Strona 14 z 39

: 20 gru 2015, 15:39
autor: Jeździec Apokalipsy

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Apokalipsa uderzyła lekko końcówką ogona o podłoże, gdy schował maskę. Patrzyła na niego poważnie, jednak widać było, że nie była w pełni zrelaksowana. Pochodził z Wody, wody, która chciała ich wszystkich zabić.
– Nie jestem tajemnicza. – Mruknęła, wzruszając lekko barkami. Nie uważała się za takową, była.. normalna. Tak myślała. Minęło wiele księżyców i stała się nieco poważniejsza, nie była jednak tajemnicza. A może była? W sumie mogłaby to uznać za komplement.
W dodatku nie traktowała go jako swojego brata. Pochodził z wody, wyrzekł się go ojciec.. nie będzie go nazywała kimś bliskim. Nie należał dla rodziny. Według niej.

: 31 gru 2015, 21:29
autor: Podniebny Kolec.
słyszał różne opowieści o miejscach pokoju, terenach wspólnych, czy jakkolwiek je nazwać. przywędrował pod błękitną skałę. po drodze widział wiele smoków z różnych stad, nie chciał się narażasz na atak więc przemykając ukradkiem obok znalazł się nad błękitną rzeczką, nie było tam nikogo i uznał to za dobre miejsce na zatrzymanie się.
położył się na brzegu rzeczki i napił się wody z niej. odwrócił się na grzbiet i z nie typowej perspektywy ogląda otaczający go krajobraz.

: 31 gru 2015, 21:39
autor: Wirtuoz Iluzji
Ostatnio coraz częściej zapuszczał się na różne tereny, a tym razem wszedł do nowego miejsca. Przydałoby się porobić coś ciekawszego niż łażenie tam i z powrotem bez celu spotykając różnego rodzaju smoki. Zaszedł do tej rzeczki i przyjrzał jej się. Nie była głęboka. Wszedł więc ostrożnie do środka, bo nie umiał pływać. Zanurzył się w lodowatej wodzie, i westchnął. Nagle prąd zrobił się silniejszy, a on panicznie oderwał łapy od podłoża przez co został porwany, przez chwilę prąd go niósł w kierunku jemu nieznanym, a on panicznie wymachiwał łapami by utrzymać się na powierzchni. W końcu opanował się i zatrzymał wodę... Maddarą! Niewidzialna ściana zatrzymała wodę, a on wyszedł prychając nieświadomy że kilkadziesiąt szponów obok leży zielony smok.
Wykrzywił pysk i wypluł trochę wody. Westchnął. Za zimno jednak na kąpiele. Wysuszył się maddarą roztaczając ciepło wokoło, które z pewnością dosięgło nieznajomego. Potem położył się na boku odopychając od siebie śnieg i zapatrzył się w niebo.

: 01 sty 2016, 9:48
autor: Podniebny Kolec.
obserwując otoczenie, zauważył porwanego przez prąd smoka, nie znał go i nigdy nie widział. Przygląda mu się z ciekawością, co będzie dalej? bardzo go zainteresowały umiejętności magiczne nie znanego smoka.
Gdy wyszedł z wody i położył się obok niego, przestraszyłem się lekko.
odwruciłem się i wstałem podszedłem bliżej, popukałem go pazurkiem w ramie i łagodnym głosem spytał kim jesteś? wszystko ok?

: 01 lut 2016, 15:15
autor: Zawierzony Kolec
Gwałtowne śnieżyce minęły, Piewca postanowił odejść znów dalej od terenów Stada niż tylko na granicę. Pogoda sprawiła, że ostatnio nie ruszał się za daleko od miejsc, w których mógł się schronić przed gwałtownymi zamieciami. Teraz wciąż było chłodno, a niebo zakryły gęste chmury, ale przynajmniej nie było aż tak lodowato, a śnieg nie był utrapieniem, tylko znów czymś pięknym, co zakrywało cały świat. Bardzo nie odpowiadało mu to, że w czasie zeszłego księżyca nawet on odczuwał przenikliwy chłód, pomimo tego, że jego ciało powinno przywyknąć do takich temperatur. Teraz jednak mógł spokojnie spacerować, nie przejmując się tym, że jego zadek przymarznie do ziemi, jeśli będzie siedział chwilkę za długo. Skoro mowa o siedzeniu... Piewca z uwielbieniem na pysku padł na ziemię. Dosłownie padł – stał i nagle niespodziewanie przechylił się na bok, unosząc w górę chmurę lekkiego puchu, który okrył go częściowo. Tak, zima była cudowna!

: 12 mar 2016, 19:34
autor: Niezłomna Cisza
Szara przyleciała nad błękitną rzeczkę. Była ciekawa jak wyglądają tereny wolnych stad, a po ostatniej nauce z Przebłyskiem czuła się pewniej. Stwierdziła, że tym razem zamiast chodzić po terenach stada Wody, zobaczy jak wyglądają tereny wspólne... No i przyleciała tutaj.
Przechadzając się po terenach swojego stada czuła się pewniej. Wiedziała, że smoki, które może tam spotkać nic jej nie zrobią... Co innego mogła powiedzieć o terenach wspólnych. Mogła tu spotkać chyba każdego smoka, żyjącego na terenach wolnych stad...
Tak więc szła teraz powoli wzdłuż brzegu rzeki.

: 12 mar 2016, 19:51
autor: Wilcza Pani
Każdego smoka? Mówisz i masz! Adeptka Wody szła wzdłuż wesoło pluskajacej wody i wystarczyło by przeszła kilkanaście ogonów żeby znaleźć sobie towarzystwo. Na jej drodze leżała bezowoluska smoczyca, jedynie trochę odeń większa. Przednie łapy miała zanurzone w wodzie, jakby temperatura i śnieg na którym leżała jej nie przeszkadzały. Wyglądało jakby próbowała złapać... ryby? I niezbyt się to jej udawało, bo do uszu Szarej doszło "A żeby cię cholera!" i "Bosh'tet!". To pierwsze było jasne, a to drugie choć niezrozumiałe, z pewnoscia było równie paskudne.
Słyszac zbliżające się kroki i nowy zapach, odwróciła wzrok od rzeczki i rozejrzała się czujnie. Ujrzawszy smoczycę podobna jej wzrostem, rozluzniła się i wstała powoli, stając na jej drodze.
Faolitiarna jestem – powiedziała, pomijając rytuał przywitania. – Ej, jakie jesteśmy podobne!
Ta uwaga też nie należała do rzeczy które mówią sobie nieznajome smoki. – W sensie, też masz łuski i grzywe! Tylko dłuższą niż moja. I w ładniejszymy kolorze. Wygląda jak wczesne nocne niebo.

: 12 mar 2016, 20:06
autor: Martwy Kolec
Dwa smoki, które się przypadkiem spotkały, to normalne zjawisko w tym świecie. Pojawienie się trzeciego już było czymś dziwnym. Bowiem przelatywał nad rzeką Martwy rozglądając się za jakimś pożywieniem. Może to przypadek go tam zawiał, a może przeznaczenie. W to drugie nigdy nie wierzył. Ale też nigdy się nad nim nie zastanawiał. Gdy nagle w oddali dostrzegł jakiś ruch. Niestety jego wzrok, choć bardzo dobry w nocy, za dnia był omylny. Podleciał więc bliżej, by rozmyte plamy się wyostrzyły. Okazało się, że są to dwie smoczyce. Jedną z nich poznawał, ale nie mógł sobie przypomnieć jej imienia. Pamiętał tylko, że była atrakcyjna. Nie potrzebował innej zachęty do wylądowania. Uśmiechnął się skromnie i zaczął lądować. Po chwili był już tuż nad ziemią i wyciągnął kończyny lądując, i przechodząc w powolny trucht, by na koniec się zatrzymać. Zmrużył ślepia, by się lepiej im przyjrzeć. O tak...Faolitarna była znacznie atrakcyjniejsza niż gdy widział ją za pierwszym razem. Samicze cechy stały się bardziej czytelne, więc uśmiechnął się szerzej. Nie znał się na manierach, więc o ukłonie nawet nie pomyślał. Zamiast tego zmierzył ją widocznie wzrokiem, po czym powiedział-Wyładniałaś moja droga...zastanawiałaś się już nad smokiem dla Ciebie?-spytał swym ochrypłym i nieco skrzypiącym głosem, by po krótkiej chwili patrzenia w oczy smoczycy zerknąć na drugą. Ta była już nieco inna. Odrobinkę mniejsza, ale nie rzucało się to w oczy. Kolor grzywy był niebieski, a rogi jak u Dynamiki. Przynajmniej tak mu się kojarzyły. Na dodatek ten smród wodorostów i źródlanej wody. Skrzywił się trochę, bowiem wyczuł od razu z jakiego stada pochodzi.-A ty to...?-po tym pytaniu również ją zmierzył wzrokiem. Nie była zła, lecz budziła w nim odrazę. Najchętniej, to by trzymając ją swym dziobem za kark zabił w jakiś piękny sposób. Ale póki co nie mógł sobie na to pozwolić. Nie wypada tak, bez przedstawienia się.

: 12 mar 2016, 20:39
autor: Niezłomna Cisza
Szarej nie przeszkadzało zachowanie Faolitarny.
– Cześć. Jestem Szara Łuska. – powiedziała i zastanowiła się chwilę nad ich podobieństwem. To już drugi (trzeci, bo o jednym nie wie...) smok, który zauważył jej podobieństwo do kogoś innego. – Rzeczywiście. Jak dotąd nie widziałam zbyt wielu smoków, które miałyby łuski i futro jednocześnie. – No może nie widziała żadnego, ale nie była do końca pewna. W końcu zbyt wielu smoków nie znała. No właśnie, a teraz spotkała kolejnego... Nie! Dwa kolejne.
– Szara Łuska. A ty? – powtórzyła swoje imię i zadała to samo pytanie nowo przybyłemu smokowi. nie komentowała tego co powiedział tuż po przylocie... Smoki mają różne charaktery.

: 12 mar 2016, 21:26
autor: Wilcza Pani
//FaolitiarnY, to nie przymiotnik :) w podpisie mam link jak odmieniac!

No nie? – energicznie pokiwala lbem, słysząc odpowiedź Szarej. – Moja matka też ma i to, i to. Ale inne smoki? Albo łuski, albo futro. Dwuznaczna Aluzja, taka smoczyca z Cienia, mówiła mi że to dlatego że jest bardzo dużo smoczych ras, chyba z jedenaście!
Popatrzyla na rozmowczynie, jakby oczekując że ta powie "Niesamowicie, tak dużo?!". Lubiła zaskakiwać innych. Głęboko odetchnela, skupiając się na zapachu Łuski. Pomijając jej swoisty zapach, ani smoki z Życia, ani z Ognia tak nie pachniala.
Jesteś z Wody? – zapytała. W jej malachitowych slepich zaswiecila ekscytacja. Byc moze to pierwszy znany jej smok z Wody! Smoczyca.
Dalsze rozważania przerwał jej huk powietrza i głośne ladowanie. Obrocila łeb w stronę źródła hałasu i uśmiechnęła się.
Martwy! – zawołała. W przeciwieństwie do niej, dziobopyski się nie zmienił. Chociaż chyba zapamietala go jako mniej... dziwnego. Teraz, kiedy poznała więcej smoków i przekonała się że żaden z nich nie wygląda podobnie do Cienistego adepta, musiała przyznać że nie grzeszyl on uroda. Łuski w kolorze brązowo-zielonym? Prawie w ogóle nie blyszczaly! Biedak.
Dzięki. Smokiem dla mnie? – zdziwiła się, jak zwykle nie pojmujac słów samca. – Szara, to jest Martwy Kolec, adept z Cienia.

: 13 mar 2016, 8:58
autor: Martwy Kolec
Widząc entuzjazm ze strony cienistej od razu Martwy uśmiechnął się szerzej. Wręc podszedł by otrzeć się pyskiem o jej pysk na powitanie. Był to pokaz, że nie jest mu obca. Gdy ta się zdziwiła jego pytaniem cofnął się na odległość ogona i dodał z entuzjazmem.-Zbliżasz się do wieku, kiedy to trzeba szukać smoka, który przedłuży życie stada. Nikt ci nie opowiadał? Skandal! Jeśli panie chcą, to chętnie wszystko wyjaśnię w praktyce.-Takiego bogatego słownictwa Martwy dawno nie używał. Wręcz czuł się jakby odgrywał jakąś scenę, lub nie był sobą. Lecz liczył na naiwność piskląt i ich zgodę. Może nareszcie mu się uda to, czego pragnie od ta dawna i w końcu przeżyje bliskość z jakąś samicą. Dlatego też ciągnął teatrzyk dalej udając, że to poważny obowiązek.-Fao...znasz mnie już dość długo. Pozwól, że ci wyjaśnię. Smoczyce muszą się oddać samcowi podczas takiego rytuału, bo inaczej czeka stado śmierć. To samo musiała przechodzić Twoja mama. Z początku trochę zaboli, ale z każdym następnym razem gdy będziesz chciała pomóc stadu, będzie ci przyjemniej.-Dopowiedział mówiąc do cienistej, chociaż czasem zerkając na ciut młodszą smoczycę. Gdy jednak jego znajoma mu ją przedstawiła uśmiechnął się szerzej w jej stronę i chociaż było to wymuszone i sztuczne, nie chciał pozwolić sobie by to było widać. Nie chciał jej spłoszyć. Może ona też się zgodzi. Spojrzał więc w jej oczy i powiedział.-Miło mi Cię poznać...przyjaciele moich przyjaciół, są również moimi przyjaciółmi.-Dodał podchodząc o krok bliżej do Szarej łuski i marszcząc nozdrza wąchając powietrze w okół niej.-Jesteś z wody, prawda? Znasz może Chłodnego kolca?-spytał mając w zasadzie gdzieś odpowiedź samiczki. Chciał jedynie nie zrobić na niej złego wrażenia, a z jego wyglądem o to trudno.

: 13 mar 2016, 19:30
autor: Niezłomna Cisza
Sama liczba jedenaście nie wydawała się zbyt wielka, jednak jeśli pomyśleć ile z tego może wynikać mieszanek...
– Smoki się tak od siebie różnią, aż trudno pomyśleć, że wynika to tylko z jedenastu ras... Tak, jestem z Wody... – Chłodny Kolec? Jeśli Martwy zna przywódcę Życia to chyba dawno go nie widział... – Nie masz przypadkiem na myśli Chłódu Życia? Wiem, że jest przywódcą Życia i znam go raczej z widzenia, nie osobiście.
Słysząc słowa Martwego, Szara zapewne uniosła by brwi, gdyby nie to, że ich nie miała. Rzeczywiście Adept miał rację pod tym względem, że wtedy przedłuża się życia stada, choć Szara nie określiłaby tego jako obowiązek. Zresztą gdyby tak było stado Wody byłoby chyba większe... W końcu ile piskląt maja teraz w stadzie? Po ostatniej ceremonii chyba nie mieli żadnych.

: 15 mar 2016, 21:59
autor: Wilcza Pani
Ha, a co myślisz o tym; jest smok, którego rodzice byli skrajnymi, niech będzie... jaskiniowy, północny, zwyczajny i górski. Jakie cechy mógłby mieć? – zagadnela Szara. Jak miło, kiedy ktoś wreszcie widział ten sam potencjał w smoczych rasach, co ona sama!
Była nieco zaskoczona tym fizycznym powitaniem. Niezbyt dużo smoków było dotykalskich – chociaż, kiedy sięgnęła do wspomnień, przypomniało mi jej się że Martwy już tak miał. Za to mówił więcej! I jakoś tak... elegancko. Może ona też powinna zacząć się tak wystawiać? Hmm.
W praktyce? Ze taki trening? – zapytała, nota niezadowolenia wyraźnie słyszalny w jej głosie. Nic tylko treningi i treningi! – To dobrze, że mówisz że dopiero zbliżam sie do tego wieku. Teraz będę tylko odpoczywać! Zero ćwiczeń. Ostatnio jak próbowałam ćwiczyć atak, to o mało nie złamałam sobie łapy – przyznała się, prychajac cicho śmiechem na to wspomnienie. Bez nauczyciela było trudno! I tak się wtedy wywaliła, że przerwała ćwiczenia.
Chociaż kiedyś pewnie będę musiała to przecwiczyc, skoro Cień ma na tym zyskać. – Stwierdziła niechętnie. Chociaż, może Wrzos by się tym zajęła? Ostatnio jej przecież mówiła, że sporo się nauczyła! – A, ciebie tez to boli, Martwy?
Zamknęła paszczę kiedy odezwała się Szara. Ooo, Przywódca Życia nazywał się Chłod Życia? Dobrze wiedzieć.
O, właśnie, Szara, czy mieszkają teraz z wami smoki z Życia? Mój ojciec stamtąd jest, i mówił mi że ich tereny zostały zajęte przez mgle. – Może szaroluska będzie mogła jej powiedzieć o obu stadach, ha!

: 02 kwie 2016, 22:01
autor: Martwy Kolec
Towarzystwo smoczyc było dla Martwego miłą odskocznią od jego problemów. Wszyscy wokół tylko go unikali i nim gardzili. One były na tyle młode, że chyba nie wiedziały, że też powinny. Przynajmniej w oczach pozostałych. Gdy usłyszał o tym, że jego stary znajomy ze stada wody jest teraz przywódcą życia zdziwił się otwierając szeroko ślepia.-Jak to jest przywódcą stada życia? Nie wkręcasz mnie?-Nie pytał o szczegóły. Zresztą prawdopodobnie i tak by ich nie pojął. Gdy na wzmiankę o kopulacji Szara zrobiła wielkie oczy, ten spróbował jej to zaproponować.-Chcesz może bym ci pokazał jak to się robi?-Jego uśmiech stawał się coraz bardziej głupkowaty, a ślina kapnęła mu z dzioba prosto na swoją łapę. Przeniósł jednak wzrok na Faolitarnę. Ta zaś mówiła o treningach i o próbie ataku zamiast zareagować jakkolwiek na to co mówił. Nawet zaczęła pytać o jakieś bezsensowne rzeczy Szarą. Wolał przerwać ich rozmowę dla własnej korzyści.-A co z Tobą? Nie chcesz zobaczyć jak to jest? To będzie przyjemne.-spytał smok wchodząc w słowo Fao tuż po zadaniu jej pytania. Liczył, że może się w końcu zgodzą. Lubił te smoczyce, a jego żądza rosła w ich towarzystwie. W końcu były bardzo zadbanymi i ładnymi smoczycami.

: 02 kwie 2016, 22:35
autor: Niezłomna Cisza
Rzeczywiście Szarą interesowało to co mówiła do niej cienista... A może po prostu chodziło o jej wrodzoną ciekawość do wszystkiego?
– Zależy jakiej rasy byłby ich potomek... Ale myślę, że najprawdopodobniej lubiłby chodzić po górach jak smok górski i nie miałby nic przeciwko jaskinią... Nie zdziwiłabym się gdyby był odporniejszy na chłód jak smok północny... A ty co sądzisz? – powiedziała i sama zadała to samo pytanie.
– Tak, mieszkamy teraz razem ze stadem Życia... Na początku był lekki chaos i co chwila trzeba było iść na Mistyczny Kamień, bo była jakaś Ceremonia... Ale teraz już się wszystko uspokoiło po prostu teraz wszystko jest bardziej... zatłoczone – odpowiedziała na drugie pytanie po czym spojrzała na Martwego lazurowymi oczami i skupiła się na tym co on mówi. – Hmm... Nie jestem do końca pewna czy mówimy o tej samej osobie... Nie wiem jakie miał imię Chłód Życia jako Adept. Ale tak. Chłód jako zastępca Życia przejął rangę przywódcy po Dynamice... – Inna smoczyca może by odmówiła... Ale Szara była młoda i zbyt ciekawa świata... Ale też ostrożna. Wciąż nie wiedziała co sądzić o smoku ze stada Cienia. – Mam bujną wyobraźnię... Myślę, że nie musisz pokazywać i wystarczy jeśli opiszesz. – powiedziała wlepiając w Martwego modre oczy.

: 14 maja 2016, 20:34
autor: Niewinna Łuska
Plum, plum, płynie sobie jakaś rzeczka. Kiedyś pamiętałby jej imię. Ale teraz, wszystkie te miejsca zatraciły swoje znajome nazwy. Zbyt długo go nie było, żeby choć jedna ostała się w jego łbie, któremu nie były one potrzebne przez tak długi czas.
Nie ważne, przyszedł tu tylko, żeby zjeść w spokoju. Z dala od tej przeklętej mgły i... smoków. Czuł się niezręcznie w ich towarzystwie. Zupełnie jakby zmienił swoją przynależność gatunkową. Na szczęście mięso wciąż smakuje tak samo. Rzucił na ziemię płaty mięsa, które przywlókł ze sobą i zjadł szybko pełną porcję. Mniam, mniam! Nie ma to jak dobry posiłek przed powrotem do dawnego życia! Próbą powrotu.

: 16 maja 2016, 19:47
autor: Jeździec Apokalipsy
Ostatnio często opuszczała cieniste tereny. Nie towarzyszył jej jednak tym razem nikt, bowiem smoczyca wybrała się w podróż, która miała polegać na.. na rozmyślaniu i odnalezieniu czegoś, czego jeszcze nie było dane jej zobaczyć.
Cienista twardo stąpała po ziemi, czasami kierując wzrok ku niebu to na ziemię. Straszne jest to, że kiedyś wszyscy pod nią skończą. Przystanęła, ślepo wpatrując się w jakiś martwy punkt. Z wiekiem wszystko stawało się coraz trudniejsze.. z wiekiem również coraz więcej smoków odchodziło. Wojowniczka skrzywiła się lekko, rozmyślając o takich ponurych sprawach. Przecież nie była taka stara, a na tamten świat nie zamierzała się wybierać.. więc o co mogło jej chodzić? Westchnęła. Śmierć Aluzji nieco ją zdołowała.. jakby nie patrzeć jej była mistrzyni była najbardziej barwną postacią z Cienia.
Kiara myślała, że zawsze zginie z rąk jakiegoś swojego wroga.. a nie, że umrze ze starości przy swoich cienistych braciach i siostrach. Życie widocznie w końcu dało jej zasłużony odpoczynek.

: 16 maja 2016, 20:20
autor: Cichy Potok
Cichy także wyruszył na przechadzkę. Los jak widać złączył go z Cienistymi matronami. Gdyż raptem, gdy wkroczył nad Błękitną Rzeczkę, gdzie mógł przechadzać się po płyciźnie, delektując się żywiołowi, któremu poświęcił swoje życie. Wodny Przywódca od dawna nie widział samicy, którą ujrzał niedaleko. Tak jakby rolę się odwróciły. Ostatnio, gdy się widzieli, to on utracił kogoś z rodziny, teraz to jedna z wielkich w Cieniu odeszła. Tak...śmierć Aluzji, a raczej wieści o tym, że padła ze starości dotarła także do Wody. Czy Cichy czuł radość? Nie. Czy czuł smutek? O dziwo...trochę tak. W końcu jednak przestał o tym myśleć, w końcu życie toczyło się dalej. Nowe pokolenia zaczynały przejmować Wolne Stada. Jego pokolenie zaś odchodziło powoli w niepamięć. Ale jeszcze trochę...Samiec przystanął i przyjrzał się dokładniej Kiarze. Po chwili parsknął delikatnym śmiechem, by zwrócić na siebie uwagę, po czym przechylił lekko łeb na bok. W jego obliczu nie było już tej rozpaczy, co księżyce temu, teraz kryła się w jego ślepiach pewna mądrość i dystans, choć było także widać wesołe iskierki. – Coś taka nostalgiczna, Kiaro? Niepodobne to do ciebie. – Cichy rzekł po chwili milczenia, cicho, lecz wystarczająco głośno, aby samica go słyszała.

: 16 maja 2016, 20:25
autor: Jeździec Apokalipsy
Kiara nie spodziewała się, kogo dane będzie jej dzisiaj ujrzeć. Ciche Wody.. wiele razy się z nim widziała i z tego co pamiętała to ostatnim razem nie rozeszli się w pokojowych warunkach. Apokalipsa jednak nie pamiętała nawet o co poszło.. może i samiec też tego nie pamiętał? Postarzał się.. szczerze wojowniczka wątpiła w to, że go jeszcze kiedykolwiek zobaczy. Mimo to dobrze się trzymał i był jakiś taki.. mniej zdołowany? Czyżby zamienili się humorami?
Trochę było jej go szkoda. Sporo przeszedł, ale dalej dawał sobie ze wszystkim radę. Tak przynajmniej myślała cienista. Czy miała ochotę na rozmowę z nim? Skoro ona tutaj przyszła, a on tutaj też.. przeznaczenie chciało aby ze sobą porozmawiali. Tak to odczytała Kiara, która niepewnym krokiem podeszła w jego stronę. Odezwał się.. a jego głos był inny. Nawet zdziwił ją jego śmiech!
I tak nie miała nic ciekawszego do roboty, a dzięki temu możesz nawet poprawi stosunki między nimi. Jej błękitne ślepia skupiły się na miedzianych łuskach samca. Czemu przy nim czuła się taka mała? Nie często było dane jej tak się przy kimś czuć.
– Kogo me oczy widzą. Ciche Wody? Myślałam, że już Cię nie zobaczę. – Rzekła spokojnym, ale i uprzejmym tonem. Mimowolnie przechyliła rogaty łeb w prawą stronę i poprawiła ułożenie skrzydeł na grzbiecie. Ona? Nostalgiczna? Uśmiechnęła się lekko.
– Nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, prawda? – Mruknęła. Teraz ona przeżywała stratę.. stratę swoich piskląt, które nawet dobrze życia nie poznały. Mimo to jakoś się trzymała.. przecież nie miała innego wyboru.

: 16 maja 2016, 23:00
autor: Cichy Potok
Cichy wykrzywił kąciki pyska w lekko kpiącym uśmiechu, jednak nie był on złośliwy jakby można przypuszczać, bardziej rozbawienie przemawiało przez Cichego, niż jakaś tamta dawno zapomniana wrogość. Igrał z Ogniem, tańczył z Cieniem, Życie miał za pan brat. Woda zaś prowadziła go i wciąż się trzyma...gdy inni jego wrogowie i przyjaciele odchodzili. Nie tylko przez wiek, ale i przez własne chore ambicje. Faktycznie, gdy ostatnio się widzieli można by rzec, że stali po przeciwnych stronach. Wtedy oddzielała ich dodatkowo granica, a teraz? Teraz w sumie dzielił ich brzeg lądu i wody. Widząc zdziwienie na pysku dawno nie widzianej samicy miał ochotę ponownie się zaśmiać, jednak ograniczył się do lekkiego podrygiwania ogonem. Wciąż jego błękitne, przeszywające wręcz w tym momencie ślepia wpatrywały się w Cienistą. Gdy odpowiedziała liczył raczej na wrogość, a tu proszę....w sumie czemu miałby się dziwić? Minęło tyle czasu. Każdy w tak długim okresie jest w stanie się zmienić, diametralnie nawet. Zaraz potem Cichy wzruszył barkami. – Jak widać mój nurt wciąż żłobi brzegi, podczas gdy innych potoki już dawno wyschły....a ja trwam i patrzę na to, jak się zmienia ten nowy świat... – oznajmił z lekką nostalgią w głosie, jednak w jego ślepiach wciąż było widać lekkie rozbawienie całą tą sytuacją. Cichy nawet nie był świadom tego, że Kiara stała się matką, a także utraciła swoje dzieci. Cóż, Cichy już dawno pogodził się z tragiczną śmiercią syna, a także niezliczonymi śmierciami bliskich mu smoków. Z rodziny z jego pokolenia, a także ze starszych pokoleń został on sam. Teraz jednak patrzył jak młode pokolenie wzrasta, szkolił je i patrzył, jak przechwytują ten świat i kształtują go tak, jak chcą. On kiedyś też tak robił. Gdyby nie brawura młodości...kto wie, czy kiedykolwiek Wolne Stada ponownie by zobaczyły stado Wody. A w końcu to stado miało bardzo, ale to bardzo piękną historię, było jednym z pierwszych stad obok Ognia i trwało długo. A Cichy przywrócił to chwalebne stado i miał nadzieję, że przyszłe pokolenia je utrzymają. Ale, ale...znów się zamyślił i zatracił w tych swoich myślach. Umknęły mu prawie kolejne słowa Wojowniczki. Cichy tym razem westchnął i wzruszył ponownie barkami. – Ja już przyzwyczaiłem się do tego stwierdzenia i raczej zmieniam kurs wraz ze zmianą prądu...już nie staram się uparcie dążyć pod prąd. – dodał cicho, cóż, używał dużo porównań względem wody, ale co się dziwić? W końcu coś do tego żywiołu miał...– A cóż nie poszło po twojej myśli, Kiaro? – zagadnął jeszcze, nie chcąc uchodzić za jakiegoś gbura. W końcu skoro i tak się na siebie natknęli, to mogli trochę pogadać.

: 16 maja 2016, 23:21
autor: Jeździec Apokalipsy
Z początku zastanawiała się czy Cichy jest sobą. Zachowywał się dosyć dziwacznie.. był zbyt pozytywny, a przez to Kiara czuła się nieco zmieszana. Mimo to dobrze było móc rozmawiać z kimś kto nie chce Cię zabić. Dobre nastawienie powoli wpływało na smoczycę, która delikatnie skinęła łbem. Był silnym smokiem, to można było mu przyznać.
– Nie mów tak, jakbyś był już staruszkiem. – Pozwoliła sobie zażartować. Może wodny nieco się postarzał, ale wyglądał bardzo dobrze. Apokalipsa w sumie też się nie zmieniła.. chyba, chociaż to musiałaby stwierdzić druga osoba. Skoro zdołał przetrwać wiele rzeczy to i ona da radę.. można by powiedzieć, że mieli pewną wspólną cechę i przez to trwali, choć trochę ich księżyców dzieliło.. znaleźli jakoś wspólny język. Jakby nie patrzeć ich ścieżki cały czas się ze sobą przecinały, bo pomimo tego iż należeli do ''wrogich'' sobie stad rozmawiali swobodnie, jakby znali się całe życie. Wojowniczka skrzywiła się lekko, zastanawiając się nad tym jak to wszystko dalej się potoczy, choć wolała na razie o tym nie myśleć.
Spojrzała na przywódcę Wody, którego przeszywające spojrzenie się od niej nie odrywało. Nie widziała w jego oczach już wrogości, a w głosie nie dało się słyszeć chłodu i drwiny. Naprawdę się zmienił.
– Po prostu z pewnymi rzeczami naprawdę ciężko jest się pogodzić Cichy. – Westchnęła, spuszczając łeb ku dołowi. Czasami miała ochotę się poddać bądź uciec, a jednak coś ją tutaj trzymało. Gdy zapytał ją co poszło nie po jej myśli, miała ochotę odpowiedzieć ''całe życie'' jednak nie zamierzała zachowywać się jak ofiara. Uniosła lekko łeb, lecz w jej ślepiach było pełno smutku, który z czasem mógł być zaraźliwy.
– Moja.. moja córeczka została.. została zgwałcona i zabita. – Tak ciężko te słowa przeszły przez jej gardło, że aż po ich wypowiedzeniu musiała odkaszlnąć. To co się wydarzyło nigdy nie powinno mieć miejsca, była okropną matką. Ból jaki jej teraz towarzyszył był zbyt silny. Usiadła na ziemię bo nawet łapy odmówiły jej posłuszeństwa. Kiara była załamana i samiec to widział. Nie szukała jednak pocieszenia, po prostu.. wciąż nie mogła pogodzić się z tą prawdą. Jeszcze jednak nie dane było jej poznać, że Truskawka została pożarta. Dlaczego musiała doświadczać coś co przeżywał kiedyś Cichy? To niesprawiedliwe! Niestety była słabsza od psychiki wodnego, który ostatecznie pogodził się z tym faktem. Jednak Jeździec była inna.. narastał w niej szał i gniew ilekroć przypominała sobie tę chorą sytuację.
Oby tylko przez to nie oszalała.