OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Z zastanowieniem zerknęła na swój pierwszy prawdziwy wytwór. Jakby nie patrzeć, naprawdę był... hmm, nie taki, jaki miał być. Metoda 'na szybko' pomieszana z metodą 'kładź gdziekolwiek, nie ważne gdzie' chyba nie dawały zbyt dobrego rezultatu. Jednak była to jej pierwsza roślinka stworzona dzięki Maddarze, była niemal pewna, że o czymś zapomni.Powąchała z zaciekawieniem gałązkę. Nie posiadała zapachu. Zapisała sobie w pamięci, iż trzeba dodać zapach. Potem przypatrzyła się listkom i baziom. No cóż, nad tym też trzeba będzie popracować. – Czyli muszę każdą bazię oraz każdy liść osobno układać na gałęzi? – zapytała dla pewności.
Ucieszyła się, słysząc, że dobrała dobrą barwę do tworu oraz giętkość i kształt. Ponownie uważniej przyjrzała się wielkości owej gałęzi. A rzeczywiście, jedne były bardzo duże, inne mniejsze. Jedne miały olbrzymią powierzchnię, drugie wręcz przeciwnie. Oj, mnóstwo jest tych zasad stworzenia czegoś pięknego i dobrego!
Ach, w końcu Chłód zdradził, po cóż są te niezapominajki! Wzięła w łapy kwiaty, oglądając je ze wszystkich stron. Powąchała niezapominajki. Piękny zapach. Z zaintrygowaniem odgryzła pojedynczy płatek rośliny, przez moment ciamkając go w pysku. Prawdę mówiąc nie przypadł jej do gustu, chociaż zawsze to mogła być potencjalna przekąska, gdyby nie było nic innego do zjedzenia. Poznała już smak i zapach.
Na początku wyobraziła sobie koło, o średnicy pięciu pazurów, zrobione z ciemnoszmaragdowej łodygi. Miał to być w przyszłości wianek, ale na początku wolała zacząć od prostych kształtów. Obręcz miała być wykonana z kolejnych pięciu jasnozielonych łodyg ciasno owiniętych wokół owego koła. Każdy pęd miał podobnej wielkości małe listki podobnego koloru o długości około dwóch łusek. Góra szpiczasto zakończona. Miały być umieszczone w równych od siebie odstępach. Następnie zajęła się samymi kwiatami – na pierwszy rzut oka kilka niewielkich płatków z złotymi pręcikami. Ale jednak Skamieniała postanowiła dodać coś dosyć niezwykłego od siebie: w blasku słońca płatki niezapominajek miały zmieniać swoją barwę. O cóż dokładniej jej chodziło? Ano od góry do dołu kolory miały układać się paskami w odcieniach tęczy. Cały wianek musiał być w miarę wytrzymały, nie opłacałoby się robić przedmiotu, który rozleci się od razu po dotknięciu. Ma być również gładki. Zapach oraz smak typowy dla niezapominajek. Cały przedmiot ma być lekki. A pojawić się ma – tak samo jak przedtem gałązka – tuż przed jej łapami. Nadal miała radę ojca w pamięci.
Spojrzała na swój wytwór. Chyba wyszło lepiej, niż przedtem. Ale to nie ona miała oceniać, a jej ojciec!














