Strona 19 z 32
: 22 wrz 2019, 20:00
autor: Zew Płomieni
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zew co było chyba dobre dla niego nie wiedział o... płciowych roszadach Tejfe. Dla niego był bratem bo nie miał podstaw by widzieć go inaczej. Teraz jednak podstawa powstała, lecz wątpię by zmusiło to Ferna do zaglądania smokom pod ogon.
Nie skomentował więc uwagi Szydercy jedynie kiwając mu łbem w geście zrozumienia. Nie było jednak tak, że atak na Tejfe pozostawiłby bez odpowiedzi. Jakikolwiek pakt z Plagą byłby wtedy delikatnie mówiąc zagrożony. Jednak pojawiało się teraz pytanie komu na takim pakcie bardziej zależy.
~ Zdradziła go stając na jego czele?~ Zew nie pytał bo chciał dopiec Szydercy jako wielkiemu cienistemu. Pytał bo zwyczajnie po szmoczemu był ciekaw jak jego matka zapisała się na kartach historii.
: 23 wrz 2019, 0:43
autor: Uśmiech Szydercy
Jeśli miałoby mu to w jakiś sposób dopiec, Szyderca nie wiedziałby, jak. Uznał po prostu, że Zew po prostu nie wie o historii swojej matki, bo i czemu by miał, skoro nie było go w Cieniu podczas tych wydarzeń? Sam Kheldar był wtedy w stanie uśpienia, nie widział ich więc na własne oczy, jedynie z podań współplemieńców.
– Przyczyniła się do zamachu na Przywódczynię – stwierdził. – Nie tak rozwiązujemy konflikty.
Jeśli rządy Aenkryntith komuś nie odpowiadały, powinien wyzwać ją na pojedynek, zamiast zabijać ją w tak żałosny i tchórzliwy sposób. Szyderca jako wojownik nie popierał takich praktyk.
– Co nie zmienia faktu, że jesteś moim wnukiem – stwierdził, mrużąc ślepia i rozchylając lekko paszczę, by ukazać czubki zębów. – Los bywa przewrotny.
: 24 wrz 2019, 8:29
autor: Zew Płomieni
Niestety Zew okazywał historii Cienia równą uwagę co jemu okazała matka. W skrócie... nikłą. Może i było to błędem? Może i nazwanie go ignorantem nie minie się teraz z prawdą? W końcu tylko odrobina szczęścia i jedna zdawałoby się błaha decyzja sprawiła, że jest teraz przywódcą Ognia, a nie czarodziejem Cienia czy też Plagi. Uśmiechnął się na tą myśl, a jego myśli uleciały w kierunku wyobrażeń. Ciekawe jaki by teraz był gdyby do jego wychowania miast Serca przyczynił się właśnie on... Kheldar.
Słowa samca nie oburzyły go, a bardziej zdziwiły. Zamach, tchórzostwo? To drugie okazała porzucając swoje jedyne pisklę, lecz o pierwsze Zew nigdy matki by nie posądził.
~ A więc zdobyła władzę najmniejszym wysiłkiem.~ Tak właśnie Eliana straciła kolejną cząstkę szacunku jaką czerwonołuski do niej miał. Samiec jednak nie miał czasu na dalsze przemyślenia, gdyż uderzyły w niego słowa Szydercy. A więc miał przed sobą kolejnego z nielicznej (żyjącej) rodziny. Delikatny uśmiech zagościł na szkarłatnym pysku. W końcu dowiedział się po kim miał swoje kolce.
~ A czy ten fakt cokolwiek pomiędzy nami zmienia... dziadku?~ Użył tego słowa choć nie czuł się z nim jakkolwiek komfortowo i powodem tego nie była sama postać Kheldara, a... nikłe pojęcie o znaczeniu rodziny jakie Zew posiadał. Widać, że Eliana zalazła za łuski obu samcom, lecz własnemu synowi wyrządziła bardziej emocjonalną krzywdę.
: 26 wrz 2019, 2:15
autor: Uśmiech Szydercy
Kheldar musiał zgodzić się z Zewem i skinął krótko.
– I najbardziej żałosnym – dodał z pogardą. Poznał martwą Przywódczynię zabitą przez Elianę i choć nie była ona najsympatyczniejszym smokiem, Wojownik wiedział, że nie było powodu, by się jej pozbywać i z pewnością dbała o Cień najbardziej, jak tylko się dało.
Zerknął krótko na Raktę, która siedziała w milczeniu i przysłuchiwała im się cały czas. Nie nudziła się?
Wrócił wzrokiem do samca, słysząc jego pytanie. Uniósł łuki brwiowe na moment, a potem wyszczerzył kły z nutą rozbawienia, słysząc określenie, którego dawno nie słyszał. Bardzo dawno. Chwilowo znów był tylko ojcem. Być może niedługo dorobi się większej liczby wnuków.
Rodzina była dla niego istotna. Ale Zew w końcu o tym nie wiedział.
– A co ma zmienić? – spytał. Przechylił łeb. – Moje smoki pałają nienawiścią do Ognia i Wody po wydarzeniach na Urwisku. I nie dziwię im się. Odkładając na bok to, co uważam ja... będą chciały swojej zemsty prędzej czy później. Chyba, że Ogień prowadzony przez Ciebie udowodni im, że jest inny, niż Ogień prowadzony przez twą idiotyczną poprzedniczkę i nie jest naszym wrogiem. Ale nie mam pomysłu, jak można by tego dokonać.
Odchrząknął z warkotem. Zbyt długie gadanie źle wpływało na jego przeżerane dymem gardło.
: 29 wrz 2019, 23:14
autor: Zew Płomieni
A więc taka była jego matka? Tchórzliwa nie tylko ze względu na swoje własne pislę, ale też ze względu na całe stado. Zdobyła władzę niehonorowo i nikt nie omieszkał się o tym wspomnąć gdy przekazywał mu obraz Eliany. Zew teraz widział ją inaczej. Nie tak czarno biało jak do tej pory. Ciekawe tylko kim była smoczyca, której się pozbyła. Czy dobrze rządziła stadem, z którego bądź co bądź Zew również częściowo pochodził. Może to sprawia, że samiec tak skłania się do pokoju z Plagą? Poza Raktą czuł teraz, że jego historia przeplata się z historią całego stada i teraz robi to kolejny raz.
Dostrzegł uśmiech Szydercy. Sam spróbował wygiąć pysk w delikatny uśmiech. Ciekawe jak różnie pojęcie "rodzina" widzieli oboje. Zew budował je sam... Robił to dość ułomnie nie doświadczając jakiejkolwiek rodzinnej bliskości od tych, którzy rzeczywiście rodziną jego byli. Teraz właśnie zyskał kolejnego członka tego patologicznego tworu. Nie widział tylko czy chciał by Kheldar był mu kimś bliskim.
Fern przewidział słowa samca i w żaden sposób im się nie dziwił. Jedyne co się zmieniło to świadomość czerwonołuskiego o własnym pochodzeniu. I nic więcej...
~ Tak też myślałem... Pierwszym krokiem mogłaby być rozmowa jakkolwiek byś jej nie lubił. I jakiś czas na zastanowienie bo decyzje podejmowane na zaraz nie są tymi lepszymi... jak sam zresztą zauważyłeś.~ Zew chwilowo nie miał, żadnego pomysłu. Wiedział również, że chęć ocieplenia stosunków z Plagą nie spotka się z dobrym odbiorem wśród Ogni. Smutne doprawdy jak kilka pochopnych decyzji mogło poróżnić społeczności nawet na kilka pokoleń.
~ Miło było cię poznać... dziadku. A tobie Rakto, życzę powodzenia w czymkolwiek teraz planujesz. ~ Zew pierwszy raz podczas trwania tej rozmowy szczerze się uśmiechnął. Miał delikatne wrażenie, że pod tą całą warstwą kolców i dymu jest coś co mógł nawet polubić. Ale nie dzisiaj.
~ Do zobaczenia na ubitej ziemi.~ Samiec po tych słowach skłonił swojemu rozmówcy łbem w geście pożegnania i zaczął odchodzić by po kilku krokach wzbić się w powietrze.
// zt
: 28 paź 2019, 15:44
autor: Berius
Był to wyjątkowo piękny dzień a Płomienny był w wyjątkowo dobrym nastroju. Miał duże nadzieje że za kilka księżycy będzie mógł nazwać siebie samego ojcem. To co wydawało mu się nie możliwe teraz ma szanse bytu i z tego powodu był szczęśliwy. Dokuczający ból po dawnych ranach nadal jednak ciągną się za nim więc musiał przerwać swój spacer po terenach wspólnych. Akurat miał szczęście i natrafił na polankę. Ułożył się na samym środku owijając łapy ogonem i chłonął ciepłe promienie słońca które skutecznie neutralizowały chłodne podmuchy wiatru. Trzeba było korzystać z tak rzadkiej pogody w tym okresie mimo iż w kilka sekund promienie słońca zniknęły zasłonięte chmurami. Płomiennemu jednak to nie przeszkadzało gdyż siedział tam gdzie siedział. Można by nawet pomyśleć że nie zauważył tego że promienie zniknęły.
: 28 paź 2019, 16:01
autor: Szeptucha Roju
Smoczyca przeżyła gorzko słodką chwilę. Na cztery walki wygrała trzy. To dobry wynik, biorąc pod uwagę fakt, że często mdlała od ledwie draśnięcia.
Ostatnia walka jednak doprowadziła ją do wrzenia. Oberwała mocno, długo się trzymała, a czarodziejka z którą walczyła była naprawdę dobra. Pamiętała ją. To była dobra walka, ale koniec jej nie zadowolił. Gdy dojdzie do siebie, zamierzała spróbować raz jeszcze. Musi z nią wygrać.
Szła w chłodnym powietrzu przez tereny wspólne. Niezbyt chętnie, bo i nie lubiła tu przebywać. Ojciec jednak się nie odzywał, utknął za jakąś barierą, a ona chciała to sprawdzić. Taszczyła na grzbiecie chochlika, świeże ciało, cóż. Może się nada, a może nie.
Przechodząc przez polanę, gdy odkryły ją chaszcze, dostrzegła leżącego samca, a gdy tylko rozpoznała w nim tego rozwydrzonego złotniaka, zmrużyła ślepia, parskając pod nosem.
Nie cierpiała go okrutnie, a ten zdawał się mieć dobry nastrój. Cóż, ona nie, może więc mu go trochę popsuje?
Uśmiechając się chytrze pod nosem, ledwie dostrzegalnie. Zwaliła cielsko chudego drapieżnika, stając nieopodal niego.
– Typowo, miassst ćwiczyć to sssię wylegujesssz, Przywódca uwięziony, a ciebie nic nie obchodzi – sarknęła niskim głosem, mrużąc ślepia.
: 28 paź 2019, 16:41
autor: Berius
Słysząc głos nieopodal od razu rozpoznał do kogo należał. Zielona glizda właśnie wtryniła się w jego strefę komfortu pewnie z zamiarem zepsucia mu dnia jednak nie tym razem. Tym razem nie da sobie zniszczyć tak dobrego humoru. Wręcz przeciwnie słysząc jej obelgi miał już plan na odegranie się szczególnie że wiedział coś czego ona nie wiedziała. Spojrzał na nią z uśmiechem i... Skłonił łeb na znak szacunku i powitania.
Goblin! Miło cię widzieć. Cóż nie trenuję bo jestem jeszcze obolały po ostatniej walce. Dość mocno dostałem w kość ale miło słyszeć że dbasz o moją kondycję. A co do Trzęsienia to nie słyszałem by był gdzieś uwięziony. Chyba że mówisz o barierze która powstała wyspie i pod która ja też się znalazłem. Mogę cię uspokoić już przestała istnieć więc przywódca powinien być cały i zdrowy z powrotem w obozie.
Mówiąc to wszystko utrzymywał radosny ton i wieczny uśmiech dużo z tej taktyki podpatrzył od Dziewanny i jak widać się opłaciło. Chciał dać do zrozumienia błotnistej samicy że jej słowa straciły moc i to ona musi potrenować nad obelgami.
: 28 paź 2019, 21:40
autor: Szeptucha Roju
Dobrze, świnie zaczęły latać, a Goblin opadła szczęka.
Tym razem jednak w przenośni. Znieruchomiała jednak, źrenice jej się zwęziły, a nozdrza rozdęły, gdy wypuściła kłęby mroźnej pary.
Chochlik z łomotem spadł na trawę, a ona zaklęła w myślach szpetnie. Przechyliła powoli łeb, obserwując samca beznamiętnie.
Dobra odmiana po poprzednich bluzgach pisklaka. Na jej pysku powoli wpęzł typowy dla niej niby uśmiech upodobniający ją do jokera.
Przycupnęła na tylnych łapach.
– Jak widać, informacja lubi krążyć wsssszędzie, tylko nie do mnie. Niech i tak zatem będzie – satknęła grobowym tonem, mrużąc opalizujące powieki. – A ten co sssię tak ssszczerzy? Wydaje ssssię zadowolony, komuśś sssię pomarło? – zagadnęła, strzygąc krótkim spiczastym uchem.
: 31 paź 2019, 9:59
autor: Berius
czyżby mu się udało? Szeptucha jakby całkowicie zmieniła nastawienie. Nie wyczuwał już jadu w jej głosie ale zaciekawiło go jej pytanie. Czy ktoś umarł? miał nadzieję że nie bo chyba tylko ona była by z takiego faktu zadowolona.
Wręcz przeciwnie moja droga. Nowe życie może zagościć w ziemi
Cały czas utrzymywał ten słodki radosny wydźwięk słów nadal naśladując dziewanne.
Nawet nieźle mu to wychodziło i kto wie może się do tego przyzwyczai?
Mam duże nadzieje że właśnie tak będzie ale dowiemy się tego za jakiś czas nie mogę się nawet doczekać
Jego uśmiech znów się powiększył gdy zaczął sobie wyobrażać jak to nowe życie będzie mogło wyglądać.
: 31 paź 2019, 17:17
autor: Oczywistooki
Cóż, cały czas smoki kończą swój żywot, więc całkiem możliwe, że komuś niedawno się zmarło.
Nie znaczy to, że duchy odleglejszej przeszłości znikają z tego świata na zawsze, a dobrym tego przykładem była niecodzienna zjawa przemierzająca tą śliczną polankę. Z dala mogłoby się wydawać, że jest to jakiś zbłąkany, nieznany nikomu dorosły smok, lecz zbliżając się coraz bardziej do znajdującej się tu dwójki można było bez problemu dostrzec, że stawiająca kroki istota nie porusza ani trochę wysokimi źdźbłami dzikich traw, jakby w ogóle jej tu nie było. Dodatkowo ciało jego było wyraźnie przezroczyste, co również sugerowałoby jego nienaturalne pochodzenie.
Podszedł dość żwawo do dwójki, jakby nigdy nic, jakby codziennie ich widywał i po ugoszczeniu ich swoim szerokim uśmiechem odezwał się ciepłym, ale i lekko zmartwionym głosem.
– Hejo, nie widzieliście może czasem przelatującego tu ducha smoczycy z Ognia? Jest cała w kolorze piasku i ma takie dwa ciemnoszare rogi z rozdwojonymi końcówkami, i wygląda, jakby nie mogła się uśmiechnąć. Och, albo takiego... smoka z Życia, um, to znaczy z Ziemi, bo chyba jest teraz stado Ziemi, tak? Miał kaszmirowe łuski, szare rogi i gdzieniegdzie błękitne futerko... Coś? Ktoś? – Przystanął i patrzył się raz w Oczka jednego, raz drugiego gada.
: 01 lis 2019, 15:18
autor: Szeptucha Roju
Goblin może i była wredną zołzą, do tego cyniczną i zgorzkniałą w młodym wieku, nie była jednak potworem. Nie musiała przepadać za tym miedziakiem, jednak gdy ten zmienił swój ton, ona również nie zamierzała na siłę strzelać fochów.
Co prawda nie dobrze jej się robiło od tego jego słodkiego tonu, niemal szczebiotliwego jak... jak u Wonnej. Zmrużyła podejrzliwie oczy, patrząc na niego, a gdy ten zaczął nawijać beztrosko o nowym życiu, wzdrygnęła się na wizję jego z jej siostrą.
– Fuj, niech przesstanie, bo sssię porzygam – rzuciła kwaśno, udając torsje. Zakołsała końcówką ogona. – Mimo to życzę mu, aby jaja były pełne.
Wtedy nagle dostrzegła prześwit pośród drzew. A dokładniej coś jasnego, przypominającego nieco ogniki bagienne.
Przekrzywiła klinowaty łeb, a następnie skupiła uwagę na tym czymś. Smok, który nie wydawał dźwięków. Pociągnęła szerokimi nozdrzami, ale nie wyczuła zapachu.
Słysząc te niecodzienne pytania, widząc półprzejrzystą sylwetę, błony na jej ciele uniosły się.
– Nie widziałam żadnych... duchów. Widzę jego, opissy nie passsują do żadnego... kogo znam. – odchrzaknęła.
: 01 lis 2019, 18:02
autor: Berius
Zdziwił się gdy goblin życzyła mu by jego jaja były pełne. Kompletnie się tego nie spodziewał i nie spodziewał się też kolejnego gościa który zaszczycił ich swoją, niepełną obecnością? Patrzył na ducha w sumie spokojnie. Spotkał już w swoim życiu Boga więc duchy nie były wielka niespodzianką, jednak mimowolnie poczuł chłód na karku. Wsłuchał się w słowa nowo przybyłego gdy ten tłumaczył im kogo szuka.
Duch smoczycy z ognia? Nawet nie widział żadnego ducha z ziemi a co dopiero z ognia.
Nie widzieliśmy żadnych duchów w okolicy. Ani z ziemi ani tym bardziej z ognia. Zresztą kim ty w ogóle jesteś?
To pytanie cisnęło mu się na usta od momentu w którym duch zaczął pytać o inne duchy. Ciekawiło go też dlaczego w ogóle ich szukał. Smoczyca z ognia może była jego partnerką a smok z ziemi synem? Kto wie?
Dlaczego w ogóle ich szukasz? nie jesteście razem tam... Gdzieś w zaświatach?
Przestał utrzymywać słodki ton i wrócił do swojego normalnego głosu. Nawet jego uśmiech nieco zbladł.
: 02 lis 2019, 2:18
autor: Oczywistooki
– Ooh, szkoda... – Powiedział lekko przygaszony nie słysząc żadnej wskazówki dotyczącej poszukiwanych smoków, tracąc przy tym również i swój blask, stając się na chwilę bardziej przezroczystym. Wzleciał w górę, na wysokość głów smoków bez używania skrzydeł i nabrał ponownie kolorów, spoglądając na nie z góry.
– Kim jestem? Jestem Oczywistooki, były wojownik Życia... to znaczy Ziemi. Miło mi was poznać, mam nadzieję, że was nie przestraszyłem! Hehe. – Zaśmiał się radośnie, w przeciwieństwie do gasnącego uśmiechu jednego ze słuchaczy. – No właśnie... powinniśmy być razem, ale od bardzo, bardzo dawna nie mogłem znaleźć żadnej duszy ani nikogo z mojej rodziny, ani mojej ukochanej smoczycy... No cóż, myślałem, że skoro nadarzyła się okazja chwilowego powrotu na te tereny, to wydawało mi się oczywiste, że któraś z dusz powinna też tutaj się znaleźć. – przeleciał nad nimi, lewitując w powietrzu brzuchem do góry i cały czas patrząc się raz na jednego, raz na drugiego śmiertelnika.
– Trudno, będę szukać dalej... Hmm, wiecie co? Skoro już was tu spotkałem, to może moglibyśmy się zabawić? Znam taką jedną bardzo fajną grę, nazywa się Zagadka albo Psikus! Zasady są proste, wy wybieracie, czy chcecie usłyszeć zagadkę, za której odgadnięcie będę mógł wam coś podarować, a jeśli tak, to mówicie czy powinna być trudna czy łatwa. W przeciwnym wypadku... możecie się tylko domyśleć tego, co się może zdarzyć, hehe. Ach, i jeszcze jedna zasada. Po usłyszeniu zasad nie możecie się wycofać z zabawy! To jak? Co wybieracie? Każdy z was może dokonać inny wybór, zastanówcie się dobrze! – Buzujący nader pozytywną energią duch zleciał ponownie na ziemię, tym razem za plecami dwójki, jeśli nie odwróciliby się w trakcie jego lotu nad nimi i czekał z szerokim uśmiechem na odpowiedź.
: 02 lis 2019, 12:43
autor: Berius
Spojrzał pytająco na swoja towarzyszkę. Czyli jesteśmy skazani na grę. Nie był pewien co powinien odpowiedzieć i wolał by Goblin to zrobiła ale coś podświadomie mówiło mu że to może być ciekawa zabawa. Znów popatrzył na ducha tym razem z chytrym uśmieszkiem który był już całkowicie jego własnością.
Cóż skoro już musimy grać w tą grę, a życie bez ryzyka jest nudne... Bez urazy. Niech będzie trudna zagadka dla mnie. Może i nagroda będzie większa
Powiedział śmiał do ducha patrząc jak lata nad nimi. Jak na razie pierwszy jego kontakt z duchem nie jest taki zły miejmy nadzieję że kara za złą odpowiedź nie będzie aż tak zła. Teraz pozostaje tylko czekać na jaką zagadkę zdecyduje się samica.
: 02 lis 2019, 22:14
autor: Szeptucha Roju
Płomienne ślepia patrzyły uważnie na smoka, a raczej jego ducha, który nazywał się Oczywistoooki. Co to imię w ogóle oznaczało? Co w nim było takiego oczywistego? To, że był beztroskim błaznem? Cóż, może to tylkao przykrywa, a może faktycznie był taki słodko rozlazły niczym żywica.
To dziwne, że podobne zachowanie w wydaniu Honi wydawało się nieco mniej irytujące.
Zmrużyła lekko ślepia na wieść o zagadkach. Była w nich raczej mierna, ale lubiła je. Kusiło ją, aby wziąć łatwą, a z drugiej strony była ciekawa trudnej. Trudny orzech do zgryzienia.
Parsknęła o wzmiance Beriego o nagrodach.
– A jaka to tematyka tych zagadek, hm? Losossswa, misssz masssz, świat? Zressssztą, dawaj łatwą – przewróciła ślepiami.
Nie bała się psikusów, co jej taki duch może zrobić? Chociaż, licho wie.
: 02 lis 2019, 23:24
autor: Oczywistooki
Tak, duszek definitywnie wyglądał na jednego z milszych i z takich, które na psikusa raczej nie próbowałby kogoś wystraszyć na śmierć, tylko bardziej wplątać w śmieszny żart. Promieniował swoim wesołym, pozytywnym uśmiechem i przysiadł w końcu na ziemi, wsłuchując się w słowa dwójki siedzącej razem. A więc postanowili zaryzykować! Znakomicie, niech rozpocznie się zabawa.
– Hehe, ryzyko nie zawsze jest opłacalne, ale zazwyczaj przy powodzeniu prowadzi do większych korzyści! I to prawda, bez tego bywa czasem nudne, coś o tym wiem. – Wybił się znów w powietrze i podleciał bliżej do pomarańczowego samca znów bez używania skrzydeł.
– Hmm... trudna... No dobrze.
Choć czasem wydaję się ciężarem, to jestem taka delikatna, że przerwać mnie może moje własne imię.
Czym jestem? – Przekrzywił łebek, a później po prostu przesunął się w bok do zielonołuskiej samicy, dając czas na zastanowienie się nowemu znajomemu.
Nie przeszkadzał mu styl wymowy śmiertelniczki, w końcu nauczył się być na to bardzo wyrozumiały w trakcie swojego życia, dzięki równie niestandardowemu akcentowi swojej ukochanej samicy. Zjawa na moment odwróciła swoje ślepia w bok, jakby zastanawiała się jeszcze nad zagadką, gdy jego wcześniejszy uśmiech zrzedł, jakby przy okazji przypomniał sobie o czymś, co go dogłębnie martwiło. Zwrócił ślepia w stronę smoczycy i starał się lekko zatuszować ten nagły ubytek w pozytywizmie.
– Dla ciebie łatwa, no dobrze... Tematyka? Heh, wydaje mi się, że nawet jej nie potrzebujesz, na pewno uda ci się zgadnąć.
Czerwony bęben, co sam rytm wybije,
Lecz gdy go dotykasz... już pewnie nie żyje.
Zawiesił się na moment, kierując swój łeb w stronę ziemi, a po ocknięciu się odleciał od zielonołuskiej, siadając tym razem na ziemi w równej odległości między nimi. Spoglądał raz na jednego, raz na drugiego osobnika z powracającym ponownie jego markowym uśmiechem.
: 03 lis 2019, 8:45
autor: Szeptucha Roju
Smoczyca miała niemalże nieruchomy pysk, jednak jej ślepia płonęły jasno.
Wbrew pozorom spotkanie z duchem bylo ekscytującym doznaniem, miała tak wiele pytań, jednak nie starczyloby nocy, aby je zadać.
Wysłuchała obu zagadek. Ta Beriego faktycznie była trudna i Czarodziejka za łuskę nie wiedziała, o co chodzi. Stawiała na sumienie, albo może strach? Odpowiedzialność? Naprawdę nie była pewna, za mało wskazówek, albo ona nie potrafiła ich dostrzec.
Kiedy widmo podleciało bliżej niej, dostrzegła chwilę smutku na jego pysku. Mrugnęła do niego powieką tak, że tylko on mógł to dostrzec.
Zastanowiła się chwilę nad swoją, a potem odpowiedziała, nie widząc innego wyjścia:
– Ssserce
: 03 lis 2019, 10:43
autor: Berius
Naprawdę trudna była ta zagadka dlatego nie śpieszył się z odpowiedzią. Musiał przemyśleć każdą możliwą odpowiedź nie chciał dać jakiejś kompletnej głupoty. Po chwili jednak żałował że szukał odpowiedzi tak dogłębnie bo znalazł aż dwie. Obie pasowały jako odpowiedź ale był bardziej pewny tej pierwszej więc zdecydował się zaryzykować właśnie z nią. Spojrzał na ducha pewnie i odetchną.
Faktycznie ciężka zagadkę mi dałeś ale mam nadzieje że moja odpowiedź jest dobra. Czy chodzi tutaj o życie? Jest czasem ciężkie i jest tak delikatne że może je przerwać nawet ktoś kto sam to życie posiada czyli w sumie ma te samo imię. Trochę przygnębiające.
trochę pogmatwane no ale miał nadzieję że nieżywy byt miał właśnie to na myśli. Cóż szkoda że nie wybrał prostszego bo zagadka samicy była prosta jak dla pisklaka. nic dziwnego że od razu odgadła.
: 03 lis 2019, 15:06
autor: Oczywistooki
Zwrócił łebek w stronę pierwszej zgadującej smoczycy z zadowoleniem na pysku.
– Tak, dobrze, o to chodziło. – Pogratulował jej ciepło i zaczął się do niej zbliżać. Z każdym krokiem wydawało się, jakby samiec materializował się coraz bardziej, a mimo to nadal jego kroki nie uginały kłosów traw, a ciało nie wydawało żadnych dźwięków. Usiadł tuż przed nią, wyglądając już, jakby faktycznie był prawdziwym smokiem zrobionym z krwi i kości, z wysoko kontrastującym niebiesko-czerwonym kolorem łusek.
– Mam coś dla Ciebie... um, jak w ogóle się zwiesz? – Schował swoją prawą, przednią łapę za lewą, a kiedy ponownie wysunął ją na widok, spoczywała na niej niewielka, owinięta w źdźbła pokaźnej trawy paczuszka, która zapewne kryła coś w środku. Wysunął ją do przodu i położył tuż przed łapami smoczycy.
– Proszę.
O dziwo pod ów przedmiotem trawa wygięła się sugerując, że ten powinen być prawdziwy, i rzeczywiście taki był. Gdyby smoczyca zechciała go podnieść, to zorientowałaby się, że jest to jak najbardziej prawdziwy przedmiot.
Zwrócił się potem w stronę pomarańczowołuskiego i jak żywa istota podszedł do niego i usiadł.
– Nie, nie chodzi o życie. Ale nie martw się, możesz próbować ile chcesz. Pasowałoby, gdyby nie jeden szczegół. Zwróciłeś uwagę na osobę, w której wymawiałem zagadkę, jakbym był tym czymś? To ważna wskazówka. – Rzekł do niego, ale również w ciepłym tonie, jakby w ogóle nic się nie stało, że ten się pomylił.
: 03 lis 2019, 18:00
autor: Berius
Nie była to dobra odpowiedź w takim razie musi to być ta druga. Zastanowił się jeszcze przez chwilę nad druga odpowiedzią i nagle przywalił sobie łapą w twarz a dźwięk uderzenia przerwał ciszę. Zrozumiał jak bardzo była błędna jego druga odpowiedź i zrozumiał że prawidłowa była tak oczywista że nawet nie wziął ją pod uwagę.
Czuję się w tym momencie taki upokorzony i głupi że brak mi słów
Przetarł sobie twarz i zaczął się śmiać.
przecież odpowiedź pojawiła się tutaj już kilka razy. jest tylko jedna rzecz którą można przerwać wypowiadając jej imię. i jest to cisza! Zgadza się?
Zaczął się modlić w myślach by była to dobra odpowiedź bo nie chciał się znów zbłaźnić.