A: S: 2| W: 4| Z: 3| I: 5| P: 1| A: 3
U: M,Kż,S: 1| A,O,Śl,Skr: 2| W,Pł,L,B,MP: 3| MO,MA: 5
Atuty: Szczęściarz; Niezdarny wojownik; Mistyk; Magiczny śpiew; Poświęcenie
Pac! Kasztan odbił się od metalowej, rozżarzonej kuli. Pac, pac! Teraz dwa razy na czubku głowy Lisa. Pacpacpacpacpacpacpac! Swoim kolczastym jestestwem drzewny owoc potoczył się z tego czubka w dół, niczym zdalnie sterowany dokładnie między ślepiami smoka, pod jego ochronnym talerzem – który wcale nie zmaterializował się aż tak blisko celu – pokonując calusieńką długość nosa, aby zatrzymać się na jego czubku. Tam, ze względu na lekkie podwyższenie, na moment zatrzymał się, zachwiawszy... PAC! Spadł w śnieg. A smokowi nic się nie stało... ale kto to widział, żeby komuś coś się stało od uderzenia kasztanem...?
– Eeeee... – mruknął Kruczopióry, rozdziawiając szeroko swoją paszczę w wyraźnym zaskoczeniu po ujrzeniu obrony młodego. Tego... się nie spodziewał, tak, to świetne określenie: nie spodziewał się! – Jak by to ująć... to był kiepski pomysł? – dodał po namyśle, badawczo obserwując rudego. – Odwołaj lepiej tę kulę, bo zaraz sobie krzywdę zrobisz sam! – mruknął, zmrużywszy nieco ślepia. – I nie zapominaj, że w obronie, w przeciwieństwie do ataku, finezja nie tylko nie zawsze pomaga, ale i wręcz bywa szkodliwa. Zwłaszcza kiedy ma się mało czasu – dodał i cicho westchnął. – No nic, dalej. Dawno nie próbowałeś już zaatakować, co...?
Maddarowy Lis rozpłynął się w powietrzu, wokół niego zaś pozostał jedynie wytworzony przez adepta kasztan, który pewnie będzie tam tkwił, aż i rudy odwoła swój twór. Kruczopióry potrzebował skupienia, aby... zmaterializować kolejną postać. Ale tym razem prawdopodobnie nieznaną młodemu. Powoli, spokojnie przelewał magię, zaś przed oczami Rabusia stopniowo materializowało się wyobrażenie Kruczopiórego – dorosły, a wręcz nieco podstarzały, brązowy smok o czarnych ślepiach, od którego pyska odstawały w tył cztery kolce. Reprezentował rasę drzewnych, o czym świadczyły chwytne łapy, znalazł się tuż przed rudym, dosłownie na wprost niego – i obserwował go poważnym, stanowczym spojrzeniem.
– Nazywam się Słowo Prawdy – przedstawił się maddarowy twór Kruczopiórego, skłoniwszy się. – Jakkolwiek jestem niepozorny i mogę na pierwszy rzut oka zdawać się uprzejmy, znany jestem z tego, iż wbrew imieniu, nigdy nie mówię prawdy – kontynuował, zachowując na pysku stoicki spokój. – Dlatego właśnie uchodzę za starego krętacza i manipulanta, strzeż się mnie, bo nigdy nie wiesz, co tak naprawdę chodzi mi po łbie. Nawet jeżeli myślisz, że mnie przejrzałeś... moim planem było, abyś tak pomyślał – zaznaczył, uśmiechnąwszy się zadziornie. I nagle...
Gdyby Lis przyjrzał się teraz Śmiałemu, mógłby ujrzeć na jego pysku skupienie, umysł smoka bowiem nieustannie pracował, i to nawet mimo faktu, iż twór zdawał się skończony. A wcale nie był! Maddarowy Słowo Prawdy niespodziewanie, nic stąd, ni zowąd zaczął stawać się dziwnie... szeroki. Bardzo szeroki. Bardzo, bardzo nienaturalnie szeroki, aż wreszcie rudofutry mógł spostrzec, iż brązowy smok właśnie przechodzi proces... rozmnożenia się! Tak! Oto z jednego Słowa Prawdy niespodziewanie powstały dwie sztuki, obydwie identyczne w swoim zachowaniu i gestykulacji... i mowie.
– Jak widzisz, nawet fakt, że jestem jeden, był pozorem – powiedziały idealnie równocześnie dwie kopie Słowa Prawdy, co mogło wywołać pewien dysonans. Następnie obydwaj drzewni jednocześnie, dosłownie niczym lustrzane odbicia, spokojnym, pewnym krokiem przeszli na boki Lisa, zatrzymując się jeden po lewej, drugi zaś po prawej jego stronie. Kilka razy spokojnie zamrugały, stojąc na wprost futrzastej sylwetki... Co chodziło Kruczopióremu po łbie...?
– Moc kłów i pazurów jest wielka, moc maddary jeszcze większa, ale największa moc tkwi tam, gdzie z pozoru w ogóle jej nie ma – kontynuowały magiczne twory, mówiąc spokojnym, stonowanym głosem. – Słowem często można zdziałać więcej niż ofensywną szarżą; słowem można pokonać wojownika, w ogóle z nim nie walcząc, zatrzymać twór czarodzieja, zanim ten zostanie przezeń wymyślony. Ba, mało! – niemal zakrzyknęły dwa klony, wyszczerzywszy zęby w uśmiechu. – Po prostu wojownik lub po prostu mag może kierować tylko swoją mocą. Ten, który wprawnie włada słowem, może kierować przeciwko sobie moc innych wedle uznania. On nie potrzebuje własnych umiejętności... gdyż jego artylerię stanowią pozostałe smoki. I kiedy one będą się wzajemnie wyżynać, władający słowem pozostanie na boku, obserwując, jak realizuje swój haniebny cel...
Słowo Prawdy przestał mówić... zaś skupienie na twarzy Kruczopiórego stało się jeszcze większe niż poprzednio. Czyżby...? Lis znów mógł obserwować, jak kopie nienaturalnie rozszerzają się... i po chwili drzewny występował już nie w dwóch, a w czterech sztukach! Kiedy dwie z nich pozostały na swoich miejscach, dwie kolejne przeszły na nowe pozycje, jedna przed łeb, druga zaś za ogon smoka. Wszystkie stały teraz na baczność, niczym klony... którymi właściwie były! Cztery pary czarnych ślepi pozostawały wlepione w rudofutrego, wyrażając swoim spojrzeniem wyjątkową pewność siebie, a wręcz buńczuczność. Tak,poczwórny Słowo Prawdy zdawał się zadziwiająco przekonany o swojej własnej wielkości.
– Nie żebyś mnie źle zrozumiał; słowem można wyrządzić wiele złego, ale można też uczynić wiele dobrego – kontynuowały naraz wszystkie kopie. – Inteligentnie użyte, równie dobrze jak doprowadzić do wojny, może zaprowadzić pokój, może kierować dobrych przeciw dobrym... ale i dobrych przeciw złym, jednocząc ich w realizacji wspólnego celu – zaznaczyły Słowa Prawdy. – Tylko od ciebie zależy, jak będziesz słowa wykorzystywał... i czy dasz się wykorzystać słowom innych – zakończyły kopie, po czym zamknęły ślepia. Trwały przez chwilę jeszcze w milczeniu, aż...
– To tylko była dodatkowa nauka na boku, ale nauka ważniejsza być może od tej całej nauki magii – podkreśliły klony, kilkakrotnie mrugnąwszy. – Teraz powróćmy do zasadniczego wątku, a więc... zaatakuj mnie! – zakrzyknęły, nagle wyszczerzywszy swoje zęby w szelmowskim uśmiechu. – Zaatakuj mnie wszystkiego naraz!
Licznik słów: 877
"To ... uzależnia, przyznaję. Jest jak upojne ziele, którego w każdej chwili chcesz więcej i więcej, niekoniecznie potrafiąc to pragnienie zatrzymać. Ale ja nie chcę go zatrzymywać" – Kruczopióry
Do woli uczę i pomagam wszystkim smokom oprócz tych, których Kruczopióry nie lubi (a te, których nie lubi, o tym wiedzą).
Żetony: 2 x złoty (wrzesień, listopad), 3 x srebrny (MG czerwiec, wrzesień, grudzień)
Szczęściarz: W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Niezdarny wojownik: Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.
Mistyk: Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. (ostatnie użycie w świątyni: 4 lipca)
Magiczny śpiew: Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.
Poświęcenie: Raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej. Musi jednak określić użycie atutu przed atakiem.
Kruczopióry by: Szydzia Lisia Szkarłat Szydzia2 Młody Niewidoczek