Strona 16 z 32

: 24 sty 2017, 17:02
autor: Deszczowa Kołysanka

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Tak, pospieszanie w takich sytuacjach na pewno byłoby stresujące. W końcu to nie zależy od smoka, gdzie są jakieś ślady. Ale w końcu, po chwili marszu za tropem zobaczyła ofiarę. A więc to były dziki.. Będzie musiała sobie to zapamiętać. Wkrótce zniknęły, więc nie zwracała już na nie większej uwagi. Wróciła do nauczycielki, siadając na śniegu. Skinęła łebkiem, lekko się uśmiechając.
-Dziękuję

Jeszcze kiedyś przetrenuje umiejętność śledzenia, ale podstawy które teraz nabyła to już porządny początek. Zmora okazała się być dobrą nauczycielką. A tymczasem trening został zakończony, więc mogą wrócić do obozu.

: 27 sty 2017, 15:02
autor: Samiec
Ciekaw był czy kiedy będą szli z powrotem Undaria będzie miała coś do powiedzenia. Czy cienista gotowa była wyznaczać jakąś karę za nauczanie piskląt? Od niedawna figurowało chyba jakieś ustalenie mówiące, że Młodych z wody obecnie zabraniało się kształcić. Ale mógł zapomnieć albo nie dosłyszeć prawda?
W każdym razie narażanie się cienistej władzy nie było jego priorytetem, ale mógł to przyjąć jako jakiś rodzaj urozmaicenia, przekąski na początek dnia. Oficjalnie nie miał nic do powiedzenia, szedł tylko powoli przed siebie, bo przecież skoro sprawa była rozwiązana, miał prawo poszukać dla siebie jakiegoś zajęcia.

: 28 sty 2017, 23:28
autor: Administrator
Smoczyca szła nieco za samcem, chcąc oddalić się możliwie, jak najdalej od polany, na której znajdowali się Wodni, a także inne smoki.
Zamierzała porozmawiać z Morskim, skoro nadarzyła się ku temu tak idealna okazja.
Patrzyła na jego kołyszący się, oszpecony ogon.
Milczała do czasu, aż nie dotarli do niewielkiej łączki, za Błękitną Skałą.
Rozejrzała się dyskretnie na boki, jakby chcąc się upewnić, że nie będzie tutaj niechcianych uszu.
W końcu zrównała się z samcem.
Może zechcesz mi wyjaśnić, dlaczego zignorowałeś mój rozkaz szkolenia smoków Wody? – przemówiła swym cichym głosem.
Nie było możliwości, aby ktoś ich podsłuchał.
Szła dwa szpony od samca, z jego prawej strony. Mówiła dosyć cicho, na tyle, że tylko on mógł ją usłyszeć, a sprawę ułatwiał dudniący zimny wicher.

: 04 lut 2017, 9:50
autor: Samiec
Czyżby postanowienie przewodniczki było tak tajne, że obawiała się jego wyjawienia poprzez podsłuchanie? Mogła poczekać aż dostaną się do Cienia, żeby porozmawiać swobodnie, ale albo była tak zniecierpliwiona, żeby zapytać, albo szeptem chciała podkręcić napięcie.
Kiedy zadała pytanie, smok nieco ją wyprzedził, na prostej drodze czyniąc kilka drobnych podskoków, o niemal pisklęcej zwinności. Po tej, jak się miało okazać prezentacji, odwrócił łeb do samicy i przystanął –Jeśli takie coś Ląd postrzega za przekazywanie wiedzy, to niechcący kształcimy ich cały czas– wydawał się rozluźniony i mówił spokojnym, choć nieco przyciszonym głosem. Smoczyca wręcz emanowała siłą maddary, ale oprócz tego wydawała się bardzo zwinna, a pod delikatnymi łapami rysowały się drobne, ale wyrobione mięśnie. Nie czułby wstydu gdyby pokonała go taka Undaria.
W pewnej chwili gwałtownie usiadł, pazury przednich, spiętych łap wbijając w ziemię –Skakanie musiało być zapewne początkiem rozwoju tej samiczki na potężnego wroga – no tak, jak mógł nie zauważyć– dodał z grozą w głosie, jakby rzeczywiście zdał sobie sprawę jakiej ciężkiej zbrodni się dopuścił. Czy więc drwił? Całe to wydarzenie wydawało się wielką kpiną, ale ciągnięcie tego przy przewodniczce zdawało się niebezpieczne. W każdym razie smok spojrzał na nią pytająco. Był pobudzony, ale nie widać było na jego pysku śladu żartobliwego tonu, choć przerażenia również. Zresztą przecież od tak sobie rozmawiali.

: 26 lut 2017, 22:03
autor: Administrator
Smoczyca nie lękała się podsłuchania, wątpiła jednak w swoje ostatnie strzępki cierpliwości, a to mogło prowadzić do nieciekawych konsekwencji dla samca.
Cisza pozwalała jej poskromić rodzącą się w niej agresję. Były to emocje zawiłe, gdyż nie chodziło jedynie o nieposłuszeństwo, czy kontaktowanie się z Wodnymi, jako takimi.
Smoczyca poddana była ostatnimi czasy dużej ilości mało przyjemnych bodźców i brakowało jej okazji, aby się porządnie wyżyć.
Od czasu, gdy rozszarpała bazyliszka od wewnątrz nie miała okazji w nikim zatopić swych czponów, czy Maddary.
Zaczynała tęsknić za posoką.
Kiedy samiec ją wyprzedził, podskakując, zwolniła jeszcze bardziej kroku, a ścięgna na jej łapach i barkach widocznie się napięły. Zmrużyła powieki, a źrenice się zawęziły.
Uniosła wyżej łeb, niemal z dystyngowaniem odsłaniając ostre, długie krańce zębisk.
Nie filozofuj, Samcze. Nie wiem, co uczyniłes Wodzie, że wydali na ciebie karę śmierci. Jednak jeżeli tak traktowałeś ich młode, zaczynam się zastanawiać, czy dobrze postąpiłam dopuszczając cię do swoich smoków. Nie potrzebuję w stadzie idiotów działających na własną łapę dla szkód mojego Stada, rozumiesz? – głos smoczycy był zimny, ale nadal mówiła cicho, patrząc w jego ślepia.
Jeżeli kolejny raz wpakujesz się w kłopoty przez własną głupotę, nie pomogę ci, rozumiesz? – dodała bardziej dobitnie.
I jasno oznaczało to, że nie tylko ona, ale i reszta Cienistych nie wyciągnie do niego łapy.
Kiedy samiec zaczął z niej kpić, wszystko wydarzyło się nagle. Miała przed nim przewagę na wszystkich polach.
Umięsnione zadnie łapy nagle się ugięły, a potem czerwono złota strzała wyskoczyła w powietrze, wyciągając przednie łapy z rozcapierzonymi szponami. Dopadła go, zwalając się swym zwalistym cielskiem na jego prawy bark, szpony wpijając w drobną łuskę.
Zniżyła łeb, a z jej piersi dobył się głeboki warkot, gdy obnażyła zębiska, wodząc rozgrzanym jęzorem po ich powierzchni. Krople sliny spłynęły na jego kark.
Nie drwij ze mnie, bo może być to ostatnia rzecz, jaką uczynisz. Nie jestem pisklęciem, które się ciebie lęka. Jestem twoim Przywódcą. Nie będę tolerować nieposłuszeństwa czy prób wywołania wojny przez jedno głupie pisklę, które napatoczyło się pod twe łapy, rozumiesz co do ciebie mówię?
Docisnęła mocniej bark do ziemi, opierając się na nim całym swym ciężarem.

: 26 lut 2017, 22:42
autor: Samiec
W pierwszym odruchu chętnie odpowiedziałby jej, że nigdy nie zależało mu na niczyjej pomocy, a i sytuacja w której się znalazł, wydawała się w jego opinii pod kontrolą. Nic takiego nie uczynił, z kultury wypowiedzi zapewne, ponieważ zamierzał poczekać, aż Undaria zakończy swoją kwestię. Zamiast spokojnej odpowiedzi, wzbogaconej może kpiącym uśmieszkiem i spojrzeniem z ukosa, samica wystrzeliła ku niemu jak wściekła puma i przygniotła do ziemi. Nie bronił się, bo i nawet nie zdążył pomyśleć o obronie, kiedy migoczące jaskrawymi barwami cielsko zwaliło się na niego, gada o wciąż nieco wątpliwej pełnosprawności na Lądzie.
Zatrzepotał wolnym grzebieniem. Miał szczęście, że ten drugi w porę złożył się płasko na szyi, ponieważ w innym przypadku, już by się połamał –To zrozumiałe jeśli nie będą chcieli mu pomóc– zaczął po dłuższej chwili, jakby chciał, żeby atmosfera stała się nieco luźniejsza, o ile było to możliwe w obecnej sytuacji. Nie podnosząc łba z ziemi spoglądał na nią i mówił zupełnie spokojnie, a mięśnie które spięły się instynktownie, kiedy na niego skoczyła, teraz były całkiem rozluźnione. Jedynie ogon posuwał się po ziemi jak u podekscytowanego kota –Myśli, że woda jest wyrozumiała, więc nie posądzi całego cienia o zbrodnię jednego członka, a postara się wyegzekwować karę na tym, którego wini– jakie mógł mieć prawo do oceniania możliwych poczynań wrogiego stada? Możliwe, że nie miał racji, choć sądząc po zachowaniu tamtego piastuna oraz innych smoków, w szczególności przywódcy zresztą, wodni lądowi byli surowi, ale niekoniecznie niesprawiedliwi –Nie przybył szukać azylu, tylko spłacić dług. Nie będzie działał na szkodę Cieniowi skoro to przysięgał– uśmiechnął się ukazując zęby –Choć w kwestii rozkazu, uważa że słusznie go nie posłuchał

: 26 lut 2017, 23:05
autor: Administrator
Kalina ani myślała go puścić.
Samiec wyzwolił w niej coś, co poskramiała od dawna. Całe swoje życie była jedną wielką gra pozorów. Niby troskliwa dla kogo popadnie, taka wyrozumiała, taka pomocna. Chociaż zawsze liczył się tylko Cień. Wszystko, co robiła cały swój żywot, było kierowane dobrem Stada. Wiedziała, że jeżeli wyciągnie łapę do wszystkich Stad, zyska dług wdzięczności, który kiedyś będą musieli poczuć się spłacić.
Cięzko było jednak wymazać hańbę kilku członków. Tyle morderstw na piskletach i napaści na nich.
Smoczyca nie była temu przeciwna, o ile nie chodziło o Cieniste młode, jednak uważała, że aby stać się dobrym Stręczycielem, trzeba umieć zmazać, zamaskować swą winę lub przekręcić to tak, aby nie kłaść się cieniem hańby na własnym Stadzie.
Kiedy samiec się rozluźnił, ucisk cielska smoczycy, czy też jej dwóch łap, na bark sprawił, że ten się przemieścił z chrzęstem, tłukąc boleśnie. Było mu cięzko oddychać.
Moim zamiarem nie było pozwolić ci spłacić tylko dług, a sprawić, abyś poczuł się częścią nas. Byś mógł znaleźć swój zakątek na lądzie, który nie był dla ciebie łaskaw od samego początku, dopóki jednak będzie rozgrywał swoje dziwne partie, grając na nosach Wody, to skończy się źle nie tylko dla ciebie.
Ostatnio Cień osłabł, umarło wiele młodych, odeszło kilkoro doświadczonych. Nie stawimy sami czoła Wodzie, gdy będzie szukać zemsty. Ogień nie pomoże, jeżeli uzna naszą winę. A ja nie pozwolę, aby smoki, które mi zaufały, zostały ranione lub zabite za czyjąś głupotę. Tej się dosyć naoglądałam w swym życiu.
I wiedz, że Woda tylko czyha, aby móc się z nami zetrzeć. Przodkowie porządnie dali im się we znaki, wystarczy niewielka iskra, aby wzbudzić pożogę, sama zaś nie dowierzam ich poczuciu sprawiedliwości, tak jak swojemu. Smoki to tylko smoki, a jeżeli zranisz pisklę przywódcy, zginiesz ty i ci, którzy mają być twoją rodziną
– mówiła wprost do jego ucha, wątpiąc, czy ją słyszy.
Tylko nieznacznie ustąpiła nie chcąc, aby się udusił, ale go nie puszczała, niczym kot zabawiający się swą zdobyczą. Pazury zaś mocniej wczepiły się w jego bark, gdy przemówił.
Na jakiej podstawie śmiesz podważać mój rozkaz? Czy chociaż starałeś się zgłębic, dlaczego został on wydany? – sarknęła.

: 26 lut 2017, 23:45
autor: Samiec
Nagły niedobór tlenu sprawił, że Samiec odruchowo spróbował włączyć swoje skrzela, choć to wprawiło go jedynie w większe zakłopotanie, miast przynieść pożytek. O ile tolerował ból, tak utrudnianie mu oddychania nie należało do przyjemnych. A przynajmniej moment, w którym go dusiła, bo nabranie powietrza zdawało się zdecydowanie więcej warte, kiedy wcześniej było się od niego odciętym. Nie obawiał się o stan swojej łuski, choć musiał przyznać, że jeśli zrazi do siebie uzdrowicielkę, będzie musiał przyzwyczaić się do ewentualnych braków.
Najdziwniejszym w każdym razie, było rejestrowanie słów z tak bliska, kiedy czuł na łusce jej ciepły oddech. Samiec nie potrafił jednoznacznie określić czy powinien nastawić się na lęk, czy przyjemność. Zapewne okazywanie tego drugiego wobec zdenerwowanej samicy nie byłoby dojrzałym, a przede wszystkim bezpiecznym posunięciem, więc zdecydował się połączyć duszenie, wbijanie w niego szponów i mówienie do ucha z czymś negatywnym. Było to trudne, w tym zestawieniu, nie dlatego, że Undaria mu imponowała, ale ponieważ stąpał po cienkiej granicy między pouczającym zadawaniem bólu, a śmiercią, co jeszcze bardziej go pobudziło.
Założył jedynie w jaki sposób woda może postąpić, ale nie przyznał, że zamierza dłużej im się narażać. Poza tym docenia– może i był beczułkowaty z postury, ale nie oznaczało to, że ma niezniszczalną konstrukcję. Jej ugniatanie sprawiło, że na chwilę znów stracił oddech, nawet jeśli wcześniej odrobinę poluźniła uścisk. Kiedy wszystko wróciło do normy, kontynuował spokojnym tonem jak gdyby nigdy nic –Docenia przyjaźń cienia, ale nie chce aby ten dbał o niego ponad to co jest mu potrzebne. Nie uzdrowi się sam, ale potrafi wybrnąć z problemów, które na siebie ściąga. Nie potrzebuje czuć się jednym z nich– nie ważne które podejście do spraw wybierał, zdecydowanie niechęć do przynależności we wszystkich wariantach pozostawała niezmienna. Przysięgą należał do cienia, ale ona była jedynie pretekstem do możliwego ukarania członków stada. To czy należeli do niego sercem i duchem było niemożliwe do zmienienia, jeśli smok się temu opierał –Czy starała się zgłębić dlaczego go podważył? Nie wyjaśniła dlaczego wydaje taki rozkaz, więc może zechce zrobić to teraz?– westchnął ciężko, starając się unormować oddech.

: 09 mar 2017, 18:24
autor: Administrator
Smoczyca przez dłuższą chwilę napierała na samca, może nie tak silnie, jak poprzednio, ale zawsze.
Patrzyła na niego zimnymi lazurowymi ślepiami, które błyszczały, niczym lodowe płomienie.
Samiec wzbudzał w niej skrajne emocje i nie zawsze pamiętała, że po prostu wychował się w zupełnie innych warunkach. Nie nawykł do społeczności.
Ostatnie jego słowa skwitowała warknięciem, a potem ukąsiła go boleśnie tuż za głową, w kark, było to ostatnie ostrzeżenie smoczycy.
Potem puściła go, kołysząc ogonem na boki, a łuska na grzbiecie wygładziła się.
Zaczęła się śmiać, tak po prostu.
Twoim zadaniem jest słuchać i wypełniać rozkazy, a w razie wątpliwości możesz co najwyżej zadać pytanie. Nie podważaj moich słów, samcze. Jestem twoim przywódcą, nie marionetką ogółu.
Woda naraziła się mi obrazą, a skoro są tak głupi i pyszni będą cierpieć, chociaż zapewne naiwny Ogień wesprze ich, gdy tylko zdoła.
Ogień daje więcej Wodzie, niż Cieniowi, jak się okazuje
– sarknęła.
Wyjaśnij mi teraz, po co narażasz się Wodzie? I czym w ogóle im się naraziłeś, nim przeszedłeś do nas. Co uczyniłeś, że ciąży na tobie kara śmierci. Nie, żeby to zmieniało cokolwiek, jednak wolę wiedzieć za co mam walczyć

: 09 mar 2017, 18:56
autor: Samiec
Ból od ugryzienia rozlał się po całym ciele. Samiec zacisnął zęby, co słusznie, było reakcją na skaleczenie, choć morski z wysiłkiem stłumił nie warkot, a mruknięcie. Był zbyt podatny na bliskość, choć ta na szczęście ograniczyła się, kiedy Undaria udzieliła mu tego... pouczenia.
Co najwyżej zadać pytanie– powtórzył bez przekonania, kiedy już wstał i strząsnął z siebie jej zapach, jak pies wodę. Undaria nie chciała być marionetką, a to zrozumiałe, kiedy miało się aspiracje sterować innymi.
Naraził się swoim niedostosowaniem. Samiec podjął się paru działań, które przewodnik uznał za nieuczciwe, może niebezpieczne wobec jego stada– zaczął spokojnie wyjaśniać. Nie miał problemu z przywołaniem tamtych wydarzeń, choć opowiadanie o nich wydawało mu się dziwne. Miał wrażenie, że liczyła się jedynie osobista wiedza, to czego się nie doświadczyło po prostu przepadało –Został oskarżony o skrzywdzenie jednej z samic Lądu i nie udzielał się na ceremoniach, o których istnieniu nie miał wtedy pojęcia. Nie poradził sobie w negocjacji z przewodnikiem– uśmiechnął się do siebie. Chciałby porozmawiać z Błyszczącym jeszcze raz, choć nie miał pewności czy wyszedłby z tego cało. A to przecież żal, bo gdyby tak się stało, Cieniowi byłoby szalenie przykro.
Już rozumie Ląd, poniekąd. Nie ma zamiaru narażać się wodzie, próbuje tylko... wejść w interakcję– zakończył, wciąż dość luźnym tonem. Wiedział, że samicy nie imponuje jego spokój, ale choćby chciał, nie potrafił wykrzesać z siebie nawet odrobiny przejęcia.
Interesowała go polityka między Cieniem i innymi grupami, ale obecnie nie zamierzał o to pytać, więc skupił się na zabawnej mimice Undarii.

: 09 mar 2017, 19:36
autor: Administrator
Samiec mógłby się z nią nie zgadzać, jednak w Cieniu panowały inne zasady, niż w pozostałych Stadach. Wybrany Przywódca był Przywódcą, a nie marionetką ogółu. Miał działać dla dobra Stada, a jakby to funkcjonowało, gdyby każdy miał coś do powiedzenia, podważając autorytet Przewodnika?
Ten potwór mógł mieć tylko jeden łeb, mógł jednak brać pod uwagę sugestie, jednak nigdy nie uzna nieposłuszeństwa.
Sceptycznie zmrużyła powieki, słuchając opowieści Samca.
Doprawdy, dziwne to powody na karę śmierci.
A jak skrzywdziłeś tą smoczycę, tak z ciekawości? – zagadnęła z niejakim rozbawieniem i zainteresowaniem.

: 09 mar 2017, 20:33
autor: Samiec
Nie sposób stwierdzić, czy nie zgadzał się z Samicą głównie z racji kaprysu, czy jakiegoś zdania o poważnych fundamentach. Z pewnością posłuszeństwo w jakiś sposób godziło w jego niezależność, dlatego zastanawiał się na ile ważne jest jego bezpieczeństwo, a ile wybzdurzony komfort.
Na jej pytanie zatrzepotał bocznymi grzebieniami i uniósł lewą łapę, jak do kroku, prezentując swoje cienkie palce ozdobione błoną pławną –Odgryzł jej dwa palce– wyjaśnił swobodnie i odstawił kończynę z powrotem. Nie sądził, że Undaria mogłaby ocenić to jako poważną zbrodnię, bo pewien był, że Lądowi zdolni byli do większej krzywdy, nawet będąc sojusznikami. Nie był to zdecydowanie fakt warty ukrywania, tym bardziej, że na tym wątku już dawno mu nie zależało.
Nie było też potrzeby wspominać o Błyszczącym, ponieważ ten zapewne już dawno zgnił gdzieś pod Wodą.
Ale już się z nią pogodził– dorzucił, co również brzmiało jak oczywista informacja.

: 09 mar 2017, 20:46
autor: Administrator
Dobrze, że smoczyca nie wniknęła do umysłu smoka, aby móc odczytywac jego myśli. Zapewne nie ucieszyłyby jej jego dywagacje, co mogłoby się skończyć niefortunnie dla samego samca.
Jeżeli ktoś straci jej zaufanie, raczej nie odzyska go prędko, o ile w ogóle. A chcąc chroić swoich, posunełaby się daleko, nawet do ostateczności.
Za rozmyślania jednak jeszcze nikt łba nie stracił.
A potem usłyszała jego odpowiedź i roześmiała się serdecznie.
Klepnęła go po barku i wskazała mu drogę ku Cieniowi.
No cóż, jeszcze jakbyś był tak waleczny względem równych sobie, to mogłoby się opłacić. Wiedz jednak, że podobne sztuczki nie przejdą ci płazem, jeżeli skrzywdzisz Cienistych lub Ognistych, od Ziemi też masz trzymać się z dala, jednak Woda? Cóż, działaj roztropnie i baw się dobrze na własną odpowiedzialność – tym samym zakończyła ten temat.
Przyszło jej coś do głowy.
Nagle nawiązała kontakt z jego umysłem, przesyłając mu obraz morskiej, brązowołuskiej smoczycy o dziwnym okrągłym łbie.
Znasz ją?

: 12 mar 2017, 15:47
autor: Samiec
Samiec nie aspirował na walecznego, czy mogącego mierzyć się z równymi sobie. Korzystne i wygodne było dobieranie się do tych, którzy nie znali jego intencji, lub nie byli w stanie się obronić. Niestety nie łatwo było takich znaleźć, przy czym jeszcze trudniej, kiedy trzeba było mieć na uwadze wszystkie koneksje.
Jej klepnięcie w bark było dziwne. Przeszła z gniewu do rozbawienia całkiem płynnie. Czyżby uznała jego postępowanie za niewarte przejęcia? Zapewne miała więcej liczących się problemów, lub decydowała się na kredyt zaufania, którego złamanie mogło wiązać się z o wiele gorszymi konsekwencjami. Był ich ciekaw. Nie dał żadnego znaku, że się z nią zgadza, ale nie sądził, że tego potrzebowała.
Samiec warknął odruchowo, kiedy Undaria cisnęła w niego mentalnym przekazem. Odbieranie ich nie należało do najprzyjemniejszych, w jego obecnej kondycji. Ból w skroni błyskawicznie rozlał się po czaszce, zostawiając po sobie nieprzyjemne pulsowanie. Smok spojrzał na Undarię z ukosa, jako że najlepiej ze wszystkich wiedziała w jakim stanie się znajdywał –W jakim celu pyta?
Możliwe, że pomimo bólu zdołał odebrać przekaz

: 17 mar 2017, 14:51
autor: Mistycznooka
// Samodzielka

Jak na każdego Łowce przystało, dzisiaj Mistyczna postanowiła poćwiczyć sztukę kamuflażu. Przybyła na łączkę przy skale i przystąpiła do działania! Najpierw za pomocą węchu wywęszyła najbardziej lokalny zapach tutaj. Okazała się nim być lokalna roślinność a dokładniej dopiero co wyrośnięte po zimie krzewy jak i również listki niskich drzewek. Gdzieś tam też przewinął się jeszcze mech, więc Mistyczna wiedziała doskonale co ma robić. Dyskretnie zaczęła zrywać liście od dołu krzewów – tak by nie było po nich widać, że ktoś coś w nich zmieniał. Potencjalna zwierzyna mogła bez problemu zwrócić na to uwagę. Natarła się dokładnie listkami w okolicach uszu, pyska i brzucha, by pozostał na niej ich zapach i przeszła parę kroków by odnaleźć małą kępkę mchu. Gdy na nią trafiła, bez problemu zerwała mały pęczek, dokładnie od boku by również ubytki nie były podejrzane, rozgniotła je w gorącej łapie by wycisnąć z niej jak najbardziej intensywny zapach i również natarła sobie nim grzbiet i okolice szyi oraz łapy. Upewniła się, że już dosyć dobrze "pachnie" lasem i przystąpiła do następnej czynności. Wywąchała i podążyła w stronę z której dobiegał intensywny zapach trawy. Trawa była dosyć wysoka, mimo że dopiero niedawno wyrosła. Zerwała kilka długich pasm, dodatkowo spróbowała znaleźć jeszcze parę trwałych i dobrych korzeni. Kiedy miała już wszystkie elementy, energicznie zaczęła pleść z nich siatkę – nawijała korzeń z trawą na szpon i dziergała. Nie zajęło jej to długo i po chwili już miała gotową siatkę. Cudownie! Może przystąpić do kolejnego działania. Wcześniej zerwane listki miały jeszcze na sobie dużo lokalnej woni. Nie zdawały się w dotyku zbyt poniszczone, więc smoczyca bez problemu zaczęła przyczepiać je do zarzuconej uprzednio na siebie siatki. Do nich dodała jeszcze pozostałą z tkania siatki trawkę a na końcu poprzyczepiała też resztki rozgniecionego mchu i trochę kwiecia jakie udało jej się wyczuć po drodze powrotnej w miejsce w którym zaczęła swoją naukę. Siatka jednak jej zdaniem była dalej zbyt lekka co symbolizowało że niekoniecznie stała się niewidoczna. Dla pewności obsypała ją jeszcze morką ziemią i położyła się na ziemi, uspokajając oddech by był prawie niesłyszalny. Ta próba została zakończona. Podczołgała się tak do tego co zaświszczało w jej nozdrzach, a mianowicie błoto. Nie było to duże bajorko błota jednak wystarczające by dla pewności jeszcze wysmarować się nim, gdyby jednak siatka nie była wystarczająca. Dobrze. Smoczyca teraz skupiła się na maskowaniu swoich śladów – Ostrożnie wróciła na czucie po swoich śladach i każde z nich zasypywała błotem, ziemia lub gałęziami, które wpadły jej pod łapy podczas spaceru w poszukiwaniu surowców do skradania. Odłożyła po chwili swoją siatkę. Skoro odwilż nie była tak duża, smoczyca mogła skorzystać z pozostałych zasp śniegu. Oczyściła się dokładnie z poprzedniego kamuflażu i przystąpiła do następnego. Wpierw wtarła w siebie trochę zimnego puchu, by się nawilżyć ale i dać sobie delikatny i drażniący zapach zamarzniętej wody. Potem znów z pozostałości korzeni zaczęła tkać kolejną siatkę. Gdy była gotowa zaczęła z dbałością przyklejać go do niej w każdy zakątek ciała. Miała nadzieje że wyszło jej to w miarę dobrze, więc odważyła się położyć na wznak na ziemi. Dobrze. Wystarczy. Poćwiczyła to co najważniejsze! Po wyczyszczeniu się ze wszystkiego wróciła do obozu.

: 01 maja 2017, 20:08
autor: Profetyczny Kolec
Na łączce pojawiła się amarantowe, wściekle wygłodniałe zwierzę. I wyglądało na zbyt wygłodniałe.
– hnnnnghh...
Aaaaahh zaraz mi skręci trzewiaa... nie ma tu żadnego królika? Nie?... Albo myszy?
– O NIE O WIDZĘ COŚ! Chodź tutaj! Nie uciekaj mi, włochata kulko! No już, prawie Cię mam-– EJ NIE-– nie chowaj się tam! Mam Ci zniszczyć domek? Ale sobie go odbudujesz prawda?-... em... po co Ci domek, jak Cię i tak zaraz zjem! Chodź tu, futrzasta kulko! No co, już mi nie uciekniesz! AAA! Już Cię tam widzę! Ale chyba nie zmieści mi się łapa, aagh. A pysk?! Hnff fofć wuu... a A AA MAM TWÓJ OGON MAM MAM M-– CHODŹŻE TU, na litość boską! Uh zaraz całą dziurę w ziemi wykopię-– EJ TY wracaj tu! Gdzie mi uciekasz! Już mi tu wracaj!

Zażyłą rozmowę postaci słychać było naprawdę daleko stąd. W dodatku purpurowa postać zaczęła biegać sprintem po łące, wyraźnie dając o sobie znać rozmaitymi wyzwiskami i nakazami skierowanymi w stronę bogu ducha winnego gryzonia.

: 01 maja 2017, 20:19
autor: Mistycznooka
Błysk. Biała strzała. Znak od Bogów? Razielu, czyżbyś miał się ogarnąć i przestać wydzierać się na zwierzę, które i tak Cię nie rozumie? Och, chyba że masz taką taktykę – Ogłuszysz, przez co łatwiej będzie Ci złapać to bezradne zwierzątko. A jak już je złapiesz to prosta droga do żołądka! Problem polegał jednak na tym, że raczej taką małą myszką czy króliczkiem wielki, Górski smok się nie naje.. nawet trochę..
Biała strzała przybrała postać czegoś puchatego, to puchate coś siadło idealnie tuż nad celem amarantołuskiego, to znaczy tam gdzie jego cel się właśnie udawał.. po czym pochyliło się delikatnie i zaczęło skubać.. Listki? Halo, tam w dole jest przecież taki smaczy kąsek!-

– Haaanseeel na litościwego Tharara.. – rozległ się równie głośny, lecz delikatny w barwie jęk. Jeżeli smok oderwał się nad chwilę od futrzastego obiadku, mógł dojrzeć za sobą dosyć obładowaną czymś futrzastym sylwetkę.. I dosyć podobną do niego samego. Ino taką jakąś.. Innego koloru. Tak.
– Prosiłam żebyś pozbierała trochę kwiecia, ja teraz nie dam rady! – dodała zdenerwowana na co biały puszek odwrócił się i huknął niezadowolony.. Po czym spotkał się oczyma z wygłodniałym zwierzem. I co teraz?

: 01 maja 2017, 20:49
autor: Profetyczny Kolec
Amarantowa sylwetka w przenośni dostała zawału i prawie uderzyła cielskiem o ziemię, wprawiona w wir miotającego się w hamulcach ciała.
– aaAAAAHH!! ZOSTAW MI MYSZ, Ty przebrzydły ptaku! A pfu! Jasna cholera, nie umiem ziać! Gdzie mój lód? Aaaa PFU!... Zmiataj mi stamtąd!... no i mi uciekła, no ja Cię nie cierpię! Za to Ty będziesz moim obiadem, w sumie nawet bardziej się najem, niż tą maleńką myszą-– ee? Hansel na miłość Tharara........ – postać spoważniała, wyprostowała się i powoli odwróciła swój szamański łeb w stronę delikatnego głosu.
– Eeeej, paniusiu! Żarty sobie stroisz, czy co? Wyznajesz boga I ŹLE WYMAWIASZ JEGO IMIĘ?! A niech Cię diabli wezmą! To jest Thahar! Thaaahaaaar! A nie żaden Tharar! Gdzieś Ty się wychowywała, co?! Ohhhh gdybyś Ty widziała mojego ojca! Taak, to był samiec! Zaraz by Cię naprostował! Właściwie to nawet mi go trochę przypominasz... jesteście tak samo niebiescy, ale niee, on by Cię strącił z urwiska za to! ... To znaczy, JA na PEWNO! Ale otrzymujesz ode mnie rozgrzeszenie!... Ej, ale tak serio, to jesteś taka trochę podobna do mojego ojca, no! Może... A może jesteś jego wcieleniem samiczym?!... o nie... proszę, tylko... aaa nie, niemożliwe! Ojciec ptaków nie nazywał tak dziwnie! A właściwie to... po kiego czorta Ty trzymasz tego sowizdrzała tutaj? Wiesz, co on zrobił? WIESZ? Spłoszył mi jedzenie! Co ja teraz sobie zjem, noo?... Kiszki mi zaraz same na spacer wyjdą, ja muszę coś zjeeeść!...

: 01 maja 2017, 21:10
autor: Mistycznooka
Oooj nie.
Hansel nienawidziła podnoszenia tonu w jej obecności. Na nią bardziej niż na jej właścicielkę, jednak ten dureń darł japę NA NIE OBIE. Oj nie. To nie przejdzie bez echa. Nim każde z nich zdążyło mrugnąć, Hansel odbiła się w od swojego "siedziska" po czym odepchnęła się mocniej skrzydłami, układając swoje ciało w pionową, prostą linie. Wzbiła się tak wysoko, po czym odchyliła się do tyłu i w takiej samej pozycji, niczym strzała zaczęła lecieć w stronę gardzieli samca. Jak tak się drze to zaraz przestanie! Ostry dziubek Hansel bardzo chętnie przebije się przez te łuski, potem mięso aż dotrze..-
W ostatnim momencie sowa odbiła rozkojarzona w bok i wpadła na drzewo. Pocieszeniem było jednak to że ptaszysko wpadło w kępę miękkich krzaczków, zaraz po tym gdy wylądowało. Czy raczej roztrzaskało się.
Ojciec? Strącił z urwiska?..
Mleczne oczy samicy rozwarły się a jej oddech gwałtownie przyspieszył. Sowa nie mogła się podnieść i posłała wręcz przestraszone spojrzenie ku swojej właścicielce. To, co działo się w jej umyśle to ból. Gorszy od jakiegokolwiek fizycznego.. Ból pustki.. Nim się spostrzegła, ciało Wodnej zaczęło drżeć. Znów w uszach zadźwięczał mu jego Głos. Nie, nie, nie proszę.. Błagam..
Usiadła z wrażenia. Cały ładunek mięsa zleciał jej z grzbietu a ona nie była w stanie się ruszyć. Sowa zaczęła czołgać się, z ubłaganiem hucząc pod naporem tej... pustki....
Po chwili podniosła łeb. Musiała się wziąć w garść. Mógł być to tylko przypadek..
Bez słowa rzuciła w stronę samca dosyć pokaźną porcje mięsa. Dalej bez słowa. Jej mleczne oczy zdawały się wbić w niego. Nawet nie powiedziała mu smacznego. Nic. Jednak samiec mógł wiedzieć że to jedzenie jest właśnie dla niego.

: 01 maja 2017, 21:28
autor: Profetyczny Kolec
Pochylił łeb, przyglądając się samiczce.
– Hęęę? Ej coś tak zaniemówiła? No serio Ci mówię, zaraz mi żołądek wyjdzie na spacer... Aaa, że chodzi Ci o wygląd? A bo Ty jesteś śleeepaaa! To poczekaj, wytłumaczę Ci! Ojciec wcale nie był taki brzydki! Właściwie to serio był taki dostoojnyy, potężny samiec alfa! No i był właśnie takim alfą! Był Przywódcą! No i Ty wyglądasz tak samo dostojnie, no zlewasz mi się z niebem, no. Jakbym miał Cię dostrzec jakbyś leciała, to bym Cię nie widział!... chyba, że byłby to pochmurny dzień, to wtedy bym Cię może zauważył. ALE w takie dni jak ten, to bym miał problem! Ej, ej! Tylko spokojnie, nie bądź taka zawstydzona! No naprawdę wyglądasz dostojnie i... e... ej, ale ja nie zarywam do Ciebie, ok? Ja NIC, ale to absolutnie NIC do Ciebie nie ten!... Zresztą, phi, Ty na pewno już masz smoka życia!... albo sowę życia... nie wiem, ale tak mi się wydaje. Spokojnie! Nie odbiję Cię nikomu! OH! Dajesz mi mięso? Ale może Ty jesteś głodna? Eej, odezwij się! Jak jesteś głodna to jedz! Po co mi dajesz swoje jedzenie, jak chciałaś sama je zeżreć? Nie no dobra, ja je zjem, już, już... A powiesz mi jakie to zwierze? Bo ja najbardziej lubię mięso z krów! Jest takie soczyste i jest go dużo! Ale tego też jest dużo, więc może to krowa? Hmm hmm no dobrze, już jem, no... nie patrz tak na mnie... CHWILA Ty nie możesz patrzeć! Rany boskie, wyglądasz na opętaną... może... może... WIEM! Ja znam takie fajne, relaksujace ziele, i jak się je zapali, to się zrelaksujesz! I Ci przejdzie! Tylko... tylko zjem i Ci znajdę to i zapalę! OD RAZU poczujesz się lepiej!
Aż w końcu jego wzrok skupił się na jedzeniu. Położył się grzecznie przy porcji 4/4 mięsa i zaczął kulturalnie jeść, jak na kulturalnego smoka przystało. W trakcie jedzenia mruczał coś niezrozumiałego, zapewne dedukował, z czego było to mięso.

: 01 maja 2017, 21:41
autor: Mistycznooka
Tak. Była pewna...
Sowa wreszcie doszła do siebie, gdyż z umysłu Mistycznej na moment zniknęły negatywne uczucia. Nie odpowiedziała jednak nic na litanie słów, jaka wylewała się z samczego pyska. Dostojny, samiec alfa. Tak, bardzo dobrze to znała.. aż za dobrze.. Każde z jego chaotycznych zdań utwierdzało ją coraz bardziej i bardziej w ich.. pokrewieństwie. Dlaczego on tutaj jest? Jak tu się dostał? Czyżby jego matka z jakiś niezrozumiałych przyczyn również powiodła pod barierę? Skoro tu znów się znalazła, to dlaczego sama nie przeszła z nim za barierę? Mogła się wyrwać z tego chaosu, raz na zawsze skończyć z tym.. Ojciec nie jest na tyle odważny by zrobić krucjatę na Wolne Stada. Nie.. A może..? Tyle pytań, a żadnej odpowiedzi. Kiedy smok zaczął jeść, a chwile wcześniej zaczął mówić coś o ziołach zaśmiała się.
– Tak, tak. Kładziesz się w pionie, najlepiej na lewym boku a łapy musisz mieć przed sobą. Najbardziej rozluźniająca jest dawka na jedną łapę, zawsze powinno się sypać ją na środek. Podpalasz i od razu zdmuchujesz by się tliło po czym zaczynasz inhalacje. – opisała niczym paciorek cały proces palenia kadzideł. Skoro są ze sobą spokrewnieni, samiec powinien praktykować tę samą metodę. Innej nie było, prawda?
Pozostawało jeszcze jedno pytanie..
– Twój Ojciec to Jarr' prawda?