Strona 18 z 32

: 23 maja 2018, 10:53
autor: Wędrówka Słońca

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Słoneczny zaśmiał się cicho. W myślach, bo rzecz jasna nie mógł wydobyć z siebie głosu. Jego gardło ledwie nadawało się do picia wody i przełykania miękkiego jedzenia. Zdążył się do tego przyzwyczaić, ale to nigdy nie będzie komfortowa sytuacja.
~ Dla dobra tej krainy przyjmę na siebie każde tortury ~ przekazał telepatycznie pomarańczowej, usiłując utrzymać śmiertelnie poważną minę. ~ Nawet te z nauki śledzenia. Nawet te! ~ Pokiwał głową.
...bogowie, jak mu się nie chciało tego robić. Tak bardzo. Tak mocno. Mógłby robić teraz milion przyjemniejszych rzeczy niż uczyć się śledzenia, ale nie chciał sprawić przykrości Nagietkowej. Zmobilizuje się. W końcu ktoś musi uratować ten świat, czyż nie?
~ Śledzenie służy do tego, by znaleźć zwierzynę na polowaniu... albo jakiegoś zagubionego smoka, obojętnie. Wszyscy zostawiają po sobie rozmaite ślady, za którymi możemy podążyć. W czasie tropienia musimy być bardzo dokładni, a także poruszać się cicho i powoli, żeby nie zdradzić swojej obecności. Może nie tak bardzo, jak przy skradaniu, ale i tak trzeba uważać. Myślę, że najlepiej byłoby tropić we dwójkę, żeby zmniejszyć szanse zgubienia śladów. Na przykład z kompanem. Co jeszcze?... Hm. Nie powinniśmy śledzić w czasie deszczu czy śnieżycy. Odciski kopyt na pewno dobrze widać na wilgotnej ziemi, ale nie takiej, która jest stale zalewana wodą.
No, nie poszło mu tak źle. Wiedzy miał już całkiem sporo, bo przecież przeżył wielki kawał czasu. (Bez umiejętności śledzenia. Imponujące czy zasmucające?)

: 23 maja 2018, 11:04
autor: Szabla Kniei
No, wszystko dobrze! – Kiwnęła głową. – Chciałabym, żebyś spróbował znaleźć jakiś trop w najbliższej okolicy.
Pora na część praktyczną, połączoną z jeszcze większą porcją teorii. Krzew wzięła głęboki wdech i rozpoczęła monolog:
Po pierwsze, użyj swojego wzroku. Rozejrzyj się za odciskami racic, kopyt lub łap na ziemi. Najlepiej tam, gdzie na podłożu nie leży zbyt dużo śmieci. Popatrz na trawę, gałązki krzewów i korę na pniach drzew. Czy któreś z nich wygląda na obgryzione? Oberwane? Czy coś rozkopało ziemię niedaleko korzeni? To oznaki żerowania zwierząt. A po posiłku mogły zostawić po sobie odchody, więc nie zapomnij zwrócić na nie uwagę. Twoje przyszłe ofiary mogły także zgubić trochę sierści… Krok numer dwa: użyj węchu. Pochyl się nad śladami i dobrze zaznajom się z zapachem zwierzęcia. Jeśli zgubisz widoczne ślady, będziesz mógł podążyć za niewidzialnym tropem. No i na koniec – słuch. On także pomoże ci się nakierować na zwierzynę. Na pewno już wiele razy słyszałeś, jakie odgłosy wydaje jeleń, sarna czy żubr. Skupiaj się na podobnych dźwiękach, a nie śpiewie ptaków.
Łowczyni wstała z ziemi, po czym otrzepała z siebie liście, które przyczepiły jej się do łusek.
Poruszaj się po okręgu, powoli zwiększając obszar poszukiwań. W ten sposób nie powinieneś niczego przegapić… No to bierz się do roboty! – Ponagliła adepta ruchem łapą. Kiedy ten zacznie łazić po lesie, Krzew będzie przyglądać się jego postępom.

: 23 maja 2018, 11:34
autor: Wędrówka Słońca
Słoneczny Kolec nie czuł się zbyt pewnie. Nie miał szczególnie dobrego wzroku, ani węchu, ani słuchu. Zmysłem orientacji w terenie też nie mógł się pochwalić… Albo po prostu za mało doceniał swoje zdolności. Pora wziąć się w garść i przystąpić do działania. Ruszyć łapami i szarymi komórkami.
No i zrobił pierwsze parę kroków. A potem następne i następne. Chodził po okręgu i stopniowo poszerzał zasięg poszukiwań. Starał się stąpać delikatnie, omijając wszystkie pułapki w stylu kruchych gałązek. Po cichu i bez pośpiechu.
Oczy trzymał szeroko otwarte (ale nie zapominał o mruganiu) i przesuwał wzrokiem po zielono-brązowym krajobrazie puszczy. Szukał na ziemi mniej lub bardziej wyraźnych odcisków odnóży zwierzyny łownej. Wiedział, że racice były podzielone, a kopyta pełne. Na glebie mogły się też odbić poduszki łap, choć te nie ucieszyłyby adepta, bo pewnie należały do jakiegoś drapieżnika. Słoneczny wolałby podążyć za czymś nieszkodliwym, na przykład za dzikiem. O, stop. Nie dzikiem. Przecież Krzew ostrzegała go, że to najgorsze demony na terenach Wolnych Stad.
...czego jeszcze szukał Wodny? Wyraźnie skubniętej trawy i rozoranej ziemi. Wyżej zwracał uwagę na podgryzione liście krzewów (nie mylić z Krzewem) i dolnych gałęzi drzew. Czy z któregoś pnia została zerwana kora? Albo czy na tej korze nie zostało trochę sierści po tym, jak zwierzę otarło się o nie swoim bokiem? Włoski mogły leżeć także na ściółce leśnej, więc tam też szukał ich Słoneczny. Och, i nie zapominał o rozglądaniu się za odchodami. Zdecydowanie nie zamierzał ich wąchać, ale zobaczyć je zawsze warto. Węszyć będzie trochę dalej, najlepiej przy znalezionych odciskach racic (i tym podobnych). Obniży łeb i weźmie głęboki oddech. Pochłonie zwierzęcy zapach i postara się go zapamiętać, by móc kierować się nim w dalszej części śledzenia.
Krzew doradziła Słonecznemu, żeby słuchał uważnie odgłosów zwierzyny łownej. A ptaki się do niej nie zaliczały? Za małe, czy za trudno je złapać? Poruszy ten temat następnym razem. A póki co zamieni się w słuch, usiłując wychwycić jakieś porykiwanie, wycie, rżenie. Albo nawet odgłosy kroków, jeśli zwierzę było naprawdę blisko.

: 23 maja 2018, 11:43
autor: Szabla Kniei
Kwitnący Krzew spoglądała sennie na kręcącego się w kółko Słonecznego. Nos przy ziemi, miękkie kroki. Wyglądał na skupionego, ale kto wie czy nie myślał teraz o niebieskich migdałach? Przekonamy się, kiedy adept w końcu natrafi na jakieś ślady i albo przegapi je, albo zauważy. Ona już dostrzegła na ziemi pierwsze odciski – sarnie racice jeden ogon za zachód od obecnej pozycji adepta. Nie skupiała na nich za długo wzroku, bo inaczej Słoneczny mógłby się od razu domyślić, że coś znalazła i popatrzeć w tę samą stronę. Nie, nie. Ten trop musi zostać odszukany uczciwie i po odpowiedniej ilości wysiłku.
Kiedy już coś znajdziesz, porzuć chodzenie po okręgu i podążaj za śladami – przekazała Słonecznemu telepatyczną wskazówkę, po czym wróciła do oglądania jego poczynań. Jeśli złotołuski ruszy za tropem, powinien go poprowadzić na północny zachód. A co dalej? Tego nie wiedziała nawet łowczyni, bo nie mogła porządnie przebadać śladów bez zbliżenia się do nich.

: 23 maja 2018, 12:11
autor: Wędrówka Słońca
Miał już ochotę zacząć narzekać na zmęczenie. Szukanie śladów wymagało od niego tyle chodzenia! I to nie przyjemnego rodzaju, tylko dreptania krok za kroczkiem. Coś takiego wysysa energię tak prędko, jak wampiryczny nietoperz krew. (Co proszę? Że one nie istnieją? Bzdura. Na pewno gdzieś się czają, czekając na swoje ofiary!)
Oj, zaczynał się rozpraszać. A miał przecież poświęcić całą uwagę wypatrywaniu odcisków łap. I racic. I kopyt. (Czy gdyby odnalazł wszystkie na raz, oznaczałyby one dziwne mieszane stado zwierząt czy potwornie fascynującą hybrydę? Hmm!)
BAM! Kiedy ujrzał swoje upragnione wgłębienia w ziemi, jego oczy z pewnością zalśniły niczym miniaturowe słońca. Gdyby słońca były błękitne.
~ Mam racice ~ natychmiast pochwalił się Kwitnącemu Krzewowi. ~ Nie jestem tylko pewien, co to za gatunek. Stawiałbym na jelenia albo sarnę, ale jak można je od siebie odróżnić?
A więc teraz nadszedł czas na prawdziwe podążenie za tropem. Tylko w którą stronę prowadziły te odciski racic? Słoneczny przymrużył ślepia, przyglądając się kształtom w najwyższym skupieniu. Jedna strona była bardziej okrągła, a druga szpiczasta. Ach, oczywiście! Tylko przód racicy mógłby być taki szpiczasty. Nasz jeleń poszedł w tamtym kierunku – jednocześnie na północ i na zachód. Uff, jak to dobrze, że udało mu się to rozgryźć. Nie chciał wygłupić się pójściem po śladach do tyłu… Ale wtedy Krzew dałaby mu znać, że popełnia błąd, prawda?

: 23 maja 2018, 12:42
autor: Szabla Kniei
Uśmiechnęła się z satysfakcją, kiedy Słoneczny dotarł do tropu i wysłał jej telepatyczną wiadomość. Zapytał ją o gatunek zwierzęcia. Prosta sprawa!
To sarna, jedna sztuka bez towarzystwa. Jelenie zostawiają większe odciski. Zapamiętaj wielkość sarnich racic, to następnym razem uda ci się je odróżnić od jelenich – doradziła mu. – Pamiętaj, że na prawdziwym polowaniu nie warto podążać za każdym znalezionym tropem. Wygodniej jest skupić się tylko na grubej zwierzynie, bo wtedy możesz zdobyć więcej mięsa mniejszym wysiłkiem… A teraz wracaj prędko do roboty! Nie masz gwarancji, że ta sarna stoi w miejscu. Może się od ciebie nieźle oddalić!
Krzew popędziła Słonecznego ruchem łapy. A kiedy ten ruszył się z miejsca, to i ona ruszyła za nim, zachowując spory dystans.

: 23 maja 2018, 13:17
autor: Wędrówka Słońca
Słoneczny prędko wyłapał wzrokiem następne odciski. Idąc za nimi powoli, węszył przy ziemi. Wciągał do nozdrzy charakterystyczną woń pozostawioną przez zwierzynę. Zaczynał kojarzyć, że stworzenie pachniało podobnie do saren, które dostawał do jedzenia od łowców. Ale znacznie świeżej, intensywniej i bardziej śmierdząco. To raczej nie kwestia higieny osobistej, tylko cecha całego gatunku. Jaki okrutny był los tych saren! (Nie wspominając już o tym, że połowa z nich kończyła jako smoczy podwieczorek.)
Tak jak przewidziała to Nagietkowa, woń pomagała Słonecznemu w pokonywaniu odcinków, gdzie odciski były mniej widoczne albo wcale. Posiłkował się też widokiem małych odchodów, które zauważył już dwa razy, oraz miejscami ogołoconymi z trawy. Zwracał też uwagę na obgryzione liście czy naderwaną korę. Och, i brązową sierść opadłą na ściółkę! Każda wskazówka była dla niego ważna. Co prawda błoniaste, fioletowe uszy Słonecznego nie wyglądały inaczej niż zwykle, adept mógł przysiąc, że miał je w tej chwili otwarte równie szeroko co swoje błękitne ślepia. Słuchał dźwięków lasu, oddzielając te bardziej obiecujące od monotonnego ćwierkania ptaków i szumu wiatru. Może wyłapie jakieś chrząkanie? Parskanie? Głośne rycie racicami po ziemi? Wszystko mu się przyda... Oho, chyba nawet już coś słyszał. Takie ciche, mało głębokie porykiwanie. Pochodziło z tego samego kierunku, w którym prowadziły dalsze odciski racic. Adept był na dobrym tropie! Poczuł dodatkowy przypływ energii i nawet... ekscytację? Jeśli uda mu się dotrzeć do sarny, to będzie jego pierwsze wyśledzone zwierzę. A może nawet i upolowane? Ach, do boju! Nie trać koncentracji, przeczesuj wzrokiem okolicę tak dokładnie, jak nigdy dotąd. Wyłapuj wszystkie oznaki niedawnej obecności zwierzyny i pracuj nozdrzami, pochłaniając obiecujący zapach! Uda się! – powtarzał w myślach Wodny.

: 26 maja 2018, 11:31
autor: Szabla Kniei
Słoneczny Kolec szedł za tropem coraz szybciej i z większym zdecydowaniem. Nie pomijał żadnych wskazówek i z każdym krokiem zbliżał się do sarny. Nabierał wprawy! To przemiły widok, kiedy uczeń robi takie postępy. Dzięki temu i Krzew czuła się pewniej jako nauczycielka. Przekazywanie wiedzy innym szło jej coraz lepiej.
Aż wreszcie Wodny dotarł na małą polanę, na której pasła się tłuściutka sarna. Krzew z chęcią podskoczyłaby z radości.
Brawo, znalazłeś ją! – zawołała do Słonecznego, a wtedy zaalarmowane zwierzę rzuciło się do ucieczki.
Smoczyca stała przez chwilę w milczeniu, mrugając tylko ślepiami.
Um. To miało być telepatyczne – Podrapała się po pysku.

// Raport Śledzenie I

: 26 maja 2018, 23:27
autor: Wędrówka Słońca
Nie był głodny, jednak sarna pachniała naprawdę dobrze. Nie musiałby jej jeść od razu, mógłby sobie odłożyć na potem! Albo poczęstować Krzew. Albo oddać ją Szlachetnemu! Już podzielił skórę na sarnie.
Którą spłoszył radosny okrzyk Nagietkowej. Słoneczny aż drgnął, wyrwany ze skupienia i ciszy. Zdobycz smyrgnęła w las i tyle było jej widać. Błękitne ślepia zmrużyły się złowieszczo. Chmury na niebie, oho!
Przynajmniej na chwilę. Złotołuski zmiękł i rozluźnił się, prostując łeb z cichym trzaskiem w szyi.
~ Dorwę ją następnym razem. I tak pewnie by zwiała zanim wyczarowałbym jakiś atak ~ przesłał Łowczyni, unosząc lekko barki. Walki fizycznej też nigdy nie opanował na zadowalającym stopniu.
Zaraz, zaraz. Skoro już tu byli...
Słoneczny wyprostował się sztywno – tym razem bez trzaskania – i spojrzał Ziemnej prosto w ślepia. Złoty pysk był ściągnięty w maskę największej powagi.
~ Kwitnący Krzewie! Jedna asteroida ominęła nasze piękne tereny. Czuję jednak, że bogowie mogą zesłać kolejną. Będziemy mogli jej zaradzić tylko wtedy, kiedy opanuję techniki walki i obrony. Czy ponownie uczynisz mi zaszczyt bycia moją Mistrzynią i Obrońcą Wolnych Stad? ~ Głos Słonecznego nie drżał od rozbawienia, co było li i jedynie zasługą telepatii. Trochę drgały mu kąciki oczu, ale cóż, od dawna przed nikim nie udawał. Pomarańczowołuska miała zaskakujący talent budzenia w nim humoru i zabawności.
~ Ale bez stresu. Podstawy znam, potrzeba mi tylko trochę poćwiczyć ~ dodał, tym razem bez powodzenia powstrzymując uśmiech.

: 24 cze 2018, 17:24
autor: Szabla Kniei
Proszę, proszę. A myślałam, że będziesz już zmęczony po tym całym łażeniu po lesie. – Wyszczerzyła zęby w psotnym uśmiechu. – W takim razie szykuj się do walki! Boska asteroida nie oszczędzi żadnej żywej duszy, to i ja nie będę dawać ci forów – skłamała, bo oczywiście da mu fory. – Brooooń się!
Kwitnący Krzew rzuciła się w stronę przyjaciela. Ale nie po to, by porwać go w objęcia, tylko by drapnąć go pazurami lewej przedniej łapy po jego prawym boku, tuż pod skrzydłem. Cięcie będzie poziome. Równe i precyzyjne, ale płytkie jak kałuża po słabym deszczu – w końcu Krzew nie chciała zrobić Słonecznemu prawdziwej krzywdy, gdyby ten nie zdołał się przed nią obronić.
Na razie chciała ocenić jego możliwości. Mówił, że zna podstawy, ale czy pamiętał je wystarczająco dobrze?

: 24 cze 2018, 17:24
autor: Wędrówka Słońca
Oho, Kwitnąca nie traciła czasu! Słoneczny, gdyby nie uspokajająca świadomość że Krzew nie uszkodzi go… trwale, chyba od razu poderwałby się do lotu. Jaka ona była szybka! Nie miał czasu do stracenia. Ugiął wszystkie łapy, pozwalając by złożyły się pod nim jak ścięte łodyżki. Skrzydła przycisnął mocno do boków, by nie przeszkadzały mu w następnym ruchu. Z cichym jęknięciem wprawił ciało w ruch i przeturlał się w lewo, zaliczając pełen obrót dwa razy. Ugh. Mięśnie łap zaprotestowały przeciwko gwałtownemu wyprostowaniu, które zafundował im Słoneczny. Zamrugał kilkakrotnie. Mroczki, precz!
Długo nie stał wyprostowany. Ponownie ugiął łapy, jak do biegu. Szyję wyciągnął, skrzydła mocniej docisnął po strzepnięciu z nich ziemi. Łeb miał pochylony i lekko przekrzywiony. Pamiętał słowa Gwiezdnej sprzed wielu księżyców, by chronić swoje podgardle. Ogon podniósł, nie trzymał go jednak sztywno.
Ciało Słonecznego nie było nigdy przyzwyczajone do tak gwałtownych ruchów i starszy adept nie czuł się zbytnio komfortowo. Ale… Ale nie mógł przegapić okazji!
Krzew była teraz kawałek dalej, musiał do niej podbiec. Ruszył w stronę Łowczyni, chcąc okrążyć ją półkolem od strony jej zadu. Będzie musiała się za nim obejrzeć, a za nim to zrobi, Słoneczny skoczy na jej ogon.
Spiął mięśnie i odepchnął się mocno tylnymi łapami, robiąc susa w przód. Chciał przejechać pazurami – Krzew nie miała się czego bać, były dość tępe – po górnej powierzchni ogona Łowczyni. Wyciągnął lewą łapę, chcąc wykonać swój pomysł. Miał na to tylko chwilę! Zamierzył się i… ciach!
Wylądował miękko na tylnych łapach, obracając się gwałtownie by nie stać tyłem do Łowczyni.

: 24 cze 2018, 17:48
autor: Szabla Kniei
Słoneczny przeturlał się po ziemi, zapewne trochę obijając sobie skrzydła i boczki. Ładnie, zdążył uniknąć szponów Krzewu. Widać było, że całkiem nieźle znał się na walce fizycznej. Smoczyca nie poruszała się szczególnie szybko w czasie swojego ataku – ale kiedy Słonko okrążył Krzew z zamiarem cięcia pazurami, jej ogon przemknął przez powietrze niczym pocisk przywiązany do reszty ciała. Adept nie miał najmniejszych szans na draśnięcie go, ale jego problemy się na tym nie kończyły! Kwitnący Krzew znajdowała się blisko przeciwnika, w całkiem dogodnej pozycji. Ledwie obroniła się przed Słonecznym, a już sama atakowała. Wykorzystała do tego swój długi ogon o twardych łuskach. Zamachnęła się nim mocno, by następnie walnąć nim adepta w lewy bark. Jak zareaguje na to złotołuski?

: 24 cze 2018, 18:06
autor: Wędrówka Słońca
Świst powietrza poinformował Słonecznego o nadchodzącym zagrożeniu. Zakończony błonami ogon leciał w kierunku niepokojąco bliskim jego pyska… Uff, na szczęście tylko w bark. Nie zamierzał tym razem uskakiwać. Jego stawy potrzebowały chwilki przerwy. Przełknął ślinę i pochylił się do tyłu. Wyprostował nieco tylne łapy, mocno zapierając się nimi o ziemię. Fioletowe pazury zaczepiły się o glebę. Złoty ogon naprężył się, służąc jako trzecia podpora. Przednie łapy z kolei uniósł na wysokość piersi. Zakończone szponami palce rozszerzył, szykując się do złapania ogona Kwitnącej.
Ugh! Zachwiał się i wręcz kurczowo chwycił się pomarańczowego ogona. Nie wbijał weń pazurów. Chciał go po prostu odepchnąć, używając wystarczająco dużo swojej – nikłej – siły by Ziemna straciła chwilę na odzyskanie równowagi.
Co było, oczywiście, okazją dla niego! Byli naprawdę blisko, toteż Słoneczny nie zamierzał skakać jak królik. Po prostu opadł na przednie łapy i ruszył do przodu, zostawiając za sobą zrytą pazurami ziemię. Zbliżając się do Krzewu, pochylił swój kanciasty łeb. Nabrał więcej powietrza. Usztywnił tułów i szyję, bo przecież jaką siłę będzie miał jego cios kiedy łeb zachwieje mu się jak przymocowany do wątłego źdźbła. Chciał swoimi pseudo-rogami uderzyć w jej prawy bok. Nie byłoby to może zbytnio bolesne, ale znowu, tego nie chciał. Po prostu zbiłby ją z łap albo przynajmniej przepchnął. Oj, ten sam co poprzednio. Chociaż kto wie, czy w ogóle uda mu się nabić jej siniaka?

: 24 cze 2018, 18:21
autor: Szabla Kniei
Przyszły piastun chwycił w łapy rozpędzony ogon Kwitnącego, trochę nadwyrężając sobie mięśnie. Najważniejsze jednak, że atak został powstrzymany, a ogon odepchnięty na drugą stronę. Krzew nie straciła równowagi, bo stała na ziemi bardzo stabilnie, czepiając się jej swoimi haczykowatymi szponami. Dodatkowo nie traciła czujności i stale obserwowała ruchy przeciwnika, dlatego była gotowa bronić się przed następnym atakiem złocistego.
Machnęła mocno skrzydłami, wybiła się z ugiętych łap. W ten sposób prędko poderwała się w powietrze. Podkuliła pod siebie kończyny, a ogon ustawiła tak, by Słoneczny nie dał rady go złapać. Przeleciała odległość ledwie pół ogona. Okrążyła Słonecznego Kolca, a potem poszybowała nad jego grzbietem, nadstawiając prawą przednią łapę do ataku. Przeciągnie pazurami od karku adepta aż po jego zad. Cięcie będzie długie, ale płytkie. Jak zwykle, by nie uszkodzić za bardzo Słonecznego. A najlepiej wcale, bo adept całkiem nieźle się bronił.
Łowczyni wyląduje dopiero dwa ogony dalej, żeby skłonić Słonecznego do ataku dystansowego.

: 24 cze 2018, 19:00
autor: Wędrówka Słońca
Pobiegł do przodu siłą rozpędu. Zahamował ze zgrzytem pazurów, które zadrapały leżący na drodze kamień. Podniósł łeb i wydmuchnął powietrze ze świstem. Rozluźnił mięśnie szyi. Czuł, że łapy trochę go palą po krótkiej acz intensywnej szarży. Pomarańczowe łuski zniknęły z jego pola widzenia, przynajmniej dopóki się nie rozejrzał. Och! To go zaskoczyła! Przez moment stał w bezruchu, jak spłoszona sarna. Atak... Atak z powietrza? Tego się nie spodziewał. Widać, kto tu częściej się bił.
Krzew ma jakieś niecne plany co do jego grzbietu, to było oczywiste. Wątpił, by skok do przodu coś mu dał, mógł nie uciec albo by go zahaczyła. Nie mógł jej złapać i ściągnąć. Pora na coś sprawdzonego! Ten ruch, okupiony bólem stawów, wcześniej zadziałał. Słoneczny ugiął łapy, opadając ku ziemi i usuwając się z zasięgu łapy Kwitnącej. Przeturlał się w lewo, tak na wszelki wypadek. Auć, znowu kamyk w skrzydło. Poderwał się, gotowy do skoku na Krzew... Której tu nie było. Była tak daleko!
Pora spróbować czegoś, czego wcześniej nie próbował. Znaczy, może kiedyś się bawił, ale nie od czasów zapalenia gruczołów. Teraz mógł mieć szansę...
Obrócił się i zaczął biec truchtem w kierunku Łowczyni. Jednocześnie wziął głęboki oddech, napełniając płuca. Ścisnął gardło, starając się zmusić dawno nieużywane gruczoły do współpracy. Czuł delikatne mrowienie i skupił się na mięśniach wewnątrz pyska jeszcze bardziej. Wstążki szarego dymu podniosły mu się z nozdrzy, sprawiając że o mało się nie potknął i wywalił. Gryzło w nozdrza. Ale to znaczyło, że coś się dzieje.
Zatrzymał się w odległości ogona od pomarańczowołuskiej. I wypuścił powietrze z płuc, wręcz wypluwając je przez pysk. Gaz powstały w gruczołach miał zmierzać się ze oddechem i pomknąć wąskim pasem w stronę łap Nagietkowej. Nie był pewien, czy ogień w ogóle będzie na tyle mocny by dolecieć do smoczycy. Jeśli tak, to co najwyżej osmali jej łuski.

: 24 cze 2018, 19:04
autor: Szabla Kniei
Nie dosięgnęła pazurami grzbietu Słonecznego, bo ten kucnął i przeturlał się w samą porę. A po lądowaniu Krzewu wypuścił z pyska taaaki piękny płomień!... Aż chciałoby się podpiec na nim mięso. Ale nie smocze, rzecz jasna, dlatego Krzew odsunęła się z pora rażenia. Żadna z jej łusek nie została spalona.
Łowczyni nie atakowała więcej, tylko podeszła do złotołuskiego wolnym krokiem.
Dobrze ci idzie. Może powinniśmy powalczyć na poważnie, hmm? Wyzwij mnie kiedyś, jak będziesz miał ochotę na trochę ruchu. – Szturchnęła go łokciem. Uśmiech nie schodził z jej pyska. – Ale na razie pora na odpoczynek. Zauważyłeś, że robi się już ciemno?
Smoczyca rzuciła okiem na na różowo-granatowe niebo. Jeśli chciała zdążyć do obozu przed nocą, powinna już ruszyć zad z Dzikiej Puszczy. Pewnie to samo tyczyło się Słonecznego, choć Krzew nie miała pojęcia, gdzie konkretnie leżał obóz Wody. Strzeżone informacje! Chociaż kto wie, może jakby zapytała się o to Słonecznego, to by jej powiedział? Heheh...
Do zobaczenia, przyjacielu. Wracam do Ziemi.

//Raport – Atak I, Obrona I

: 24 cze 2018, 19:20
autor: Wędrówka Słońca
Płomień buchnął mu z pyska a Słoneczny dopiero poniewczasie przestraszył się tego, że opali sobie wnętrze pyska. Na szczęście tak się nie stało, bo przecież wydmuchnął gaz na zewnątrz. Zmrużył ślepia przez nagły błysk światła. Odetchnął głębiej, widząc że znowu dmucha dymem z nozdrzy. Uśmiechnął się szeroko, słysząc pochwałę Kwitnącej. Wiedział, że smoczyca pewnie dała mu fory, jednak był w stanie dotrzymać jej kroku.
~ Pewnie. Te stawy potrzebują regularnych ćwiczeń. ~ Zaśmiał się. Zerknął w niebo i aż zamrugał. Tak się skupił na skakaniu, turlaniu, machaniu łapami i wszystkim innym że nawet nie zauważył. Tak, teraz była idealna pora na wracanie jeśli nei chciał nocować poza grotą.
~ Dzięki, Krzew. Do zobaczenia niedługo! ~ Pożegnawszy się ze smoczycą, rozwinął skrzydła. Zamierzał wracać drogą powietrzną. Szybko wzbił się w przestworza i odleciał, jako żółta plamka ginąc na ciemniejącym niebie.

//zt x2

: 11 lip 2018, 20:41
autor: Gonitwa Myśli
Dzika Puszcza nie umywała się do absolutu Wielkiej Puszczy, ale tym razem to tutaj Gonitwa wybrała się na spacer. Być może z powodu pogody. Tutaj, jak wszędzie indziej było gorąco i duszno, ale w obozie Ziemi i pobliskich lasach było wyjątkowo wilgotno, i parno. Przez burze, które na to nieszczęście upodobały sobie ostępy Ziemi.
Pamiętała te drzewa. Była wtedy młoda, bardzo, ale wspomnienia odbiły się głębokim piętnem w jej pamięci. Pewnie dlatego, że to tu uczyła się fachu polowania.
Westchnęła i siadła, ciesząc się odrobinę lżejszym powietrzem.

: 11 lip 2018, 22:15
autor: Ostatnie Ogniwo
Pogoda była idealna, wciąż było ciepło ale wiaterek wyrównywał pomagał przy ochładzaniu. W takie dni najlepiej przesiadywało się w Dzikiej Puszczy. Las był bardzo gęsty, pewnie dlatego, że było dość blisko jego środka, więc zacząłem iść na obrzeża, tam gdzie drzewa rosły coraz rzadziej i w tych miejsca przesiadywało też więcej smoków, więc może uda mi się kogoś spotkać.
Przeszedłem tak dobry kawałek drogi, aż w końcu wyczułem intensywny zapach stada ziemi. Ciekawe kto tym razem znajdował się na terenach wspólnych. Kiedy wyszedłem zza krzaków nie uwierzyłem w to co zobaczyłem, Gonitwa Myśli we własnej osobie. Podszedłem bliżej i usiadłem niedaleko w cieniu pod drzewkiem.
~ Ładny dzień na spacerek czyż nie? Wszystko dobrze po tamtej walce? ~ przypominanie o tamtym dniu chyba nie było dobrym pomysłem, ale cóż trzeba się uczyć na błędach.

: 13 lip 2018, 15:28
autor: Gonitwa Myśli
Oczywiście, coś musiało zakłócić jej spokój.
Zmarszczyła nos, czując ten nieprzyjemnie gryzący zapach Ognia. Wypuściła chłodne powietrze z nozdrzy, odwracając niechętnie łeb, aby okiem spojrzeć, kto to nawiedził też w tym czasie las.
Skrzywiła się brzydko na widok czerwonego samca, a zaraz jeszcze bardziej, gdy usłyszała jego głos.
Widać nadal jesteś ślepy na wszystko, co masz przed sobą – rzuciła tylko, sucho, wplatając drżenie dźwięku swojego głosu w powietrze. Jej słowa były... niejednoznaczne. Może odnosiła się do nietrafionego komentarza o pogodzie, która bynajmniej nie była ładna, może do nietaktownego, bezczelnego pytania. Albo... do obu.
Podniosła się na starych łapach i wznowiła spacer przez las. Nie miała zamiaru zabawiać smoka swoją obecnością tutaj.

// dla klaryfikacji: nie jest to zt

: 14 lip 2018, 13:58
autor: Ostatnie Ogniwo
Od razu było widać, że moje towarzystwo przeszkadzało Gonitwie. No cóż tak łatwo się od niej nie odczepię. Nie wiem co do końca miało znaczyć to, że jestem ślepy na wszystko co mam przed sobą. Może kiedyś się dowiem o co jej chodziło.
Kiedy ta ruszyła dalej ja zacząłem za nią iść i dorównałem jej kroku. Przez chwilę była cisza, aż w końcu postanowiłem zacząć rozmowę, chociaż i tak pewnie Gonitwa nie będzie chciała jej kontynuować.
~ Słyszałem, że zmieniła się przywódczyni. Zaranna będzie dobrze się sprawować na tym stanowisku ~ uśmiechnąłem się i spojrzałem na Gonitwę.
~ Wiem, że pewnie jesteś niezadowolona ze swojego ucznia, ale ja jestem ci wdzięczny. Byłaś dobrą mistrzynią, wiele mnie nauczyłaś, nawet wtedy kiedy walczyliśmy się czegoś nauczyłem.