Strona 3 z 33

: 31 sie 2015, 19:19
autor: Krwawiąca Łuska

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Hmm? Mowisz? Zapamiętam wiec to by nie wpaść w kłopoty. Możliwe że sama źle usłyszałam. – Sama usiadła i zaczeła poruszać puchatą końcówką ogona. Heh. Jak taką zmiotką. – A co mi jeszcze opowiesz? Hm..o..chciałabym wiedzieć coś na temat władzy w naszych stadach. W sensie. W Wodzie jest to smok o imieniu Ciche Wody. A jak inne stada?

: 31 sie 2015, 19:49
autor: Dynamika Ostrza
Mała samiczka uniosła wzrok w zamyśleniu gdy adeptka zadała kolejne pytanie. No, ona też nie wiedziała wszystkiego. Na to pytanie akurat nie znała pełnej odpowiedzi.
W moim stadzie przewodzi Leśne Życie. Na pewno go poznasz jeśli go zauważysz, bo rośnie na nim trawa i mech i ma rogi które wyglądają jak gałęzie... trochę wygląda jak drzewo! Ale jest bardzo mądry! – Opowiedziała o swoim przywódcy, na początku w nieco humorystycznym tonie, jednak na końcu wyraźnie było że jest dumna ze swego stada i szanuje przywódcę. Trafiło jej się nawet raz słuchać jednej z jego przemów.
Ale w wodzie i w cieniu to nie wiem kto rządzi... nie spotkałam jeszcze stamtąd żadnych dorosłych smoków, bawiłam się tylko z pisklętami z tych stad jak byłam mniejsza... – Opowiadała dalej, wciąż postukując sobie ogonem w kamienną podłogę jaskini. Pewnie gdyby miała do czynienia z mniej cierpliwym smokiem niż adeptka, już mogłaby dostać burę za bycie przyczyną tego irytującego jednostajnie powtarzającego się dźwięku.
Ale mogę opowiedzieć co wiem o tych stadach. Smoki które znam z ognia... chyba są trochę zbyt nerwowe. Jeden pisklak którego spotkałam wpadł w bojowy szał i gryzł co się dało jak mój kolega z cienia przyszedł i nas nastraszył! – Opowiadała, sprytnie pomijając fakt że ona też wtedy się wystraszyła i wpadła w bojowy szał.
A potem wziął i uciekł. A smoki cienia są trochę dziwne i lubią nietypowe zabawy. Jak już mówiłam, tamten jeden nas wystraszył, a spotkałam jeszcze innego który w ogóle dziwnie wyglądał i zachowywał się prawie jakby był zdziczały. Są... bardzo nieprzewidywalne. – Kontynuowała swój przekaz.
U nas w Życiu wszyscy są moją rodziną i nikt nie jest nigdy na nikogo zły... no chyba że z bratem coś zbroimy to wtedy mama się gniewa, ale nie na długo. – Opowiedziała, przy ostatnim zdaniu pozwalając wymknąć się cichemu chichotowi.
I zawsze jest kto nam pomóc jak jesteśmy w kłopotach – Dodała.
A z wody spotkałam tylko jednego smoka poza tobą i był przyjazny ale też taki trochę tajemniczy. No, ale był miły. – I tak zakończyła się jej opowieść o tym, jakie to są smoki ze stada tego a tamtego, którą zaoferowała adeptce wzamian za imiona przywódców stad, które jej umknęły.

: 31 sie 2015, 20:10
autor: Krwawiąca Łuska
A więc takie są stada. – Uśmiechnęła się. – Miło wiedzieć na kogo mam uważać. O przywódcach pewnie jeszcze się dowiem. – Powiedziała po czym spojrzała po sobie. – Hmmm... Właśnie. Ja jestem smokiem północnym. Tak mi powiedziano. Dlatego mam sierść i pióra a nie łuski tak jak inne. Ty za to jesteś...hmmm..mieszanką prawda? Jak to mówią. Smokiem skrajnym? Twoje ciało pokrywa futerko więc po części jesteś smokiem północym, a twoje duże, błoniaste skrzydła wskazują na geny rasy powietrznej mam rację?

: 31 sie 2015, 22:08
autor: Dynamika Ostrza
Mała pokiwała głową na uwagę o jej wyglądzie.
Tak, mój tata i moja mama też byli smokami skrajnymi. A mój dziadek wygląda trochę jak smok morski, jakby był stworzony do pływania, ale też ma duże skrzydła jak powietrzny. Większe niż moja koleżanka ze stada która jest smokiem morskim i umie nawet oddychać pod wodą! Za to moja babcia jest chyba czystym smokiem północnym, bo ma takie długie miękkie futerko, dużo dłuższe niż moje. – Opowiedziała.
No a ten mój kolega z cienia jest smokiem drzewnym, ma długi, chwytny ogon i wspina się po drzewach jakby to było równie łatwe co chodzenie po ziemi. Słyszałam jeszcze że są smoki górskie i jaskiniowe, ale nie widziałam nigdy takiego... O, no i moja ciocia... ona chyba jest takim zupełnie zwyczajnym smokiem. – Dodała, skoro już temat zboczył na rasy smoków. Widocznie podobało jej się, że mogła komuś opowiedzieć o tym co wiedziała. No i przy okazji pochwaliła się rodziną i przyjaciółmi, też dobrze.

: 01 wrz 2015, 13:54
autor: Krwawiąca Łuska
O prosze. Nasz przywódca też jest chyba smokiem zwyczajnym z tego co wiem. – Uśmiechnęła się do niej miło i zastanowiła się nieco. Musiała pomyśleć, czy przypadkiem nie ma jakiegoś pytania do młodszej smoczycy. W końcu nie jest to nic złego prawda? Ale zaczęła rozmawiać na inny temat. – Powiem ci że masz bardzo ciekawy kolorek futerka. Taki milusi wręcz.

: 01 wrz 2015, 14:25
autor: Dynamika Ostrza
Uśmiechała się ciągle radośnie. Szczerze mówiąc, ze wszystkich smoków lubiła najbardziej braciszka, ciocię i tatusia, niezależnie czy mieli jakieś specjalne charakterystyczne dla rasy zdolności czy nie. Po prostu, jej rodzina była super!
Oczywiście z radością przyjęła to, co uznała za komplement odnośnie futerka. Oczywiście, że bardzo swoje umaszczenie lubiła, bo była w stanie swoim uroczym wyglądem sprawiać, że dorośli nie byli w stanie odmówić poświęcania jej czasu. Alee...
Ty też masz ładne futerko, takie białe, jak obłoczki! – Odpowiedziała. Może to właśnie z tego powodu kiedy ją zobaczyła tu przy wejściu do jaskini, zdecydowała się na nią wskoczyć? Bo lubiła lądować na miękkim futerku?
Moja mama ma podobne kolorowe futerko. Ale z takim futerkiem nie potrafię wyglądać groźnie, a jak mam być wojowniczką i kiedyś bronić stada, razem z moim bratem, który będzie czarodziejem, to chyba powinnam umieć, nie? A mama jest uzdrowicielem i tylko leczy ranne smoki i zbiera zioła, więc nie musi. Nawet nie musi walczyć ze zwierzyną, bo mój dziadek, który jest łowcą i karmi całe stado, zawsze może jej coś dać jak jest głodna! – Opowiedziała, wspominając siłą rzeczy co nieco o rangach w stadzie...

: 01 wrz 2015, 14:32
autor: Krwawiąca Łuska
Nie ma to jak hierarchia w pigułce. – Rany. Znasz chyba wszystkich co? Ja chcę zostać czarodziejem. Zawsze pasjonowała mnie maddara i jej użycie. – Zastanowiła się. – Słyszałam, że wojownicy i czarodziejowie mogą nawzajem wyzywać się na pojedynki prawda? Lubię rywalizację, więc chyba nie potrafiłabym być łowcą. Oni chyba nie mogą walczyć? – Zapytała mlodszej żeby upewnić się czy jej wiadomości są zgodne.

: 01 wrz 2015, 14:42
autor: Dynamika Ostrza
Mała zachichotała rozbawiona. No, wszystkich może nie, chociaż ze swego stada... tak, chyba wszystkich. Z resztą widać było że różowa puchokulka jest raczej towarzyskim stworzeniem, ciężko było zaprzeczyć takiemu wnioskowi. W dodatku jest wszędobylska i bardzo energiczna, więc jakoś to tak wyszło, że poznała dużo smoków.
Tak, można walczyć na arenie z innymi. A raz nawet słyszałam jak tata się wybierał na inną arenę, gdzie można walczyć dla rozrywki z drapieżnikami! A przynajmniej tata wyglądał jakby taka walka była dla niego rozrywką! – Zaśmiała się. Ona sama nie lubiła aż tak bardzo walczyć ze zwierzątkami, bo już nie raz takie dzikie i pozornie bezrozumne zwierzątka dały jej w kość, zwłaszcza jak się szwędała po dzikich lasach z braciszkiem, ale w retrospekcji takie spotkania zawsze były fajną przygodą.
Łowcy mogą walczyć. No, czasami z tego co wiem to nawet muszą jak na polowaniu coś ich zaatakuje, ale chyba raczej nie wyzywają się na arenie bo nie mają po co. Jakby się zranili to nie mogliby wtedy polować, nie? A to ich praca i pewnie zostali łowcami dlatego że to lubią. To uzdrowiciele nie mogą walczyć – Dodała, wyjaśniając kto tak na prawdę miał odgórnie zabronione pojedynkowanie się.

: 01 wrz 2015, 14:45
autor: Krwawiąca Łuska
-Aaaa. Teraz się wszystko wyjaśnia. – Pokiwała głową z zadowoleniem. Tak. Mogła zyskać przy tym pisklęciu wiele wiedzy, ale powoli jej mózg ją zaczynał boleć. – No..no dobrze. Skoro tak to może zróbmy sobie przerwę tej teorii. Umiesz biegać? Bo wypadałoby mi, abym nauczyła sie tego w końcu. Jestem już dość duża a odstaję teraz od młodszych z umiejętnościami.

: 01 wrz 2015, 14:55
autor: Dynamika Ostrza
Mała również była zadowolona, że mogła się tą wiedzą podzielić. Jednak znudzona siedzeniem przewaliła się znów na grzbiet by chwilę potarzać się w kurzu na ziemi. Jakby nie patrzeć, podłoże było przyjemnie chłodne. Właściwie, zaaferowana tą czynnością prawie nie usłyszała następnych słów adeptki. A jednak. Przestała się na chwilę tarzać i uniosła łebek, spoglądając na Krwawiącą, leżąc na boku.
Naprawdę nie umiesz biegać? No... w sumie to dorośli są czasem leniwi i nie chcą nas uczyć... W sumie chyba umiem na tyle żeby pokazać ci jak się to robi, ale musielibyśmy wyjść z tej jaskini, za ciasno tu. Jeszcze któraś z nas by wylądowała na ściane! – Zaśmiała się w trakcie podnoszenia się na łapki, po czym teatralnym gestem wskazała pazurem na wyjście. Jeśli mieli biegać to musieli to robić przed jaskinią, bo inaczej, jak już zwróciła adeptce uwagę, stłuczka z kamienną ścianą mogła się okazać nieunikniona. No, bo hamowanie też nie od razu wychodziła, a skoro ta smoczyca nie umiała jeszcze wcale dobrze biegać...

//raport: Wiedza I
Mogę ci zrobić naukę biegu ale raport będziesz mogła złożyć dopiero jak mi samodzielkę admi zatwierdzi :3

: 01 wrz 2015, 15:15
autor: Krwawiąca Łuska
-Jasne. Pójdę przodem i znajdę miejsce dobrze? – Takie gdzie będzie w miarę bezpiecznie. Po tych słowach spokojnym krokiem wyszła z jaskini i ruszyła przodem. Oczekiwała że tamta młoda pójdzie za nią i razem się gdzieś udadzą. Powoli narastało w niej wielkie podekscytowanie.

//oke

: 10 paź 2015, 19:42
autor: Pieśń Słowika
Znalezienie jakiegoś spokojnego miejsca nie było łatwe. Tym bardziej, że z ciemnych chmur zawieszonych nisko nad ziemią, zaczął spływać na ziemię zimny jesienny deszcz. Ale Lśniący miał szczęście bo znalazł wreszcie jaskinię, w której miał się spotkać z innym smokiem i dokształcić go z magii.
Nie podobało mu się to. Nie lubił nienaturalnych mocy i nie chciał tej wiedzy. Niestety była to lekcja, którą musiał przejść każdy adept, żeby móc awansować w stadzie.
Usiadł na środku w wejściu, gdzie nie dosięgał go deszcz i czekał na swojego nauczyciela.

: 10 paź 2015, 21:30
autor: Słodki Kolec
Przybyłem do jaskini na bliźniakach. Ujrzałem tam smoka, z którym umówiłem się na naukę magi precyzyjnej. Spojrzałem na niego
Nauka podstaw magii? Dobra. To się wycisz i skup. Powinieneś wyczuć energię. To jest źródło maddary. Smoczej magii. Jak to zrobisz stwórz przedmiot. Prosty. Następnie zmień jego właściwości i mi powiedz jakie to są. Kolejne zadanie to poruszanie tworem, a na sam koniec prześlij mi jakąś wiadomość mentalną. Może to byś obraz, wiadomość zwykła albo wspomnienie. Jeśli masz problem to użyj wyobraźni. A teraz do roboty adepcie. – kolejna nauka gdzie gadam do ucznia jak generał armi.

// musisz się baaardzo rozpisać jeśli chcesz to zakończyć na 3 posty

: 10 paź 2015, 22:11
autor: Pieśń Słowika
W sumie niedługo czekał na Wieczne Ukojenie. Gdy biały smok pojawił się na miejscu, Lśniący wstał i otworzył pysk mając już przygotowaną mowę powitalną, ale przybyły nauczyciel najwyraźniej nie miał w zwyczaju się witać. Zamknął pysk i skupił się na słowach drugiego smoka układając je sobie w myślach. Musiał nadążać, bo jego nauczyciel najwyraźniej nie miał też zwyczaju robić przerwy.
Ale zaraz... Energię w sobie? Chodziło o mięśnie? Siłę?
Lśniący spojrzał z wyrzutem na Wieczne Ukojenie. Nie przywykł do takich lakonicznych nauk. No ale nie odezwał się ze skargą. Był jak żołnierz, a jego nauczyciel – dowódca. Na szczęście, kiedy osiągnie swój cel i zostanie Łowcą, to piekło się skończy.
Z obrzydzeniem traktował magię i jak dotąd odsuwał ją od siebie, chociaż doskonale ją wyczuwał, gdy niczym szósty zmysł, wibrowała jakby domagała się zwrócenia na siebie uwagi.
Jednego bał się – przebudzenia siły nad którą nie zapanuje. Pokusie.
Skinął Wiecznemu i usiadł. Tak mu się lepiej skupić. Zamknął oczy i odszukał w zakątkach swojego jestestwa tę bezkształtną drugą stronę duszy. Oddech wyrównał, serce zwolniło swój rytm, a mięśnie rozluźniły się. Chciał mieć to za sobą, więc od razu musnął uśpioną, upiorną moc, która zareagowała niemal natychmiast na wezwanie. Nieświadomie podkurczył palce przednich łap, aż pazury zazgrzytały o nagą skałę rysując na niej białe rysy.
Kryza błękitnołuskiego położyła się płasko na szyi. Młody smok miał markotną minę. Nie lubił swojej maddary, brzydził się nią. Myśl, że ma w sobie coś tak nienaturalnego wzbudzała w nim odrazę. Lepiej było wepchnąć mu to coś do zajęcia się ćwiczeniem zadanym przez nauczyciela. Wyobraził sobie kamień, czarny, o gładkich krawędziach, wielkości dwóch pazurów i nieregularnym kształcie. Miał być zawieszony w powietrzy na wysokości jego oczu. Potem tylko podświadomie nakazał ów maddarze wchłonąć i zmienić się w ten kamień.
Gdy otworzył oczy i spojrzał na swój twór, odsłonił kły. Warknął krótko i całkiem nieświadomie, albo może i świadomie, ale nie spodziewając się, że to się stanie naprawdę wysłał z ogromną siłą tą samą dawkę energii zwaną maddarą, aby rozsadzić ten kamień od środka. Donośny huk i setki odłamków rozprysły się na wszystkie strony uderzając w Lśniącego i jego białego nauczyciela.

: 10 paź 2015, 22:29
autor: Słodki Kolec
Patrzyłem na wypociny malucha. Szło mu dobrze jak na pierwszy raz
Dobrze młody. Teraz trochę teorii. Magię precyzyjna można wykorzystać do telepatii, co będzie twoim najbliższym zadaniem. Wykorzystuje się ją w leceniu smoków. Możesz też ją wykorzystywać jak ja czyli na co dzień i wszędzie. Dobra młody tyle wiedzy powinno ci starczyć. Poćwicz jeszcze. Masz mi zrobić jeszcze z dwa twory. Z czego jeden ma mieć właściwości ognia, a drugi to hulaj dusza w przestworzach. Na sam koniec jeszcze prześlij wiadomość mentalną i tyle powinno starczyć na początek. – powiedziałem z miłym głosem i patrzyłem pisklę

: 10 paź 2015, 22:59
autor: Pieśń Słowika
Odetchnął cicho z ulgą, bo obawiał się, że jego błąd zezłości Wieczne Ukojenie. Całę szczęście, że nie, bo po co mu stres? Chciał być najlepszy we wszystkim... oprócz magii. To nie była jego dziedzina.
Znowu skinął głową i powrócił do stanu w którym uzyskał najlepsze skupienie. Na pierwszy ogień poszedł... ogień. W jego wyobraźni powstała ściana ognia, która stopniowo zaczęła się kurczyć w sobie. Kurczyła się i kurczyła zmniejszając swoje rozmiary aż osiągnęła wymiar jabłka. Była okrągła, ale stworzona wyłącznie z ognia i mająca jego wszystkie właściwości. Tzn. była gorąca, zdolna spalić wszystko co by się z nią zetknęło. Miała też jasną poświatę, koloru płomienia, czyli żółtawo-pomarańczową. Nic nie ważyła, dlatego unosiła się w powietrzu na wysokości jego oczu, w odległości kilku ogonów.
Potem przyszedł czas na ożywienie tworu. Jak dobrze pamiętał, wystarczyło tej maddarze pozwolić przeistoczyć się w wyobrażony twór i dzieło powinno samo się zmaterializować. Więc zrobił tak samo jak poprzednio. Odnalazł swoje znienawidzone, drugie "ja", zwane energią i poprowadził je do tworu, a dalej już ono wiedziało co z tym zrobić. Poczuł znajome wibracje w powietrzu i zauważył jak znikąd pojawia się pomiędzy nim, a Wiecznym Ukojeniem, gorąca kula ognia.
Pierwsze zadanie miał już za sobą.
Następnym tworem jakim teraz miał się zająć, to lód. Sopel lodu, jaki kiedyś widział daleko na południu. Wyobraził sobie wydłużony szpikulec, złożony z zamarzniętej wody. Miał być lodowaty, przeźroczysty, lekko zabarwiony na biało. Ot taki sopel. Miał też osiągnąć długość pół ogona i ważyć tyle co kilka mniejszych kamyczków. Sopel miał się pojawić obok kuli ognia, ale nie za blisko, żeby gorąco bijące od jego pierwszego tworu nie stopiło za szybko tego drugiego.
Wziął głęboki wdech czując jak maddara na chwilę opuszcza jego podświadomość i zajmuje się materializacją kolejnego przedmiotu. Lodowy sopel pojawił się dokładnie w tym samym miejscu w którym to sobie wyobraził. Lewitował tak samo jak kula ognia.
Ale Lśniący nie był zadowolony. Miał wielką ochotę przerwać naukę i odejść. Ale pozostało mu jeszcze jedno zadanie.
I to dużo przyjemniejsze. Bo nie widział w tym zła. Chciał, żeby tym razem Wieczne Ukojenie usłyszał jego głos wewnętrzny. Skupił się na swojej myśli, którą miał zamiar jednym impulsem posłać właśnie do tego smoka. Nie patrzył na niego. Po prostu sobie wyobraził, że stoi tuż obok niego. Obok jego umysłu. Jakby ich jaźnie na chwilę połączyła cieniutka nić i pozwoliło to na przepływ myśli. Musiał uważać, żeby nie wywołać jakiegoś echa, więc wysłał telepatyczną, jedną myśl do białego smoka:
Czy słyszysz moją myśl? – to było proste pytanie, które maddara mogła przenieść bez ujawniania się.