A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 5| P: 2| A: 2
U: Pł: 1| O,A: 2| B,L,S,W,MP,Skr,Śl,M: 3| MO: 5| MA: 6
Atuty: Inteligentny, Niezdarny Wojownik, Mistyk, Utalentowany
Niech to demon trzaśnie! Warknął na siebie w myślach. Jak to możliwe, że dwa dorosłe i silne smoki spudłowały! W sumie to Cichy spudłował… on poległ w kwestii magii z kretesem. To pewnie wina treningów. Nie miał wystarczająco siły by stworzyć to co sobie wymyślił. Tyle razy sobie powtarzał… nie kombinuj, atakuj czymś prostym, broń się czymś prostym. To najczęściej pomagało osiągnąć pożądany efekt. Westchnął ciężko, ale to westchnięcie wystarczyło by demon oderwał się od ziemi. Zostawił zwłoki na ziemi by stworzyć dwa kolejne truchła. Przełknął lekko ślinę i wtedy uświadomił sobie, że jego mistrz jest w niebezpieczeństwie. Trzeba było działać i to natychmiast! W razie czego zawsze przecież mógł wezwać Zwiastuna. Zaraz… zaraz to zrobi, niech tylko ten demon oberwie i spadnie! Zacisnął zęby i zaczął obmyślać kolejne zaklęcie.
Czas pozbyć się jego skrzydeł! Chłód zmarszczył brwi i wyobraził sobie powietrzne ostrza. Już kiedyś je tworzył, więc nie powinno być aż tak trudno. Wygląd czy raczej kształt wziął od księżyca podobnego do sierpa. Taki kształt powinien przybrać podmuch powietrza, który miał zaatakować demona. Dwa sierpy, jeden za drugim, w odległości mniej więcej dwóch szponów. Najważniejsze było by podmuch był na tyle szybki by zranić. Wyobraził sobie dwa sierpowate ostrza stworzone z metalu. Niech wiatr tnie tak mocno jak one. Bez trudu powinny przejść przez mięśnie i kości. Skumulowane powietrze zaczęło wibrować w wyobraźni Chłodu. Gdyby spojrzeć pod odpowiednim kątem można by nawet dojrzeć dwa sierpowate kształty, wibrującego powietrza, w nich ukryte ostrza z czystej maddary. Chociaż ukryte to trochę nieodpowiednie słowo bo to przecież wiatr tworzył te ostrza. Miały być tak ostre i silne, że nikt nie pomyliłby takiego podmuchu z wiatrem ssącym w tornadzie, choć miały pewne wspólne cechy. Chłód zapożyczył z natury jedynie siłę wiatru, resztę musiał dodać maddarą. Wszakże w przyrodzie nie istniał chyba wiatr zdolny uciąć coś w połowie. W głowie czarodzieja takowy jednak powstał. Był bezbarwny, jak to na wiatr przystało i bez zapachowy. Odznaczał się za to chłodem. Oba ostrza miały po pół ogona długości. Były za to cienkie na około szpon. Jak przystało też na kształt sierpowatego księżyca, zwężały się ku swym końcom, a w najgrubszej części miały po około pięć szponów.
Przywódca Życia za cel obrał plecy stwora. Jako że teraz demon zbliżał się do nich, maddara smoka nie musiała pokonywać aż takich dalekich odległości. Ostrza miały przebić pancerz, skórę, mięśnie i kości demona. Ale co było najważniejsze? Oczywiście jego skrzydła! Chłodowi bardzo zależało na tym, by oba skrzydła bardzo ucierpiały w tym starciu. Ich błona powinna być przecięta, a nasada doszczętnie zniszczona. Być może przy odrobinie szczęścia nawet kręgosłupowi się oberwie. Jednak to skrzydła były głównym celem. Pocięte i niezdatne do używania.
Chłód sięgnął po maddarę, wibrowała w nim i rwała się do walki. Jakby czuła, że jest potrzebna. W końcu demon szarżował na jego nauczyciela, mistrza, wuja… Musiał mu pomóc ze wszystkich sił! Mglista maddara popłynęła wartko za plecy demona, na około pół ogona za niego i od razu powstały wietrzne ostrza. Demon poruszał się cały czas, nie było czasu do stracenia.
Czarodziej mimo szybkiego bicia serca machał miarowo skrzydłami. Nie mógł pozwolić by to wytrąciło go z uwagi podczas czarowania. Cały myślał jedynie o tym by uziemić demona i by Cichemu nic się nie stało.
Licznik słów: 537