Strona 17 z 39
: 25 cze 2016, 14:15
autor: Srebrny Kolec.
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Niewiele myśląc, smok prawie natychmiast pchnął przed siebie nieco maddary i ukształtował ją w granitową płytkę szerokości szpona, wiszącą powietrzu na wysokości piersi. Prawie natychmiast jednak zmienił zdanie i przekształcił kamień w gąbczaste drewno. Jego rozumowanie było proste: skoro tego typu materiał dobrze pochłania wodę, to doskonale sprawdzi się przeciwko wodnemu pociskowi. W razie rykoszetu pod niebezpiecznym kątem spróbuje po prostu rozszerzyć tarczę i osłonić się przed kroplami wody w większym zakresie. Na razie nie ma sensu marnować aż tyle energii.
: 03 lip 2016, 12:30
autor: Cichy Potok
Twór zwariował. Zmienienie płytki w drewno nie okazało się takie proste. Woda przebiła się bez problemu przez rozbite skupisko maddary Srebrnego i uderzyła w jego pierś, mocząc go. Cichy pokręcił łbem. – Najpierw wyobrażenie, potem tchnięcie w nie maddary. Jeśli już coś ukształtowałeś, a potem zmieniasz zdanie i próbujesz to zmienić...maddara wariuje tak, jak teraz. Jeszcze raz. Porządnie. – polecił i tym razem wodna kula zaczęła lecieć ale z lewej strony Adepta. Leciała wprost na jego lewe skrzydło.
: 04 lip 2016, 11:47
autor: Srebrny Kolec.
Srebrny otrząsnął się z wody, która nieprzyjemnie wpływała mu między łuski. Tym razem musi mu się udać.
Ponownie spróbował przywołać gąbczastą płytkę, tym razem osłaniając nią skrzydło i głowę. Wyobraziwszy sobie porowatą powierzchnię twardego, acz lekkiego drewna, pchnął kolejną porcję maddary przed siebie, formując z niej okrągłą zasłonę o średnicy prawie dwóch kolców. Uniósł ją na wysokość nadlatującej kuli, myśląc już o jej szybkim rozszerzeniu, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Zastanawiał się jeszcze chwilę nad artystycznym efektem połknięcia kuli przez osłonę, jednak powstrzymał się przed kolejnym popisem mogącym źle się skończyć. Nie był zresztą nawet pewien, czy takie sztuczki są możliwe.
: 04 lip 2016, 12:02
autor: Cichy Potok
Cichy obserwował jak koniec końców twór Srebrnego pojawia się, a drewno pochłania wodę. Cichy w zasadzie nigdy nie widział takiej obrony, nie wpadł na taki pomysł, ale to nie znaczyło, że nie była to dobra obrona. Smok uśmiechnął się i pokiwał głową. – Dobrze. Teraz kolejny atak...uważaj – ostrzegł Srebrnego, po czym Adept mógł usłyszeć jak coś ciężkiego spada ze świstem z góry. To kamień, wielkości głowy młodzika spadał z ogromną prędkością i siłą dokładnie na jego grzbiet. Srebrny musi się postarać, inaczej skończy się to dla niego tragicznie. Cichy zaś był ciekaw jak zareaguje Adept i jakiej obrony użyje.
: 04 lip 2016, 19:47
autor: Srebrny Kolec.
Reakcja była odruchowa: skok w przód. Srebrny zdawał sobie jednak sprawę, że nie o to chodziło. Postanowił zachować się tak, jakby nie ruszył się z miejsca.
Kamień był zbyt ciężki, by ryzykować solidną osłoną, przez którą mógłby się przebić, albo, co gorsza, pociągnąć ze sobą. Zamiast tego adept zdecydował się na coś, co spowolni upadek bez ryzyka strącenia tarczy.
Wyobraził sobie niezbyt napiętą, sprężystą siatkę przypominającą w konsystencji skórę ssaka, pojawiającą się pod kamieniem. Na tyle wysoko, by nie zranić chroniącego się pod nią smoka, ale na tyle nisko, by mieć czas na obmyślenie wszystkich szczegółów. Siatka nie będzie naprężona, toteż mniejsze będzie ryzyko, że zostanie przebita, jednak jej krawędzie powinny utrzymywać się w ściśle określonych punktach, pozwalając na stopniowe obniżenie prędkości spadającego głazu.
Z tym wyobrażeniem wywern pchnął przed siebie kolejną porcję maddary i spojrzał na wynik.
: 04 lip 2016, 20:29
autor: Cichy Potok
Cichy ponownie obserwował niecodzienną obronę. Jednak i ta nie była zła. Srebrny chyba załapał podstawy i już więcej z tych podstaw nie załapie. Cichy więc zaniechał już kolejnych ataków i skinął łbem – Starczy. Dobrze. Czy mogę jeszcze w czymś ci pomóc? – zapytał po chwili, wszak młodzik musiał być wykończony po kompleksowej nauce magii. Ale teraz potrafił już wszystko z jej podstaw.
//raport MO I
: 05 lip 2016, 14:35
autor: Srebrny Kolec.
Srebrny przez chwilę bawił się nowo nabytymi umiejętnościami, próbował tworzenia różnych obiektów. Nie wszystko mu wychodziło, był jednak zadowolony z siebie.
-Dziękuję. – skinął łbem w geście wdzięczności.
Miał już odrzucić ofertę dalszej nauki, pomyślał jednak chwilę. Wszelkie fakty na temat maddary, jej ograniczenia i możliwości, z których nigdy nie zdawał sobie sprawy, uświadomiły mu, jak mało wie o otaczającym go świecie. A pragnął wiedzy bardzo mocno. Ciche Wody, jako smok bardzo doświadczony, z pewnością mu pomoże.
-Właściwie... chciałbym wiedzieć trochę więcej o... wszystkim. Czy mógłby pan... podzielić się ze mną częścią swej wiedzy? Choć tyle tu już jestem, mało tak naprawdę wiem o Stadach... o naszej historii... o wszystkim.
: 06 lip 2016, 18:02
autor: Cichy Potok
Cichy pokiwał powoli łbem słysząc prośbę Srebrnego. – Nie ma problemu. Ale po kolei. Powiedz mi, co chcesz wiedzieć najpierw? Jakie informacje najbardziej cię interesują? Wybierz jakieś jedno, czy dwa pytania, a ja postaram się wyłuskać ci najważniejsze informacje. – powiedział ze spokojem, uśmiechając się przy tym lekko. Młody faktycznie był żądny wiedzy, ale to bardzo dobrze! Chwaliło się to!
: 06 lip 2016, 18:52
autor: Srebrny Kolec.
Srebrny bardzo szybko przemyślał wszystkie tematy, które uznał za interesujące, po czym wybrał kilka pytań, które uznał za najważniejsze.
-Jak, kiedy powstały Stada? Czy zajmowaliśmy kiedyś inne tereny? I... – to ostatnie pytanie bardziej było bieżące. – ...czym jest mgła?
: 07 lip 2016, 12:13
autor: Cichy Potok
Cichy podrapał się po łbie. – Pytasz o bardzo, bardzo stare dzieje. Nie będę opowiadał ci całej historii Wolnych Stad, ale tak, zajmowaliśmy kiedyś inne tereny, przynajmniej tak mówią kroniki. Zmieniono je, gdy wybuchła epidemia jakiejś zabójczej choroby. Smoki Wolnych więc zdziesiątkowane, przeniosły się na nowe tereny. To był początek ery drugiej. O erze pierwszej nie jest wiele wiadomo. Tak czy siak, w erze drugiej były dwa stada. Stado Lasu i stado Ognia. Po jakimś czasie pojawiły się na terenach Wolnych nowe smoki, obce. Założyły one stada, prócz istniejących: Wody, Wiatru i Energii. Jednak wtedy Wiatr nie istniał zbyt długo. Po długich księżycach Woda także przestała istnieć, tak samo i stado Energii, kiedy ich przywódca odszedł i nie wrócił. Wtedy też byli już Prorocy. Tylko nieliczne smoki dostępowały zaszczytu bycia posłańcami bogów. Jak wiadomo od dawna, głównym i pierwszym wrogiem Wolnych Stad byli Równinni. Wolni i Równinni toczyli boje od zamierzchłych czasów. Tak też rozpoczyna się era trzecia, gdzie to Wolne Stada i stada Równin spotkały się po raz pierwszy. W tym czasie były trzy stada – Lasu, Ognia i świeżo powstałe stado Światła. Podczas walk z Równinnymi tereny Wolnych zostały spalone i smoki te musiały ponownie się przenieść. Po przeprowadzce powstały trzy stada: Wody, które później zmieniły nazwę na smoki Burzy, Ziemi, które później wróciły do starej nazwy – Lasu, a trzecim niezmiennie było stado Ognia. Tereny, na których osiedliły się Wolni były jednak zbyt małe i znów musieli się przenieść. Tak też zaczyna się era czwarta. Po przeprowadzce znów powstały trzy stada, tym razem były to stada: Wiatru, Lasu, Ognia. Gdy już smoki przywykły do nowych terenów i zaczął się ich rozkwit...założono kolejne stado – stado Nocy. Jednak i na tych nowych terenach spotkali się Wolni i Równinni. Wolni przegrali wielką bitwę i niedobitki zostały wzięte do niewoli, dopiero po wielu, wielu księżycach udało im się zbiec i odbudować Wolne Stada. Tak zaczyna się era piąta. A zaczyna się bardzo źle, bowiem złośliwa odmiana Czarciej Grypy zbierała wśród Wolnych ogromne śmiertelne żniwa, wtedy też jedna z samic Wolnych Stad stanęła na czele Równinnych i doprowadziła do ponownego zniknięcia Wolnych. Z pomocą przyszły dwa smoki, które przeżyły zarazę, jednym z nich był Uzdrowiciel, który tych, którzy w zasadzie konali od tej choroby, leczył i koniec końców ów Uzdrowiciel zapobiegł już dalszemu rozprzestrzenianiu się choroby. Wolni znów zabrali się za odbudowę swojej dawnej świetności. I tutaj rozpoczyna się era szósta. Wtedy też długi czas panowały dwa stada – Ognia i Wody. Z tego co wiem, po tej epidemii tereny, które zajmowały Wolne Stada, to te same, które teraz obecnie mamy. Po jakimś czasie, pojawiła się grupa nowych smoków, które to nazwały się stadem Ziemi. Trzy stada bardzo długo trwały w tej właśnie konfiguracji. Wtedy też ponownie zmierzyli się z Równinnymi, wtedy też po raz pierwszy na ziemię zstąpiła bogini, a dokładniej bogini magii, Naranlea. Wtedy też powstała bariera otaczająca Wolne Stada. Wtedy też pojawiło się stado Wiatru, które składało się ze smoków Równin, które to nie zgadzały się z wartościami ich dotychczasowych pobratymców. Wiatr jednak nie zabawił długo. A jakiś czas później zamiast nich pojawiło się stado Cienia. A jakiś czas po ich pojawieniu się stado Wody przestało istnieć, a ich członkowie, wcieleni do stada Ziemi sprawili, że stado zostało nazwane stadem Życia. Długi czas po tym narodziłem się ja, który nie zgodził się z nowym Przywódcą Życia i odnowiłem stado Wody. I tak teraz trwamy, jako stado Ognia, Życia, Cienia i Wody. – opowiedział najpierw o prostszym dla niego temacie. – A mgła...mgła powiadają, że to twór mrocznych elfów. Jest zabójcza dla smoków, jednak boi się ognia. Nie zbliżaj się do niej. Którego dnia pojawiła się na granicy między Życiem i Wodą...a potem rozprzestrzeniła na całe tereny Życia. Do tej pory próbujemy ją zbadać i sprawić, aby zniknęła. – oznajmił z widocznym zmartwieniem. Nikt bowiem jeszcze nie wpadł na jakiś konkretny pomysł, by pozbyć się tej mgły.
: 07 lip 2016, 13:06
autor: Srebrny Kolec.
Srebrny słuchał opowieści o dawnych czasach. Starał się wyobrazić sobie te inne smoki i inne tereny, o których mówił wódz. Zastanowił się nad wnioskami.
-Dlaczego Stada upadały? – spytał. – I dlaczego tak często się odradzały? – nie była to jedyna rzecz, która dręczyła go po wysłuchaniu opowieści. – Czym jest bariera? To... jakieś pole ochronne, prawda? Przed czym nas chroni? Czy można ją jakoś pokonać? – niemal jednym tchem wyrzucił z siebie serię pytań na temat najbardziej go nurtujący. – Ilu jest bogów? – dorzucił na koniec.
: 11 lip 2016, 11:41
autor: Cichy Potok
Cichy pokiwał powoli łbem. – Cóż, nie jest to do końca wyjaśnione, ale najpowszechniejszym powodem rozpadu stad jest mała ilość członków w tym stadzie, bądź brak kogoś, kto by objął władzę i poprowadził te smoki dalej. – wytłumaczył ze spokojem. Wszak tak skończyła poprzednia Woda, nie było komu objąć władzy nad stadem i to się rozpadło, tak przynajmniej kiedyś powiedział mu dawny Łowca Życia, który to był z tej starej Wody. – Co do odrodzeń....też nie znam przyczyn. Musiałbym żyć w tamtych czasach. A tutaj powodów mogło być bardzo dużo. Być może część smoków z jednego stada nie zgadzała się z filozofią tego stada, do którego należeli i postanowili założyć własne stado. Być może jacyś obcy, ale pokojowo nastawieni przybysze osiadali na terenach Wolnych i w ten sposób powstawały nowe stada....kto wie? – oznajmił z lekkim uśmiechem. Cichy wbrew wszystkiemu nie był wszechwiedzący. Miał sporą wiedzę, ale nie wiedział wszystkiego. – Bariera to energia...stworzona z mocy bogini magii, Naranlei i smoków Wolnych Stad, które żyły za czasów, gdy ta bogini zstąpiła, aby kroczyć wśród śmiertelnych, a gdzie odwieczni wrogowie Wolnych znów im zagrażali, chodzi oczywiście o kogo? Już o nich wspominałem. – zapytał i zaczął się ciekawie przyglądać Srebrnemu. W końcu teraz się przekona, czy smok cokolwiek z jego opowieści wyniósł. – My możemy ją swobodnie przekraczać. Ci, którzy mają jednak złe zamiary nie mogą się dostać do środka...nie wiem jak ta mgła się tu dostała...jednak być może bariera słabnie, a być może nie chroni przed innymi rasami, niż smoki. – powiedział ze spokojem. W zasadzie nikt już z żyjących nie wiedział przed czym konkretnie broni ta bariera. On sam także tego nie wiedział, tylko się domyślał. – Bogów zaś mamy dwunastu. Wspominałem już o boginii magii, pamiętasz jej imię? – zapytał, po czym kontynuował. – Prócz niej mamy jeszcze: Immanora, boga wytrzymałości i patrona stada Życia. Lahae, bogini percepcji. Nenya, bogini zręczności i patronka naszego stada. Valanyan, patron wiedzy i rzemieślników. Kamanor, bóg siły i patron stada Ognia. Uessas, bóg miłości i patron zakochanych. Viliar, patronuje niesłusznej wojnie. Nytba, bogini aparycji. Erycal, bóg uzdrowień i patron uzdrowicieli. Thahar, bóg polowań i patron polowania i zwierzyny łownej. A także Ateral, bóg śmierci i sprawiedliwości, powiadają że patronuje Cieniu, ale nigdy nie spotkałem żadnego Cienistego, który by to potwierdził. A od tego boga trudno wyciągnąć jakiekolwiek informacje. Zanim pojawił się Ateral był inny bóg śmierci. Teraz nazywany Tarramem Upadłym, został pokonany i uwięziony w ciele Erycala. – wytłumaczył najdokładniej, jak potrafił Srebrnemu. Czekając zapewne na kolejną porcję pytań.
: 11 lip 2016, 14:29
autor: Srebrny Kolec.
Przysłuchiwał się dalej opowieści Cichego. Gdy tylko zadano mu pytanie, odpowiedział bez wahania.
-Chodzi oczywiście o smoki z Równin. To one najechały nas kilkukrotnie i kilkukrotnie zniszczyły nasze stada. – także z drugim pytaniem nie miał problemu. – Patronką magii jest Naranlea. Ona dała nam magię i ona stworzyła barierę.
Sam teraz zastanowił się, o co jeszcze chce spytać.
-Jedna rzecz mnie jeszcze nurtuje... czy prócz smoków istnieją jakieś inne stworzenia, których... – jego młody, niewykształcony umysł nie potrafił znaleźć odpowiedniego słowa na określenie tego, co chodziło mu po głowie. Postarał się wypowiedzieć to opisowo. – ...które można określić jako coś więcej, niż tylko zwierzęta? Które mogą posługiwać się mową, mogą tworzyć, mogą... pokazują... – nie umiał do końca wypowiedzieć, o co mu chodzi. Miał nadzieję, że Cichy go zrozumie.
: 15 lip 2016, 10:13
autor: Cichy Potok
Cichy pokiwał z aprobatą głową. – Bardzo dobrze. Słuchasz mnie uważnie. – oznajmił z zadowoleniem w głosie, po czym wysłuchał ze skupieniem kolejnych pytań Srebrnego, zastanawiając się o co mu chodzi. Najpierw myślał, że pyta się o duszki i boginki. Jednak potem smok odpowiednio dobrał słowa i Cichy wiedział już, co chodzi po głowie smoka. – Pytasz o istoty rozumne. Cóż, najbliższymi nam stworzeniami są teraz elfy. Elfy to dwunogi, które nie mają futra, ni łusek. Mają spiczaste uszy. Zamieszkują serce Dzikiej Puszczy i być może...przy odrobinie szczęścia spotkasz tam jednego. Prócz tych, którzy są dobrzy, są też źli. Elfy z Dzikiej Puszczy mają jasną skórę. Jednak są też takie o ciemnej skórze i czerwonych ślepiach. Nazywane są Mrocznymi Elfami. Atakowali już podobno kilka razy i mgła, która zagarnęła tereny Życia, jest podobno ich sprawką. – powiedział zastanawiając się jeszcze nad kolejnymi rozumnymi istotami. – Prócz Elfów są jeszcze ludzie. Inaczej nazywany człowiekiem. Wygląda podobnie jak elf, jednak nie jest tak wysoki i nie ma spiczastych uszu. Nie żyją w lasach, tylko w jakichś dziwnych konstrukcjach, które nazywają domami. Tyle wiem o nich. Znam jeszcze enty. Enty wyglądają jak wiekowe drzewa. Podobno są bardzo potężne. Na ogół spokojne, ale wyprowadzone z równowagi mogą być bardzo niebezpieczne. Widziałem jeszcze kiedyś skavena. Przypomina ogromnego szczura. Okropnie cuchnie i zastanawiałbym się nad ich inteligencją...ale są niebezpieczne, to na pewno. Prócz tych stworzeń są jeszcze niziołki, które podobno wyglądają jak mali ludzie. Krasnoludy, które można spotkać w górach. Wyglądają jak potężni, mali ludzie o długich owłosieniach na pysku. Są też orki, które powiadają, że wyglądają jak skrzyżowanie ropuchy, dzika i człowieka. Trytony, które zamieszkują wody, wyglądające jak pół ryba, pół człowiek. No i jest jeszcze krzyżówka jaszczurki i człowieka. Nazywane przez nas jaszczuroczłekami. – powiedział z lekkim uśmiechem. – Tyle wiadomości chyba ci wystarczy, czy potrzebujesz się jeszcze czegoś nauczyć? – zapytał, bo póki miał czas, mógł poprowadzić jeszcze pare nauk.
//raport Wiedza I
: 21 lip 2016, 17:56
autor: Srebrny Kolec.
Była jedna jeszcze rzecz, którą Srebrny Kolec koniecznie chciał poznać i miał nadzieję, że Ciche Wody będzie w stanie go nauczyć.
-Słyszałem dużo o łowcach używających kamuflażu na polowaniach, ale nie widziałem jeszcze nigdy wykorzystania tej umiejętności ani nie spotkałem nikogo, kto mógłby mnie jej nauczyć...
: 21 lip 2016, 18:19
autor: Cichy Potok
Cichy pokiwał powoli głową. – Tak, to bardzo skomplikowana umiejętność, która bardzo ułatwia polowanie. Cóż...najpierw mi powiedz, co to ten kamuflaż. A ja powiem ci póki co tyle, że do jego wytworzenia można używać dwóch sposobów. Jednym z nich jest zrobienie tego kamuflażu z maddary, a drugim sposobem jest wykorzystanie otoczenia. – oznajmił z lekkim uśmiechem. Już nawet teraz podpowiedział nieco Srebrnemu. Ale skoro już wiele razy słyszał o kamuflażu, to i musiał wiedzieć, czym ten kamuflaż jest.
: 23 lip 2016, 17:34
autor: Srebrny Kolec.
-Kamuflaż jest to... umiejętność lepszego ukrywania się... poprzez wtapianie się w otoczenie... – jak zwykle nie miał pojęcia o czym mówi i cytował strzępki usłyszanych zdań, nie zastanawiając się nad ich znaczeniem. Jak zwykle nie przejmował się tym zbytnio. – Odpowiedni kolor łusek w odpowiednim środowisku... – zapędził się w ślepy zaułek i nie wiedział, jak uzupełnić kolejną porcję cudzej wiedzy. Zastanowił się szybko nad znaczeniem tego zdania i spróbował coś wywnioskować. – Smoki o zielonych i brązowych łuskach lepiej poradzą sobie w lesie, gdy te szare i czarne będą skuteczne w górach... – tak, chyba dobrze rozumował.
Zastanowił się jeszcze nad podpowiedzią udzieloną mu przez Cichego i spróbował wyciągnąć z niej jakieś wnioski.
-Rzecz jasna, możemy użyć maddary, aby zmodyfikować kolor naszych łusek i dopasować go do otoczenia...
: 24 lip 2016, 12:11
autor: Cichy Potok
Cichy kiwał powoli głową na słowa Srebrnego, po czym uśmiechnął się lekko. – Masz rację, kamuflaż jest przydatny do tego, aby stopić się z otoczeniem poprzez wygląd. I do tego można użyć maddary, bądź elementów samego otoczenia, jak liście, czy błoto... – powiedział z lekkim rozbawieniem. Zaraz potem rozejrzał się po otoczeniu. Wszędzie zielono. Gdzieniegdzie tylko ciemniejsze, al również zielone krzaczki. No nie ma tu zbyt wiele elementów do ukrycia się, ale Cichy nie dbał o to. Wystarczy. – To teraz...spróbuj się ukryć. – powiedział przechylając lekko głowę na bok. Ciekaw był, jak bez większych wskazówek, Srebrny sobie poradzi.
: 31 lip 2016, 23:51
autor: Zmierzch Gwiazd
Veles przybyła na łąkę żeby poćwiczyć lot. Od razu przeszła do dzieła. Najpierw mała rozgrzewka. Ugięła łapy żeby stabilnie stać na ziemi i rozłożyła pierzaste skrzydła. Zaczęła nimi machać. Najpierw powoli, potem stopniowo przyśpieszając ich ruch. Po paru ruchach skrzydeł , przyśpieszała tempo ich machania. Po chwili jednak przestała. Teraz kolejne ćwiczenie. Wcześniej machała skrzydłami w górę i w dół. A teraz będzie je rozkładać i składać. Naprzemiennie. Zaczęła od lewego skrzydła. Szybko je rozłożyła w potem złożyła. To samo zrobiła z prawym. I tak bez przerwy. Co parę ruchów przyśpieszała tempa tak jak w poprzednim ćwiczeniu. Gdy doszła do granic swoich możliwości i gdy szybciej już nie potrafiła, zaprzestała ćwiczenia. Ugięła łapy, głowę schyliła , ogon również. Napięła wszystkie mięśnie, szczególnie mięśnie skrzydeł. Odbiła się od ziemi rozkładając skrzydła. Machała nimi szybko żeby nie spaść na ziemię. Gdy już była w powietrzu, łapy ugięła jeszcze bardziej, prawie przyciskając je do ciała natomiast ogon lekko odwinęła w górę żeby móc nim spokojnie sterować. Machnęła skrzydłami silniej żeby nabrać trochę wysokości i mogła przejść do kolejnych ćwiczeń jakie sobie wymyśliła. Najpierw rozpędziła się trochę. Po przeleceniu paru metrów, Veles gwałtownie zaczęła machać skrzydłami nieco bardziej przed siebie a ogon prawie że przytuliła do brzucha. Gwałtownie zahamowała. Jej oddech był nieco przyśpieszony ale miarowy. Serce również biło szybciej niż zazwyczaj. Ale mimo to Smoczyca nie chciała odpoczywać. Teraz czas na poćwiczenie skręcania w powietrzu. Chciała zrobić slalom między niewidzialnym przeszkodami. Ponownie nabrała prędkości. Gdy już była przy pierwszej przeszkodzie gwałtownie wygięła swoje ciało w łuk a ogon w lewą stronę. Machała skrzydłami żeby nie stracić wysokości. I tak ominęła pierwszą z przeszkód, od prawej strony. Powtórzyła to ćwiczenie jeszcze parę razy. Oczywiście skręcała naprzemiennie w lewo i w prawo. Teraz inne techniki lotu. Opuściła lewe skrzydło nieco w dół i skręciła tracąc nieco wysokości. Po wyrównaniu lotu opuściła prawe skrzydło i wytraciła wysokość skręcając w prawo. Teraz trzeba odzyskać wysokość. Przechyliła się w lewo lekko i machnęła parę razy mocniej żeby nabrać wysokości. Po wyrównaniu lotu zrobiła to samo tylko że w prawą stronę. Teraz chciała znaleźć tunel cieplny żeby dać skrzydłom odpocząć trochę. Gdy tylko wyczuła prąd ciepłego powietrza, rozłożyła szeroko skrzydła i szybowała swobodnie przez chwilę starając się uspokoić oddech. Po chwili jednak obniżyła lot chcąc wylądować. Powoli opadła, najpierw na tylne, potem na przednie łapy i złożyła skrzydła. Powolnym krokiem udała się w kierunku swojej groty.
: 01 sie 2016, 17:00
autor: Srebrny Kolec.
Smok rozejrzał się i bez szczególnego namysłu ruszył w kierunku krzaków. Nie były dostatecznie wysokie, by go ukryć, nie zastanawiał się jednak zbytnio nad czymś tak błahym. Jego białe, szare i czerwone łuski na zielonym tle dosyć mocno rzucały się w oczy i zdawał sobie z tego sprawę. Wyobraził sobie więc zielony barwnik rozlewający się po jego ciele i przylegający do łusek, pomyślał o liściach wyrastających spomiędzy nich, wyobraził sobie nawet, jak jego łapy oplata coś, co z dala można by uznać za korzeń drzewa... i sięgnął po nieco maddary.
Przymknął powieki na tyle, by jak najlepiej osłonić wyróżniające się barwą żółte oczy, jednak pozostawił je na wpół otwarte – tak, by dalej widzieć otoczenie. Przykucnął, oplótł się nieco skrzydłami i spojrzał na efekt swych zabiegów. Czy mu się udało?
: 02 sie 2016, 15:42
autor: Cichy Potok
Cichy obserwował uważnie wszystko, co robi Srebrny i uśmiechnął się pod nosem. Od razu wykorzystał do celu ukrycia się maddary. – Na pewno nie chcesz zostać Czarodziejem, tylko Łowcą? – zagaił ze śmiechem. W końcu zazwyczaj łowcy kryli się przy użyciu naturalnych metod, nie będąc koniec końców zbyt dobrymi tkaczami maddary. Cichy pokiwał łbem. – Bardzo dobrze. Teraz... – nagle otoczenie wokół Srebrnego się zmieniło. Stał pośrodku pustyni, za elementy otoczenia prócz piachu, miał jeszcze kilka kamieni i kaktusów. – Schowaj się bez używania maddary. – polecił uczniowi.