Strona 19 z 27
: 07 mar 2021, 13:45
autor: Gadzi Szał.
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Omiótł wzrokiem Stoicką bardzo uważnie, może nawet natrętnie ... tym razem. Chciał się po prostu napatrzeć z bliska, skoro już sobie tutaj tak stoją na zimnej ziemi. Podrapał pazurami ubity grunt, jakby w zamyśleniu...
– W sumie mi to też obojętne, liczą się dla mnie smoki które dobrze znam a nie te, które umarły sto księżyców temu
Dodał do swojej wypowiedzi na temat tego, że to
chyba nie jest miejsce sprzyjające dobremu nastrojowi. Jemu tam akurat dopisywał, żył sobie po swojemu a najlepsze było obserwowanie jak zmienia się jego własne ciało. Może w przyszłości zacząłby to wykorzystywać?
– Moja matka nie pokazała nam kodeksu tylko go wyrecytowała, kazała zapamiętać i tyle. Ale może faktycznie znajdę nauczyciela, lub zapytam się jej, żeby mnie nauczyła odczytywać runy
Skomentował krótko, chociaż faktycznie umiejętność rozumienia tych znaczków na pewno nie raz się przyda. Zamierzał właśnie odejść z tego miejsca, jednak natknęłą go myśl. Spojrzał na Szarlotkę i zapytał
– A może chciałabyś pójść ze mną w jakieś lepsze miejsce i poopowiadałabyś mi o twoim świecie? Bo wiesz, jesteś dla mne dość ciekawa, jesteś smokiem ale żyłaś dłuższy czas poza naszymi terenami...
: 24 kwie 2021, 4:04
autor: Mackonur
//Jeszcze inny czas
To była kolejna wizyta Mackonura na cmentarzu. To było zaraz po odwiedzinach bogini Valanyan. Postanowił, że będzie takim... strażnikiem kurhanów Wody! Gdy przybył tu pierwszy raz, miejsce było trochę zapuszczone i brakowało wielu pamiątkowych tabliczek. Wyczyścił wszystkie obecne, dodał wiele nowych, ale także udekorował część za pomocą ślicznych kamyczków i kwiatków. Tym razem przyniósł ze sobą cały worek kamyków wyłowionych z rzeki, oraz przeróżnych roślin, w końcu biały puch już dawno sobie poszedł, a zieleń zaczęła na nowo odżywać. Axarus zaczął od wyczyszczenia kurhanów Wody, które się ubrudziły od czasów jego ostatniej wizyty, potem przyszedł czas na kwiatki. Stare wchodziły do torby, której właściciel później je gdzieś zakopie, co by znowu przyczyniły się do cyklu życia. Zostały zastąpione przez nowe. Gdy już miejsce doprowadził do porządku, przyszedł czas na nieco bardziej... osobiste sprawy. Stworzył dwa kamienne nagrobki w formie zdobionych tabliczek, ozdabianych dodatkowo drewnem. Należeć miały do Kojącej Głębi i Dymiących Zgliszczy. Przy Khrizie nieco zżerało go poczucie winy. Może gdyby przyszedł do jej groty szybciej... może coś dałoby się zrobić? Przy Dymkowym grocie spędził trochę czasu, jednocześnie drapiąc się po grzbiecie drewnianą repliką jego łapy, co naprawdę się sprawdzało – idealna drapaczka, ale i też wzór kończyny! Ostatecznie Mackonur zostawił ją na kurhanie, co by potomni mogli na zawsze oglądać łapę.
Na sam koniec, tak jak ostatnio, został dłużej przy miejscu pamięci Hexaris. Nie mówił nic, tak po prostu sobie myślał. Ciekawie byłoby ją poznać, ale już nic nie był w stanie z tym zrobić. Siedział tak do samego zmierzchu, czasami grając ze swoim krabem Ctouklissem w "Kamień, listek, szczypce", ale kompan niczego się nie nauczył! Zawsze wybierał szczypiec, cóż to więc za gra, skoro zna się każdy ruch przeciwnika? Trzeba będzie nauczyć krabika kilku nowych ruchów. No... ostatecznie przyszedł czas na powrót do Przystani. Axarus zostawił przy kurhanie Hexaris wszystkie roślinki i kamyki, które mu zostały, po czym ruszył w stronę Terenów Wody.
: 14 cze 2021, 10:44
autor: Jaśniejąca Konstelacja
Nie była pewna po co tu przyszła, to przecież nie tak że ktokolwiek tu pogrzebany był z nią spokrewniony. Chociaż, może? Wiśnia dalej tliła w sobie płomyk nadziei pchający ją ku takiej myśli. Jej "rodzice" ją porzucili, to jasne, ale czy to oznaczało, że inna część jej rodziny nie żyła pod dawną barierą?
Zatrzymała się w miejscu z którego miała mniej więcej tę samą odległość do wszystkich stadnych kurhanów. Bycie w Wodzie było zasadniczo przypadkiem, jej jajo mógł znaleźć ktokolwiek – lub cokolwiek – więc nie była taka pewna czy powinna szukać jakichkolwiek wskazówek akurat tam. Z drugiej strony, co jej dadzą imiona? Przygryzła dolną wargę. Po chwili wahania skręciła ku najstarszemu – jak sądziła – kurhanowi, Stada Ognia. Pochyliła łeb by przyjrzeć się naprawdę licznym słowom które nakreślały smocze szpony na przestrzeni wieków. Raczej nie kojarzyła żadnego z nich, to ślepy strzał z jej strony...
// Szara Rzeczywistość.
: 14 cze 2021, 19:17
autor: Szara Rzeczywistość
A czemu Jaah tutaj się znalazł? Równie dobrze mógł iść gdziekolwiek tego wieczoru, jednak wieczorne spacery świetnie działały na odnowienie jego bólu w łapie... Nie żeby chciał, po prostu nie zamierzał zmieniać swojego aktywnego życia tylko z powodu jakiegoś bólu łapy. Poza tym zagalopował się. Opowiadał pisklakowi w torbie jakąś historię, a w sumie to opowiedział ich kilka, mniejszych lub większych... Nawet nie zauważył, że Aoha zasnął.
– ... Wygrał bo był przygotowany i skupiony, a królik był niezdyscyplinowany i pewny siebie.
Dokończył akurat do czasu, aż pierwszy Kurhan wyrósł mu jak spod ziemi. Jaah miał tendencje do tego, że się po prostu nie rozglądał.
– Doszliśmy do cmentarzyska. Tutaj wypisuje się jakieś ckliwe słówka dla zmarłych, aby poudawać, że ich śmieć po dwudziestu księżycach kogoś obchodzi.
Uzdrowiciel położył torbę na ziemi i chwilę czekał, rozejrzał się... Ah, nie spodziewałby się jej akurat tutaj... W sumie daleko nie była i pewnie już go usłyszała.
– Ty mnie w ogóle słuchasz?– Rzekł w stronę torby, którą na chwilę otworzył, a potem ponownie zamknął, kiedy okazało się, że mały zwyczajnie śpi. Temperatura na pewno wymęczyła go, a że mieli ciężką przeprawę przez tereny wspólne w pełnym słońcu... to już nawet nie warto wspominać.
Jaah podniósł znów wzrok do góry na samicę, która była oddalona o... około trzy ogony? Mniej więcej.
: 16 cze 2021, 14:43
autor: Jaśniejąca Konstelacja
Ściągnęła brwi w zastanowieniu kiedy udało się jej odczytać blednące w kamieniu słowa.
– "Pamiętajcie, że to były dzieci Ognia. I strach kulił się na ich widok, a ryk ich mówił, że żyli. Całemu światu na złość." – Wyrecytowała pod nosem, niewyraźnym głosem. Huh. Słup wyglądał na coś, co nie zostało tu postawione przez smoka.
Samica uniosła ostrożnie łapę i sunęła palcami po wyrytych imionach. Niektóre z nich powtarzała cicho pod nosem, a ilekroć jej szpon delikatnie przesunął się przez wypłowiałe już napisy, odrobina jej maddary pomogła odrestaurować tę skromną pamiątkę. Zauważyła też, że niektóre smoki zostały uhonorowane czymś więcej niż tylko imieniem. Znaczna część nosiła ze sobą jakąś historię. Zatrzymała się na tym ostatnim. Trzask Płomieni. Przywódca. Jak tak teraz zerknęła w górę, to całkiem sporo smoków miało na kurhanie wyryty człon Ognia lub Płomienia. Czyżby przywódcy Stada Ognia nie dożywali spokojnej starości, emerytury?
Jeszcze jedno imię przykuło jej uwagę.
– "Czempion Viliara"... – powtórzyła.
I nie, nie była świadoma obecności innego smoka. Nawet gdyby go usłyszała, tym bardziej by się nie odwróciła. Nie miała ochoty na towarzystwo, w innym razie by nie przyszła na cmentarz.
: 16 cze 2021, 17:04
autor: Szara Rzeczywistość
Trzy ogony... To niewiele jeśli wziąć pod uwagę, że Jaah raczej miał tendencje mówić głośno i wyraźnie. To jednak nic nie zmieniło, samica wydawała się go nie zauważyć... Najwyraźniej nie tylko on miał problem z percepcją. Nie, przecież nie ruszy do niej od tak! Zdawał sobie sprawę z tego, że Ametyst prawdopodobnie wolała być sama... albo przynajmniej pozbawiona jego towarzystwa. Skończyło się na patrzeniu na to co czyni...
Obserwował ją... Starał się rozgryźć o czym myśli i co czuje. Sama mu tego nie zdradzi, więc musiał się jej uważnie przyglądać. Czy na pysku malował się smutek, może obojętność, zaciekawienie...? Czy w końcu spojrzy mu w ślepia, a potem zwyczajowo odwróci wzrok? Czy zaciśnie wargi?
Trzeba uważnie przyglądać się światu, w nadziei, że świat wreszcie zauważy Ciebie... Czasami też trzeba pomóc szczęściu, ale jeszcze nie teraz.
Skoro już tutaj siedział bez celu to przynajmniej mógł poobserwować jej zachowanie, spróbować zrozumieć co nią kierowało? Bez powodu tutaj nie przybyła zapewne.
Czego szukała pomiędzy tymi ckliwymi słowami jakiś nieznanych sobie smoków? Pocieszenia, drogi, a może wyjaśnienia? Czy ona przypadkiem nie szukała samej siebie, tylko dlaczego to robiła pośród trupów?
Niektórzy rodzą się po to, aby byli nieszczęśliwi i unieszczęśliwiali innych. Rodzą się jako ofiary boskich, niezrozumiałych dla nas machinacji, króliki doświadczalne boskiej mechaniki, buntownicy na zasadzie przydzielonej im roli, którzy jednak zgodnie z okrutną logiką boskiej komedii przychodzą na świat z podciętymi skrzydłami... Tak postrzegał w większej mierze właśnie ją, ale czy on był lepszy? On stał w szeregu obok niej, tyle że koś pomiędzy nimi postanowił postawić drzewo, albo wysoką górę...
Torbę zostawił, zrobił parę kroków. Zatrzymał się.
Nie.
Czemu miałby ją niepokoić? Może celowo go ignorowała?
: 17 cze 2021, 20:22
autor: Jaśniejąca Konstelacja
Żadne z imion na tym kurhanie jej nie pomogło, ale poczuła się odrobinę lepiej z myślą, że pomogła odrestaurować tę część historii. Może powinna robić to regularnie? Ciekawe które stado miało najwięcej spisanych poległych. Odsunęła się kilka kroków w tył i odwróciła z myślą udania się na kurhan Ziemi stojący naprzeciwko...tylko po to by zauważyć, że wcale nie była tu sama.
Siłą rzeczy czerwień oczu Szarej Rzeczywistości spotkała się z zielenią Pestki Wiśni. Trudno powiedzieć co poczuła na jego widok. Na pewno coś ją ścisnęło w piersi, ale kłócąc się sama ze sobą usprawiedliwiała to zwykłym zaskoczeniem. Trwała tak w ciszy, o ile sam nie odezwał się jako pierwszy stosunkowo szybko. Jeżeli nie to po kilku uderzeniach serca zerwała kontakt wzrokowy – który jak na siebie i tak utrzymała rekordowo długo – i obróciła się na pięcie by skręcić w lewo. No to jednak kurhan Wody. Udała się w milczeniu w tamtą stronę i przystanęła przed kolumną.
: 18 cze 2021, 8:03
autor: Szara Rzeczywistość
Ah tak, tylko szkoda, iż nie potrafił czytać jej uczuć. Kiedy spojrzał w jej zielone ślepia nie myślał o niej tylko o sobie. Ich relacja wydawała mu się mętną trucizną, która płynęła przede wszystkim od niego. Nie potrafił jej pocieszać, nie potrafił też wymusić na niej relacji, albo wręcz zerwania jakiegokolwiek kontaktu.
Odwróciła się, a on nadal nie był pewny co zrobić.
– Chyba jest lepiej...?
Rzekł w końcu kiedy już była w drodze do kolejnego kamienia.
Obserwował przez chwilę oczywiście jej zad, a potem sam podszedł do kurhanu ognia. Nic nie dopisała, ale... odnowiła jakieś napisy? Po co?
Samiec przeczytał dwa ostatnie napisy i westchnął. Rozumiał że za te słowa odpowiadały bliskie osoby tych zmarłych, ale czy cokolwiek zmieniały? Wątpił...
Cofnął się powoli po swoją torbę w której spał niewielki pisklak.
– Idziemy młody, nic tu po nas.
Powiedział do śpiącego i zarzucił sobie torbę przez szyję. Zajrzał jeszcze do niej, aby się upewnić że Aoha dalej śpi, a potem... znów poniósł wzrok na samice. Chyba faktycznie powinien zostawić ją w spokoju.
: 20 cze 2021, 12:05
autor: Jaśniejąca Konstelacja
Jeżeli usłyszała jego pierwsze słowa to nic sobie z tego nie zrobiła. Sięgnęła palcem lewej przedniej łapy do kurhanu Wody i planowała odrestaurować najstarsze napisy, jednak kolejna wypowiedź – choć zamącona odległością – spowodowała u niej spięcie w mózgu. Szpon Pestki niefortunnie się wygiął i naparł na kamienną kolumnę, ułamując się w połowie. Zacisnęła szczęki by stłumić ryk bólu, ale nie powstrzymała go całkowicie. Zaklęła pod nosem, głosem o oktawę za wysokim niż ten którym zwykle przemawiała.
– Szla-, szlag, a niech to – mamrotała sama do siebie, próbując znaleźć ułamany pazur, który zapewne wylądował gdzieś w trawie. Głowa jej huczała od nadmiaru potencjalnych teorii. Nie widziała żadnego pisklaka u boku Szarej Rzeczywistości, ale nie wykluczała opcji w której ten chował się w jego torbie. Aż się skwasiła na pysku na samo wspomnienie o tym, że jej również oferował coś takiego gdy była młodsza. No tak, zestarzała się, to przestała być interesująca.
: 20 cze 2021, 12:31
autor: Szara Rzeczywistość
A on akurat wtedy na nią spoglądał. Natychmiast zaczął analizować to co się stało. Nadmierne naciśnięcie na kamień? Przecież nie była pisklęciem, a raczej coś ją poruszyło w tym jego odejściu. Hm... Nie ma czegoś takiego jak przypadek. Cóż to bowiem jest przypadek? To tylko usprawiedliwienie tego, czego nie jesteśmy w stanie zrozumieć!
A on powoli może i rozumiał? Teraz stale myślał o tym, że robił więcej niż powinien, ale czy potrafiłby odpuścić?
Westchnął, przewrócił ślepiami. Przecież jej tak nie zostawi, nawet w złamanym pazurze może wytworzyć się coś paskudnego.
Podszedł, stanął za nią.
– Pokaż.
Rzekł i poczekał. Czy znowu spotka się z lodową ścianą? Czy znów będzie musiał samodzielnie wymusić na niej reakcję? Czy miał jeszcze siły na wymuszanie od niej czegokolwiek ?
: 20 cze 2021, 12:42
autor: Jaśniejąca Konstelacja
Stała na trzech łapach, czwartą miała podkuloną przy piersi. Skrzydła miała nieco krótkie, jak to jaskiniowy, i akurat teraz przeklinała się za to w myślach. Nie żeby miała na to jakikolwiek wpływ – zwyczajnie pora, miejsce i okoliczności nie mogły być już bardziej niesprzyjające. Położyła ogon na ziemi, co dało jej ułudę balansu. Przynajmniej się nie wywróciła.
"Pokaż". Ugh, spadaj. Po tym co usłyszała nie miała najmniejszej ochoty na kontakt z tym smokiem. Pech chciał, że był uzdrowicielem. A ona nie miała pojęcia czy ułamany szpon wymagał jakiegokolwiek leczenia. Nie chciała martwić taty, zawsze ograniczała skarżenie się na rany gdy chodziło o Żabę. Bąknęła więc coś pod nosem i wyprostowała łapę do tyłu, w trochę nienaturalny sposób. Mięśnie barku ją zabolały od takiego manewru, ale trudno. Przynajmniej dzięki temu, że plagijczyk stał za nią, nie musiała mu patrzeć w pysk.
: 07 sie 2021, 21:35
autor: Szara Rzeczywistość
Przez chwilę patrzył na nią i jej łapę, potem ściągnął torbę, otworzył ją, przesunął pisklę i wyciągnął trochę nawłoci, którą zmiażdżył i obłożył złamany pazur. Złapał ją oczywiście za łapę, a kiedy było mu niewygodnie to po prostu przeszedł nad torbą i stanął bokiem do samicy, ukłądając łapę w naturalny sposób.
Maziaja była na miejscu, więc puścił ją i rozejrzał się, aby odnaleźć złapany szpon. Poszukiwania były owocne, ale chwilę trwały, uzdrowiciel nawet zdążył w tym czasie wywalić już resztki liści z 'opatrunku'.
W końcu z pazurem, ponownie złapał za jej łapę i przyłożył go do miejsca, które było pierwotne dla niego. Drobne wniknięcie maddarą w jej ciało, nadbudowa białkiem, pomoc we wchłanianiu zielska, uspokojenie uszkodzonych nerów i naprawa... Samiec kompletnie pochłonięty swoim zadaniem (na szczęście) wcale nie patrzył na nią. Dopiero teraz, kiedy łapa była uleczona, on poniósł wzrok. z jej kończyny na ślepia, które raczej z tej pozycji powinny być lda niego widoczne.
: 11 sie 2021, 13:08
autor: Maros
W końcu dotarła na miejsce, a celem ich podróży był Kurhan Wody.
Cień, po drodze wysłany do obozu, dotarł chwile po nich, niosąc przy pomocy maddary dwa spore futra. Ciało ułożyła w odpowiednim miejscu, tak by Pełnia nie zauważył go o razu i przykryła jednym z futer. Chciała oszczędzić mu szoku i gwałtownego zderzenia z faktem śmierci partnerki.
– Możesz przylecieć do Kurhanu Wody?– przesłała mu mentalną wiadomość siląc się na spokojny ton. Podczas długiego spaceru, jaki mieli tu z gór zdołała nieco ochłonąć. Odreagować mogła później, teraz ważny był brat i jak on to przyjmie.
– Będę miała do ciebie później niewielką prośbę, chciała bym odnowić zapas ziół, a nie mam szczęścia do tych które są mi potrzebne.– powiedziała jeszcze do Żaby i czekała.
: 13 sie 2021, 2:27
autor: Wspomnienie Nocy
Był zdziwiony. Kurhan Wody? Dlaczego akurat tam? Zaskoczony przekazał krótko siostrze, że przybędzie. Zostawił dzieciaki z kompanami, powiedział, że za niedługo wróci i zebrał się do drogi. Nie miał tego dnia zbyt wielu zajęć, dlatego też wkrótce wylądował przy siostrze, przyglądając jej się z pytaniem w kocich ślepiach.
– Czy coś się stało? Wszystko w porządku? – zapytał czujnie. Chyba nic nie stało się któremuś z jej dzieci lub Ferworowi? Wezwanie na cmentarz nie mogło być przypadkowe.
: 13 sie 2021, 11:14
autor: Żabi Plusk
Nie miał zamiaru zostawiać siostry w takim momencie samej, dlatego ruszył tuż za nią do Kurhanu Wody, starając się jej jakoś w trakcie drogi pomóc z transportem ciała wojowniczki. Zaś gdy dotarli na miejsce, w ciszy obserwował Fille, która zdecydowała się przykryć martwą Ostoję futrami, zapewne aby nie zaskoczyć ich brata tak szokującym widokiem już na starcie. I wtedy wyczuł w powietrzu maddarę, co świadczyło najprawdopodobniej o tym, że smoczyca posłała wiadomość do Pełni. Więc… pozostawało im tylko czekać. Dosiadł się do boku siostry, dając jej tym samym wyraźny znak, że może na niego liczyć i że nie jest z tym sama.
– Hm? Oh, jasne, jakoś się dogadamy – odpowiedział na jej prośbę, starając się delikatnie uśmiechnąć.
A gdy na miejsce przyleciał brat, powitał go skinieniem łba i obdarzył smutnym spojrzeniem. Nie odezwał się, wyjaśnienia pozostawiając siostrze, jako że to ona natknęła się na Ostoję w górach. Dlatego też siedział i milczał, uważnie obserwując Pełnię, zastanawiając się, jak przyjmie tę wiadomość, choć domyślał się oczywiście, że na pewno nie lekko. W końcu to była jego partnerka, nawet jeśli ostatnio doszło między nimi do sprzeczki. Uzdrowiciel naprawdę mu współczuł, bo to już drugi raz, kiedy samiec musiał zmierzyć się ze stratą kogoś tak bliskiego. Ostatnim razem odrzucał jakiekolwiek wsparcie, choć to było po części zrozumiałe, bo każdy na swój sposób radził sobie z tak ciężkimi sytuacjami. Co nie zmienia faktu, że Żaba przez cały ten czas się o brata niepokoił, bo widać było wyraźnie po nim, jakie piętno na nim odejście Pajęczej odcisnęło. Ale po jakimś czasie jego stan uległ poprawie i wszystko wróciło na całe szczęście do normy, więc uzdrowiciel martwił się, jak przeżyje to brat teraz. I czy znów zdecyduje się mierzyć z tym sam.
: 13 sie 2021, 15:46
autor: Maros
Czekała na brata, już widziała go na niebie gdy do łba doleciała mentalka. Spięła się na moment, spoglądając na Żabę oraz gdzieś na bok.
– Powiedz mu, ja muszę coś zrobić.– rzuciła z błagalnym spojrzeniem, by ten tu został i ogarnął sprawę z Pełnią. Zaraz po tym odleciała jak najszybciej.
// zt
: 14 sie 2021, 15:24
autor: Żabi Plusk
– ...co? – obrócił łeb akurat w tym momencie, gdy Chaos poderwała się do lotu. Coś było nie tak. I nie chodziło tu raczej o to, że bała się konfrontacji z Pełnią. Żaba naprawdę wątpił, by z takiego powodu wybyła nagle bez wytłumaczenia w jakieś inne miejsce. Zresztą widać było po niej, że coś się stało. Tylko co? Ledwo powstrzymał się od podążenia za nią, dosłownie w ostatnim momencie. Nie mógł przecież zostawić tutaj brata samego i to na dodatek bez wyjaśnień. Nie w takim momencie. – Fille, co się dzieje? Gdzie lecisz? Odpowiedz, proszę – przesłał jej zaniepokojoną wiadomość mentalną, obserwując jej oddalającą się sylwetkę w oddali. Może to nie było nic poważnego? I jak zwykle odzywała się jego paranoja? Tylko dlaczego poleciała tak nagle, praktycznie bez słowa? Zacisnął kły i potrząsnął łbem, starając się opanować emocje i zatrzymać potok nieprzyjemnych myśli. Spokojnie, zaufaj jej.
Spojrzał na brata, widocznie zbity z tropu i zupełnie nieprzygotowany na taki przebieg wydarzeń. Wziął głęboki wdech.
– Fille... chyba była na spacerze w górach, nie wiem. Ale w każdym bądź razie znalazła tam... już martwą Ostoję, którą dopadła choroba wysokogórska. Wygląda na to, że zapuściła się sama za wysoko i na za długo w góry, a to... jest praktycznie pewna śmierć dla każdego smoka, który nie jest smokiem górskim, jeśli nie zejdzie się na dół jak najszybciej, gdy tylko zacznie się czuć pierwsze objawy choroby – wytłumaczył na spokojnie, choć skulił po sobie delikatnie uszy. Następnie podszedł do miejsca, w którym ich siostra ułożyła ciało wojowniczki, wskazując je tym samym bratu. Nie zdejmował jednak futer, nie wiedząc, czy Pełnia w ogóle chciał oglądać ten widok. – Fille wezwała mnie na miejsce, nie wiem po co, możliwe, że myślała, że da się ją uratować. Tak przynajmniej przypuszczam. Ale było już niestety za późno – westchnął cicho, na moment wbijając wzrok w ziemię, choć po chwili znów zerknął na czarodzieja. – Przykro mi – odparł zasmuconym, współczującym tonem. Po czym odsunął się lekko na bok, by dać bratu przestrzeni, nie mając pojęcia jak zareaguje na tę wiadomość i jak to w ogóle przyjmie. I choć starał się skupić na Pełni całą swoją uwagę, myślami dalej był częściowo gdzie indziej, martwiąc się o Chaos oraz czekając niecierpliwie na jakąkolwiek wiadomość zwrotną z jej strony.
: 15 sie 2021, 2:01
autor: Wspomnienie Nocy
Wspomnienie zaczynał czuć irytacje, gdy Fille niespodziewanie zerwała się do lotu i tak po prostu ich zostawiła. Co się znów działo i dlaczego nikt mu niczego po raz kolejny nie mówił? Samiec zmrużył swe kocie ślepia. Żaba wyglądał na tak samo zaskoczonego, jak Pełnia, więc pewnie się tego nie spodziewał.
~ Co się stało, że się tak zerwałaś? ~ posłał wiadomość za siostrą, po czym zwrócił się do brata.
– Czy jesteś w stanie wyjaśnić mi o co chodzi? – zadał mu pytanie z całą cierpliwością, na jaką było go stać. Później tego pożałować, gdyż w gruncie rzeczy wolałby nie znać odpowiedzi. Ostoja... Martwa? Spodziewał się, że wróci do Ziemi lub porzuci ich jak Pająk i odejdzie w świat, ale nie, że zginie. Zamarł, wpatrując się tępo w Żabę, który był obecnie rozproszony dziwnym zachowaniem Chaos. Cóż. Pełnia był w tym momencie zbyt otępiały, żeby irytować się, że nawet w takiej chwili jest spychany na inny plan. Z wahaniem podszedł do okrytego ciała i odsłonił je do połowy, by upewnić się, że to nie jest głupi żart. Nie był. Pełnia stał jak sparaliżowany, po czym opuścił łeb i przytulił się do niej po raz ostatni.
– Nie rozumiem... Czy rozmawiała z Wami od czasu tamtego dnia? Mówiła coś, co mogłoby sugerować, że chce... Odejść? – zapytał cicho. Na moment zamknął oczy, cofnął się i okrył prędko ciało, nie chcąc dłużej na to patrzeć i zapamiętywać Ostoję w sposób, na który nie zasługiwała. Popełniła błędy, jej sytuacja była napięta i trudna, lecz wciąż miała rodzinę. Swoje pisklęta, na których tak jej zależało, tą całą swoją rodzinę w Pladze oraz jego. Przede wszystkim jego. Pełnia wbił pazury w ziemię z żalu i rozczarowania. Po odejściu Pająk długo był nieszczęśliwy, lecz dzięki Zimie pozbierał się i związał z nią swój los, dając sobie oraz innym drugą szansę. A teraz stał nad ciałem zmarłej partnerki, która zginęła na własne życzenie... Bo przecież nie zrobiła tego przez przypadek, prawda? Nie była przecież aż tak glupia i musiała wiedzieć, co robi.
– Sahida... – wymruczał niemalże szeptem. Musiał ją pogrzebać. Nie mogła tu leżeć i gnić. Za pomocą siły własnych łap zaczął rozkopywac ziemie. Powoli, bez przekonania, gdyż wcale nie chciał tego robić. Nie chciał żegnać kolejnej partnerki w tragicznych okolicznościach i zastanawiać się przez resztę życia, czy gdyby postąpił inaczej, to czy Sahida wciąż by żyła i była szczęśliwa.
Praktycznie nie słuchał wyjaśnień brata, chociaż jego słowa do niego docierały i zapisywały się w pamięci. Będzie musiał dokładnie wypytać Fille o szczegóły, dowiedzieć się wszystkiego czego będzie tylko mógł. Co powie dzieciakom? Jak to zniosą, jak zareagują? Niektóre z nich jedna matkę już straciły. Będą potrzebowały dużo czasu, by sobie z tym poradzić, tak samo jak Pełnia, który poniekąd znosił drugą żałobę. Historia lubiła się powtarzać, a on nie uczył się na błędach i sam był sobie winien. Powinien wyciągnąć wnioski z sytuacji Pajęczej. Ale to był ostatni raz, nigdy więcej nie będzie mieszał się w kolejne partnerstwo. Z jakiegoś powodu to kończyło się tragicznie dla drugiej ze stron i posiadanie drugiej połówki nie było przeznaczeniem Wspomnienia.
Przywódca odetchnął cicho, gdy grzebał swą partnerkę. Nie odzywał się, milczał, acz wyraz jego pyska jasno wskazywał, jak źle to znosi. Jakby tego było mało niedługo później spadła na nich prawdziwa burza. Słuchając słów Chaos trwał nieruchomo, a żal ustąpiła miejsca zaciętości. Stało się to, czego obawiał się wiele księżyców temu, gdy gonił za Sasanką i zawracał ją do Wody w momencie jej spotkań z Szarym. W końcu jej znajomości z Plagą skończyły się tragicznie i młoda czarodziejka niemalże się doigrała. Dobrze, że potrafiła się bronić. Wspomnienie otrzepal się z ziemi i po raz ostatni pożegnał się z Ostoją. Nie miał nawet czasu, by porządnie ją opłakać, jako że był potrzebny gdzie indziej. Oby mu to wybaczyła.
– Chodźmy – rzucił do Żaby, nie wątpiąc, że ten również to wszystko słyszał, pewnie nawet wcześniej od Wspomnienia, co nie byłoby dla niego żadnym zaskoczeniem. Rozwinął skrzydła, skoczył w powietrze i pofrunął w kierunku wskazanego miejsca, spychając żal oraz żałobę na bok. Był potrzebny i nie mógł zostawić siostry oraz dzieciaka brata w potrzebie. Dał znać siostrze, że pomoc jest w drodze, że będą najszybciej jak to możliwe, żeby broniła ich i trzymała się, i frunął zgodnie z obietnicą tak prędko, jak pozwalały mu na to skrzydła.
: 18 sie 2021, 4:42
autor: Żabi Plusk
Pokiwał przecząco łbem.
– Nie wiem jak z Fille, ale ze mną nie – zresztą raczej nie miała powodu, by się akurat do niego zwrócić, zwłaszcza po tym, co się w grocie wspólnej stało. Choć on po ochłonięciu i przemyśleniu sobie całej sprawy, nie żywił już do smoczycy urazy, pozostał jedynie niesmak i resztki irytacji. Ale nic poza tym. Jednak wątpił, by z wojowniczką było podobnie, no i tak czy siak był raczej ostatnią osobą, która przyszłaby jej do głowy, gdyby naszło ją na chęć odbycia rozmowy na ten temat. Bądź co bądź… to już było nieważne. – Chociaż sądząc po reakcji Fille, kiedy przybyłem już tam na miejsce, raczej też zupełnie się tego nie spodziewała – dodał po chwili, po czym ponownie zamilkł na jakiś czas, by pozwolić bratu pożegnać się z partnerką. A gdy czarodziej zabrał się za pochowanie ciała, od razu ruszył mu z pomocą. Głównie dlatego, że nie chciał stać w takim momencie jak kołek, nie robiąc nic, ale przede wszystkim po to, by dać bratu znać, że nie jest sam. I że może liczyć na jego wsparcie.
Następnie podobnie jak Pełnia zaczął otrzepywać się z ziemi i już miał otworzyć pysk, aby coś powiedzieć, kiedy jego umysł musnęła wiadomość od siostry – wpierw informacja o tym, co się stało, a potem… potem cała reszta. Tłumaczenia Fille przeplatane przerażonymi wypowiedziami jego córki. Wciągnął z głośnym świstem powietrze do płuc i zastygł w bezruchu, wbijając zlęknione, skonfundowane i nieobecne spojrzenie w jakiś bliżej nieokreślony punkt w oddali. Wszystko nagle stało się niewyraźne. Takie zupełnie… nierealne. Płakał? Nie, nie wydawało mu się. Może? Nie był w stanie ocenić, był zbyt rozkojarzony. Zbity całkowicie z tropu. Słowa, choć wciąż zrozumiałe, zagłuszało donośne dudnienie w uszach. Jak pod wodą. Zaczynało mu powoli brakować powietrza w płucach, czuł w klatce piersiowej narastający ścisk. Z każdym kolejnym otrzymanym skrawkiem informacji coraz mocniejszy, silniejszy. Wdech, wydech, wdechwydechwdechwyde… To nie działa, skup się! Nie mógł teraz stracić kontroli, nie w takim momencie, gdy córka go potrzebowała. Kiedy stało się to, czego przez całe życie obawiał się najbardziej. I prawdę powiedziawszy nie obchodziła go ani trochę informacja o tym, że Sasanka próbowała plagijczyka zabić. Martwił się w tym momencie tylko i wyłącznie tym, co musiało się jej stać, że została do tego czynu popchnięta. Żaba przecież wiedział bardzo dobrze, że jego córka nie starałaby się nikogo zgładzić dla własnego widzimisię. Jej własne słowa były tego potwierdzeniem, choć samiec nawet ich nie potrzebował by wiedzieć, że się czarodziejka broniła. Że nie zrobiła tego celowo.
Stłumione polecenie brata, choć usłyszane przez uzdrowiciela, nie zostało zarejestrowane przez jego umysł. Na autopilocie rozprostował skrzydła i wzbił się w powietrze, kierując się we wskazane przez Fille miejsce i napędzany w głównej mierze buzującą w żyłach adrenaliną, starał się przez całą drogę lecieć jak najszybciej był w stanie.
: 07 paź 2021, 13:35
autor: Grad Skał
/Stoi od sierpnia, bierę
Wyjątkowo założył na łeb kościany łańcuszek od przybranej matki. Był już na tyle duży, że wiedział iż Ostoja nie była jego prawdziwą matką. Poświęciła mu jednak na tyle dużo czasu, że byłoby nie na miejscu jej nie odwiedzać. Wracał właśnie z kurhanu Wody. Szedł dumnym krokiem z lekko przymkniętymi ślepiami. Wilgoć osadziła mu się na łapach i kamieniach na łbie. Ech, nie przepadał za tym… suszenie miejsc przy łuskach trwało wieki. Strzepnął skrzydła i ziewnął. Nie wyglądał na bardzo przejętego wizytą, albo bardzo dobrze skrywał wszystko w środku. Oczywiście mimo dumnej postawy był czujny. W końcu był na terenach wspólnych więc ostatnim czego chciał było pozwolenie na to by ktoś go zaszedł.
: 07 paź 2021, 18:26
autor: Pogoń Brzasku
Nigdy nie była w tym miejscu. Słyszała o cmentarzysku Ziemi, gdzie drzewa znaczyły zmarłych członków stada, ale o kurhanie słyszała prawie tyle, co nic. Że istniał, i że znajdował się na terenach wspólnych.
Postanowiła się tu udać. Przez cały swój czas spędzony na ziemiach wolnych nie nauczyła się prawie nic o historii stad. Nic, co mogłaby przekazać Erji, który przecież od wyklucia jest ziemnym i pewnie już wie więcej o tej krainie niż ona. Nie godziło się to. Nie chciała się czuć obco przy własnym synu.
Wylądowała kawałeczek od kurhanów. Podniosła łeb i rozejrzała się. No, to który był Ziemi?
Pogoń podeszła do najbliższego z kurhanów. Zerknęła na kamienne oblicze i... oh.
Przecież nie umiała czytać.
Poczuła się głupio. Szczerze nie wiedziała, czego się spodziewała. Obrazków? Może kwarcu, który tak jak te w świątyni, przekazałyby jej wiedzę o poprzednich pokoleniach. Westchnęła ociężale, rozczarowana, i obróciła się aby nie patrzeć na dowód swojej dedukcyjnej porażki.
Ujrzała wtedy smoka, szedł kilka ogonów dalej. Na początku nie wydał się jej w żaden sposób wyjątkowy. No, smok jak smok, była na wspólnych, mogła się ich tutaj spodziewać.
Tym, co skupiło jej uwagę, był naszyjnik zawieszony na samczej szyi.
Poczuła ścisk w żołądku gdy zorientowała się, że zna ten naszyjnik. Ba, przecież wyhandlowała go od wiedźmy. Ale samiec nie był jego właścicielem, dlaczego go nosił?
Poczuła jakąś potrzebę naprostowania tego... błędu. I nagły przypływ werwy.
– Zatrzymaj się! – zakrzyknęła. Nie wiedziała, czy smok się posłucha, ale jeśli nie to po prostu będzie mu siedzieć na ogonie. – Skąd masz ten wisior? Nie należy do ciebie – rzuciła oskarżycielsko.
No, a do kogo należał, Mergo?
Naturalnie, że do mnie.