Strona 19 z 31
: 15 sie 2019, 16:27
autor: Infamia Nieumarłych
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Wszystko, co potrafiła było wiedzą przekazaną jej albo przez mroczne elfy, skrywające się w Cierniowej Dolinie z dala od oczu ciekawskich, albo przez jej ojca.
Niestety, ojciec nie był dobrym lotnikiem, o Kavhirach już nie wspominając.
Praktycznie nie ruszała się z Gór Yraio i obozu Cienia. Została tam jako jedyna spośród swojej Braci, ale nie przeszkadzało jej to. Ceniła sobie spokój. Miała całą Cierniową Dolinę dla siebie. Całe Zdradliwe Urwisko. Wszystko należało do niej. Ziemia i tak się tam nie zapuszczała.
Przyszedł jednak czas, gdy musiała wybrać się na tereny wspólne, chociaż nienawidziła na nich przebywać. Szybowała, szukając miejsca z dala od kogokolwiek. Zajęło jej to trochę czasu, ale w końcu natknęła się na Błękitną Skałę. Może być.
Wywerna wylądowała na samotnym głazie, wczepiając w jego krańce ostre, złote szpony, po czym wyciągnęła szyję i wydała z siebie głośny, ale wyjątkowo... Zniekształcony i nieprzyjemny dla ucha ryk. Było w nim wezwanie. Może na tych ziemiach był ktoś, kto potrafił latać lepiej niż przeciętny idiota.
: 17 paź 2019, 12:37
autor: Fiore
Mozolnie przedzierając się przez różnorodną roślinność powoli brnęła przed siebie. Gdzie zawędrowała? Na to pytanie nie potrafiła sobie odpowiedzieć, nie była to jej pierwsza taka wyprawa w nieznane. Ta jednak różniła się od pozostałych. Tym razem nie mogła liczyć na to, iż ktoś ją znajdzie gdy zgubi drogę powrotną do obozu. Została sama... Były jeszcze jej przybrane siostry jednak były dla niej zupełnie obce. Nie miały okazji aby poznać się lepiej. Dlaczego odszedł? Nie potrafiła zrozumieć jego słów tam na wybrzeżu...
Odnalazła skryte w cieniu miejsce u podnóża skały. Większa szczelina w której spokojnie mógł zmieścić się smok jej wielkości. Weszła do niej po czym zwinęła się w kłębek na twardym podłożu. Łeb oparła na łapach tak aby w jej polu widzenia znajdowało się wejście do jej kryjówki. Dopiero gdy została całkiem sama złoty pas łusek znajdujących się pod lewym okiem przecięła spływająca łza.
Co miała teraz zrobić? Była tylko pisklakiem...
: 17 paź 2019, 22:48
autor: Ruda Ciocia
Wszyscy na dobrą sprawę pozostawaliśmy sami.
Wykluwaliśmy się sami i sami również umieraliśmy. Czasami podczas życia towarzyszyło nam kilkanaście różnych bytów ale nasz żywot był naszą własną, pazurem pisaną powiastkom. Mogła być nieczytelna, pogmatwana a mogła również być piękna, prosta i łatwa do odczytania.. Jednak ktoś kiedyś powiedział że.. Cierpienie kształtuje charakter. I zaprawia do boju z owym żywotem.
Fiore była sama. Znalazła sobie miejsce w którym mogła układać myśli.. O ile takowe miała. Miejsce w którym ciemność świata zdawała zżerać jej trzewia od środka, niespiesznie.. Delektując się tym jak bardzo jej próg bólu emocjonalnego został przesunięty do granic możliwości.. A nie zanosiło się by cholerstwo przestało owe granice przesuwać..
~ Chodziła, płakała, szczęścia swego szukała ~ – światło. Czy może raczej szkarłatna poświata a wraz z nią baryton o łagodnym wydźwięku. Zapach zwiastował przybycie nieznajomego przybysza.. Jednak w tym głosie.. W tym głosie coś było. Coś delikatnego..
~ Po lesie, po polu, tam za rzeką daleko ~ – śpiew roznosił się coraz bliżej i był.. Kojący. Rozbrzmiewał echem pomiędzy twardymi ścianami błękitnej skały.. I w pewnym momencie młoda Wodna mogła usłyszeć jak coś ląduje nieopodal, chociaż jedyne co jej ślepka ujrzały to burza rudych loków. Głos jednak trwał, chcąc dotrzeć jakoby do jej duszy i lekko uspokoić.. Niczym zbłąkanego, młodego Kotołaka na obcych terenach.
~ Oj dolo, niedolo, Mała Ptaszyna..
Oj dolo, niedolo złudna nadzieja..~
: 19 paź 2019, 20:35
autor: Fiore
Najpierw nie dane jej było poznać swej matki a teraz to.... Kolejną niewiadomą była sprawa milczenia popiołów na temat jej rodzicielki. Nie wspomniał o niej ani słowem, tylko dlaczego? Za dużo niewiadomych aby móc snuć jakiekolwiek teorie. Zapewne już nie otrzyma na nie odpowiedzi.
Im więcej bolesnych myśli przelatywało przez łeb samicy tym bardziej pogłębiało się jej uczucie osamotnienia. Przymknęła oczy pogrążając umysł w ciemnościach. Nie miała za wielu wspomnień związanych z ojcem, tak mało czasu spędzili razem....
Z odmętów myśli wyrwał ją czyiś śpiew, delikatny niesiony wiatrem z oddali stopniowo nabierał na sile. Nie trzeba było zbyt wiele czasu aby wraz z pieśnią rozbrzmiał łopot skrzydeł. Na samym końcu do nozdrzy młodej samicy dotarł zapach przybysza. Gdzieś już go poznała, mózg podświadomie szukał dopasowania jednak na darmo. Ktoś nowy? Na pewno z innego stara, nie miał w sobie charakterystycznej nutki wody.
Odgłos lądowania utwierdził ją w przekonaniu, iż nieznajomy jest blisko, zaraz po tym dane jej było ujrzeć go na własne oczy. Przyglądała mu się wsłuchując się w jego śpiew, wszystkie negatywne myśli na moment odpłynęły dając chwilę spokoju.
Uniosła nieznacznie głowie, nie wyglądał na smoka mającego złe zamiary mimo to coś podpowiadało jej aby zachować ostrożność i nie wychylać się z kryjówki. Przynajmniej do czasu, aż nie zostanie zdemaskowana.
: 19 paź 2019, 22:47
autor: Ruda Ciocia
Pieśń była kojąca.. Nawet mocno dopasowana do krótkiego, tragicznego życiorysu małej istotki. Z Ojcem była krótko i.. To dawało jej jedynie złudne poczucie miłości. A kluczem do serca każdego pisklęcia jest.. Miłość, troska i zrozumienie. Pewnie gdyby była starsza, potrafiłaby pojąć stan psychiczny Popiołów i go poniekąd zrozumieć. Ale była zbyt mała i zbyt słaba żeby z powodzeniem udźwignąć ciężar jakim jest samotność.
Jednak teraz? Teraz nie była sama.
~ Nie płaczże dziecino, znajdziesz swoje kochanie..~ – pieśń trwała bez przerwy, jednym rytmem a widoczne w oddali loki zniknęły by zaraz pokazać cały, puchaty pysk. Delikatnie pociągły, przyozdobiony różnymi świecidełkami samiec, skupiony na swojej pieśni zdawał się nie zwracać uwagi na otoczenie, lekko przymrużając powieki. Ale zwracał. Bardziej na zapach niż na obraz ze ślepi.
~ Przejdzie księżyc, może dwa, znajdziesz szczęście jak Bóg da..~ – samiec siadł niedaleko "kryjówki" małej Wodnej, ciągnąc delikatny śpiew. Akustyka skały, pozwalała unosić się mu wokół, tworząc piękny wydźwięk.
~ Oj dolo, niedolo, Mała Ptaszyna..
Oj dolo, niedolo złudna nadzieja..~
: 20 paź 2019, 12:36
autor: Fiore
Czy jej kryjówka była wystarczająca aby skutecznie ukryć ja przed śpiewającym przybyszem? Pomimo, iż pieśń była cudowna oraz wyciszała młodą samice ta nie była pewna czy chce się ujawnić. Samotność była męcząca, to przez nią wracały wszystkie negatywne myśli i emocje. Brak zajęcia, czegoś na czym mogła by się skupić, czegoś co pochłonęło by ją bez reszty sprawiało, iż za dużo myślała nad swą niedolą. Za bardzo próbowała zrozumieć co stało sie w jej jakże krótkim żywocie. Zdecydowanie żadne pisklę nie zasługiwało na taki los...
Pomimo całego zamyślenia starała się zachować chociażby pozory czujności jaką powinna zachować podczas samotnych wędrówek. Z drugiej strony tak bardzo nie chciała być sama, może by tak zaryzykować i wyjść z ukrycia. Jaka była szansa na to, iż los w końcu się do niej uśmiechnie i trafi na kogoś kto nie opuści jej po chwili?
Gdy smok na chwilę zniknął z pola jej widzenia przysiadła po cichu aby powiększyć teren który mogła obserwować z obecnego miejsca. Chwila nieuwagi, niewielki odłamek skały odskoczył spod jednego z pazurów lądując nieopodal na skalę. Cichy dźwięk rozniósł się dookoła.
Pośpiesznie rozejrzała się za nieznajomym, odnalazła go wzrokiem siedzącego nieopodal. Wyglądało na to, iż dźwięki melodii zagłuszyły wszelkie hałasy. Owijając ogon wkoło łap wsłuchała się w pięść starając się nie myśleć o niczym.
: 20 paź 2019, 15:53
autor: Ruda Ciocia
W pewnym momencie pieśń ucichła.. Nie od razu po małej "wpadce" Wodnej istotki a chwilę później, aby nie dać znać iż.. Wiedział o jej obecności od samego początku. Piastun miał bystre ślepia jak i dobry węch.. A mała niezbyt skupiała się na zamaskowaniu obu tych rzeczy – Czerwień można było łatwo dostrzec a zapach dopadł go od razu jak tylko wylądował.
Jednak udawał głupa. Chyba tak miało być że co gdzieś się ruszył, natrafiał na jakieś samotne pisklę. Chyba przez to miał u siebie w grocie niezłą wystawkę.
Zapach był również znajomy dla niego, jednak tutaj też kojarzenie zawiodło.. Czy może raczej jednak nie? Na pysku Burdiga bowiem kwitł przebiegły uśmieszek. Przełknął głośno ślinę, poprawiając grzywę a delikatnie poruszał się na boki, jakoby chciał coś znaleźć czy dostrzec.. Mimo iż wszystko co było potrzebne miał w zasięgu łapy.. To grał wdzięcznie swoją rolę.
– Nie bój się, nic Ci nie zrobię. Możesz wyjść mały Wodniku. – powiedział łagodnie, kończąc szamotaninę z niesfornym kołtunem,którego nawet ostry pazur nie dawał rady rozplątać. I ciekawiło go czy wyjdzie.
: 20 paź 2019, 16:52
autor: Fiore
Jakie pojęcie o kamuflażu mogła mieć? W sumie żadne, nikt jej tego nie nauczył, nie pokazał co i jak. Jej kryjówka była jedynie prymitywną próba odcięcia się od świata oraz wszystkiego co działo się na około. Z jednej strony chciała być sama, obawy przed kolejnym porzuceniem targały podświadomość samicy. Z drugiej zaś pragnęła bliskości kogoś kto zajmie się nią, poświęci chociaż odrobinę czasu. Cóż za sprzeczność...
Mimo, iż bacznie obserwowała jego każdy ruch nagle słowa spowodowały drgnięcie małego ciałka. Wiedział o niej po co więc dalej ciągnąć to? Oby tego nie żałowała....
Stanęła pewnie na łapach po czym powoli, uważając aby nie potknąć się o któryś z wystających korzeni wyszła na przeciw samcowi. Teraz mogła przyjęć mu się dokładniej. Pierwszy raz widziała smoka który zamiast łusek miał futro, na pewno jest mu zawsze ciepło. Zaciekawiona jego wyglądem starała się zapamiętać każdy szczegół. Najbardziej spodobały jej się błyskotki jakie miał na sobie. Kto mu je założył? Sama starała się wyglądać jak najbardziej pewnie co w rzeczywistości musiało wyglądać równie jak to co obecnie czuła.
Chciała się jakoś przywitać, tylko jak. Bez głosu ciężko porozumieć się z kimkolwiek. Jedyne co mogła zrobić to delikatnie skinąć mu głową z nadzieją, iż właściwie zrozumie ów gest.
: 20 paź 2019, 18:36
autor: Ruda Ciocia
Kiedy postanowiła wyjść ze swojej kryjówki, samiec uśmiechnął się szeroko. Poznał ją, pamiętał z granicy więc.. Wcześniejsze podejrzenia jedynie tylko się potwierdziły. Przekręcił ciekawsko łeb, lustrując ją łagodnym spojrzeniem. Wyglądało na to że trochę od tamtego czasu urosła.. I zaraz zdziwił się że nic nie powiedziała. Pisklęta z natury są przecież gadatliwe, prawda?
Na skinięcie łba jednak zareagował, również schylając nisko łeb by kiwnąć. Nie ruszał się aby nie przestraszyć samiczki, bowiem.. Jednak był obcym. Chociaż nie umknęło jego uwadze to iż przypatruje mu się z uwagą.
– Podobają Ci się moje kolczyki? – zagaił, ciekawy czy odpowie czy nie. Może się wstydziła a może coś poważniejszego było na rzeczy. Z drugiej strony znów wewnętrznie ogarnęła go złość – Kolejny raz ta sama mała istotka, która jest.. Sama. Bez opiekuna. Gdzie podział się ten szkarłatnołuski samiec z granicy, na logikę będący jej Ojcem? Któreś z dzieci Wody przypłaci ten brak opieki życiem a potem skończy się sielanka.
: 21 paź 2019, 12:37
autor: Fiore
Gdy była tak blisko zapach nieznajomego smoka był bardziej intensywny, mimo to nie mogła sobie przypomnieć gdzie poznała jego namiastkę. Wertowała w pamięci wszelkie zdarzenia gdzie miała styczność z innymi gadami jednak tego jakże charakterystycznego pyska nie spotkała nigdzie. Skąd więc znajomy zapach? Zapewne przebywali blisko siebie nawet o tym nie wiedząc, przynajmniej ona o tym nie wiedziała. Było to jedyne logiczne wytłumaczenie.
Na zadane jej pytanie ledwo zauważalnie z pewną nutką niepewności w ruchach skinęła łbem. Ruch ten oznaczał najzwyczajniejsze "tak". Do tej pory nie wymyśliła bardziej efektywnego sposobu porozumiewania się z innymi.
Po zachowaniu starszego smoka można było wywnioskować, iż nie ma on raczej złych zamiarów. Poczuwszy się nieco bardziej swobodnie przysiadła na ziemi owijając ogon wokół łap. Ciągle wpatrywanie się w kogoś mogło być niegrzeczne, nie chcąc przypadkiem urazić przybysza spuściła wzrok. Rozejrzała się na około, przychodząc tu nawet nie zwróciła uwagi dokąd poniosły ja jej łapy.
: 21 paź 2019, 20:19
autor: Ruda Ciocia
Gest zrozumiał.
Młoda używała języka ciała, który był dosyć powszechny wśród smoków, dlatego też Burek nie miał problemu z jego odszyfrowaniem. I tutaj nasuwała się kolejna sprawa, czy raczej fakt ciężki do pominięcia. Jednak uśmiechnął się ciepło, nie dając poznać po sobie że nad czymś się zastanawia.
– Mogę Ci jednego zrobić, jeżeli chcesz. Trochę szczypie samo przekłucie ale potem nic nie czujesz. A nawet mam taki, który komponowałby się z Twoimi błonami.. – odpowiedział tak, jakby wcześniej prowadził konwersację z młódką. A przecież.. Była ona cicha.
Z futra wyciągnął kilkanaście różnych rodzajów świecidełek – Od kawałków kamyków szlachetnych z różnymi żłobieniami, przez zwykłe, złote półkola aż po różne pióra czy kolorowe łuski. Część wyglądała na takie, pochodzenia drapieżników jednak niektóre, przetarte zapewne były smocze. Samiec ułożył wszystko w różnych stosikach przed Fiore i przekręcił łeb.
– Pooglądaj sobie i wybierz, który Ci się podoba.
: 22 paź 2019, 12:29
autor: Fiore
W towarzystwie przybysza czuła się coraz bardziej swobodnie, skupiając się na czymś innym mogła odsunąć od siebie wspomnienia ostatnich wydarzeń. Czy chciała by mieć taką ozdóbke na sobie? U nieznajomego prezentowały się świetnie ale czy na niej również by tak było? Z zaciekawieniem malującym się na pyszczku obserwowała jak rudowłosy zdejmuje kilkanaście świecidełek. Niektóre z nich odbijały promienie słoneczne mieniąc się przy tym różnorakimi barwami. Złote zaś w połączeniu ze słońcem mieniły się jak gwiazdy na nocnym niebie, znikając raz po raz gdy poruszana wiatrem gałąź zasłoniła źródło światła. Pióra o najróżniejszych barwach wyglądały równie interesująco jednak nie one przykuły uwagę młodej samicy. Na ostatnim stosiku wśród łusek dostrzegła jedną, najmniejszą w kolorze krwawego szkarłatu. Delikatnie wydobyła ja pazurem spomiędzy pozostałych. Tak bardzo przypominała kolorem łuski jej ojca... Jedyne co odróżniało ją od nich był kształt. Wpatrywała się w nią chwilę starając się opanować emocje, nie chciała aby było coś po niej widać.
Podniosła łeb po czym ułożyła wybrana łuskę na przeciwko samca dając tym do zrozumienia, iż właśnie ta najbardziej przypadła jej do gustu.
: 22 paź 2019, 21:28
autor: Ruda Ciocia
Przyglądał się jej z zaciekawieniem. Nie wyglądała na wypłoszone zwierzątko, które nie wiedziało gdzie się podziać.. A jednak czuł że w jakiś sposób została sama ze sobą. Szczególnie że z tego co widział ostatnio, sytuacja w Wodzie nie miała się za dobrze. W dodatku jeszcze słyszał wiele innych rzeczy...
Kiedy zaś wybrała czerwoną łuskę, Piastun jakoś tak skojarzył fakty, jednak nie skomentował. Uśmiechnął się jedynie, biorąc łuskę w łapy by zaraz zacząć żłobić w niej pazurem.
– Myślę że będzie Ci pasować na prawym rogu.. – spojrzał na niego na krótką chwilę by zaraz wrócić do żłobienia tak, aby zrobić miejsce na zrobienie zawieszki która mogłaby zostać stabilnie przytwierdzona do rogu samiczki. Chciał wybadać sytuacje jeszcze bardziej, więc nie pozostawał cichy podczas czynności.
– Mam podobny kolczyk, tylko że z piórem. Kiedy byłem taki mały jak Ty, wyrwałem go mojej matuli ze skrzydła. Nie ma jej niestety już pośród żywych.. Więc noszę go na pamiątkę. – mówiąc to, oderwał się od już skończonej zawieszki i spojrzał na małą istotkę, ciekawy jej reakcji na jego słowa.
: 24 paź 2019, 11:43
autor: Fiore
Od jakiego stworzenia pochodziła wybrana przez nią łuska? Może od jakiegoś drapieżnika niegdyś upolowanego a łuska służyła za małe trofeum łowcy? Możliwe również, iż była to smocza łuska w końcu i one mają najróżniejsze kształty i kolory.
Obserwowała jak samiec ostrożnie żłobi pazurem w łusce. Spokojnie czekała aby nie przeszkadzać mu w pracy, nie chciała aby przez chwilę nieuwagi łuska np pękła.
W jaki sposób łuska i pióro mogły być do siebie podobne? W tym przypadku nawet kolor się nie zgadzał więc o co mogło chodzić jej towarzyszowi gdy stwierdził, że ma podobną błyskotkę. Sens całej wypowiedzi dotarł do niej dopiero gdy ten skończył mówić. Skąd wiedział o Popiołach? Kiepska maska pewności siebie pękła na drobne kawałki, samiczka spuściła łeb aby ukryć szkliste od wilgoci oczy. Głosik w jej głowie podpowiadał aby wróciła do szczeliny i tam ponownie skryła się przed wszystkim i wszystkimi. Tylko ileż tak można siedzieć?
Nie wiedząc czemu pokiwała delikatnie łbem. Może było to potwierdzenie jego słów, upewnienie go w jego domysłach i pokazanie, iż łuska była swego rodzaju pamiątką po rodzicu który ją opuścił.
: 24 paź 2019, 22:18
autor: Ruda Ciocia
Burdig jedynie obserwował reakcje.. Cóż, to że nie mówiła było oczywiste – Każdy pisklak po takim czasie uległby i wydusił z siebie jakieś słowo.. Więc nie było większego sensu o to pytać. Burek bardziej skupił się na tym by.. Jakoś jej pomóc. To że reagowała na słowa potwierdzało że je rozumie. Jedynie nie jest w stanie wymówić słowa. Zaczął przeplatać specjalnie ukręconą z gałęzi żyłkę przez mały otworek by zrobić z łuski zawieszkę. Potem przysunął się do młodej i delikatnie zaczął majstrować przy jej rogu.
– Nie ruszaj się proszę.. – zagaił delikatnie, bezboleśnie montując ozdobę na zapowiedzianym wcześniej miejscu. Jednak na tym nie chciał poprzestać.. Wymyślił jak jej pomóc.
– Maddara to siła, moc która drzemię w każdym z nas. Wykluwasz się z tym jednak dopiero w pewnym wieku możesz.. To w sobie odnaleźć. Najlepiej jest zamknąć ślepia i wyciszyć się, zawędrować wgłąb siebie i bardzo ale to bardzo chcieć żeby moc dała o sobie znać.. – mówiąc ostatnie zdanie odsunął się, bowiem już zdążył zamontować ozdobę.. I spojrzał przyjaźnie na Fiore.. Która mogła usłyszeć w swojej głowie jego głos, chociaż Samiec nie poruszał pyskiem.
~ A kiedy już ją znajdziesz, to możesz wysyłać swoje myśli do głowy innego smoka.. I do tego niepotrzebny jest Twój własny głos. – Cóż.. Chyba to było w miarę zachęcające by spróbować odnaleźć swoje źródło maddary.
: 27 lis 2019, 14:05
autor: Cień Gór
//Ja tu tylko zjeść!
Razem ze sporym kawałem mięsa które leżało bezpiecznie na jego grzbiecie między skrzydłami, samiec szedł przez różne tereny szukając dogodnego miejsca na posiłek. Mięso było usadowione tak że wbijały się w nie kolce które ten posiadał a które uniemożliwiały spadnięcie smakołykom. Kiedy dotarł w miejsce które wyglądało na dosyć spokojne a dodatkowo był z niego ładny widok bez szemrania zdjął swoje pożywienie i położył na skale. Od razu też przystąpił do konsumpcji, nie chciał pozostawać w tym miejscu zbyt długo. Musiał się przygotować na polowanie które czekało go by w końcu przydać się stadu. Po skończonym posiłku poleciał w kierunku terenów swojego stada by tam odpocząć po posiłku.
///ZT
: 12 gru 2019, 23:41
autor: Pień Opatrzności
Zima była dla górskich rajem. Niezaprzeczalnie.
Belenus czekała niecierpliwie na to, aż na ziemiach pojawi się pierwszy, biały puszek a mroźne powietrze zacznie wchodzić głęboko, głęboko w nozdrza i płuca, pobudzając wszelkie bodźce odpowiedzialne za odczuwanie.. Wszystkiego w środku. Aż do żołądka żeby ten mróz doszedł to będzie dobrze. Czy doceniała piękno Pory Białych Ziemi? Nie, w żadnym razie. Piękne dla niej było tylko to, że jest zimno i góry wyglądają pięknie. Tyle Babcia Drzewko dostrzegała w tym wszystkim. Chociaż góry.. One były osobnym tematem i gdzieś tam swoim urokiem muskały jej umysł.
W uwielbieniu do zimna nie była sama.
Udało jej się wspiąć właśnie na Błękitną Skałę. Z zadowoleniem przysiadła na zadku, zaciągając się słodkim zapachem mrozu, który zaraz rozszedł się po jej wnętrzu. Śnieg tutaj nie prószył jakoś energicznie, to też Belenus z łatwością widziała wszystko wokół. Westchnęła cicho, zaraz jednak uśmiechając się jakoby do siebie.
~ Dawno żeśmy razem nie były nigdzie, Aderyn. ~
Stwierdziła mentalnie, odwracając się w jej stronę. Tak.. Było coś jeszcze oprócz gór, czego piękno potrafiła docenić.
: 16 gru 2019, 20:22
autor: Lekkość Wiatru
Stanęła w złym miejscu, a wtedy prawa łapa zsunęła jej się z kamienia. Aderyn zazgrzytała pazurami, rozwinęła instynktownie jedno skrzydło... Minęło jedno mgnienie oka, a ona znowu miała pełną kontrolę nad wspinaczką. Lata sprawy robiły swoje – smoczyca wchodziła coraz wyżej i wyżej, podążając za Belenus, aż obie stanęły na szczycie Błękitnej Skały, której nazwy rzecz jasna nie znała.
Wysokość pozwalała Aderyn na oglądanie zarówno morza po stronie Wody, jak i łańcucha górskiego na terenach Ziemi. Strome, ośnieżone szczyty wzbudzały w niej tęsknotę za wcześniejszym życiem.
– Chętnie wybrałabym się z tobą tam, tam, a potem jeszcze w tamto miejsce. – Aderyn pokazywała łapą na poszczególne skrawki ziemi, tak dobrze widoczne ze wierzchołka Skały. – ...Ale zaraz zaczęłoby się toczenie piany z pyska. Nie rozumiem, dlaczego tutejszym tak bardzo zależy na utrzymywaniu terytorium. Zwierzyny starczyłoby dla wszystkich. – Zmarszczyła pysk. Żadnego zysku, żadnej "ochrony", tylko niewygoda i ograniczenia. Ale Aderyn była już o krok do przodu: udało jej się dostać pozwolenie na poruszanie się po jednej z puszcz stada Ziemi.
Belenus wyglądała zabawnie z płatkami śniegu na czubku głowy.
Aderyn milczała przez dłuższą chwilę.
– Chciałabym już ruszyć dalej. – Ile można stać w miejscu? Spędziła tu już sześć księżyców. To wystarczająco długo, by nacieszyć się okolicą i towarzystwem smoków Wody.
...ale zimy w tych rejonach bywały zabójcze. Jedna porządna śnieżyca na otwartej przestrzeni i Fale mogłyby pożegnać się z ciepłolubną Lianą albo pisklętami. Nawet jeśli Aderyn spieszyło się do drogi, nie zostawiłaby za sobą swojej rodziny. Poczeka. I ponarzeka – bo tego nikt jej nie zabroni.
Smoczyca zrobiła jeszcze jeden krok, by stanąć bliżej ukochanej. Zdmuchnęła jej śnieg z pyska, szczerząc kły w zaczepnym śmiechu.
: 16 gru 2019, 20:47
autor: Pień Opatrzności
Oderwała ślepia dopiero wtedy, kiedy Aderyn wyciągnęła łapę by pokazać jej, gdzie chciałaby się z nią wybrać. Ślepia dokładnie analizowały łuska po łusce każdą z pokazanych gór.. Uśmiechnęła się połową pyska, bezdźwięcznie podrygując, co dało jej towarzyszce do zrozumienia że gdyby miała głos, właśnie by z niej rechotała. Chociaż zgadzała się z nią w pełni – Sama chętnie połaziłaby po tamtych ziemiach, próbując porównać z którego wzniesienia jest lepszy widok.
~ Wydaje mie się, że to kwestio stosunków jes. Pozabijaliby się, jakby mieli się ganioć na jednym skrawku ~ – odpowiedziała, mając w pamięci to co dowiedziała się od tutejszych odnośnie właśnie relacji. I tego, co mówiła jej Uzdrowicielka z wioski, kiedy tu jeszcze mieszkała. No i też chodzą na arenę poznała ona wieeele różnych person i podejść do życia.. Lub śmierci. No właśnie. Dalej jakoś tak dziwnie jej było ze świadomością iż wysłała Synka Fenka w zaświaty. Dobrze że wrócił!
Na jej słowa jedynie uśmiechnęła się jeszcze szerzej, szczerząc krzywe kły.
~ Zawsze możno połazić i popytoć, czy jeno byśmy nie mogły połazić po innych terenach. Nie zwiedziłyśmy wszystkiego tutoj.. Aż tak Ci się spieszy? ~ – Belenus, chociaż rozumiała całkowicie jej potrzebę podróży, tak jak ona rozumiała jej potrzebę mordobicia.. To widziała tutaj dosyć dużo nowych możliwości. Chociaż wszędzie prawie trza było memlać jęzorem a w tym Belenus nie była zbyt dobra.
~ Dziołszki się tutaj dobrze czujo. To najważniejsze, ja? ~ – dodała po chwili, znów unosząc ogon by musnąć ją delikatnie kolcami po grzbiecie. A potem znów ślepia zwróciły się na góry.. Ah, narobiła jej kurde ochoty na zwiedzanie!
: 03 lut 2020, 20:08
autor: Światłość Wspomnień
Chodziła po okolicy, blisko błękitnej skały i rozglądała się. Rozglądała się jakby czegoś zgubiła. A co konkretnie? No! Właściwie nie ona, w żadnym razie- Jej kompan Ignifir. Wyglądał dość osowiale, bez błysku w oku. Cały czas szturchał nosem Urzarę, jakby szukał pocieszenia, a ona jakby nie reagowała. Nie wiedziała za bardzo czego chciał. On chyba sam do końca nie wiedział, czuła od jego strony smutek i rozdrażnienie –Chodzimy chyba tak z godzinę. Nie wydaje mi się żebyś tutaj je stracił. Nawet nas tu wcześniej nie było -powiedziała, wzdychając. Tonacja jej głosu nie była zbyt radosna gdyż była zmęczona szukaniem. A o co tak na prawdę chodzi? O zagubione poroże rzecz jasna. Duma jelenia, którą gdzieś utracił z początkiem lutego. Ignifir musiał serio nie przepadać za tym procesem, skoro się tak tym przejmuje. Musiał też je pewnie stracić przypadkiem- otrzeć się o drzewo lub mocniej machnąć głową. A teraz wydziwia i się zestresował, nakłaniając smoczycę do ciągłego wędrowania. A że Przebłysk nie potrafiła odmówić... proszę, o to efekt.
–Ehhh, wyglądasz dobrze. Trochę łyso, ale dobrze. Możemy tutaj odpocząć? Mam wrażenie że mi łapy odpadną zaraz -rzekła do swojego kompana. On sam chyba chciał już odpocząć, położył się na śniegu kuląc się trochę, Urzara jedynie sobie usiadła, wzdychając. Jest za miękka dla niego, zdecydowanie. Ale skoro ma chwilę ciszy i luzu, podziwia sobie okolicę.
: 04 lut 2020, 14:41
autor: Horyzont Świata
Odkąd wrócił z misji zwiadowczej a łupy zostały rozdane, nie ruszał się nigdzie bez skórzanej torby. Podobała mu się i była bardzo praktyczna, przewieszona przez lewy bark, ukrta nieco pod oklapniętym kołnierzem. Mógł w niej przechowywać kamienie szlachetne jakie znajdował na polowaniu, ewentualnie jakieś małe zdobycze. Trzymał też cały czas w niej trzy skorupie żółwi, które trzymał na...coś specjalnego. Wędrował trochę zamyślony, nie wiedząc co właściwie począć i czy Mętny powiedział już Żerowi o tym co się wydarzyło. A może to on powinien? Z drugiej strony on i tak chyba go nie słuchał. Wspiął się na wysuniętą skałę i obserwował chwilę ... aż tutaj nagle zobaczył Urzarę. I jakiegoś łysego jelenia czy inne kopytne. Nie rozróżniał ich za dobrze – mięso to mięso. Zadrżał podekscytowany i krzyknął z góry
– Ej Urzara! Co robicie??
Może nie był jakoś daleko ale i tak wolał krzyknąć, aby mieć pewność, że ta go usłyszy.