Strona 16 z 54

: 04 gru 2015, 18:44
autor: Oczywistooki

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Oczywisty gdyby mógł rzygać tęczą, najprawdopodobniej zrobiłby to teraz.
– Oh, fajne imię. – Odpowiedział pisklakowi jak gdyby ten mówił normalnie, jak każdy normalny smok, ukrywając dziecięcą radość z tego, że ten młodzieniec jest taki odważny. – Ja się zwę Oczywisty Kolec. Co się stało, że się tu znalazłeś? Gdzie twoi opiekunowie? – Po chwili się zapytał, jednak nie chcąc naciskać mocno na smoka. Kto wie, ile już przeżył w swym krótkim życiu? Oczko już zapomniał o celu jego podróży w to miejsce. Może to i lepiej?

: 04 gru 2015, 19:55
autor: Oddech Pustyni
Wypowiedź nieznajomego brzmiała poważnie, bardzo dojrzałe jak na młodego, ale w gruncie rzeczy nie jakoś szczególnie dziwne. To znaczy... dziwne, bo Oddech kompletnie nie zrozumiała o co chodzi, ale ona przywykła już, że smoki korzystały z jakichś przenośni, zagadkowych niedosłownych zwrotów. Jaki szal? Co to znaczy, że czyjeś życie zostało na nim położone? Ognista kłapnęła szczękami i milczała przez dłuższą chwilę, zastanawiając się nad jego wypowiedzią. Jak już to sobie przemyślała, a miała więcej czasu bo Oczywisty zyskał jej parę dodatkowych chwil, zwróciła się ponownie do Piewcy –To znaczy... byłeś ph-przez nią zagrożony? Wygnali was skądś?– nie chciała się narzucać ani być zbyt wścibska, ale tak już miała, że kiedy była czegoś ciekawa, zapominała o manierach –Ah-albo zginęła?– dodała pod nosem, chociaż bardziej niepewnie, jakby w obawie, że przypomni młodemu coś o czym nie chciał pamiętać.

: 04 gru 2015, 20:09
autor: Zawierzony Kolec
Gdyby miał ucho – poruszyłby nim teraz niespokojnie. Fajne imię? To imię znaczyło wiele! Jego imię mówiło o tym, kim jest, kim się stanie i jako kogo go zapamiętają! Imiona mają znaczenie i nie bez powodu dane mu było przetrwać mimo mieszanej płynącej krwi w jego żyłach. Błękitna krew smoków z jego Klanu splugawiona została przez smolistą posokę wrogiej grupy smoków. Piewca, mimo młodego wieku, dobrze wiedział że powinien nigdy się nie narodzić, ale skoro już żyje, musi żyć godnie, by nie zawstydzić przodków i bogów swoim postępowaniem. Spojrzał znów na Oddech Pustyni. Nie drgnął, gdy zapytała o śmierć siostry, ale jego ślepia na chwilę zalśniły niespokojnie. Kochał ją nadal, tęsknił za jej fioletowym futrem, za piękną grzywą... Za nią. Ostatnie co pamiętał, to powietrze, które wraz z duszą uleciało ze smoczycy ku gwiazdom – tam, głęboko w lodowym jeziorze, który stał się jej kurhanem.
– Imię mej siostry, Ordalia, tak wiele znaczyło – i mnie, i ją, jej przeznaczenie zgubiło. Ona na dnie jeziora w wiecznej zmarzlinie, a ja wygnanym na zawsze z miejsca, gdzie życie mych bliskich płynie... Sąd boży naszą zgubą, choć mej siostry miał być zbawieniem, miał okryć ją chlubą, lecz ona też była nieczystym stworzeniem... – samczyk westchnął ciężko i opuścił na chwilę łebek, po czym jednak uniósł go i spojrzał znów odważnie swojej rozmówczyni prosto w ślepia.

//Może powinnam wspomnieć – ordalia to polski archaizm oznaczający "sąd boży" :3

: 04 gru 2015, 20:27
autor: Oczywistooki
Dobrze...? To już było troszeczkę dziwne. Czy natrafili na psychicznie chorego przedstawiciela rasy smoczej? Bardzo możliwe. Aż żal ściska gadzie serce, że biedna duszyczka uwięziona w tym ciele musi wygadywać takie dziwne sformułowania, ale no cóż. Na szczęście Oczywisty był bardzo tolerancyjnym smokiem (wyjątek – Cieniści) i uśmiechnął się szerzej, aby pocieszyć pisklaka.
– Bardzo mi przykro z tego powodu, ale łeb do góry, masz całe życie przed sobą. Jak byłem w twoim wieku, umarł mi i brat i siostra, za którymi na prawdę tęskniłem i teraz również tęsknię. Śmierć to naturalna kolej rzeczy i każdego spotka. Pamiętaj... erm... Piewco. Korzystaj z życia, które teraz masz i ciesz się tym, że żyjesz! Kto wie, co przyniesie jutro. – Nagle natchnęła go ta gadka małego stworzonka, aby powiedzieć coś takiego. Swoją drogą ciekawe, jak Piaskowa to odebrała.

: 04 gru 2015, 20:44
autor: Oddech Pustyni
Wygląda na to, że będzie musiała przywyknąć...
Ze zdwojonym skupieniem łowiła słowa Piewcy i interpretowała je po kolei. Czym więcej mówił, tym bardziej wszystko zaczynało jej się mieszać, przez co narastało złe samopoczucie. Znowu kłapnęła szczękami, potem zaś spojrzała na towarzysza. On nieco ją uspokoił, bo na podstawie jego wypowiedzi, była w stanie jako tako zrozumieć młodziana. Swoją drogą to miłe, że starał się go pocieszyć, kto wie, może nawet trafi w sedno i sprawi, że młodszy się do nich otworzy. Zanim zdołała się powstrzymać z jej pyska poleciało następne pytanie –Dh-dlaczdgo mówisz w ten sposób?– absurdalne, że pytała o to właśnie ona, ale w zasadzie jej nie przeszkadzało, kiedy smoki pytały o jej wymowę. Miała nadzieję, że i w tym przypadku, Piewca nie poczuje się urażony.

: 04 gru 2015, 20:54
autor: Zawierzony Kolec
Delikatny uśmiech znów zakwitł niczym rzadki kwiat na pysku pisklęcia – rzadki, ale piękny. W jego rodzinnych stronach częściej się uśmiechał, ale w czasie całej swojej podróży aż do Wolnych Stad, nie uśmiechnął się ani razu. Czas żałoby po siostrze minął już dawno, ale Piewca ciągle trzymał w sercu wspomnienia minionego dnia. Skłonił się jakoby w podzięce w stronę niebieskiego samca. Tak, musiał ruszyć naprzód i przeżyć godnie własne życie. Nie mógł zostać więźniem przeszłości, która spoglądała na niego spojrzeniem smutnych złocistych ślepi z każdej kałuży, sadzawki, rzeki, a w szczególności – z jezior. Jego siostra chciała, by on umarł, ale teraz on musiał żyć za nich obu. Słysząc pytanie Piasku, na jego pysku pojawiło się zmieszanie.
– Ja wiem, że mowa mego Klanu, innym zawsze dziwna się zdawała, lecz taka nasza jest kultura, tak tradycja nam kazała – bo Moc do tylko tych przychodzi, co mową ją swą przywołają, więc mowę trzeba ćwiczyć, północne klany to w genach mają – był pewien, że smoki te znają moc, czuł ją w nich – otaczała te dwa istnienia delikatnie niczym całun nocy otaczający ziemię, niczym delikatny dywan z liści pokrywający trawę, gdy wszystko szykuje się do nadejścia śniegu. Moc była obecna w ich życiach, ale nie mówili jak on. Jak więc ją przywoływali? Nad tym na razie samiec nie zamierzał jednak rozmyślać

: 04 gru 2015, 21:02
autor: Oczywistooki
Biedny psychicznie chory pisklaczek, wychowała go chyba jakaś banda bardziej zagorzałych psycholi, którzy kazali mu tak mówić. Dobrze, że Oczko tego nie wypowiedział na głos, bo byłby mały klopskik i pisklę mogłoby się obrazić.
– Okeej... A więc... co teraz zamierzasz zrobić? – Rzekł stary adept, zbliżając się do małego na pół kroku, aby sprawdzić jego reakcję. Jak się będzie bał, to niebieskołuski się znów cofnie, a jak nie, to może nawet go przytuli i okryje skrzydłem? Kto wie, to zależy od odpowiedzi maluszka.

: 04 gru 2015, 22:10
autor: Oddech Pustyni
Tym razem przekaz był... względnie prostszy, a przynajmniej możliwy do przeanalizowania. Oddech poczuła się trochę lepiej, więc mogła odważniej podejść do tematu. Zainteresował ją klan o którym wspomniał młody, a także jego nietypowa tradycja. Możliwe, że Piewca, Mocą nazywał dobrze znaną im maddarę, zaś członkowie społeczności do której należał, słowem, czyli może czymś w rodzaju zaklęć, z niej korzystali. Możliwe, że mieli własny sposób czarowania albo po prostu rozwijali umiejętności słowami, czyniąc maddarę silniejszą. Jeśli tak, to czy każdy mógł się tego nauczyć? Z drugiej jednak strony pisklak wspomniał, że rodzaj mowy jest narzucony przez tradycje, co równie dobrze mogło oznaczać, że nie była to dobra metoda, tylko po prostu droga ucierana od pokoleń.
Ah... mam wh-wrażenie, że mówisz o czymś co w tych st-stronach nazywa się maddarą. Swoim ss-sposobem mówienia wzmacniasz działanie magii, czy musisz dbać o język zawsze, żeby z niej korzystać?– tym razem poruszyła skrzydłami, zadowolona, że może dowiedzieć się czegoś o młodym, a także przekazać mu nieco informacji na temat Wolnych –wy-wybacz za te pytania, po prostu nie słyszałam jeszcze o chh-czymś podobnym, pomimo, że też korzystamy z magii

: 04 gru 2015, 22:23
autor: Zawierzony Kolec
Widział dziwne spojrzenie, jakby pełne współczucia, kierowanie w jego stronę przez niebieskołuskiego. Czyżby samiec współczuł Piewcy tego, ile młodzian się wycierpiał? Jedno jest pewne – pisklakowi nawet przez łebek nie przeszło, żeby ktokolwiek uznał go za upośledzonego. Pozwolił samcowi podejść bliżej, nie cofnął się, nie sądził by po takim czasie chcieli teraz nagle go zaatakować znienacka.
– A cóż ja mogę z sobą zrobić, gdy nie ma kto ma przed światem chronić...? Pisklak ze mnie jest zaledwie... – trochę speszony opuścił łebek, po czym zerknął na Oddech.
– W moim klanie, na północy, używamy ciągle Mocy. Ta uskrzydla, ciepło daje, Klan nasz karmi i tak dalej... Magią ją też nazywamy. Wy Maddarą? Nie do wiary! Tyle nazw ma jedna siła, wszystkim smokom równo miła. – zastanowił się, jak odpowiedzieć na pytanie samicy o zaklęcia. Po co je rzucają? No, a jak inaczej użyć Mocy?!
– Nasze słowa budzą Moc, ta rozświetli każdą noc. Ale bez słów nic nie zrobi, bo te słowa to gałęzie, bez nich ogień może powstać, ale długo nie pobędzie. – może ogniska na terenie Wolnych Stad nie były często spotykane, a na wszystkich większych świętach Klanu, zapalano ognisko, które było bramą dla przodków, więc Piewca wiedział, co to.

: 04 gru 2015, 23:34
autor: Oczywistooki
Oczywisty zachowywał się tak, jakby nie interesowały go na razie tematy o mocy, rymach i tym podobnych rzeczach. Uważał, iż jest to w sumie normalne, tak samo, jak wada wymowy Piaskowej, tylko akurat schorzenie nazwane przez Oczka UOR (Uzależnieniem Od Rymów) wydawało się niezbyt normalne, aczkolwiek mieściło się w dopuszczalnej strefie normalności.
– My możemy się Tobą zaopiekować! Co nie, Piaskowa? – Odezwał się po chwili adept z pełnią odzyskanej energii i chęci do życia. Wstąpiła w niego druga młodość czując to, że ma szansę wychowania kogoś jak własnego syna! I być może zacieśni z Ognistą swoje relacje? Wszystko jest możliwe tylko, czy pisklak na pewno jest chętny do bycia pod opieką Oczywistego?

: 04 gru 2015, 23:53
autor: Oddech Pustyni
Niesamowite! Oddech w pełni pochłonęła się w rozmowę z samczykiem i chociaż kompletnie nie znała jego bliskich, zaczęła ich sobie "roboczo" wyobrażać, jak mieszkają sobie gdzieś daleko, we własnym gronie i ze swoją obcą kulturą
Hmmmmh... czyli słowa umacniają maddarę, pomagają ją uth-utrzymywać? My korzystamy z niej głównie kiedy pot-potrzebujemy, na przykład do walki, leczenia, albo sss-żeby wytworzyć jakąś chwilową iluzję. U was magia trwa dłużej w jednym miejscu?– zalewała go pytaniami, coraz bardziej zapominając, że może być przecież zmęczony, albo nie mieć ochoty na rozmowę. Z tego wszystkiego wyrwał ją dopiero Oczko, który zasugerował adopcję. Smoczyca odwróciła się do niego i przez chwilę mierzyła go ślepiami, jakby nie zrozumiała co powiedział. Ah no tak... –Czyli nie masz ssd-żadnego miejsca gdzie mógł-mógłbyś pójść? Nowe smoki są tu mile widziane, więc możesz się przyłączyć– pisklak pomimo młodego wieku wydawał się samodzielną istotą, więc trudno żeby Oddech potrafiła traktować go jak jakiegoś noworodka. Skoro przebył tak wiele, zapewne sam będzie potrafił zdecydować do jakiego stada chce się udać, albo czy w ogóle potrzebuje opieki.

: 05 gru 2015, 22:47
autor: Zawierzony Kolec
Spojrzał pierw na Oczywistego, gdy ten zasugerował mu adopcję. Co to adopcja? Nie znał tego słowa, co mogłoby wydawać się dziwne – w końcu wymówką jego przeżycia było to, że on był adoptowany przez Roszadę... Ale w jego Klanie adopcja określana była jako przyjęcie klanowego dziecka, którego rodziną byli wszyscy i których on miał na równi szanować, o wszystkich się troszczyć, każdego an równi kochać, bo każda samica klanu była dlań matką, a każdy samiec – ojcem. Całkiem fajna sprawa, przynajmniej według niego.
– Czym jest ta adopcja, nowe to jest dla mych uszu, jednak jeśli o dom chodzi, chętnie przyjmę je... tatusiu? – to ostatnie słowo dodał tak jakby niepewnie, po czym znów spojrzał na piaskowołuską smoczycę.
– Moc nasza trwa wiecznie i nigdy nie wygaśnie, bowiem bez niej życie w naszym Klanie zgaśnie. Pieśnią, słowami i czynami ją wspieramy, zatrzymać jej działania odwagi nie mamy – nasz koniec byłby rychły jak śmierć na mrozie pisklęcia, gdyby nie nasze grzejące serce i ducha zaklęcia. – powiedział w odpowiedzi na jej pytanie o trwaniu magii, a potem skupił się na jej kolejnym pytaniu. Nie miał – był tu sam, bez domu i celu. Ale oni mu chyba dom sugerowali? Zresztą Oczywisty mu to wprost przed chwilą oznajmił, prawda? A może Piewca źle pojął znaczenie danego mu słowa? Na tę myśl zakłopotał się, ale Oddechowi też odpowiedział:
– Bez groty i bliskich nie dane jest smokom życie, w końcu to rodzinę najbardziej cenicie... Brak mi bliskich, brak domu, brak kogoś do chronienia – tyle mam wam tylko dziś do powiedzenia.

: 06 gru 2015, 11:54
autor: Oczywistooki
Ach, to było tak wzruszające i aż ściskało za serce! Oczywistego strasznie zaskoczyło stwierdzenie, iż Piewca już nazwał go swoim ojcem!
– ...Tatusiu? – Powtórzył, będąc w zakłopotaniu. Nigdy jeszcze nikt nie nazywał go tatusiem, co jest chyba w miarę logicznie. Przybliżył się jeszcze bardziej do malutkiego przedstawiciela rasy smoczej i położył najbardziej delikatnie, jak tylko potrafił swoją łapkę na plecach pisklaczka, gdyż na łbie nie mógł z powodu rogów i popatrzył się na Piewcę opiekuńczym wzrokiem.
– Możemy się Tobą zaopiekować, młodzieńcze, co nie, Piaskowa? – Przeniósł wzrok na beżowołuską – Tyle, że jest problem, bo mieszkamy osobno... – Dodał ciszej, zastanawiając się, czy pisklę będzie wolało iść do Oddechu, czy do Oczywistego... Jeśli w ogóle będzie chciało iść gdzieś.

: 06 gru 2015, 12:38
autor: Oddech Pustyni
Cóż... kiedy jedno zostało wyjaśnione, pojawiły się kolejne pytania, ale ciągłe dręczenie młodego było raczej nie na miejscu. Oddech skinęła łbem i skupiła się na wypowiedziach skierowanych do Oczka, a potem do niej. Młody rzeczywiście potrzebował opieki, lub jakiejś przynależności, ponieważ bardzo szybko zaufał, lub sprawiał takie wrażenie, obcym smokom. Niby to nic, ale smoczyca nie potrafiła wyobrazić sobie możliwości, żeby sama nazwała rodzicem kogoś, kto nie przyczynił się do jej powstania. No chyba, że tak jak "utrzymywanie Mocy", więzi i zachowania wobec innych też były tradycjami klanowymi.
Pytałeś o to już– zauważyła, ale potem zmieszała się, bo przecież nie odpowiedziała –To zn-znaczy tak. Jeżeli chce– nie powiedział wprost, że chciałby być pod opieką któregoś z nich, więc nie mogła się zdecydować co o tym myśleć. Na stwierdzenie Adepta, smoczyca poruszyła się niespokojnie –Tak. Mamy tu podział na ss-stada, przy czym ja nah-należę do Ognia, a on do Życia. Jes-jeżeli chciałbyś mieć opiekuna musisz wyb-wybrać też stado– Oddech zajmowała się już kiedyś młodymi i nie dało się ukryć, że sprawiało jej to wielką radość. Nie chciała jednak nakierowywać Piewcy, ani argumentować siebie, jako lepszej opiekunki. W zasadzie pisklę nie znało ani jej, ani Oczywistego, więc wybór grupy albo osoby mogącej się nim zająć, będzie albo losowy albo polegający na intuicji.

: 06 gru 2015, 21:30
autor: Zawierzony Kolec
Spoglądał na nich. Oddech nie miała już chyba żadnych pytań... Przynajmniej póki co. Gdy tylko samczyk otrzymał wiadomość, że niestety musi wybrać, z którym rodzicem pozostanie, speszył się znów. Nie podobało mu się to, myślał że ma mamę i tatę i już wszystko będzie dobrze... Ale były tu dwa Stada, tak? Teraz gdy o tym się dowiedział, stało się to dlań oczywiste – pachnieli tak różnie... Tak jak u niego były dwa Klany, tak i tu istniał taki układ sił. Ale czy związki międzyklanowe, czy też międzystadne, nie byly tu zakazane? Tak czy siak – on musiał wybrać między Ogniem a Życiem. Właściwie to już w chwili usłyszenia nazw Stad, wiedział które wybrać.
– Ognia jeszcze w mym sercu nikt nie wzniecił, brak we mnie polotu, agresji i siły, ale może w Życiu znajdę dom mi miły. – spojrzał na Oddech lekko speszony, po czym kontynuował – Wybacz mi, mamusiu, lecz za tatą wyruszę, lecz odwiedzać cię będę – zaklinam na mą duszę! – uśmiechnął się znów ciepło do obu smoków, tym razem nieco późno.
– Ale boję się reakcji innych smoków, tych wam bratnich. Jam jest obcy, dziwnie gadam, a co jak się tam nie nadam? – westchnął zmieszany, czekając na ich reakcję.

//Czy byłaby możliwość, by Oczek napisał teraz lub za kilka postów że mnie bierze ze sobą, a Piewca z Piaskową kontynuowaliby niby później (wyjaśnię na priv xD) rozmowę o różnicach kulturowych w ramach Wiedzy?

: 06 gru 2015, 22:31
autor: Oczywistooki
W głębi duszy Oczko ucieszył się tak bardzo, że nie można tego opisać zwykłymi słowami, lecz na zewnątrz tylko jeszcze bardziej promieniście się uśmiechnął.
– Twój wybór, młodzieńcze. Pamiętaj, że później nie możesz zmienić decyzji. To znaczy możesz, ale wtedy będzie to brane za zdradę stada i takie tam... – Odrzekł, spoglądając na gwiazdy lśniące na niebie. Ah, ta noc wyglądała na prawdę cudownie i zapewne cudownie się też skończy. Głaskał cały czas delikatnie grzbiet Piewcy, dochodząc do tego, że dotyka teraz własnego syna. Nie liczyło się to, że nie był biologicznym członkiem rodziny – ważne, że był!
– Nie bój się reakcji innych smoków, nim się zorientujesz będziesz już gotów, reprezentować godnie nasze stado, a twa mowa nie będzie wadą! He, he. – Spróbował swoich sił w rymowaniu, co mu wyszło całkiem nieźle nie licząc tego, że trochę się zacinał, wymawiając niektóre słowa. Szczerze nawet trochę mu się to spodobało, aczkolwiek było to na tyle trudne dla adepta, aby ten stracił chęć do mówienia wszystkiego rymami.
– Nadasz się na pewno, Wszyscy lubić cię tu będą. – Dorzucił po chwili z jeszcze większym uśmiechem na pysku, wpadając na kolejny śmieszny rym. Fajna zabawa!

: 08 gru 2015, 6:36
autor: Oddech Pustyni
Oddech skinęła łbem. Pomimo, że nie była najlepsza w rozumieniu przenośni, bardzo cenia płynność i brzmienie słów, więc coraz bardziej podobał jej się sposób wypowiedzi samczyka. Będzie musiała przywyknąć najwyżej do kilku pytań, jeżeli kompletnie go nie zrozumie. Wzdrygnęła się jednak, kiedy ponownje "odtworzyła" sobie jego wypowiedź. Zdawała sobie sprawę, że sposób bycia młodego został wykształcony przez jego stado, ale pewnych rzeczy nie potrafiła zaakceptować, mimo zrozumienia –Je-jeśli możesz, n-nie nazywaj mnie mamą. Nie jestem nią, więc... możesz mnie nazywać po prostu po imieniu– skłoniła się przepraszająco, jakby bała się, że urazi tym uczucia Piewcy. W zasadzie nigdy nie wiedziała jak zareagują nieznajomi, więc zawsze przepraszała za własne zdanie.
Zerknęła na Oczywistego, kiedy zaczął pocieszać pisklaka. Nyeh, jakim cudem i on mógł rymować? Jeżeli ona musiałaby mówić w ten sposób, przerwy między wypowiedziami zniechęciłby każdego do interakcji –Oczywisty może mieć rację. Szanuj innych, bądź wyrozumiały i nie okazuj str-strachu, nim czegoś nie poznasz. Smoki przeważnie nie są negatywnie nastawione do tych, którzy darzą ich szacunkiem– sama nie miała wrogów, przyjmniej w swojej ocenie, więc była pewna, że każdy, a już w szczególności rymujący smok, może utrzymać taki stan –Gdy dołączysz już do stada, nie będziesz mógł wkh-wkraczać na tereny tych, do których nie należysz. Mamy tu jednak sporo teh-terenów wspólnych oraz bezpośrednie gh-granice, dlatego nigdy nie ma ph-pt...problemu, żeby spotkać się tak jak teraz– doedukowała go trochę, a potem już się zamknęła.

: 08 gru 2015, 11:14
autor: Zawierzony Kolec
Słysząc, że jego nowy opiekun rymuje tylko trochę gorzej od Pisklęcia, Piewca uśmiechnął się doń ciepło.
– Szacunek innych smoków, bardzo chcę zdobyć – postaram się więc zaległości w wiedzy nadrobić. Nauczę się waszej kultury, tradycji i sztuki, bym mógł tu zamieszkać i tu żywot mieć długi. – po tych słowach, błękitnołuski samczyk podszedł bliże do Oczywistego i za swojej nowej pozycji spojrzał znów na Oddech – prosto w jej ślepia.
– A więc mamą cię nie nazwę, lecz mą koleżanką, bo wydaje mi się żeś jest ojca mego serca wybranką – w końcu widział, że samiec zaoferował mu bycie ICH dzieckiem. Nawet on widział, że coś tu iskrzy między tą parką – nawet jeśli jednostronnie.
– Granic nie przekroczę, poznać je wciąż muszę, ale na spotkania z tobą nieraz się skuszę – powiedział swoim cichym, spokojnym głosem do Oddechu, obserwując piaskowołuską samicę z ciepłem w ślepiach. Szanował ich kulturę i nie zamierzał narzucać nikomu swojej. Różnorodność jest piękna.

: 08 gru 2015, 17:31
autor: Oczywistooki
Gdyby smoki mogłyby się rumienić, łuska Oczywistego byłaby już cała czerwona. Och, że też nawet pisklak jest w stanie zauważyć, że niebieskołuski podkochuje się w Piaskowej, a ona sama dalej tego nie widzi! Uśmiechnął się do niej jeszcze szerzej, wypada teraz coś powiedzieć, nieprawdaż?
– Tyś jest serca mą wybranką, nawet życie za Ciebie oddam. Jesteś mą wspaniałą kochanką, nikomu wyrwać Cię nie dam. – Rzekł z tonem słodkości w głosie wprost do Oddechu, na chwilę zapominając o swoim synku. Czy samiec czasem nie za bardzo się rozmarzył? Nawet jeśli, to zaraz zapewne beżowa samica sprowadzi go z powrotem na ziemię. A może nie? Może jesienna Blada Twarz będzie świadkiem pewnego przełomu w życiu Oczywistego?

: 08 gru 2015, 20:30
autor: Oddech Pustyni
Kłapnęła szczękami. Nie chciała go urazić, w zasadzie żadnego z nich, dlatego zakłopotała się na dłuższą chwilę i spuściła wzrok. Wiedziała, że na chwilę obecną nie jest w stanie komukolwiek zaufać na tyle, żeby przystać na sugestię tego typu. Niby mogłaby przytaknąć, mieć już z głowy te wszystkie podchody Oczywistego, ale z drugiej nie mogła tego uczynić, bowiem wiedziałaby, że postąpi wbrew sobie. A tego nie mogła zrobić, przecież nie chciała kłamać! Jakkolwiek jednak czuła się wobec niebieskiego, nie mogła potępiać jego decyzji, dopóki nie przekraczał jej osobistej przestrzeni. Oddech miała nadzieję, że jeśli tym razem nie zaneguje wszystkiego, ich relacje będą mogły pozostać na unormowanym poziomie –Tylko on mnie wyb-wybrał, więc tylko on postrzega mnie jako wybrankę– zaczęła, początkowo zwracając się do Piewcy. Za moment spojrzała na pasiastego –
Dziękuję, że tak mnie postrzegasz, ale musisz być pewien, że póki co, nie jestem w stanie tego odwzajemnić– poza tym ostatnie słowa smoka brzmiały dość niepokojąca. Oczywisty zamierzał ją gdzieś przetrzymywać, ktoś chciał ją atakować, co to mogło znaczyć.
um... co do kultury – obrała inny temat –Myślę, że z łatwością ją przysssfoisz....

: 09 gru 2015, 17:01
autor: Zawierzony Kolec
Tym razem rymy Oczywistego niezbyt były udane, ale przynajmniej się starał, przez co wiele zyskał w oczach Piewcy. Teraz już widział, że jego tata i jego nowa koleżanka nie są aż tak blisko jak sądził – uczucie miłości było dla Pisklęcia czymś obcym, ale widział nieco zawodu w ślepiach ojca. Postanowił potraktować to jak relacje między kolegami.
– Nie ma co się spieszyć, czasem warto zwlekać, można się wtedy czegoś dobrego doczekać. – powiedział na spokojnie jakby do obojga, ale nie wyjaśnił, co ma na myśli. Zaraz o tym skierował się do Oddechu.
– Chciałbym tu pozostać, lecz ruszyć wypada, bym mógł zobaczyć, czy w Stadzie Życia się nadam. Za księżyc się spotkajmy, Oddechu kochana, będę na ciebie tu czekać już od rana – zaraz po tych słowach, obrócił się do niebieskołuskiego.
– Nie chcę już zwlekać, czas nam w drogę ojcze, bo inaczej nic nie zacznę a już wiele skończę – powiedział spokojnie z uśmiechem na pysku. Uważał, że jak ma iść dołączyć do Stada, to musi to zrobić teraz, a w tej sprawie zwlekanie nic nie pomoże. Chciał mieć to już z sobą.