Strona 17 z 28
: 01 kwie 2018, 14:35
autor: Blizny Wiatru
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Rozejrzałem się i dostrzegłem białą samiczkę. Widziałem ją na Skałach pokoju wiec pewnie jej gadający kwiatek też ją tu przyprowadził. Podszedłem do niej z szerokim uśmiechem. jednak musiało to wyglądać komicznie po w jednej łapie trzymałem kwiatka z grudką ziemi.
– Witaj, ciebie też tu przyprowadził kwiatek?– Przywitałem sie bo przecież jestem kulturalnym gadem. połozyłem mojego roślinnego przyjaciela.
Noi co teraz kwiatku? .... mam cie gdzieś zakopać? może znaleść ci jakąś miłą miejscówke gdzie bedzie duzo słoneczka?
Do czego to doszło że konwersuję z roslinką w myślach.
: 01 kwie 2018, 18:30
autor: Matumaini
Stała sobie przy kwiatuszku i czekała na jego odpowiedź, aż tu nagle pojawia się smok! I to nie byle jaki tylko z Ognia. Chyba widziała go na ceremonii, która odbyła się na Płomiennym Szczycie i na Skałach Pokoju. Teraz jednak mogła przyjrzeć mu się uważnie. Jasny odcień szarości, pokrywał ciało samca. Piekny szmaragdowy kolorek, znajdował się pod oczami adepta. Łapy i dwa, nie chyba trzy pasna na ogonie i sama jego końcówka, również były w tym odcieniu. Ciemniejszy była grzebień. Z głowy Ognistego wyrastały dwa rogi. Podobało jej się to umaszczenie. Takie orginalne. Uśmiechnęła się na zadane pytanie.
–Witaj. Tak, to on– wskazała głową na hiacynta – mnie tu sprowadził. Jestem Opalowa Łuska – przedstawiła się grzecznie.
: 01 kwie 2018, 21:37
autor: Blizny Wiatru
Nie ukrywam, mam słabość bo białych smoczyc. Uśmiechnąłem się delikatnie i ukłoniłem. –Prędki Kolec– powiedziałem wciąż głupio sie uśmiechając. nie mam pojęcia dlaczego tak się cieszę sam do siebie. – Ale możesz mi mówić Nezurii, to moje pierwsze imię– puściłem do niej oczko i pochyliłem się do kwiatka. dlaczego milczy.... jeszcze niedawno nadawał wierszykami a teraz nawet nie westchnie.
Dziwne zjawisko... ale dziwniejsze jest to że mój chabaź kazał mi przylecieć w te samo miejsce do Opalowej.
może chabazie mają dla nich jakieś zadanie? albo po prostu kwiatki stwierdziły że chcą rosnąć obok siebie... nie mam pojęcia. Ale przyznać trzeba że miejsce jest piękne a może i nawet... romantyczne?
: 01 kwie 2018, 23:07
autor: Matumaini
Prędki Kolec... Słyszała już gdzieś to imię. Tak! Kołysanka o nim wspominała! Uśmiech nie zniknął z jej pyszczka, ale w złotych oczach młodej, moża było dostrzec iskrę. Nie taką zwykłą, tylko taką, która pierwszy raz tam zagościła. Iskrę nieśmiałości. Tak prawda ma dni kiedy jest spokojna ale nigdy nie było tej iskierki.
– Nazurii, jeśli chciesz możesz mi mówić Śnieżka– odparła, jednocześnie siadając na śniegu przed hiacyntem.
~No dalej, odezwi się ~prosiła kwiatek w myślach. Czemu najpierw był taki rozgadany a teraz nagle ucichł?
Rozejrzała się dookoła. Tak to miejsce było piękne. Inne niż tereny Wody.
: 02 kwie 2018, 13:51
autor: Mistrz Gry.
//Na przyszłość – proszę o post na kolejkę, jeśli w temacie znajduje się MG. Pozawala to na kontrolę czasu i ocenę wydarzeń.
W powietrzu fioletowo-niebieski hiacynt Bujał się wesoło. ~ Złociste, złociste szpony jajo złapały. W złociste łapy pisklę skorupkę wybiło. Złociste, złociste szlachetne. Córka przy ojcu zostaje, szczęśliwy on, szczęśliwy. Choć w życiu nie zostało mu już nic. On córką, córką zająć się chce. Całą miłość, której pragnął, której pragnął, tobie daje, tobie. Jegoś jedynym celem, jedynym pragnieniem. I tyś została przy nim. Została. Serce jego się raduje, choć tego nieświadomy. On potrzebuje cię bardziej niż jego ty. On kocha, kocha, kocha złociście, kocha szlachetnie. A tyś łowczynią, łowczynią! Jak ojciec, jak ojciec złocisty, tyś srebrna jak Blada Twarz. Jak odbicie w wodzie. Jak przedłużenie światła dnia o blask księżyca. On wie. On wie. I ty wiesz, i ty wiesz. I choć słońce na niebie samotne, bo blask jego gwiazdy skryło, tak ty, tak ty otoczonaś gwiazdami szlachetnymi. Niektóre odległe, lecz związane z twoim światłem. One przybędą, przybędą. Lśnij, lśnij wciąż, bądź sobą, a gwiazdy korowód utworzą wokół ciebie. I zawsze, zawsze blask twój odbijać będą! ~ Śpiewał podczas drogi kwiatek. Opalowa dotarła na miejsce, a kwiatek umilkł. Zobaczyli bowiem kolejnych gości tego miejsca – obrońcę i kwiat, który niósł. Wywiązała się rozmowa...
Silny pierwiosnek, szczęśliwy jak chyba nikt, kołysał się na wietrze podczas drogi. ~ Tam gdzie piasek łączy się z płomieniem, tam słońce wracać będzie. ~ Zachichotał. ~ Pyszczek podrapany, lecz na duszy ani szramy! ~ Zabujał się niewidocznie dla młodego wojownika. ~ Już niedługo gryf zadbany spotka woja – pokonany! Imię w sercu swym wychowaj, już niedługo z ust wypowie je dumny Mistrz. Zostań przy nim, zostań wierny, a imię dumne wnet przyodziej. I wraz z blizną je eksponuj. Oto klucz, oto klucz do serc, pańskich serc młodych samic! Już niedługo, już niedługo łowczynie młode przed Mistrzami staną. Już niedługo, już niedługo na ceremonii powstaną. Niczym feniksy młode odrodzone w pełni imiona przywdzieją. I chroń ty je. Chroń ty je mężny wojowniku. A nie pozostaniesz, nie pozostaniesz bez nagród wspaniałych! ~ Śmiał się kwiat dopóty, dopóki przed młodzieńcem nie powstała śnieżnobiała samiczka o złocistych oczach. Młoda była, smukła. A miano jej... znajome przecież z ceremonii. Jedynej Wodnej na Płomiennym Szczycie.
Choć oboje mogli słyszeć tylko swoje kwiatki, gdy odpadli od siebie myślami, przemówiły jednocześnie. ~ Związani, związani myślami. Skupienie, skupieni spojrzeniami. Pamiętacie, pamiętacie i o kwiatkach. Tu, tu pod skałą, która słońce ku nam poprowadzi, tu, gdzie grudkę ziemi śnieg odsłania, tu chcemy żyć, tutaj razem nas zasadźcie. Tu, gdzie Złota Twarz zawsze trafi, gdzie woda spłynie, tu chcemy zostać zasadzone! ~ Wypowiedziały się radośnie, dając młodym czas na odnalezienie wzrokiem niewielkiej plamy brązowej ziemi pod lśniącą od bladego światła skałą.
: 02 kwie 2018, 19:49
autor: Matumaini
No i proszę! Hiacynt się odezwał! Biała samica ostrożnie podniosła go z ziemi, swoimi białymi przednimi łapami. Dostrzega niewielką ilość ziemi pod skałą. Podleciała do niej, gdyż na dwóch łapach raczej by nie doszła, do wyznaczonego miejsca. Gdy już do niego dotarła, puściła kwiat jedną łapą i rozgarnęła trochę ziemi. Następnie włożyła tam roślinkę i zakopała korzonki.
– Wygodnie ci? – zapytała, delikatnie uklepując ziemię.
– Nazurii, myślisz, że coś jeszcze mamy z nimi zrobić? – spojrzała na towarzysza, szukając jednocześnie odpowiedzi w głowie.
– Może dać im wody?
: 02 kwie 2018, 21:01
autor: Blizny Wiatru
Nie żeby mi się nie podobało to co mówi mój chabaź ale "związani myślami" zabrzmiało złowrogo. Nie żebył czół strach po prostu zmartwiłem sie tym co powiedział chabaź. niby nic takiego ale był jednak magicznym kwiatkiem... co jeżeli on wie cos o czym nie wiem ja? zapewne tak jest ale nie dowiem sie nic wiecej dopóki go nie posadzę w ...brudnej ziemi która muszę rozkopać czystymi łapkami...
ująłem kwatuszka lekko chrapami uażjąc by go nie zgnieść. poczłapałem do wyznaczonego miejsca i rozgarnąłem ziemię i włożyłem go delikatnie po czym usypałem.
~Mam nadzieję że nie zaczniesz marudzić na zimno, bo chyba cię zjem... ~ ta myśl popłynęła w przestrzeń a on sam zwrócił uwagę na Śnieżkę. -Myślę że jak je podlejemy to woda zamarznie.
: 05 kwie 2018, 10:43
autor: Mistrz Gry.
Historia hiacynta nie była najprawdopodobniej zbyt przemawiająca do Opalowej. Ale kwiatek nie wydawał się tym przejmować. Młodą samiczkę bowiem oblało ciepło. I nie inaczej było w przypadku Prędkiego. Stało się to w chwili, gdy pierwsze grudki ziemi zaczęły opadać na niewielkie korzonki. Ciepło rosło wraz z procesem sadzenia. I szczęście roślinek wpływało do umysłów młodych. Kwiaty wydawały się cichutko świergotać pomiędzy sobą. Biała pierwiosnka z fioletowym hiacyntem muskały się płatkami i choć niepodobne do siebie, wydawały się być bratem i siostrą. Choć w przypadku kwiatów nie było prostym odróżnienie które z nich było którym.
~ Na wezwanie przybyliście, na prośbę odpowiedzieliście. ~ Zanuciły kwiatki wesoło. Choć każdy ze smoków słyszał tylko swój kwiatek, te wypowiadały się równocześnie. Hiacynt wychylił jeden z drobnych kwiatków w jej stronę, nucąc szczęśliwie. ~ Weź mój płatek, tylko jeden. Weź go proszę. Ode mnie, od mej mamy, Alalei. Zabierz z sobą, na arenę, na polowanie. A gdy łapki zmiękną, gdy zmięknie ciałko bez korzonków, ja pomogę, ja pomogę! ~ Zawołał kwiatek, gdy w tej samej chwili pierwiosnek uchylił płatki dla Prędkiego. ~ Weź ten płatek, on dla ciebie. Mój podarek użyj w potrzebie. My nie chorujemy, nie walczymy z problemami, lecz weź użyj płatka, użyj płatka gdy zakasłasz, a się z choroby wykaraskasz! ~ Podziękował tym samym, we wdzięczności dzieląc się płatkiem. ~ I pamiętaj, pamiętaj, tata córki potrzebuje. ~ Zanucił prosząco hiacynt, nim oba kwiatki zamarły w jednakiej pozycji skierowanej ku niebu.
Opalowa Łuska:
+ płatek hiacyntu
Prędki Kolec:
+ płatek pierwiosnka
//mechaniczny opis płatków znajduje się w ostatnim poście wezwania Alalei
®
: 06 kwie 2018, 15:34
autor: Matumaini
Faktycznie, słowa hiacynta nie były dla niej zrozumiałe. Gdy zakopywała korzonki, poczuła ogromne ciepło. Przyjemne uczucie, które mogłoby trwać wieczność. Im bardziej zakopywała, tym większe było ciepło.
Niepewnie wzięła jeden z płatków hiacynta. Był taki piękny.
– Dziękuje malutki przyjacielu – uklepała jeszcze trochę ziemi, wokół hiacynta.
– Mam jednak pytanie. Co to była za historia? Ta, którą śpiewałeś podczas drogi? – zapytała pochylając się nad roślinką. Następnie odwróciła w stronę Prędkiego. – Myślisz, że będzie im tu dobrze? Nie zamarzną? – podeszła do smoka jednocześnie patrząc w jego ślepia.
: 06 kwie 2018, 21:03
autor: Blizny Wiatru
Ciepło i radość. Chciałem utrzymac ten stan wiecznie jednak kiedy uklepałem ziemię chabaź przemówił.
uchylił się do mnie z jednym płatkiem wystającym. pochyliłem się i wysłuchałem co ma do powiedzenia.
czyżby dar miał moc leczenia? Czy to znaczy że kiedy zachoruję to chabaź mnie ocali? Ah rozgryzę to potem. delikatnie ująłem płatek i schowałem w piórach skrzydeł. Nie miałem pewności że to się jeszcze nie przyda.
-Dziękuję mały- Powiedziałem i spojrzałem Opalowej w oczy... Żółte oczy .. przypomniały mi Valerie której nie ma od dawna i nie wiadomo co się z nią dzieje... Serce zabolało mnie tak mocno że szybko odwróciłem wzrok. –Są silne, nic im nie będzie... idzie wiosna dadzą radę
: 08 kwie 2018, 18:35
autor: Matumaini
Zdziwiła się, gdy Prędki odwrócił wzrok. Czyżby coś się stało? Może nie lubi gdy patrzy mu się w oczy albo... Przypominała mu kogoś.
– Mam nadzieję. Nazurii, czy coś się stało? – odważyła się zapytać Ognistego. Woli wiedzieć kiedy robi bądź mówi coś źle. Lepiej wiedzieć to teraz, niż dalej powtarzać ten błąd.
Nie wiedziała czemu ale przy Prędkim... Czuła się bardzo swobodnie. Nie chciała mu sprawiać przykrości. Naprawdę. Młodej samiczce bardzo na nim... Na nim... Zależało... Mimo, iż poznali się niedawno.
: 08 kwie 2018, 18:54
autor: Blizny Wiatru
Samica nie zrobiła nic źle, była sobą po prostu istniała. To moja wina że tak reaguję, że nie potrafię zapomnieć o Valerii .. pięknej małej Valerii. Spojrzałem z Poworotem na Śnieżkę i uśmiechnąłem się łagodnie. Opalowa była młodsza od Val.. ale równie piękna i zgrabna.
Ziewnąłem przeciągle rozkładając szeroko matowe skrzydła po czym mlasnąłem głośno. byłem zmęczony tą całą paradą chabazi. – Wszystko w porządku Śnieżko, nic mi się nie dzieje... po prostu kogos mi przypominasz – powiedziałem tym razem Patrząc jej głęboko w oczy. Czułem się dziwnie zwłaszcza w Szklistym zagajniku który był powszechnie nazywany miejscem dla zakochanych. cóż było tu pieknie i żałowałem że nie pokazałem tego miejsca Val ... ale Czy nie powinienem cieszyć się obecnaością Opalowej ?
: 08 kwie 2018, 22:07
autor: Matumaini
Przypominała... To chyba musi być dla niego bolesne. Widzi w niej smoka, który był dla niego ważny.
Westchnęła tylko cicho. Ona również patrzała głęboko w zielone oczy samca. Ten mógł dostrzec w jej złotych ślepiach współczucie.
Szklisty Zagajnik to jednocześnie urocze, jak i romantyczne miejce dlatego Śnieżka czuła się tu zagubiona. Na samym początku tego nie odczuwała ale teraz?
– Nazurii ja... Przykro mi – wydusiła tylko z siebie. No a co innego miała powiedzieć? Przykro mi, że przypominam ci kogoś dla ciebie ważnego?. Nie, Opalowa taka nie jest. Nie mówi wszystkiego od tak. Teraz będzie się tym pewnie zadręczać. Czymś tak małym a jednak ważnym.
: 08 kwie 2018, 22:28
autor: Blizny Wiatru
Od razu zrobiło mi się głupio... Za kogo sie właściwie uważam ? TO nie wina Śnieżki że jest biała mała i zgrabna jak diabli! Przejechałam językiem po wiecznie odstającym kępku sierści na piersi i uniosłem głowę.
– Nie zadręczaj się tym, ona już pewnie nie wróci, zapewne o mnie nie pamięta... znałem ja od kąd była malutka, była córką mojego przyjaciela, brata z innej krwi. ale cóż życie toczy się dalej – Objął ją skrzydłem i popatrzył na kwiatki. czy to przypadek że kwiatki wybrały ich?
Tak czy siak podobało mu się to. nie czuł się jak przy Smoku tylko przy Samicy... przy Rek zachowywał się jak typowy samiec, dłubanie językiem w nosie. wyrywanie brudnych piór, wylizywanie ... uh pomińmy to.
Ale rek TO jego siostra, zna go od małego szkraba a Śnieżna nie ...
: 09 kwie 2018, 6:59
autor: Matumaini
Nazurii chyba ma racje. Nie może się przecież zadręczać tym, że jest podobna do jakiegoś innego smoka. Teraz to jej było głupio. Naprawdę głupio.
Drgnęła, gdy Prędki objął ją skrzydłem. Nie dlatego, iż jej się to nie podobało bo bardzo jej to odpowiadało lecz dlatego, iż się tego nie spodziewała. Samiczka oparła głowę, o szyje jasnoszarego smoka.
Może to te otoczenie tak na nią wpływa? Chyba to był jeden z tych czynników, które tak zmieniły jej zachowanie. Zawsze jest taka szalona, rozgadana a teraz? Przy Prędkim była bardzo spokojna. Mówiąc bardzo, miała na myśli mega. I pomyśleć, że to wszystko za sprawą tych maleńkich kwiatów.
: 11 kwie 2018, 16:02
autor: Blizny Wiatru
Pochyliłem głowę i dotknąłem nosem czubka jej głowy. jej długie rogi szarpały mnie za pióra a delikatna skóra mierzwila futro. Zastanawiałem się dlaczego takie istoty trafiają do tak okropnego świata... Valeria, Rek i teraz Śnieżka. Wszystkie trzxy piekne i wszyskie trzy uwiezione tu, pod barierą.
Szybko jednak odtrącełem te myśli i posłałem Opalowej Mentalkę ~Gdyby nie te kwiatki pewnie byśmy sie wiedzieli o swoim istnieniu ~ Miał nadzieje że Samiczka nie zamykała swojej świadomości i wiadomośc dotarła do niej bez problemów
: 11 kwie 2018, 21:01
autor: Matumaini
Młoda zamknęła oczy, oddech stał się cichy. Na pyszczku malował się uśmiech. Zmieniła pozycje na siedzącą, gdyż łapki ją trochę bolały.
Na początku nie czuła, że jej złote rogi mogły szarpać Prędkiego za pióra. Jednak gdy wreszcie to do niej dotarło, przesunęła je lekko w stronę przeciwną aby nie przeszkadzały samcowi.
Wiadomości dotarła do niej bez problemowo. Nazurii miał rację. Gdyby nie te kwiatki, pewnie nawet nigdy by się nie poznali. Sama również postanowiła wysłać mu wiadomość.
~ Tak. Jakby chciały abyśmy się poznali ~ przyznała mentalnie.
: 13 kwie 2018, 17:11
autor: Blizny Wiatru
Właściwie lubiłem tą smoczycę, była dość sympatyczna. Co szkodzi spróbować się zaprzyjaźnić?
Spojrzałem jej w oczy i przycusnąłem pysk do jej głowy wzdychając ciężko, zastanawiałem się co zrobić? odezwać się? albo może najzwyczajniej w świecie wstać i podziękować za wspólną robotę oraz zaproponwać dalsze spotkanie? nie miałem pomysłu więc jedynie zamachałem ogonem nerwowo i przeciągnałem językiem po bliźnie, tylko o co chodzi z Tym obrońcą?
: 13 kwie 2018, 17:40
autor: Matumaini
Cóż no... Wszystkie dobre chwile muszą się kiedyś skończyć. Bardzo polubiła Prędkiego i najchętniej to zostałaby tu z nim do następnego dnia. Jednak musi już wracać, gdyż robiło się późno... Wstała powoli i spojrzała na samca.
– Dziękuję za wspaniałe spotkanie. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkamy – uśmiechnęła się – Do zobaczenia Nazurii – powiedziała i ostatni raz na niego spojrzała. Czy jeszcze kiedyś się spotkają? Tego nie wiedziała. Rozłożyła skrzydła i powoli zaczęła się unosić w górę. Teraz miała w głowie nie tylko młodego adepta Ognia ale również opowieść hiacynta. Czy to ma coś wspólnego z nią? Musi dopytać ojca.
//zt. Postanowiłam zakończyć bo nie mogą tu przecież siedzieć w nieskończoność XD W razie czego wiesz gdzie mnie znaleźć :)
: 18 maja 2018, 13:24
autor: Delirium Obłąkanych
___Leciała leniwie nad terenami wspólnymi, rozkoszując się powiewami chłodnego, wiosennego wiatru. Zbliżał się wieczór, ale niebo nadal było dosyć jasne – zdążyła już zauważyć, że im bliżej lata, tym dzień staje się dłuższy. I niestety też cieplejszy. Wodziła wzrokiem brązowych ślepi po otoczeniu. Widziała w dole kilka smoków, ale nie fatygowała się by próbować do nich dołączyć. Nie miała na to ochoty. Szukała odosobnionego miejsca, cichego i spokojnego. No i znalazła jedno w sam raz. Szklistej Skały nie dało się nie zauważyć – lśniła bardzo jasno w promieniach zachodzącego słońca, częściowo przysłonionego białymi obłokami chmur. Wywerna wylądowała cicho na skale, wbijając pazury w jej szczeliny, by po prostu położyć się na niej wygodnie, z palcami skrzydeł uczepionymi krawędzi, ogonem zaś zwisającym z drugiego końca. Ułożyła wygodnie łeb na prawym skrzydle, przymykając nieco ślepia. Nie spała, czuwała. Niebieskooki cień z kolei postanowił schować się między szyją, a skrzydłem samicy, co najwyraźniej było jego ulubioną kryjówką. I tak odpoczywali wspólnie, w ciszy, ale cały czas ostrożni. Plugawa nie zamierzała dać się zaskoczyć. Zlizała nadmiar czarnego kwasu zlepiającego jej wysuszone wargi, potrząsnęła delikatnie głową. Długie, wykręcane rogi mieniły się słonecznymi refleksami niczym wodnista tafla.
: 19 maja 2018, 13:51
autor: Maestria Kreacji
Ona również leciała. Nie było to jej najmocniejszą stroną, zasadniczo można było się w jej technice przyczepić wszystkiego, ale w wolnej chwili, gdy od tego życie nie zależało, lubiła po prostu pobyć w niebiosach. Jakby była faktycznie bliżej bogów, pana Immanora i reszty. Młoda samiczka delektowała się powiewami wiatru uderzającymi w błony jej skrzydeł.
Ta chwila spokoju pękła niczym bańka kiedy coś znacznie większego – i szybszego – od niej przeleciało na dole. Omal nie straciła równowagi. Pomimo chwilowych turbulencji wyrównała lot. Zaskoczona spojrzała w dół. Wywerna? Tutaj? Drapieżniki przecież nie zapuszczały się na ziemie wspólne! Musiała to sprawdzić. Obniżyła lot, obserwując kierunek jaki obrała Aenkryntith. Z tej odległości nie wyczuła jej zapachu, ani nie rozpoznała w niej smoka. Przymrużała oczy bo chciała się dopatrzyć jakiejkolwiek informacji świadczącej o tym, że nie ma co podnosić alarmu.
Wylądowała. Młoda adeptka postanowiła zrobić to samo, lecz kawałek dalej. Blask szklistej skały nieco utrudniał, ale Sayperith starała się ustawić plecami do Złotej Twarzy. Nie mogła być teraz jej wrogiem. Wpierw oparła o skałę tylne łapy, a potem przednie. Skrzydeł nie złożyła – była gotowa wzbić się w powietrze w każdej chwili. Podeszła nieco bliżej i wtedy zrozumiała. Odetchnęła bezgłośnie z ulgą, a potem przysiadła na szklistej powierzchni. Nie chciała budzić smoczycy. Nie wpatrywała się w nią nachalnie, przynajmniej nie na jej pysk – więc nie mogła wiedzieć, czy ta faktycznie śpi czy czuwa. Cienia nie spostrzegła (Say wylądowała od drugiego boku). Nie odezwała się, nie powinna chyba zwracać na siebie uwagi. Póki co uspokajała swój oddech – nie był głośny, ale też niezbyt stabilny. Wystraszyła się, troszeczkę.