gadać bez sensu. Przecież to i tak do Krwawego nie dotrze. Nie w takim stanie. Oczywiście Zamącony liczył na to samo, co Godny, ale... miał też nadzieję, że w przeciwnym przypadku Godny czy Teza nie rzuci się na wojownika, kiedy tylko powie, że opuszcza stado. Błysk dobrze wiedział, że osobniki bezstadne można bezkarnie zabijać.
– Mam wrażenie, że wywieram na nim teraz zbyt dużą presję... Dalej nie jest w stanie myśleć, musimy... musimy go jakimś sposobem uspokoić, ale nie wiem jak. Pięść w łeb nie wchodzi w grę, jak się obudzi będzie znowu to samo... – odpowiedział mentalnie, ale tylko Godnemu. Miał nadzieję, że łowca wiedział dobrze, że Teza niezbyt dobrze toleruje maddarowe wiadomości...

: 27 sty 2020, 0:14
autor: Horyzont Świata
Chciał tylko aby Beri się uspokoił i nie wiercił, żeby siadł na zadzie i nie uciekał. Trochę się zagapił i dopiero słowa Godnego sprawiły, że Tweed przestał przygniatać go do ziemi i odsunął się kawałek. Patrzył teraz dużo na niebieskiego, gadał dużo ale bardzo zrozumiale. Aż dziwił się sam, że wszystko rozumiał i pojął cały kontekst. Podobało mu się to, jak nazywał rzeczy po imieniu, mówił konkretnie i Tweedowi niezmiernie się to podobało, aż miło mu się pochłaniało informacje. Pokiwał łbem w górę i w dół z pełnym uznaniem słów łowcy. Słuchał też tego, co mówił Beri i zrobiło mu się trochę przykro. Mentalki od Godnego nie usłyszał, tylko złapał się od razu za skroń prawą łąpą, marszcząc czoło w nagłym uczuciu bólu. No nie, czy on naprawdę musi...Spojrzał na Godnego
– Nie używaj mentalnych wiadomości Godny, bo dostanę zaraz tutaj migreny. Już po misji mam dosyć
Dalej był wkurzony na Beriego, bo w tej całej gadaninie ciągle mówił "ja, ja i ja"... Z gardła Tezy wydarł się cichy, zduszony i krótki warkot, jakby na siłę powstrzymany przez wojownika. Po tym, co powiedział Mętny, kiwnął tylko łbem i dopowiedział
– .... Nienawidzę tego co powiedziałeś. Rozumiem, że twoje pisklaki i Chromka już się dla ciebie nie liCZą. Nie możesz do niej wrócić, przebłagać i żyć dla nich? Drugą szansę dostałeś, bo masz jeszCZe po co żyć. Możesz wskazać drogę swoim pisklakom, nawet jeśli – brońcie bogowie – moja siostra umarłaby szybciej od ciebie. Masz tutaj smoki, które będą cię wspierać i przestań sobie zatruwać głowę stwierdzeniami, że to nie jest prawda. Wmówiłeś sobie, że smoki ze stada Ziemi ci nie pomogą. Ale to nie prawda. I będę ci tak długo walił w łeb aż nie wybiję ci tej głupoty z niego jeśli będzie trzeba...
Powiedział Tweed, siadając sztywno i ze spiętymi mięśniami na ziemi. Przycisnął skrzydła do ciała, owinął ogon wokół przednich łap i patrzył z powagą na Beriego. Może gdyby nie był tak wnerwiony na to, że odbiera jego zachowanie tak, jakby nie obchodziła go więcej Chromka, to możliwe bardzo, że teraz położyłby mu łapę na barku i zrobiłoby mu się przykro z powodu stanu Beriego. Bardzo, bardzo... ale teraz było mu "po prostu" przykro
– Potwierdzę pytanie Godnego i Mętnego. Albo tu zostajesz i przyjmujesz naszą pomoc albo wynoś się stąd i żyj na własną łapę, sam i bez nikogo dookoła

: 27 sty 2020, 5:29
autor: Szara Rzeczywistość
Ktoś mu chciał wmówić, że dba o Krwawego? To nie do końca chodziło o przyjacielską pomoc. Kto jak kto, ale Godny doskonale wiedział jakie to uczucie... być złamanym i pomimo tego, że wielokrotnie już powtarzał sobie, iż tylko się uginał, serce podpowiadało mu co innego. Codziennie wręcz bolało, jakby ktoś zatopił w nim swoje pazury i co chwilę też otwierał na nowo ledwo zatamowane krwawienie. Co z niego zostało? Uważał, że nadal trzymał się dość dobrze jak na swoje doświadczenia i być może własnie teraz przyszedł czas uświadomić innego smoka, iż jego życie wcale nie jest gorsze od wspomnień innych.
Znowu powtarzasz tylko o tym jak tobie jest ciężko. Spójrz na to z szerszej perspektywy. Myślisz, że tylko ty cierpisz? Może tak posłuchasz o moich problemach dla odmiany? Mój ojciec zawsze miał mnie w poważaniu i potrafił nawet uderzyć za niesubordynację. Strażnik nakreślił mi moją przyszłość, napełniając mnie wiarą w to, że nasze stado potrzebuje mnie jako zastępcy, a chwilę później Trzęsienie wszystko zniszczył mówiąc, że mi nie ufa. Miłość? Pierwszą straciłem zanim jeszcze do czegoś doszło, gdyż ona już kochała innego... Mgliste Wrzosowiska. Druga partnerka? Eskalacja Konfliktu. Ona nie potrafiła pojąć jak bardzo potrzebowałem odrobiny wsparcia po tym jak jej siostra o mało mnie nie zabiła w walce i kiedy raz odszedłem, żeby pomyśleć w spokoju samotnie, ona poczytała to jako rozstanie. Teraz nawet nie szuka kontaktu ze mną co jeszcze bardziej boli. Co dalej? Ah, mój brat, Fantom Zamętu po prostu odszedł za barierę zostawiając mnie bez słowa chociażby przeprosin. To już kolejna osoba która pozostawiła mnie bez niczego. Na koniec mój własny ojciec, Dar Tday, w pogoni za iskrami wpadł na świetny pomysł połknięcia jednej i do tej pory przebywa gdzieś za dawnymi barierami i nadal czekam, aż będę mógł go odnaleźć... uważam że nie zasłużyłem na to wszystko, a ty? Sam chciałeś porzucić samice która Cię kocha i pisklęta, które potrzebują dobrego ojca, nie znijące zwłoki. Każdy z nas tutaj ma własne problemy, mniejsze i większe... ale nikt oprócz ciebie nie szuka ucieczki w postaci śmierci.
Przerwał i bardzo dobrze, gdyż jak się mówi o takich rzeczach to samcowi przypominała się jak bardzo żałował sam sobie takiego losu. Może niepotrzebnie to mówił przy pozostałych, ale w sumie co miał do stracenia? Niech wiedzą o tym że łowca niekiedy miał gorsze doświadczenia niż oni.
Wiem jedno. Wiele jeszcze przede mną, chociaż patrząc w tył nie mogę uwierzyć w to, że w ogóle jeszcze tutaj stoję. Myślisz, że tylko tobie przydarzają się nieszczęścia i wolisz patrzeć tylko na siebie. Byłem w tym samym miejscu co ty teraz. Dlatego zaakceptuj swój los, albo goń za utopią jako bezstadny.
Przerwał wreszcie potok słów. Patrzył na Krwawego z lekkim obrzydzeniem, gdyż doskonale wiedział co czuł wewnątrz i jak nisko wydawało mu się być. Być może Mętny i Teza nie wiedzieli przez co przeszedł młodszy od nich łowca, ale czy teraz wyglądał na załamanego? W porównaniu z tym co kiedyś reprezentował to z pewnością stwardniał, ale czy faktycznie się załamał?
To była tylko jego decyzja co uczyni i wierzył w to, że powstanie z załamania było dobrym wyjściem. A co do mentalnej wiadomości do Tezy... no na to przyjdzie kiedy indziej czas, żeby wyjaśnić sobie dolegliwość wojownika. Godny po prostu na przyszłość zapamięta, żeby jej nie stosować wobec niego.

: 28 sty 2020, 19:09
autor: Berius
Krwawy słuchał słów samców a następnie zamknął oczy. Wyobraził sobie samego siebie w ciemnościach. Młody Beri zagubiony i przestraszony. Podszedł do niego i okrył go skrzydłami zrozumiał. W cale nie był sam, wcale nie był znienawidzony przez wszystkich. Te wszystkie problemy w jego życiu były tylko serią nieszczęśliwych wypadków i chodź był świadom tego że niektóre z nich były jego sprawką to nadal były to tylko nieszczęśliwe zdarzenia. Nic co przeżył nie było w stanie odebrać mu kim jest mimo iż kilka razy prawie im się to udało.
Freira młoda samica w której odnalazłem bratnią duszę była dla mnie jak siostra której nigdy nie miałem. Obiecałem jej że ją będę chronił. Nie zdołałem jednak tego zrobić. Przywódca plagi ją zabił a ja czułem jej ból gdy wysłała mi swoją ostatnią wiadomość.
Zacisnął zęby i gwałtownie uderzył pięścią o ziemię za pomocą której później się podniósł. Otworzył oczy a te znów jarzyły się krwawym kolorem. Czyżby w końcu zrozumiał? Wziął głęboki oddech. I spojrzał po zebranych samcach z Ziemi. Mistrz i jego uczeń, Młody łowca i on, porywczy wojownik. Tak dużo czasu minęło od kiedy byli mali i nie mieli problemów. Teraz byli dorośli. Czas naprawdę szybko leci ale przez ten czas wszyscy robili praktycznie to samo. Doskonalili się by być mistrzami w swojej profesji. Krwawy nie mógł tak po prostu porzucić tego wszystkiego nie ważne jak bardzo życie go gnoi.
Jestem wojownikiem. Na moim ciele pojawiały się przeróżne rany. Jedne większe inne mniejsze. Jedne nie wpływały w ogóle na mnie a przez niektóre czułem niewyobrażalny ból. Jednak zawsze się podnosiłem i teraz też tak będzie. Nie pozwolę bym zaprzepaścił wszystko na co pracowałem całe życie. Nieważne jak bardzo Trzęsienie będzie chciał zmieszać mnie z błotem. Nie ważne jak bardzo będzie chciał mnie upokorzyć. Pokaże mu że jestem od niego lepszy. Odzyskam Chromę za wszelką cenę i zostanę kiedyś przywódcą nie ważne co będziecie mówić. Pomszczę też śmierć mojej siostry. Szyderca zapłaci za to co jej zrobił. Lecz na razie muszę zająć się tymi których kocham. Czeka mnie dużo ciężkiej pracy
by odzyskać wasze zaufanie i będę się o to starał mimo wszystko.

przeszedł kilka kroków w stronę granicy ziemi. i spojrzał w jej kierunku. Zaczynał znów od zera. Mimo iż miał nadzieję że kiedyś spełni swoje marzenia to wiedział też że od teraz to graniczyło z cudem lecz nie były jeszcze niemożliwe. Jeszcze.
Wracam do ziemi bo przysięgałem że będę jej bronił. Więc czas do tego wrócić. A i Godny.
Spojrzał na niebieskiego samca. z lekkim uśmiechem po czym skłonił się lekko w jego stronę.
Masz rację cały czas myślałem tylko o sobie. Jestem idiotą teraz to widzę i przyrzekam że od dzisiaj dobro innych jest ponad moje własne potrzeby. Wyglądało że ktoś musiał mi to w końcu wbić do głowy, dziękuje

: 28 sty 2020, 22:55
autor: Błysk Przeszłości
Wygląda na to, że pomarańczowołuski wojownik nareszcie zrozumiał, co cały czas wszyscy próbowali mu przekazać. Albo przynajmniej udało mu się zgrabnie ukryć to, co zamierzał zrobić od dawna. Niee, nie myślmy tak. Myśląc w taki sposób Malstrom nigdy by nikomu nie zaufał.
Jednak zanim głos rozsądku przemówił do Beriego, morski adept usłyszał coś... lekko niepokojącego z pyska Godnego. Eskalacja Konfliktu. Znał ją. Nie była wyrozumiała? Rzuciła Godnego, tak po prostu po tym, jak potrzebował chwili samotności? Ona? Nie... niemożliwe... A może...? Ehh. Całe szczęście, że Błysk wyglądał na lekko zamyślonego i przygaszonego już trochę wcześniej słysząc, przez co przechodził jego stadny znajomy. On też nie miał dzieciństwa. Ba, nie tylko dzieciństwa. W sumie, jakby się tak teraz zastanowić... to Mętny też był swego rodzaju egoistą. Przynajmniej teraz to dostrzegł. Zawsze wydawało mu się, że miał źle, że nie powinien być nawet godzien bycia traktowanym na równi z innymi, ale teraz, jak tak te wszystkie historie usłyszane od innych uporządkował sobie, to... W cale już nie miał aż tak źle. Przynajmniej nie tak źle, jak inni. Bo co niby złego mu się przydarzyło, policzmy. Hmm... No dobra, pokłócił się z bratem, odwracając od niego ojca na całe życie, powodując w ogóle niechęć brata do ojca... um... został tak po prostu odrzucony przez Honi, uświadamiając sobie wtedy, że nie jest wart niczyjej miłości... sprawił, że Krwawy pokaleczył się znacznie bardziej i stracił zwykłą mowę na całe swoje życie... Co tu jeszcze narozrabiał... O, chyba na razie tyle! No, nic takiego... ciężkiego... w porównaniu do innych. Inni mają gorzej od ciebie i sobie radzą, to ty też sobie powinieneś radzić. Bez problemu. Nie bądź gorszy od innych... Ehh... Szkoda, że nawet i psychicznie przegrywasz ze wszystkimi.

– Um... o, co? Jak to... zabił? – był dość zdziwiony, bo jeszcze nigdy nie słyszał o smoku zagrożonym tak brutalną egzekucją. No, może nie licząc stojącego przed Mętnym wojownika, ale mniejsza o to. – To nie... nielegalne? – oglądnął się na pozostałą dwójkę. – Chyba, że sama złamała prawo. Znasz jakimś... sposobem powód? – nie krył nadal lekkiego zdziwienia tą sytuacją, aczkolwiek podchodził do tego dziwnie spokojnie. Chociaż w sumie on zawsze wygląda, jakby podchodził do wszystkiego spokojnie.
Skromnym zdaniem morskiego samca Krwawy mógł już sobie darować ten monolog, to znaczy sam do niego wstęp, który brzmiał, jakby smok był jakimś bohaterem bajki, koniecznie chcącym wepchnąć wszystkim podniosłość swojego ducha prosto w pysk. Ale nie jest to miejsce i czas na narzekanie. Słowa brzmiały rzetelnie, więc jeśli Oko znów zacząłby coś kombinować, to tym razem Mętny nie stanąłby po jego stronie. Ale na razie mu wierzy, i wierzy w to, że się poprawi. Co prawda wizja zabicia przywódcy Plagi i zostania przywódcą za wszelką cenę nie brzmiała jakoś pozytywnie w uszach Malstroma, ale... Cóż, może jeszcze przemyśli to i owo. A może Szyderca rzeczywiście będzie mógł zostać ukarany za nielegalną egzekucję? Hmm, tylko czas pokaże!

– Ważne, że w końcu zrozumiałeś, i to się liczy. Sugeruję, żebyś posiedział jeszcze chwilę i ochłonął, a potem udał się pierw do osoby, która najbardziej Cię potrzebuje w tym momencie. – dodał jeszcze krótko, nie mówiąc już nic więcej. Chyba Krwawy dobrze wiedział, kogo Malstrom miał na myśli

: 29 sty 2020, 21:23
autor: Szara Rzeczywistość
Zrozumiał? Wątpił w to cholernie, ale na ten czas zażegnali konflikt. Zaufanie? Nie dość że stracił Godny zaufanie do większości smoków to takiemu Krwawemu nie uwierzy dopóki ten nie naprawi relacji z całym stadem wręcz! Na końcu dopiero wtedy może faktycznie prosić o zaufanie łowcy.
Sprawa Eurith pozostawała nierozwiązana i pewnie nigdy się nie rozwiąże. Godny przestał już szukać kontaktu z wojowniczką, która zwyczajnie unikała spotkania z nim i chociaż była to największa strata dla niego... to i po tym może się podniesie.
W ogóle jak życie to wyglądało? Niegdyś kochający wszystkich adept, który wszędzie narobił sobie przyjaciół. Nagle wraz z dorosłą rangą wszystko się posypało. Najpierw zawiodła go rodzina w postaci stada. To się rozpadło.
Potem zyskał miłość, uczucie, które od samego początku było ciężkie i związek potrzebował czasu na to, żeby się dotrzeć... ale ten został porzucony bez słowa. Rozpadł się.
Teraz zostało mu tylko ostatnie co mógł ratować. Ojca. Jego jedyną i najbliższą rodzinę, a teraz stał tutaj i mimo roztrzaskania wizerunku wobec stada, on nadal starał się o nie zadbać, nie pozwalając tak głupio wywołać komuś wojne.
Karą za niesubordynację jest śmierć. Dlatego właśnie smoki w pladze są uczone od najmniejszego, żeby na pierwszym miejscu zawsze stawiać stado... Niezależnie od uczuć i dobrych chęci innych. Smoki Plagi nie opuszczają stada, gdyż to oznacza natychmiastową śmierć. Jeśli smok jest na terenach Plagi to podlega ich zasadom, a te ustala przywódca. Jeśli zechce może ich zabijać jeden po drugim i tak sprawdzić kto jest bezwzględnie oddany stadu, a kto kładzie nacisk na własne uczucia...
Cóż za wywód, no ale mówił z własnego doświadczenia. Infama, Spuścizna, Eurith i wszystkie smoki, które poznał, zamienił z nimi słowo. To wszystko sprawiało, że potrafił całkiem celnie wydedukować z jakim tematem się mierzą. Przecież nawet prorok nie miał do nich wstępu!
Godny zbliżył się do Krwawego, ale na jego pysku nie pojawił się uśmiech.
Znałem ją... Jeśli to właśnie przez nią chcesz zginąć z łap przywódcy Plagi to pomimo zrozumienia i tak jesteś nadal głupcem.
Wojownik co miał wytrzymywać rany. Heh, zawrócili go z przepaści, ale nie oznaczało to, że zmieniło się coś. Nadal był niedoszłym dezerterem, który był gotowy złamać przysięgę. W pladze pewnie większość zabiłaby go, a nie staraliby się go zatrzymać.
Czas nie leczy ran i nie zaciera śladów. Może tylko łagodzi przykrywając wszystko osadem kolejnych przeżyć i zdarzeń. Ale to, co kiedyś bolało, w każdej chwili jest gotowe przebić się na wierzch i dopaść. Nie trzeba wiele, żeby przywołać dawne strachy i zmory. Gdyby nawet trwały w ukryciu, zepchnięte na samo dno, to przecież gniją gdzieś tam, na spodzie, i zatruwają duszę, zawsze pozostawiając jakiś ślad – na pysku, w ruchach, w spojrzeniu – tworzą bariery psychiczne, kompleksy. Nie pomoże szarpanie się w skrajnościach, od usprawiedliwiania do potępiania... Nie wierzę Ci i nie będziesz dla mnie wojownikiem dopóki nie odzyskasz zaufania reszty stada.
Powiedział mu to w pysk, a następnie plunął mrozem zaraz przy jego łapie. Na jego pysku przez chwilę malowała się złość, która jednak chwilę później znikła pozostawiając chłód. Odwrócił się i chciał już odjeść, ale znów został wywołany przez Krwawego.
Nadal nie rozumiesz. Każdy ma swoje miejsce w świecie i tu nie chodzi o uległość wobec innych, nadkładanie dobra innych nad swoje, ale o odnalezienie swojego miejsca. W stadzie miałeś swoje miejsce jako ojciec gromady piskląt i jako wojownik. Ostatnio zachciało ci się władzy, dezercji i teraz jeszcze pogoni na inne stado tylko dlatego, że ktoś zabijał Twoją przyjaciółkę.
Spojrzał przez ramię z poważną miną.
Raz złamałeś daną przysięgę, jeśli zrobisz to jeszcze raz to zrobię wszystko, żeby Cie zabić.
Oznajmił po czym wyprostował się i po prostu wolnym korkiem poszedł w swoją stronę.