Strona 17 z 21
: 27 gru 2021, 11:50
autor: Strażnik
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Bardzo rzadko wzywano go metodą inną niż mentalna, zwłaszcza że właśnie taką preferował, ale dopóki potrafił ze smoczego ryku odczytać celowy przekaz, nie zamierzał go ignorować.
Kilkakrotnie zakołował nad Plagijczykiem, na sam jego widok czując jak coś zgniata mu żołądek. Miał jednak na karku wiele księżyców doświadczenia w udawaniu, iż wszystko jest "relatywnie tak samo złe jak zawsze".
Wylądował parę ogonów przed samcem, żeby nie uderzyć go chłodnym powietrzem spod skrzydeł, a następnie pomaszerował nieco bliżej, żeby w dostojnej pozycji siąść mu naprzeciw. Podejrzewał o co mógł zapytać, ale nie zamierzał naglić rozmowy.
– Witaj – kiwnął mu łbem na dzień dobry – O czym chciałeś porozmawiać? – spytał neutralnie, spoglądając mu w ślepia i jednocześnie zupełnie ignorując toczący się z jego pyska dym, o ile nadal mu towarzyszył.
: 27 gru 2021, 13:49
autor: Grad Skał
Niemal wcale się nie zmienił od czasu kiedy widział go ostatni raz. Wtedy jednak Aoha był małym, narwanym głazem wku_wienia. Teraz było nieco inaczej... nadal miał napady szału, ale uczył się je kontrolować. Poza tym Strażnik jaki by nie był, miał swoje księżyce i widział nie jedno. Skinął prorokowi lekko łbem, bardziej ze względu na wiek niż pozycję.
– Nie wiem jak daleko sięga twoja wiedza.
zaczął. Tyle razy w głowie odbywał tą rozmowę, a nie wiedział co powiedzieć dalej. Tyle pytań tłoczyło mu się we łbie.
– Nasz uzdrowiciel Szara Rzeczywistość wyruszył na wyprawę poza tereny Plagi. Nikt nie wychodzi poza granicę ze światem bez powiadomienia mnie czy Nawałnicy. Drugim smokiem który na to zazwyczaj przyzwala czy też...
machnął łapą
– Bierze opłatę – Aoha nigdy na wyprawach nie był więc nie miał pojęcia o błogosławieństwie. Nienawidził terenów poza Wolnymi. Z wiadomych przyczyn.
– Mniejsza. Czy Szary wyruszył sam czy z kimś spoza Plagi? Moja wiedza tu się kończy. Wiem jednak, że coś się stało. Jego kompan... stał się dziką bestią. Z dwojga złego cieszę się, że zanim to się stało zostawił Gernę samą w grocie. Nawet nie chce myśleć ile by z niej zostało gdyby oszalał kiedy ona byłaby w niego wtulona w głębokim śnie.
powiedział czując napływ złości. Niewytłumaczalna niechęć do kompanów jakoś w nim wzrosła.
: 05 sty 2022, 14:31
autor: Strażnik
Czyli temat spodziewany. Nie było lepszej okoliczności by poznać wychowanka Szarego i nowego przywódcę Plagi, niż przyjazna rozmowa na temat morderstwa jego opiekuna.
– Na wyprawę, Szara Rzeczywistość wyruszył sam, choć tego dnia z placu odeszło więcej smoków – Wyjaśniał powoli, budując niepotrzebne napięcie.
– Został zabity – wyjawił, z absolutnym spokojem wpatrując się w ślepia rozmówcy.
– O czym poinformował mnie sam Ateral – dodał, jakby imię patrona sprawiedliwości miało uczynić wiadomość jakkolwiek bardziej znośną. Na pewno w każdym razie dodawała jej wiarygodności.
– Znam miano sprawcy, lecz jest to bardzo drażliwy wątek i nie chciałbym abyś postąpił lekkomyślnie, po tym co usłyszysz. Zwłaszcza jako przewodnik Plagi – westchnął przeciągle, jakby każde kolejne słowo kładło na nim nowy rodzaj ciężaru.
– Niemniej, twój opiekun był dla mnie ważną osobą i nie chciałbym, aby zakończenie i okraszające je okoliczności, pozostały niewyjaśnione.
Na ile jesteś gotów współpracować? – zdawał sobie sprawę z ryzyka, zwłaszcza że zarówno Szary, jak i jego morderca mieli na ten temat paranoję. Nie chciał zaczynać czegoś, czego mógłby pożałować, a jednocześnie nie wierzył, że milczenie w tej kwestii było zupełnie słuszne.
: 08 sty 2022, 20:12
autor: Grad Skał
Pierwsza wiadomość nie powiedziała mu nic ponad to, że musiałby dowiedzieć się kto jeszcze wyruszył. Tylko czy to cokolwiek mu powie? Przypadkowe smoki ze swoimi przypadkowymi sprawami wyruszyły w podobnym czasie co ojciec. I co z tego? Nie dał po sobie jednak poznać, że głowi się nad dalszymi krokami. Przerwa na budowanie napięcia została więc wykorzystana na obmyślanie kolejnych kroków.
Kolejne słowa spadły na Aohę jak kamień w wodę. Nagle burząc taflę spokoju. Samiec walczył w środku jak borsuk wrzucony do wydrążonego pniaka razem z lisem. Ateral? Ta wiadomość odbija się po jego głowie jakby echem. Bez znaczenia.
Jaah umarł.
Podejrzewał to po tym co stało się z jego kompanem. Podejrzenia to jednak jedno, fakt to co innego.
Aoha siedział jak te posągi w świątyni. Nieruchomy z silnie otwierającymi się i zamykającymi nozdrzami. Ciemne smugi dymu wydobywały się na zewnątrz niemal od razu kradzione przez wiatr.
Jaah.
Jednak powieka drgnęła lekko, potem znów. Aoha walczył sam ze sobą by nie zawyć jak ranne zwierzę. Nie rozwalić pnia o łeb Strażnika. Nie dlatego, że miał coś z tym wspólnego. Dlatego, że po prostu tu był.
Wszystkie wspomnienia walnęły go nagle jak lawina spadająca z Yraio. Nie, opanuj się, nie teraz. Zacisnął lekko łapę na ziemi czując, że stało się coś czego nie cofnie. Nie zobaczy już więcej tego oszpeconego pyska.
Zgrzytnął zębami słysząc "lekkomyślność" i "Plagę" tak blisko siebie.
Fakt, czuł że zaraz coś rozwali. Jak nie sobie łapę to mordę Strażnika, ale powstrzymywał się. Ktoś powinien mu dać za to kryształ w nagrodę!
Młody przywódca uniósł łapę jakby prosząc Strażnika o przerwę. Podniósł zad i odszedł.
Tak po prostu zostawił proroka samego. Aoha zatrzymał się na skraju lodowej wyspy i wsadził łeb wodę. Otwarł pysk i ryknął ile tylko miał sił w płucach. Było to dziwne. Ktoś z boku mógłby pomyśleć że był idiotą, ale nie przejmował się tym. Gniew musiał gdzieś ujść. Lepiej by uszedł w przestrzeń niż w kogoś żywego. Wojownik nie był pewien czy ze ślepi płyną my łzy. To nie było ważne. Ryczał rozdzierając paszczę szeroko. Ryczał wyrzucając z siebie ból jaki na niego spadł. Ojciec nie był smokiem idealnym, ba, miał swoich wrogów... ale przyszedł po niego! Uratował mu życie dwukrotnie.
Aoha niemal zadławił się lodowatą wodą. Wynurzył łeb. Zimny wiatr walnął bo w oczy. Przyjemny ból rozkwitł na łuskach. Podszedł do Strażnika z nieodgadnionym wyrazem pyska. Siadł znów, jakby nigdy nic.
Łuski go szczypały, to dobrze.
– Wiesz jak nazwała mnie Kuszenie? Nowa przyszłość, nadzieja Plagi. Ktoś kto nie żyje przeszłością. Ojciec uczył mnie, że należy pomagać innym, sam jednak nie potrafił robić tego umiejętnie.
urwał zastanawiając się po co o tym mówi
– Rozumiem, że twoja wizja na przywódcę Plagi to smok który zbiera resztę i pędzi wymierzać sprawiedliwość? Albo lepiej, jako zadośćuczynienie prosi by stado mordercy oddało nam pisklę.
Jakieś młode najlepiej, żeby dało mu się wyprać mózg.
zacisnął zęby czując, że jednak powinien zostawić łeb w wodzie na nieco dłużej. Nie tego uczyła go Frar czy Ilun. Ale jak do jasnej cholery miał zachowywać spokój kiedy ktoś zabił mu ojca, a Pladze uzdrowiciela?! Uzdrowiciela. Kogoś kto nie potrafił się obronić tak dobrze jak chociażby wojownik czy czarodziej. Co to za tchórz dokonał mordu?! Nie... spokojnie.
Długa przerwa na poukładanie sobie słów w głowie.
– Za granicami Wolnych stad maddara bogów nie działa. Prawda? Duch ojca nie mógł wrócić do ciała jak czasem się zdarza. Ktoś zabił go nie zostawiając mu szansy na powrót. Powiedz mi Strażniku Gwiazd. Jak syn i przywódca powinien zareagować na podobną wiadomość. Ateral bóg sprawiedliwości.
uśmiechnął się krzywo wiedząc iż teoretycznie obrali go sobie na patrona
– Nie poprowadzę stada na rzeź bo jeden smok padł. Nie zasługują na to. Sprawca nie jest głupi wybierając taki, a nie inny teren. Miał też nadzieję, że nikt się nie dowie, ale się przeliczył. Nawet gdybyś podał mi imię miałbym związane łapy. Bójka na wspólnych wywołałaby wojnę. Żądanie sprawiedliwości skończyłoby się wyśmianiem ze strony przywódcy stada tego mordercy. Mam udać się z tym kimś za granice i zaryzykować własnym łbem by samemu wymierzyć sprawiedliwość?
pokręcił łbem czując, że skrajne emocje złości i wzburzenia zamieniają się w rozbawienie wywołane bezsilnością
– Jak więc słyszysz jestem bardzo ciekaw jak chcesz pomóc mi rozwiązać ten problem. Zgadzam się z Kuszeniem. Chce być inny, ale bierność...
zgrzytnął zębami
– Nie będę bierny.
: 14 sty 2022, 16:38
autor: Strażnik
Mimo, iż Strażnik często dzielił się ze smokami dawką cuchnącej pary, sam był szczególnie wrażliwy na każdego pokroju dymy, czy wonie wyrywające się z czyichś nozdrzy albo gardzieli. Niemniej teraz siedział nieruchomo, wdzięczny pogodzie i lekkiemu, nawet jeśli lodowatemu wiatrowi, że chronił go od napadu kaszlu.
Nie zareagował w żaden sposób na wyrażoną przez Grad potrzebę przerwy, a potem specyficzne wyrażenie własnych emocji. Patrzył na to z surowym chłodem, bez współczucia czy troski, nawet jeśli bardzo dobrze rozumiał jego reakcję. Sam żalu nie wyrażał w najestetyczniejszy sposób, choć zawsze starał się być wtedy z daleka od innych. Teraz nie zamierzał pozwolić sobie nawet na odrobinkę emocji, która mogłaby wpłynąć na jego rozsądek. Zdecydowanie za wcześnie, żeby cokolwiek czuć.
Zamrugał powoli, w reakcji na przypominającą zbite skały postać, która ociekając wodą, ponownie zasiada przed nim.
Zabawne było to co wspomniał o swoim ojcu.
Jak małą i słabą musiał być osobą, skoro na innych projektował idee, których sam nie potrafił zastosować w życiu. Żałosne. Tylko krzywdził tym swoich uczniów, wpajając im swoje kompleksy i prezentując je jako metodę na naprawienie świata. No i po co się starał? I tak niczego po sobie nie pozostawił, poza synem, który powątpiewał w jego kompetencje. Zarżnięty jak dziczyzna zostanie zapamiętany tylko jako niespełniona, irytująca, gnuśna jednostka. Problem, konflikt, ofiara.
Milczał też na spekulacje Gradu na temat jego oczekiwań. Jeszcze nie miał żadnych, bo wiedział, że jakakolwiek ukuta wcześniej opinia sprawiała, że jedynie się zawodził.
Potwierdziwszy skinieniem łba, iż bogowie istotnie nie wskrzeszali za granicami Wolnych, poczekał aż przewodnik zakończy swój sfrustrowany monolog.
– Możliwe, że będziecie zmuszeni, by poczekać na właściwą sprawiedliwość. Czasem kilkadziesiąt księżyców nie wystarczy by sprzyjały wam właściwe okoliczności. Niemniej pewne działania musicie przedsięwziąć właśnie teraz, żeby przynajmniej zacząć dojrzewać do rezultatu. – Odwrócił wzrok, robiąc dłuższą pauzę.
Myślał już nad tym. Co byłoby w tej sytuacji sprawiedliwe? Nic nie zrobić? Sam fakt, że Kwintesencja zabiła Szarego i Bandycką, nawet jeśli lider jej stada nie zamierzałby jej wydać, wciąż nie świadczyłby o pozostałych smokach, ani nie czynił ich zasługującymi na krzywdę. Jeśli jednak nie zrobią nic, zbrodnie zawsze będą istnieć w eterze, jako pojedyncze wybuchy, które dla nikogo nic nie znaczą, poza obrazowaniem nieobliczalności smoczej natury. Jak to zapisać w historii? Skąd na przestrzeni księżyców będą wiedzieć kto miał rację?
Kto tak naprawdę miał rację?
Czym byli bogowie jeśli nie obiektywnymi świadkami? Kim był on, jeśli nie ich powiernikiem?
Jasne, roił sobie, że był ważniejszy niż w rzeczywistości, ale co jeśli okoliczność w której się znaleźli, rzeczywiście wymagała głosu z zewnątrz? Spojrzał znów na przywódcę, a potem zabrał sucho stanowczy i głęboko zachrypnięty głos- Szara Rzeczywistość poznał tożsamość zabójcy Bandyckiej Groźby i dlatego zginął, również z jego łapy. Miał szansę przekazać wam informację na ten temat, lecz był zbyt skonfliktowany między lojalnością wobec kodeksu, a ochronieniem Plagi przed wojną.
Nie sądzę by przywódca wydał wam mordercę, tak jak i wy prawdopodobnie nie wydalibyście własnego. Zależy zatem na jakich wartościach zamierzałbyś oprzeć wymierzenie sprawiedliwości.
Historia i obiektywni świadkowie, tacy jak Ateral stoją tutaj po waszej stronie, Ryku Plagi, bowiem nawet nie znając powodu starcia z Bandycką, możesz mieć pewność, że Szary nie zasłużył na to co go spotkało. Tego samego powinno być świadome stado, które przyzwoliło na podobne zdarzenie, bądź nie wyciągnęło z niego konsekwencji. –
Postukał pazurami przed sobą. Czy cokolwiek nabierało więcej sensu?
– Chciałbym, abyś skonfrontował się z przywódcą ów stada i wezwał mnie jako swojego towarzysza, który potwierdziłby prawdziwość zdarzeń w boskim imieniu – Pieprzona ironia. Najzabawniejsza rzecz na świecie, że pomimo wszystkiego co czuł wobec bogów, miał wrażenie, iż w takiej sytuacji byli jedynym korzeniem, z którego mógł czerpać. A przynajmniej jeden z nich był. Mógł krytykować jego bierność, ale chciał wierzyć chociaż w to, że mówił prawdę. Jeśli zatem on, jako prorok, nie skłamie w jego imieniu, obecność Śmierci być może pozytywnie wpłynie na rzeczywistość.
– Przywódca powinien wydać sprawcę, lub jeśli będzie do tego niezdolny, zadośćuczynić za to co uczynił twojemu stadu. Jeśli odmówi, spisana historia zapamięta go jako oprawcę, a będzie to nauka nie jedynie dla obecnych, ale i przyszłych pokoleń – Odchrząknął krótko.
– Sądzę, że to najwięcej, co możesz uczynić. Smoki uwielbiają pielęgnować własną krzywdę i samych siebie widzieć w roli ofiary. Nie chcą opowiadać dzieciom, że to oni byli bierni. Być może jeśli będziesz miał szansę by odebrać im ten komfort, zmusisz ich do zastanowienia się nad właściwą decyzją – Tu monolog zakończył, wciąż nie sugerując imienia sprawcy, ani zaangażowanego w to stada. Grad mógłby się tego domyślać na podstawie obecnych, politycznych stosunków, lecz to byłoby za mało na jakąkolwiek decyzję.
: 27 sty 2022, 19:15
autor: Grad Skał
Aoha milczał bo co niby miał na to wszystko powiedzieć. Czuł jak w środku na nowo rozrywa go... sam nie wiedział co. Z każdym słowem proroka oddalał się coraz bardziej. Słuchał go ale jakby był w zupełnie innym miejscu.
Jaah nie był idealnym smokiem. Bandyckiej nawet nie znał.
Widział jedynie to co działo się aktualnie.
Spojrzenia niektórych Ziemnych czy tych z Księżyca czy nawet Ognia. Sącząca się ze ślepi nienawiści i pogarda w kierunku do niego który... co on takiego zrobił? Stanął na Urwisku, uniósł łeb wyżej i obiecał tym wszystkim smokom bezpieczeństwo.
Uśmiechał się w pysk pogardy.
Teraz w powietrzu nie wisiały tylko pogróżki i nienawiść. Smoki w swojej wspaniałomyślności uniosły łapę na Plagę, bo mogły.
Aoha zacisnął zęby patrząc się tępo przed siebie, gdzieś ponad Strażnikiem.
Miał dalej uśmiechać się innym stadom w pyski czy chować się jak szczur byleby Plaga była bezpieczna. Czy naprawdę miał tylko dwa wyjścia? Wojna lub zgrywanie idioty?
Samiec zmarszczył pysk.
Nie znasz mnie Strażniku. Plaga jest ważna, to mój dom, moja rodzina, jaka by nie była. Jeśli jednak ktoś uniósłby łapę na...
Nie powiedział tego na głos.
Puste słowa, warte tyle co gówno.
Jak na razie słyszał to co sam już wiedział. Samiec zwęził powieki patrząc w ślepia proroka nie wierząc w to co tamtem mówił dalej.
– Zapamięta jako oprawcę?
przychylił lekko łeb w bok
– Strażniku dorastałem w Wolnych Stadach. Ty jesteś tu zdecydowanie dłużej. Przez ponad trzydzieści księżyców, mogę wskazać ci tylko kilka smoków które nie patrzyły na mnie jak na wyplutą treść swojego żołądka. Plaga popełniła swoje błędy, ale tylko o nich się mówi i pamięta. Ziemia, Ogień, czy ten nowy twór który po prawdzie jest Wodą...
Aoha uniósł łeb wyżej, spojrzał w niebo.
– Kiedy ginie smok Plagi, wszyscy świętują. Nie ważne jaki był to smok. Piastun, uzdrowiciel, adept. Ważne, że o "jednego Plagusa mniej". Moje stado nie jest tu bezpieczne. Gdybym miał wybór... zabrałbym ich stąd. To, że moje smoki mają silne charaktery nie oznacza, że jesteśmy mordercami.
powiedział i odwrócił się od Strażnika.
Aoha nie znał wszystkich grzechów Plagi, nie o każdym mu powiedziano... ale to co wiedział nie było tak okropne jak to co zastał za swojej kadencji.
– Nie chcesz powiedzieć kim są, nie mów. Sam się dowiem.
warknął pod nosem i odszedł.
/zt
: 10 lut 2022, 22:40
autor: Jadowity Jeż
Szalej przylazł tym razem z dwoma kompanami. Żuraw miał serdecznie dość eskapad w to zimno. Pozostał więc w grocie.
– .. i wtedy rozwaliłem na raz pięć rosomaków! Pomysł z ogniem był idealny! – nadawał Grot, opowiadając jedną ze swych niesamowitych opowieści.
– Nie chrzań Grot, tak jak mocno podziwiam Twoją wyobraźnie, tak tak samo mocno nie wierze w prawdziwość tych opowieści. – rzekł Tojad. Gdyby chociaż jeden procent tych doniesień był prawdziwy, to jego kompan naprawdę byłby herosem.
– Złaź ze mnie dziadu, Skrzyp jest mały i ma dyspense, Ty nie. – dodał, potrząsając grzywą.
Kruk urażony wzbił się w powietrze.
– To jest faworyzowanie kraaa! Nie fajne! – krakał Grot, łopocząc głośno skrzydłami.
Skrzyp oczywiście już dawno czmychnął z grzbietu kompana, idąc szukać wrażeń. Od razu znalazł kolejną gałązkę przyjaciela, z którym w pysku zaczął uskuteczniać galopady szczęścia.
– Grot, czy Ty kumasz, co gada Herman? – zapytał kruka wojownik. Ciekawiło go to, gdyż oba to głuPtaki, więc mniej więcej powinni się jakoś rozumieć?
– Kraaaa, tak, szlachiur śle w moją stronę masę obelg, staram się nie zwracać uwagi. Ostatnio stwierdził, że nawet wąż błotny jest ładniejszy ode mnie. – rzekł kruk, dodając ze dwa, może trzy nerwowe kraknięcia.
– Będziesz moim tłumaczem.
Kruk tylko zakrakał, ale wesoło. No, przynajmniej kompan dowie się, jaki z żurawia jest cham i prostak.
Dotarli na środek zamarzniętego czegoś. Dołączył do nich gronostaj. Miał ze sobą badyl.
Kruk nagle wystartował w jego kierunku, i capnal gałązkę, śmiejąc się po Grotowemu. Gronostaj wskoczył mu na plecy, gryząc w nasadę głowy. Ptak runął z łasicowatym prosto w hałdę śniegu. Trwała tam zacięta walka.
– Cierpliwości.. – powiedział sam do siebie ziemny.
: 13 mar 2022, 11:11
autor: Arachran
Nie do końca znał te tereny, jego głowa wypełniona byla bardziej tym co znajduje się w stadzie Ognia niż poza nim. Chociaż kojarzył jakieś klify które o dziwo zdawały się być przyjemnym wspomnieniem, jednak jakby dziwnie zamdlony. Arachran przemieszczał się skulony i spięty, wyraźnie będąc w trakcie poszukiwania następnej ofiary. W jego wnętrzu buzowała adrenaliza i niezaspokojona wściekłość, miał ochotę urwać łeb najbliższemu smokowi. Dlaczego? Dla czystej satysfakcji oraz udowadnianiu sobie, że smoki żyjące tutaj są w błędzie.
A może jednak spróbuje tym razem czegoś, co wychodziło mu dość słabo? Gierki. Starał wyłapać ze swojej pamięci czy miałby skąd czerpać inspirację, jednak głowa była niestety pusta w owe przykłady. Za dużo siedzenia w lesie to teraz wychodzą takie szajstwa.
Arachran przemieszczał się dość wolno, obsypany śniegiem którego nie miał zamiaru celowo strącać. Spadnie to spadnie, nie to nie proste. Zauważył nagle jakiegoś kolorowego, rzucającego się w oczy smoka. Poznawał ten zapach – stado Ziemi. Jakie opinie na temat tego stada miał? Żadne ale słyszał to i tamto, kiedy jego gumowe ucho wyłapywało co gadały między soboą napotykane smoki
– Immoka, letem nu ko fuza
Wymamrotał pod nosem i podszedł od tyłu do nieznajomego, spoglądając na niego z wyraźną wyższością w ślepiach. Źrenice były zwężone a pazury skrzydeł delikatnie "drapały" śnieg, jakby samiec się nad czymś zastanawiał. Jeszcze nie był pewny swych planów, może po prostu pogawędzi z nim? W końcu co za problem, zawsze to jakaś znajomość a nóż nieznajomy okaże się być przydatnym i ciekawym rozmówcą?
– Nazywam się Sekret Lasu. Co robisz w taką porę roku, gdzie zad zamarza na kość a wszystko dookoła wydaje się być zdechłe?
Bursztynowy wzrok padł na kompanów ziemistego, obserwował każde z nich w celu wydedukowania z czym tak w zasadzie ma doczynienia. No co? Przecież ptaszory równie dobrze mogły być cieniami albo dobrze ukrywającymi się żywiołakami.
Dodano: 2022-03-13, 11:11[/i] ]
//zt.
: 13 lip 2022, 20:30
autor: Księżycolica
Jej lodowa powłoka towarzyszyła jej cały czas. Nauczanie. Czy pasmo bólu jaki przeżyła był znakiem by skupiała się na nauczaniu? Uessas zdawał się błogosławić nauki An. Każdą jedną. Wynikały z nich ciepłe uczucia, rozgrzewające na chwilę lód wokół jej serca. Przyszła tu, popatrzeć na niego. Stanęła na brzegu, długie lotki jej skrzydeł skrzyżowały się za zadem, a futro w półmroku odbijało rzadkie światło nieba i zlodowacenia. Zadbane, gładkie, niebotycznie długie futro powiększające jej sylwetkę o przynajmniej jeden rozmiar. Usiadła w końcu i zatopiła się w modlitwie.
Filiamea odeszła.
: 13 lip 2022, 21:19
autor: Surtr
Smoki tutaj były przerażające. Zupełnie nie rozumiał o co im chodzi. Z jednej strony wydawali się niesamowicie spięci, z drugiej, nie przeszkadzało im to pomóc komuś tak obcemu jak on. W końcu. Nie miał nic do zaoferowania. Gdyby chodziło o niego, prawdopodobnie nie zgodziłby się, póki nie uznałby rozmówcy za wystarczająco interesującego.
Może ta samica jest nim zainteresowana? Niewątpliwie. Zadbane łuski i piękne wstęgi są w stanie zawrócić w głowie wielu istotom, jednak teraz, jego piaskowy pancerz był poddawany próbie.
Całe swoje życie był otoczony przez piaski, kamienie, słońce, dlatego te miejsce, było wręcz przerażające. Zupełnie odmienne od nagrzanego piasku pustyni, na którym mógł wygrzewać się przez całe dnie. Czy samica celowo wybrała te miejsce by mu dopiec? A może chciała sprawdzić jego determinacje? Tej mu nie brakowało. Brak mu jednak wytrzymałości i ledwie zjawienie się tutaj, sprawiło że jego ciałem przeszły ciarki.
Powoli wyłonił się zza niewielkich chaszczy, nie próbując się nawet zakradać. Nie wypadało. Nie chciał jej do siebie zrazić. Jeszcze by mu coś zrobiła? Praktycznie jej nie znał
– Z tak puszystym futrem, nie dziwie się że wybrałaś takie miejsce. Trochę zazdroszczę – Mruknął pod nosem, zatrzymując się na długość ogona od niej.
Była nieznacznie mniejsza od niego, a doświadczenie z istotami mniejszymi nauczyło go jednego. Lepiej dać im się zbliżyć, niż samemu zrobić ten krok. Jeszcze się wystraszy i co będzie? Nie chciałby być oskarżony o napastowanie młodych samic. Nie interesowało go to, nie ważne jak interesująco by wyglądała. Nie był jeszcze nawet w tym wieku.
– Dzięki że zgodziłaś się pomóc. Wydaje mi się ze w ten sposób będę mógł nieco lepiej poznać pogląd i wartości tutejszych smoków – Jeśli chciał coś tutaj ugrać, nauczenie się metod perswazji od tubylców, wydawało się najbardziej rozsądne.
: 13 lip 2022, 22:11
autor: Księżycolica
...ranleo, moja pani, dziękuję ci za twój da... Jej modlitwa została przerwana nagle i brutalnie. Nie usłyszała kroków, tylko słowa, które trafiły do niej nagle. Nie czuła się zagrożona, a gdyby ktoś miał ja tu skrzywdzić, byłaby to wola boża. Czy poddawali ją kolejnej próbie? Obejrzała się. Pustynny. I... ładny, naprawdę ładny. Przez moment przemknęło An przez myśl, że chciałaby by był jej przyjacielem. Doszła do wniosku, że jest tu dobrych pięć księżycy, jeśli nie więcej, i nie ma żadnego przyjaciela na tych ziemiach. Poza Pogawędką... jak dawno jej nie widziała... Zdążyła się zamyślić, kiedy usłyszała kolejne słowa samca. Ściągnęła łuki brwiowe.
– Jeżeli się tu z kimś umówiłeś, ten ktoś nie przyszedł. – Odpowiedziała chłodno, niemal obojętnie. Nie trzeba było długo szukać, by dopatrzeć się, że za lodem w jej spojrzeniu krył się jakiś ból. nie ukrywała tego. Nie ukrywała żałoby.
Zaciągnęła się zapachem samca. Samotnik. Jak ona wtedy. Był w tym samym wieku, lub bardzo zbliżonym, gdy się tu pojawiła. Nie bał się tutejszych... sam nie wyglądał też na silnego, więc mógł być tkaczem maddary.
– Czy potrzebowałeś pomocy w dołączeniu do stada? – Zapytała, ale nie było w niej ciekawości. Mimo to jej głos nie sugerował też znudzenia. To wydawało się istotne pytanie, na które chce znać odpowiedź, bo mogłoby jej dotyczyć. Jeżeli samiec umówił się tu z kimś obcym lub niemal obcym, to właśnie taki mógł mieć cel.
: 15 lip 2022, 20:48
autor: Surtr
Pomylił się? Nie często spotykał smoki z futerkiem. Właściwie, tam skąd pochodzi, nie były zbyt lubiane, a ich życie było niezwykle trudne. W końcu, tak jak on cierpiał tutaj, tak dla nich, problematyczne było przebywanie pod ciągłym atakiem prażącego słońca.
Rozpoznawanie jednego od drugiego, zwłaszcza przy podobnych barwach było najwidoczniej zbyt wymagające. Zwłaszcza gdy dostawało się tak niejasne wskazówki. "Udaj się tam gdzie będzie Ci zimno"
Dla niego większość terenów była nieprzyjemnie chłodna. Mimo że miał w sobie geny smoków północnych, nie wystarczył one by uchronić go przed tym dyskomfortem. Chociaż dzięki nim mógł się poszczycić kilkoma wizualnymi dodatkami.
Chyba pomyliłem miejsca. Wydawało mi się ze tu jest dość zimno. Są jakieś zimniejsze tereny? – Przekrzywił lekko łeb w bok, wprawiając wstążki w delikatny ruch. nie był pewien, czy faktycznie został wystawiony, czy to może po prostu był błąd z jego strony? Warto się dopytać. Zawsze to jakaś dodatkowa informacja, a te potrafią być na wagę złota. Wzruszył delikatnie skrzydłami, uznając że nie ma to w sumie znaczenia. Liczyło się że spotkał kogoś innego niż planował. A to dawało mu nowe możliwości. Zwłaszcza że samica nie wydawała się negatywnie nastawiona. No dobra, emanowała odrobinką negatywnej aury, wydawała się jakaś rozżalona? Nie zamierzał jednak poruszać tego tematu. Nie uważał by znali się na tyle dobrze, by rozmówczyni chciała podzielić się trapiącymi ją sekretami.
– Dołączyć do stada? Nie, właściwie to nie. Sądząc po zapachach wydajecie się być dość terytorialni. Nie chciałbym ryzykować dołączenia do jakiejś szemranej gromadki. Jesteście taką? Czy jesteście tymi dobrymi a to inni są źli? – Obie opcje nie brzmiały zbyt sympatycznie, mimo że w jego głosie było słychać jedynie nutkę zaciekawienia. Jak zareaguje? Obie opcje nie są zbyt pochlebne. Albo są złymi, albo są tak zadufani w sobie by uważać się za tych dobrych. Co powie na to nieznajoma?
– Tak przy okazji. Jestem Surtr. Osoba z którą się umówiłem miała mi pomóc poznać wasze wartości i to jak się z wami dogadać. W skrócie, pomóc mi popracować nad moją perswazją. Wydaje mi się, że chyba nie jest w tym zbyt dobra, skoro się nie dogadaliśmy i ostatecznie spotkałem Ciebie zamiast niej. Chociaż nie żałuje. – ine lubił aż tak dużo gadać, ale przejęcie inicjatywy to chyba ważna rzecz. Prawda?
: 16 lip 2022, 20:46
autor: Księżycolica
Zastanowiła się. – Na pewno są tereny, w których wiatr wieje tak intensywnie, że zawsze jest tam zimno. Podejrzewam, że twój towarzysz jest teraz npod Błękitną Skałą lub wędruje po Czarnych Wzgórzach. – Powiedziała po chwili. Niemniej gdy spojrzała na lód, tak bliski jej obecnemu istnieniu, stwierdziła, ze ciężko oczekiwać o tej Porze czegoś chłodniejszego.
Na jego następne słowa uśmiechnęła się gorzko. Poczekała, aż smok dokończy przedstawianie się, po czym zabrała głos po raz kolejny.
– Nie ma dobrych ani złych stad. Są jedynie te dobrze i źle prosperujące. Plaga zdaje się prosperować bardzo dobrze, Ziemia stabilnie, Ogień i Księżyc stały się silnym, chociaż bardzo młodym stadem Słońca. Każde ze stad ma swoją ideologię, każde ma swoje pragnienia i dąży ku niemu. Dla Plagi był to niedawno wzrost terenów. Sięgnęli po nie i otrzymali je ze względu na siłę, jaką dysponuje. Być może w dalekiej przyszłości Ziemia pomoże Słońcu odzyskać utracone tereny Księżyca. – Ostatecznie uciekli przed Plagą do Ognia. Kolejna warstwa szronu przyozdobiła duszę smoczycy.
– Na imię mi Anarea. O wartościach możemy porozmawiać zawsze, ale jestem tu ledwie z osiem księżycy, może mniej. Nie wiem na ile satysfakcjonująca może być moja wiedza. A co do perswazji, Surtrze, wiesz czym ona jest? Możesz zdefiniować dla mnie osobno perswazję, charyzmę, mediację, manipulację i erystykę? To zagadnienia pozwalające na zrozumienie perswazji od jej najbliższej strony. – Ogon samicy drgnął. Mimo oziębłego tonu, głos miała naprawdę przyjemny.
: 17 lip 2022, 18:06
autor: Surtr
Hmmm? Jedno z długich uszu poruszyło się niespokojnie na dźwięk tych nazw. Słońce? Plaga? Ziemia? Jeśli coś mu to mówiło, to jedynie że w słońcu powinny być smoki raczej lubiące ciepło, a Plaga? Nie brzmiała zbyt pozytywnie. Choroby zazwyczaj zabijały swoich nosicieli. Czy i oni byli plagą która chciała pozbyć się innych? Czy w takim razie nie powinno się ich zatrzymać? Zaciekawiło go to. Będzie musiał poświęcić chwilkę by lepiej poznać tą grupkę. Chociaż słysząc o ich podbojach, wydawali się dość niebezpieczną grupką.
– Skoro stado Słońca powstało przez połączenie dwóch innych, to nie powinno być na tyle silne by samemu móc odzyskać te tereny? I nie lepiej dla Plagi było po prostu zabić wszystkie smoki z księżyca niż zostawić je żywe i narażać się na zemstę? – Był samotnikiem, dlatego nie stawiał się po żadnej z stron. Mimo to, nie rozumiał też czemu właściwie obie grupy nie postąpiły właśnie w ten sposób? Czy stado plagi było aż tak silne że dwa połączone stada nie miały szans? Ale wtedy czy nie powinny faktycznie pozbyć się całej konkurencji? Zamyślone mruczenie wydobyło się z jego pyska, próbował dojść do jakiegoś wniosku, szybko się jednak poddał. Nie miał tyle informacji by miało to sens, to po co marnować czas?
Zwłaszcza że ciemnofutra nie zwlekała i płynnie przeszła do kolejnego tematu. Bardziej interesującego, na którym chyba wolał się skupić.
Perswazja. Gdy był młody, źle usłyszał i myślał że chodzi o perwersje, i gdy tylko o tym usłyszał z ust krasnoluda, uciekł. Nie chciał się uczyć takich rzeczy od małego, brodatego człowieczka. Teraz wiedział o co chodziło, mimo to parsknął śmiechem na same wspomnienie swojej głupoty w tamtym okresie.
– Anarea. Rozumiem. Myślę że tym bardziej twoja wiedza jest przydatna. W końcu jako ktoś nowy tutaj, pewnie jesteś w stanie łatwiej wyłapać czym różnią się tutejsze smoki od tych z odległych terenów. Chociażby walka o tereny. W moich stronach nikogo nie obchodziło coś takiego. Wędrowało się i polowało gdzie się chciało. Siedząc w jednym miejscu, skończylibyśmy pogrzebani przez głębokie piaski. Jednak do rzeczy. Wydaje mi się że perswazja to po prostu metody i techniki służące do przekonania kogoś do swoich racji i może zyskania ich zaufania? W sumie tych technik można też użyć w manipulacji. Chociaż tutaj drugi osobnik jest często stratny. W obu sztukach jednak, wydaje mi się że korzysta się z podobnych technik? Nie mam pojęcia czym jest erystyka, w sumie pierwsze słyszę. jednak wiem czym jest mediacja. Ciekawa sztuka, polegająca na rozwiązywaniu problemów rozmową niż siłą. Byciu tą trzecią stroną gdy dwie pierwsze nie mogą dojść do porozumienia. Chociaż trudna. Większości głupich istot nie przemówisz do rozumu i dla nich łatwiej jest załatwić wszystko przez walkę. Chociaż sam nie przepadam za bólem więc wolałbym tego uniknąć.
Charyzma zaś... właściwie jest to dość rozległe pojęcie co nie? W skrócie jest to to, jak widzą nas nasi rozmówcy. Czy umiemy do nich dotrzeć i jak bardzo przekonujący jesteśmy. Wygląd jest w tym dość pomocny. –
O nie nie nie, jego natura gaduły wychodzi coraz bardziej na jaw. Nigdy nie był fanem przemocy, zawsze wolał bardziej gadać, a jadaczka nigdy mu się nie zamykała. Nawet teraz miał wrażenie, że zamiast skupić się na treściwych sensownych odpowiedziach. Za bardzo wchodzi w szczegóły i za bardzo się rozkręca. Aż zrobiło mu się trochę głupio
Powoli rozłożył skrzydła, rozprostowując je i poprawiając ich ułożenie na grzbiecie. Cały ten chłód sprawiał, że miał wrażenie ociężałości i odrętwienia. Nie na tyle by mu to doskwierało jakoś bardziej. Było to jednak dość upierdliwe.
Nie zamierzał się krępować. Chyba pokazał wystarczająco że nie ma złych zamiarów.
Powoli ruszył w stronę nowej znajomej, pozwalając sobie na wygodne usadowienie się obok niej i oparcie się o nią bokiem.
– Zimno– Mruknął jedynie na swoje wytłumaczenie.
: 17 lip 2022, 18:41
autor: Księżycolica
– Możliwe, że powinni byli tak zrobić. Niemniej wtedy naraziliby się na gniew Ziemi i Ognia. I walczyliby też z Księżycem. Możliwe, że i z bogami. Dlatego wystosowali formalną wojnę. Księżyc składał się głównie z piskląt, więc oddał tereny i uciekł do Ognia, który miał ten sam problem. Może w przyszłości stoczymy walkę o te ziemie, ale czy są nam one potrzebne, skoro ziemie obfitują w zwierzynę? Plaga zabrała nam dom, nasz obóz, i na tym polega ich zwycięstwo. Zwycięstwo silnych nad słabymi. Ziemia nie została zaangażowana w potyczkę. Z resztą... mają teraz swoje problemy. – Powiedziała i pokręciła głową. – Bogowie zapewne mieli to w planach. Doświadczają każdego z nas. Zsyłają nam próby, zmieniają nasz los, gdy jest zbyt prosty. Dają nam wiele darów i od nas zależy jak będziemy z nich korzystać. Na razie mamy dar zjednoczenia... Ognia i Księżyca w Słońce. Teraz od nas zależy jak to wykorzystamy. – Opowiedziała, patrząc w wodę. Potem przeszli do perswazji. Przez chwilę podsumowywała wypowiedź samca, po czym chciała już skinąć głową, gdy ten się do niej przysiadł.
– Połóż się. – Powiedziała do niego, patrząc spokojnie w jego oczy. Jeśliby to zrobił, nakryłaby go swoim długim skrzydłem. Na siedząco, cóż, był po prostu dużo za wysoki.
– Podsumowując, perswazja to sposób wyrażania się w konkretnym celu, charyzma to sposób naszej prezentacji. Manipulacja, jak zauważyłeś, jest na szkodę drugiego, chociaż warto zauważyć, że nie musi to być świadome. Z kolei erystyka to sposób wypowiadania się. – Powiedziała powoli. – Przekonaj mnie, żebym oddała ci swoje pióro. – Powiedziała, po czym poczuła dużą dawkę sentymentu. Sen... Dawno go nie widziała.
: 17 lip 2022, 22:54
autor: Surtr
Gniew ognia i ziemi? Czemu inne stada miałyby ingerować w problemy trzeciego? Jedno stado mniej, oznaczało że było dostępnych więcej terenów, rozumiał podejście ognia, wchłonięcie księżyca pod pretekstem połączenia było dobrym pomysłem ale dziwne że ziemia nic nie zrobiła. W obecnej sytuacji była najbardziej stratna. Ciekawe czym byli tak zajęci? Nie zamierzał jednak dopytywać. Jeszcze uznałaby go za szpiega.
Jedynie bogowie jako tako go zainteresowali. Spotkał wiele grup które wierzyły w coś większego. Byłą jednym z nich? Potem dopyta. Zawsze kończyło się tą dłuższa i bardziej zaawansowaną debatą.
Zresztą nie wiedział o co zapytać bo jego myśli pochłonęło polecenie samicy.
Nie czuł się pewnie spełniając je, więc jedynie pokręcił łbem. Domyślał się co może planować nieznajoma. Tam skąd pochodził starsze smoki często zasłaniały skrzydłem te młodsze, podczas burz piaskowych, gdy słońce doskwierało zbyt mocno, a także gdy dzieliła ich romantyczna więź. Jednak nie był już pisklakiem, ani młodzikiem by polegać na czyimś skrzydle. Nie dzieliła ich też romantyczna relacja. Ciepły bok w zupełności mu wystarczył.
– Charyzma... jest chyba moją mocną stroną. W końcu popatrz jak łatwo się do Ciebie zbliżyłem i nawet mnie uczysz. Mruknął z nutką rozbawienia. Zawsze łatwo mu szło zbliżenie się do innych. To jedyna rzecz jakiej był pewien.
Jednak gdy usłyszał jej polecenie nie był aż tak bardzo rozbawiony. Przekonać ją by oddała mu pióro. Nie było mu to ani potrzebne, ani sensowne z jego punktu widzenia. A to utrudniało mu zadanie. Zazwyczaj gdy czegoś faktycznie chciał, argumenty przychodziły łatwiej.
– Pióro mówisz. To trudniejsze gdy wiesz co chce zdobyć. Chociaż, zamiast jednego pióra, wolałbym ich osiemnaście. Białych. Są ładne. Jedno jest bezużyteczne a z taką ilością, miałbym dla Ciebie niespodziankę. Podróże i życie wśród ras wiele mnie nauczyło. Mogę Cię tego nauczyć. Myślę ze pasowałoby to do uroczej samicy. W końcu im lepiej wyglądamy. Tym więcej możemy zyskać. Prawda? – Czy kłamał? Nie wyglądał na takiego. Może faktycznie pokusił się na nazwanie jej urocza. Może faktycznie było to pochopne jednak jej futro wydawało się zadbane. Nie widział żadnych kołtunów a biel piór była nieskalana. Wyglądała jakby dbała o swój wygląd. Podobnie jak on, a tacy lubią komplementy. Obserwacja byłą kluczem do dobrej perswazji. Chociaż z drugiej strony. Może powinien zwrócić się do jej religijnej strony?
: 28 lip 2022, 11:28
autor: Księżycolica
Uśmiechnęła się na jego słowa. Miał rację. Chociaż An była jednocześnie ufna i zobojętniała. Niebezpieczeństwo, które miałoby na nią spaść była boską przepowiednią i to od niej zależało czy by się broniła, czy też nie. Stan jej umysłu natomiast sprawiał, że nie bała się ani walki, ani śmierci.
Osiemnaście piór... po cóż aż tyle? Z jednej strony biła z tego pewność siebie. Pewna wręcz buńczuczność i zachłanność. Zamknęła oczy, rozmyślając nad słowami samca. – Wątpię, by nawet w moim gnieździe tyle leżało, a rwać ich sobie nie będę. – Odpowiedziała po dłuższej chwili. – Postąpiłeś dobrze chcąc mnie czymś zainteresować, ale wykazałeś się pewną zachłannością. Następnym razem możesz spróbować podejść taką osobę. Poprosić o trzy, później o dwa, potem poprosić by przyniosła ci kilka z legowiska. I uzbierać po kolei. Lub wyjaśnić od razu na czym polega twój plan. Ja nie jestem w tej chwili zaciekawiona... Chociaż może z kimś innym by ci się udało. – Odpowiedziała powoli. Zamyśliła się.
– Opowiedziałam ci co się stało pomiędzy Stadami. Wspomniałeś, że Plaga mogła wymordować swoich przeciwników. Niemniej obeszło się bez przelewania krwi. Wydaje się, że mediator, którym był przywódca Księżyca spisał się znacznie. Jednak czy widzisz inne rozwiązania, których mógł się dopuścić? Czy widzisz działania, które mógł wykonać? O perswazji już wiesz, więc skupmy się na mediacji.
: 28 lip 2022, 19:54
autor: Surtr
Uśmiechnął się lekko. Czy był chciwy chcąc ich 18? Prawdę powiedziawszy, sobie wziąłby dwa. Reszta by do niej wróciła. Jednak najwyżej przygotuje jej niespodziankę innego dnia. Czemu nie? Nawet jeśli nie chciała się poddać w ramach nauki, nie znaczy że nie mógł sprawić że będzie bardziej interesująca dla oka. Przynajmniej w jego opinii. Każdy powinien być piękny! Chociaż może nie aż tak arogancji jak on w tej chwili...
W ciszy jednak wysłuchał jej rady, zastanawiając się czy proszenie o pióra nie byłoby dziwne? Chociaż pewnie mniej dziwne gdyby się zakradł i je podebrał. Jeszcze by go upolowali za to.
Wolał nie zdradzać swoich myśli. Zamiast tego, skupił się na kolejnym pytaniu. Stada? Nie znał za bardzo ich zwyczajów. Samo to, że tak bardzo trzymali się swoich terenów, było dla niego absurdalne, czy chociażby walka o nie. Przecież było tu tyle zwierząt i roślinności, że na pewno nie mieli problemów z żywnością.
W takim razie po co im była ta walka? Te spory? Jedyne co mu przychodziło na myśl, to ta sama cecha którą zaobserwował u ludzi. Chciwość. Czy sam był chciwy? Pewnie tak, chociaż tego nie zauważał. Jednak w jaki sposób mógł wykorzystać chciwość smoków z plagi w mediacji? Zwłaszcza że najwidoczniej nie byli wystarczając pilni by podjąć się bardziej ryzykownej walki.
– Zaproponowałbym mięso. Jeśli Plaga chciała terenów księżyca, prawdopodobnie zrobili to z czystej chciwości, albo chcieli osłabić księżyc. Zabranie terenów nie jest jakimś mocnym ciosem w stronę księżyca, ani jakąś wielką stratą dla tego stada. Jednak skoro księżyc i tak uciekł do ognia, to nie lepiej było dać mięso? W ten sposób połączone stado słońca miałoby obszerne tereny, stado księżyca dalej miałoby dostęp do pożywienia, a Plaga myślałaby że mocno osłabiła Księżyc który teraz umrze z głodu. Jeśli stado słońca dalej obawiałoby się ataku z strony stada plagi, mogliby zarządzić masowe polowania blisko granicy terytorium z plagą. W ten sposób jeśli plaga w przyszłości ponownie próbowałaby przejąć te tereny, to nawet jakby im się to udało, te tereny byłyby jałowe i jedynie zmarnowaliby czas. A pozostałe tereny stada słońca byłyby niemal nietknięte więc zwierzyna byłaby tam obfita po długiej nieobecności smoków. W ten sposób na dłuższą metę można by było zaszkodzić Pladze jeśli faktycznie planowałaby ponowny atak. Przynajmniej tak mi się wydaje. – Pomysł wydawał mu się w miarę sensowny. Bazował go nieco na swoim doświadczeniu. W końcu stracenie zapasów na pustyni było potężnym ciosem. Jeśli jednak wiedziałby że i tak ma wsparcie innej grupy która pomoże go wykarmić, nie miało to znaczenia, jeśli na dłuższa metę mógłby wybić całą zwierzynę z okolicy agresora. Wtedy ten, nie ważne jakby się starał, straciłby o wiele więcej gdyż wybite zwierzęta nie miałyby sę kiedy namnożyć... Jeśli on byłby mediatorem który chce jak najlepiej dla księżyca... tak by postąpił. Jednak tu był właśnie problem. Wartości tutejszych smoków były odmienne i w sumie ciekawiło go, jak bardzo błędna będzie jego odpowiedź w oczach nauczycielki.
: 29 lip 2022, 18:23
autor: Księżycolica
Smoczyca skinęła głową. – To pomysłowe. Plaga wzmocniłaby się, a Księżyc nie straciłby obozu. Niemniej zapewne i tak salwowalibyśmy się ucieczką. – Westchnęła. – Nie było mnie przy tych rozmowach, mam nadzieję, że zostały przeprowadzone najlepiej jak się da. To tyle, jeżeli chodzi o perswazję i mediację. Potrzebujesz czegoś jeszcze?
: 03 sie 2022, 3:23
autor: Surtr
Czemu ucieczką? Czemu w ramach zemsty nie zaczaicie się na nich w grupkach i po prostu ich nie pozabijacie? Wasze zasady są dziwne. Nie wiem czy umiałbym się do nich dostosować Lubił stawiać się po różnych stronach barykady. Zastanawiać się, co by zrobił gdyby był w jednym, a potem drugim stadzie. Chociaż to akurat nie trudno rozgryźć – robiłby to, na czym by zyskał. Na dłuższą lub krótsza metę.
Skoro o zasadach mowa. Wspominałaś coś o bogach. Wydajesz się być nimi zaintrygowana. Są silniejsi niż natura? – Był smokiem. Nie wierzył w byty silniejsze i większe od niego, chyba że inne smoki. Dla mrówek, to on był bogiem. Dla ludzi był drapieżnikiem na samym szczycie łańcucha pokarmowego. Dlatego ludzie wierzyli w coś wyższego. Bo chcieli mieć wrażenie że ktoś nad nimi czuwa, że ktoś ich pilnuje przed pożarciem przez smoka. Skąd to wiedział? Z tego samego źródła które nauczyło go bawić się wstążkami i tworzyć ozdoby. Od ludzi i elfów. Czemu więc tutejsze smoki myślały o bogach? Kogo się obawiali? Przed kim chcieli być ochronieni? Przed naturą? Żywiołami?
Powoli podniósł zadek z ziemi. Odsuwając się od samicy i zbliżając się do krawędzi lodu. Wyglądał na kruchy. Nie zamierzał ryzykować stawaniem na nim. Jednak uniósł jedną z łap, naciskając delikatnie na jego powierzchnie. Cichy trzask rozległ się po powierzchni zamarzniętego jeziora.
Wcześniej powiedziała że doświadczają każdego z nas. Nie wierzył w to, jednak był ciekaw jej punktu widzenia. Czemu? Bo wciąż chciał piórka! Nie udało mu się na ciekawość ale nie znaczy że sobie odpuścił. Przy okazji może dowie się o niej czegoś ciekawego.
Niewielkie zlodowacenie
: 09 lut 2023, 9:34
autor: Ślepa Sprawiedliwość
- "Szanowna Infamio Nieumarłych
Od pewnego już czasu zajmuję się uzupełnianiem kronik w Gigancie o brakujące informacje. Nie ubiegł więc mojej uwadze fakt, że brakuje tam jakichkolwiek zmianek czy informacji o twoim stadzie. Dlatego, chciałabym cię zaprosić na spotkanie na Zlodowaceniu, żeby porozmawiać o historii Cienia, Plagi i Mgieł, o ile oczywiście nie jest to wiedza sekretna.
Z góry dziękuję za wysłuchanie mojej propozycji. Nie mogę się doczekać dowiedzenia się więcej o tobie i o smokach, którym przewodzisz.
Sekcja Zwłok, piastunka Stada Ziemi"
Tak ładnie opakowaną telepatyczną wiadomość, smoczyca wysłała do przywódczyni stada Mgieł. Czekając na jej odpowiedź i ewentualne przybycie, rozsiadła się na lodzie, skuwającym południowe wody Jeziora Zimnego. Było tu sporo miejsca, a jednocześnie miała dostęp do wody. Siedząc przy brzegu wielkiej kry, zanurzyła ogon w lodowatej orzeźwiającej toni, nucąc sobie coś pod nosem i stukając mosiężnymi pazurami o lód.
// Infamia Nieumarłych