Strona 15 z 26
: 15 kwie 2017, 18:11
autor: Mistycznooka
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
// Kurde, wiem że tak się nie robi a to zrobiłam x.x Przepraszam ;–;
Pokiwała głową na jej słowa i bez zbędnego gadania przystąpiła do działania. Delikatnie, za pomocą najpierw nosa zanalizowała zapach, jaki pozostawiał na sobie ślad. Tak jak wcześniej zwróciła uwagę, że jest to mieszanina mokrego futerka, połączona z delikatnym zapaszkiem roślin. Czyli na ten moment wiedziała że zwierzę (lub zwierzęta) jest futerkowcem i żyję pośród roślinności. Odsunęła się i zaczęła delikatnie badać ślad swoją łapą, tak jednak aby nie uszkodzić śladu. Wyglądało to na coś małego. I wilczego lub kotowatego. Czyli do tego zwierzę jest małe.. no dobrze. Mistyk miała kilka domysłów, jednak póki co były to tylko domysły. Pozostało jeszcze sprawdzić czy było to jedno zwierzę czy więcej. Znów przybiła nosem do ziemi i przy nim trzymała swój szpon by w każdym punkcie nasilenia zapachu zbadać czy jest to nowy czy jakiś stary ślad. Zwracała uwagę też na odległość w jakich każde pojedyncze odbicie się znajduje, żeby czasem nie pomylić drugiej łapy z łapą innego. Wyglądało na to, że zwierzak jest jeden. Dla pewności jednak, zaczęła szukać podobnych śladów po bokach, ostrożnie stawiając łapy by ich przypadkiem nie zdeptać i pomagając sobie wonią. Nie znalazła jednak niczego interesującego wokół śladów które już znalazła, a zawsze przecież mogła liczyć na to że w razie czego jej Mistrzyni ją poprawi.
– Jedno małe zwierzę. Kształt jest taki.. kotowaty lub wilczy. Bardziej jednak idzie w wilka, więc myślę że to szczenię, gdyż te ślady są małe. Może to być też na przykład lis, na pewno jest futrzaste i żyje wśród roślinności. – powiedziała prostując się do swojej Mistrzyni. Miała nadzieje że wykonała to zadanie dobrze..
: 15 kwie 2017, 19:41
autor: Zmierzch Gwiazd
// Nie ma sprawy, nie przejmuj się ;)
Patrzyła uważnie, jak Mistyczna sobie radzi i musiała przyznać, że miło ją zaskoczyła. Spodziewała się, że dobrze sobie poradzi, ale nie że aż tak.
– Doskonale, twoje zmysły cię nie mylą, gdybyś jednak zwróciła uwagę na rozstaw palców tego zwierzęcia, wiedziałabyś, że ślady te należą do lisa. Zapamiętaj to na przyszłość. Nie pomyliłaś się natomiast co do ilości, tylko jeden lis tędy przechodził.
Zapach nadal unosił się w powietrzu, więc łatwo było za nim podążyć, przynajmniej póki jeszcze nie zerwał się wiatr. Pogoda sprzyjała Sekretce w jej tropienie zwierzyny, należy korzystać z okazji! Ziemna nadal ją obserwowała, gotowa ją poprawić w razie potrzeby.
: 15 kwie 2017, 20:39
autor: Mistycznooka
Rozstaw palców. Zapamięta! Gorzej jednak było ze świadomością że tropią lisa.. Mistyk miała bardzo złe wspomnienia z lisami.. a szczerze to dalej miała poczucie winy przez to, że zabiła jednego z nich.
Przysiadła i odetchnęła. Wiatr zdawał się być spokojny, a zapach zwierzyny dalej unosił się w powietrzu. Dobrze, może i powinna ruszać dalej. Rozstawiła szeroko łapy i ugięła je w stawach, skrzydła docisnęła do siebie a jej ogon uniósł się delikatnie nad ziemie, tak by nie przeszkadzać. Łeb zaś skierował się ku podłożu, gdzie znajdowały się ślady lisa. Delikatnie skręciła tak, by iść obok nich by przypadkiem ich nie zepsuć i zwracała uwagę na zapach, który wydzielały ślady jednak również na ten który unosił się w powietrzu. Stanowił pewną ścieżkę, którą podążała Mistyczna. Oczywiście oprócz samego zapachu skupiała się na tym, aby iść powoli, kłaść ostrożnie łapy i o to by oddech był spokojny. Nie mógł rozpraszać jej ani być sygnałem ostrzegawczym dla lisa. Mistyczna również nadstawiła uszy. Porządnie przysłuchiwała się otoczeniu, by w razie czego usłyszeć jakiś szelest, ewentualnie tąpnięcia łapek które mogłaby wydać śledzona zwierzyna.
Cały czas była czujna, czujna też na ewentualne rady Mistrzyni.
: 23 kwie 2017, 23:17
autor: Zmierzch Gwiazd
Skinęła głową, widząc jak Mistyczna idzie obok śladów, aby ich nie zadeptać. Wodna nie mogła tego zobaczyć, ale nie szkodzi. Opoka szła w odstępie jakiegoś ogona od swojej uczennicy, bez przerwy czujnie ją obserwując. Nagle, odezwała się.
– Co zrobisz, gdy zapach nagle zniknie? Opracowałaś jakiś swój własny sposób na jego ponowne odnalezienie, czy też korzystasz z tradycyjnych metod? A może po prostu szukasz innego śladu, a obecny po prostu porzucasz?
Jak na zawołanie, zapach stał się niewyczuwalny dla nosa Wodnistej, tak jakby nigdy go tam nie było. Po prostu zniknął.
: 24 kwie 2017, 2:29
autor: Mistycznooka
Przystanęła i wyciągnęła swój nos ku górze. Co? Ale jakto... Opoka musiała chyba zaczarować powietrze, bowiem zapach znikł nagle!
– Um.. – zaczęła lekko zakłopotana całym tym zdarzeniem. Mógł być to zbieg okoliczności, Mistyk musi się też jednak przygotować na to że takie sytuacje się zdarzają. – Nigdy mi się to nie zdarzyło.. aż do teraz. Normalnie, kiedy jestem na polowaniu, pomagam sobie maddarową chmurką. Wzburzony nauczył mnie magii a ja wpadłam na pomysł, że mogę tworzyć taką która będzie informować mnie o kształtach, które pojawią się w jej obrębie. Pomaga, jednak jest tak energochłonne że nie mogę jej używać długo, muszę sobie robić przerwy. Może.. Myślę że powinnam jej teraz użyć, skoro są tropy to może z jej pomocą pójdę dalej. A Ty co robisz? Chętnie zasięgnę jakiejś rady. – wytłumaczyła grzecznie i skupiła się na powołaniu tworu – Lekka, delikatna w dotyku, ciepła, biała oraz bezwonna mgiełka, miała pojawić się cztery szpony od ciała smoczycy i otaczać jej ciało w okrąg. Położyła ją teraz na ziemi, tak aby do mózgu zostały podane informacje o kształcie śladów. Tchnęła maddare i poczuła jak twór się zmaterializował. Wiedząc że jej Mistrzyni jest zaraz obok i mogą iść, jednocześnie rozmawiać ze sobą Mistyk znów przyjęła pozycje do śledzenia – Łapy szeroko rozstawione, i ugięte. Ogon nad ziemią tak by nie przeszkadzał a skrzydła dociśnięte do ciała, łeb zaś przy ziemi, blisko śladów. Poruszała się powoli i spokojnie, ostrożnie stawiając łapy i uspokajając oddech w razie czego. Czekała też na odpowiedź Opoki i ewentualne korekty.
: 02 maja 2017, 0:14
autor: Zmierzch Gwiazd
– Warto też zataczać koła wokół miejsca, gdzie ostatnio czuło się zapach. Czasami zdarza się, że wiatr go zwieje lub inne zapachy go nieco zamaskują, dlatego też nie można od razu porzucać tropu. Twój pomysł jest dobry, jednak nie używaj tej mgiełki zbyt często, bo szybko stracisz siły i nie będziesz w stanie powalić zwierzyny. Ja, tak jak mówiłam, zataczam kręgi wokół ostatniego widzianego tropu i staram się go na nowo odnaleźć. Czasami natrafić można na nieco twardszą ziemię, gdzie gleba jest za twarda aby pozostały na niej odciski kopyt czy też łap, wtedy należy zwracać uwagę na inne ślady, jak zapach czy nawet nadgryziona trawa. Czasami taki kawałek skóry czy zdeptana trawa może nas poprowadzić prosto do zwierzyny, zapamiętaj to.
Mistyczna nie musiała długo kluczyć, bowiem już wkrótce jej mgiełka wykryła ponownie ślady tropionego liska, a zapach na nowo stał się dobrze wyczuwalny. Ale to nie wszystko. Uczennica mogła również usłyszeć cichutkie drapanie pazurków w oddali, najpewniej to tropiony lis wydawał te odgłosy. Opoka podążała krok w krok za niebieskołuską. Wygląda na to, że ich nauka zbliżała się ku końcowi.
: 02 maja 2017, 15:30
autor: Mistycznooka
Słuchała jej dokładnie. Taka porada od dużo bardziej doświadczonego łowcy jest na wagę złota, trzeba przyznać. Kiedy ta mówiła, mimo działającej mgiełki spróbowała to wypróbować. Delikatnie stawiając łapy, dalej w pozycji do śledzenia czyli łapy szeroko rozstawione jednak nie za szeroko i ugięte. Ogon nad ziemią tak by nie przeszkadzał a skrzydła dociśnięte do ciała. Łeb zaś teraz nie znajdował się stricte przy śladach lecz wędrował – raz unosił się na linię barków by próbować tam wyłapać jakikolwiek zapach a raz znów przyległ do ziemi i lustrował ją nozdrzami. Tak jak poleciła Mistrzyni, zaczęła powoli iść delikatnie i z gracją stawiać łapy na gruncie wokół tropów na które się do tej pory natknęła. Szukała twardszej ziemi, która mogła zachować inne tropy a dzięki chmurce, szukała nawet śladów nadgryzionej trawy, czy jakiś nienaturalnych kształtów które mogłyby symbolizować kępkę futra. Jej nos również poszukiwał krwi. Po dłuższej chwili jej chmurka wyłapała należyte ślady a zapach znów stał się wyczuwalny, Mistyczna dalej trwając przy śladach, zaczęła powoli kroczyć za zapachem i tropami, uspokajając swój oddech. Powoli, jednak rytmicznie stawiała łapy na podłożu, a gdy dosłyszała lekkie drapanie docisnęła się bardziej do ziemi, z uspokojonym i cichym oddechem do granic możliwości, łapy ułożyła w szpic by ewentualne kamienie czy patyki móc przesunąć aby w razie czego nie wdepnąć i nie spłoszyć lisa za wcześnie. Musiała przecież go znaleźć! Tak ustawiona i czuła również na korekty Opoki, ruszyła ku zbitku tropów – odcisków, zapachów i dźwięków.
: 03 maja 2017, 13:34
autor: Zmierzch Gwiazd
Opoka prychnęła w duchu. Mistyczna była szczwaną bestyjką, północna spodziewała się, że pójdzie jej dobrze ale nie że aż tak! Była naprawdę dumna ze swojej uczennicy która pomimo wady wzroku radziła sobie jak każdy inny łowca. Najwyraźniej kalectwo w ogóle jej nie przeszkadza, jeżeli chodzi o polowanie. W prawdzie widziała tylko jak śledzi zwierzynę, ale była pewna że w skradaniu oraz kamuflowaniu się poradziłaby sobie równie dobrze, a kto wie, może nawet lepiej?
Młódka przeszła jeszcze paręnaście ogonów, a z każdym jej krokiem dźwięki które słyszała nasilały się. W końcu, poprzez mgiełkę stworzoną z maddary poczuła lisa. Zwierzątko ryło szponami w twarde podłoże, a jego pazurki wydawały przy tym charakterystyczny dźwięk. O ile nie zauważył nie górskiej smoczycy, tak z Opoką było inaczej. Ziemista nawet nie ukrywała swojej obecności, nie skradała się. Lisek podniósł futrzasty łepek w górę i czmychnął gdy tylko jego wzrok napotkał łowczynię.
– Brawo, doskonale się spisałaś. – stwierdziła z uśmiechem na pyszczku – Pomóc ci w czymś jeszcze Mistyczna?
//Raport Śledzenie IV
: 04 maja 2017, 23:42
autor: Mistycznooka
Trochę się przestraszyła gdy usłyszała że lis zrywa się do ucieczki. Westchnęła niezadowolona, nawet nie próbując go gonić. Już miała przeprosić Opokę za swoją nieuwagę lub błąd który sprawił że lis uciekł gdy ta ją pochwaliła.. To oznaczało że jednak zrobiła wszystko jak należało! Może lis spłoszył się czymś innym? Może sama Opoka?..
– Hmm.. – zastanowiła się chwilę. Dzień jeszcze wydawał się Mistycznej długi a skoro udało jej się dorwać Mistrzynie, to czemu by nie "pomęczyć" jej jeszcze trochę? W końcu chciałaby czerpać tyle ile może od niej. Być najlepsza i przynieść jej należytą dumę. Uśmiechnęła się, wiedziała że może jeszcze poćwiczyć.
– Może poćwiczymy jeszcze to śledzenie? Chętnie dowiem się czegoś jeszcze na ten temat. – powiedziała z uśmiechem, delikatnie machając ogonem by nie motać nim z nadmiernego podekscytowania.
: 10 maja 2017, 23:38
autor: Zmierzch Gwiazd
Jak można męczyć swojego mistrza, skoro robi on wszystko z własnej, nieprzymuszonej woli? Obecność Mistycznej, tak jak jej prośby, nie sprawiały Opoce żadnego ciężaru. Cieszyła się, że Wodnista pamięta o niej, jako o swojej mistrzyni.
Na kolejną prośbę górskiej, Ziemista delikatnie poruszyła ogonem. Najwyraźniej młoda nie czuła się pewnie podczas śledzenia zwierzyny, skoro prosiła Przywódczynię o dalszą pomoc. W sumie to nie ma się co dziwić, wbrew pozorom tropienie zwierzyny nie jest wcale takie łatwe, jak się wydaje na pierwszy rzut ślepia. Skinęła delikatnie głową, czego Mistyczna niestety zobaczyć nie mogła, po czym obmyśliła sobie plan na przeprowadzenie lekcji.
– Dobrze więc. Spróbuj znaleźć jakieś ślady. I pytaj śmiało. Co chcesz wiedzieć?
: 11 maja 2017, 3:54
autor: Mistycznooka
Mistyczna pomyślała chwile nad pytaniem. Bo skoro może to czemu nie? Jeszcze dużo przed nią a Opoka zjadła na tym więcej zębów niż ona.
– Co zrobić, jeżeli jeżeli dojdę do punktu w którym przecina się kilka tropów. Jak wyczuć który z nich należy do tej zwierzyny którą tropię jeżeli jest na przykład kilka zapachów jednej zwierzyny w jednym miejscu? – spytała, po czym bardzo uważnie przysłuchała się odpowiedzi swojej Mistrzyni.
No to teraz czas wykonać pierwsze polecenie.
Skupiła się, by jej twór się nie rozmył – maddarowa chmurka – ciepła, lekka, bezbarwna i bezwonna, o gęstości nieprzeszkadzającej w ruchu, trwała pięć szpony od jej ciała, jednak dalej w takiej odległości by tworzyć wokół niej coś na kształt obręczy, która wyłapuje każdy kształt czegoś, co w nią wpadnie aby potem przekazać to do mózgu smoczycy, aby jej pomóc. Docisnęła się do ziemi, prawie szurając brzuchem o podłoże, skrzydła ciasno trzymała przy ciele, ogon delikatnie nad ziemia by nie przeszkadzał ani o nic nie zawadził a łeb opuszczony oczywiście na linii barków. Łapy rozstawiła szeroko i ugięła w stawach jednak nie za mocno. Gdy ruszyła teraz na zachód, łeb zniżyła ku ziemi i szła bardzo wolno wodząc nosem prawie po ziemi za jakąś zwierzęcą wonią, stawiając ostrożnie łapy by w nic nie wdepnąć. Przed zetknięciem się z ziemia, łapa również ostrożnie stykała się z ziemia by "wymacać" jakiś kształt chociaż to co "pokazywała" chmurka również było brane pod uwagę smoczycy. Zadowoli się jakimkolwiek śladem, byleby coś było. Co jakiś czas podnosiła łeb znów na linię barków i zaciągała powietrze zatrzymując się by być pewną że żadna woń nie unosi się na linii jej łba. Oczywiście nie zapominała też o słuchu – dokładnie nasłuchiwała otoczenia, wyczulona na jakikolwiek nienaturalny dźwięk, jaki mogła wykonać zwierzyna ruszając się lub jedząc – dosłownie cokolwiek.
: 03 cze 2017, 23:17
autor: Zmierzch Gwiazd
Opoka zastanowiła się chwilę nad pytaniem. Z doświadczenia wiedziała, że nie jest łatwo rozpoznać właściwy trop gdy się przecinają, jednak wszystko jest możliwe gdy ma się jakiś pomysł. Po prostu trzeba chcieć i być kreatywnym.
– W takiej sytuacji najbardziej pomogłaby ci ta mgiełka. Kilka śladów może się przeciąć, jednak nie każda zwierzyna podąża w tym samym kierunku. Dodatkowo, możesz sprawdzić świeżość śladów i kierować się tymi, które pod tym względem wydają się takie same. Po prostu sprawdź świeżość poprzednich śladów, po czym porównaj ją z świeżością tych które znalazłaś. Tyle powinno pomóc ci odnaleźć ten właściwy trop.
Szmaragdowe ślepia uważnie podążały za uczennicą, gdy ta starała się odnaleźć jakiś trop. Szukała długo, ale nic nie dostrzegała, ani też nie wyczuwała. Nagle, zobaczyła jak zarośla naprzeciwko niej poruszyły się wydając charakterystyczny szelest. Najwyraźniej jednak coś było w okolicy, a obecność smoczyc spłoszyła zwierzynę. Cóż, tym lepiej, będą świeże tropy i okazja do wykazania się. Szczególnie, że żadna z obecnych póki co nie wiedziała jaki gatunek będą śledzić.
: 08 cze 2017, 3:22
autor: Mistycznooka
Wysłuchała jej dokładnie po czym pokiwała głową z uśmiechem.
– Dobrze, zapamiętam. Póki co nie mam więcej pytań ale.. myślę że coś mi niedługo wpadnie do głowy. – odpowiedziała po czym, od monotonnego szukania jej uwagę zwróciła szeleszczące.. coś. Mistyczna wiedziała że nie może przegapić takiej okazji do śledzenia, dlatego też trwała w pozycji z rozstawionymi szeroko acz nie za szeroko łapami, ugiętymi dosyć znacznie aby jej chód jak i potencjalna nagła reakcja były dosyć sprężyste i energiczne, nie zapominając o mocno dociśniętych skrzydłach które tylko na chwilę rozluźniła by znów mocno przycisnąć je do boków aby nie haczyły o nic. Ogon oczywiście znajdował się delikatnie nad ziemią, nie ustawiony zbyt sztywno by w razie czego móc być dobrym "przewodnikiem" w balansie ciałem, jeżeli będzie musiała skoczyć ale by też nie plątał się pod łapami niepotrzebnie ani by niepotrzebnie nie zahaczyć o nic. Nie skradała się co prawda, ale zawczasu wolała wyciszyć swój oddech, mimo wszystko mocno zaciągając się wonią, która napływała z źródła dźwięku. Chciała zlokalizować co to za zwierzę i gdzie mogło pobiec, oczywiście, chwilę wcześniej dosyć delikatnie i zgrabnie mimo wszystko energicznie zbliżyć się do źródła szelestu. Nadstawione uszy były gotowe na kolejne dźwięki, mgiełka powołana do "życia" była gotowa na ewentualne ślady a łeb co jakiś czas przyciskał się do ziemi aby dalej starać się wyłapać woń. Co to mogło być..?
: 14 lip 2017, 21:38
autor: Zmierzch Gwiazd
– Więc gdy będziesz miała jeszcze jakieś pytania, pytaj śmiało. Postaram się odpowiedzieć jak najbardziej szczegółowo.
Pytania pytaniami, a zwierzyna zdążyła się już zapewne oddalić na znaczącą odległość. Ale to nie było najważniejsze, ważne były pozostawione przez nią ślady, a tych było wiele. Dodatkowo, wszystkie były niezwykle czytelne.
Właśnie, ślady... Mgiełko-chmurka łowczyni Wody przesłała do łebka smoczycy wiele informacji. Chociażby odcisk racicy. Drobny, delikatny, w połączeniu z nadgryzioną trawą nasuwał wnioski odnośnie gatunku zwierzęcia.
– Czy wiesz, jaki to gatunek?
Odciski biegły dalej, na północ, w kierunku przeciwnym do tego, z którego przyszły obie smoczyce. Roślinożerca po prostu uciekał byle dalej od nich.
: 25 lip 2017, 20:05
autor: Mistycznooka
Kiwnęła głową na "ok". Póki co nie miała pytań. Zastanowiła się chwilę, skoro odciski były drobne znaczyło to że zwierze jest.. No drobne. Nadgryziona trawa zaś symbolizowała to że albo ma do czynienia z wszystkożercą albo roślinożercą.
Dalej utrzymywała lekką mgiełkę, tak samo jak pozycje – rozstawione szeroko aczkolwiek nie za szeroko łapy, ugięte jednak tak aby brzuch nie szurał po ziemi, skrzydła przyciśnięte ciasno do boków by nie haczyły ale również nie dusiły, łeb obniżony, lecz co jakiś czas podnosił się by wyłapać jakąś woń na linii barków i wyżej. Ogon półsztywno uniesiony nad ziemią, by mógł w razie czego być pomocą i nie plątał się pod łapami niepotrzebnie.
– Najpewniej jest to roślinożerca lub wszystkożerca. Stawiałabym że albo sarenka albo dzik..hm.. – ostrożnie ruszyła przed siebie, starając się iść jak najbardziej wzdłuż śladów. Dzielnie nasłuchiwała czy czasem nie "dzieje się" gdzieś jakiś dźwięk odbiegający od normy, lub mogący potwierdzić któreś z założeń Mistycznej. Oczywiście też nos nie mógł jej zawieść, skupiała się na jakiejś świeżej woni, mogącej współgrać z tropami.
: 26 lip 2017, 1:39
autor: Zmierzch Gwiazd
Skinęła łbem na potwierdzenie słów łowczyni. Sekrecik miała już pewne doświadczenie w śledzeniu, dlatego nie potrzebowała aż tak bardzo pomocy Opoki. A przynajmniej nie aż tak, jak kiedyś. Teraz, to było całkiem co innego, niż wcześniej.
– Masz rację. Dziki jednak zazwyczaj ryją również w ziemi, czego sarny nie robią. Właśnie dzięki takim szczegółom my, łowcy, jesteśmy o wiele skuteczniejsi od innych smoków. Ponieważ częściej obcujemy z naturą, znamy zachowania swoich ofiar, dzięki czemu jesteśmy w stanie określić, wręcz przewidzieć, co zrobi zwierzyna.
Póki co, uczennicy szło nad wyraz dobrze. Jednak, nie wszystko szło po jej myśli. Nagle, zaczął wiać delikatny wiatr. Nie przeszkadzał aż tak bardzo w śledzeniu... Gdyby nie to, że odebrał Wodnej możliwość tropienia za pomocą woni. Zapach rozproszył się, pozostały jedynie stare, dobre, niezawodne ślady. Sarna może za niedługo się pokaże.
: 18 sie 2017, 15:22
autor: Dymiące Zgliszcza
Tiernan szukał spokojnego miejsca, takiego, by móc się skupić i wyciszyć. Z daleka od smoków. Puszcza była idealnym miejsce, w dodatku znalazł cudowną polankę. Pogoda dopisywała, nie było mu za gorąco, mimo futra. Nawet wiatr łaskawie powiał, gdy Kleryk przysiadł pod drzewem. Przyroda zawsze pomagała mu odnaleźć spokój potrzebny do treningów, zwłaszcza tak wymagających.
Postanowił zacząć od czegoś prostego, jak pierwsze nauki leczenia z Heulyn. Użył maddary by stworzyć iluzje smoka, młodego, w jego wieku z jednolicie szarymi łuskami i złotymi oczami. Smok leżał na boku, naprzeciwko Tiernana. Na jego ciele, konkretnie na łapie, powyżej łokcia, widoczne były trzy rany cięte, pozostałość po pazurach. Cięcia nie były głębokie, jednak krew zbierała się pomiędzy sąsiednimi łuskami. Tiernan obejrzał swoją iluzję, dodał do wyobrażenia wszystkie wewnętrzne elementy, by leczenie było realistyczne i wziął się do pracy.
Na krwawienie zamierzał użyć liści babki lancetowatej, iluzji, którą również stworzył w międzyczasie za pomocą magii. Dwa liście zmiażdżył w łapach, upewniając się, że puszczą sok i położył je na ranach.
– Nie denerwuj się, pomogę ci – szepnął do iluzji, choć wiedział, że i tak będzie spokojna. Iluzoryczny smok nie ruszał się, poza lekkim drżeniem zranionej łapy i unoszeniem i opadaniem piersi podczas oddychania. Odczekał dziesięć minut, aż liście babki nie nadawały się już do użytku i zdjął je. Następnie położył łapę na ramieniu smoka, powyżej rany i zaczerpnął więcej energii ze swego źródła. Energię wraz ze swą świadomością posłał ku iluzji. Najpierw przeszedł przez całe ciało smoka, oglądając całe żyły, zdrowe mięśnie, nieuszkodzone tkanki. Uczył się na pamięć układów komórek, tras, którymi płynęła krew, czuł bicie serca. Nie chciał, by w przyszłości, gdy będzie leczył prawdziwe smoki, coś poszło nie tak. Nie chciał wyrządzić żadnej szkody.
Gdy już był pewny, jak naprawić ranę, odnalazł uszkodzenie ciała swą świadomością wspomaganą przez maddarę. Odnalazł przerwane żyły, wyrwane łuski, przeciętą skórę. Skoncentrował się, wyobrażając sobie, jak drobne żyłki scalają się w jedno, jak zaczyna nimi znów płynąć krew. Przypilnował, by były drożne, by miały mocne ścianki. W jego umyśle skóra łączyła się, nie pozostawiając śladu po ranach. Łuski wskakiwały na swoje miejsce, tak samo mocne i całe, jak były przed zranieniem i na reszcie ciała. Przypilnował, by miały właściwy kształt, oraz by skóra nie była za gruba, tylko taka sama jak w tym samym miejscu na drugiej łapie iluzji. Każda tkanka, która została uszkodzona miała być naprawiona, nawet cienka warstwa tłuszczu, która smok posiadał miała być przywrócona. W wyobrażenie przelał maddarę i po chwili otworzył oczy.
Trzy cięcia zniknęły. Tiernan na wszelki wypadek wniknął jeszcze raz w ciało smoka, używając energii, upewnił się, że pod skórą też wszystko jest w porządku. Zadowolony, pozwolił sobie wrócić do swojego ciała i iluzja zniknęła.
Następna miała być trudniejsza. Tym razem Tiernan stworzył iluzję sporej wyverny, przypominającej wielkością i ogólną aparycją jedyną i niepowtarzalną Keezhekoni. Smoczyca również leżała na boku, prawym, a jej ciałem wstrząsały dreszcze. Lewe skrzydło sterczało pod dziwnym kątem, ewidentnie złamane. Złamie było otwarte, rana ciężka, skrzydło wysiało jedynie na błonach pomiędzy "palcami". Miejsce złamania znajdowało się w połowie długiej, cienkiej kości powyżej pierwszego stawu, licząc od miejsca,z którego skrzydło wyrastało. Rana obficie krwawiła, bo kość przebiła skórę, uszkodzona została także ważna żyła, doprowadzająca krew do skrzydła.
Tiernan sam stworzył iluzję, wiec nie musiał badać rany, wiedział, jak wygląda. Mimo to, położył łapę na barku smoczycy, by wniknąć do jej ciała, używając energii ze swojego. Zbadał drugie skrzydło, znów ucząc się na pamięć jego konstrukcji. Poznał układ kości, ich grubość i wypełnienie, ich kształt, zwłaszcza tej, która w drugim skrzydle była uszkodzona. Poznał trasy, którymi biegły żyły, zarówno te drobne, jak i większe, doprowadzające krew do całej kończyny. Później wycofał się, wracając do świadomości.
Zmarszczył czoło, myśląc o ziołach. Powinien użyć minimalnie trzech, więc użyje czterech, dla pewności. Użyje kwiatów dziurawca do sporządzenia naparu. Ukoi, przynajmniej częściowo, ból, który musiał być dotkliwy. Cztery jagody jałowca pomogą kości się prawidłowo zrosnąć. Z ususzonych liści jemioły zrobi gęsty napar, który podzieli na części, trzy da smoczycy do wypicia, czwartą nałoży na ranę. Pomoże to na obfite krwawienie. Napar z lawendy pomoże uspokoić pacjentkę, nieco ułatwić jej oczekiwanie na leczenie. Jedynie myślał o ziołach, nie wyobrażał sobie ich iluzji. Pamiętał, jak wyglądają, pamiętał właściwości. Gdy nadejdzie czas, będzie wiedział, jak sobie radzić.
Kładąc iluzji łapę na barku, ponownie posłał energię wgłąb jej ciała. Od razu zlokalizował ranę, już wiedząc, jak powinna wyglądać zdrowa kończyna. Najpierw wyobraził sobie, jak żyły, te większe i mniejsze, zrastają się, tworząc drożne kanaliki do przepływu krwi. Upewnił się, że będą znajdować się też na właściwych miejscach. Potem wyobraził sobie, że kość wskakuje na właściwe miejsce, scala się w jedno. Pokruszone krawędzie miały wpasować się w siebie, a w miejsce luk miały pojawić się wypełnienia identycznego rodzaju. Kość miała być mocna, nie cięższa i nie lżejsza niż jej bliźniaczka w drugim skrzydle. Szpik miał ją wypełniać, nie pozostawiając pustych miejsc. Kość miała być również osadzona w stawie, jak pierwotnie, by wpasowywać się w konstrukcję skrzydła. Każde uszkodzenie skóry miało zniknąć, nerwy miały się scalić i funkcjonować prawidłowo, przewodząc impulsy. Błona, naderwana w trakcie złamania powinna być napięta i ukrwiona, jak powinna, by skrzydło utrzymało wyverne w locie. Tiernan wlał w wyobrażenie maddarę, sprawdziwszy wcześniej czy o niczym nie zapomniał. Po wszystkim otworzył oczy.
Skrzydło wyglądało poprawnie, smoczyca wciąż lekko drżała, ale iluzja wyglądała na zdrową. Jak wcześniej, Kleryk wniknął jeszcze raz do ciała pacjentki, sprawdzając, czy wszystko poszło jak powinno. Leczenie wyglądało na udane. Zadowolony, uwolnił maddarę i iluzja zniknęła.
Samczyk był zmęczony. Podtrzymywanie iluzji kosztowało go dużo energii. Postanowił położyć się i zamknąć oczy choć na chwilę. Zdaży wrócić do domu przed zmrokiem.
: 28 sie 2017, 2:52
autor: Mistycznooka
// Zgadnij kto sobie przypomniał że się uczył x.o Przepraszam za zwłokę ;–;
Kiwnęła głową na znak że rozumie. A tutaj wiatr spłatał jej dosyć paskudnego figla. No nic, zdarza się i tak więc Mistyk musi się skupić i po prostu wrócić do starych metod. Smoczyca skupiła się, utrzymywanie mgiełki było trudne jednak starała się wkładać w nią jak najmniej maddary. Analizowała kształty i odbicia jakie pozostawiła zwierzyna. Analizując również swoją łapą, delikatnie zagłębiając szpon chciała sprawdzić czy zwierzyna jest duża a może to jakieś zagubione młode? Próbowała rozczytać z kształtów mgiełki czy odstępy między zadnimi a przednimi odbić kończyn są duże bo jeżeli tak to może zwierzę było spłoszone i przez to poruszało się szybciej? Smoczyca wypuściła prawie niesłyszalnie powietrze z nozdrzy ale zaraz skupiła się na kolejnym zaciągnięciu się zapachem. Może nie czuć samej woni zwierzyny ale może coś innego? Jakiś zapach krwi czy mokrego futra mógłby być pomocny w tej sprawie.
Smoczyca dalej skupiała się też żeby utrzymać odpowiednią pozycję – Jej łapy miały dalej być delikatnie ugięte, a wszystkie mięśnie silnie napięte, przygotowane na ewentualną reakcję. Skrzydła ułożyła przy swoich bokach mocno je przyciskając. I tak jak przy każdym treningu, zniżyła nisko łeb – tak aby nie być zbyt słyszalną kiedy tak sobie tutaj idzie i śledzi ale by lepiej i szybciej zareagować w razie jakiegoś niemiłego obrotu spraw. Jej ogon wyprostował się i uniósł półsztywno w górę, sprawiając że ciało smoczycy było proste jak linia lub strzała, jednak dalej dosyć sprężyste i gotowe do zręcznej reakcji. Starała się też utrzymać ogon jak najbardziej nieruchomo, by po drodze nie zahaczyć o nic, tak samo jak pilnowała skrzydeł. Oczywiście oddech wyciszony a łeb co jakiś czas lekko się unosił by sprawdzić czy woń nie powróciła. Smoczyca była czujna na najmniejsze dźwięki, chrumknięcia i szelesty ale próbowała mgiełką namierzyć jakieś zryte tereny.
No i oczywiście, zawsze była otwarta na propozycje czy korekty Opoki.
: 10 paź 2017, 20:09
autor: Cień Kruka
//Inny czas, nie przejmujcie się mną
Sama. Uchodźca, uciekinier. Nie było już nikogo, kto by zadbał o jej życie – musiała więc troszczyć się o nie sama. Nikt nie dostrzeże w zapadniętych bokach i odstających żebrach nic więcej, niż zapowiedź słabości, nikogo nie obchodzą pulsujące tępym bólem rany. Musiała zająć się tym na własną, poszarpaną w walce łapę.
Zatrzymała się tutaj, gdzie woń Cienia, utożsamianego teraz z zagrożeniem, była stara i słaba. Spod skrzydła, którym podtrzymywała swój niewielki dobytek, wyjęła 4/4 mięsa, uschniętego na kość, zakonserwowanego. Spojrzała na nie z żalem, wzdychając cicho.
Niewiele jej zostało. Z każdą kolejną dawką skracała swój czas. Jeśli jednak jeść przestanie, skróci go jeszcze bardziej – prawda? Zapasy na dwa posiłki drastycznie skurczyły się do zapasów na jeden, gdy wzięła pierwszy kawał do pyska, próbując rozżuć twardą strukturę chociaż na tyle, by móc połknąć. Mięso było niesmaczne i stare – ale zachowało wartości odżywcze, a na tym właśnie Feridzie zależało najbardziej.
Po wielu minutach monotonnego przeżuwania zdołała w końcu przełknąć cały swój posiłek. I bardzo dobrze – została tu już zbyt długo.
Wytarła pazury o ściółkę, a po namyśle zrobiła to również z poranioną łapą, próbując zetrzeć jak najwięcej paskudnie śmierdzącej ropy. Nie zrobiło jej się od tego lepiej, ale może zapach rany będzie mniej wyczuwalny? Zanuciła cicho, okrywając łapę i pysk iluzją maskującą obrażenia, po czym ruszyła dalej.
zt
: 02 gru 2017, 12:11
autor: Popiół Przeszłości
Adept przyleciał tu z swoją córeczką, od dawna myślał jakie pierwsze miejsce odwiedzą. Musiało być wyjątkowe i takie było. W koło pełno kolorowych kwiatów, zero kamieni, drzew, czego kolwiek w co można byłoby uderzyć, zranić. Słońce dziś pięknie świeciło jakby witało swoimi promieniami młodą istotę, którą ojciec postawił na środku polany obok na słodko pachnących białych stokrotkach. Jeśli o inne stworzenia nie było obaw dzień wcześniej Nocny zatroszczył się aby nawet jedna pszczółka tu nie przyszła. Zaiste poświęcił się, bo złapał pobliski ul i zwiał z nim aż do granicy z skalnym zakątkiem nauk. Byłoby śmiesznie jakby nauczyciel natknął się na masę pszczół razem z którymś z uczniów, ale to już ich problem. Takie mądre smoki na pewno sobie poradzą. Kto wie, może adept właśnie pomógł nauczycielowi wymyślić jakiś cudowny program nauczania. Długie płatki kwiatów ocierały się o futerko białej smoczycy jakby chciały ją ukochać i pogłaskać na własny sposób. Wszystko tu było takie kolorowe i ładne. Jak z jakiejś przepięknej bajki, jak ze snu... A samiec, jak zaczarowany gdzieś obok wpatrzony w skarb świecący na niebie, jeszcze dziękował bogom za tą chwilę, za ten wspaniały czas. Dawno obiecał, że jak dostanie dar nigdy nie spuści go z ślepi, nigdy nie przestanie o nim myśleć, nie przestanie o nim mówić, jakie to szczęście go spotkało. Że teraz płaczę, ale nie ma się czego wstydzić, bo to łzy radości i dumy z swojego skarbu. Tak jak innym słońce rozświetlało drogę, tak teraz Valeria pokaże mu prawdziwe życie, a jak nadejdzie koniec odejdzie w jej skrzydłach tak jak ona narodziła się w jego objęciach. Teraz jego wzrok opadł jak jesienny liść na malutkie ciałko które z tak wielkim zaciekawieniem oglądało krajobraz. Szponki na skrzydle Nocnego położyły się pod młodą łapką samiczki pokazując, że zawsze będzie obok nawet jeśli go zabraknie. Ta sytuacja nie wymagała słów, nawet jak ją tu niósł był taki delikatny. Sam nie widział, że to możliwe, że tak potrafi. Dopiero teraz mógł pokazać tą wielką miłość, którą od zawsze miał głęboko w swoim sercu. Chciałby przelać ją całą, by nigdy niczego nie żałować, ani księżyca, ani jednego mrugnięcia powiekami, ani jednego tchu. Nie żałował, zapewne wręcz przeciwnie, dziękował co pięć machnięć ogonem. Tak bardzo się cieszył, jak nigdy w swoim życiu. Ta mała istota dała mu najważniejszą lekcje którą nawet nauczyciel nie mógłby zadać w swoim mądrym rozumowaniu. Czarny wsunął pysk obok młodej, ale zrobił to tak cicho, że po momencie samiczka go zauważyła. I chociaż smok był czarny jak węgiel, łuski jak popiół, ślepia jak ostre sztylety, a szpony metaliczno-szare, wszystko takie... mroczne. Ale dla malucha to były najważniejsze chwilę w życiu. Te ślepia, łuski, szpony, skrzydła, głos... jak melodia zgrana w jedność. Osoba która zawszę będzie wsparciem, będzie... życiem...
: 02 gru 2017, 12:35
autor: Alia
Valeria spojrzała na pysk ojca, lekko go polizała. Położyła się opierając krótkie łapki na jego łapach. Patrzyła mu w oczy, było w tym spojrzeniu tyle uczuć. Wtuliła się w niego pyszczkiem. Bardzo go kochała, chciała być z nim jak najdłużej.