Strona 19 z 34

: 25 cze 2018, 16:01
autor: Wieczorna Aura

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Spotkanie z dziećmi byłoby dla niej czymś naprawdę wyjątkowym, lecz napawało ją też mocnym zwątpieniem. Na oczy widzieli ją tylko raz, oprócz Prędkiego którego uczyła magii, więc nie mogła być pewna czy rzeczywiście postrzegają ją jako kogoś bliskiego. Ona sama dorosła bez więzi z własnym ojcem, co sprawiło że jego brak niezbyt jej doskwierał. Zawsze mogła zwrócić się do matki, a o drugim rodzicu dowiedziała się kompletnie przypadkiem, kiedy ten przybył ją nakarmić. Przeprowadzili ze sobą krótką rozmowę, która nie rozwinęła ich relacji. Czy mogła liczyć, iż w jej przypadku będzie inaczej?
-Spotkanie... Szczerze trochę się tego obawiam. Nie byłam obecna w ich życiu i widzieliśmy się jak byli bardzo mali. Czy naprawdę będą chcieli się spotkać? Oczywiście pewnie się zgodzą, ale przez brak wcześniejszych kontaktów to wszystko może wyjść dość niezręcznie- wyznała ukochanemu, gdy ten skończył opowiadać o Feridzie. Nie zignorowała tej części rozmowy i także zamierza się do tego odnieść.
-Co do Feridy to była twoja decyzja, a skoro dzieci ją poparły to myślę, że nie może być taka zła. Jednak wątpię żeby ta postrzegała mnie jako matkę i wybacz, ale nie chcę tego zmieniać. Sytuacja jest już wystarczająco skomplikowana i bez tego. Cała ta niezgoda pomiędzy naszymi stadami i tak sprawia, że ciężko to wszystko poskładać.– powiedziała łagodnie, po czym polizała odwrócony pysk samca i delikatnie przytuliła swój łeb do jego -Nie potrafię tego pojąć tak jak ty, bo nasze życia potoczyły się inaczej od wyklucia aż do dorosłości, ale wiem że masz dobre serce i to co zrobiłeś na pewno było słuszne- szepnęła pocieszająco.
Po tym wszystkim odsunęła się lekko oraz wyplątała ogon, aby móc wstać bez pociągania Szmaragda ze sobą. Od leżenia ciągle w tej samej pozycji już trochę zdrętwiała, więc pomyślała że przyszedł czas, by się podnieść. Kiedy mogła już swobodnie się poruszać, odstąpiła kilka kroków i rozciągnęła zastałe mięśnie łap oraz skrzydeł. Po czym ponownie zwróciła swe miętowe oczy na Rytm, przyglądając mu się swym łagodnym spojrzeniem.

: 02 sie 2018, 23:16
autor: Matumaini
Opalowa zjawiła się tu z jednego powodu. Dla Prędkiego. Lądując na Bliźniaczych Skałach, myślała tylko o nim. O tym, co teraz będzie. O tym, co z nimi będzie. Teraz obydwoje żyli już w dwóch zupełnie innych światach. Miała ochotę wypchnąć płaczem, ale nie zrobiła tego. Była silna. Pomimo tego, iż wychowała i wykluła w Wodzie, to w Ogniu nauczyła się latać, biegać... Tam był jej drugi dom. Miała tam przyjaciół, rodzinę... A to wszystko teraz przepadło. Zniknęło, niczym kamień, rzucony do jeziora.
Możemy się spotkać na Bliźniaczych Skałach? Proszę – wysłała mu mentalną wiadomość. Teraz wystarczyło tylko czekać. Albo na jego przybycie, albo odpowiedź przeczącą. To już zależało od Wojownika Stada Ognia.

: 03 sie 2018, 11:32
autor: Blizny Wiatru
Pojawiłem się szybko lądując z impetem mało nie łamiąc własnych łap. Nie zależało mi już na życiu... Nepeta zniknęła, pewnie było jej u mnie źle i postanowiła odszukać matkę ... Sojusz z wodą się skończył a ja? Ja byłem rozdarty pomiędzy trzy stada... Matka, Pratnerka, ojciec, siostry. Pokręciłem ze złością głową. nie czas na to żeby to obmyślac muszę porozmawiać z Opalową jak najszybciej.. ufałem jej i wiedziałem że nikomu nie powtóży tego co jej powiem.
Podszedłem do niej i zetknąłem nasze czoła na powitanie a następnie bez ceremonialnie przytuliłem ją do siebie. Potrzebowałem jej teraz jak nikogo innego... potrzebowałem jej bo tylko ona mi ostała... tylko jej mogę ufać.
– Śnieżko... Cieszę się że cię widzę, nawet nie wiesz jak bardzo... jak ci się żyje w wodzie? – posmutniałem na myśl że już nie będe mógł się z nią spotkać na moich i jej terenach... – Opal ... Ja.. mósze opuścić stado Ognia... Muszę odejść po prostu muszę nie mogę tam zostać motę tam zaufać tylko Pióru... nikomu innemu... Musze zostać samotnikiem.. po porstu muszę... nie wiem dokładnie kiedy to się stanie ale przeczuwam że niebawem

: 03 sie 2018, 15:50
autor: Matumaini
Wtuliła się futro samca. Tak dawno go nie widziała... Teraz jeszcze przez zerwanie sojuszu... Eh. Skoda gadać. Śnieżka, gdyby tylko mogła, przywróciła by go. Już chciało jej się płakać, a słysząc słowa Prędkiego, jeszcze bardziej się załamała.
W Wodzie... Cóż... Czuję, jakbym straciła część sobie, gdy sojusz został zerwany. Pół mojego serca jest z Tobą i Ogniem. To tam... To tam nauczyłam się latać, biegać, skakać. Ogień to również część mnie. Drugie Stado. Drugi dom. Tam spędziła, pół dzieciństwa – westchnęła cicho.
Słysząc jego kolejne słowa, zwróciła złote oczy ku niemu. Że co? – Chcesz... Chcesz mnie zostawić? Samą? – powstrzymywała łzy. Nie było ich jednak widać, gdyż samica dobrze je ukrywała – Pióru? Przepraszam kochanie, ale moim zdaniem to ostatni smok, jakiemu powinno się ufać – powiedziała, lecz głos mimo wszystko miała załamany.

: 03 sie 2018, 18:08
autor: Blizny Wiatru
Posmutniałem, nie chciałem jej robic przykrości.. przecież jak będzie na terenach wspólnych będzie już zawsze dla niej dostępny. Nabrałem powietrze w płuca i westchnąłem – Będąc na terenach wspólnych bedę mógł się z toba spotykać... a pióro jest dobrym smokiem... może i miała ciężki okres ale .... jest dobrym smokiem – Sam nie wierzyłem w to że to mówię ale mówiłem prawdę.

: 03 sie 2018, 18:19
autor: Matumaini
Ale będziesz samotnikiem... Czemu nie zostaniesz ze stadem? – zapytała. Ona miała treningi i niezbyt dużo czasu. Kiedy go znajdowała, to raczej leżała w swojej grocie. Ale w sumie... Nie. Spotykanie się z samotnikiem nie będzie takie łatwe. O ile związek ze smokiem z Ognia był dopuszczalny, to nie wiedziała, jak ze smokami bez stad. Mimo wszystko, zostanie z Prędkim do końca życia.
Jeżeli ciężkim okresem, nazywasz to, że zabiła Wojowniczkę ze stada sojuszu oraz okaleczyła Ciebie podczas treningu, to nie wiem, co u niej jest dobrym okresem. Jeszcze niedawno, sam byłeś przeciwny jej zasiadaniu na stołku przywódczyni – odparła. Być może i to nie był dobry moment na taką dyskusje, ale chyba lepszego nie znajdzie.

: 31 gru 2018, 1:46
autor: Zaciekły Kolec
Nie ma to jak pogodny, zimowy dzień. Gdy niebo zakryte jest ciemnoszarymi grubymi kłębami a mróz daje się we znaki jak nigdy dotąd.
I po co on tu przyszedł? Było to nawet dobre pytanie i dla niego. Widząc jaka pogoda zapowiada się na resztę dnia, zaczął żałować że w ogóle wyszedł z groty. Tak byłoby w miarę sucho, bo w grocie też najcieplej nie jest.
No ale.. Musiał, po prostu musiał coś ze sobą zrobić, a siedzenie na terenach Cienia w żaden sposób nie pomoże.
Chociaż nie pocieszała go myśl na spotkanie smoków z innych stad, musiał w końcu coś w sobie zmienić. Powrót na tereny wspólne był dobrym krokiem, a spotkanie kogoś innego w tak przyjaznych warunkach zaliczyło by zupełnie dzień.
Z takim nastawieniem przechadzał się po Bliźniaczych Skałach, tak o – jakby był na najzwyczajniejszym spacerku. Ciekawe ile Cienistych tak faktycznie robi?
Może nie będzie dzisiaj padać. Oby. A może po prostu lepiej jak faktycznie tylko trochę powędruje i wróci kiedy zapowiadać się będzie lepsza pogoda. Dawno nie widział smoków z różnych stad, tylko ile faktycznie tych smoków dzisiaj wyjdzie?

: 03 sty 2019, 20:38
autor: Administrator
Wszystko... Wszystko było inne. W ciągu jednej nocy świat jakby zmienił się do poznania.
Zmiany nastąpiły zbyt prędko by można było przewidzieć jak zareaguje reszta stad. Cień był osłabiony... a oni mogli tę słabość wykorzystać. Co gorsza, mogli przypałętać się też Równinni, łowcy smoków czy inne tałatajstwo. Ale to nie było jego największym zmartwieniem. Najgorszy był brak zaufania do smoków, które jeszcze niedawno wydawały się opokami stada. Łagodna Eliana zamordowała przywódcę, lojalny Khuran najwyraźniej spiskował razem z nią, tak samo Careth. Wszyscy oni byli najwyraźniej gotowi zabić Arkanę, ba, to była zbrodnia z zimną krwią. Jak miał to poukładać w głowie?
Co robić, co robić... – westchnął cicho, człapając jak zmęczona jaszczurka, a nie smok. Wtedy zobaczył smoka. Rozpoznał w nim Cmentarnego Kolca.
Witaj – mruknął bez przekonania. Adept nie zrobił nic poza zatrzymaniem opętanego Caretha przed spowodowaniem większych zniszczeń. Ciekawe jaka była jego opinia – Niezłe mieliśmy ostatnio zebranie, czyż nie? Na takim spędzie ciężko zasnąć... – odrobina wisielczego humoru nikogo nie zabiła.

: 17 sty 2019, 19:19
autor: Zaciekły Kolec
A kogoż to widział? Utracona Niewinność, samiec którego pamiętał jeszcze jak odbierał swój nowy tytuł i gdy przewodził stadem przez jakiś czas, a potem.. A potem Garruk znowu opuścił życie stadne, i nie wiedział co się stało że zrezygnował ze swojej funkcji.
Był zaskoczony z takiego spotkania, ale tym bardziej zadowolony. Nigdy nie miał z nim większego kontaktu, znali się praktycznie tylko z widzenia.
No witaj.. – Przywitał się wstępnie, przed podejściem do tak ciekawego pytania. W sumie nikomu się jeszcze nie spowiadał ze swoich poglądów czy przemyśleń.
A co, martwisz się bardziej jak rozczłonkowane ciało powraca do życia i szuka zemsty na żywych, czy że moje rodzeństwo zamordowało przywódcę własnego stada by samemu się w nim rządzić? – Zapytał go, kpiąco się uśmiechając. W sumie obie te sprawy były do tyłka.
Bo moim zdaniem była to kpina. Wszystkie te przysięgi można wsadzić do tyłka. No, ale może to ostatecznie pójdzie w dobrym kierunku. – Zakończył jakimś pozytywnym akcentem. Jakby nie patrząc, było wiele aspektów które przekonywały do racji Arkany jak i jego rodzeństwa, ale w tym wszystkim, to ostatecznie Khuran i Eliana mimo iż podstępni, chcieli dla stada dobrze, a wiedźma myślała tylko o sobie. Nikt więc jej praktycznie nie pomógł.

: 30 sty 2019, 23:57
autor: Administrator
Na słowa Cmentarnego Kolca tylko rozmasował sobie skroń swoją przednią łapą. O bogowie, od czego by tu zacząć.
Podobno smoki czasami same z siebie powracają do życia, o ile bogowie udzielą im swego błogosławieństwa. Nie mam jednak pojęcia jacy bogowie pozwolili na to Arkanie... I chyba wolę nie wiedzieć. Coś mi się widzi, że to nie był Ateral litujący się nad biedną duszczyczką, która nie zdążyła załatwić swoich spraw. Bardziej martwi mnie jednak to, kto przyjdzie na jej miejsce. Na pewno jakiś jej potomek zdecyduje się ją pomścić. Być może już niedługo – oklapł jak nadepnięta purchawka, kompletna utrata energii. Porobiło się, nie ma co – Arkana nie była perfekcyjna, ale nie spodziewałem się ze ktokolwiek zdecyduje się na tak drastyczne środki. Powiem jedno, nie wierzę nawet że coś z tego będzie. Krwawe przewroty rzadko cokolwiek zmieniają. I boję się zwyczajnie, jak daleko ta parka się posunie. Skoro zaczęli od zdrady, krzywdę zwykłych członków łatwo będzie usprawiedliwić... A władza odurza nawet najmędrszych i psuje najlepszych – nie chciał tego, ale to wszystko miało szansę przerodzić się w jeszcze gorszy, bardziej opresyjny reżim, tylko teraz jeszcze uważający że ma moralną wyższość. Zdziwi się, jeśli rewolucja przyniesie jakąkolwiek zmianę na lepsze.
Najbardziej żal mi Tejfe. Te oparzenia nigdy się w pełni nie zagoją – poczuł jak coś podchodzi mu go gardła.

: 11 kwie 2019, 0:37
autor: Kojąca Głębia
Khriza... Nie wiedziała już co ma robić. Nie była już taka mała, jak jeszcze kilka księżyców temu. Czuła się źle z tym, że była zacofana pod względem umiejętności, w porównaniu do jej rówieśników. Oni już byli mądrzy, zwinni, a ona... Nawet biegać nie potrafi.
Było jej przykro, z tyłu jej łebka rozkwitała myśl, że zawiodła wszystkich. Zawiodła mamę. Zawiodła tatę. Zawiodła rodzeństwo. Zawiodła stado... Wtedy też postanowiła sobie, że jak najszybciej się wszystkiego nauczy. Jednak nie przemyślała jednego... Sama nie da rady.
Wyszła więc poza granice stada, szukając pomocy, myśląc nad rozwiązaniem swojego problemu. Instynkt jednak podsuwał jej pewne obawy, że trafi na osobę, która będzie wrogo do niej nastawiona. Naturalna obawa, nic więcej. Khriza wierzyła w smoki, wątpiła, aby ktoś tutaj mógł zrobić jej krzywdę.

: 11 kwie 2019, 8:43
autor: Poszept Nocy
Zapewne szczęśliwie dla Khrizuaenty pierwszym napotkanym przez nią smokiem był Księżycowy Kolec. Nie wszyscy oczywiście mieli złe zamiary, ale ostatnie księżyce zdawały się być ciszą przed burzą. Jakby obcy zbierali się do czegoś gorszego. I oczywiście nie każdy z Wolnych był bezpieczny dla smoków spoza swojego stada.
Akaer jednak był uosobieniem cierpliwości i łagodności. Pokryty gęstym futrem samiec zatrzymał się nieopodal wyraźnie przybitej smoczycy pachnącej stadem jego ojca. Czarna, upstrzona plamami sierść zalśniła w słońcu, gdy przekrzywił lekko łeb.
– Wszystko w porządku? – Zapytał przyjaźnie, a jego srebrne ślepia ciepło spoglądały na Wodną. – Jestem Księżycowy Kolec.

: 04 maja 2019, 0:51
autor: Kojąca Głębia
Odskoczyła nieco zaskoczona, gdy usłyszała obok siebie czyjś głos. Szybko cofnęła się o krok, odwracając natychmiast łeb w kierunku większego od niej smoka. Nie zauważyła go wcześniej, stąd też samiec przyprawił ją o niemały zawał. Można wręcz uznać, że zakradł się do niej. Wszystko przez nieuwagę samiczki... Powinna się bardziej rozglądać.
Dopiero po chwili dotarł do niej sens słów wypowiedzianych przez niego. Jego ton głosu, ten wzrok oraz postawa, nie widziała w nim niczego złego. Po chwili rozluźniła się nieco czując, że nie zrobi on jej żadnej krzywdy. Spojrzała się na niego nieco smutno i pokręciła przecząco łbem.
-Zawiodłam moje stado... -powiedziała wyraźnie przybita.
Z tego wszystkiego zapomniała nawet, że wypadałoby się przedstawić, skoro już poznała imię swojego rozmówcy. Oby tylko nie wyszła na niewychowaną.

: 04 maja 2019, 15:14
autor: Poszept Nocy
Oh.
Ognisty powstrzymał się przed westchnięciem. Smoczyca przed nim nie była pisklęciem – przynajmniej nie fizycznie – ale dręczyło ją coś większego. Akaer usiadł nieopodal, nie chcąc narzucać się zbytnio obcej smoczycy, i przyjrzał się uważnie rozmówczyni. Nie wyglądała na ranną, więc zapewne stado Wody nie było zagrożone.
Uśmiechnął się łagodnie i przekrzywił delikatnie łeb.
– O ile nie zabiłaś właśnie przywódczyni swego stada, myślę że nie jest aż tak źle. – Zagaił wesoło, chcąc poprawić nieco humor Wodnej. Nie sądził jednak, że miał do czynienia z morderczą bestią. – Może mogę Ci jakoś pomóc? W jaki sposób myślisz, że zawiodłaś Wodę?

: 05 maja 2019, 23:48
autor: Kojąca Głębia
Spojrzała się na uśmiech samca i od razu zrobiło jej się nieco lepiej na sercu. Był taki beztroski, pomocny... Wyciągał w jej kierunku łapę, oferując jej swoje wsparcie. Khriza czuła, że nie musi nic przed nim ukrywać, roztaczał wokół siebie aurę zaufania.
– J-ja... Przez wiele księżyców w ogóle nie przejmowałam się nauką... Moimi obowiązkami, żeby szybko dorosnąć i stanowić wsparcie dla stada, a teraz jest już za późno. Moje siostry już dawno zdobyły swoje wymarzone rangi, a ja... – spuściła nieco łepek. – Nikt mnie nigdy nawet nie nauczył biegać... -szepnęła ledwie słyszalnym głosem.
Wstydziła się tego. Wstydziła się siebie, tego, co reprezentowała. A nie reprezentowała kompletnie nic. Przynosiła jedynie wstyd swojemu stadzie, a przede wszystkim swoim rodzicom.
W tym momencie, gdy wyrzuciła to z siebie miała ochotę zapaść się pod ziemię, zniknąć samcowi z oczu. Spodziewała się, co może teraz o niej myśleć, chciała tego uniknąć. Zdawała sobie sprawę z tego, jak wieloma złymi słowami można ją opisać, jednak za wszelką cenę nie chciała usłyszeć tych słów z pyska innego smoka.

: 07 maja 2019, 18:15
autor: Poszept Nocy
– Zdecydowanie nie jest to zbrodnia na poziomie zabójstwa. – Zaśmiał się krótko. – Nie jesteś pierwszą i ostatnią smoczycą, która beztrosko spędziła młodość. Oczywiście nie jest to do końca dobre. Masz dużo szczęścia, że nie napotkałaś drapieżnika lub negatywnie nastawionych smoków! Źle mogłoby się to skończyć, a bez magii nie wezwałabyś nawet pomocy.
Srebrne ślepia spojrzały karcąco na smoczycę, ale nie miało to w sobie mocy. Poszept wciąż zachowywał pogodną postawę. A po swojej krótkiej reprymendzie wstał energicznie i ułożył skrzydła wygodnie przy bokach.
– Trafiłaś za to doskonale, bo jestem piastunem mojego stada. Jeśli chcesz możemy szybciutko zaradzić podstawowym brakom. Bieg na początek? – Zaproponował z ciepłym uśmiechem.

: 08 maja 2019, 23:42
autor: Kojąca Głębia
Khriza skuliła się lekko, gdy usłyszała o tym, że miała szczęście, że nie spotkała drapieżnika. W jej łebku już pojawiła się wizja, jak jakiś wielki, straszny potwór atakuje ją i rozrywa ją pazurami. A wrogie smoki? Nie potrafiła sobie tego nawet wyobrazić... Z pomocą magii mogliby zrobić z nią co tylko chcą, a ona nie byłaby w stanie nic zrobić. Była jak małe, bezbronne pisklątko, o które ktoś musi się martwić, bo sama nie mogłaby sobie poradzić.
Patrzyła się jak samczyk wstaje, nie rozumiejąc za bardzo co chciał zrobić. Po chwili jednak, gdy usłyszała jego słowa, zrozumiała, że chciał jej pomóc. Zaproponował jej właśnie pomoc. Patrzyła się przez chwilę nieco zdziwiona na pyszczek futrzastego jegomościa, a następnie skinęła delikatnie łebkiem, rozluźniając się. Nie mogła mu odmówić.
– T-tak... I... Dziękuję ci...
Nie mogła uwierzyć w to, że spotkała tak miłą osobę i to całkiem przypadkowo.

: 11 maja 2019, 12:51
autor: Poszept Nocy
Na zgodę Wodnej odpowiedział delikatnym uniesieniem kącików pyska. Znakomicie. Oboje na tym skorzystają – Poszept Nocy nieczęsto miał okazję uczyć starsze smoki i będzie mógł zweryfikować swoje podejście. Nieznajoma – której imię wciąż było niewiadomą, ale Akaer nie przejmował się podobnymi szczegółami – będzie jego kolejnym testem. A Ognisty da z siebie wszystko.
– Stań wygodnie na lekko rozstawionych i ugiętych łapach. Skrzydła trzymaj przy bokach, a ogon tak by nie szurał po ziemi. Będziesz go wykorzystywać do utrzymania równowagi. – Zaczął, a jego srebrne ślepia bacznie obserwowały reakcję Wodnej i jej odpowiedź na polecenia. – Zacznij iść do przodu i spróbuj stopniowo przyspieszać. Coraz szybciej przekładaj łapy, ale staraj się zachować jeden rytm – będzie łatwiej uniknąć potknięcia się.

: 06 lip 2019, 23:17
autor: Kojąca Głębia
Nieco niepewnie uniosła kąciki pyszczka w uśmiechu. Była niezwykle wdzięczna ognistemu za to, że zaoferował jej pomoc, chociaż sama nie była w stanie tego wyrazić. Khriza to bardzo cicha i nieśmiała smoczyca, niewiele się odzywa, toteż nie potrafiła należycie podziękować nieznajomemu.
Słuchała jednak uważnie samca. Wodna była bardzo dobrym słuchaczem. Przez chwilę myślała o jaką pozycję Ognistemu chodzi, po chwili jednak stopniowo ustawiała się tak, jak jej kazał. Rozluźniła mięśnie, rozstawiając nieco szerzej łapki. Stanęła na nich wygodnie, stabilnie, a następnie zgięła je nieco, obniżając swoją pozycję. Skrzydła złożyła wygodnie, luźno dociskając do boków, natomiast ogon nieco uniosła, trzymając go na rozsądnej wysokości.
– O tak? -zapytała swojego nauczyciela, a po uzyskaniu odpowiedzi wykonała drugie polecenie.
Zaczęła iść przed siebie, utrzymując taką pozycję. Rytmicznie przekładała łapy, a w miarę przebytej odległości, nieco przyspieszała. Jej łapki miarowo poruszały się coraz szybciej. Khriza skupiła się głównie na utrzymaniu równowagi. Miała nadzieję, że nie wywróci się zbyt szybko...

: 07 lip 2019, 20:15
autor: Poszept Nocy
– Dokładnie tak! Spróbuj nieco przyspieszyć i pomagaj sobie ogonem w utrzymaniu równowagi. – Zawołał z uśmiechem Ognisty. – Przebiegnij jeszcze tak kawałek i spróbuj zawrócić. Wygnij szyję i tułów w łuk w stronę w którą chcesz skręcić, a ogonem balansuj po przeciwnej. Łapy będzie Ci wygodnie stawiać nieco pod kątem. I gdy zobaczysz przed sobą mnie, wyprostuj się by biec w moją stronę. A jak tu wrócisz to wyhamuj ostrożnie, coraz wolniej przekładając łapy. Uważaj na ogon – będzie leciał Ci pomiędzy tylne łapy, nie potknij się.
Przekazał Wodnej kolejną porcję uwag i poleceń. Uważnie obserwował jej poczytania, zarówno by móc ją ocenić, jak i zareagować gdyby miało stać się coś nietypowego. Ale póki co radziła sobie bardzo dobrze.

// Raport Bieg I po Twoim poście.

: 07 lip 2019, 23:38
autor: Kojąca Głębia
Przestawiała łapy coraz szybciej i szybciej, wedle rady swojego nowego kolegi, starała się również pomagać sobie ogonem, aby utrzymać równowagę.
– To... To działa! -powiedziała uradowana.
Była lekko podekscytowana nowo nabytą umiejętnością. Nowy, szybszy sposób przemieszczania się nie był taki trudny, jak sądziła. Ah, no tak, przecież to jeszcze nie wszystko! Ognisty opowiedział jej jeszcze jak skręcać i hamować. W głębi czuła intuicyjnie, jak powinna to robić, jednak każda rada była niezwykle cenna, nie ignorowała żadnego słowa.
Wygięła się nieco w prawą stronę, a łapy jakoś tak same ustawiły się pod kątem. Szyję wygięła mocno, a ogonem cały czas balansowała, w końcu, to on był tutaj odpowiedzialny za równowagę, gdyby nie on, najpewniej wywróciłaby się po pierwszym kroku. Bardzo uważnie go pilnowała. Odruchowo wbiła nieco pazurki w ziemię, a gdy po ostrym zakręcie, była już naprzeciwko Ognistego, ponownie ustabilizowała swój bieg. Stopniowo zwalniała, coraz wolniej stawiając łapy na ziemi, po chwili przeszła do truchtu tylko po to, aby zatrzymać się w odległości jakiegoś ogona od samca.
Uśmiechnęła się delikatnie, niepewnie w jego stronę, jakby miało to być nieme podziękowanie za to, czego jej dzisiaj nauczył.