Strona 17 z 37

: 08 lut 2017, 14:32
autor: Kreatywny Kolec

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

//tam na początku zdania miało być "pod" a nie "za" jak coś x]

Myślał i dumał pod nosem, zapominając na chwilę o obecności smoczycy. Wracał jeszcze do swoich wspomnień zza bariery, była ich cała masa. Nigdy jednak nie zapni tego ogromnego, zamarzniętego wodoapadu jaki udało mu się znaleźć. Gigantyczne strumienie wody zamarły w bezruchu, czekając tylko na ciepłe słońce które rozmroziłoby lodową pokrywę. W wodzie widział też zamarznięte ryby, które nieszczęśnie utknęły w strumieniu wody podczas jeden ze swych dziwacznych wędrówek w górę potoku. Ruszył do przodu w momencie, kiedy smoczyca się do niego zbliżyła i przedstawiła. Nie patrzył przed siebie i wpadł na samicę, zderzając się swoim łbem ze samicą. Zaraz się otrzasnął a jednocześnie zdziwił tak, że odrzucił głowę w tył a sam cofnął się kilka kroków. Głowa go zabolała aż usiadł bezwładnie i złapał się za łeb, za barierą trochę ją sobie obił więc zabolało. Jęknął pod nosem "Oughh....", po czym wstał i zmarszczył czoło
– Ehmm...Wybacz ale bardzo zamyśliłem się. Ja...jestem Hurt..e-eee znaczy się Nurt! Ze stada Ognia...
Skinął jej głową, za rogami miał świeżo zarośnięte, niewielkie rany bo zaatakowało go jakieś wredne ptaszysko. Rany nie były głębokie, jednak piekły lekko jak to każda mała rana. Można było je zauważyć jako wyraźne rozjaśnienia na czarnych łuskach smoka. Podobno takie z resztą najbardziej bolą
– Mam nadzieję że nic się tobie nie stało?
Po upewnieniu się, że tylko sobie wyrządził krzywdę a nie Mistycznej, westchnął przeciągle powracając do normalnego funkcjonowania. Takie głębokie zamyślenia zdarzały mu się bardzo rzadko
– Eh śnieg...Niech już przemija i niech ziemia odda zwierzynę

: 08 lut 2017, 21:21
autor: Mistycznooka
// Spoko x'D

Zdawało się że smok całkowicie jej nie słucha. Nie odpowiedział. A może nie był przyjazny? Młoda przechyliła ciekawsko łebek.
– Em przepraszam.. Ja nie chciałam.. urazić-– bęc.
Zakręciło jej się ostro w głowie i mimowolnie padła zadem na grunt. Łapy objęły poszkodowany łeb a Mistyczna wydała z siebie warkot połączony z piskiem. Czy on właśnie bez przyczyny staranował ją łbem? Jednak dosłyszeć mogła że on też oberwał. A po chwili postanowił się nawet odezwać! Mistyczna podniosła poszkodowany łeb delikatnie w górę. Wysłuchała też jego wytłumaczenia. A więc nie zrobił tego specjalnie!
– Um.. Nic się nie stało.. Zdarza się zamyśleć i utonąć w swoich myślach.. – Kiedy głowa przestała pulsować, Młoda wstała i otrzepała się. – Wiem że jesteś ze stada Ognia, czuć woń. – Kiedy zapytał czy nic jej nie jest, w jego głosie można było wyczuć nutkę żalu. Oh, przecież wypadki się zdarzają! – A co do naszego zderzenia.. Nie przejmuj się. Nic się nie stało, mały guz na głowie jeszcze nikogo nie zabił – zaśmiała się serdecznie. Wysłuchała też co ma do powiedzenia o zimie. Miała.. podobne zdanie.
– Też już czekam na koniec Zimy.. Nie mogę się doczekać aż będę mogła zacząć zbierać owoce! – Starała się wczuć w woń ognistego i wyczytać z niej coś więcej. Delikatnie uchyliła łeb w stronę osobliwego zapachu, na który zwróciła uwagę wcześniej. Tu był silniejszy.
– Co masz na łapach? – spytała zaciekawiona.

: 09 lut 2017, 9:01
autor: Kreatywny Kolec
Nurt przypatrzył się uważnie Mistycznej, miała bardzo podobne barwy łusek....Ach co on tam będę wracał do przeszłości, co było to było a do czarnych wspomnień nie ma co się cofać. Tylko samiec się starzał i zaczynał trochę zazdrościć "młodym", takim jak samica co przed nim stała. On też trochę się zaśmiał kiedy Mistyczna tak zrobiła, tyle że tak cicho i bardziej z głębi gardła. A zatem dowiedział się, że smoczyca lubi owoce...ciekawe czy jest tylko owocożerna? W sumie takie smoki się zdarzają, chociaż Nurt był głównie miesożerny jak to na smoka przystało. Wszelakie owoce jakie zabrał dawał głodnym smokom. Kiedy padło pytanie dotyczące jego łap, spojrzał niemal od razu na nie. Wyglądało to tak, jakby właśnie się zorientował że je na sobie ma. Oczywiście nie było to prawdą
– To są pozostałości po farbach...jakie stworzyłem za barierą. Kilka dni temu wróciłem zza bariery...I chyba wygląda na to, że to nie będzie moja ostatnia wycieczka

: 09 lut 2017, 18:11
autor: Mistycznooka
– Po farbach? – podniosła zdziwioną brew. Nie wiedziała co to są farby, nie miała w sumie prawa wiedzieć, przecież nie było jej nigdy dane zobaczyć jakiegokolwiek koloru. Pustota w jej oczach zdawała się nagle wydać jakiś mały błysk, błysk zaciekawienia. Ktoś z bogatą wyobraźnią na pewno mógłby to dostrzec. Usiadła na zadzie tuż przed smokiem, ogon objął przednie łapy a jej łeb ciekawsko przechylił się w bok. – Co to są farby? Mają bardzo specyficzny zapach. Z czego je robisz? Bo pachną mi trochę jak namoczone kwiecie zanim się je ususzy... – Była ciekawa i też podzieliła się swoim małym tajnikiem na robienie własnoręcznych kadzideł. Zastanawiało ją – No bo do czego jeszcze można używać tych całych "farb"? Może to jakaś nieznana jej forma kadzidła? A może to krew jakiegoś zwierzęcia o nazwie "farba"? A może same szczątki tej "farby"? Co to może być ta cała "Farba"?! Mistyczna poczuła się teraz jak jakieś małe, ciekawe pisklę które zetknęło się z czymś nowym i bardzo fascynującym. Trochę tak było – miała jednak nadzieje że "Farba" to nie jest jakiś smok a ona nie ma do czynienia z zabójcą. Bo.. Musiałaby uciekać. Szybko. Jednak Pisklęca ciekawość dalej pozostała i wręcz buzowała w adeptce.

: 16 lut 2017, 13:41
autor: Kreatywny Kolec
Jakby Nurt liczył smoki które pytają się go o farby, miałby już trzy? A nawet więcej, coś mu się wydawało że smoki tutaj zapomniały o rozwijaniu swojej kultury. Sztuki. Mimo tego reakcja Mistycznej nieco go znużyła, położył się na ziemi łba jednak nie położył. Rozłożył skrzydła aby trochę nimi pomachać, po czym powtórzył to co mówił już jednej smoczycy
– Farby tworzę z różnych roślin, ziemi i wody. One są jak droga która pozwala temu co mam w głowie, wyjść do tego świata i zaistnieć jako zabarwienia na skale. Kolorowe plamy które tworzą jednak coś konkretnego, chociaż nie zawsze. Teraz jest ciężko znaleźć barwy bo niebieski chociażby, zapewnią mi tylko jagody które śpią pod śniegiem

: 16 lut 2017, 21:18
autor: Mistycznooka
Słuchała go z przejęciem, jakby opowiadał o czymś niesamowicie ciekawym. Bo poniekąd było to dla niej fascynujące i ciekawe! A więc nie tylko ona zbierała surowce wytwarzane przez naturę do robienia czegoś nowego i nie znanego powszechnie! A to Ci dopiero! Mina zrzedła jej, kiedy Kreatywny zaczął mówić o kolorach i malowaniu – Czymś, co było całkowicie poza zasięgiem Górskiej, coś czego nigdy nie doświadczy..
Westchnęła więc. Ale...
– To wspaniałe o czym mówisz. Masz swoją pasje.. Udzielasz się w tym.. Taka szkoda że nigdy nie będę mogła zobaczyć twoich tworów.. – zdawało się ze smoczycy znów zaczął doskwierać jej niesłychany "dar" – Znam wiele odmian roślin które podobno po rozgnieceniu lub zamoczeniu w wodzie dają jakieś barwy. Możesz znaleźć je mimo śniegu. Z moją ślepotą jednak więcej ci nie pomogę... – Zastanawiała się. Czy smok jeszcze tego nie zauważył?

: 23 lut 2017, 19:11
autor: Kreatywny Kolec
Dopiero teraz po słowach Mistycznej zdał sobie sprawę, że jej w całości białe oczy są... chyba ślepe? Szczerze mówiąc raczej całkowicie wzroku nie straciła, przecież go widziała więc... Może nie widzi barw? Przechylił łeb przyglądają się jej, miał wątpliwości czy może się o to zapytać. Niemniej trochę mu było żąl samicy, koniec końców jeśli jest ślepa, poznała świat jako ciemny ale pełen zapachów, dźwięków, smaków i dotyku. Westchnął nieco ale zaraz powiedział
– To czyni cię wyjątkową. Zobacz jak dobrze sobie radzisz! Znasz świat z zupełnie innej storny. Poznajesz go przez węch, dotyk, smak i słuch. Wydaje mi się że jak nie widzisz, to inne zmysły pracują znacznie lepiej... Jest tak czy nie?

: 23 lut 2017, 19:45
autor: Mistycznooka
No proszę, a jednak jest ktoś kto umie patrzeć na ślepotę... W miarę obiektywnie. Ciekawe. Miał jednak racje – Mistyczna "patrzyła" na świat całkowicie inaczej niż inne smoki. I na swój dziwny i trochę dla nich niezrozumiały sposób... Młodą fascynowało otoczenie. Tak na dobrą sprawę nie poznawała go powierzchownie. Lepiej – Poznawała go dogłębnie, analizując wszystko bardzo szczegółowo i dokładnie. Doskonale. Nic nie umykało jej uwadze, podczas gdy większość smoków mogłaby przejść obok niesamowitych i cudownych rzeczy oraz zjawisk obojętnie, nawet nie wiedząc w sumie o ich istnieniu. Czyżby tak Bogowie wynagrodzili jej ślepotę?
– No tak.. Masz rację.. Pracują lepiej.. – zgodziła się. No bo po co kłamać? – – Jednak.. Chciałabym poznać też świat za pomocą koloru.. Zobaczyć kształty.. Zobaczyć co wytwarza wonie.. Eh.. A tak to jedynie widzę ciemność. Całe życie.. – Zdawałoby się że Mistycznej bardzo to dokucza. Jednak na jej pysku malował się obraz obojętności. A po chwili pojawił się uśmiech – – Cóż, nie mam co narzekać skoro i tak na swój sposób mogę cieszyć się Pięknem i Naturą..

: 05 mar 2017, 13:44
autor: Nieznana Łuska
Jak tu przyjemnie...
Lighty przydreptała na środek polanki i usiadła. Rozłożyła bezwładnie skrzydła na boki i położyła się na brzuchu. Podłożyła przednie łapy pod łepek i wdychała świeże powietrze. Złota twarz przyjemnie grzała jej plecy i skrzydła.

: 05 mar 2017, 13:53
autor: Zmora Opętanych
___Keezheekoni rzadko wybierała się na wyprawy ze swoimi kompanami, ale teraz zrobiła wyjątek. Ruszyli trójką – smoczyca, demon i pegaz. Wyszli z jaskini tuż po zapadnięciu zmierzchu i spokojnym krokiem przemierzali tereny Cienia, zbliżając się jednak do Dzikiej Puszczy na terenach wspólnych. Zmora poruszała się praktycznie niesłyszalnie, niczym wyćwiczony łowca, ruchy jej gibkiego ciała przypominały nieco wężowe. Banshee z kolei oddychała nierównomiernie, z szaleńczym spojrzeniem, co chwilę udając się w krótkie pościgi za umykającą myszą lub zającem. Samhain natomiast uosabiał dumę – każdy krok stawiał ostrożnie, ale i zdecydowanie, łeb miał uniesiony, długa, falowana grzywa smagała jego równie czarną sierść na klatce piersiowej.
___Zapewne Zmora nie zdecydowałaby się wejść na polanę, gdyby nie to, że Banshee wskoczyła na nią z szaleńczym warkotem, wykonując skok prosto na uciekającego zająca. Który nie zdołał uciec i po chwili był uwięziony między szczękami demona, który z rozkoszą smakował krwi spływającej mu do gardła. Dopiero po chwili Banshee zorientowała się, że nie jest sama i przyjrzała się uważnie nieznajomej adeptce, obserwując ją czujnie, dysząc ciężko.
___Aer Malekithea dzięki więzi z kompanką wyczuła, że coś jest nie tak i po chwili również wysunęła się z gęstwiny, stając obok demona, który otarł się lekko rogatym łbem o jej szyję, nie wypuszczając jednak zdobyczy ze swojego pyska. Po czym zaczął ją pałaszować bez skrępowania, miażdżąc kości i odrywając kawałki mięsa. Czarny pegaz zatrzymał się kawałek dalej, za fioletowołuską, również czujny.
___– Valar Morghulis – rzekła samica po krótkiej chwili, nie spuszczając wzroku z Lighty. Analizowała ją, każdy szczegół, spojrzenie, zmianę w mimice pyska, drgnienie mięśni.

: 05 mar 2017, 15:27
autor: Nieznana Łuska
Lighty aż podskoczyła, gdy zobaczyła nieznajomych. Demon, pegaz i smok. Instynktownie zaczęła się wycofywać na ugiętych kończynach. Demon pałaszował w najlepsze zająca, którego złapał podczas wejścia na polanę. Smoczyca (jak zdążyła już zauważyć) była fioletowa. Przyglądała się jej swoimi liliowo-fiołkowymi oczami. Lighty skuliła się i odważyła się odezwać:
W..Witaj.

: 06 mar 2017, 14:29
autor: Zmora Opętanych
___Smoczyca bez skrępowania obserwowała młodszą od siebie adeptkę, której postawa ewidentnie wskazywała na niepokój graniczący z czystym strachem. Trzeba było być ślepym, by nie dostrzec tak oczywistych sygnałów. To sprawiło, że prawy kącik pyska Keezheekoni mimowolnie uniósł się w drwiącym uśmiechu. Mała. Bezbronna. Zmora mogłaby pozbawić ją życia bez problemu, zwłaszcza mając przy sobie kompanów. Nikt by się nie dowiedział – a Życie straciłoby potencjalny fragment przyszłej siły stada.
___Otrząsnęła się jednak – wiedziała, że w tym momencie przemawia do niej głos Matki, która chciała czynić chaos i zniszczenie nawet po śmierci, posługując się kłami i szponami własnej córki. Opętana nie zamierzała zabijać Lighty z prostego powodu – nie miałaby korzyści. Nikt jej za to nie zapłaci, a sława jej nie interesowała w ogóle.
___– Strach jest naturalną reakcją i świadczy o tym, że twoje instynkty działają prawidłowo – powiedziała fioletowołuska, unosząc wyżej rogatą głowę. Demon wciąż wyrywał kawałki mięsa zająca, ale nie pozostało już tego dużo – Ale w obecnej sytuacji nie jest potrzebny – stwierdziła beznamiętnie. Nie chodziło jej o to, by celowo uspokoić niepewną adeptkę. Po prostu ją analizowała, a każda odpowiedź na zadane pytanie, werbalna bądź nie, miała dawać kolejne wskazówki.

: 07 mar 2017, 21:10
autor: Nieznana Łuska
Tak tak oczywiście..
Szepnęła. Wyprostowała się, lecz oznaką lekkiego strachu było owijanie tylnej łapy ogonem.
Nazywam się Lighty...i .....
Co by tu powiedzieć. Smoczyca stojąca przed nią wyglądała na bardzo silną, mogącą zranić Lighty jednym ruchem. Ba. Nie zranić, ale nawet zabić. Na tą myśl przez jej ciało przeszły drgawki. Lighty przyglądała się jej z zaciekawieniem powiązanym że strachem.

: 28 mar 2017, 21:29
autor: Mistycznooka
Był dzisiaj cudowny dzień. Pogoda robiła się coraz lepsza, co czuć było w powietrzu – Wonie wzbogaciły się o aromat delikatnych i nowonarodzonych roślinek, trawa wybiła do góry przez co dużo przyjemniej chodziło się po terenach wspólnych, a szczególnie po takich na których było dużo zieleni. Ciepło i dobro, jakim obdarzyła smocze ziemie żona urodzaju, wabiła dużo młodych i dosyć dobrze sytuowanych zwierząt na wyjście i spacery. A co za tym idzie, zwiększała się szansa na zaspokojenie głodu smoków. Tak. Cudownie.
Jednak czasem trzeba było użyć pewnych środków – Kamuflaż. Mistyczna niezbyt korzystała z tej umiejętności, jednak wiedziała że może być sytuacja w której będzie musiała z tego skorzystać. Jako Łowca znajomość tego fachu mimo ślepoty musiała opanować.
A właśnie... Nauka...
Dzisiaj postanowiła że pouczy kolejną z ziemistych, która najprawdopodobniej bardzo chciała posiąść wiedzę w tym fachu. Wylądowała zgrabnie na polanie i po wysłaniu impulsu, grzecznie czekała. Kojarzyła smoczycę z zebrania.. jedyna która jej posłuchała.

: 29 mar 2017, 22:17
autor: Administrator
Pojawiła się cicho, uważając by nie narobić hałasu. Dlaczego? Trudno powiedzieć. Chyba po prostu nie lubiła zaznaczać swojej obecności. Bycie w centrum uwagi potwornie ją męczyło, a ona sama wolała się skupiać na swoim wnętrzu.
Wiedziała jednak że smoczyca z którą się spotka posługuje się głównie słuchem z powodu ślepoty. Nie wiedziała też co myśleć o tym spotkaniu – była jedną z niewielu wodnych, która zachowali zdrowy rozsądek podczas tego pożalcie się bogowie ,,zebrania'' które było raczej długą i zakończoną bójką pyskówką. Szkoda że tacy jak ona stanowili mniejszość.
– Witaj, Mistycznooka – przywitała się głośno, tak by łowczyni bez problemu ją usłyszała – Jestem Przenikliwa Łuska i przybyłam tu na naukę.

: 29 mar 2017, 22:54
autor: Mistycznooka
Podskoczyła na jej słowa. No, była tak cicho że jej nie usłyszała! Niedopuszczalne! Łowca, który nie usłyszał nadchodzącej.. uczennicy? Pokręciła głową i odwróciła się w stronę Młodej. Uśmiechnięta oczywiście, przecież nie ma co się złościć na to że z własnej głupoty się jej przestraszyła. Czy raczej z własnej uśpionej czułości. Ugięła lewą przednią łapę by potem zniżyć łeb w geście ukłonu na przywitanie, co miała w zwyczaju.
– Witaj, Witaj!.. No to tak się składa że jestem Twoją nauczycielką! – zaśmiała się, po czym wyprostowała. No to teraz teoria.. – A więc przyszłaś się uczyć kamuflażu? No to może zaczniemy od teorii com? Jest jej tutaj dosyć dużo, jednak nie przejmuj się – jakoś przez to przebrniemy i przystąpimy do działania. Pokaże Ci standardowy sposób kamuflażu jak i taki trochę.. inny, którego ja używam. No ale do rzeczy – Na czym twoim zdaniem polega kamuflaż? O czym należy pamiętać i na co zwracać uwagę? – zadała pierwsze pytanie.

: 01 maja 2017, 12:39
autor: Wola Przeznaczenia
Smoczyca latała sobie ponad terenami wspólnymi odrobinę rozleniwiona. W końcu zatoczyła koło nad polanką którą dojrzała w środku dzikiej puszczy i zapikowała w jej stronę. Po chwili rozłożyła skrzydła i zgrabnie wylądowała na polance. Rozglądnęła się dookoła i nie zauważając nic strasznego czy niepokojącego uśmiechnęła się i wygodnie położyła na miękkiej soczyście zielonej trawie. Ułożyła się na brzuchu lekko rozluźniając skrzydła i sycząc z zadowoleniem przymknęła oczy nadal zwracając uwagę na otoczenie.

: 01 maja 2017, 13:25
autor: Tejfe
Czas wrócić do żywych, powtarzał sobie Daimon, niczym jakąś mantrę, która miała dodawać mu otuchy. Nie wiedział do końca jak ma to zrobić, co się stanie i, czy uda mu się zmienić. Nie wiedział i bardzo się bał, że nigdy nie pozbędzie się tego co go piętnowało, że nie uda mu się choć trochę odrzucić tej ciężkiej, glinianej skorupy, która go okrywała, a najbardziej, że już nic nie wróci do normalności, że nie uda mu się w żaden sposób szkód, których wyrządził.
Najchętniej zostałby w swojej norze i dalej w niej gnił, ukryłby się przed światem, ale czuł, że musi spróbować. I trzymał się tej cienkiej gałązki nadziei, jak tonący trzyma się deski. Być może to Bogowie mu ją podali, kiedy powierzył się w ich ręce. Może to Opoka Ziemi mu ją podała, gdyż po ich bardzo oczyszczającej, ale i brutalnej rozmowie, coś się ruszyło w jego duszy. A być może to wspomnienie Kryształowej i tego, że straciły nawet je sprawiła, że zdecydował się na tą chwiejną, niezbyt przemyślaną próbę odbicia się od dna.
Nie wiedział od czego zacząć, więc zdecydował się na coś, co wydawać się mogło proste, ale dla niego było cholernie trudne. Opuszczenie groty, która była przez okres prawie czterech księżycy jego azylem. Cztery, zmarnowane księżyce podczas, których zapadał się coraz głębiej i głębiej w okrutnych ramionach Zatracenia. Przełknął głośno ślinę, bojąc się że już nigdy nie odnajdzie sensu swojego istnienia
Chodził powolnym krokiem po terenach Dzikiej Puszczy, lasu który zawsze lubił i z żalem przyglądał się roślinom, które ożywały wiosną i były takie piękne i cudowne. Jakiż to świat był wspaniały, kiedy on sam był taki przyćmiony! Niesprawiedliwe pomyślał odpędzając od siebie łzy, których w ostatnim czasie wylał całe wiadra, którymi można by zapełnić całe Jezioro Południowe.
Zatrzymał się gwałtownie. Jego mięśnie stężały, a on sam niemal nie upadł na ten widok. Widział leżącą na polance smoczycę, którą znał tak dobrze. Miedzianozłote łuski tak pięknie lśniły w popołudniowym słońcu, zielona trawa podkreślała ich kolor. Poczuł jak jego serce przepełnia radość i już zrywał się do biegu w jej stronę, kiedy nagle zahamował gwałtownie. To było jak strzała przekuwająca jego serce. Kiedy ból na już widocznie gojącej się, ale wciąż dotkliwej ii dokuczające mu ranie na boku ukłuł go, wspomnienia napłynęły na nowo, a on sam nie wiedział co ma robić. Stał więc nieruchomo, patrząc na nią oczami, które z powrotem napełniły się łzami i, których już nie próbował ukryć. Jeszcze trochę, a wody Jeziora Południowego wyleją na wierzch.

: 01 maja 2017, 13:57
autor: Wola Przeznaczenia
//Aaawwww ♥

Kryształowa czując zapach tak dobrze jej znany z pisklęcych księżyców i słysząc jak ten biegnie zwróciła głowę w kierunku Strzaskanego z lekkim uśmiechem na pyszczku. Widząc jednak jak ten nagle zatrzymał się odrobinę się zmieszała. Nie wiedziała o co chodzi do czasu kiedy to zauważyła łzy w kącikach jego oczu. Wstała powoli na równe łapy zbliżając się do smoka z lekkim uśmiechem na pyszczku. Będąc już na wyciągnięcie łapy od niego zatrzymała się. Ukradkiem spojrzała na jego bok z którym było odrobinę lepiej niż w czasie kiedy to ona ją zadała.
-Nadal boli? Jeśli tak to przepraszam- Spytała z troską w głosie. Może i rana się goiła ale nadal mogła boleć. Ona takiego problemu z ranami już nie miała choć blizny na jej pyszczku świadczyły o tym że już parę razy oberwała.

: 02 maja 2017, 12:02
autor: Tejfe
Poruszyła się. Wstała i podeszła do niego, zatrzymując się na pewną odległość. Z każdym jej krokiem, Daimon wstrzymywał oddech i tylko łzy dalej ciekły mu po polikach. Musiał wyglądać śmiesznie. Kiedy się wreszcie zatrzymała, tak blisko a zarazem tak daleko od niego, wypuścił głośno powietrze. Tak bardzo pragnął znaleźć się bliżej niej, ale wiedział że póki co to jest nieosiagalnie. Być może już nigdy nie wrócą do tego co było kiedyś.
Właściwie to powinien się z tego spotkania i chyba rzeczywiście tak było, ale mimo to był też sparaliżowany strachem. Wiedział od dawna, że będzie musiał z nią porozmawiać, przyznał to nawet przed Opoką Ziemi, kiedy ten zielono-futrzany anioł zjawił się u niego w jaskini. Jednak co innego jest mieś świadomość konieczności czegoś, a co innego przejście do realizacji. To, że się spotkali mogło być wręcz podsunięciem Daimonowi pod nos odpowiedzi, od czego ma zacząć, by jak sam pragnął: "wrócić do żywych". Może to sami Bogowie zaaranżowali to spotkanie? Daimon nie śmiał tak myśleć, i tak miał wobec nich dług wdzięczności.
Drgnął kiedy usłyszał jej dobrze znany, łagodny głos. Przymknął mocniej oczy i zebrał w sobie wszystkie sły na to, by jej odpowiedzieć. –Już nie boli.– skłamał, chociaż zaraz potem zganił się za to. Wiedział, że kłamstwami nie odbuduje relacji.
Znaczy trochę, ale z każdym dniem jest lepiej.– poprawił się, patrząc na nią z mieszaniną przeróżnych uczuć ukrytych w oczach. Zauważył na jej pyszczku dobrze znaną bliznę, która ciągnęła sie w poprzek jej twarzy, przez oczy. Oczywiście jej piękne ciało zdobiło dużo więcej śladów, ale ten zapamiętał najbardziej. Jeszcze przed tamtym pamiętnym dniem, dotykał jej pyszczka, leczył go i zwrócił jej wzrok. Taki był wtedy skupiony, ale i pewny że jej pomoże, a ona była taka biedna, nieprzytomna. Wierzchem łapy wytarł te wszystkie łzy, które moczyły jego twarz. Musiał coś postanowić, powiedzieć coś więcej. Nie mogli tak stać i patrzeć na siebie, jak kłody. Pewnie łatwiej by mu było, gdyby to Umbra zaczęła rozmowę, ale może ona uznała, że lepiej będzie o wszystkim zapomnieć. Lepiej dla niego. Tak, ona zawsze chciała dobrze. Tyle, że tym razem nie można było udawać, że wszystko jest w porządku. Daimon miał już dość udawania, to ono go niszczyło.
Umbro, to ja Cię pragnę przeprosić.– chwila przerwy. Słowa przecież nie przychodzą z taką łatwością. –Ja nie chciałem Cię skrzywdzić i wiem, że Ty nie chciałaś tego wobec mnie. – patrzył w jej oczy, sam nie wiedząc skąd bierze siłę, by nie cofnąć wzroku. Może to miłość, którą wobec niej czuł, dawała mu siłę, by mówić.
Jednak teraz się zatrzymał, chciał by ona też coś powiedziała. Sam miał tyle do przekazania, teraz gdy już zaczął, czuł że jest jej w stanie powiedzieć wszystko. Czuł gdzieś na dnie duszy, że jest w stanie się odkryć przed nią całkowicie. Oczywiście, że się bał, ale jak nie zrobi tego dzisiaj, to nie zmusi sie nigdy.

: 02 maja 2017, 16:15
autor: Wola Przeznaczenia
Smoczyca wyczekiwała słów samca z niecierpliwością. Była odrobinę rozkojarzona jednak nie dawała tego po sobie poznać. Słysząc słowa Strzaskanego lekko się uśmiechnęła. Jest lepiej więc nie boli tak mocno jak wtedy kiedy go zaatakowała. Naprawdę żałowała ataku na niego nawet jeśli w obronie własnej. Mogła się spodziewać że on nie potrafi walczyć na tyle sprawnie by się z nią mierzyć jednak dalej go atakowała. Smutek był wręcz namacalny w jej oczach. Słysząc przeprosiny zdziwiła się naprawdę mocno. Dlaczego on ją przeprasza? Przecież to ona go zraniła samej nie ponosząc prawie żadnych ran. Dlaczego on to robi? Naprawdę nie wiedziała dlaczego on przeprasza.
-Rozumiem jednak to i tak ja powinnam przepraszać przecież cię zraniłam- Powiedziała cicho i powoli z opuszczonym łebkiem ale wzrokiem utkwionym w jego oczach podeszła bliżej. Wydawała się być tak zagubiona jak mały pisklak którego zostawiono na pastwę losu. Oparła swój łeb o bark samca szukając otuchy i pomocy. Z jej oczu płynęły łzy jednak ona była cicho. Jej stan zdradzało tylko drżące ciało ,łomoczące serce które wydawało się obijać o jej żebra i przyśpieszony oddech. Nie wiedziała co robić. Pierwszy raz czuła się tak odkryta i przerażona. Bała się że samiec odepchnie ją widząc jej słabość, jej łzy.