A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 3| P: 2| A: 1
U: Skr,Śl: 1| W,A,O,MP,MO,MA,Kż,Pł: 2| M,B,S,L: 3
Atuty: Inteligentny,Chytry Przeciwnik
Nagły niedobór tlenu sprawił, że Samiec odruchowo spróbował włączyć swoje skrzela, choć to wprawiło go jedynie w większe zakłopotanie, miast przynieść pożytek. O ile tolerował ból, tak utrudnianie mu oddychania nie należało do przyjemnych. A przynajmniej moment, w którym go dusiła, bo nabranie powietrza zdawało się zdecydowanie więcej warte, kiedy wcześniej było się od niego odciętym. Nie obawiał się o stan swojej łuski, choć musiał przyznać, że jeśli zrazi do siebie uzdrowicielkę, będzie musiał przyzwyczaić się do ewentualnych braków.
Najdziwniejszym w każdym razie, było rejestrowanie słów z tak bliska, kiedy czuł na łusce jej ciepły oddech. Samiec nie potrafił jednoznacznie określić czy powinien nastawić się na lęk, czy przyjemność. Zapewne okazywanie tego drugiego wobec zdenerwowanej samicy nie byłoby dojrzałym, a przede wszystkim bezpiecznym posunięciem, więc zdecydował się połączyć duszenie, wbijanie w niego szponów i mówienie do ucha z czymś negatywnym. Było to trudne, w tym zestawieniu, nie dlatego, że Undaria mu imponowała, ale ponieważ stąpał po cienkiej granicy między pouczającym zadawaniem bólu, a śmiercią, co jeszcze bardziej go pobudziło.
–Założył jedynie w jaki sposób woda może postąpić, ale nie przyznał, że zamierza dłużej im się narażać. Poza tym docenia– może i był beczułkowaty z postury, ale nie oznaczało to, że ma niezniszczalną konstrukcję. Jej ugniatanie sprawiło, że na chwilę znów stracił oddech, nawet jeśli wcześniej odrobinę poluźniła uścisk. Kiedy wszystko wróciło do normy, kontynuował spokojnym tonem jak gdyby nigdy nic –Docenia przyjaźń cienia, ale nie chce aby ten dbał o niego ponad to co jest mu potrzebne. Nie uzdrowi się sam, ale potrafi wybrnąć z problemów, które na siebie ściąga. Nie potrzebuje czuć się jednym z nich– nie ważne które podejście do spraw wybierał, zdecydowanie niechęć do przynależności we wszystkich wariantach pozostawała niezmienna. Przysięgą należał do cienia, ale ona była jedynie pretekstem do możliwego ukarania członków stada. To czy należeli do niego sercem i duchem było niemożliwe do zmienienia, jeśli smok się temu opierał –Czy starała się zgłębić dlaczego go podważył? Nie wyjaśniła dlaczego wydaje taki rozkaz, więc może zechce zrobić to teraz?– westchnął ciężko, starając się unormować oddech.
Licznik słów: 339
×