Strona 18 z 38

: 27 sie 2016, 0:19
autor: Mroźny Kolec

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Przekrzywił łeb w zdziwieniu, widząc gwałtowną reakcję samicy. Czy powiedział coś nie tak? Przecież tak właśnie podchodzili do tego młodzi z innych stad. Nowe pokolenie Ognia słyszało o wyczynach starszych smoków i nade wszystko pragnęli dorównać im zarówno w sile jak i sławie.
– No... tak. Przeszła mi koło nosa pierwsza okazja na udowodnienie bycia wartościowym członkiem stada, bo zostałem ranny podczas treningu. – odpowiedział na pierwsze pytanie, przyglądając się skonsternowany odwróconej od niego adeptce. Doprawdy, co ona widzi złego w takim podejściu? Przecież w Życiu też są młodzi palący się do takiej wyprawy, z czego część urodziła się już na ziemiach Wody. Szmaragdowa chyba też, zważywszy na to, że mgła pojawiła się wiele, wiele księżyców temu. Wspominała o tym Czujna Łuska na zebraniu z Prorokiem.
– Czy chcę być bohaterem? Może. Może nie. Przysięgałem mojemu stadu, że będę ćwiczył by zostać ich obrońcą. Bastionem za którym słabsze smoki będą mogły się schronić. – pysk adepta opuściła odpowiedź na kolejne pytanie. Bogowie, czemu ta czarująca samica tak emocjonalnie podchodzi do kwestii ich ziem? Owszem, rozumiał że odzyskanie ich terenów jest ważne dla stada, lecz Woda nie wygania ich ze swoich terenów, a zwierzyny jeszcze wystarczy dla wszystkich. Podniósł się z ziemi. Brak reakcji. Podszedł bliżej, a gdy zrównał się z adeptką, wyciągnął łeb przed siebie i przekręcił szyję, by spojrzeć od dołu na pochylony łeb samicy.
– Zapominasz, że mgła przesuwa się coraz bardziej na wschód. Widzę ją często ze szczytu Diamentowych Gór, w których uwielbiam przebywać. Jeszcze dziesięć księżyców temu nie zaczynała wkraczać na ziemie Ognia. Widziałem ją z bliska w Lesie Valkhi, na granicy naszych terenów. Tam też leżą szczątki mojej matki, pewnie już pochłonięte przez mgłę. – wyjaśnił, wchodząc na temat którym nie lubił się zbytnio dzielić z innymi. Już sam powrót myślami do tamtych emocjonalnych chwil, gdy żegnał się z szkieletem smoczycy która przeniosła go przez barierę wystarczył, by poczuł gorycz w pysku.
– Gdyby dzięki tej wyprawie udało się cofnąć mgłę chociaż kawałek, mógłbym tam powrócić i złożyć jej kości w kurhanie Ognia.

: 28 sie 2016, 17:23
autor: Zmierzch Gwiazd
Wysłuchała go uważnie. Dopiero teraz do niej dotarło że zraniła go nieco swoimi słowami. Nie chciała tego zrobić. Ale stało się. A Szmaragdowej było z tym źle. Nie lubiła krzywdzić innych. A widziała że rozmowa o matce sprawia mi ból. Wewnętrzny ból...
Gdy spojrzał na nią od dołu, możliwe że parę łez kapło na jego pyszczek. Veles natomiast powoli się uspokajała.
Wodniści może i nie wyganiali ich z terenów, ale smoki Życia chciały je już opuścić. Wodne smoki były miłe i opiekuńcze w stosunku do nich, ale te tereny to nie był prawdziwy dom dla jej stada. O ten prawdziwy, muszą walczyć.
– Przepraszam cię... Nie powinnam była tego mówić. Czuję się z tym źle że przeze mnie obudziły się w tobie przykre wspomnienia. Moje słowa były zbyt ostre... Nie wiedziałam że ty także to przeżywasz.
Otarła łzy które zalegały na jej twarzy. Już nie płakała. Wpatrywała się w piękne oczy adepta. Gdy przy nim była czułq się jakoś tak.... inaczej niż kiedy spotykała się z innymi samcami. Możliwe nawet że zaczęła coś do niego czuć. Ale nie ujawniła się z tym. Nie była pewna czy on odwzajemnia to uczucie.

: 28 sie 2016, 22:11
autor: Mroźny Kolec
Gdy tylko zakończył wypowiedz poczuł jak coś mokrego kapnęło na jego pysk. Łzy. Czy aż tak przeholował z wypowiedzią? Poczuł się głupio. Niepewnie przestąpił z łapy na łapę. Ale przykre wspomnienia? Musiał szybko naprostować sytuację.
– Ależ... nie, to wcale nie są przykre wspomnienia. Owszem, trochę to przeżyłem, ale mogłem dzięki temu zrozumieć dlaczego pewne sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej i dzięki temu stoję tutaj jako Ognisty. I pozwoliły mi jeszcze bardziej docenić wszystko co zrobiła dla mnie przybrana matka, Krwawa Krucjata. – męczył się w tej pozycji, z przekręconym łbem, spoglądając z dołu na samicę. Musiał poprawić ułożenie karku, bo zaraz zacznie go boleć. A przy okazji mógł podnieść Szmaragdową na duchu. Od początku tego spotkania czuł się dziwnie. Ogon nerwowo drżał od czasu do czasu, oddech przyspieszył, źrenice rozszerzyły się bardziej niż potrzeba w tym świetle. Wycofał się sprzed jej głowy, po czym przesunął nozdrza pod spód jej pyska i pomógł jej unieść go wysoko. Futro miło łaskotało jego łuski. Spojrzenie jego żółtych ślepi napotkało jej wzrok. Uśmiechnął się kątem pyska.
– Uszy do góry. Stada ruszają na mgłę i jest szansa, że ta cała zawierucha w końcu się wyjaśni. Póki co musimy trzymać łeb uniesiony wysoko i nie dać się złamać.

: 31 sie 2016, 23:17
autor: Zmierzch Gwiazd
Wysłuchała uważnie jego słów. Dzięki temu dowiedziała się choć trochę o jego przeszłości. W prawdzie nie znała jego rodziny ale znajomość imion też jest dobra.
Zamachała nerwowo ogonem. Od samego początku ich spotkania czuła się jakoś... dziwnie. Jej serce walił niczym młot a oddech był szybszy niż zazwyczaj. A teraz przyspieszył jeszcze bardziej gdy poczuła jego łuski na spodzie swojego pyska. Jeszcze nikt nigdy jej czegoś takiego nie zrobił. Przy nim od razu się pocieszyła. Już nie płakała. Teraz po prostu podniosła przednie łapy i objęła nimi szyję ognistego. Przeniosla przy tym swój ciężar ciała na łapy i ogon żeby przypadkiem nie zwalić się na samca.wtuliła się w jego ciało.
– Dziękuję za to że jesteś.... Chciałabym abyś mógł chodzić po terenach mojego stada gdy je odzyskamy... Może zdołam przekonać do tego ojca...
Po tych słowach puściła jego szyję. Oparła się przednimi łapami o ziemię i wpatrzyła w ognistego z lekkim wstydem. Czyśby teraz nie zdradziła przypadkiem uczuć jakie do neigo czuła ? Cofnęła się o krok w tył. A co jeżeli on ich nie odwzajemnia ?

: 04 wrz 2016, 16:20
autor: Mroźny Kolec
O, takiej reakcji się nie spodziewał. Chciał tylko unieść jej pysk, a adeptka rzuciła mu się na szyję. Poczuł się teraz bardzo dziwnie. Miłe ciepło rozlało się po całym ciele. Motyl w żołądku zaczał się gwałtownie miotać. Oddech przyspieszył, źrenice rozszerzyły się do granic możliwości. Pysk zawędrował w stronę jej pyska i otarł się o policzek. Nozdrza łapały zapach jej futra, łapy zrobiły się miękkie. Mógłby przysiąc, że świat zewnętrzny przestał istnieć. Zupełnie nie docierały do niego dźwięki z zewnątrz, takie jak plusk wody czy śpiew ptaków. Poczuł lekki żal, gdy puściła go i usiadła na popielatym brzegu. Końcówka ogona którą owinął łapy odnalazła koniec jej kończyny stabilizującej i owinęła się wokół. To był odruch, adept nie był pewien jak samica to odbierze.
– Szmaragdowa Łusko, jeszcze nigdy tak się nie czułem w obecności smoczycy, dopiero ty... – zaczął lecz gwałtownie urwał gdy spojrzał ponad jej ramię. Serce podskoczyło do gardła, źrenice zwęziły się w przypływie adrenaliny gdy dostrzegł coś, czego nie spodziewał się tu ujrzeć.
– Mgła... właśnie przykryła połowę jeziora i sąsiadującej okolicy. – wskazał łapą na koszmar smoków Życia, który bez ostrzeżenia rozszerzył się na wschód, na szczęście była jeszcze daleko od brzegu na którym siedzieli.

: 05 wrz 2016, 22:43
autor: Zmierzch Gwiazd
Veles poczuła się... dziwnie gdy poczuła jego dotyk. Jeszcze nigdy nie odczuwała takich emocji. Nigdy jeszcze nie czuła się z kimś tak blisko, jak teraz z Mroźnym Kolcem. Jej ogon delikatnie poruszał się na boki. Veles cieszyła się, że adwpt jest blisko niej. Że po prostu jest przy niej. Sama jego obecność podnosiła ją na duchu. Czuła się, jakby miała łapy z waty. Jakby za chwilę miała się przewrócić. Ale m dziwo jeszcze trzymała się na łapach. Jwj serce przyśpieszył tempa. Oddech również przyśpieszył. Szczególnie, gdy nagle zauważyła obłok zabójczej mgły przed sobą. Był do daleko, alw bliżej niż kiedykolwiek. Cofnęła się o parę kroków. Stanęła na równi z ognistym samcem i przez chwilę wpatrywała się w obłoki. Ale chwilę później, jakby o niej zapomniała. Dlaczego ? Bo zobaczyła piękne oczy adepta. Oczy niczym gwiazdy. Oczy które urzekały ją od samego początku ich spotkania. Oczy które nagle stały się częścią jej świata.
– Ja również do odczułam... Jeszcze nigdy nie czułam czegoś takiego w stosunku do innego smoka... Chciałabym alby nasze losy się splotły. Urzekłeś mnie od samego początku naszego spotkania, mimo iż to spotkanie zaczęło się niby prostą i niewinną nauką....

: 08 wrz 2016, 15:15
autor: Mroźny Kolec
Wzdrygnął się na gwałtowny ruch adeptki. Ale nie mógł się dziwić, mgła wywoływała traumę u niektórych przedstawicieli Życia. Przestąpił pół kroku w jej stronę by mogła się oprzeć o jego bok, miękkie łapy nie uszły wyćwiczonej uwadze aspirującego wojownika. Niepokój wywołany nagłym przesunięciem granicy oparów gdzieś uleciał. Adept był w skowronkach, jednak ogarnął go lekki strach. Co Ogniści powiedzą, a zwłaszcza Gorączka Ognia, gdy się o tym dowie? Potrząsnął łbem. Nie czas na takie myśli. Liczyło się tylko co jest tu i teraz.
– Teraz mam już dwa powody by przyłożyć łapę do cofnięcia mgły – uśmiechnął się, patrząc samicy głęboko w oczy. Odszukał jej łapę i ujął ją w swoją dłoń. Końcówka ogona splotła się z jej ogonem. Tym razem nie przez przypadek, a pewnie i zdecydowanie. Ale jedna rzecz go gryzła i nie dawała spokoju.
– Tylko jak nasze stada zareagują? Nie wszyscy uważają, że nie ma konfliktu, a ja nie mam wstępu na teren Wody, gdyby działo się coś, co wymagałoby natychmiastowego działania. – podzielił się swoimi wątpliwościami.

: 08 wrz 2016, 22:59
autor: Zmierzch Gwiazd
Jej źrenice rozszerzyły się do granic możliwości, gdy poczuła na swoim ciele dotyk ognistego. Kojący dotyk... Od razu przestała myśleć o mgle. Wiedziała, że przy nim nie ma się czego bać. Że przy nim jest bezpieczna.
– Właśnie zyskałam kolejny powód żeby przegonić mgłę z terenów twojego stada- Odpowiedziała i uśmiechnęła się.
Spojrzała się prosto w jego oczy. Oczy, które zaczarowały ją bez pomocy maddary. Mroźny oczarował ją, jak nikt inny.
– Jeżeli będzie trzeba to dla ciebie jestem gotowa przenieść się do innego stada... Gdyby stał się coś poważnego, obronię się. A konflikt ? Mój ojciec raczej nie będzie miał nic przeciwko temu, że obdarzamy się wzajemnie tak głębokim uczuciem. Wręcz przeciwnie. Powinien się cieszyć z tego. O ile tqojw stado to zaakceptuje, to nic nie będzie stać nam na drodze –
Odpowiedziała.
Rozłożyła jedno ze swoich skrzydeł, na całą szerokość i okryła nim ognistego. Vwles, dla niego była nawet gotowa stać się samotniczką. Przy tym uczuciu, wszystko inne wydawało się nieważne. Tak, jakby wszystko inne przestało istnieć.

: 12 wrz 2016, 10:31
autor: Mroźny Kolec
– Szmaragdowa Łusko, nie wydaje mi się by... – zaczął, lecz urwał w pół zdania, gdy został objęty jej pierzastym skrzydłem. Chwilowo zapomniał co chciał powiedzieć, napawał się nowym odczuciem, które było zupełnie inne niż wtedy gdy przybrana matka obejmowała go kończyną lotną. Potarł pyskiem o jej policzek, przypominając sobie w końcu, co chciał wcześniej rzec.
– Nie wydaje mi się że zmiana stada jest dobrym pomysłem. Przysięgaliśmy wierność stadom i pilną naukę by być wartościowymi członkami. A pamiętam jak pisklę Cienia pokłóciło się na ceremonii i została samotniczką, ale nie znam ciągu dalszego tej historii, pewnie były jakieś nieprzyjemne reperkusje. – wrócił wspomnieniami do pierwszej ceremonii w której kiedykolwiek wziął udział, choć była to tylko obserwacja. Musiał przyznać, że wtedy zrobiło to na nim ogromne wrażenie, lecz dzisiaj tamten powód uznałby za głupotę.
– Ale dość o tym. Być może dowiemy się coś więcej w sprawie Mgły i po wyprawie moje stado popatrzy przychylniejszym wzrokiem na Życie. Dziwnym jest dla mnie, że pod barierą są jakieś sojusze i przesadzone konflikty, skoro zwierzyny jest pod dostatkiem. – od dłuższego czasu zastanawiał się nad tą sprawą. Końcówka ogona pacnęłaby o ziemię, gdyby nie była teraz spleciona z ogonem Veles.

: 13 wrz 2016, 22:38
autor: Zmierzch Gwiazd
Skinęła mu głową. Rzeczywiście, miał rację. Po dłuższym przemyśleniu ten pomysł zdecydownie nie był najlepszy. Zbyt duże niebezpieczeństwo.
– Ja również mam nadzieję że ta mgła szybko odejdzie z terenów Wolnych Stad. Chciałabym wreszcie zobaczyć te tereny.... Urodziłam się juź na terenach wody. Chciałabym powrócić na ziemie mojego stada... – Powiedziała.– A co do konfliktów to nie ma się co dziwić. Smoki podzieliły się na stada niw że względu na to, że nie chciały się dzielić zwierzyną, lecz przez zbyt duże różnice w polityce panujących przywódców. Gdybyśmy tworzyli jedno wielkie stado, zapewne szybko wybuchłaby wojna domowa wywołana przez różnicę poglądów... żeby tego uniknąć smoki podzieliły się na stada i pilnują swoich terenów oraz swoich układów. Nie wiem czy rozwiałam twoje wątpliwości, ale to jedyne co wiem o tym konflikcie.

: 14 wrz 2016, 11:53
autor: Mroźny Kolec
Skinął łbem, słysząc odpowiedź swojej partnerki. No tak, to byłoby zbyt proste gdyby chodziło tylko o zwierzynę. Nawet go to nie zdziwiło, Veles była starsza o kilka księżyców i widziała więcej niż on. Ale czy już w stadach nie ma podziałów? Pisklak Cienia zakwestionował przywódcę, na ostatniej ceremonii Ognia stado dało Kruczopióremu niejednoznacznie do zrozumienia że nie chcą go na przywódcę, chociaż był starszy i mądrzejszy. Mroźny z pewnością by go poparł, gdyby nie fakt, ze Gorączka była smoczycą za którą stado ruszy bez wahania, czego jednak nie mógł powiedzieć o stadnym czarodzieju.
– No tak, w sumie to oczywiste. Ale konflikty nawet te małe, będą zawsze póki jest osobne zdanie. A co do twoich ziem, mam nadzieję że wyprawa szybko ruszy i wszyscy z niej powrócą – tak, był aspirującym wojownikiem więc liczył się z faktem, że może wydarzyć się nieszczęście i ktoś polegnie. Łapa zagarnęła trochę popiołu, lecz szybko rozrzucił go na wietrze, odrzucając takie myśli.
– Hej, nie myślmy na razie o konfliktach czy mgle, chociaż jest już chwilę lotu stąd. – odpowiedział, rozplatając ogon i delikatnie wychodząc spod skrzydła smoczycy. Szybkim ruchem zwrócił łeb w jej stronę i posłał szelmowski uśmiech, po czym wziął szybki rozbieg i wzbił się w powietrze, wzburzając chmurę popiołu gdy kończyny lotne mocno uderzyły tuż nad ziemią. Wyćwiczonymi ruchami wznosił się coraz wyżej i wyżej, a gdy osiągnął szczyt podniebnej wspinaczki, złożył skrzydła i pozwolił grawitacji pociągnąć go w dół. Przekrzywił ciało w tył, stabilizując upadek. Teraz gdy opadał łbem w dół widział dokładnie okolicę. Mgła przesunęła się nie tylko na tym odcinku, ale najwyraźniej na całej długości. Lecz nie czas teraz na takie myśli, ziemia się zbliżała. Szybkim ruchem rozłożył skrzydła, kierując się nad wodę. Tuż nad wodą poleciał po pionowym łuku, zahaczając pazurami o powierzchnię, a siła pędu wzburzyła spokojną taflę. Przećwiczonym wcześniej manewrem zatoczył pionowy łuk, wzbijając się ponownie kilka ogonów w powietrze. Spojrzał na tą, która zdobyła jego serce.
– Przyłączysz się?

: 15 wrz 2016, 19:35
autor: Zmierzch Gwiazd
– Konflikty są zawsze, mój drogi. W stadzie, w rodzinie.... One zawsze były i zawsze będą. Nie ma smoków które by się nie kłóciły. Nikt nie jest idealny. Prędzej czy później konflikty dotkną każdego z nas – Odpowiedziała.– Ja również mam nadzieję że szybko wyruszymy. Zdecydowanie zbyt długo dajemy tej mgle spokój. Wiem że to nie jest łatwe walczyć z czymś takim. Ale Immanor nad nami czuwa. A Ateral zabiera do siebie tylko tych, którzy na to zasługują.
Skinęła głową na jego propozycję. Miał rację, bez sensu teraz o tym rozmyślać. Przecież i tak nic nie wskórają. Gdy tylko zauważyła jego uśmiech i rozbieg, już wiedziała o co mu chodziło. Lot ! Veles uwielbiała latać. Ten przyjemny wiaterek w futrze... Lekkość w powietrzu. Patrzyła się na popisy Mroźnego Kolca i uśmiechała się szeroko. Pięknie to wykonywał. Szmaragdowa wzięła rozbieg i wybiła się , rozkładając skrzydła. Szybowała chwilę nad taflą wody, po czym paroma silniejszymi ruchami wzbiła się w powietrze, przelatując około ogon przed partnerem. Wzbijała się wysoko, aż w pewnym momencie zamknęła oczy i przestała ruszać skrzydłami. Spadała swobodnie grzbietem w stronę ziemi i z przyjemnym uśmiechem na pyszczku. Ale ta chwila nie trwała długo.
Ponownie otworzyła oczy i złożyła skrzydła. Przycisnęła je do ciała i zaczęła się obracać wokół własnej osi. Mówiąc wprost : zrobiła beczkę. Ziemia zbliżała się szybko, więc był najwyższy czas żeby rozłożyć skrzydła. Rozłożyła je na całą szerokość przemykając tuż pod ogonem ognistego. Nie poruszała skrzydłami. Powoli wytracała prędkość. Odchyliła łeb w tył i wygięła ciało w łuk. Skrzydła skierowała nieco bardziej w górę. Przez chwilę leciała do góry nogami, w kierunku adepta. Po chwili jednak obróciła się i wyrównała lot, powoli zatrzymując się przed Kolcem. Ciekawe czy mu się spodobało ? Poleciała jeszcze bliżej i zawisła w powietrzu, wpatrując się w jego przecudowne oczy.

: 20 wrz 2016, 22:44
autor: Mroźny Kolec
Uśmiechnął się szeroko widząc popisy ukochanej. Najwyraźniej północne smoki były stworzone do latania, jak już widział na przykładzie małego Ognika, który poprosił go o naukę latania. Powietrze miło połaskotało jego łuski, gdy smoczyca przefrunęła tuż obok. Dość tego bycia zawieszonym w powietrzu. Mocno uderzył kończynami lotnymi, wznosząc się wyżej. Gdy już osiągnął wysokość dwóch ogonów nad samicą, gwałtownie szarpnął ciałem w tył, wykonując zwrot przez skrzydło, po czym z głośnym łopotem oddalił się na odległość wystarczającą do nabrania pełnej prędkości. Gdy znajdował się zaledwie ogon od Veles przechylił ciało w prawo przelatując obok niej i wykonał manewr który kiedyś mu się nie udał podczas Szranek Nenyi, jednak teraz wiedział, że odniesie sukces. Umiejętności lotu wzrosły podczas samodzielnej walki z porywistymi i zdradzieckimi wiatrami Diamentowych Gór.
– Teraz się uda! – ryknął, składając skrzydła. Gdy kończyny lotne zostały mocno przyciśnięte do boków, szarpnął łbem w tył i pociągnął za tym resztę ciała, podkulając kończyny i ogon pod siebie. Niebo, mgła, smoczyca, woda, wypalona plaża. Po dostrzeżeniu tego ostatniego rozwinął skrzydła i wypoziomował lot, kończąc salto w tył. Wtedy uderzył w obręcz, jednak tym razem nie było żadnej przeszkody. Rozochocony tym sukcesem wpadł na szalony pomysł, jednak potrzebował współpracy ukochanej. Lecz nie wiedział jak zareaguje, dlatego lepsze było zaskoczenie. Wyszczerzył kły w łobuzerskim uśmiechu i powtarzając wyćwiczoną sekwencję ruchów kończyn lotnych zaczął wznosić się coraz wyżej i wyżej, od czasu do czasu patrząc czy Veles zdecydowała się za nim podążyć.

: 21 wrz 2016, 23:07
autor: Zmierzch Gwiazd
Podziwiała popisy ukochanego. Wyglądał pięknie podczas robienia tych wszystkich akrobacji. Latał jakby był wręcz do tego stworzony. Jakby wykluł się po to żeby miło zaskakiwać innych swoimi umiejętnościami. Veles bardzo spodobał się pokaz adepta. I ta gracją z jaką się poruszał. Mroźny uręcz urzekł zielonofutrą.
Poczuła gwałtowną falę powietrza kiedy ognisty przeleciał tuż koło niej. Lubiła ten wiatr w futrze. Ale jeszcze bardziej polubiła to, że jej ukochany był przy niej. Że po prostu był. Veles jeszcze nigdy nie zdarzyła innych smoków takim uczuciem, jakim darzyła Mroźnego Kolca. To były wyjątkowe emocje. Niepowtarzalne. Był to ten rodzaj uczuć, który się nigdy nie powtarza. A tym czymś była prawdziwa miłość. Uczucie niepowtarzalne, jeżeli jest prawdziwe.
Widząc że jej ukochany, wzbija się wysoko w powietrze, postanowiła polecieć za nim. Zaczęła mocniej uderzać skrzydłami, wypychając powietrze w kierunku ziemi. Podążyła w ślad za Kolcem. Starała sir lecież jak najszybciej, żeby po chwili zeóbnać się z nim i dostosować swoją prędkość do jego prędkości. Uśmiechnęła się pogodnie i lekko zmrużyła oczy, żeby wiatr bijący w jej pysk, nie przeszkadzał jej podczas lotu.

: 05 paź 2016, 10:58
autor: Mroźny Kolec
//przepraszam za zwłokę

To uczucie powietrza muskającego łuski, to przyjemne zimno dużej wysokości, które zupełnie nie przeszkadzało samcowi przystosowanemu do wysokogórskich warunków. to już znał, jednak tym razem doszło do tego wewnętrzne ciepło towarzyszące podniebnym popisom przed swoją partnerką. Mocne kończyny lotne miarowo uderzały powtarzając wielokrotnie przećwiczone ruchy, adept krążył wokół Veles w dalszym ciągu nabierając wysokości. Ucieszył się widząc kątem oka, że postanowiła podążyć za nim.
Wtem, znacznie wyżej u szczytu tej wspinaczki wpadł na szalony pomysł. Szybko rzucił okiem jak wysoko się znajdują. Tak, dostatecznie by się nie rozbić. Podczas ostatniego okrążenia podleciał bliżej swojej partnerki i złapał za przedramiona, po czym złożył skrzydła i pozwolił pociągnąć się w dół grawitacji. Spojrzał w oczy ukochanej i wyszczerzył kły w szerokim uśmiechu. Oryginalna wersja sprawdzenia zaufania.

//proponuje powoli kończyć tą fabułkę i przenieść się gdzieś indziej. Tutaj cały czas przesuwa się mgła, a przez kilka ostatnich księżyców wydarzyło się masę rzeczy.

: 08 paź 2016, 23:46
autor: Zmierzch Gwiazd
Szmaragdowa równie uwielbiała to uczucie, gdy wiatr rozwiewał jej futro. To cudowne uczucie, ta lekkość, ta... wolność. Cudowne uczucie !
Samica nie do końca wiedziała co jej ukochany zamierzał zrobić, ale wiedziała jedno – że napewno nie chce jej skrzywdzić. Ufała mu bezgranicznie. Nie dopuszczała do siebie myśli, że Mroźny mógłby ją skrzywdzić. Przecież się kochali.
Ona również złapała się jego i przymknęła delikatnie oczy patrząc się na niego miło. Pogodny uśmieszek nie schodził z jej twarzy. Złożyła skrzydła, żeby nie przeszkadzały im podczas swobodnego spadania w dół. Nie zwracała uwagi na otoczenie. Wpatrywała się w jego oczy. W tym momencie liczył się tylko on i ona. Razem. W pewnym momencie nachyliła się i liznęła ognistego po policzku czule. Spadałi razem w kierunku ziemi, ale dla Szmaragdowej liczyła się tylko ich bliskość i to, że są tutaj razem i są szczęśliwi.

// Dobry pomysł. Proponuję że po tym jak wylądują, żeby się rozejść.

: 20 paź 2016, 20:54
autor: Mroźny Kolec
//hm... tutaj jeszcze mogę latać :D

Powietrze smagało jego łuski, gdy swobodnie spadał trzymając łapy swojej partnerki. Zaufała mu, nie próbowała się wyrwać. Poczuł miłe mrowienie na policzku, dreszcz przeszedł po jego ciele. Wlepił spojrzenie swoich żółtych ślepi w jej oczy. Wtem coś sobie przypomniał. Spojrzał w dół, powierzchnia ziemi zbliżała się w zastraszającym tempie. Skierował Veles szelmowski uśmiech, po czym puścił jej łapy i mocnym machnięciem kończyn lotnych odbił zwiększając dystans. W niemal ostatniej chwili wygiął ciało w tył i przefrunął zaledwie półtorej ogona nad popielatą plażą. Wydech powietrza spowodowany ulgą był tak mocny, ze spontanicznie zionął lodowatym snopem zostawiając za sobą pas zmrożonego popiołu.
– Mam nadzieję, że cię nie wystraszyłem? – rzucił w powietrze, w ślad za swoją partnerką – Ten swobodny upadek wyszedł jakoś tak... spontanicznie. Normalnie nie odważyłbym się na taki manewr.

: 20 paź 2016, 21:54
autor: Zmierzch Gwiazd
Bardzo polubiła jego bliskość. Teraz, nie wyobrażała sobie innego samca z którym mogłaby spędzić resztę swojego życia. Doskonale się rozumieli, nawet bez słów. Mowa ciała mówiła im wszystko. Dokładnie jakby czytali sobie w myślach.
I wtedy poczuła jak ją puszcza. Wiedziała co to znaczy. Ziemia jest tuż, tuż. Spojrzała się w dół i szybko rozłożyła skrzydła. Plaża była zdecydowanie zbyt blisko. Wygięła ciało w tył i paroma szybkimi machnięciami pierzastych skrzydeł poderwała swoje ciało do poziomu. Mało brakowało. Przefrunęła tuż nad ziemią, mało brakowało a by się rozbiła. Ale na szczęście, to się nie stało. Wyrównała lot i skierowała się w stronę Mroźnego. Dostosowała swoje tempo do jego tempa i leciała tuż obok niego, skrzydło w skrzydło.
– Wiem że trudno w to uwierzyć ale jestem odważniejsza niż wyglądam – Posłała mu miły uśmiech– Nic się nie stało. Przecież się na ciebie nie gniewam. Rozumiem, że to było coś jakby ćwiczenie na zaufanie. Szczerze ? Nawet mi się to spodobało.
Po tych słowach zaczęła nieco mocniej uderzać skrzydłami. Skręciła nieco w taki sposób, aby być tuż nad nim. W dalszym ciągu utrzymywała jego tempo. Zsynchronizowała swoje ruchy skrzydeł z jego ruchami. Ugięła szyję dosyć mocno, wyginając ją w coś na kształt półkola. Chciała by jej głową była tuż przed jego głową. Chwilę trwała w takiej pozycji po czym liznęła go delikatnie po koniuszku pyszczka. Szmaragdowa naprawdę się w nim zakochała. Chwilę później uśmiechnęła się pogodnie i powróciła do normalnej pozycji. Skręciła nieco aby ponownie lecieć przy jego boku.

: 21 lis 2016, 13:29
autor: Figlarne Serce
***

Figlarna Łuska przyleciała w to miejsce, a następnie wylądowała z gracją uginając łapy i składając skrzydła, po czym rozejrzała się po okolicy. Była umówiona w tym miejscu na spotkanie ze swoją mistrzynią Czerwienią Kaliny w ważnej sprawie. Wykonała już wszystkie zadania, które od niej otrzymała na zakończenie swojego szkolenia, a chociaż jedno z nich nie zakończyło się sukcesem to zgodnie z poleceniem musiała o wszystkim dokładnie opowiedzieć. Denerwowała się trochę, bo też nie wiedziała jaką decyzję w jej sprawie ostatecznie Kalina podejmie. Zioła Figlarna zebrała bezbłędnie wszystkie, o które została poproszona, ale co do Szemrzących Leszczyn, choć bardzo chciała wyleczyć ją z nerwicy nie miała już tak wiele szczęścia. Czy mimo to Czerwień zgodzi się, aby Chłód urządził jej ceremonię na pełnoprawną uzdrowicielkę stada czy też będzie musiała spróbować raz jeszcze?

: 21 lis 2016, 15:35
autor: Administrator
Heulyn z mieszanymi uczuciami opuszczała Weyr Cienia. Zarówno była to ulga, iż może odetchnąć świeżym powietrzem i stracić z oczu na kilka chwil mgłę. Z drugiej ciągłe latanie na wszelkie wezwania ją irytowały.
Kto by pomyślał, że będzie miała tyle do roboty w najbliższych księżycach.
Tak, czy inaczej starannie przygotowała się na wyjście. Natłuściła wszyściutkie skrzydła oraz pióra delikatnym olejkiem goździkowym z domieszką kolendry. Były to słodkie, acz ożywcze zapachy, maskujące znacznie jej własną woń. Przydatna rzecz na wyprawach. Grzywę rozszczesała, bo chociaż była stosunkowo krótka, to gęsta, a przy tej wilgoci łatwo o nabawienie się grzybicy.
Wzdrygnęła się na tą paskudną myśl.
Tak więc lśniła, jak zwykle, a delikatny wzór z kolorowego pyłu kryształów wtopiony w jej łuski na kościach policzkowych, jaśniał pomimo sporego zachmurzenia.
Oblekła swe ciało w przejrzystą błonkę odpychającą deszcz. Miała już po dziurki w nozdrzach tej wilgoci! Gdzie ten upał, gdzie suchość? Co prawda mogłaby się wybrać na pustynię, jednak miała ważniejsze rzeczy na łbie, niż własne przyjemności.
Tym razem smoczyca wybrała się w podróż powietrzną, chociaż Tarram jej świadkiem, że nie należała ona do najprzyjemniejszych. Dzięki pustynnym przodkom posiadała podwójną parę powiek, w tym tą przejrzystą, która chroniła ją, aby nie oślepła.
Złote od spodu skrzydła lśniły, załamując te odrobiny światła, które przepuszczały grube chmurzyska.
Zimne jezioro szarzało na horyzoncie, a od wschodu rozpościerała się nieprzejrzysta materia zielonych oparów, które ostatnimi czasy, jakby nieco bliżej podeszły czoła gór okalających jej ukochane gniazdo. Patrzyła lazurowymi ślepiami na to zjawisko, które chciało odebrać jej wszystko, co kochała, aby zniszczyć.
Nieświadomie wyciągnęła krwawe szpony, zaciskając je na powietrzu, wtedy też dotarła ku wypalonej plaży, gdzie rzuciła jej się pstrokata sylwetka Kleryczki.
Przymrużyła powieki, okrążając plażę, a następnie lekko opadła po spirali ku mokremu piaskowi, lądując skrzydło od samicy. Opadła na zadnich łapach, dostawiając przednie. Jeszcze dwa machnięcia skrzydeł, aby strzepnąć z siebie wodę i te złożyły się po bokach.
Pokonała niewielką odległość, która je dzieliła, unosząc dumnie złoty łeb.
Mam nadzieję, że to coś ważnego, wartego przebycia tej nieprzyjemnej drogi – powitała ją nieco kpiącym, jak to ona, głosem. Skinęła jej lekko łbem. – Witaj, Figlarna Łusko.

: 21 lis 2016, 18:30
autor: Figlarne Serce
Figlarna Łuska może i nie była nasmarowana olejkiem jak Czerwień, ale widać było, że również starannie o siebie zadbała, przede wszystkim po czystym, zdrowym futrze i piórach. Ukłoniła się na powitanie przed swą nauczycielką w pełnym szacunku geście.
– Witaj Czerwieni Kaliny. Poprosiłam o to spotkanie, ponieważ wypełniłam już zadania, które mi dałaś na zakończenie mojego szkolenia i zgodnie z twoim poleceniem chcę ci zdać z nich relacje. – odparła krótko, jasno i na temat. W następnej chwili zamilkła i wpatrzyła się z powagą w smoczycę swoimi dwubarwnymi oczami cierpliwie czekając, aż ta zgodzi się, by opowiedziała o wszystkim. Najchętniej trajkotałaby od razu swoim zwyczajem, ale tym razem sprawa dotyczyła kwestii ukończenia przez nią treningu, więc pragnęła wypaść jak najlepiej. Teraz kiedy wiedziała już, że jej nauczycielka i jej ojciec, a zarazem przywódca Ziemi żyją ze sobą w związku instynktownie czuła, że musi zwracać większą uwagę na to jak się przy nich zachowuje.