Strona 19 z 35

: 22 paź 2017, 20:02
autor: Gonitwa Myśli

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Nie rezygnowała ze srogiego wyrazu pyska, ale poruszyła z lekkim zainteresowaniem uchem, gdy smok wspomniał o swoim dziadku. Płakałby ze szczęścia...? Nie znała nikogo, kto byłby do tego zdolny, tak rozemocjonowany wydarzeniem odegnania Mgły, nawet Opoka zachowywała wtedy jakąś ogładę i łez nie roniła.
Przekrzywiła delikatnie, prawie niezauważalnie głowę, odchodząc gdzieś na bok spojrzeniem.
Zerknęła na różę przelotnie, mrugając z zainteresowaniem. Nigdy nie zachwycała się pięknem kwiatów, jakby nie miała czasu na tak błahe sprawy. Właściwie brała ich urok za pewnik, jedną stałą, która nie zmieniała się, chyba że za sprawą mijających pór, wobec których nikt nie był wyższy. Chyba, że Bogowie.
Odetchnęła, wyczuwając w powietrzu słodszy zapach, i chociaż mający swoje źródło w maddarze, niemniej urzekający.
Pokręciła łbem stanowczo, z cichym westchnieniem.
I moje szepnięte słowo ma jakąś cenę – nawet jeśli miałaby na bok odrzucać swoją niechęć do nieziemnych na ziemnych terenach, to układ wciąż według niej byłby nierówny. – Nie jestem pewna, co byśmy mieli z twojego buszowania po naszych terenach łowieckich. Oprócz, oczywiście, świadomości pomocy tobie – uśmiechnęła się krzywo, nadal nieprzekonana wizją wpuszczania Rhaegranthura na ich tereny.

Faktycznie – skomentowała cicho jego słowa o ryzyku poruszania się w grupie. W tonie jej głosu grało faktyczne zdziwienie i jakieś zawstydzenie własnym brakiem perspektywy. Zawsze uważała, że grupa to siła. Im więcej smoków w stadzie, tym jest silniejsze, im mniej: tym jest słabsze. Na tym polegała nawet wyrwa między Wodą i Ziemią: na różnicy smoków. Nie pomyślałaby, że za barierą było inaczej. Ale jak zastanowić się nad tym, to miało to sens. Jakkolwiek duża nie byłaby grupa, Równinnych zawsze było więcej. Liczby nie działały na korzyść smoków, ten jeden raz...
Obruszenie smoka, gdy mówił o dwunogach zainteresowało Gonitwę. Ona miała z nimi do czynienia tyle, co nic. Oprócz walki z Mrocznymi... ale wiedziała oczywiście, że Mroczni byli źli, tak samo jak wiedziała, że to tylko ułamek dwunogów.
Nie było mnie, gdy elfy były obecne w Dzikiej Puszczy... Ale skoro mają zawitać podobno znowu, to nie są podobne do tych dwunogów, które spotkałeś ty – zauważyła. Gdyby rzeczywiście elfy pod barierą próbowały smoki siodłać czy zabierać im skarby, to nikt na drugi raz by ich nie spraszał. I ich wizyta nie byłaby na tyle długa, by móc o niej cokolwiek wspominać. – Dwunogi dwunogom, podobnie jak smoki smokom, nierówne – dopomniała jeszcze, bardziej zamyślonym tonem. Rzadko kiedy miała okazję gdybać i dumać o stworzeniach, smoczych czy nie, za barierą.
Milczała moment, gdy samiec opowiedział jej już o swoim dziadku, z rosnącym zamyśleniem widocznym na pysku. Oczywiście też dołączyła do samca, zrównując z nim krok.
Ten twój dziadek... to był Chłód Ziemi? – spytała ostrożnie, obserwując smoka. Być może w poszukiwaniu podobieństwa do poprzedniego przywódcy. Obraz białego czarodzieja prawie jeszcze trzymał się we wspomnieniach smoczycy. Pamiętała rzecz jasna jego futro, zabliźniony pysk. Wąsy. Podobne, te same, co miał Rhae.

: 22 paź 2017, 22:28
autor: Rhaegranthur
Twarda sztuka, przypominała mu o jego siostrach spod bariery. Łapy nie uginały się im od błahostek typu kamieni czy kwiatów. One wolały ornamenty z kości równinnych lub nowe blizny na ciele świadczące o sile samca. Westchnął uśmiechając się mimo wszystko z pewną dozą poddania się. Może kiedyś wrócą do tej rozmowy, a on wpadnie na lepszy pomysł udobruchania serca samicy.
-Cenisz się, to dobrze.– rzucił pogodnym tonem i puścił jej nawet oko
-Niech pomyślę...– zastanowił się głęboko przeczesując w pamięci co też dziadek mówił mu o tutejszych smokach. Co mógłby zaoferować stadu w zamian za udostępnienie terenów. W sumie to całkiem nieźle wyłapywał błyskotki... zapewne dlatego, że lubił obdarowywać nimi samice. Na samą myśl niemal nie parsknął śmiechem.
-Co więc powiesz na układ? Co trzeci znaleziony przeze mnie kamień szlachetny szedłby do waszych łap. Słyszałem, że na tutejszych terenach bytuje Nauczyciel, stary smok pobierający kamienie za nauki. Sam nie ukrywam zamierzałem się też do niego udać. Nigdy nie chciałem korzystać z waszych terenów za ładny uśmiech Gonitwo. Moje ślepia całkiem nieźle wyłapują błyski w trawie więc może taka propozycja przypadłaby waszej przywódczyni do gustu?– zapytał lekkim tonem. Tak jakby wesołość rzadko kiedy go opuszczała.

-Być może, ja wolę dmuchać na zimne jak to mówią.– wzruszył barkami kończąc chyba tym samym temat o elfach. Każdy postrzegał je jak chciał, może i te tutejsze były jakieś inne... Rhae jednak wolał ich nie spotykać, a Gonitwa znała już jego zdanie na ten temat. Nie lubił dwunogów i tyle. Odznaczał się jednak wyjątkową przyjacielskością wobec smoków... coś za coś, to chyba sprawiedliwa wymiana. Uśmiechnął się do siebie zerkając w bok gdy samica zrównała z nim krok. Powolny spacer okazywał się być wyjątkowo przyjemnym i choć jego tułów był nieco niższy od jej... to masywny łeb na długiej szyi raczej przewyższał wojowniczkę. Jej ostatnie pytanie wywołało w nim silniejsze uderzenie serca. Źrenice nieco mocniej się rozszerzyły, ale poza tym nie zmienił wyrazu pyska. Czy powinien się przyznać? To mogło być albo bardzo niebezpieczne, albo pomoce... Ciężki wybór choć na plus był fakt, że i samica pochodziła z Ziemi. Oby jego dziadek nie miał w Ziemi zbyt wielu wrogów bo inaczej Rhae za to oberwie i będzie musiał zwiać w inne miejsce. Znów lekki nieco tajemniczy uśmiech pojawił się na obliczu samca.
-Owszem.– krótka ale chyba całkiem treściwa odpowiedź. Oby jej nie pożałował.
-Wolałbym jednak by zostało to między nami.– dodał i spojrzał na nią dwukolorowymi ślepiami. Nie chciał nagłych rodzinnych zlotów czy innych niechcianych gości bądź tym bardziej wrogów dziadka.

: 02 lis 2017, 18:31
autor: Gonitwa Myśli
Propozycja Rhaegranthura nieco bardziej przypadła do gustu smoczycy. Zmrużyła na moment ślepia z zastanowieniem, chociaż krótkim, kiwając po chwili łbem z cichym sapnięciem, prawie aprobaty.
Słusznie, z tym udawaniem się do Nauczyciela. Staruch ma humorki, ale uczyć potrafi. Nie za darmo, jak sam wiesz... – zeszła na moment z tematu. – Ale tak, być może taki układ przypadnie bardziej Ziemi. I... wolałabym, byś nie robił sobie zbyt dużych zapasów z upolowanej zwierzyny, ani nie próbował się dzielić z łupami ze smokami z pozostałych trzech stad – przestrzegła dodatkowo. Wątpiła, czy wychowany za barierą smok byłby chętny oddawać tak o swoje zdobycze, ale być może bardzo "potulne" zwyczaje Wolnych wpłyną na niego szybciej niż sam by tego chciał.

Zamrugała, gdy odpowiedź na jej pytanie okazała się twierdząca. Nie za bardzo wiedziała jak interpretować uśmiech smoka, ale nie przeszkodziło jej to w odwzajemnieniu gestu. Chociaż jej strony był to bardziej otwarty, życzliwy uśmiech.
Zawsze dobrze myślała o poprzednim przywódcy, więc naturalnie informacja nie mogła pogorszyć w oczach (oku...) smoczycy obrazu Rhaegranthura, wręcz przeciwnie.
Przekrzywiła tylko łeb delikatnie, niepewna powodu, dla którego smok chciałby zachować swoje pochodzenie w tajemnicy.
Rozumiem – oznajmiła jednak, decydując się nie brnąć w być może niewygodny temat. – Dobrze wiedzieć, że Chłód znalazł jakiś spokój za barierą.

: 06 lis 2017, 10:51
autor: Rhaegranthur
Widząc jak samica mocno główkuje nad odpowiedzią on pozostawał rozluźniony jakby wcale nie chodziło o jego dobrostan. Skoro nie miał całkowitego wpływu na sytuację to czemu miałby się czymkolwiek przejmował. Od zamartwiania się jeszcze nic nikomu nie przybyło dlatego też łagodny wyraz pyska nie schodził mu spod sumiastych wąsik. Ba zaczął nawet oglądać się okolicę by dać Gonitwie czas na przegryzienie oferty jaką jej dał. Słysząc sapnięcie zerknął na nią kątem oka i uśmiechnął się lekko kiwając łbem.
-Nie jest to dla mnie najmniejszy problem Bystrooka. I tak nie znam smoków tu bytujących, nie więżą mnie z nimi żadne przysięgi bądź zażyłości. Zgadzam się z twoją kontrpropozycją. Nie będę więc dawał swoich łupów nikomu poza smokami Ziemi, w końcu upolowane mięsiwo należy do was a tylko dzięki waszej łasce trafi do mnie. No może dzięki łasce i moim umiejętnością myśliwskim.– zażartował na sam koniec i puścił jej bez skrępowania oko. Niby miał swoje lata, ale wcale nie wydawał się być zażenowany swoim zachowaniem.
-Mięso należy do was, a mięso potrzebne do zapełnienia mi żołądka tylko do mnie bez robienia większych zapasów, co trzeci kamień szlachetny trafi w wasze łapy.– podsumował spokojnie bo taki układ jak najbardziej mu odpowiadał. I tak po naukach chciał zacząć rozdawać kamienie bo po co mu niby one.

Przyjęła tę wiadomość nieco lepiej niż się spodziewał... może jednak nie powinien się martwić, że Ziemni wiedzieli o jego pochodzeniu? To nie jednak nie był jeszcze czas gdy czuł się komfortowo z rozgadywaniem tego na lewo na prawo. Nigdy nie wiadomo czy jacyś wrogowie Chłoda nadal nie żyją na wolności, a on nie miał przecież stada. Wystarczył jakiś wyćwiczony czarodziej czy wojownik i znów musiałby uciekać. Ciągle na łasce losu... ale chociaż wolny. Enigmatyczny wyraz pyska utrzymywał się z nim dość długo by w końcu smok się rozchmurzył i potrząsnął łbem.
-Dorobił się kilku piskląt, a jego pisklęta kolejnych. O dziwo zdechł ze starości, a to tylko dzięki temu, że widział przyszłość podczas walk. Ciekawa umiejętność, ale mówił że niełatwo było się jej nauczyć, nikt pod barierą jej nie zna.– rzucił zamyślony.

: 18 lut 2018, 15:42
autor: Ukryta Intencja
Leciała nad równiną u boku mając swojego wiernego orła. Nie poruszali niemal skrzydłami łapiąc w nie powietrze i pozwalając się nieść wiatrowi. Przymknęła ślepia czując jak zimno obija się o jej mieniące się w nikłych jęzorach słońca złote i karminowe łuski. Z kolei Pride uważnie obserwował okolicę, wiecznie czujny chociaż dziś nieco bardziej zrelaksowany. Nie ma to jednak jak latać u boku wielkiego smoka czyż nie? Dwa wielkie cienie przebiegły nad połową równiny, aż samica nie postanowiła poczuć pod łapami skrzypiącego śniegu. Pride wyraził swoje niezadowolenie z planu lekkim ukłuciem jej umysłu. Nic jednak nie mógł poradzić na wolę przerośniętej uskrzydlonej jaszczurki.
Smagnięcie ogonem, machnięcie skrzydłami i cielsko wylądowało zatapiając się niemal po podbrzusze w białym puchu. Otrzepała się rozrzucając śnieg dookoła i ułożyła wygodniej skrzydła po bokach atletycznego ciała. Orzeł natomiast kołował nad nią aż nie znalazł w oddali pojedynczego drzewo. Jemu jakoś nie uśmiechało się zatapiać się w całości w zimnym paskudztwie. Niech jego kompanka robi sobie co chce on nie musiał jej ślepo w tej chwili słuchać. Gałąź zatrzeszczała pod ciężarem ptaszyska.
-A myślałam, że to ja jestem leniwa.– rzuciła uśmiechając się zadziornie. Pride uniósł wyżej łepek i zamknął szarozielone ślepia udając, że nie słyszy smoczycy.
Przyda jej się mały spacer po długim locie. Powoli postąpiła do przodu bez trudu rozbijając o pierś śnieżne zaspy. Czujność nie opuszczała jej jednak więc... lepiej było nie zachodzić wojowniczki od tyłu.

: 18 lut 2018, 16:07
autor: Popiół Przeszłości
Czarny adept leciał w stronę Zimnego Jeziora. On uwielbiał latać, w jego wypadku było to bardzo wysokie unoszenie się na wietrze, czasami nawet ponad chmurami. Dziś była idealna pogoda na właśnie taką wędrówkę, czasu miał bardzo dużo więc nie musiał się spieszyć. Wkrótce po chwili samotnej wędrówki kogoś zauważył, zapach cienia nie wróżył nic dobrego. Najpewniej poleciałby dalej gdyby nie myśl o uzdrowicielce z tego stada, jej mądre rady nadal pozostały w sercu ziemistego. Ostatnie konflikty na pewno miały jakieś odbicie w charakterów i poglądach stad. Przecież, on nic do nikogo nie miał. Jeżeli obaj się nie znają to chyba nie mają powodu by wzajemnie się atakować. Niestety nigdy nie wiadomo jak zachowa się nieznajomy, dlatego też wolał pozostać na wysokości gdzie cienista nie miała prawa nawet ba niego dmuchnąć ogniem. Wyglądała dosyć okazale, pewnie jest wojowniczką. Jesli chodzi o wzrost to chyba była prawie w jego wieku, może troche starsza lub młodsza. W ślepiach Nocnego nie miało to znaczenia, ani to ani płeć czy stado. Smok to smok, wszystkich traktował jak członka rodziny. Takim to cudem zniźył lot, oczywiście z zasadą wcześniej wspomnianą, tak by ewentualny atak cienistej go nie dosięgnął. Kiedy zanurkował w dół z obłoków nabrał prędkości, dopiero nad smoczyca rozłożył skrzydła, które tak samo jak ciało było pokryte grubą i wytrzymałą łuską. Kiedy minął smoczyce zobaczyl orła, nikogo yu więcej nie bylo, czyli smoczyca nie była sama. Samiec nie chciał dawać powodu ptakowi do ataku, więc tylko przyjaźnie do niego gwizdnął. Jakby chciał krzywdy jego przyjaciółce to dawno by to zrobił. Wyprzedził smoczycę i zakręcił, okrążył ją z takim samym dystansem i po chwili wylądował obok, zawsze robił to bardzo specyficznie, zatrzymywał ciało mocnym trzepnięciem skrzydeł, dzięki temu też pozbył się śniegu z pod łap. Szpony dotineły ziemi i tak ów przybysz zmierzył cienistą surowym i przenikliwym wzrokiem, jego srebrne źrenice przeszyły wojowniczke na wylot, szpony tak samo czarne jak reszta ciała spoczęły na ziemi. Zrobiła się cisza, ale nie jakaś zwyczajna jak w nocy. Towarzyszył jej dziwny chłód, sama osoba Nocnego wyglądem nie wróżyła nic dobrego, młodzieniec był poważny i zimny do szpiku kości. Tylko ci co dobrze go znali mogli powiedzieć, że ten uczeń na poastuna pomimo swojego wyglądu miał największe serce ze wszystkich stad. Zawsze chętnie poznawał nowe smoki.

: 28 cze 2018, 19:50
autor: Wędrówka Słońca
Słoneczny wylądował na Równinie i pochylił się, by Nero mógł zejść z jego grzbietu. Za stary się robił na przewozy piskląt albo pisklęta były cięższe niż kiedyś. Tak czy owak, złotołuski rozejrzał się wokół, wypatrując znajomej postaci.
Zaraz spotkasz się ze swoim ojcem, Popiołem Przeszłości. Jest Piastunem, jak ja. Na pewno chętnie Cię pozna i przy okazji nauczy paru rzeczy. – Uśmiechnął się do szarołuskiego samczyka. Na początku nie wiedział skąd jajo Nero wzięło się pod jego grotą. Dopiero potem, kiedy Krwawa Żądza wysłała mu wiadomość telepatyczną wszystko zrobiło się jasne. Dlatego też Słoneczny uznał za stosowne poznać pisklaka z jego prawdziwymi rodzicami.
Baw się dobrze. Przylecę po Ciebie kiedy skończycie. – Pokrzepiająco poklepał samczyka po grzbiecie i rozwinął skrzydła. Szybko zniknął z Równiny, nie chcąc przeszkadzać w pierwszym spotkaniu ojca z synem.

: 28 cze 2018, 20:37
autor: Gniewny Kolec
Nero spojrzał w stronę Słonecznego i pomachał mu łapkom. – Dobrze szukamy taty. – Pomyślał i poszedł poszukać go w okolicy. Za dzewami. Za głazami. Nagle postanowił po prostu usiąść i poczekać na niego

: 29 cze 2018, 10:11
autor: Popiół Przeszłości
Nocny dowiedział się ostatnio, że ma kogoś znajomego w wodzie. Był bardzo w szoku, kolejny syn? Szedł sobie spokojnie w miejsce spotkania, aż w końcu go zobaczył. Nie wiedział za bardzo jak się zachować, czy on wiedział? Czy był tak samo zaskoczony jak on? O czym jeszcze nie wie? Tyle pytań bez odpowiedzi, zamilkł. Nie chciał go wystraszyć, w końcu miał czarne, grube łyski. Zimną aurę, lodowate spojrzenie, a ton jeszcze bardziej zimniejszy. Twardo podszedł bliżej, zniżył pysk i po miział go lekko. Te dziwne uczucie obcego nie trwało długo, lubił przecież wszystkie maluchy. Wszystkie pisklaki kochał jak swoje, także i tym razem wylał wiele uczuć w ten jeden gest. Mruknął przyjaźnie i liznął go po boku na powitanie. Może nie powinien nic mówić, lepiej aby młodszy zaczął. Wtedy będzie wiedział jak ma dalej się zachować, jak się przystosować do swojego wodnego skarbu.

: 29 cze 2018, 22:45
autor: Gniewny Kolec
Dowrucił się i pojzał na swego ojca.To na pewno on, jest zbyt podobny do niego. Zastanawiam się czemu mię polizał ale pewnie to takie przywitanie. Sam nie widział co powinien powiedzieć by nie wyjść na smoka bez szacunku do rodziny. – Witam. Więc to tu jesteś moim tatą. Cieszę się z tego spotkania. – Powiedział z szacunkiem w głosie. – Mam nadzieję że się nie zażyłości na mnie za taką bezpośredniość. -Pomyślał.

: 30 cze 2018, 11:44
autor: Popiół Przeszłości
Shadows bardzo cieszył się, że mały był tak dobrze wychowany. Stado wody nigdy go jeszcze nie zawiodło, cieszył się że widzi swojego małego pisklaka. Chociaż wyczuł jakieś małe spięcie, nie było co się denerwować. Był przecież przy swojej rodzinie, a Nocny nigdy nie dałby zrobić mu krzywdy. "Mów mi Shadows, jak ciebie zwą? Jestem pewny, że te spotkanie nie jest tylko spowodowane więzią rodzinną. W czym mógłbym ci pomóc?" Zapytał biorąc malucha pod skrzydła, kochał go już od pierwszego zobaczenia. To było w końcu jego pisklę, takie podobne, takie małe, kruche i cieplutkie. Teraz już oddałby wszystko aby było szczęśliwe. Miał nadzieję, że i mały szybko się do niego przywiąże.

: 02 lip 2018, 14:09
autor: Gniewny Kolec
Jestem Nero. Wujek Słoneczny mówił ze czegoś mię nauczysz. – Powiedział i pomyślał – Mam nadzieje ze znowu nie puszczę pawia jak to było na nauce biegu. – Po chwili dodał. – Najpierw chyba powinnyśmy się lepiej poznać. Prawda? – Po tych słowach Nero cierpliwie czekał na odpowiedz ojca.

: 02 lip 2018, 14:34
autor: Popiół Przeszłości
Miło było wsłuchać się w głos pisklaka, był dosyć inteligentny jak na swój młody wiek. Cóż, zapytał więc... "Co chciałbyś wiedzieć? Odpowiem na każde pytanie, wiesz że jestem twoim ojcem z ziemi, że jestem piastunem i nauczam." Podsumował, co jeszcze mogło go ciekawić? Dla Nocnego wystarczyła informacja że Nero jest jego synem. Siedział bardzo spokojnie głaszcząc swojego malucha po grzbiecie i podziwiając jego wygląd. Pisklak z wody, miał już z ziemi i z ognia. Czyli brakuje jeszcze jego krwi w cieniu. Był ciekaw charakteru młodzika, czy był chociaż trochę podobny do ojca, czy miał dobre serce i na ile dobre?

: 02 lip 2018, 17:21
autor: Gniewny Kolec
Czym się zajmujesz? Czemu Popiół Przeszłości? I czy nauczysz mię latać i walczyć? – Powiedział ciekaw odpowiedzi.

: 03 lip 2018, 12:45
autor: Popiół Przeszłości
Nocny podrapał się po pysku i odpowiedział. "Uczę pisklaki takie jak ty, z resztą nie tylko. Jak przyjdzie do mnie dorosły smok to też go nauczę tego co zechcę. Bez żadnej opłaty, robię to by pomagać nie tylko tym w moim stadzie. Widuje się nawet z smokami z poza barier... Czemu akurat takie imię? Jestem teraz odmieniony, pomogli mi bogowie, pomogli mi stać się lepszym smokiem. Nauczę cię wszystkiego co zechcesz, to co pierwsze walka czy latanie?" Dopytał pod koniec kiwając pyskiem i trzymając maluch pod swoimi sporymi skrzydłami.

: 03 lip 2018, 13:36
autor: Gniewny Kolec
Może latanie. Lepiej się tego nauczyć najpierw tego. Lot morze być przydatny w trakcie walki. – Pomyślał to bardzo prosta decyzja. Kto wie morze i zaskoczy ojca. – Latanie może być dobrym początkiem. – Powiadał zaangażowany.

: 03 lip 2018, 14:50
autor: Popiół Przeszłości
Pokiwał łbem odpowiadając. "Latanie zawsze jest wyjątkowe, ale żeby wznieść się w powietrze potrzeba wielu ćwiczeń. Zaczniemy od tego najprostszego, zacznij machać skrzydłami tak by zagarniać powietrze pod siebie. Na początku rób to wolno, dopiero jak poczujesz się pewniej zacznij robić to szybciej i jak najmocniej, powiedz co czujesz." Trochę się odsunął by nie oberwać skrzydłem, siedział spokojnie i przyglądał się maluchowi. Przywołał maddarą lekki wiatr, teraz powinno być idealnie.

: 07 lip 2018, 20:10
autor: Gniewny Kolec
Nero rozłożył skrzydła i zaczął machać góra, duł, góra, duł. Zagarniał nimi powietrze ja wiosła wodę. To było przyjemne uczucie. Powoli ale zwiększał stopniowo tępo. – Zabawne. Będę latał niczym Słoneczny. – Pomyślał. Trawa pod nim zaczęła falować od pędu. Ale jakoś nie latał więc zaczął skakać by jakoś pomóc skrzydło w lataniu ale nie pomagało. – Dobrze? co dalej? – Zapytał z podekscytowaniem w glosie.

: 09 lip 2018, 19:59
autor: Popiół Przeszłości
Wszystko było w porządku, czyli mogli przejść do części następnej jeśli chodziło o naukę. "Super, wszystko jest tak jak być powinno. Teraz pobiegnij do najbliższego kamienia i wróć się do mnie. Jedyny warunek jest taki by biegnąć i machać skrzydłami, na razie nie próbuj skakać." Powiedział to spokojnym głosem i pokazał owy kamień młodzikowi. Była to odległość około dwudziestu ogonów w obie strony, to już początek startowania przed lotem. Smok musi umieć miarowo machać skrzydłami podczas biegu, który też nie mógł być przecież byle jak wykonany.

: 14 lip 2018, 15:30
autor: Gniewny Kolec
Pochylił trochę łeb. I wysuną prawą naprzód. Ogon postawił wzdłuż grzbietu. I zaczął biec. Macał skrzydłami zagarniając powiece niczym wodę. – Zabawne uczucie. I wygodniejsze. – Pomyślał biegnąc do kamienia i s powrotem. I tak parę razy, do puki ojciec mu nie powie by przestał. Skrzydła go bolały od machania ale pozostał dzielny i nie dał się bólowi.

: 14 lip 2018, 18:49
autor: Popiół Przeszłości
Wszystko przechodziło tak jak nauczyciel sobie tego życzył, nie było żadnych pomyłek ani upadków. Czyli mogli ruszyć o krok dalej, małe kroczy też nie były przecież takie złe. Razem na pewno w końcu wzlecą w powietrze. "Teraz skup się, pobiegnij rozprostuj skrzydła i podskocz najwyżej jak umiesz. Daj się ponieść powietrzu w górę i się nie martw. Będę nadal tuż obok." Obiecał sprawdzając w którą stronę wiał wiatr. Upewnił się, że na drodze pisklaka nie będzie stało ani jedno drzewo. Pobiegnie zwinnie tak jak poleci Nero, by złapać go jakby coś poszło nie po ich myśli.