Strona 15 z 38

: 23 kwie 2017, 20:01
autor: Wirtuoz Szeptów

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Ptak zwiększył pułap i nagle zaczął lecieć prosto na mnie. Ja stałem jednak niewzrószony. Co miało się stać niech się dzieje, więc po co miałbym teraz próbować uniknąć ataku. W pewnym momencie jednak sowa zmieniła kierunek lotu, a jedyne co we mnie uderzyło to lekki podmuch powietrza. Ślepia śledziły tor lotu ptaka zatrzymując na pewnym krzaku tuż przy brzegu.
Nagle powierzchnia wody zaczęła się wzburzać. Czyli coś miało zamiar z niej wyjść? Odsunąłem się od brzegu na kilka kroków i czekałem. Po chwili z wody wynurzyły się rogi, a zaraz potem łeb smoka, albo raczej smoczycy jak się okazało. Jednak poza łbem ponad tafle wody nie wystawało nic. Zacząłem się zastanawiać dlaczego smoczyca nie wychodzi z wody. Nie trwało to jednak długo ponieważ moje spojrzenie utkwiło na jej ślepiach. Czy ona była ślepa?
Na słowa nie odpowiedziałem. Przynajmniej nie od razu. Dreh ni viim naan noorend... Hmm... Może wypadałoby go posłuchać? W końcu co mam do stracenia. ~ Witaj.~ Powiedziałem spokojnie sprawnie uciszając wszelkie emocje we własnym głosie. ~ Znasz to latające? ~ Powiedziałem wzrokiem poszukując sowy. Mam nadzieję, że nie czai się na mnie nigdzie...

: 23 kwie 2017, 20:14
autor: Mistycznooka
Smok wydawał się bardzo grzeczny. No, dobrze trudno było to stwierdzić ale na pewno znał zasady grzecznościowe w komunikacji, bowiem jego ton nie wykazywał żadnych złych intencji. Hansel miała jednak ciągoty do tego by przesadzać w odbieraniu innych. Dla Sowy wszystko było czarno-białe – Albo ktoś jest miły albo wredny. Nie mogła ona chyba pojąć że są też osobniki neutralne lub takie które nie pokazują swoich intencji na pierwszy rzut oka. Nie ma się jej co dziwić, jest tylko zwierzęciem. Poza tym jeszcze niedokońca przyzwyczaiła się do więzi i miała dosyć wybuchowy charakter. Jak na sowę.
– A znam. To moja kompanka – Hansel. – smoczyca odparła spokojnie, wynurzając się jeszcze bardziej z wody.. Jednak nie całkiem. Nie chciało jej się szczerze wychodzić z niej, była przecież taka przyjemna! Wieź dała poczuć jej, że sowa zakamuflowała się w jednym z drzew i bacznie obserwowała ją i jej rozmówce z dużą podejrzliwością. Nawet czuć było że jest na nią zła za zniweczenie ataku. No bo kto to widział mówić do sowy "Spada"?! No kto?! Hansel nie pozwoli sobie na takie traktowanie!
– Jest dosyć przewrażliwiona, szczególnie jeżeli chodzi o ton czy nastawienie do niej. No i dosyć nieufna. Przepraszam, nie chciałam żeby Cię zaatakowała. – dodała po chwili z lekkim uśmiechem. Może wypadałoby się przedstawić?
– Mistycznooka, Łowczyni Wody. Miło mi Cię poznać.

: 23 kwie 2017, 21:29
autor: Wirtuoz Szeptów
Jeszcze raz rozejrzałem się dookoła szukając pierzastego zabójcy. Nie wiedziałem, że zwierzę może żywić do kogoś urazę o taką można powiedzieć błachostkę. Mam nadzieję, że przynajmniej nie będzie na mnie długo obrażona...
A, więc to kompanka niebieskołuskiej. Słyszałem już o tych więziach pomiedzy smokiem, a zwierzęciem jednak... nigdy się jeszcze z kimś posiadającym kompana nie spotkałem. Nie byłem pewny czy sowa zrozumie jednak wypadałoby załagodzić jakoś nasze stosunki. ~ Miło mi Hansel. Gdziekolwiek byś się nie chowała.~ Drugie zdanie wypowiedziałem do samego siebie, trochę ciszej.
Kolejne słowa wywołały deliktny uśmiech na moim pysku. Jednak na pierwszy rzut oka można było dojść do wniosku, że ten uśmiech jest sztuczny. Chyba zdążyłem już zauważyć, że sowa ma swój charakterek. ~ Nic się nie stało. Ja też nie chciałem jej w żaden sposób urazić. ~ Powiedziałem spokojnie jednak dalej mój głos zdawał się nie wyrażać żadnych emocji. Smoczyca mogła jednak wyczuć, że złożenie zdania zajmowało mi dużo więcej czasu niż przeciętnemu pisklęciu, albo bardziej adeptowi w moim wieku. ~ Nazywam się Vozuriim jednak tutaj przyjęło się na mnie wołać Szmaragd. Nawzajem.~ Celowo nie podałem jej własnej gromady. W końcu nie byłem pewien czy właśnie z niej nie odszedłem.

: 24 kwie 2017, 2:17
autor: Mistycznooka
Mistyczna za pomocą więzi próbowała uspokoić sowę. Przekazać jej, że Vozuriim nie miał wobec niej wrogich zamiarów. Ta jednak, co mogła wyczuć smoczyca dosyć sceptycznie podchodziła do tego stanowiska. Smoczyca westchnęła cicho.
– Ona się potrafi obrazić o cokolwiek. Nie przejmuj się, przejdzie jej. Na mnie też długi czas była obrażona, bo przy zakładaniu więzi troszkę nam się sprawy pokomplikowały. – stwierdziła że teraz może sobie pozwolić na to by wyjść z wody. Smoczyca zachowywała jednak ostrożność i bardzo powoli wynurzyła się na brzeg, aby zaraz na nim przysiąść. Powstrzymała się od odruchowego otrzepania ze ściekającej wody. A trzeba przyznać że Mistyczna nie okazała się małą smoczycą.. Geny górskich smoków robiły swoje również w rozmiarze!
Od razu gdy przysiadła, nozdrzami zaczęła badać otoczenie, by zaraz zwrócić się w stronę woni rozmówcy. Pachniał stadem Ognistych, jednak z jakiś powodów nie chciała poruszać tej kwestii. Być może Młody smok znajdował się w takiej samej sytuacji co Lunar?
– Dlaczego akurat Szmaragd? – zapytała z ciekawością, oczekując również by Sowa przestała się kryć ze swoją urazą wśród drzew. Na to jednak musiała sobie poczekać.

: 24 kwie 2017, 20:26
autor: Wirtuoz Szeptów
Uśmiechnąłem się delikatnie słysząc słowa samicy. Czyli na prawdę kompani mają charaktererki... Czasem bardziej je okazują niż my. Na moim przykładzie widać to chyba wyraźnie. ~ Troszkę? ~ Zapytałem starając się nawiązać luzną rozmowę. Cóż... Chyba pora sobie siąść, w końcu sowy nigdzie nie widać, więc moje życie nie było chwilowo zagrożone.
Nagle samica zaczęła wychodzić z wody. Była dość... duża. Cóż nie tak wyobrażałem sobie łowcę. Gdybym widział ją po raz pierwszy z pewnością powiedziałbym, że jest wojownikiem... W końcu znaleźliśmy się w pozycji najbardziej odpowiedniej rozmowie. Jej pytanie jednak wydawało mi się trochę dziwne. Większość była w stanie domyślić się skąd wzięło się moje tutejsze imię. Postanowiłem coś sprawdzić. Najpierw delikatnie i powoli, nie wytwarzając przy tym dźwięku uniosłem lewą łapę. Gdy ta znów znalazła się na ziemi uniosłem prawą. Tak jak myślałem smoczyca nawet nie zwróciła na to uwagi. Czyli, że na prawdę jest ślepa... ~ Twoje ślepia nie tylko tak wyglądają prawda?~ Zapytałem spokojnie nie chcąc w ten sposób jakkolwiek ją urazić.
Po chwili wpadłem jednak na pomysł. ~ Hmm... Nie obrazisz się jeśli użyje maddary? Trochę trudno mi wytłumaczyć ci mój wygląd inaczej.~ Powiedziałem wciąż pozostając spokojnym. Gdybym otrzymał pozwolenie utworzyłbym dosyć słabe połaczenie pomiędzy mną a samicą. Tym połączeniem chciałem przesłać tylko pojedyńczy obraz. Obraz niewielkiego smoka o białym futrze i smukłym pysku. O dużych skrzydła z białymi piórami i szmaragdowych lotkach. O czeterch szmaragdowych żmijach owijających moje łapy stopy "pożerając" całkowicie. O piątej "żmiji" owiniętej wokół ogona. O rzędzie piór na karku, które kończyły się szmaragdowymi akcentami. I w końcu i fioletowych przenikliwych ślepiach.
Mam nadzieję, że to wyobrażenie jej wystarczy...

: 24 kwie 2017, 21:36
autor: Mistycznooka
Zaśmiała się.
– No może bardziej niż troszkę. Przy zaciskaniu więzi ja coś skiepściłam i obie wiłyśmy się na ziemi. Nie polecam. Sowa miała mi to bardzo długo za złe. A jak jej przeszło to wyszło na jaw że jest charakterna po prostu. – wytłumaczyła wręcz natychmiast, układając się wygodniej na brzegu. Hansel podleciała bliżej, siadając na jednym z konarów i bardzo bacznie obserwowała Smoczyce i Młodego smoka. Dokładniej oczywiście smoka, gdyby ten nagle miał coś zrobić Mistycznej. Ech ta sowa..
Na pytanie o wzrok, nie wywołało na Górskiej jakiegoś "większego" wrażenia. Chociaż podziwiała, że wpadł na to. Inne smoki nie pytały o to wprost, brały to za coś normalnego lub nie mogły dojść co jest nie tak. A tu proszę, sam to zauważył.
– Jestem niewidoma od wyklucia się. Ale radzę sobie. Na polowaniach używam magii, żeby sprawniej się poruszać. Chociaż teraz to Hansel też mi w tym pomaga.. A co do użycia maddary.. Um.. Chcesz mi coś pokazać, prawda? – zapytała dosyć niepewnie. Nie miała zbyt dobrych doświadczeń jeżeli chodzi o przesyłanie przez kogoś obrazów do jej mózgu. Wolała się więc upewnić..

: 25 kwie 2017, 20:19
autor: Wirtuoz Szeptów
Smoczyca zaśmiała się. Ja jednak dalej nie wydawałem zbędnych dźwięków. Po prostu śmiech samicy spotkał się z ciszą. Hmm... Może, aż taka bezuczuciowość nie była dobra. Jednak jej słowa były dość ciekawe. Czyli, że zdobywając kompana mogą stać się... takie wpadki. ~ Bolało?~ Zapytałem cicho patrząc na dalej delikatnie wzburzoną wodę. Może też mógłbym do niej wejść? ~ Jak myślisz długo jej zajmie odbrażenie się na mnie? ~ Uśmiechnąłem się delikatnie wiedząc i tak, że samica tego nie zobaczy. Szelest liści dobiegł moich uszu. Czyli ptasi morderca jednak gdzieś się tu czai...
~ Słowo współczucia chyba nie jest ci potrzebne?~ Pytanie nie było ironiczne. Mój głos dalej był spokojny. Zaskrobałem kilkakrotnie pazurem po ziemi robiąc trzy szramy w podłożu. ~ Czyli, że jednak twoja sowa nie tylko straszy podróżnych? Sam chciałbym mieć takiego towarzysza tylko może... Troszkę bardziej spokojnego.~ Kompan... Ile bym dał za stworzenie zawsze pozostające przy mnie. Wierne, przydatne. Może kiedyś...
~ Tak. Chcę ci pokazać jak mniej więcej wyglądam. ~ Głos przesączony spokojem... Jeśli smoczyca się zgodzi prześle jej poprzednio utworzony obraz.

: 26 kwie 2017, 22:22
autor: Mistycznooka
Nie zdziwiło jej to, że nie podziela jej radość. Miała dosyć często do czynienia z osobnikami, które nie okazują uczuć albo są w ich okazywaniu bardzo wyważeni. Sowa dalej nie wyłaniała się z miejsca w którym siedziała, jednak zdawała się być przychylniejsza Smokowi i w pewnym sensie się do niego przekonywać. Chociaż na to wpływ miała w większości wieź.
– Um.. bardzo. Nie polecam takiego odczucia. Ale to moja wina – za mocno zacisnęłam moją maddarową więź. – odpowiedziała z lekkim grymasem, przekręcając łeb ku sowie. Uśmiechnęła się na jego pytanie.
– Nie. Zaraz pewnie przyleci tutaj i zacznie się łasić. Życzę Ci kompana z całego serca, który będzie spokojny. Mnie za coś pokarano i dostałam charakternego kompana. A myślałeś już o jakimś konkretnym zwierzęciu? – zapytała. Pozostała jeszcze kwestia jej ślepoty. Mistyczna zwróciła uwagę na wymowę Samczyka – Były lekkie niepoprawności w niej, no i dłuższy czas składania tych zdań. Ale zapyta o to później. Chociaż czy jest sens? Może jest zza bariery?
– Nie, nie potrzebuje. Radzę sobie i to najważniejsze. Jednak mimo wszystko moje gałki są bardzo wrażliwe na bodźce.. Chociaż dzięki magii potrafię rozróżniać kształty, biel i czerń. Ale to tyle, ponad to bardzo ciężko na to mój organizm reaguje. – zaznaczyła to najłagodniej. Niezbyt chciała teraz zemdleć i narobić problemów.

: 27 kwie 2017, 16:01
autor: Wirtuoz Szeptów
Wysłuchałem słów samicy. Eh... Na chwilę zwątpiłem w swoje umiejętności i nie do końca wiedziałem czy potrafiłbym zdobyć kompana. Skoro podczas zakładania więzi mogło dojść do tego o czym mówi łowczyni to z wystarczającym brakiem szczęścia pewnie mogło się to zakończyć śmiercią... Tylko nie wiem czyją.
Słysząc kolejne słowa górskiej uśmiechnąłem się. Czyli Hansel aż tak pamiętliwa nie jest. Zadane pytanie trochę mnie zmyliło. Jakiego towarzysza ja mógłbym miec? Nigdy nie zastanawiałem się nad tym dłużej niż nad kolejnym krokiem. Hmm... Może teraz jest na to czas? ~ Spokojny? Chyba bardziej wolałbym kogoś takiego jak Hansel. A gatunek? Hmm... Tak myślę, że ryś byłby odpowiedni. Nigdy takiego nie widziałem. Tam skąd pochodzę nawet nie ma słowa określającego te stworzenia.~ Powiedziałem z uśmiechem. Kompan z charakterkiem byłby chyba dla mnie idealny. Chociaż jednego chyba już mam...
Kolejne słowa przystopowały moje zapędy z maddarą. Skoro niezbyt dobrze na nią reaguje to może lepiej dać sobie spokój. Nie powiedziałem nic. Zmiana tematu może być teraz odpowiednia. ~ Często tak pływasz? Pogoda nie wygląda na odpowiednią. ~ Powiedziałem unosząc łeb. Niebo się zachmurzyło, wiał przyjemny wiaterek bawiący się futrem, lecz o burzy nie było mowy.

: 28 kwie 2017, 1:47
autor: Mistycznooka
Pokręciła głową z pół uśmiechem na pierwszą jego odpowiedź.
– Kompan z charakterkiem ma swoje plusy i minusy. Czasem potrafi tak zaleźć za skórę że masz ochotę go udusić, wiem co mówię. – po jej słowach, rozległo się głośne i poirytowane huczenie, jakby Hansel miała właśnie zamiar kłócić się z Łowczynią o swoje racje. Zaraz po tym, zleciała z konara na brzeg, lądując idealnie przed Mistyczną i wpatrując się w nią z dużą irytacją. Smoczyca jednak całkowicie zignorowała jej bojowniczy ton hukania (bo przecież wzroku widzieć nie mogła) i skupiła się na swoim rozmówcy.
– Ryś.. W sumie przyjazne stworzenia. Ale wiesz – kompan zależy też od wewnętrznych preferencji. Na przykład mi by ryś nie pasował. Co nie oznacza że Tobie też nie powinien. Jednak jedno jest wspólne – Dobrze mieć takiego zwierzaczka przy sobie.. – mówiąc to, zwróciła łebek ku Hansel a ta złożyła skrzydła i udając iż ciepłe słowa Mistycznej nie robią na niej wrażenia, zaczęła chodzić po brzegu, przyglądając się zostawionym tutaj śladom. Kiedy zimny wiatr zaczął "atakować" ich, Mistyczna zamknęła oczy i zamruczała łagodnie. Dopiero potem dotarło do niej pytanie Voza. Delikatnie znów zwróciła łeb w jego kierunku i kiwnęła równie delikatnie głową.
– Tak. Akurat taka pogoda jest najlepsza do tego. Chociaż czasem jest niezmiernie gorąco i wtedy mam ochotę siedzieć pod wodą cały czas – Niestety moje płuca mi na to nie pozwalają.. – westchnęła ciężko. A szkoda – A Ty? Lubisz pływać? Tak ogólnie?

: 28 kwie 2017, 15:57
autor: Wirtuoz Szeptów
Zaśmiałem się widząc reakcję sowy na słowa samicy. I kto by nie chciał takiego zwierzaka... Który właśnie wyglądał jakby chciał udusić swoją właścicielkę. Zdecydownie ją polubiłem, nawet jeśli ona dalej chce mnie zabić. ~ A czy tak nie powinno być w przyjaźni? ~ Powiedziałem rozbawiony. Mogło się już wydawać, że ostatnie wydarzenia poszły w niepamięć jednak...
Kolejne słowa samicy wywołały u mnie lekkie zdziwienie. Ciekawe dlaczego nie pasowałby jej taki ryś. ~ A dlaczego ryś by ci nie pasował?~ Zapytałem w zasadzie nie oczekując odpowiedzi. Już w zasadzie nie mogłem się doczekać, aż zobaczę swojego kompana. ~ Też tak myślę. Zawsze pomoże mi w polowaniach. Jak już zaczne na nie chodzić. ~ Powiedziałem z uśmiechem, jednak wiedziałem, że samica go nie zobaczy. Chociaż ten uśmiech chyba bardziej był dla mnie.
Kolejne słowa samicy wysłuchałem w spokoju jednak ostatnie zdanie lekko mnie zawstydziło. ~ Tak ogólnie? To ja pływać nie umiem. ~ Powiedziałem zawstydzony. Chociaż nawet nie wiedziałem czy chciałem potrafić pływać. W końcu mokre futro- Bleh!

: 28 kwie 2017, 16:26
autor: Mistycznooka
– I w partnerstwie też tak jest.. – odpowiedziała, ustosunkowując się do słów Młodego. Sama coś o Tym wiedziała, chociaż zazwyczaj delikatne porachunki z jej ukochanym jak szybko się pojawiły, tak szybko znikały. Żadne z nich nie potrafiło się gniewać na siebie dłużej niż pięć uderzeń serca. Potem Vozu powrócił do tematu rysia. Smoczyca wzruszyła delikatnie barkami i odetchnęła trochę głośniej niż zwykle.
– Po prostu nie darze kotowatych sympatia. Poza tym lepiej czuje się przy latającym kompanie, który ma dobry wzrok. – sprostowała poprawiając skrzydła. Hansel zaś kroczyła wokoło, namiętnie goniąc mała dżdżownice, której przypatrywała się od dłuższego czasu. Co dżdżownica robi na plaży?!
– Tak, tak. Kompan to nieoceniona pomoc w polowaniach. Wiesz że nie musisz naparzać się ze zwierzyną sam – pokiwała twierdząco głową a zaraz potem na jej pysku wystąpił pogodny i czuły uśmiech, spowodowany wyczuwalnym w tonie zawstydzeniem – Ojj nie przejmuj się. Sama nie potrafiłam długo pływać.. Ale jest to przydatne. Na polowaniach właśnie! Jeżeli chcesz.. – tutaj przypauzowała chwilę. – To mogę Cię nauczyć.

: 28 kwie 2017, 21:19
autor: Wirtuoz Szeptów
W partnerstwie? Czyli coraz więcej wiem o pani Mistycznej... Aż sam się dziwię, że ON jeszcze nic nie powiedział. Może chce zostać ze mną sam na sam. ~ Skąd wiesz? Nie chcę być wścibski ale...~ Powiedziałem nagle urywając. Może lepiej nie pytać.
Wróciliśmy do tematu rysia... Uśmiechnąłem się słysząc jej słowa. ~ Po dzisiejszym wydarzeniu nie wiem czy ja powinienem darzyć ptaki sympatią.~ Powiedziałem pół żartem starając się mówić na tyle cicho by Hansel mnie nie usłyszała. Coraz bardziej byłem ciekawy tego jaki mój kompan będzie. Już niedługo... Kolejne słowa sprawiły, że pierwszy raz od dawna poczułem się ciepło na duchu. ~ Tak szczerze to trochę się boję wody. Wiesz futro i te sprawy.~ Powiedziałem uśmiechając się szeroko. Nie wiem to może kwestia mojej rasy? ~ Ale jeśli chcesz to mogę się przełamać.~ Powiedziałem spokojnie robiąc krok w stronę wody.

: 29 kwie 2017, 1:42
autor: Mistycznooka
Uśmiechnęła się lekko. Czyżby wyglądała jeszcze tak młodo że przypisywanie jej partnera jest dziwne? A może wygląda na taką, która partnera mieć nie powinna? Nieważne jaki czynnik, delikatnie, dziwnym trafem podbudowało ją to na duchu.. Czemu?
– Mam partnera, więc wiem. Są wzloty i upadki. Jednak partnerstwo w dużej mierze opiera się na przyjaźni. – odpowiedziała bez skrępowania. Miała już trochę księżyców na karku, nawet pisklęta były (najpewniej) w drodze, więc czym tu się peszyć i co tutaj kryć? Nie pierwsza ona i nie ostatnia. Hansel delikatnie odwróciła łebek w ich stronę, wrogo spoglądając na Mistyczna, jakby ta właśnie demonizowała ją na oczach puchatego samczyka. Ta jednak pokręciła głową.
– Na Twoim miejscu też pewnie bym nie lubiła ptactwa. Chociaż ona tylko się zgrywa, muchy nie skrzywdzi-– – głośne, poirytowane huknięcie przerwało jej wypowiedź, na co Mistyk znowu się zaśmiała. Sowa odeszła znów parę kroków, próbując namierzyć dżdżownice którą przez uwagę straciła z oczu. Kiedy zeszło na temat pływania pokręciła głową.
– Nie ma się czego bać! Jeżeli nie wierzgasz się jak opętany, Woda również będzie dla Ciebie miła! To znaczy.. będzie Cię unosić. Jeżeli chcesz, możesz trzymać mnie za ogon i oboje wejdziemy. – powiedziała, wstając na cztery łapy a w jej głosie słychać było ekscytacje pisklęcia. Zdecyduje się czy nie?

: 29 kwie 2017, 18:47
autor: Wirtuoz Szeptów
Wysłuchałem pierwszych słów smoczycy z uwagą. Tak... Miłość i przyjaźń mają ze sobą na prawdę dużo wspólnego. Na tyle, że czasem niektórzy nie widzą różnicy pomiędzy jednym, a drugim. Nie mówiąc słowa czekałem na kolejne słowa samicy zerkając ukradkiem na jej kompankę.
Reakcja sowy na kolejne słowa Mistycznej nie rozbawiły tylko wcześniej wspomnianej. Trudno mi w zasadzie było kryć uśmiech widząc tą dwójkę. Sowa po chwili zajęła się swoimi sprawami, a ja zwróciłem ślepia w stronę rozmówczyni.
Jednak jej wypowiedź jakoś specjalnie mnie do tego nie przekonała. Cofnąłem się delikatnie. Dreh ni gesaag zey hei los zofaas. Głos z nutką ironii znów rozbrzmiał mi w głowie. On stawał się powoli bezczelny. ~ Fos waan zu'u los?~ Powiedziałem to na tyle cicho, że mam nadzieję wodna mnie nie usłyszała. Pewnie uznałaby mnie za dziwaka słysząc, że rozmawiam sam ze sobą... Tym bardziej, że w jakimś dziwnym dla nie języku. Nid... Nikriin.
Przegiął sobie! Nikt mi nie będzie mówił, że jestem tchórzem! Ja mu pokaże! Bez zastanowienia złapałem za ogon samicy trzymając za samą końcówkę. Ej... Ale czy mu właśnie o to nie chodziło. Udało mu się mnie podejść. Pewnie teraz pęka ze śmiechu... Już nie mogłem raczej wrócić. Nie chciałem zrobić łowczyni przykrości. ~ Możemy spróbować. ~ Powiedziałem starając się podłapać jej ekscytacje. Jak wyszło? Pewnie Mistyczna wie najlepiej.

: 29 kwie 2017, 21:05
autor: Mistycznooka
Było w nim coś dziwnego, mimo wszystko. Ukrywał coś? A może coś go spotkało? Coś.. strasznego? Mistyczna zwróciła na to uwagę, owszem. Na pomruk pod nosem, na potok niezrozumiałych słówek. Zwróciła uwagę. Jednak nie pytała po co, dlaczego, co i jak. Samiec sprawiał wrażenie bardzo zamkniętego w sobie, więc pytania byłyby bezcelowe. Kiedy poczuła jego uścisk na ogonie, uśmiechnęła się pogodnie i zaczęła powoli iść w stronę Wody. Mimo tak paskudnej pogody, Woda była dosyć przyjemna. Hansel obserwowała ich z brzegu z zaciekawieniem a Mistyczna czując jak poziom Wody sięga powoli jej klatki piersiowej, wciąż trzymając ogon Vozuriima powiedziała bardzo łagodnie.
– Dobrze. Pierwszym punktem do dobrego pływania jest oswojenie się z wodą. Kiedy przestaniesz dotykać dna, bądź spokojny. Wyciągnij łeb do góry jednak nie za mocno by Twoje ciało się nie zatopiło. Kiedy poczujesz że woda Cię unosi, pomóż jej przebierając wolno łapami tak jakbyś biegał, jednak wolniej niż na lądzie. Oddychaj też powoli i spokojnie. Nie ma się czego bać. – zapewniła delikatnie rozluźniając uścisk ogona.

: 30 kwie 2017, 23:10
autor: Wirtuoz Szeptów
Pierwszy krok... Cofnąłem łapę czując dotyk wody na niej. Jednak postąpiłem krok dalej. Chwilę później już wszystkie łapy znajdowały się w wodzie. Powoli zacząłem się z nią oswajać. Jednak... Nie byłem zbytnio gotów na kolejny krok ale samica parła dalej, a ja coraz dalej zagłebiałem się w wodzie. Gdy dotknęła ona moje podbrzusza wzdrygnąłem się. Mistyczna z pewnością mogła to poczuć.
Kolejne kilka kroków. Woda sięgała coraz wyżej, aż poczułem, że dotyka mojego karku. Tak jak poinstruowała samica delikatnie uniosłem łeb. W zasadzie nawet nie wiem czy odruchowo mój oddech się uspokoił i zwolnił. Czułem nacisk wody na płucach. Był swojego rodzaju... przyjemny. Kolejny krok... Jednak łapa nie spotkała się z gruntem. Miałem biegać... Tak jakby... Ostatnią łapą odepchnąłen się od dna i przepłynąłem krótki kawałek.
Zacząłem przebierać łapami tak jakbym miał biegać jednak ciut wolniej. Poczułem jak odbijam wodę łapami. To uczucie było nawet miłe...

: 01 maja 2017, 1:45
autor: Mistycznooka
// Do pływania my zaraz dojdziemy XD

Kiedy Mistyczna poczuła, że samiec czuje się pewniej i sam zaczyna się ruszać w wodzie, puściła jego ogon, mimo to dalej zostawała w pobliżu. Hansel na brzegu monitorowała wszystko i nic nie wskazywało na to, że ktoś tu zaraz popłynie. Powolutku więc.
– Widzisz, chyba nie jest tak źle prawda? Skoro już zaufałeś wodzie i się na niej unosisz, to teraz spróbuj popłynąć do przodu. Będę tuż przy Tobie, nie bój się. Na samym początku po prostu tylnymi łapami postaraj się ugiąć je porządnie i odepchnąć od wody. Troszeczkę tak jak przy skakaniu. Pamiętaj również dalej o takim samym ustawieniu jak teraz, czyli głowa w górze, swobodne leżenie na wodzie bla bla.. po prostu żebyś nie poleciał w dół. I oddech.. też o nim pamiętaj. Zrób tak z dwa odepchnięcia na początek, dobrze? – poleciła po czym czekała na odpowiedź i reakcje. Jak coś to będzie ratować!

: 01 maja 2017, 14:18
autor: Wirtuoz Szeptów
//Chodziło mi o to, że ostatnią łapą wybił się jak przy skoku i poniosło go kawałek ;)

Woda po jakimś czasie stała się nawet przyjemna. Przebierając łapami unosiłem się na niej, więc w zasadzie nie utopię się. Chyba... Minęło kilka chwil przed tym jak dostałem polecenie. Odetchnąć się? Jak przy skoku? ~ Zawsze mogło być gorzej.~ Zażartowałem próbując się tym samym rozluźnić. Tak jak mówiła utrzymywałem łeb nad wodą, ciało miejąc mniej więcej w jednej linii tak by nie ciągnęło mnie w dół. Spokojny oddech... Kilka nawet. W zasadzie nie wiem sam ile się do tego szykowałem. Zastanawiałem się tylko jaki ubaw ze mnie ma Hansel i on...
No dobrze nie może to trwać wieczność. Porządnie ugiąłem tylne łapy, dokładnie jak przy skoku, po czym odepchnąłem się prostując je nagle. Jeden raz... Znalazłem się kawałek dalej. Po tym kolejny i jeszcze jeden. Najśmieszniejsze było to, że łowczyni praktycznie nie mogła ocenić jak mi idzie. No chyba, że Hansel jej o tym na swój sposób mówiła przez więź... Ciekawe co teraz.

: 02 maja 2017, 4:08
autor: Mistycznooka
Mistyczna była cierpliwa. Nie każdy musiał lubić wodę i nie każdy też musiał robić wszystkie polecenia z marszu. Hansel obserwowała wszystko pieczołowicie, ponieważ wiedziała że jeżeli Vozuriim zrobi sobie krzywdę lub co gorsza zacznie się topić to ślepota nawet nie będzie w stanie go uratować. A tak to ich umysły były połączone, "widziały" obie wszystko więc cacy.
Mistyczna sama ruszyła by być blisko Młodego. Czas na kolejne polecenia czy raczej.. Pokazania?
– Patrz na mnie. – poleciła krótko i z uśmiechem, po czym ruszyła. Smoczyca ułożyła się wygodnie na wodzie tak, by ta unosiła jej ciało, pamiętając o tym, by głowę trzymać wysoko. Kiedy była gotowa, wyciągnęła do góry lewą przednią łapę i zanurzyła w wodzie by odgarnąć wadzącą w jej obrębie wodę a tylną prawą zrobiła dokładnie to samo, odbijając się energicznie od kuli wody. Kiedy posunęła do przodu powtórzyła to tym razem z przednią prawą i lewą tylną co nadawało jej ciału swoisty rytm. Podpłynęła tak trochę by potem się zatrzymać.

: 02 maja 2017, 13:22
autor: Wirtuoz Szeptów
Uff... Sam nie sądziłem, że uda się za pierwszym razem, ale jak to mówią "głupi ma zawsze szczęście". Na razie przynejmniej nic nie wskazywało, że zacznę "pływać" po dnie, więc... wszystko chyba idzie zgodnie z planem. Odwzajemniłem uśmiech smoczycy słysząc kolejne polecenie. Ślepia skierowały się na wodną łapia nawet najmniejszy ruch. Gdy się zatrzymała uznałem, że teraz czas na mnie. Łeb dalej miałem uniesiony nad tafle wody, oddychałem spokojnie. Tak jak samica uniosłem lewą przednią łapę nad wodę by po chwili znów ją zanurzyć, odgarniając tym samym wodę za siebie. W tym samym czasie prawa tylna łapa zrobiła to samo odbijając się od wody. Wykonałem tą czynność kolejny raz tylko zmieniając łapy. Po krótkiej chwili miałem już swój rytm wykonywania tej czynności. Po kilku takich powtórzeniach zatrzymałem się czekając na kolejne polecenie.