Strona 16 z 42
: 20 lip 2014, 21:13
autor: Pasterz Kóz
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
-Dobrze, choć chodzi też o rozsądzanie sporów, oddalanie wojen oraz zajmowanie się wieloma innym sprawami. Masz może jakieś problemy albo pomysły na takowe?– spytał, ciekaw czy mógłby jakoś Zwiastującej pomóc. Lubił ją, więc na pewno starałby się jej jakoś doradzić. Ewentualnie na pewno coś wymyśli, bo przecież była całkiem mądra. A jeśli nie, to nic nie szkodzi, ma parę problemów do rozwiązania w zanadrzu.
: 23 lip 2014, 15:30
autor: Zwiastująca Łuska
Adeptka po chwili zastanowienia pokręciła głową ~ Nie doskwierają mi żadne problemy, nie mam też na takowe żadnych pomysłów ~ powiedziała trochę zamyślona i zaspana. Nauka mediacji była nudna, gdyż praktyka była właściwie teorią. Dlatego też Cassandra z trudem powstrzymywała chęć zaśnięcia. Ale nie mogła. Nauka była ważniejsza. Dlatego też siedziała i skupiała się na tyle ile mogła, by udzielać prawidłowych odpowiedzi. Umysł nadal pozostawał trzeźwy. Do pewnego stopnia. Słońce już zaszło, niebo robiło się coraz ciemniejsze, a to nie pomagało w odpędzeniu od siebie silnej chęci snu...
: 23 lip 2014, 15:50
autor: Pasterz Kóz
-No dobrze. W Stadzie zdarzyło się coś dziwnego. Dwie smoczyce złożyły jaja. A przynajmniej obie tak twierdzą. Z tym, że ta, która przyszła do Przywódcy bez jaja mówi, że ta druga ukradła jej jajo. Ta, która przyszła z jajem oczywiście zaprzecza. Nie ma samców, którzy mogliby to potwierdzić, bowiem jeden był na polowaniu, a drugi na arenie. Co powinien zrobić Przywódca?
: 23 lip 2014, 17:23
autor: Zwiastująca Łuska
~ Przywódca powinien spytać się samców, czy wiedzą coś na ten temat ~ powiedziała samica, ale nadal z nutą niepewności w głosie. Wbrew pozorom nauka mediacji nie była łatwa. Trzeba było myśleć, a nie odpowiadać byle jak. Tutaj przyda się trzeźwe myślenie i umysł. A u Cass był z tym problem, gdyż zmęczenie się nasilało. Mimo wszystko nie dało się zaprzeczyć, że adeptka z tym walczy i stara się dobrze zastanowić nad odpowiedzią. Miała jednak za sobą cały dzień nauki, więc czego się spodziewać?
: 23 lip 2014, 22:12
autor: Pasterz Kóz
-Powtórzę: nie ma samców, którzy mogliby to potwierdzić, bowiem jeden był na polowaniu, a drugi na arenie. Żadnych innych nie ma- powiedział. Naprawdę Zwiastująca musiała być bardzo zmęczona. Nie chciał jej tak zamęczać, ale musiał.
-Chcesz może dokończyć naukę jutro?– spytał. Sam miał jeszcze energię, był w końcu tylko nauczycielem.
: 25 lip 2014, 9:51
autor: Zwiastująca Łuska
~ Skoro nie ma innych świadków, to może przeszukać rzeczy tej, która mogła ukraść jajo. Bo szczerze mówiąc innych pomysłów nie mam ~ powiedziała. Na pytanie smoka pokręciła głową. Naukę trzeba skończyć, Zwiastująca miała silną wolę i nie ma szans, by zasnęła czy coś w tym stylu. Skupiała się na treningu jak mogła. Będzie dobrze, da sobie radę.
Zmęczenie dziwnym trafem trochę ustało, co napawało samicę jeszcze większą determinacją do zakończenia tej nauki. Im szybciej i sprawniej to pójdzie, tym lepiej. Szkoda tylko, że nauka mediacji to jedna wielka nauka teorii.
: 25 lip 2014, 17:26
autor: Pasterz Kóz
-Niestety, rzeczy raczej niewiele pomogą. Podpowiem ci nieco. Podpowiedź do pierwszego rozwiązania: ci z góry. Podpowiedź do drugiego rozwiązania: nie trzeba się tym zajmować teraz, a można w przyszłości. Masz jakieś pomysły?– spytał, lekkim uśmiechem zachęcając do mocnego myślenia. Też chciał mieć to już za sobą, choć nie tak bardzo jak Zwiastująca.
: 26 lip 2014, 23:49
autor: Zwiastująca Łuska
~ Pierwszym rozwiązaniem mogą być bogowie. Przykładowo Ateral, gdyż to jego najczęściej spotyka się w cielesnej postaci. Bogowie wiedzą praktycznie wszystko – niewiele się przed nimi ukryje, jeśli nic. Drugą opcją jest poczekanie aż pisklęta się wyklują. Prędzej czy później to zagubione bądź ukradzione się znajdzie. Można też porównać je potem do rodziców ~ powiedziała z większa pewnością siebie, co nie oznaczało, że była absolutnie pewna swojej odpowiedzi. Wbrew pozorom nauka mediacji była trudna, wymagała wytężenia komórek mózgowych. A zmęczenie temu nie sprzyjało, niestety.
: 27 lip 2014, 0:17
autor: Pasterz Kóz
-No dobrze, po wielkich trudach znalazłaś rozwiązanie- stwierdził półżartem, półserio. -Pewna piękna smoczyca cieszyła się powodzeniem, ale dwóch bardzo natarczywych smoków z jednego stada, chciało o nią walczyć. Doszło do potyczki, w której oboje zostali bardzo ranni i nikt nie wygrał. Nie mogli cały czas się bić i męczyć uzdrowicieli, bo zioła szybko by wyczerpały się. Co powinien zrobić Przywódca?
: 27 lip 2014, 0:24
autor: Zwiastująca Łuska
~ To samica powinna wybrać, z kim chce spędzić resztę życia. Partnerstwo jest poważną sprawą, a decyzja może mieć poważny wpływ na przyszłość. A może ona wolała kogoś innego niż akurat któregoś z tamtych dwóch? Zresztą, moim zdaniem walczenie o względy samicy jest zachowaniem niegodnym dorosłego smoka. Osobiście gdyby ktoś się o mnie bił to raczej nie wybrałabym żadnego. Zresztą, walka może zakończyć się śmiercią jednego z nich lub nawet obu z powodu odniesionych ran. Na co to komu? Tylko osłabiło by to stado ~ powiedziała dość dużo jak na siebie, więc wzięła głębszy oddech i spojrzała znowu na smoka.
//Napisaliśmy 14 postów (jak teraz odpiszesz będzie 15) ;) Tylko tak mówię :>//
: 27 lip 2014, 0:36
autor: Pasterz Kóz
-Masz absolutną rację... Ale co powinien zrobić Przywódca? Jak zadbać, aby oba smoki przeżyły, a uzdrowiciele nie tracili ziół na głupot? Do czasu, gdy przyjdą po rozum do głowy, będą niebezpieczni- stwierdził. Mediacja była bardzo przydatna dla Przywódców, wymagała od nich stanowczości oraz pewności w podejmowanych decyzjach.
//Hm... Ok, też lubię matematykę ;D Jeszcze dwa posty, jeden mój, drugi twój i koniec, masz spokój :P
: 27 lip 2014, 0:40
autor: Zwiastująca Łuska
~ Nie wiem... Zagrozić degradacją, a jeśli dojdzie do ran śmiertelnych czy krytycznych to w ostateczności nawet wyrzuceniem ze stada ~ powiedziała spokojnie, ale pewnie. Bycie przywódcą nie jest wcale takim łatwym zadaniem. Dlatego też Zwiastująca w duszy miała nadzieję, że nigdy nie spadnie na nią obowiązek bycia zastępcą, a w ostateczności głową stada. Nie nadaje się na kogoś, kto decyduje o losach całego stada, ma cały ciężar na swoich barkach. Wszystkie problemy. To wcale nie takie ciekawe zajęcie. Dlatego ostatnim celem w jej życiu jest zostanie czarodziejką i dociągnięcie do naturalnej śmierci. Oby tak było.
: 27 lip 2014, 0:53
autor: Pasterz Kóz
-Prawda. Nie ma potrzeby posiadania smoków, którzy szkodzą stadu. To by było na tyle z nauki. Coś jeszcze czy też chcesz odlecieć, aby odpocząć? Nie wiem czy jakoś mogę dodać ci sił- stwierdził z lekko nutą smutku w głosie. Bardzo zżył się z tą samicą, a przez to, iż są w różnych stadach, nie mógł jej dopomóc magią, czy też zaproponować wspólne polowanie. Cóż, może kiedyś to się zmieni?
//Raport – Mediacja I, II
: 27 lip 2014, 0:59
autor: Zwiastująca Łuska
~ Myślę, że z nauki to wszystko. Tylu umiejętności ilu mnie nauczyłeś w jeden dzień kilka smoków nie nauczyłoby mnie w kilka tygodni. Nie wyobrażasz sobie mojej wdzięczności. Muszę jutro zająć się sprawami stadnymi. Mam trochę obowiązków, które chciałabym zrobić by inni mogli odpocząć. Staram się wspomagać Cień, ale zmęczenie ustępuje, więc jeśli chcesz, to możemy o czymś porozmawiać, bo mi się specjalnie nie śpieszy ~ powiedziała, uśmiechając się. Cass też niezwykle polubiła tego smoka. Pewnie jeszcze by z nim porozmawiała, ale ostateczna decyzja należy do łowcy.
//Możemy pofabulić jak chcesz ♥//
: 27 lip 2014, 3:36
autor: Pasterz Kóz
-Rzeczywiście, niewielu zdołałoby cię tylu rzeczy nauczyć w tak krótkim czasie. Może źle to o mnie świadczy, bo mam za dużo czasu?– spytał retorycznie z ledwie widocznym uśmieszkiem. -Ale pewnie, nie mam nic przeciwko. Odpoczynek to coś co smoki lubią najbardziej, a rozmowa to cenny dodatek- stwierdził, wygodnie kładąc się na brzuchu i opierając na łapach. Ogon wahadłowymi ruchami jeździł po błocie, zostawiając ślad w kształcie wachlarza. Strasznie duże skrzydła zwinięte w harmonijkę, spoczywały na bokach. Czerwone łuski miejscami były ubrudzone błotem, ale najwidoczniej nie przeszkadzało to Bezchmurnemu. Na kolcach wciąż tkwiły wiśnie, dar od Alaleyi za pomoc. Nieskazitelnie białe oczy spoglądały na Cienistą, jak zwykle uważnie się jej przyglądając.
-Wybacz mi me słowa, ale nie pasujesz mi do Cienia. Znam paru innych, którzy też duchem do niego nie należą. Cieniście nie powinni być bardziej... Bo ja wiem... Mroczni, małomówni, szaleni?– spytał, ciekaw jak to tam jest w ich stadzie.
//Tak btw. zaczęliśmy, gdy byłem Adeptem, a ty pisklakiem... Zaburzamy continuum czasoprzestrzenne i piszemy tak jak teraz jesteśmy, prawda? :P
: 27 lip 2014, 11:31
autor: Zwiastująca Łuska
//Tak, zaburzamy >D W fabule chyba nie ma ograniczeń jeśli chodzi o te sprawy xD//
Samica też położyła się na brzuchu naprzeciwko łowcy, z głową uniesioną by lepiej go widzieć ~ To, że masz dużo czasu i chęć poświęcania go dla innych nie świadczy o Tobie źle, a wręcz przeciwnie. Ja w wolnym czasie staram się poświęcać każdą sekundę stadu, by je wspomóc w jakikolwiek sposób. Może jeszcze jako adeptka nie jestem w stanie pomóc w dużym stopniu, ale cóż. Staram się robić coś po za naukami. Nie skupiam się tylko na sobie ~ powiedziała, leciutko się uśmiechając. Ogonem owinęła swoje ciało od lewej strony. Wysłuchała go uważnie, uśmiechając się szerzej ~ Znasz może Chłodnego Kolca? To mój brat. Jesteśmy dziećmi Esencji Maddary. Myślę, że o niej słyszałeś. Jest na tych ziemiach od urodzenia, a obecnie ma prawie dziewięćdziesiąt księżyców. Jako młoda smoczyca Wody była pełna życia, niczym pisklę. Jednak gdy jej rodzinne stado się rozpadło i dołączyła do Cienia, werwa przygasła, i zrobiła się spokojniejsza. Ona w pewnym sensie wprowadziła do naszego stada spokojne charaktery. Moim ojcem jest co prawda Instynkt Zabójcy, brat Uśmiechu. Charaktery mają bardzo podobne, jeśli nie identyczne. Ale najwyraźniej jego geny słabo się ukazały we mnie i moim bracie ~ powiedziała spokojnie, po czym wzięła głębszy oddech. Ale się rozgadała.
: 27 lip 2014, 16:19
autor: Pasterz Kóz
Uważnie wysłuchał Zwiastującej, zainteresowany tym co mówiła, przypominając sobie co nieco.
-Tak, Chłodnego ze dwa razy nakarmiłem. Do tego nauczyłem go magii obrony oraz magii ataku, do których miał talent, a potem uzupełniliśmy swoją wiedzę. Był bardzo miły, wręcz tryskał radością. Co do twojej mamy... Pamiętam ją z Wody. Ledwo, ledwo, ale byłem wtedy pisklakiem. Ostatnio też ją karmiłem. Łowca często poznaje smoki podczas ofiarowywania im jedzenia. Co do Instynktu, nie miałem okazji go poznać- stwierdził. -Skoro ty opowiedziałaś o swojej rodzinie to ja też opowiem. Jestem niesamowicie podobny do mamy, Niewypowiedzianego Zaklęcia. Po niej mam oczy, łuski... I takie tam. Ojca nie znam, nawet nie wiem czy żyje. Nigdy nie dowiedziałem się kim jest ani też on najwidoczniej zbytnio się mną nie interesował. Albo nawet nie wiedział, że jestem. Nie wiem czy jestem w choćby drobnym elemencie podobny do niego. U mnie działały geny matki, podobnie jak u Ciebie. Miałem jeszcze siostrę, Chropowatą Łuskę. Wielu rzeczy mnie nauczyła, aspirowała na Czarodziejkę. Była nawet pod wrażeniem moich pomysłów podczas nauki magii. Niestety, po przejściu do Ziemi, obecnie Życia, zniknęła. Mama też, tyle że wcześniej. Sądzę, że umarły i udały się do duchów przodków, ale nie rozpaczam zbytnio nad tym. Takie jest przecież smocze życie- stwierdził, z cichym westchnięciem, a przez jego pysk przemknął smutek, który jednak po chwili zniknął, ustępując miejsca na powrót beznamiętnemu wyrazowi pyska.
: 30 lip 2014, 16:52
autor: Mistrz Gry.
Sielankę rozmowy przerwał jakiś huk i jakieś zawycie, przypominające trochę dźwięk skaleczonego zwierzęcia. Albo i nawet smoka... Dźwięk rozchodził się bardzo mocno po takim miejscu i nie łatwo było ustalić skąd bierze się hałas. Bezchmurne niebo jednak był bardzo dobry w percepcji i zarazem był łowcą. Z łatwością mógł stwierdzić, że stwórca dźwięku był gdzieś kawałek za nimi. Wiatr jednak leciał w stronę głosu, co uniemożliwiło wyczucie jakiegoś zapachu.
Gdzie dokładniej znajdował się sprawca całego zamieszania? Tego do końca nie było wiadomo, ponieważ jakieś dwadzieścia ogonów od nauk które prowadził Bezchmurny, było widać gęste zarośla, które wyrosły tutaj przede wszystkim z powodu częstych opadów deszczu....
: 30 lip 2014, 17:02
autor: Pasterz Kóz
//Jej, mini event czy coś takiego ;D
-Słyszałaś?– spytał, aby upewnić się, że nic mu się nie przesłyszało. Nie było zapachu ani nie widział źródła dźwięku. Warto to jednak sprawdzić. Obrócił się do tyłu, bo tam zlokalizował "to coś", a następnie ruszył w kierunku gęstych zarośli. Mimo, że były gęste, może uda mu się przez nie przejść, a jeśli nie to poszuka okrężnej drogi. Był gotowy działać, gdyby natrafił na coś niebezpiecznego, a zamiast skaleczonego zwierzęcia albo smoka, byłaby to pułapka. Albo czyiś żart, ale chyba nikt by tego nie zrobił. W każdym razie, jego zmysły były niezwykle czujne, zwłaszcza wzrok przeczesujący zarośla do których się zbliżał i do których za chwilę wejdzie, w celu zbadania całej sprawy.
: 30 lip 2014, 17:10
autor: Zwiastująca Łuska
Adeptka słuchała z zainteresowaniem Bezchmurnego, gdy nagle do jej uszu dobiegł dziwny dźwięk. Była noc, a jedynym światłem były gwiazdy i księżyc.
~ Tak. Idę z Tobą ~ powiedziała i wstała, ruszając za Bezchmurnym. Szła za nim, często spoglądając do tyłu, by w razie niebezpieczeństwa zareagować w porę. Miała wytężony zmysły, zwłaszcza wzrok, który miała wyjątkowo ostry. Poruszała się bezszelestnie, idąc w krzaki, za łowca. Nie wiedziała, czego się spodziewać.
To było niepokojące, musieli być ostrożni.
//Evencik, jupi! ♥//
: 30 lip 2014, 18:15
autor: Mistrz Gry.
//Nie cieszyłbym się tak bardzo ;)//
Czy rozważnie było wchodzić tak po prostu w krzaki, nie sprawdzając w ogóle tego co mamy pod łapami?
Bezchmurne Niebo zauważyło jakieś pięć ogonów przed sobą sylwetkę humanoida w ciemnej skórze i z kapturem naciągniętym na głowę, który trzymał jakiś duży, prosty kij z ostrym zakończeniem. W chwili, kiedy został zauważony, pojawiła się przy nim wyverna, która zaskrzeczała cicho mniej więcej w ten sam sposób co wcześniej na którą wskoczył i cichym cykaniem wydał jej nakaz do odlotu, a ta niebywale szybko się rozpędziła i wzbiła w powietrze, znikając chwilę później w kanionie...
Łowca Życia jednak miał inny problem w tej chwili, niż jeździec wyverny... Zauważył bowiem, że krzaki, które mija, zaczynają się same przewracać, a on właśnie potrącił łapami coś niebywałego. Był to jakiś stary sznur wykonany z przedziwnego materiału... Nie było jednak czasu na myślenie o tym. Łowca usłyszał zapadkę. Zapewne jakaś pułapka! Czy zrobi unik? Czy zarazem narazi na niebezpieczeństwo smoczycę za sobą?
Ona również usłyszała dźwięk, ale nie miała pojęcia co go spowodowało, a więc jej czas reakcji będzie znacznie gorszy...
//Twój wybór ;)//