Strona 16 z 17

Sosnowy Bór

: 01 paź 2024, 22:45
autor: Łaknący Przyjemności

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

  Sporo czasu minęło, nim ostatnio zaczynałem nauki, tym razem znalazłem nauczyciela do łowów. To był już ten czas kiedy powinienem samemu zacząć zdobywać pożywnie, a nie tylko siedzieć na ganku Tatków czy łowców. Choć taka wizja zawsze jest kusząca...

  Przybyłem na umówione miejsce, na skraju szklistego zagajnika. Na spokojnie siedziałem oparty o drzewo i zagryzałem wędzoną dziczyzną. Słodziak jak zwykle siedział niedaleko mnie i łypał to na mnie to na to co jem. Rzucał swoje magiczne bluzgi w czuwy. Pewnie znowu narzekał, że musi za mną latać...

Rozkoszny Kolec

Sosnowy Bór

: 15 paź 2024, 16:48
autor: Pełnia Rozkoszy
Przybył na miejsce niewiele po młodym. Z reguły starał się być pierwszy, czasem jednak zdarzało mu się odbić nieco zbyt mocno w prawo lub lewo i przypadkiem nadrobić drogi. Tak było i teraz, co tylko doskonale pokazywało jak słabo poznał otaczające go tereny. Z czasem będzie lepiej, w to nie wątpił.
Zatrzymał się kilka kroków od Łasego, do tej pory był jednym z jego starszych uczniów.
– Witaj, nazywam się Arigiel. Proponuje zacząć od śledzenia, dalej skradanie i na końcu kamuflaż. Ten ostatni to nie tylko taplanie się w błocie, ale i wykonywanie pułapek więc będzie można odpocząć przy tym. – Plan zdawał się sensowny, jeśli jednak młodzik zechce coś w nim zmienić, nie będzie trzymał się tego na siłę.

Łasy Kolec

Sosnowy Bór

: 17 paź 2024, 17:23
autor: Łaknący Przyjemności
  Nie musiałem długo czekać na Rozkosznego. Minęło kilka oddechów? Musiał mi deptać po łapkach, lecz gdy tylko się pojawił wstałem na cztery łapy i z lekkim skinem łba się odezwałem.
Witaj, jestem Culli! – posłałem mu swój zwykły, rozbrajający uśmiech.
  Wsłuchiwałem się w to, co mówił i lekko kiwnąłem łbem, na potwierdzenie tego co usłyszałem.
Więc zaczynajmy, lepiej by nas nie zastała noc. – byłem pełny werwy przy tej nauce. Bo została mi tylko ona ni będę mógł wreszcie samoistnie iść na łowy!

Sosnowy Bór

: 22 paź 2024, 22:57
autor: Pełnia Rozkoszy
Zapał i chęci były ważnym elementem nauk, bez nich mogły iść topornie i przynosić znacznie mniejsze efekty. Dlatego też cieszyła go reakcja Culli'a.
Torba zawisła na niższej gałęzi. Poświęcił te chwile na rozejrzenie, potrzebowali dobrego wzorca do pierwszej nauki.
– Bardzo często, aby upolować coś większego, będziesz musiał nauczyć się na co zwracać uwagę podczas śledzenia. Warto zaprzęgnąć do tego wszystkie zmysły, wtedy zmniejszysz ryzyko przegapienia istotnej wskazówki. – Skinął lekko pyskiem, by ten poszedł kawałek za nim. Było to ledwie kilka kroków, gdzie wypatrzone miał drobne ślady racic.
– Mamy tutaj ślady jakiejś sarny, widzisz? – Wskazał pazurem na jeden z odcisków racicy na piasku. Wyraźny na tyle, by dostrzec kształt, sama głębokość nie wskazywała jednak na cięższego osobnika. Był również zapach, nie tak intensywny jak mógłby być, ale był.
– Odciski oraz zapach będziesz znajdować najczęściej. Te pierwsze wyraźnie widać na gołej ziemi. Mniej na trawie, chociaż po połamanych źdźbłach nadal da się wypatrzeć miejsca w których stąpało zwierzę. Najgorszy wydaje się mech, który bardzo szybko wraca do swojej formy oraz wszelkie skały.
Co do zapachu... Im słabszy wiatr, tym łatwiej będzie Ci za nim podążyć. Najłatwiej szukać go przy ziemi, tam bywa najintensywniejszy. Zwłaszcza, gdy mówimy o miejscach gdzie zwierzęta żerują oraz odpoczywają. –
Na tym nie zakończył, zaś przerwa na dłuższy oddech była mile widziana.
– Mamy jednak bardzo wiele drobniejszych śladów, które wiele potrafią powiedzieć. Pewnie nieraz idąc przez las połamałeś gałązki krzewów, czy stratowałeś mniejszą roślinę. Czasem otarłeś bokiem o pień drzewa, a może celowo gdy coś tam zaczęło swędzieć. To samo robią zwierzęta. Czasem nawołują się, czy zwyczajnie chodzą na tyle blisko, byś dosłyszał ich kroki. Warto więc nadstawiać uszu. Odchody, ślady żerowania. Na to wszystko warto zwracać uwagę. – Podsumował w głowie całą list, niczego chyba nie ominął. Nawet jeśli, dojdą do tego podczas odrobiny praktyki.

Po chwili kontynuował.
– Warto też zachować wtedy cisze, ograniczyć wszelkie hałasy do minimum. Nie wiesz, czy śledzona sarna nie znajduję się akurat za pobliskim krzewem. Zaniedbując to, możesz spłoszyć zwierzę jeszcze przed podjęciem próby podejścia.
Spróbujesz wytropić te sztukę? Pomogę Ci. –
Zachęcił go do działania, sam zaś zamierzał reagować w razie zacięcia.

Łasy Kolec

Sosnowy Bór

: 23 paź 2024, 13:24
autor: Łaknący Przyjemności
  Miałem naprawdę olbrzymi zapał i chęci do nauki. Kto jak nie sam, upoluję najsmaczniejsze kąski? Przecież łowca mógł przede mną ukryć dobre i smaczne kawałki różnych pyszności, więc drobny radość, którą zauważyłem u nauczyciela była jak najbardziej zachęcająca i motywująca.
  Gdy zaczął swój wykład, wsłuchałem się w to z największym zaintrygowaniem. Kroczyłem za nim, gdy ten pokazywał ważne dla nauki ślady. Zauważyłem je i kiwnąłem głową. Przyglądałem się odbitej racicy, ale słowa, jakie padały z ust Rozkosznego były ciekawsze. Patrzyłem na niego, łaknąc każdą informację. Było trochę tych wytycznych, ale im bardziej szczegółowa instrukcja, tym lepiej i ja wykonam to zadanie.

  Nie potrzebowałem wiele czasu, aby przetrawić te wszystkie informacje. Było tego sporo, ale to przecież podstawowa wiedza... Gdy tylko zapytał, czy dam radę, Szczery uśmiech zakwitł mi na mordzie.
Tak! Czas upolować zdobycz... – mój głos był decydowany, ale na tyle głośny, że mógł usłyszeć go tylko nauczyciel. Nie czekając długo przyjąłem pozycję gotowości. W niej było mi wygodniej się poruszać i jak najmniej hałasować. Ogon był uniesiony nad ziemie, aby nie szurał i niszczył pozostawionych tropów. Wpierw zabrałem się za znalezienie woni pozostawionej na odcisku racicy. Przyłożyłem do niego pysk i zaciągnąłem się. Oddech, dwa, trzy... Wyłapałem niepasującą woń jak i skąd przybywała. Powoli ruszyłem za nią, rozglądając się za każdym wymienionym elementem przez adepta. Krok za krokiem, ostrożnie stawiając łapy tak, aby nie nadepnąć na coś, co by mogło wywołać niepotrzebny hałas. Wypatrywałem oczywistych śladów, gdyż wraz z wonią na miejscach pozbawionych trawy wyraźnie były odbite racice. Gdzieniegdzie można było ujrzeć jak trawa została zdeptana i połamana pod ciężarem kopytnego zwierzęcia. Były momenty, gdzie traciłem trop woni przez mocniej wiejący wiatr w bok pyska. Musiałem wtedy ponownie go szukać, jak i innych widocznych śladów. Nawet musiałem się cofnąć krok czy dwa, ponownie go łapiąc. Raz spotkałem kupkę świeżych odchodów. Sądząc po minimalnym parowaniu, były bardzo świeże. Parę kroków dalej, przechodząc przez krzaki. Oczywiście stawiałem łapy tak, aby nie nadepnąć żadnego patyka czy uschniętych liści, ujrzałem nadgryzioną gałązkę, która o dziwo miała jeszcze zielone listki. Zaś na innym krzaczku znalazłem kłębek futerka. Była taka pora, że większość zmieniała futro na grubsze, liniejąc na potęgę... Po drodze, za linią woni ofiary, musiałem przejść przez polankę, która była chwilową zagwostką. Nie umiałem znaleźć miejsca, w którym przeszło zwierze, zaś runo leśne tutaj było pełne mchu niskich traw. Wiatr nie ułatwiał też tego zadania, co chwila, zabierając woń mojego celu. Musiałem sporo się natrudzić, nim spostrzegłem lekko zdewastowany krzaczek półtora ogona od wejścia a polankę. Powoli znów kroczyłem ku niej. Dobrze zauważyłem, znajdując woń tą sama co zgubiłem, lecz los miał inne plany. Za krzaczkiem był strumień i przy nim straciłem ślad tej zwierzyny. Rozejrzałem się, czy mistrz jest w okolicy i przesłałem mu myśl
~Co jeśli zgubię trop przy wodzie? ~ mój głos był lekko zawiedziony. Myślałem, że złapię jakąś przekąskę, lecz jak zwykle Fatu jest przeciw mnie

Sosnowy Bór

: 29 paź 2024, 18:28
autor: Pełnia Rozkoszy
Celowo pozostawał lekko z tyłu, dając Culliemu pole do działania. Utrzymując taką pozycję, nie utrudniał mu samego śledzenia, czy przypadkiem nie dawał wskazówek które zaburzyłyby zaradność samczyka. O ile w teorii wiedział już na co zwracać uwagę, całość należało przećwiczyć również w praktyce. Tutaj mógł pozwolić sobie na błędy, razem by je korygowali oraz omówili. Nie tracił przez nie zwierzyny, a zdobywał zalążki doświadczenia które pomoże mu niejednokrotnie podczas prawdziwych łowów.
Pojawiło się kilka trudności, co potraktował jako pozytywny bodziec, zmuszający do myślenia. Polana zajęła mu więcej czasu, czekał więc cierpliwie, aż znajdzie tą pierwszą wskazówkę.

Do momentu zadania pytania, wtedy też zrównał się z nim.
– Czasami zdarzają się takie sytuacje. Zobacz, ziemia tutaj jest jeszcze bardziej wilgotna. Ślady zachowują się w niej niezwykle dobrze, a samo zwierzę po wejściu do wody, w końcu musi z niego wyjść. Warto przy tym obserwować brzeg i ocenić, czy dałoby radę przejść na drugą stronę. Gdzie najbliżej, miałoby potencjalnie najlepsze miejsce do wyjścia. Do tego, porosty pokrywające kamienie bardzo łatwo zedrzeć i widać, gdzie racica mogła się osunąć na kamiennym gruncie, jeśli taki wystąpi. Strumień nie oznacza zakończenia polowań, przynajmniej nie bez podjętej próby znalezienia dalszego tropu. –Kolejna zachęta, nie powinien się poddawać.

Łasy Kolec

Sosnowy Bór

: 30 paź 2024, 15:30
autor: Łaknący Przyjemności
  Nagłe pojawienie się ziemnego samca minimalnie mnie wystraszyło. Pojawił się nagle i niespodziewanie niczym głód w środku nocy. Spojrzałem na niego, ze strachem w oczach.
Wystraszyłeś mnie... – wyszeptałem, łapiąc głęboki oddech. Naprawdę miał ciche łapy. Jego wytłumaczenie nawet nazbyt, jeśli można tak powiedzieć. Chociaż z drugiej strony, więcej wiedzy zawsze sie przydaje. Kiwnąłem pyskiem i ponownie podjąłem rękawicę z moją potencjalną zdobyczą...

  Powolutku wkroczyłem do wody uważając, aby na śliskich kamieniach nie szukać swoich kłów w wodzie czy prosić uzdrowiciela o prostowanie przegrody nosowej. Podszedłem ostrożnie pod drugi brzeg. Niby mały strumyczek, a swoją siłę miał. Rozglądałem się po nim. Niestety przy brzegu poczułem inną woń. Cięższą, mniej przyjemną słodkawą dla nosa i trochę śmierdzącą krwią. Zmarszczyłem nos niezaspokojony. Nie była to sarenka, a coś bardziej niebezpiecznego. Na moje parszywe szczęście, znalazłem też trop sarny. Widziałem wyraźnie rysy na kamieniu. Musiała się lekko poślizgnąć na glonie. Złapałem jej wyraźny trop swojej zwierzyny, nachodziła na niego woń drugiego zwierzęcia i kierowały się wprost pomiędzy najbliższe krzaczki. Spojrzałem na niego z lekko zmartwioną miną:
~ Czy iść zobaczyć, co zostało z naszej potencjalnej zwierzyny? Czy lepiej unikać drapieżnika, który już śmierdzi krwią? ~ nawet niezbyt czekając na odpowiedź, idąc za swoim instynktem ruszyłem ponownie na przód. Kroczyłem znów powoli po śladach, starając się jakkolwiek ukryć swoja obecność. Tym bardziej podejrzewając, co mogę tam spotkać. Wolałem zachować jakąkolwiek ostrożność. Znów unikałem wszelakich suchych gałązek czy liści. Nosem prawie szperałem przy ziemi, starając się iść za wonią łani. Niestety drugi zapach się nakładał. Widziałem po drodze jak odciski racic zostały częściowo lub całkowicie były niszczone. W kilku miejcach widziłem plamy nei pasujace do otoceznia, coś jakby krew. Kilka było też kłębek futra. Odciski na jedną stronę były mocniej odciśnięte. Czyli nie był w pełni sprawny...
  Zapachy znowu skierowały mnie na inną polankę. Zaś tam już coś było słychać... Chyba moja ofiara została mniej lub bardziej uszkodzona. Obejrzałem się za siebie, mając jednym okiem nadal wgląd na krzaczek i czy coś się nie zbliżą.
~ Czy teraz powiem się poddać, czy zaatakować, to co tam jest? ~ niby wiedziałem, co powinienem zrobić, ale wolałem się dopytać, persony która mnie szkoli...

//Rozkoszny Kolec

Sosnowy Bór

: 04 lis 2024, 15:57
autor: Pełnia Rozkoszy
Bywało i tak, niestety łowy zostawały przerwane z różnych przyczyn, czasem niezależnych od polującego. Gdy tylko pojawiło się ryzyko wpadnięcia na drapieżnika, nie oddalał się od Culliego. Póki był pod jego opieką, nie mógł zaryzykować zaatakowania go.
~ Smoki nie są jedynymi drapieżnikami w okolicy, czasem ktoś nas uprzedza. Nie będziemy go teraz denerwować, to jego zdobycz. Miał dość czasu, by wyjeść większą część. ~ Po tym skinął pyskiem w przeciwną stronę, zamierzając wrócić za strumień.

//Możesz złożyć raport ze śledzenia I

Przeszedł nad strumieniem.
– Zdołałeś wyśledzić sarnę, nawet jeśli już martwą. Osiągnąłeś cel naszego ćwiczenia, przepracowaliśmy również teorię. Przejdziemy sobie teraz do kolejnego elementu polowania, a jest nim skradanie. – Była to również zapowiedź kolejnej teorii oraz wypróbowania jej w praktyce.

Przysiadł w miejscu, gdzie mieli nieco wolnej przestrzeni.
– Podczas cichego podejścia do zwierzyny, trzeba zwracać uwagę na naprawdę wiele czynników. Wiatr, to co masz pod łapami, czy możliwość ukrycia. Ważne jest również otoczenie, spłoszone ptaki mogą zaalarmować twoją zdobycz. Nawet twój oddech może tak zadziałać, jeśli będzie zbyt głośny. – Wymieniał kolejno, całość mogła jednak okazać się nieco przytłaczająca.
– Ważne, abyś dobrze wyczuł balans swojego ciała. Powinieneś pozostać w wygodnej pozycji, która Ci to umożliwi. Pilnować skrzydeł i ogona, trącenia krzewów również wywoła hałas. –Tutaj zamilkł, chcąc odpowiedzieć na ewentualne pytania.

Łasy Kolec

Sosnowy Bór

: 05 lis 2024, 15:58
autor: Łaknący Przyjemności
  Było mi szkoda, tej zdobyczy, ale i drapieżnik się naje... Jedynie pokiwałem smętnie głową i smakiem na dobry kasek...

  Po śledzeniu przyszedł czas na skradanie, kolejną ważna umiejętność. Zastanawiałem się jedynie jak taki gruby smok, jak ja, będzie w stanie skradać się do ofiary, chociaż drugiej strony miłościwie gruby i panujący nam Thahar jest większy, a umie lepiej się skradać. Może to jego boska umiejętność?
  Przyswajałem wszystkie słowa, jakie padały z pyska adepta.
Czego mi brakowało, jak śledziłem sarnę? Starałem się uważać na otoczenie i na elementy, które mogą hałasować czy wystraszyć inne zwierzęta niż moja ofiara. Patrzyłem na suche gałęzie, liście. Ogon tez był uniesiony, aby nie szurać po ściółce... – zacząłem zastanawiać sie, jakie mogłem popełnić błędy w wcześniejszym zadaniu. Może On mi coś podpowie...

Sosnowy Bór

: 08 lis 2024, 10:45
autor: Pełnia Rozkoszy
Zerknął na niego.
– Jak wspomniałem, udało Ci się znaleźć zwierzę. Nie zauważyłem u Ciebie żadnych błędów, co najwyżej brak pewności siebie, gdy napotykasz większą przeszkodę. Uczysz się, jest to wiec zrozumiałe. – Jeśli rozwiało to wątpliwości Łasego, mógł przejść do rozpoczętego tematu skradania.

Rozejrzał się naokoło, zaś sama okolica zdawała się sprzyjać temu ćwiczeniu. Krzewów nie brakowało, było też powalone drzewa. Przesunął łapą po ściółce, jak na pierwszy raz nie była zbyt sucha, do tego nieszczególnie zaśmiecona patykami.
– Przejdźmy do skradania, odejdę od ciebie kawałek i usiądę grzbietem do Ciebie. Twoim zadaniem będzie cicho do mnie podejść i klepnąć w grzbiet. Będę miał zamknięte ślepia, ale za to słuch jak najbardziej sprawny. Jeśli Cię usłyszę, zaczynasz od nowa. – Kolejny uśmiech na zachętę i zrobił jak mówił.
Odszedł kawałek, usiadł i zamknął ślepia.

Łasy Kolec

Sosnowy Bór

: 11 lis 2024, 22:28
autor: Łaknący Przyjemności
  Wreszcie jakieś zadanie. Z uśmiechem na pyszczku słuchałem treści ćwiczenia. Czyli miałem do niego tylko podejść? Rozumiem... Zakraść się od niego od tyłu tak, aby nie mógł mnie usłyszeć. Kiwnąłem pyszczkiem i czekałem, a przygotuje się do zadania.

  Na spokojnie i ostrożnie przyjąłem pozycję gotowości. Ogon i głowa był zrównany z linią grzbietu. Sam ogon też był kilka szponów nad ziemią. Nie mogłem przecież nim szurać. Stałem na łapach w lekkim rozkroku i ugiętymi w kolanach. Skrzydła przycisnąłem do ciała, aby nie szeleściły. Uspokoiłem swój oddech i bicie serca. Spojrzałem na dzielącą nas przestrzeń. Zwracając więcej uwagi na elementy, które mogą wydać jakikolwiek hałas i mnie zdradzić. Widziałem suche gałązki, opadnięte liście, wyższą trawę. No nic... Muszę To zrobić!
  Powoli ruszyłem przed siebie. Stawiałem łapy ostrożnie, wymijając każdą z możliwych przeszkód. Starałem się nie zgnieść pod łapką czegokolwiek, uważałem na oddech, aby nie był głośny. Trzymałem jedno wolne, ale równe tempo. Widziałem nawet ptactwo, kilka wron siedzących na drzewie, które było niedaleko. Wolałem je ominąć z daleka inaczej całe to skradanie mogłoby pójść w piach. Kroczyłem po łuku, chcąc zajść go od prawego boku. Miałem chwilowo sporo szczęścia, wiatr wiał mi wprost na pysk. Wyraźnie tylko czułem tylko jego woń. Po drodze było kilka bardziej krytycznych momentów, kiedy musiałbym zaczynać od początku. Pierwsza z nich ukryta w trawie gałązka. Nie kładłem optymistycznie i bezmyślnie łap. Starałem się wyczuć co się pod nimi kryje, i moja ostrożność mnie uratowała. Inną pułapką były liście. Ta pora roku nie daje nam wielu możliwości na zgrabnie poruszanie się. Zmusiło mnie to do nadrobienia kilku ogonów drogi, aby przecisnąć się przez suche krzaczki. Te ku mojej radości o nic sie nie zaczepiły, ani o moje skrzydła, czy grubszy kuper. Dodatkowo nie zgubił żadnych hałaśliwych części. Ostatnie dwa ogony, bez niczego na pierwszy rzut oka, dzieliło mnie od mistrza. Wiatr znów zawiał, ciągle zmieniając swoje kierunki. Czy mnie wyczuł? Prawdopodobnie, ale w głębi duszy mam nadzieję, że nie... Stawiał wolno łapkę za łapką. Byłą tylko trawa, bez zbędnych liści. Starałem sie utrzymać serce w ryzach, choć i tak było szybciej niż na początku tego ćwiczenia. Ciesząc się w głębi serca, że nie zrobiłem niczego hałaśliwego. Wreszcie mogłem położyć łapę na nauczycielu.
Mam Cię! – powiedziałem spokojnym głosem i lekkim uśmiechem. – Jak mi poszło? – posłałem lekki uśmiech. Widać było jak bardzo stresował mnie werdykt...

Sosnowy Bór

: 19 lis 2024, 17:20
autor: Pełnia Rozkoszy
Z początku siedział bez ruchu, łeb trzymając lekko pochylony. O ile oczy przez cały czas miał zamknięte, nie znaczyło to, że siedział bezczynnie. Przy każdym wyraźniejszym podmuchu powietrza jego nozdrza rozszerzały się wraz z powolnym wdechem powietrza. Badał powietrze, sprawdzając czy nie niesie ono zapachu Culliego.
Nadstawiał również uszu, starając się rozróżnić dźwięki otoczenia, od tych wywołanych przez skradającego się młodzika. Z pewnością nie ułatwiały mu tego przebywające w okolicy ptaki, co rusz skaczące z gałęzi na gałąź. Czasem podśpiewywały, to jednak ignorował skutecznie. Bywały chwile w których nieznacznie obracał łeb na bok, gdy zdawało mu się, że szmer został wywołany przez podkradającego się młodzika. Szczególnie często zdarzało się to pod koniec, gdy wiatr zaczął robić się kapryśny.

W pewnym momencie odezwał się spokojnym tonem.
– Idąc w moją stronę, próbuj lepiej wyczuć podłoże. Nie zawsze rozpoczęty krok musi dojść do skutku, łapę możesz cofnąć i wybrać lepszą opcję. – Najwięcej drobnych hałasów miało swoje źródło właśnie przy ziemi, gdzie wystarczył niepozorny liść, czy nawet mech. Tak, ten drugi bywał wyjątkowo zdradliwy, lubiąc porastać różne rzeczy.
Gdy poczuł na sobie jego łapę, uśmiechnął się lekko.
– Nie było źle, ale nie zaszkodzi szlifować tej umiejętności. Nie przejmuj się, jeśli początki polowania nie będą tak łatwe, jakbyś chciał. – Teraz już otworzył ślepia i obrócił do ucznia przodem.

//Możesz złożyć raport z Skr 1

Milczał chwilę, układając w myślach plan na ostatnią z nauk.
– Został nam kamuflaż, czyli coś co ułatwi Ci samo skradanie, ale i zapewni nieco pożywienia jeśli poprawnie rozłożysz pułapki. – Zapowiedział, biorąc w łapę nieco lezącego na ziemi igliwia.
– Przy jego przygotowaniu, zawsze musisz zwracać uwagę na otoczenie. Na to do czego możesz się upodobnić lub co wykorzystasz do tego. Inaczej będzie to wyglądało na równinie, a inaczej w lesie. – Nie było w tym nic trudnego.
– Popatrz proszę naokoło i powiedz mi, co według ciebie da się użyć do przygotowania kamuflażu. – Pierwsze zadanie nie wymagało ubrudzenia łap.

Łasy Kolec

Sosnowy Bór

: 24 lis 2024, 3:40
autor: Łaknący Przyjemności
  Jego głos mnie lekko zaskoczył, wybijając z rytmu. Choć nie przestałem wykonywać ćwiczenia. Zawsze to jakaś dobra rada. Zaś gdy to się zakończyło, odetchnąłem z ulgą z dobrze wykonanego wysiłku...

  Kolejne ćwiczenia było nadwyraz intrygujące. Musiałem pomyśleć, a nie brudzić od razu swoje łapska i piękne piórka, nad którymi się męczyłem pół poranka. Rozglądałem się wokół, szukając wzrokiem czegoś intrygującego, co mogło by jakkolwiek mnie zlać z całym otoczeniem. Podrapałem się po brodzie, z zamyśloną miną.
Może... – zacząłem lekko niepewnie i ostrożnie – Używając tego co widzę, to mogę zakamuflować się przy użyciu maddary. Choć to jest najprostsze z rozwiązań. Z bardziej kreatywnych, to mamy błoto, liście, meh czy resztki runa leśnego. I woń i dosyć abstrakcyjne barwy ukryją. Do tego można użyć gałązki, aby wyglądać jak chodzący krzak. Udawać won innej zwierzyny łownej? – ostanie rzuciłem z wyraźnym zamyśleniem, czy by się udało tak oszukać sarnę, czy innego roślinożerce...

// Rozkoszny Kolec

Sosnowy Bór

: 11 lut 2025, 14:05
autor: Pełnia Rozkoszy
Przytaknął krótkim ruchem łba.
– Tak, jak zauważyłeś mamy dwa rodzaje kamuflażu. Fizyczny i magiczny. Magiczny oszczędza brudzenia, ale wymaga też solidnego skupienia by podtrzymać twór podczas całego skradania. Co do naśladowania woni innych zwierząt, może być to czasem zawodne, lepiej maskować twoją woń jako drapieżnika. – Wymienione rzeczy jak najbardziej pasowały do pierwszego typu kamuflażu.
– Dobrze, pierwsze zadanie pozwoli Ci oswoić się z tymi typami. Przygotuj najpierw magiczny kamuflaż, spróbuj stopić się z tłem. Kolejny będzie fizyczny. – Polecił, przebiegając spojrzeniem po okolicy. Było w czym wybierać, więc i zadanie wydawało się przyjemnie proste.

Łaknący Przyjemności

Sosnowy Bór

: 23 lut 2025, 0:04
autor: Łaknący Przyjemności
  Wsłuchiwałem się w głos nauczyciela z lekko zamyśloną miną. Sporo informacji przekazał, jak i dał pierwsze zadanie. Kamuflaż magiczny... Rozejrzałem się po okolicy szukając inspiracji, ale poza opadniętymi liśćmi, chaszczami i martwo zieloną trawą nie znalazłem tego wiele. No nic muszę ukleść coś z tego co widzę...
  Za pomocą maddary zmieniłem kolor swoich żywych i jaskrawych kolorów na plamy zieleni i brązów. Wszystkie miały odcienie typowo martwo jesienne. Wszystko, co mogło odbić światło i zdradzić mnie zostało pokryte matową strukturą. Teraz tylko pozostało nie wchodzić na słońce, aby nie zostawić cienia. Kolejnym aspektem, o jaki muszę zadbać, jest moja woń. Tę wolałem zrobić podobną do lisa. Większość większych roślinożerców nie przejmie się wonią pojedynczego zwykłego rudzielca. Myśle że coś takiego jest jak najbardziej akceptowalne. Spojrzałem na Rozkosznego czekając na komentarz robiąc dwa kroki w tył.

  Kolejnym zadaniem jest zrobienie typowego, zwykłego i myślę ciut trudniejszego kamuflażu, znaczy brudniejszego... Na początku widziałem czego mogę użyć. Ruszyłem więc na skraj tej polanki, patrząc na ciemnozielony mech porastający boki drzew oraz na wilgotne błoto, które zalegało pod warstwą liści. Zgarnałem mech i błoto, zakrywając nie zielone plamy na moim ciele. Moje biedne i śliczne piórka ile mi zajmie ich wyczyszczenie? Do tego zebrałem większe liście, jakieś gałązki, które nie były suche. Najgorsze chyba było dopiero na końcu. Musiałem zakryć to co było na mojej mordce. Wiec błoto ruszyło na nie. Całość zakryłem błotem i mchem zostawiając szparę na oczy. Muszę jakoś przecież widzieć. Starałem się jak najlepiej odwzorować tym wszystkim otaczającą mnie naturę.
I jak? – zapytałem adepta z uśmiechem na mordce. Choć ten tylko zakrywał moje lekkie zniesmaczenie tego co musiałem zrobić
  • ━━━━━━━━━━━━
    :: Pełnia Rozkoszy ::

Sosnowy Bór

: 26 lut 2025, 21:52
autor: Pełnia Rozkoszy
Nieraz przekonał się, że prostota bywa najlepszym wyborem, zwłaszcza gdy sytuacja wymagała dzielenia uwagi na kilka istotnych szczegółów. Teraz miał znacznie łatwiej, nikt nie wymagał od niego śledzenia otoczenia spojrzeniem, kontrolowaniu własnych ruchów i jeszcze planowaniu dalszego podejścia.
– Nie oddycha Ci się ciężko? Zadbałeś o to, by powłoka była dostatecznie elastyczna i nie ograniczała twoich ruchów? – Sam twórca kamuflażu, powinien wiedzieć to najlepiej. Wszystko to mogło rzutować na udane skradanie. Im większy dyskomfort wywołany tworem, tym trudniej było go podtrzymać.

Odczekał ponownie, gdy ten zbierał materiały i przygotowywał kamuflaż fizyczny. Poniekąd znał związany z nim ból, dlatego osobiście nie przepadał za polowaniem na lądzie.
– Błotem zawsze warto pokryć strefy ciała, które pachną najbardziej. Warto o tym pamiętać. Kolory ukryłeś nieźle, co prawda mech może spadać, ale zostanie ziemia i jakieś szczątki ściółki. – Podszedł do torby i wyjął z niej kawałek oprawionej skóry, mającej służyć za szmatkę i podał adeptowi.
– Na wytarcie łba starczy. – Po co miałby skazywać go na osypujące się w ślepia kawałki kamuflażu, gdy będzie wymagał skupienia nad kolejną kwestią.

Reszty nie było co czyścić, bo i teraz oboje się wybrudzą od ziemi.
– Kamuflaż przydaje się również przy pułapkach, jeśli nie ukryjesz ich dostatecznie dobrze, zwierzyna będzie je omijać i nic nie złapiesz. Pokaże Ci jak zrobić wilczy dół, jest czasochłonny, ale pozwala złapać większe sztuki.
Potrzebujemy w miarę proste gałęzie i takie bardziej rozłożyste. –
Pomógł mu je zbierać, a gdy mieli ich dostatecznie wiele, kontynuował.
– Zaczynamy od wykopania dołu, musi być dostatecznie szeroki i do tego głęboki. Dobrze dobrany teren pomoże Ci zachować stabilne ściany. Zbyt sucha ziemia, będzie się osypywać. Spora ilość drzew naokoło dołu, utrudni Ci kopanie przez korzenie. – Pozwolił mu na wybranie miejsca, w razie potrzeby delikatnie je korygując. Sam proces kopania również miał zostać wykonany wspólnie, pokazał mu jak uklepywać ścianki.
Odetchnął głębiej, gdy dół był gotowy.
– Mamy dwa rodzaje wilczego dołu, z palami i bez. Ten z palami zapewni Ci martwą zwierzynę. Brak pali żywą sztukę, czasem zdarza się, że wpadnie w nią drapieżnik i nie potrafi wyjść, więc możesz narazić się tak na walkę lub pozyskać kompana. – Złapał jeden z przygotowanych kawałków drewna i zaczął go ostrzyć, tak by ten mógł wzorować się na jego ruchach.
– Gdy już je sobie naszykujesz, musisz stabilnie wbić je w dno dołu. Ważne, by nie poprzewracały się. – Praktyka była nieodzowną częścią nauki, więc jedynie podawał mu gotowe paliki, obserwując jak znajduje najlepszy sposób.
– No i na koniec zostaje najlżejsza część. Z pozostałych gałęzi oraz elementów podłoża, trzeba przygotować kamuflaż pułapki. Nie może być zbyt ciężki, do tego warto brać pod uwagę to, że niektóre z materiałów chłoną wodę, więc w przypadku opadów ich waga zwiększy się. – Jeśli chciał uniknąć zapadnięcia, powinien brać to pod uwagę. No i ciekaw był, czy wpadnie na jedną rzecz.

Łaknący Przyjemności

Sosnowy Bór

: 09 kwie 2025, 1:34
autor: Łaknący Przyjemności
  Trochę miał rację. Wszystko co było na moim ciele trochę ważyło, ale w zamian dawał inne korzyści. Gdy już nie musiałem dbać i tak kontrolować swego oddechu. Ten wziąłem głęboki
Może trochę. Ale jest nadal elastyczny i wiem, na co muszę zwrócić uwagę następnym razem. – cicho zaćwierkałem notując w pamięci swoje uwagi o uściskaniu tego stroju w kilku miejscach.

  Na jego komentarz tylko kiwnąłem pyskiem. Nie było więcej do dodania z mojej strony. Wolałem słyszeć rady od niego niż się samemu wymądrzać. Z wdzięcznością przyjąłem szmatę, by wytrzeć mordę z tego błota i tak wyglądałem śmiesznie. Pysk był tak zmierzwiony, jakby wyszedł spod jęzora matki.

  Sama historia o kamuflażu i jego stosowaniach w pułapkach była nadwyraz intrygująca. Nie wiedziałem ile ta umiejętność miała zalet. Zawsze myślałem ze tylko mnie ukryje a tutaj takie smaczki. Polowanie na drobnicę będzie jeszcze łatwiejsze. Pilnie słuchałem jego rad, szukając wzrokiem dobrego miejsca na rozłożenie takiej pułapki. Gdy tylko poprosił, abym przekuł jego wykład na praktyczny pokaz z uśmiechem przystąpiłem do pracy.
  Znalazłem odpowiednie miejsce, z dwa ogony od większego krzaka. Zabrałem się za kopanie większej dziury. Starałem się wykopać dziurę siedem na siedem szponów i głęboka na trzy ćwierci ogona. Podczas kopania dodatkowo ubijałem ściany, aby mocniej trzymały i nie osuwały się. Gdy tylko całość została wykopana zacząłem ostrzyć gałęzie. Gdy były ostre dość ciasno zakopałem je na dole, wcześniej wszystkie ucinając do jednej wysokości. Nie mogły być zbyt długie. Zwierze mogłoby uciec z pułapki. Oczywiście pomagałem sobie maddarą przy wbijaniu pali w ziemie. Na sam koniec ułożyłem na wierzchu gałęzie i przykryłem mchem i liśćmi. Starałem się utworzyć taką warstwę, aby mógł wpaść królik, ale nic lżejszego. Spojrzałem na mistrza z lekko zmordowanym uśmiechem i zmęczonym głosem wreszcie się odezwałem
Czy coś takiego wystarczy, czy jest za mała? – nadal nie byłem pewien czy ten rozmiar jest adekwatny czy nie.

  • ━━━━━━━━━━━
    :: Pełnia Rozkoszy ::

Sosnowy Bór

: 27 maja 2025, 13:18
autor: Pełnia Rozkoszy
Spokojnie dał mu czas na działanie, jedynie obserwując z boku. dopiero gdy zadał pytanie, podszedł bliżej dołu i nacisnął łapą na kamuflaż, sprawdzając na ile będzie on wytrzymały.
– Na szerokość wystarczy, ale mogłaby być dłuższa. Takie pułapki zastawiamy na zwierzynę pokroju tarpana lub żubra, ciężko byłoby mu się tu zmieścić. – Po za tym, nie za bardzo miał się do czego przyczepić.
– Ale tak poza tym, zaostrzone pale były stabilne, kamuflaż też. Pozostaje ćwiczyć w praktyce na polowaniach. – Uśmiechnął się. Na tym właściwie mogli zakończyć naukę.

//raport z kż na 1
Łaknący Przyjemności

Sosnowy Bór

: 23 sie 2025, 13:32
autor: Przebiśniegowa Łuska
Od ostatniego spotkania na nieznanych ziemiach, ciekawość coraz mocniej pchała Ilwenn do dalszej eksploracji. Już tak bardzo nie marudziła na ukrop, choć wciąż jej doskwierał; wystarczyło znaleźć miejsce pełne cienia i problem znikał! Bardzo też spodobała jej się jazda na grzbiecie Teufela, dlatego i tym razem zabrała go ze sobą w niespieszną wędrówkę.

Przyjemna woń iglastych drzew przyciągnęła jej uwagę i to właśnie w ich kierunku nakazała żywiołakowi się skierować. Uwielbiała sosny, świerki, modrzewie – wszystko, co miało igły zamiast liści. Wygodnie rozsadzona na grzbiecie mamuta, chłonęła widoki natury wokół: powalone pnie, strzeliste korony drzew, brązowe szyszki rozsypane po ściółce, cienie przelatujących ptaków oraz pojedyncze owady bzyczące w powietrzu.

W tej ciszy i zapachu lasu mogłaby tu zostać na dłużej – tak po prostu, by obserwować i odkrywać małe cuda. ─────────────────── Olchowy Cień

Sosnowy Bór

: 25 sie 2025, 11:37
autor: Olchowy Cień
Drogę ziemnych przecięło zwierzę większe od każdego żyjącego smoka. Przystanęło na bezdrożu, naprzeciw nim, pochyliło lekko głowę i zastygło w bezruchu. Wyglądało niczym gigantyczny daniel o długim ogonie. Krok miało dumny, a spojrzenie brązowych oczu badawcze, gdy w bezpiecznej od pisklęcia oraz jego żywiołaka odległości oceniał to, czy stanowią zagrożenie, czy też nie.

Ystavel był majestatyczny. Często onieśmielający. Groźny...? W żadnym wypadku.

Zwłaszcza teraz, kiedy ubabrany jagodowym sokiem, sterczał w bezruchu, wciąż przeżuwając resztę owoców. Olchy nie było obok. Kluczył po borze w poszukiwaniu ziół, lecz zamiast nich wyczuł zapach obcych. Leniwie skubnął wnętrze policzka zębem i naparł na niego językiem chwilę później, zmieniając kierunek marszu. Nie spieszył się szczególnie. Nie był paranoikiem jak reszta Mgieł. Wolni nie stanowili zagrożenia.

:: Ilwenn.

Sosnowy Bór

: 25 sie 2025, 15:55
autor: Przebiśniegowa Łuska
Zastrzygła długim uchem, gdy z gęstwin wyłonił się kształt o wiele większy od każdego znanego jej smoka. Serce zabiło szybciej, lecz nie cofnęła się – zamiast tego uniosła łeb wyżej, by zmierzyć wzrokiem nieznajomego. Wyglądał jak daniel, ale… nie do końca. Rozłożyste poroże, długi, puchaty ogon – jakby ktoś splótł ze sobą kilka różnych stworzeń. Jeszcze nigdy nie widziała takiego stworzenia.

Odwzajemniła badawczy wzrok brązowych oczu daniela, chłonąc każdy szczegół majestatycznego zwierzęcia. Starała się powstrzymać od wykonania jakiegokolwiek ruchu, choć czuła rosnące napięcie w mięśniach od zżerającej jej ciekawości, by podejść bliżej i przyjrzeć się jeszcze lepiej. Jej spojrzenie spoczęło na pysku umazanym ciemnym sokiem owoców; kąciki pyska drgnęły w niemym rozbawieniu – takiego obrazu nie spodziewała się zobaczyć.

Powoli przesunęła wzrok ku krzewom, po czym miękko zsunęła się z grzbietu swojego towarzysza, dając mu znak, by zaczekał. Krótkim skokiem zniknęła w zieleni i wróciła po chwili, trzymając w pysku kilka jagód. Nie wiedząc, czy podejść bliżej, położyła owoce na ziemi – w połowie odległości między nimi – i usiadła kilka kroków dalej, z błyskiem ciekawości w oczach, czekając, co zwierzę zrobi. ─────────────────── Olchowy Cień