A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,P,A,O,W,MO,MP,Kż,M: 1| Skr,Śl: 2| MA: 3
Atuty: Mocarna; Niestabilna; Przyjaciółka Natury;
Hmm, tylko czy aby na pewno były to pochlebstwa? Samica potraktowała swoje słowa o pozytywach Ognia raczej jako stwierdzenie zasłyszanego faktu. Nie zamierzała sypać komplementami. Nawet jej fałszywość miała w sobie pewne granice. Do niektórych rzeczy nie byłaby w stanie się zmusić, nieważne jak bardzo przygotowywano ją do tej roli.
– Głównie byli to obcy mijani w drodze do wolnych stad, krążący w pobliżu tutejszej bariery. Nie było ich zbyt wielu, może czterech i spotykanych w różnych odstępach czasu. Jednym była samica, dosyć wyrośnięta, fioletowołuska. Mówiła mi, że opuściła wolne stada jako bardzo młoda adeptka, więc nie wiem na ile... Świeże były jej informacje. Druga była dziwną, brązowo-beżową pstrokacizną intensywnie pachnącą Cieniem, która podobno raz na kilka księżyców wybywała poza barierę na jedno lub dwudniowy patrol po okolicy. Trafiłam raz na niewielką grupę równinnych, mającą coś w stylu minimalistycznego obozu, jakieś trzy dni drogi stąd. Nie podchodziłam do nich, bo znam ich rozbujane temperamenty, więc tylko podsłuchiwałam z bezpiecznej odległości. Wspominali coś o stadzie Wody. – Zatrzymała się jednak i spojrzała na samca nieco przepraszająco. – Ach, ciebie interesowały pogłoski konkretnie o tobie. Właśnie ta brązowołuska, o której wspominałam wcześniej, stwierdziła że Ogień jest stadem raczej wyciszonym. Nie wdawała się w szczegóły, bo i co się dziwić, byłam obca. Patrzyła na mnie z dziwną niechęcią, wypytywała też zresztą o pochodzenie. Była wywerną, tak jak ja. I miała ten sam dziwny kolor zębów. Na odchodne mruknęła mi tylko coś o krwi i klątwach, a potem zwyczajnie zniknęła.
Vidblainn zmarszczyła czoło, jakby nadal zdziwiona opowiedziana historią. Szybko jednak się ocknęła i spojrzała na samca. Znów nieco przepraszająco.
– Wybacz mi, mam pewną słabość do przemawiania. Odpowiadając na twoje pytanie – nie do końca wygląda to tak, jak u was. Pojęcie "łowcy" nie oznacza konkretnie spędzania całych dni na polowaniach. To jedynie wskazuje na to, w czym jestem najlepsza, a nie... Rangę, jak to tutaj nazywacie. A stado – tak jak wspominałam, nie chcę podejmować pochopnej decyzji. Wolę rozeznać się nieco bardziej w terenie, wtedy pewnie spróbuję dołączyć do jednego ze stad. Moja prośba o udostępnienie mi małego skrawka terenów wynika po prostu z czystej konieczności zadbania o siebie. Przeżycia. – Zakończyła, czekając na odpowiedź, a może ostateczną decyzję Tembru. Jeżeli jej się uda, to plus dla niej – nie będzie musiała żebrać o pożywienie od innych. Jeżeli nie... Cóż, będzie zmuszona znaleźć jakąś alternatywę. I to w miarę szybko. Priorytetem, rzecz jasna, było spotkanie się z Fanrelainthith, ale na to miała jeszcze kilka dni.
Licznik słów: 412
, widzę przed tobą świetlaną przyszłość. To... Chyba znicze.