Strona 15 z 25

: 26 cze 2017, 11:17
autor: Pióro Krwi

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Usłyszawszy jego propozycję walki kiedy będę już do tego zdolna zastanowiłam się przez chwilę. Był ode mnie większy ale możliwe byłoby żebym pokonała go kiedy nauczę się wykorzystywać swoją siłę.
-Brzmi fajnie więc mi pasuje– Powiedziałam wreszcie odrywając wzrok od mięciutkich piórek samczyka. Słysząc jak mnie nazwał uśmiechnęłam się radośnie. Ładne przezwisko no prawie tak samo ładne jak płomyczek. Z roztargnienia wyrwał mnie dotyk na biodrze. Na początku miałam ochotę warknąć na tego co mnie tam dotknął ale odpuściłam. No może nie do końca bo przez dwa uderzenia serca warczałam. Spojrzałam na swoje biodro i zauważyłam tam swoje piękne znamię.
-To jest takie znamię w kształcie kwiatu lotosu Grzmotku- Odpowiedziałam mu na zadane przez niego pytanie.
-Ładne?– Spytałam ciekawa czy mu się podoba. Moja mama nie skomentowała tego odznaczenia na futerku więc musiałam się dowiedzieć czy to jest ładne czy może brzydkie.

: 26 cze 2017, 11:30
autor: Ostatnie Ogniwo
Nigdy nie widziałem smoka z kwiatem na futrze. Ciekawe czy ma on jakieś przesłanie.
Cudowny – odpowiedziałem zachwycająca się nim, szkoda że ja żadnego nie mam, zawsze to jakieś urozmaicenie.
Ktoś jeszcze taki ma twoja mama, rodzeństwo? – zapytałem zaciekawiony, szczególnie, że kwiatek był bardzo ładny.
Przez tego kwiatka mogę powiedzieć, że częściowo jesteś roślinką – uśmiechnąłem się i usiadłem się wygonie, w tym pniu było dosyć miejsca.
Twoja mama wie, że tu przyszłaś? Nie będzie cię szukać?

: 26 cze 2017, 11:46
autor: Pióro Krwi
Słysząc pochwałę znamienia uśmiechnęłam się szerzej ukazując ostrozakończone ząbki i kiełki. Kiedy zadał następne pytanie spróbowałam sobie przypomnieć czy Peste ma takie znamię. Z tego co pamiętałam to nie.
-Nie mam rodzeństwa a mamusia nie ma znamienia żadnego- Odpowiedziałam nadal się szczerząc. Słysząc jego następne słowa nie mogłam się powstrzymać i zaśmiałam się głośniej.
-Masz rację ale ty za to masz kolor ognia więc możesz być płomyczkiem- Powiedziałam radośnie patrząc mu w oczy zaciekawiona jego reakcją. Kiedy spytał o mamę mój uśmiech odrobinę zbladł. Musiałam odpowiedzieć przecież jakbym tego nie zrobiła to bym była nie miła.
-Moja mama nie wie że tu jestem bo poszłam za nią kiedy szła leczyć jakiegoś smoka. Trochę się zmęczyłam idąc za nią więc postanowiłam odpocząć tutaj i wrócić do groty przed mamą. Zapamiętałam jak tam dotrzeć– Ostatnie zdanie wypowiedziałam dumna z siebie że udało mi się zapamiętać drogę.

: 26 cze 2017, 12:17
autor: Ostatnie Ogniwo
Szkoda, że nie miała rodzeństwa, ciekawe czy w stadzie ognia są jakieś pisklaki, z którymi ma się bawić, bo samemu to tak nudno co nie? I tu kolejne słodkie przezwisko, płomyczek. Zarumieniłem się lekko, mam nadzieję, że nie było widać.
Dowiedziałem się, że samiczka wymknęła się z groty.
Ja zawsze wymykam się z groty, ale nie długo będę adeptem to już nie będę miał na to czas – wizja treningów cały czas mnie zasmucała, ale cóż nic na to nie poradzę.
Jakbyś chciała to mogę ci potem pomóc, umiem szybko biegać, a ty jesteś lekka. Wejdziesz mi na grzbiet, przytrzymam cię skrzydłami i pobiegniemy tak, żeby nikt nie zauważył, bo wiesz granice – uśmiechnąłem się plan wydawał się dobry, a tak to przynajmniej zwiedzę ziemię ognia.

: 26 cze 2017, 13:28
autor: Pióro Krwi
Spojrzałam na Grzmota z zastanowieniem kiedy to powiedział że jak zostanie adeptem to nie będzie miał czasu.
-Jeśli się postarasz to przecież udałoby ci się wszystkiego nauczyć bardzo szybko. Ja chce być chlubą mamy i mam zamiar bardzo się przy tym postarać i jak najwcześniej zostać wojowniczką- Powiedziałam lekko. Wierzyłam że uda mi się to co sobie postanowiłam i nie zamierzałam odpuszczać. Prześcignę innych z swojego stada. Zaśmiałam się w duchu. Pisklak zostanie adeptem a potem w parę księżyców dostanie pełną rangę. Śmieszne i trudne ale nie niemożliwe.
-Płomyczku twój plan się raczej nie powiedzie. Bo tak jak ja nie mogę wejść na teren ziemi tak ty nie możesz wejść na tereny mojego stada. Zostanie przecież zapach obcego stada i mogą z tego wyniknąć niemiłe konsekwencje- Stwierdziłam słysząc ten irracjonalny plan. Głupi i nie przemyślany ale braku wyobraźni to nie można mu zarzucić. Zwinęłam się wygodnie w puchatą kulkę wygodnie leżąc w środu pieńka z ogonem przytulonym do siebie.

: 26 cze 2017, 13:43
autor: Ostatnie Ogniwo
Może i miała rację, ale ja nie zamierzałem odpuścić, zawsze jest jakieś wyjście, cóż będę za nią podążać pomyślałem w duchu i uśmiechnąłem się.
No dobraaa – powiedziałem udając zawiedzonego, ciekawego czy gdybym się o nią otarł czy jej zapach przeszedłby na mnie? Obserwowałem ją chwilę zamyślony. Nastała cisza. Wyjrzałem z pnia, słońce nie długo będzie zachodzić. W oddali zauważyłem króliczka, warknąłem, a on uciekł do swojej nory. Śmieszne zwierzęta pomyślałem i wróciłem do Audrey.
Nie mogę się doczekać mojego pierwszego polowania, będę wtedy adeptem, ciekawe co uda mi się spotkać, ale znając moje szczęście coś co przyniesie sporo kłopotów. Co sądzisz o tych całych granicach, bo denerwuje mnie to, że nie mogę spotkać się, z niektórymi osobami na przykład z moim tatą. Też jest z stada ognia i nie mogę do niego pójść przez te bezsensowne granice.

: 26 cze 2017, 14:44
autor: Pióro Krwi
Uśmiechnęłam się złośliwie słysząc jego ton. Oj marny z niego aktor ale nie moja sprawa. Kiedy wychylił się z pieńka usłyszałam jak na coś warczy. Pewnie zauważył jakiegoś małego zwierzaka. Może królika? Albo lisa? Nawet fajnie byłoby zobaczyć takiego zwierzaka z bliska. Nadstawiłam uszy widząc jak ten otwiera pyszczek by coś powiedzieć.
-Ja też chciałabym wybrać się na polowanie i zawalczyć na przykład z takim demonem. A jak dla mnie granice wydają się przydatne. Bo przecież nie które stada nie są do siebie przyjaźnie nastawione- Powiedziałam lekko układając się wygodniej i ziewając. Ukazałam przez to moje ostro zakończone zęby oraz dłuższe niż normalnie kły.
-A kim jest twój tata?– Spytałam się patrząc na niego uważnie spod przymkniętych powiek. Byłam już odrobinę zmęczona więc to nic dziwnego.

: 26 cze 2017, 14:51
autor: Ostatnie Ogniwo
Mój tata to Piórko Nadziei, ostatnio raz widziałem go jak miałem chyba dwa księżyce? Opowiadał mi wtedy o waszych terenach o wulkanach m, gejzerach, to wszystko wydało się takie ekscytujące. My w ziemi mamy tylko lasy i jeziora, nic szczególnego, kiedy zna się każde drzewo na pamięć – odpowiedziałem Audrey, robiła się zmęczona, mnie też zbierał sen, w tym pieńku było tak wygodnie, ale przecież nie mogi zasnąć, bo smoczyca musiała wrócić do groty zanim uprzedzu ją mama.
Ile zajmuje taka wyprawa? Wiesz kiedy twoja mama wróci?

: 26 cze 2017, 16:18
autor: Pióro Krwi
Piórko Nadziei? Mama chyba coś o nim mówiła. A no tak! To ten łowca z ich stada o którym mówiła mama.
-Twój tata jest łowcą w moim stadzie. Może i tak jest ale za to wasze tereny są żywe i piękne- Powiedziałam i stanęłam na równe łapki. Wychyliłam się z pieńka obserwując jak złota twarz już chyli się ku zachodowi. Niedługo mama będzie wracać. Słysząc pytania płomyczka uśmiechnęłam się lekko.
-Wyprawy są tak długie jak chce uzdrowiciel a nie długo noc więc muszę już wracać- Powiedziałam i na pożegnanie liznęłam go w bok pyszczka. Szybko ruszyłam w stronę swojego domu.
-Dobrej nocy Płomyczku!– Zawołałam jeszcze na odchodnym i po chwili znikałam już w lesie.

//ZT

: 26 cze 2017, 21:01
autor: Ostatnie Ogniwo
A więc tak jak przypuszczałem tata był łowcą tak jak mama. Ciekawe może to ich łączyło? Chodzili razem na polowania? Musiałem o to kiedyś zapytać mamę.
Musiała już iść szkoda, ciekawe czy ją kiedyś zobaczę, bo nie zawsze spotyka się anioła nieprawdaż? Po chwili poczułem jak polizała mnie w pyszczek, chyba go już nigdy nie umyję, to był najpiękniejszy dzień mojego życia. Polizałem ją też i czekałem, aż wyjdzie.
Dobranoc roślinko – pożegnałem się i rozłożyłem lekko w pieńku rozmyślając nad tym co się dzisiaj stało. Kiedy przetrawiłem cały dzisiejszy dzień udałem się pomału do groty. Ach będę miał o czym opowiadać mamie.

// ZT

: 24 lip 2017, 18:44
autor: Dzika Gwiazda
Zaranna spędziła cały dzień na zwiedzaniu Dzikiej Puszczy. Złota Twarz już jakiś czas temu schowała się za horyzont, a na niebie zapaliły gwiazdy. Najwyższa pora by wracała na tereny Ziemi. Postanowiła jednak przycupnąć na chwilę na ogromnym, zwalonym pniu. Była już trochę zmęczona, a na dodatek kiszki grały jej marsza. Podniosła głowę, wpatrując się w niebo i poszukując znajomych konstelacji, które wskażą jej drogę do domu.

: 24 lip 2017, 19:21
autor: Zmora Opętanych
___Zmora właśnie o tej porze była w swoim żywiole. Za dnia nie była w formie do niczego, głównie przez promienie słońca, drażniące jej ślepia i przyprawiające ją o bóle i zawroty głowy. Teraz jednak mogła bez obaw wyjść na zewnątrz, opuścić swoją jaskinię i udać się na wyprawę, gdzieś na tereny wspólne. Dzika Puszcza wyglądała obiecująco.
___Wywernowa samica wyjątkowo zdecydowała się iść pieszo. Nie można spędzić całego życia na lataniu, bo wkrótce zapomni się o tym, jak się chodzi lub biega. Dlatego też łowczyni delikatnym, bezszelestnym krokiem przemierzała ciemne gęstwiny, obserwując dokładnie otoczenie, węsząc i nasłuchując. Jako łowca miała to już we krwi. Nawet, gdy nie była polowaniu, nie traciła czujności i stąpała bardzo ostrożnie.
___Gdy wyszła zza krzewów, dostrzegła sylwetkę młodej samicy, siedzącej na dużym, powalonym pniu drzewa. Obejrzała ją i wywnioskowała, że samica jest głodna – to było widać. Zmora normalnie nie zareagowałaby w żaden sposób, ale ponieważ po zapachu bez problemu wywnioskowała, że Nieznajoma była ze stada Ziemi, łowczyni przywołała ze swojej jaskini mięso , które pojawiło się tuż przed łapami Zarannej. Tak po prostu.

: 24 lip 2017, 20:11
autor: Dzika Gwiazda
Zaranna usłyszała, że ktoś wchodzi na polankę, na której znajdował się powalony pień. Dostrzegła niezwykła smoczycę o białym podbrzuszu i ciemnych łuskach na reszcie ciała. Adeptka nie mogła dostrzec dokładnie ich koloru, bo w mroku wydawały się czarne. Zielona niepewnie spoglądała na nieznajomą nie wiedząc czego się spodziać. Zarazem czuła na sobie taksujące spojrzenie pary lśniących, liliowych ślepi. Była gotowa poderwać się do lotu i ucieczki w każdej chwili, chociaż miała wątpliwości czy dałby radę uciec komuś takiemu. Obca zdecydowanie nie wyglądała na kogoś, kogo chciałoby się spotkać w środku ciemnego lasu.
Zaranna prawie spadła z pniaka, gdy przed jej łapami pojawiła się porcja mięsa. Było świeżutkie i pachniało jak siódme niebo, ale adeptka wciąż spoglądała na nieznajomą, uważnie obserwując jej ruchy. Dlaczego ktoś na pustkowiach nagle dzieli się z nią mięsem? Pociągnęła nosem, oprócz cudnego zapachu mięsa wciągając także zapach wskazujący na stado Cienia. Ach, czyli podarek od kogoś z sojuszniczego stada.
Dziękuję Cieniu. – powiedziała krótko. Nie znała imienia smoczycy, więc nie do końca wiedziała jak się do niej zwrócić. Położyła łapę na mięsie i zaczęła je wcinać, nie spuszczając jednak wzroku z nieznajomej, która miała w sobie coś niepokojącego, choć kusząco tajemniczego. Zaranna, chociaż jeszcze dosyć mała i młoda, szybko uporała się z mięsiwem.

: 13 sie 2017, 19:25
autor: Ukryta Intencja
Nie powinna może krążyć po terenach wspólnych aż tak głęboko zupełnie sama... ale potrafiła już szybko biegać! Nie widziała więc potrzeby by jakoś przesadnie panikować na samą myśl o podobnej podróży. Cieszyła się, że w końcu może być samodzielna. Co z tego jednak, że nadal tajniki magii i walki były dla niej obce. Złościł ją ten fakt, zwłaszcza, że w Cieniu zrobiła sobie dwóch wrogów. Może wróg to za dużo powiedziane... ale chciałaby bardzo skopać im ogony i pokazać, że jest od nich lepsza mimo iż młodsza. Jak śmieli tak ją obrazić gdy wszystkie smoki na nich patrzyły?! Na samą myśl w ślepiach zebrało jej się na płacz, ale nie zakwiliła jeszcze... Szła puszczą, aż nie dotarła do wydrążonego pnia. Przysiadła przy nim, otuliła łapy ogonem i opuściła łepek. Cóż też miała ze sobą w tej chwili począć... Dorośli z Cienia i tak poświęcali jej dużo czasu, nie chciała ich prosić o jeszcze więcej...

: 13 sie 2017, 21:31
autor: Zmierzch Gwiazd
Na szczęście lub nieszczęście Cienistej, nie była sama w okolicy Wydrążonego Pnia. Gdyby się rozglądnęła, zauważyła by zieloną sylwetkę idącą wolno w jej kierunku. Było to przypadkowe spotkanie, nie znały się przecież, nie musiały że sobą rozmawiać, ani nawet witać, jednak Ziemista nie była smoczycą unikającą kogokolwiek. Wręcz przeciwnie, zawsze podchodziła do nieznajomych, jakby ta krótkie spotkanie miało zmienić jej życie.
Zatrzymała się jakieś dwa ogony od drobnej sylwetki. Jej pokryty bliznami, oszpecony pysk odwrócił się w stronę Dirlith, natomiast sama smoczyca dopiero zauważyła młodą Cienistą. Wcześniej, nie zdawała sobie sprawy z jej obecności, pomimo dobrze rozwiniętego zmysłu wzroku. Może to wina tego, że wcześniej nie specjalnie rozglądała się dookoła?
Zbadała ją łagodnym wzrokiem szmaragdowych ślepi. Jej pozycja, wyraz pyska, ewidentnie wskazywały, że małą dręczył jakiś problem. W prawdzie nie znały się, jednak czy czasami nie łatwiej jest opowiedzieć o swoich problemach obcej osobie, która spojrzy na wszystko obiektywnie i nie będzie próbowała nas oceniać?
– Witaj. Dlaczego jesteś taka smutna? Coś cię dręczy?
Nie zadawała pytań typu "Co tutaj robisz, sama?", ponieważ wydawały jej się zbędne. Samiczka była już w wieku młodego adepta, mogła więc oddalać się od Obozu, no chyba że w Cieniu jest to inaczej postrzegane, niż u nich, w Ziemi. Co było bardzo prawdopodobne, patrząc na tradycję oraz kulturę ich sojuszników.

: 14 sie 2017, 1:31
autor: Ukryta Intencja
Samiczka dosyć długo w ogóle nie zwracała uwagi na otoczenie zbyt pochłonięta samą sobą. Nie było to zbyt mądre, ale to już kolejny raz kiedy robiła coś niezbyt roztropnego. Na upartego można było zwalić to na błędy młodości! Przysypianie na granicy, zaczepianie adeptów... tak jakby sama szukała sobie guza. Lecz robiła to niespecjalnie, a przynajmniej w swoich oczach. Westchnęła ciężko przyglądając się jak jakiś żuk idzie sobie spokojnie po większym źdźble trawy. Ciekawe czy też miał takie rozterki jak był mały. Właśnie! Czemu ona musiała być nadal taka mała. Nadąsała się teraz nie na żarty, lecz w pewnym momencie poczuła że coś ją obserwuje. Instynkt pisklęcia kazał jej brać nogi za pas i szukać kogoś kto mógłby ją ochronić. Ona jednak uniosła powoli wzrok i ledwo co zauważyła smoczycę! Ależ była zielona, na prawdę ciężko było ją ujrzeć w tej roślinności. Była też spora mimo iż nie miała najdłuższych łap wśród smoków i miała chyba swoje lata widząc pysk. Dirlilth patrzyła z początku nie ufnie i drgnęła gdy obca się odezwała. Mówiła spokojnie... dlatego też samiczka jednak nie uciekła tylko zaczęła węszyć by poczuć zapach stada nieznajomej.
-Witaj pani.– zaczęła ze swoim typowym "pani" gdy spotykała o wiele starsze smoczyce.
-Ja... boję się, że jestem za słaba dla swojego stada.– powiedziała nagle. Nie powinna tego mówić, nie powinna w ogóle rozmawiać o takich sprawach z obcym smokiem! Było jej jednak ciężko na sercu, a mama była zajęta szkoleniem jej starszego brata. Pewnie by jej pomogła, ale Dirlilth nie chciała jej przeszkadzać.

: 15 sie 2017, 0:27
autor: Zmierzch Gwiazd
Jej ogon lekko zakołysał się na boki, sama smoczyca natomiast zdecydowała się przysiąść na zadku naprzeciwko młódki. Zdecydowanie, miała już swoje księżyce, jednak nie należała do największych smoków. Jej rasa jest stosunkowo niska, zapewne młódka jeszcze ją przerośnie, tak jak zresztą wiele innych smoków zamieszkujących tereny pod barierą.
– Nie mów do mnie "pani". Nazywam się Opoka Ziemi, jednak możesz mówić do mnie po prostu Veles. Z takim imieniem się wychowywałam i z takim imieniem skonam, gdy nadejdą moje dni. A ty? Jak mogłabym się do ciebie zwracać, Córo Cienia?
Zmrużyła nieco oczy, gdy dowiedziała się o problemie dręczącym pisklę. Wiedziała jednak jak jej pomóc, to był dosyć proste, nie każdy jednak pomyślał by o takim rozwiązaniu. Uśmiechnęła się ciepło w jej kierunku, jakby chcąc dodać jej otuchy.
– Ty? Wyglądasz mi na niezwykle silną smoczycę, nigdy nie powiedziała bym, że jesteś słaba i zapewne nie tylko ja tak uważam. Trochę więcej wiary w siebie. A jeżeli ktoś tak o tobie powie... Cóż, nawet nie wiesz jak bardzo go zaskoczysz gdy pokażesz, że jest inaczej. Każdy smok jest wartościowy dla swojego stada, jednak nie każdy potrafi to zauważyć, nawet my sami. Czasami wystarczy jednak tylko nieco pracy nad sobą, doskonalenia się. Kiedyś, gdy przypomnisz sobie naszą rozmowę pomyślisz sobie "Kiedyś uważałam się za za słabą, ale teraz widzę, że po prostu jestem inna niż wszyscy, wyjątkowa." No dalej, pokaż mi, że jesteś silna! Pokaż całemu światu, że jesteś silniejsza, niż wyglądasz!
Jej ogon delikatnie wygiął się, popędził w kierunku boku Dirlith, aby delikatnie połaskotać ją, na zachętę, aby nieco rozweselić małą. Żal ściska serce gdy widzi się takie pisklęta. Powinny się bawić, być radosne, nie zamartwiać się. A przynajmniej jeszcze nie teraz.

: 15 sie 2017, 14:16
autor: Ukryta Intencja
Przyglądała się jak starsza samica podchodzi do niej jeszcze bliżej i w końcu siada naprzeciwko niej. Czy to był jakiś podstęp? Zwęziła nieznacznie powieki, ale nie powiedziała nic i nie zaczęła jeszcze uciekać. Z resztą jak niby miałaby uciec przed dorosłym smokiem. Czuła przed nimi automatyczny respekt ze względu na ich doświadczenie, wielkość i wiek. Westchnęła znów ciężko i pochyliła łepek. Ona tylko chciała się przytulić do kogoś i by ktoś jej powiedział, że jest z niej dumny. Chciała więcej czasu spędzać z drogą mamą.
Opuszczona główka jednak od razu się uniosła gdy smoczyca się przedstawiła. Dirlilth zamrugała z zaskoczeniem ślepiami nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Czuła, że starsza była z Ziemi, ale żeby od razu być jej przywódcą? Słyszała co mówiła później, o tym, że może ją nazywać swoim "prawdziwym imieniem" i, że nazwała ją córką Cienia... jednak to Opoka Ziemi obijało się teraz jak szalone po łepku pisklęcia. Mama... mama mówiła jej o tym, jak Opoka Ziemi pomogła jej podczas ataku Ognistego przywódcy. I, że niestety mama umarła i Ateral jej pozwolił wrócić. Tyle emocji ile nagromadziło się teraz w tym małym stworzonku chyba dawno nie było... zamiast starać się być jak mała dostojna dama, Dirlilth przymknęła ślepia. Po jej czarnych znamionach znajdujących się pod ślepiami zaczęły płynąć łzy. Bez ostrzeżenia rzuciła się ku miękkim łapom przywódczyni Ziemi i przytuliła do nich pyszczek płacząc.
-Dziękuje, że broniłaś moją mamusię!– krzyknęła piskliwym głosem. Zdecydowanie za dużo emocji się w niej nagromadziło, a przez kilka ostatnich księżyców nie miała ich jak wypuścić. Oto poznała w końcu panią Ziemi która nie zostawiła jej mamy.
Dopiero po dłuższej chwili się odsunęła czując niejaką ulgę. Otarła przednią łapą pyszczek mając opuszczoną głowę.
-Nazywam się Dirlilth, a moja mama to... ona miała dużo imion. Była Kapłanką Cienia, teraz zwie się Krwią Mandragory bo została Starszą.– powiedziała starając się by jej głosik wrócił do normalności.
-J... ja?– głupie pytanie ale wolała powiedzieć je na głos. W tej chwili wcale nie czuła się jak silna przedstawicielka Cienia. Chciała taka być... uczyła się przecież non stop i bez wytchnienia, ale i tak starsi adepci z niej kpili. A pani przywódczyni Sen nadal nie uważała, że Dirlilth powinna zostać Łuską. Nie wiedziała, że Sen jest po prostu zajęta... jej pisklęcy umysł podpowiadał jej, że jeszcze za mało się stara.
Słuchała co mówiła Veles, a jej czarne ślepia zaczynały się lekko mienić. Rozmowa pomagała i samiczka zaczęła wierzyć, że to co mówiła przywódczyni miało sens. "Kiedyś uważałam się za słabą, ale teraz widzę, że po prostu jestem inna niż wszyscy, wyjątkowa." Właśnie taka chciałaby być... wyjątkowa. To znaczy... chciała być jak mama, ale tego chyba nigdy nie osiągnie. A bycie wyjątkowym... to było coś wyjątkowego! Uśmiechnęła się słabo, potem nieco szczerzej i uniosła powoli łepek nieco wyżej chcąc jakoś pokazać smoczycy, że czuje się lepiej.
I wtedy nastąpił atak! Że też wszyscy tak ją atakowali... najpierw Świetlik pacnął ją noskiem w czółko by się uśmiechnęła, a teraz ten ogon. Dirlilth nie potrafiła się powstrzymać i zaczęła chichotać. Pacnęła ogon delikatnie łapą by się odsunął bo nie chciała zacząć śmiać się na całe gardło. Przecież tak nie przystało przed przywódcą!

: 16 sie 2017, 1:37
autor: Zmierzch Gwiazd
Zdecydowanie nie był to podstęp. Pomimo mijających księżyców oraz różnych przykrych wydarzeń, Veles w głębi tak naprawdę pozostała taka sama. Mało kto jednak był w stanie w obecnych czasach odkryć jej ukryte ja. Mało kto wiedział, że tak naprawdę nadal była starą, dobrą Opoką. Szczególnie najmłodsi mogli to odczuwać, gdy byli sam na sam z Ziemistą. Dirlith w tej sprawie wcale nie była wyjątkiem, smoczyca nie była w stanie przejść obok niej obojętnie, musiała jej jakoś pomóc. W szczególności, że młódka pochodziła ze stada sojuszniczego. Nic więc nie stało na drodze, aby jej pomogła. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że pisklę nie koniecznie chciało z nią rozmawiać o swoich problemach. Zrozumiała by to.
Jednak o dziwo, Cienista otworzyła się przez nią, dała upust emocjom. Veles nawet nie wiedziała, kiedy Dir wtuliła się w jej już nie tak miękkie jak dawniej futerko. Poczuła, jak cudze łzy spływają po jej sierści, włos po włosku. Nie spodziewała się takiej reakcji, dlatego na początku nie była w stanie się poruszyć, potem jednak uwolniła jedną z swoich łap, lewą, aby delikatnie pogłaskać małą po łebku. Chciała ją uspokoić w jakiś sposób.
– Nic już nie mów. To była dla mnie przyjemność, źe po tym wszystkim co twoja mamusia dla nas zrobiła, mogłam chociaż w ten sposób się jej odwdzięczyć.
Przymknęła nieco ślepia, po czym uśmiechnęła się ciepło. Jej słowa były szczerą prawdą, Veles jeszcze nigdy nie zniżyła się do tego, aby kłamać, szczególnie przed młodszymi. Ah, czasami mogło się wydawać, że tak naprawdę jest piastunką, nie łowczynią.
– A więc Heulyn została starszą i przybrała nowe imię? Cieszę się, to wielki zaszczyt zostać starszą. Zasłużyła na odpoczynek i szacunek po tym, jak przez wiele księżyców ratowała cudze życia z łap śmierci i stała na czele stada.
Nie dało się ukryć, że Ziemista darzyła uzdrowicielkę Cienia sympatią. Prawda jest taka, że to dzięki niej zdała sobie sprawę, czym tak naprawdę jest przewodniczenie stadu. Nauczyła ją również, jak dobrze rządzić, aby stado się rozwijało. Nadal miała u niej wielki dług.
– Tak, o tobie ciągle mówię.
Widziała już jakąś poprawę w samiczce, co ucieszyło ją. Podniesiony łeb już sygnalizował, że wolnymi kroczkami humorek wraca Cienistej.
Jej ogon wił się jeszcze trochę po ziemi, jakby zachęcając mała do zabawy. Wiele osób zapominało, że przywódca to nie tylko ważna persona, ale również zwykły skok, tyle że obarczony o wiele większą ilością obowiązków, niż inni.
– Mówiłaś, że uważasz się za słabą. Może mogłabym coś dla ciebie zrobić, abyś już nigdy nie mówiła o sobie w taki sposób?

: 18 sie 2017, 14:28
autor: Ukryta Intencja
Jak to stwierdziła słusznie przywódczyni Ziemi, pisklęta powinny się cieszyć i bawić, a nie zamartwiać. Czy jednak nie tyczyło się to również innych ważnych emocji? Bogowie jedni wiedzieli kiedy następnym razem młoda Dirlilth będzie miała sposobność by pokazać swoje łzy, zwłaszcza że pochodziła ze stada gdzie silny charakter był bardzo istotny. Już teraz przecież starała się pilnować, uczyć i być poważną... chociaż z tą poważną to różnie wychodziło bo nadal lubiła się bawić. Dlatego też teraz chlipała w sierść Opoki dając upust nagromadzonym emocjom. Gdyby nie ta samica tu, może Ateral by do mamy nie przyszedł? Nigdy się nie dowie. Westchnęła ciężko i odsunęła się w końcu powoli od łap łowczyni. Otarła przednią łapą pysk i spojrzała w jej doświadczone oblicze. Nikt nie mówił, że tylko Piastuni są dobrymi opiekunami piskląt, w końcu Opoka była także matką. Może po prostu sobie o tym teraz przypomniała i zamiast zmieszana odsunąć od siebie pisklę to je przygarnęła? Dirlilth nie miałaby nic przeciwko odsunięciu. Co prawda potrzebowała się przytulić, ale zimny chów też miał swoje plusy.
-Tak.– skinęła łepkiem.
-Dlatego teraz ja się tak bardzo staram. Bo chce być godna swojej mamy.– powiedziała z pisklęcym westchnięciem. Sporo przed nią pracy, ale Cień tego potrzebował. Mimo zawartego sojuszu młoda nie miała pojęcia co może mówić, a co nie. Lecz Cień cierpiał z powodu małej ilości walczących smoków.
Uśmiechnęła się lekko starając się powstrzymać ogromną chęć by nie skoczyć za ogonem Opoki. W końcu miała już wiek adepcki nie pisklęcy! Serduszko jej mocno zabiło, ale nie dała się ponieść. I tak było jej lepiej niż na początku ich spotkania.
-Wydaje mi się... że chyba źle czasem dobieram słowa jak rozmawiam z innymi smokami.– rzuciła robiąc zadumaną minkę.
-Zwracam uwagę smokom w moim wieku, a one na mnie warczą... może źle używam słów?– przekręciła łepek w bok.

/może niech będzie Mediacja? (:

: 21 sie 2017, 0:14
autor: Zmierzch Gwiazd
Nie przeszkadzało jej, że mała chlipała i przytulała się do niej. Prawda, zamieniły tylko parę słów, ale to nie znaczy że muszą być sztywne w stosunku do siebie. Ziemista miała już parę miotów, wychowała już większość z nich, wiedziała jak postępować, kiedy pisklęta są smutne. Musiała okazać Cienistej choć odrobinę ciepła, którego tak bardzo jej brakowało.
– Już widzę, że za niedługo twoja mama będzie z ciebie dumna. Z takim zapałem, dziwiła bym się, gdyby zareagowała inaczej.
Ah, zimny chów zdecydowanie nie był metodą, którą stosowała Opoka. Smoczyca wolała okazywać maluchom ciepło, miłość, a chłodne podejście do najmłodszych bez wyraźnego powodu było przez nią potępiane. Oczywiście,nie miała nic przeciwko małym karaniu piskląt, za ich wybryki, ale bez powodu z pewnością nie okazała by ani cienia chłodu.
Zastanowiła się nieco nad słowami Cienistej. Jak mogłaby jej pomóc? Nie musiała długo rozmyślać, a do łebka wpadło jej pewne rozwiązanie.
– Nie każdy smok lubi, kiedy zwraca mu się uwagę, skąd też mogą zareagować warczeniem. Ale czasami można po prostu użyć innych słów, tak jak powiedziałaś. Wystarczy zmienić jedno słowo, jedno zdanie, a reakcją rozmówcy może być całkowicie inna. Słyszałaś kiedyś o czymś takim jak mediacja? Inaczej nazywamy ją manipulacją, jak sama nazwa wskazuje jest od tego, aby za pomocą słów rozwiązywać problemy lub też manipulować innymi, przekonywać ich do swoich racji. O to ci chodzi?