Strona 14 z 37

: 28 sie 2015, 23:42
autor: Dynamika Ostrza

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Długo jednak nie poleżała. Bo przewróciła się jeszcze na drugi bok a następnie podniosła się na cztery łapy.
Hahah. Można. Jak ma się miękkie ciepłe futerko! – Odpowiedziała, uśmiechając się szczerze, wesoło. Cóż, smutna prawda. Pokiereszowane łuski mogły pasować do tulenia... może innym smokom pokrytym łuskami? Chociaż? Może gdyby Kra posiedział trochę w słońcu mógłby służyć za grzejnik. Przestawiła jedną tylną łapkę gdy ten pacnął ją ogonem.
Tak ci się t.ulić nagle zachciało? – Zapytała, z humorem. No, bo to było jednak coś w rodzaju t.ul-ataku. Mało nie oberwała w szczękę tak gwałtownie się podniósł żeby ją przytulić. Czy to było dziwne? Może jej futerko aż tak zachęcało do tulenia.
Prawie się wystraszyłam! – Dodała, szczerząc kiełki.
Gdy ten wszedł na drzewo, na początku śledziła go wzrokiem, a potem podeszła do tego samego drzewa, objęła je łapkami i zaczęła się wspinać, podciągając się do góry. Aż weszła na pierwszy konar. A później to już przeskakiwała lub przechodziła na wyższe, aż znalazła się na gałęzi ponad Kravsaxem.
A następnie wychyliła się, zawijając jedynie ogon wokół gałęzi dla bezpieczeństwa. Właściwie, pochyliła się na tyle że zaledwie parę centymetrów dzieliło koniec jej nosa od czoła Kry który leżał sobie smętnie nad gałęzi pod nią. I wtedy dmuchnęła na niego ciepłym powietrzem.
Co taki smutny? – Zapytała, jej ton głosu był niezmiennie wesoły i beztroski. Czyżby za dużo sielanki miała w stadzie?

: 29 sie 2015, 22:04
autor: Wirtuoz Iluzji
Gdyby nad głową Krav unosiła się bańka, to równo z pytaniem dlaczego jest smutny pękła by z cichym; "pop!" Odsunął łeb o kilka łusek. Wisiała do góry nogami. Spojrzał w górę, i nagle polizał ją w nos, a dokładniej w miejsce między dziurkami nosa. Zrobił to tak niespodziewanie i szybko że raczej, nie zdążyłaby się cofnąć. Uśmiechnął się chytrze, i położył łeb na gałęzi. Pomyślał chwilę i wstał. Wczepił się przednimi łapami w gałąź na której wisiała Alyss. Jednym płynnym ruchem pociągnął się i wlazł na tą "półkę". Mimowolnie, tak jak w Lesie z Nixlunem, stworzył sobie liściaste leże. Czyli nabierał gałęzi, liści i innych potrzebnych materiałów, tworząc sobie, leże miedzy gałęziami. Maddarą scalił gałęzie dla wytrzymałości i legnał w mięciutkich liściach. Wstał jeszcze na chwilę i wyciął sobie miejsce by słońce wpadło prze liście, prosto na jego leże. Uśmiechnął się słodko. Było tu ciepło i wygodniej niż tam w dole.

: 30 sie 2015, 16:52
autor: Dynamika Ostrza
Uśmiechnięta wisiała do góry nogami trzymając się gałęzi nad nią, gdy nagle Kra odwrócił łeb i nagle, nim zdążyła zareagować, polizał ją po nosie. Zamrugała ślepkami zdziwiona. W końcu potrząsnęła lekko łebkiem i uśmiechnęła się szeroko, psotnie, pokazując kiełki.
Podciągnęła się trochę na gałęzi i wróciła do siedzenia na niej, zamiast zwisania z niej. Nie spodziewała się jednak, że Krav postanowi się podnieść i wleźć wyżej za nią, z dużo większą łatwością, niż wspinanie przychodziło jej.
Patrzyła przez chwilę w ciszy jak cienisty robi sobie "legowisko" z liści, by zaraz po jego ukończeniu się na nim znowu położyć. To było trochę nudne, jeśli miała być szczera. Najpierw leżał na ziemi, później na gałęzi, teraz na liściach. Przynajmniej zmieniał miejsce leżenia co jakiś czas. Ale ciągle, kto by tyle leżał. Czyżby był aż tak wykończony tą magią którą zafundował im na wejściu?
Podeszła do niego po gałęzi i pochyliła się nad nim.
Tylko leżysz... – Skomentowała, uginając łapki i podnosząc ogon do poziomu jej grzbietu, opuszczając łebek niczym do skoku... a następnie skoczyła nad nim, traktując go jako żywą przeszkodę do skoków. I wylądowała na trochę niższej gałęzi kawałek dalej. A raczej chciała wylądować. Bo przednie łapki jej się pośliznęły i już by zleciała, gdyby instynktownie nie zawinęła ogona wokół tej gałęzi nim zdążyła ona uciec z jej zasiegu. I kostny wyrostek na końcu jej ogona wbił się w korę drzewa, a nawet trochę w drewno, niczym kotwica.
Przez to mała zawisła na ogonie, co bynajmniej wygodne nie było. Musiała się rozbujać i chwycić przednimi łapkami gałęzi, zatapiając szpony w korze, by móc się na nią w końcu wdrapać. Ale nie mogła odwinąć ogona. Kostny wyrostek utknął w drewnie. Złapała koniec ogona w łapki i zaczęła ciągnąć, ale tym razem chyba wszedł za głęboko. Tym razem? Tak, to nie pierwszy raz kiedy bawiła się w łażenie po drzewach z takim skutkiem.
Eech... – Jęknęła, bezskutecznie siłując się z zaklinowanym w drewnie "ostrzem" na jej ogonie...

: 30 sie 2015, 18:09
autor: Wirtuoz Iluzji
Krav obserwował poczynania Alyss po drzewoe. Nie przeszkadzało mu że nad nim przeskoczyła. Było mu to obojętne, do chwili jeżeli by go nadepnęła. Patrzył jak leci i że ślizguje się z podpórki. Na jego pyszku wykwitł mały uśmieszek. Jej ogon wbił się w drewno, a ta teraz biedaczynka zwisała głową w dół, a potem zaczęła się siłować z problemem. Krav podszedł cicho do niej, przeskakując na jej gałąź z gracją. Delikatnym ruchem łapy odsunął ją trochę w bok. Zaczął mocno zdrapywać korę dookoła miejsca uwięzienia. Gdy było już czyste, maddarą stworzył coś jak szpon tylko taki który rozwiera. Kamienny, matowy bardzo twardy, z dłuższymi kijkami do trzymania. Delikatnie wsadził gp wgłąb, by nie uderzyć ogona Alyss. Potem silnym ruchem łapy nacisnął rozwieracz, a drugą łapą lekko skręcił czubek ogona i weyjąl z pułapki. Drewno z cichym trzaskiem wróciło na swoje miejsce. To Krav zabrał twór. Obrócił łeb do Alyss i uśmiechnął się. "Nic na siłę." Mówił jego wzrok. Zapraszającym gestem swojego ogona, wskazał stworzone leże. Może zaśnie i przestanie wpadać w kłopoty.

: 30 sie 2015, 19:41
autor: Dynamika Ostrza
Jeszcze chwilę siłowała się z ogonem, nawet nie zwracając uwagi że Kravsax podniósł się i zamierzał jej pomóc... dopóki oczywiście nie wskoczył na gałąź na której siedziała i swoim ciężarem nie wywołał jej wstrząsu. Wtedy uniosła łebek i spojrzała na niego, jednak jej ślepia nie błagały o pomoc jak mogłoby się wydawać, że w takiej sytuacji powinny. No, po prostu przyjęła do wiadomości jego obecność. Nawet wydawała się nieco zdziwiona kiedy ten swoimi czynami wyraźnie potwierdził, że chce jej pomóc.
Nie utrudniała mu jednak tego i pozwoliła mu się tym zająć. Gdy zaś jej ogon był już uwolniony z drzewnej pułapki, odwinęła go całego z gałęzi i uśmiechnęła się szczerze do cienistego.
Dziękuję! – Podziękowała mu radośnie. Wolna już końcówka ogona merdała szybko, wyrażając przepełniającą małą energię. Spojrzała w stronę wskazaną przez Krę, na leże z liści. Pokiwała łebkiem.
Niee, nie chce mi się spać... o! Może się w coś pobawimy? Zejdziemy z tego drzewa i pościgamy się? O, albo pościgamy się w powietrzu? – Zaczęła sypać propozycjami zabaw. Nie chciało jej się leżeć i nic nie robić...

: 30 sie 2015, 23:21
autor: Wirtuoz Iluzji
Pobawić się? Och naprawdę?
No nie wiem, nie wiem... – Zaczął. – ...czy masz szansę mnie dogonić!
Wystrzelił po gałęziach, w dół skacząc jak na drzewnego przystało. Szybko znalazł się na dole i zaczął biec w strone jednego odległego drzewa. Nie patrzył za siebie czy biegnie za nim. Chciała się ścigać niech biegnie! Łapy leciały w powietrzu i raczej biegł jak lampart niźli smok. O ile smoki znają tego kota. Biegł naprzód lekko, i z gracją. Ciekawe jak radziła sobie Alyss. Po drodze odbijał patyczki leżące na ziemi ogonem za siebie, z myślą spowolnienia jej.

: 31 sie 2015, 11:07
autor: Dynamika Ostrza
Gdy ten zaczął tym całym "no nie wiem, nie wiem" mała już chciała go poczęstować widokiem szklistych pisklęcych oczek któremu nie da się odmówić, ale okazało się że to jednak nie będzie konieczne – bo wtedy Kra wziął ją z zaskoczenia i sam pierwszy zeskoczył z drzewa i zaczął pędzić gdzieś w dal. Oczywiście różowofutra samiczka nie pozostała mu dłużna. Zeskoczyła po gałęziach, nieco jednak ostrożniej, przez co straciła trochę czasu względem swego przeciwnika w wyścigu.
Gdy jednak znalazła się na ziemi natychmiast ugięła łapy, już z nawyku dociskając skrzydła do boków ciała i ruszyła, opuszczając lekko głowę, by ta nie stawiała większego oporu opływającemu ją powietrzu niż potrzeba. Pierwsze parę ogonów odległości przebyła rozpędzając się, przebierając łapami coraz szybciej i szybciej, na początku przechodząc z truchtu, do kłusu, a potem po jakimś czasie z kłusu do galopu. Wtedy jej łapy dotykały ziemi jedynie na bardzo krótko, by się odepchnąć i biec z jak największą prędkością. Kontrolowała równowagę podczas biegu manewrując swoim długim ogonem. Patrzyła się przy tym cały czas do przodu, na oddalający się zad Krava, biegnącego przed nią.
Nie no, w takim tempie to ona raczej nie wygra! Musiała przyspieszyć. Postarała się biec jeszcze szybciej, intensywniej przebierając łapami, przy każdym odbiciu się od ziemi wyciągając jeszcze szyję w przód, przy każdym podparciu zginając kręgosłup w łuk i napinając mięśnie w tylnych łapach by kolejne odbicie było jeszcze silniejsze. Wiatr owiewał ją ze wszystkich stron, mierzwiąc jej krótkie futerko, łapy zaś, ciągle intensywnie pracujące, zaczynały palić ją niczym żywym ogniem. Ale nie poddawała się i biegła dalej, otwierając pyszczek by móc łapać jeszcze większe hausty powietrza i móc lepiej dotlenić organizm podczas biegu. I dalej przebierała łapkami, gdyby wiatr nie świstał jej tak w uszach słyszałaby dudnienie swych łap o podłoże. Zaczęła powoli zmniejszać odległość pomiędzy sobą, a Kravsaxem. Powoli, ale skutecznie. Nie miała zamiaru przegrać, a co! Przez chwilę zapomnienia prawie rozłożyła skrzydła, opamiętała się jednak i z powrotem je złożyła by nie wytrącić się z równowagi w biegu. Wypełniała ją dziwna energia, była radosna z samego faktu wysiłku fizycznego. Aż chciało jej się krzyczeć „Yaaaay!”. Ale z drugiej strony gdy już zaczęła zrównywać się w biegu z większym od siebie smokiem zaczęło jej brakować tchu, mimo iż łapała powietrze całymi haustami w rozwartą paszczę...

: 06 wrz 2015, 0:01
autor: Wirtuoz Iluzji
Krav obejrzał się raz czy dwa za siebie patrząc na odległość dzieląca jego i Alyss. O dziwo ta mała smoczyca była dosyć niezła w bieganiu. Jednak najkoszmarniejszy błąd zrobiła kiedy zaczęła chwytać powietrze ustami.
Biegnąc dalej samczyk wybijał z ziemi kamyczki, patyczki, i inne luźne rzeczy porozrzucane w trawach. Być może jedna może dwie sztuki czegoś takiego do niej trafią. I chociaż był to kant to jemu to nie będzie przeszkadzać. Wręcz przeciwnie. Będzie skakał z radości jeżeli mu się uda trafić w ten ruchomy cel. Teraz jednak skupił już się na biegu i energicznymi ruchami ogona na boki. Nie mógł przegrać! Może był przewrażliwiony? Kto wie...

: 06 wrz 2015, 11:45
autor: Dynamika Ostrza
Alyssa, biegnąc z całych sił, z rozdziawioną paszczą, by łapać powietrze całymi haustami, zupełnie nie przewidziała że Krav może zacząć kantować. I kiedy biegnąc zaczął wyrzucać w górę ziemię i kamyki tak, że zaczęły o nią uderzać, a jeden nawet wpadł jej do pyska, spowolniła bieg, żeby się od niego oddalić i wypluła kamień.
Heej! To nie fair, rzucasz na mnie kamieniami! – Krzyknęła za cienistym, ponownie przyspieszając, jednak już nie miała szans wygrać, Krav nieubłagalnie zbliżał się do tego drzewa do którego najwyraźniej się ścigali. Ale może jednak? Zmieniła nieco styl biegu, teraz odbijając się jak najmocniej tylnymi łapami po podparciu się na jednej przedniej, a potem drugiej, tak że praktycznie biegła susami – jej łapy dotykały ziemi jedynie przez malutką część czasu w całym cyklu biegu. No i nie biegła już tuż za Kravsaxem, próbowała obrać trasę bardziej po łuku, co wydłużało trasę, ale sprawiało że nie mógł jej sypać piachem w pysk. Przyspieszyła tak bardzo jak tylko mogła, z całych sił, łapiąc desperacko hausty powietrza by uzupełniać stale paliwo dla mięśni, jakim był tlen. I powoli zaczęła zrównywać się z Krą, a na koniec od boku wskoczyła przed cienistego, tuż przed tym aż dobiegli do drzewa i dała ostatniego susa, też, jak na ironię, tylnymi łapami wyrywając przy tym ziemię i kamyczki i wyrzucając je w górę. Niech ma. Jak ją tak traktował tooo... dobrze mu tak.
I w ten sposób doskoczyła do drzewa, łapiąc szponami przednich łap za korę.
Yaaah! Wygrałam! – Z gardła różowofutrej wydostał się radosny okrzyk zwycięstwa. Pierwsza, nawet mimo tego że oszukiwał. A ze swoim młodszym braciszkiem to zawsze przegrywała w wyścigach...

: 06 wrz 2015, 16:30
autor: Wirtuoz Iluzji
Alyss go wyprzedziła mimo jego kantów. Nie dziwił się. Jedynie gdy doczłapał do drzewa, uśmiechnął się do niej. Zmęczył się tą bieganiną. Położył się na ziemi, grzejąc łuski. Szybko się nagrzał, bo miał czarne łuski, które łaknęły wszystkie kolory co do jednego. Zwinął się w okrąg, zostawiając miejsce w środku. Kto wie może Alyss, zechce się pogrzać? Odwrócił łeb ku niej i znowu się uśmiechnął. Różowa wojowniczka. Stukał ogonem o ziemię w akcie, małego zniecierpliwienia. Słońce grzało, a Krav mimo usilnych prób niezasypiania zasypiał powoli, kołysany do snu szumem liści i wiatru. Melodyjna krzątanina owadów, skrzypiące gałęzie drzew. Jego własny oddech, i gdzieś tam obok przyspieszone oddychanie Alyss. Przymrużył oczy, i zaczął trochę rozmyślać. Tak zalany słońcem, powoli usnął, chrapiąc cichutko. Poruszył ostatni raz ogonem w śnie. Zaraz ten zamarł i ogarnęły go objęcia Morfeusza. Pewnie przy mocniejszym ruchy czegoś z zewnątrz się obudzi, ale dalej będzie udawał że śpi.

: 08 wrz 2015, 22:21
autor: Dynamika Ostrza
Samiczka obróciła się w stronę, z której miał dobiec Kra, tylko po to by zobaczyć jak ten kładzie się na ziemi, żeby znów zasnąć.
No naprawdę? Ileż to można spać? Jest dzień, czas wstawać! Potrząsnęła łebkiem. Jeszcze ona go obudzi!
Podeszła do niego, a następnie weszła na jego bok, najpierw przednimi łapami, później tylnymi... i nie był on zbyt stabilną platformą do stania więc dla zachowania równowagi rozłożyła skrzydła. Ciągle była sporo mniejsza od niego, ale nie na tyle mała żeby sobie po nim chodzić jak po zwykłej podłodze.
Heej, co tak śpisz? – Zawołała mu do ucha pochylając łebek. Ale ten chyba się nie budził. Albo udawał ze śpi. Tak czy siak, zero sukcesu. W dodatku łapka jej się ześliznęła z jego boku i mała upadła... prosto na niego. W sumie był nawet przyjemnie ciepły. Gdyby tylko nie te twarde łuski nawet miło by było się w niego wtulić...
Sturlała się z niego na miękką trawę i westchnęła, leżąc na boku. No niech mu będzie...
odpocznie. I tak robiło się już ciemno, złota twarz niknęła za horyzontem.
Młoda samiczka ułożyła wygodnie łebek w trawie i przymknęła ślepia...

: 08 wrz 2015, 22:55
autor: Wirtuoz Iluzji
Krav spał sobie smacznie, pomimo działań Alyss. Dłuższą chwilę po zapadnięciu całkowitych ciemności otworzył oboje oczu na raz. Wraz z tym w górę uniosła się nikła strużka czerwonego światła. Jedna z ciekawych genetycznych urozmaiceń Kravsaxa. Oczy w ciemnościach mu świeciły. Słabo, ale jednak. Ziewnął bezgłośnie ukazując rząd białych zębów. Fosforyzujących zębów. Świecących na biało. W sumie sam sie o tym dopiero dowiedział po wycieczce w jaskini razem z Sombre. Odwrócił łeb w stronę Alyss. Spała. Niemożliwe. Ta mała kulka spała. Podszedł bezszelestnie do niej. Albo świetnie udaje, albo naprawdę śpi. Położył się obok wspierając na lewej łapie. Prawą zaczął ją delikatnie czesać. Przeczesywał miękkie futerko, długimi lekkimi ruchami tak by jej nie zbudzić.

: 10 wrz 2015, 21:10
autor: Dynamika Ostrza
Nie miał za dużo do podchodzenia, bo Alyss usnęła tuż za jego grzbietem Ale nie ważne. Nie udawała że śpi. Odpoczywając w końcu przymknęła oczy i nim zapadła całkowita ciemność zdążyła już zasnąć. Nie spała jednak zbyt głęboko. Co prawda nie od razu obudziła się, gdy ten zaczął przeczesywać jej futerko, jednak zakłóciło to jej sen i po kilku chwilach podniosła powieki, które wydawały się ciężkie. No, bo zwykle była dziennym stworzeniem – w dzień szalała, a nocą, spała, próbując w swoich ruchliwych snach unikać rozwalającej się na legowisku matki, która podczas snu zapominała że ktoś leży koło niej.
Ziewnęła, otwierając szeroko pysk i wydając przy tym charakterystyczny dla tejże czynności dźwięk.
Gdy trochę ochłonęła po śnie uniosła łebek do góry i spojrzała w stronę Kravsaxa. Przekrzywiła łebek i mimowolnie otworzyła lekko pyszczek. Przecież... jego oczy świeciły. I to tak na czerwono. Trochę strasznie – pomyślała. Ale przecież nie powiedziałaby mu że prawie ją przestraszył nie? Ciągle jednak patrzyła w zaskoczeniu i zdziwieniu w ślepia Koszmarnego, wyjątkowo, nie poruszając się.

: 13 wrz 2015, 10:08
autor: Wirtuoz Iluzji
Obserwował ruchy Alyss. Nie dość że albo on ja obudził, albo ona sama wstała, to jeszcze zaczęła się na niego gapić jakby nigdy nie widziała, świecących oczu u smoka. No w sumie była to rzadka cecha genów, ale to jego wina? Wyszczerzył się trochę, barwiąc powietrze białym blaskiem z zębów. Zamknął jednak szybko paszczę. Dalej czesał jej futro. Było bardzo miękkie. Powoli ruch jego łapy zwalniał, bo ta ciągle się na niego gapiła, z tym otwartym pyszczkiem. Wyglądało to dosyć śmiesznie.
Dlaczego tak się na mnie patrzysz? – Spytał. Oczywiście wiedział dlaczego tylko chciał usłyszeć jaką opinię na taki temat ma ta mała smoczyca. Może jest to dla niej zbyt specyficzny widok i się odsunie? A może przyjrzy się bliżej temu zjawisku. Tylko niech go nie pyta jak on to robi. Bo on.
Nie wie.

: 18 wrz 2015, 19:21
autor: Dynamika Ostrza
Zamrugała oczyma, potrząsnęła głową i roześmiała się wesoło. Pewnie dobrze sobie wyobrażała jak musiała wtedy wyglądać.
Hehe, zdziwiłam się. Oczy ci się świecą... i zęby! Znowu kombinujesz magią żeby mnie nastraszyć? – Uniosła łuk brwiowy, obdarzając go podejrzliwym wzrokiem, po uśmieszku na jej pysku widać jednak było że nie jest na niego zła, czy też wystraszona.
Dopiero po chwili dotarł do niej dodatkowy bodziec. Obróciła głowę patrząc na łapę Kravsaxa która gładziła jej futro.
To było nawet miłe uczucie. Uśmiechnęła się do cienistego
Aż takie mam miłe futerko? – Zapytała żartobliwie. No, lepiej żeby potwierdził. Oczywiście że jej futerko było milutkie i puszyste. Śmiałby ktoś powiedzieć że nie!

: 19 wrz 2015, 23:23
autor: Wirtuoz Iluzji
Obserwował sobie jak Alyss się wierci. Potem wysłuchał to co ma do powiedzenia i dłuższą chwilę nic nie mówił. Potem jednak odezwał się jakby wyrwany z transu.
Nie, to akurat nie ja. To mam po rodzicach. – Uśmiechnął się. Potem minęła kolejna chwila, potem ona coś powiedziała, potem znowu cisza. Aż w końcu się odezwał.
Nie, twoje futro nie jest miękkie... Powiedział z poważną miną. – ...jest tylko najbardziej milszym futerkiem na świecie. – Dodał, szeroko się uśmiechając.

: 21 wrz 2015, 18:13
autor: Dynamika Ostrza
Oo... a kim są twoi rodzice? nie widziałam jeszcze nigdy żadnego smoka któremu by się oczy czy zęby świeciły... chociaż, mój brat ma niebieskie zęby, a to też oryginalne! – Zapytała, kończąc wypowiedź radosnym chichotem
Gdy powiedział zaś że jej futerko nie jest miękkie... cóż, mina jej trochę skwaśniała, a lewy łuk brwiowy uniósł się nieznacznie, jakby w niedowierzaniu że on... że on właśnie śmiał zaprzeczać miękkości jej futerka?! Dopiero po pełnej napięcia chwili ciszy Krav naprawił to co mogło być jego błędem, twierdząc że jej futerko jest najmilsze na świecie. Słysząc to uśmiechnęła się szeroko, gwałtownie się podniosła, wyślizgując się spod jego łapy ugięła łapy do skoku ii...
Rzuciła się na niego, obejmując jego szyję łapkami i ocierając się o nią swoim pyszczkiem. A za chwilę puściła go i odskoczyła na odległość dwóch susów, lądując na ugiętych łapkach. Jej ogon falował w powietrzu powyżej poziomu grzbietu a łebek miała opuszczony, niczym kot w pozycji gotowości do skoku na swoją przekąskę... bądź też szykujący się do uniku. Czyżby mała chciała wciągnąć cienistego do kolejnego wyścigu?

: 21 wrz 2015, 22:56
autor: Wirtuoz Iluzji
Koszmarnemu zrzedła mina na wzmiankę o rodzicach. Ale zaraz ta się na niego rzuciła, a ten ze zdziwienia aż się cofnął. Uśmiechnął się patrząc jak się przyczaja. Zniżył łeb, zmrużył oczy. Ogon niespokojnie bił o ziemię. Łapy lekko ugięte, wzrok wbity w Alyss. Uśmiech na pysku, naprężone mięśnie. Ugiał tylne łapy i...
Wystrzelił do przodu, atakując miękko jej łapkę, delikatnie pukając ją. Zaraz odskoczył w lewą stronę, i zaatakował jej drugą łapkę. Odskoczył, i zaczął ją okrążać, śmiejąc się cichutko. Uważnie obserwował jej mięśnie gotów, obronić się ogonek lub łapą. Przysiadł na ziemi. Zaczął bić ogonek energiczniej o ziemię. Wyglądał jak lew który szykuje się do kolejnego ataku.

: 21 wrz 2015, 23:10
autor: Dynamika Ostrza
Tyle że mała wcale nie zamierzała się teraz dać tknąć. Kiedy skoczył w jej stronę, Alyss wyszczerzyła kiełki w uśmiechu i szybko odskoczyła do tyłu, zwinnie niczym akrobatka, a przy lądowaniu obróciła się i zaczęła uciekać. Nie był to bieg w stylu "mignęła przed oczami i już jej nie było" a bardziej skoczny trucht który mógł być interpretowany jako arogancki sposób powiedzenia: "I tak mnie nie złapiesz!"
Zaś gdy ciemnołuski znowu próbował do niej podbiegać i ją złapać, za każdym razem szybko uginała łapki i wybijała się z nich, odskakując wyjątkowo zwinnie
Nie złapiesz mnie! – Zawołała, znów przystając w pozycji gotowości do skoku, machając nad sobą długim ogonem na którego koniuszku znajdował się lśniący w nielicznych przebłyskach słońca kostny wyrostek, fakturą przypominający niebieski kryształ.
Kiełki miała wyszczerzone w drapieżnym, zadziornym uśmieszku.

: 21 wrz 2015, 23:18
autor: Wirtuoz Iluzji
Koszmarny wzdychnął ciężko. Ileż można biegać?! Czerwone ślepia błysnęły. Z początku mozolnie, potem nabierając tempa przestawiał łapy do przodu. Po krótkin czasie wszystko zamieniło się w bieg. Biegł w sumie tylko za nią, nie żeby ją złapać czy coś podobnego. A więc biegł i biegł, dotrzymując tempa samiczce. Czy ona się kiedyś zmęcz...? No nic, biegł dalej. Powoli stawało się to nużące, zwolnił więc trochę, i tym razem w końcu się zatrzymał. Ciekawe ile czasu minie zanim z orientuje się że on stoi w miejscu? Uśmiechnął się bo wyobraził sobie jak Alyss biegnie, odwraca łeb do tyłu i patrzy gdzie on jest. I tak biegnąc przydzwania w drzewo głową bo nie patrzyła gdzie biegnie. Toż to by była istna komedia, która Koszmarny z chęcią by obejrzał, jednak szansa na coś takiego jest bardzo mała, choć kto wie...?

: 23 wrz 2015, 18:46
autor: Dynamika Ostrza
Oj, biegać można było duuużo. Tak dużo, że w końcu, gdy ten zwolnił, Alyssa zupełnie zniknęła mu z pola widzenia, zaszywając się gdzieś w gęstwinie. I nie wychodziła. Tak przez dobre parę minut. Już mógłby pomyśleć, że sobie po prostu poszła i nie wróci...
A jednak. Chwilę później zza krzaków wyłonił się łebek Alyssy która trzymała w pysku nic innego, jak kawał mięsa wielkości sporego zająca. Tak na prawdę po prostu przywołała je sobie za pomocą magii, ale chciała zrobić wrażenie, jakby je właśnie upolowała. Z satysfakcją podreptała więc do Kravsaxa z mięsem w pysku, chcąc zobaczyć jego reakcję...

//Wybacz krótki post :/