Strona 14 z 32

: 15 maja 2016, 21:11
autor: Melodia Ciał

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Smoczyca przybyła w wybrane miejsce w celu nauki śledzenia. W lasach były zwierzaki, choćby i małe ale do nauki i polna mysz była dobra, tak więc Duma skierowała się na zachód i zaczęła powoli iść w wybranym kierunku. Kroki stawiała ostrożnie, nie chciała przecież by ewentualna ofiara usłyszała ją czy zobaczyła zanim to ona znajdzie ją. Rozglądała się wokół siebie, ale badała także ziemię przed sobą. Na ziemi można było znaleźć wiele śladów, nie tylko odciski łap, ale też odchody, ślady krwi, wygniecioną trawę, rozrytą ziemię i wiele innych tropów wskazujących że zwierz niedawno tędy przechodził. Jednak nie na ziemi koniec bo samica patrzyła też na pnie drzew i na krzewy, bo tam z kolei można było znaleźć kępki sierści, połamane gałęzie, zadrapania na korze…
Oczywiście nie poruszała się po prostej linii bo musiałaby naprawdę polegać na szczęściu żeby cokolwiek znaleźć idąc jednym torem, nie, ona poruszała się szerokim zygzakiem, raz schodząc bardziej na jedną strone, raz na drugą. Zaglądała też pod krzewy, nachylała się kiedy znalazła jakikolwiek ślad, ale póki co znalazła jedynie stare odciski łap czwórki saren, niestety ten trop już się nie liczył, zwierzyna musiała tędy przechodzić kilka dni temu.
Napuszona przemierzała tak las i gęste zarośla, które znacznie utrudniały jej poszukiwania bo cieżko było coś dostrzec w tak wysokiej i gęstej trawie. Oczywiście poza wzrokiem istotnym zmysłem był też węch, dzieki któremu smoczyca mogła wyróżnić różnorakie zapachy od woni zdeptanej przez nią trawy, przez zapach kwiatów aż po woń igieł bo póki co zapachu zwierząt nie było. Nawet słuch mógł się tu przydać bo chociaż zwierzęta zazwyczaj poruszały się bardzo cicho to nic nie wykluczało możliwości że jednak jakiś nieostrożny zwierzak nastąpi na gałązkę, albo zachrząka, zaryczy…Możliwości było naprawdę wiele tylko trzeba z nich było umieć korzystać.
W końcu Duma spostrzegła jakiś delikatny trop, był to niezbyt wyraźny zapach jakiegoś zwierzęcia. Samica podążyła za wonią, która z każdym przebytym ogonem stawała się coraz wyraźniejsza aż Adeptka w końcu mogła rozróżnić że ten zapach należy do lisa, kto wie, może dotrze po zapachu do lisiej nory ? Tak czy siak wypatrywała kolejnych oznak obecności tych stworzeń i znalazła pozostałości lisiego posiłku, wiele ptasich piór z widocznymi śladami krwi, w pobliżu piór trawa była bardziej wygnieciona i zdecydowanie nie był to ślad stary. Gadzina szła dalej, cały czas nie przestając węszyć, nasłuchiwać i rozglądać się. Była pewna że jest już blisko kiedy do jej uszu dotarł charakterystyczny, przeraźliwy szczek niewątpliwie należący do lisa. Przeszła jeszcze kilka ogonów i je zauważyła. Para lisów kręciła się w pobliżu niedużej dziury w ziemi, która prawdopodobnie była ich norą. Nie chcąc macić ich spokoju, Adeptka wycofała się i ruszyła na południe, mając zamiar jeszcze coś wytropić. Wciąż rozglądała się to tu to tam, nie była na polowaniu więc nie liczyło się dla niej znalezienie dużego zwierza tylko obojętnie jakiego. Nie spieszyła się, szła średnim tempem, unikając szeleszczenia łapami, nie przedzierała się też przez gęste krzewy co by nie narobić zbytniego hałasu. W pewnym momencie trawa przerzedziła się lekko co dawało nieco większe pole do popisu w poszukiwaniach. Dzieki temu samica znalazła na ziemi świeże odciski racic sarny, dziwne ale zwierze poruszało się samotnie z tego co smoczyca zdołała ustalić, ale nie zależało jej na zabiciu tylko na znalezieniu więc ruszyła za sladem. Cały czas szukała nowych tropów, ale starała się nie stracić z oczu ani nie zadeptać tych już znalezionych, każdy ślad był na wagę kamieni szlachetnych !! Mijając kolejne drzewa i krzewy spostrzegła kępkę płowej sierści na jednym z krzewów, obwąchała i wyczuła charakterystyczny zapach. Nie była to ostra woń jak w przypadku niektórych kopytnych, ale też nie słaba dzieki czemu Duma była pewna że sarna jest gdzieś blisko. Idąc warto też było uważać na otoczenie i to nie tylko dlatego, żeby nie wypłoszyć zwierzyny ale też by samemu nie stać się ofiarą.
Po długiej wędrówce, samica usłyszała szum w pobliskich krzewach, a za moment spostrzegła uciekającą w podskokach sarne. No nic, na realnym polowaniu by się nie udało, ale przecież po to się ćwiczyło, by na polowaniu nie popełnić błędu drugi raz.

: 21 maja 2016, 16:13
autor: Obnażony Kieł
Mroczna przybyła w to miejsce powolnym i leniwym krokiem. Nie zależało jej na szybkości bo wiedziała że się nie spóźni. Rozejrzała się. Ładne miejsce wybrała na naukę ta Skamieniała Łuska. Była to młoda samiczka z Życia która poprosiła ją o naukę. Mafrin oczywiście się zgodziła. Usiadła wśród bujnych zarośli i czekała. Wodziła rozleniwionym wzrokiem po otoczeniu wypatrując Skały. Swoją drogą było to ciekawe imię.

: 21 maja 2016, 16:45
autor: Brutalna Łuska
A Skała gdzie była? Ano w obozie. Niby nic w tym dziwnego, ale jednak kogoś mogło to zdziwić. Całkiem niedawno spotkała naprawdę miłą osóbkę, samiczkę o imieniu Mroczna Łuska...
Tegoż pięknego dnia o tak cudownej porze zielonooka przechadzała się spokojnie po obozie stada Wody, zastanawiając się, dlaczego dręczy ją dziwne uczucie, które mówiło jej, iż o czymś zapomniała. Stawało się to już nie do zniesienia. Postanowiła więc przespać się w swojej jaskini. I nagle pomyślała o swoich znajomych. Ciekawie było by spotkać kogoś z Ognia lub Cienia! pomyślała, ziewając. Położyła się.
Nagle wystrzeliła w górę, na równe łapy, przypominając sobie o spotkaniu. Popędziła czym prędzej w stronę Bujnych zarośli, biegnąc jak najszybciej. Gdy już była nieopodal i dostrzegła posturę Mrocznej, zwolniła, podchodząc już wolniejszym krokiem.
Cześć! Nie spóźniłam się? – zapytała jeszcze lekko zadyszanym głosem. – Poproszę o naukę śledzenia, Mroczna Łusko – rzekła. Usiadła naprzeciwko fioletowołuskiej czekając na jej słowa.

: 21 maja 2016, 23:17
autor: Obnażony Kieł
Mroczna uderzyła parę razy ogonem o ziemię. Zaczęła się już niecierpliwić. Skamieniała naprawdę długo się nie zjawiała co wprawiło ją w stan niepewności. Czy pomyliła dni? Godziny? Miejsca? Pokręciła energicznie łbem na boki. Nie! Jeszcze nigdy jej się to nie zdarzyło dlatego wykluczyła tę opcję. Więc siedziała czekając. Po paru minutach Mroczna dostrzegła pędzącą w jej kierunku sylwetkę. Od razu zorientowała się że to Skała. Spokojnie odczekała aż ta podejdzie i złapie oddech. Po chwili powiedziała:
– Witaj. Dałaś mi dużo czasu na przemyślenia Skało. Ale tak spóźniłaś się. Jednak nauka to nauka dlatego się skup. – Poruszyła lekko skrzydłami szykując się do dłuższej rozmowy.
– Co daje nam ta umiejętność? Co według ciebie nam umożliwia? Jest przydatna czy nie? Warto ją posiadać? – Zalała ją pytaniami. Miała nadzieję że Skała odpowie mądrze.

: 22 maja 2016, 15:34
autor: Brutalna Łuska
Ojej, prze... a, tak, już się skupiam! – odpowiedziała, biorąc głębokie wdechy i wpatrując się uważnie w Mroczną. Jeszcze przez kilka uderzeń serca była niebywale zła na siebie przez swoje spóźnienie, później jednak zajęła się tylko i wyłącznie odpowiadaniem na zadanych przez adeptkę stada Ognia pytaniach.
Wydaje mi się, iż dzięki nauczaniu się śledzenia można śledzić zwierzęta patrząc na... ich ślady. Jest przydatna, gdyż... możemy dzięki niej kogoś wyśledzić. Przydaje się na polowaniu. Więc, jeśli nie chce się przez całe życie pożyczać mięsa od łowców, to warto posiąść tą umiejętność – rzekła. Zamachała raz ogonem, zastanawiając się, czy jeszcze można by coś dodać.

: 23 maja 2016, 20:04
autor: Obnażony Kieł
Słuchając Skamieniałej mrugnęła parę razy oczami. Mało jej powiedziała ale cóż...
– Tak śledzenie polega na szukaniu śladów i jest przydatne szczególnie na polowaniu. Zagięta trawa jest śladem ale taka szybko wstanie. Taki ślad jest bardzo nietrwały dlatego rzadko się przydaje. Zimą łatwiej się śledzi. Zwierzyna zostawia ślady odciśnięte na śniegu. Te są bardziej trwałe, bo znikną dopiero kiedy zawieje je wiatr lub zasypie śnieg. Niestety teraz jest wiosna więc śniegu nie ma. Za to możemy szukać odcisków na gołej ziemi. Te zostają na bardzo długi czas ale inne mogą się na nie nałożyć. Taki ślad nie jest czytelny. Po zapachu możemy rozpoznać świeżość odcisków. Niestety ten zapach również jest krótkotrwały. Jak myślisz jakie inne ślady może zostawić zwierzyna? – Wbiła w nią ciekawy wzrok. Co ta wymyśli.

: 25 maja 2016, 18:26
autor: Brutalna Łuska
Taka już była Skała. Na pierwszy rzut oka, gdy zwyczajnie kogoś spotka to jest taka gadatliwa, energiczna istota, a podczas jakichkolwiek nauk proszę, jak to się ona zmienia: rzuca krótkimi tekstami. No, ale energiczna to jest nadal. Osobiście uważam, iż boi się powiedzieć coś nie tak... ale to moje narratorskie przemyślenia, bo kto wie, co tak naprawdę zmusza ją do takiej zmiany.
Kiwała łbem przy każdym wypowiedzianym przez Mroczną zdaniu, próbując zapamiętać tyle ile tylko się da. O nie, kolejne pytanie pojawiło się na horyzoncie!
Myślę, że śladem są odchody i mocz zwierząt. Gdy chociaż jedną z tych rzeczy się znajdzie, to będzie oznaczało, iż zwierzę zapewne tu było... jeśli zwierzę jest ranne, to można zobaczyć na przykład na trawie lub wyczuć krew danego stworzenia. Mogą też gubić pojedyncze piórka czy też strzębki sierści i to również jest jakiś ślad – ułożyła po dłuższym przemyślunku jak najdłuższe zdania. Czy rzeczywiście podczas nauk bywała naprawdę nierozmowna?

: 27 maja 2016, 11:03
autor: Obnażony Kieł
Mroczna słuchała Skały w skupieniu. Kiedy ta zamilkła Mafrin zaczęła swój wykład.
– Masz rację. Warto szukać moczu i odchodów. Jednak musisz patrzeć na intensywność zapachu. Tak samo jest z krwią, piórami i kępkami futra. Im ślad jest starszy tym słabiej pachnie. Jeżeli pójdziesz za takim tropem raczej się nie najesz bo zwyczajnie nie znajdziesz zwierzyny – Zamilkła na chwilę biorąc głęboki wdech.
– Oprócz takich śladów możesz szukać połamanych gałęzi. Jednak rób to z głową! Gałęzie są cienkie i słabe dlatego może je złamać zwykły wiatr. Właśnie dlatego trzeba łączyć fakty. Jeżeli szłaś jakimś tropem który się urwał i zauważyłaś złamaną gałąź może być to sprawa zwierzaka. Są jeszcze ślady po żerowiskach. Rozkopana ziemia, zjedzona trawa, brak owoców na krzewach owocowych. To wszystko jest jednym wielkim śladem! – Mroczna rozejrzała się dookoła. Miejsce było ładne i bujnie zarośnięte więc musiało kryć się tu dużo śladów. Po chwili zwróciła się do Skamieniałej.
– Rozejrzyj się po okolicy. Znajdź ślad odbity na ziemi i opisz mi jego wygląd.

: 30 maja 2016, 14:25
autor: Brutalna Łuska
Nadal uważnie słuchała słów samicy będącej w podobnym do niej wieku. Śledzenie wydawało się istotnym w polowaniu czynnikiem, tak samo zresztą jak skradanie na przykład. Ale bez śledzenia trudno byłoby znaleźć jakąkolwiek zwierzynę... Skała jeszcze chwilę zastanawiała się nad tym, po czym kiwnęła energicznie głową. Miała zadanie do wykonania!
Wskoczyła w wysoką trawę, węsząc i szukając potencjalnych śladów. Szczególnie przyglądała się ziemi, po której stąpała, czy raczej po której miała iść co kilka uderzeń serca iść. Zatrzymywała się co jakiś czas, szukając i szukając. W końcu coś dostrzegła. Podeszła powoli do śladu odciśniętego na skrawku gołej ziemi, ledwo co porośniętej świeżą, zieloniutką trawą. Przyjrzała się znalezisku, niemalże dotykając pyskiem odcisku. Zlustrowała go szczegółowo szmaragdowymi ślepiami, po czym ruszyła z powrotem w stronę Mrocznej Łuski.
Znalazłam niewielkie, dwa podłużne ślady, a przed nimi dwa mniejsze i bardziej okrągłe, a one wszystkie są położone całkiem blisko siebie. Zwierzę, które je zostawiło najwyraźniej miało po cztery pazury na każdej łapie, chociaż tego nie jestem pewna, gdyż ślad jest dosyć słabo odbity na ziemi... trochę jak gdyby był zatarty. Mogę go pokazać, jeśli będzie trzeba – wygłosiła swój referat, odchrząkując. Opisała jak najlepiej umiała ten ślad, jednak nadal była pewna, że mogła to zrobić lepiej. Patrzyła wyczekująco na fioletowo-żółtą samicę.

: 01 cze 2016, 15:07
autor: Obnażony Kieł
Mroczna uderzała lekko ogonem o ziemię. W ten sposób zabijała nudę czekając aż Skamieniała do niej wróci. W między czasie przyglądała się jej ruchom ale żadnych błędów nie dostrzegła. Kiedy ta wróciła w spokoju wysłuchała jej opisu.
– Dobrze. Jak widzisz szukanie śladów nie jest trudne. Oczywiście jeżeli masz wystarczającą wiedzę na temat tropienia. – Po tych słowach Mafrin rozejrzała się dookoła. W oddali dostrzegła jeden krzaczek. Po chwili zastanowienia powiedziała:
– Widzisz tamten krzew? W jego cieniu jest mniej trawy. Gęste liście chronią małe zwierzęta przed niepożądanymi spojrzeniami. W takich miejscach często mają swoje nory. Idź tam i szukaj śladów. Potem wróć tu i powiedź mi co zwierze robiło w tamtym miejscu. Jadło? Mieszkało? Uciekało przed zwierzyną? A może coś innego? Mam nadzieję że twoja analiza będzie sensowna.

: 12 cze 2016, 17:24
autor: Brutalna Łuska
Kiwała jeszcze przez parę chwil łbem, uważnie słuchając słów Mrocznej. Spojrzała na krzak do którego miała za chwilę podejść i ponownie kiwnęła łbem na znak zrozumienia. Po chwili była już przed krzakiem, pochylając się i patrząc na ślady zamieszkania jakiegoś niezbyt dużego zwierza. Gdy uważała, że wie, co dane stworzenie robiło w owym miejscu, ruszyła z powrotem do czekającej fioletowołuskiej i złotołuskiej smoczycy.
Wydaje mi się, iż zwierzę znajdujące się pod krzakiem mieszkało pod tą rośliną. Najwyraźniej niedawno zjadało trawę, gdyż widać tam małe ślady ząbków. Widocznie też tam spało, bo w jednym miejscu, tuż przy pniu trawa jest bardziej zgnieciona, ale przede wszystkim widać pojedyncze odciski – złożyła raport, siadając na zadku naprzeciwko samicy. Czy to było wystarczające? Sama nie zauważyła więcej śladów.
Skamieniałą zastanawiało, czy na tym będzie polegał ciąg dalszy lekcji. Może będą robić coś jeszcze? Tropienie było dosyć nudne na dłuższą metę, ale było nader przydatne. I łatwe do zrozumienia, co ważniejsze.

: 15 cze 2016, 21:17
autor: Obnażony Kieł
– Tak... właśnie o taką analizę mi chodziło. Nie będę tam teraz chodzić i sprawdzać czy informacje które mi przekazałaś są prawdziwe ale wierzę ci na słowo. Teraz posłuchaj! – Przerwała na chwile żeby dać Skamieniałej chwilę na przygotowanie się do jej krótkiej przemowy.
– Węch jest bardzo istotnym zmysłem podczas polowania. My smoki mamy bardzo dobre powonienie. Możemy łatwo z niego skorzystać podczas polowania. Czasem zdarza się że na polowaniu nie możemy znaleźć żadnych śladów albo te znalezione są za stare. Wtedy użyjesz węchu. Można podążać za śladem zapachowym zostawionym na ziemi ale taki ślad musi być bardzo świeży. Wtedy węszysz dolnym wiatrem. Jednak jeżeli nic nie znalazłaś unosisz wysoko głowę i ustawiasz się pod wiatr. Wtedy będziesz węszyć górnym wiatrem. Niesie on ze sobą zapachy różnych zwierząt nawet tych znajdujących się bardzo daleko. Spróbuj teraz posłużyć się ta umiejętnością i powiedzieć mi jakie zapachy niesie wiatr! – Po tych słowach ustawiła się pod wiatr, uniosła wysoko głowę i zaczęła węszyć. Wiele zapachów uderzyło ją niemal od razu. W tej pozycji czekała na odpowiedź Skamieniałej.

: 28 cze 2016, 11:03
autor: Brutalna Łuska
Nadal słuchała. To, co mówiła Mroczna Łuska było naprawdę ważne. W końcu smok, który nie zna się na śledzeniu chociażby w najmniejszym stopniu nie mógłby polować. A Skała nie chciała już pożyczać od Łowców mięsa oraz owoców. Niby to była ich praca, ale jednak Skamieniała dziwnie się czuła, biorąc czyjeś jedzenie. Chciała później je oddawać, no ale... jak? Przecież nie miała jak polować! Potrząsnęła ledwo widocznie łbem, starając się nadal uważnie słuchać.
Dolny wiatr, górny wiatr. Ustawiła się pod wiatr i nieopodal nauczycielki śledzenia. Usiadła na zadku, biorąc przykład z Mrocznej i unosząc wysoko ku chmurom o niesamowicie jasnej barwie. Chwilę jej wzrok zatrzymał się na obłokach, a coś w jej wnętrzu szeptało. Przyjemny głosik każący skupić się na zadaniu, a nie na jakimś wymyślonym przez nią światku.
Wprawdzie zapachy unoszące się w powietrzu wyczuwała już wcześniej, ale tak jakby troszkę przez mgłę. Dopiero teraz, gdy całkowicie skupiła się na ćwiczeniu, wonie zwzwierząoraz pachnących pięknie roślin naprawdę dotarły do jej nozdrzy. Zaczęła węszyć.
Czuję... – mrużąc ślepia wciągnęła powietrze. Czyż już podczas nauk skradania nie czuła tego zapachu? – Woń sarny. Gdzieś niedaleko. Oraz zająca. Albo... Może kilku? Zapach jest dosyć... Mocny. Jeszcze czuję jakąś roślinę... Nie jestem pewna, jaką... Do tego wilk... – zerknęła na Mroczną. Czy to wystarczy?

: 29 cze 2016, 19:48
autor: Obnażony Kieł
– Tak. Zapachy powiedzą ci co jest w pobliżu. Musisz czuć zapach otoczenia, żeby rozpoznać gatunek lasu lub dowiedzieć się gdzie jest wodopój. Dzięki temu łatwiej będzie ci znaleźć pierwszy ślad, a potem już będzie z górki. Będziesz sprawdzać jak daleko od siebie znajdują się ślady. Od tego zależy czy zwierze szło czy biegło. Dzięki śladom dowiesz się też ile sztuk tropisz, w jakim kierunku idą i o ich gatunku. – Mroczna uniosła łapę i podrapała się pazurem po szczęce. Zamyśliła się. Co by tu jeszcze można było przećwiczyć?
– Odnalezienie śladu jest łatwe. Jednak co zrobisz jak trop się urwie? Zaczniesz szukać nowego? Wrócisz do domu z pustym żołądkiem? A może coś zupełnie innego?

: 30 cze 2016, 14:55
autor: Brutalna Łuska
Zaciągnęła się niezwykłą mieszaniną różnych zapachów raz jeszcze, nim z powrotem usiadła podpierając się przednimi łapami. Patrzyła na Mroczną Łuskę. Czyli taki krótki opis woni wystarczył. Skała czekała spokojnie, przyglądając się zamyślonej fioletowo-żółtołuskiej. Emocje, jakie pokazywały smoki – każdy potrafił zamyślać się na swój, odmienny sposób! – od pewnego czasu interesowały futrzastą istotę. Zauważyła też, że nie każdy pokazuje na swym pysku swoich wszystkich emocji. Niektórzy to ukrywali, bądź udawali, iż czują co innego. Ona również chciałaby umieć pokazywać inne uczucia niż czuje, ale to była trudna sztuka do opanowania.
Pewnie zacznę szukać nowego śladu – odrzekła, myśląc intensywnie. – Mogłabym zawsze poszukać tropu innego zwierzęcia. Tamto mogło, o ile było jakimś gryzoniem, zostać porwane przez drapieżnego ptaka. Wtedy dalsze poszukiwania tego stworzenia nie miałyby sensu... – powiedziała.

: 30 cze 2016, 22:40
autor: Obnażony Kieł
Spojrzała na Skamieniałą z dziwnie przymrużonymi oczami. Milczała chwilę zastanawiając się jak dobrać słowa.
– Tak łatwo odpuściłabyś dobrze prezentujący się ślad? Mogłabyś to zrobić ale później. Dopiero jakbyś miała pewność, że ślad nie ma przedłużenia. Przecież jest też możliwość, że ziemia w jednym miejscu była za twarda, żeby ślad mógł się odbić. W takiej sytuacji podchodzisz do ostatniego znalezionego śladu i odchodzisz od niego o dwa kroki. Zaczniesz zataczać wokół niego okręgi. Z każdym następnym będziesz odchodzić jeden krok w bok. Dzięki temu będziesz miała pewność, że niczego nie ominęłaś. Dopiero po takiej analizie mogłabyś udać się na poszukiwanie następnego tropu. – Po tych słowach rozejrzała się po okolicy. Miała świadomość, że robiła to dzisiaj kilkakrotnie ale nie przeszkadzało jej to. Po chwili wskazała na majaczący w oddali las i powiedziała:
– Mam dla ciebie ostatnie zadanie. Wykorzystaj całą zdobytą dzisiaj wiedzę żeby mnie wytropić. Udam się w kierunku tamtego lasu, a ty odwrócisz się dopiero, kiedy moje kroki ucichną. No dalej stań do mnie tyłem! – Dopiero kiedy Mroczna upewniła się, że Skała wykonała jej polecenie puściła się biegiem w kierunku lasu. Jej łapy szybko odbijały się od miękkiego podłoża, kiedy biegła sprintem. Nie skręcała, nie zataczała kręgów tylko biegła w jednej prostej linii. Dopiero, kiedy weszła do lasu zwolniła. Powoli stawiała łapy specjalnie zatapiając je w błocie i pyłkach. Jakieś cztery ogony po wejściu do lasu skręciła w prawo. Podeptała krzaki i połamała gałęzie. Po chwili skręciła w prawo. Zagłębiła się w gęsty busz. Zatoczyła okrąg od lewej do prawej i udała się z powrotem na prawo. Nie starała się chodzić niezauważona. Chciała pozostawić jak najwięcej śladów po sobie. W końcu przystanęła i wykopała mały dołek. Starała się sprawić, żeby wyglądało to na ślad po żerowisku. Tak dla zmyłki. Potem cofnęła się parę kroków po własnych śladach. Robiła to niezwykle uważnie, żeby jej ślady się nie podwoiły. Potem wyskoczyła na lewo i pognała przed siebie. Przebiegła tak około dwa skrzydła poczym odbiła się od ziemi. Jej skok był długi. Chciała żeby wyglądało to na urwanie się śladu. Potem ostatni raz zatoczyła duże półkole i przypadła do ziemi. Szybko zebrała liście i gałęzie. Zaczęła splatać je i układać. Już po chwili jej siatka była gotowała. Trzeba było przyznać, że wyszła jej niezwykle dobrze. Przykucnęła za najbliższym krzakiem, zarzuciła na siebie siatkę z liści i czekała. Zakamuflowała się tak dobrze, że nie była widoczna z bardzo bliska. Niestety nie starczyło jej czasu żeby zamaskować swój zapach. No cóż... Skamieniałej będzie prościej ją odnaleźć!

: 18 lip 2016, 15:27
autor: Szczyt Potęgi
Kontynuował swoją wędrówkę przez leśne ostępy, aż w końcu dotarł do kolejnego zakątka puszczy, w którym stwierdził, że dobrze będzie odpocząć. Może nie tyle z konieczności, co z chęci czerpania przyjemności płynącej z nic nie robienia.
Tak, tak, wiadomo. Nic nie robił przez zimę aż do teraz, ale spał. A teraz nic nie robił, ale był przytomny!
To spora różnica, prawda?
Zresztą, jakby nie patrzeć, i tak wiedział, że sielanka kiedyś minie. Ognista smoczyca na dzień dobry ostrzegła go przed kolejnym niebezpieczeństwem jakim okazała się być jakaś nadnaturalna mgła napływająca zza bariery- a pomyśleć, iż nie tak do końca dawno, odepchnęli agresję Cienia, zakładając przymierze z Wodą...
Wydając z siebie odgłos skrzypienia przy każdym ruchu łapami, w końcu delikatnie opadł wśród gęstych chaszczy, owijając cielsko długim ogonem, na którego końcu zwisało kilka splątanych gałęzi.
Chwycił w pysk lekko irytującą narośl, po czym zrzucił ją i dokonał kolejnego oglądu ciała.
Mech między łuskami, który porastał także zrogowaciałe części skóry oraz skrzydła, bujne trawy zwisające z grzbietu, długie odstające gałęzie, należące kiedyś do ściółki leśnej, poroże na wzór jeleniego. Wszystko na swoim miejscu.
Złożył łeb na przednich łapach, lustrując okolicę szmaragdowym spojrzeniem świecących oczu, które jako jedyne zdradzały, że wśród leśnej roślinności nie leży kłoda, lecz żywy smok.

: 18 lip 2016, 16:33
autor: Chłodny Obrońca
Dzięki bogom że miał długie futro, inaczej te paskudne małe muszki zjadłyby go żywcem. Co jakiś czas i tak musiał się otrzepywać bo czuł jak obsiadają jego pysk i gryzą jakby już zdechł. Zdechł co prawda ale znów żył więc warknął na małe stworzenia które niewiele sobie z tego zrobiły i latały mu koło oczu i uszu w ciągu dalszym. Odgoniłby je łapą ale ta była skrzętnie przytwierdzona do jego piersi za pomocą kory, liści i wierzbowych wici, więc jedyną kończyną która mogła odgonić bezlitosne owady opierał się na ziemi. Szedł dość pokracznie, jak to przystało na trzyłapego smoka, ale mimo wszystko starał się zachować dumną postawę co było w obecnym stanie dwa razy trudniejsze. Westchnął cicho nie przejmując się tym, że jego sumiaste wąsy niemal sunęły już po ziemi, a komary urządziły sobie na jego pokrytym głębokimi bliznami pysku chyba jakieś obozowisko. Przymknął ślepia i niemal wpadł na kupę jakiejś roślinności nienaturalnie wyrastającej mu pośrodku ścieżki. To znaczy wyglądało to całkiem na miejscu gdyby nie fakt, że pagórek się unosił i opadał. Chłód uniósł krzaczastą brew do góry i odchrząknął, niemal w tym samym momencie czując zapach drugiego samca, samca którego nie czuł odkąd został adeptem. Zamrugał po czym zmarszczył brwi i koniec końców usiadł przed kupką poruszającej się roślinności która okazała się być chyba smokiem. Jego przednia prawa łapa która robiła robotę za dwie przyjęła odpoczynek z ulgą, podczas gdy we łbie przywódcy panował chaos myśli.
-Posłaniec?– odezwał się w końcu chcąc przerwać ciszę. Nie był pewny czy dobrze czuje samca spod jego… ozdób.

: 18 lip 2016, 16:55
autor: Szczyt Potęgi
...i zapewne jeszcze długo leżałby otulony leśną gęstwiną, nasłuchując śpiewu ptaków, turkotu dzięcioła, oddalonego o dobrych kilka staj oraz czyszcząc zabrudzone szpony, gdyby nie to, co miało miejsce kilka wodnych miar później. No, czy jak tutaj określali miarę czasu... ech, nieważne. Najważniejsze, że nie był to dziki żbik, który postanowił, że zje go żywcem.
Kiedyś, prowadząc wędrówkę na terenie Wolnych Stad, Posłaniec trafił na siedlisko tego zwierzaka. Był młodszy i znacznie słabszy, co poskutkowało tym, że wkrótce potem jedyne co można było zobaczyć i usłyszeć w świętym gaju, to jego głośny wrzask i tuman kurzu oraz ziemi jaki po sobie zostawiał, przebierając łapami szybciej niż jakiekolwiek znane zwierzę pod barierą.
A wierzcie lub nie, na co dzień wcale nie wyglądał na ruchliwego. Ba, nie był.
Na początek gdy poczuł trącenie, uniósł łeb, rozglądając się nerwowo. Dopiero gdy usłyszał dziwnie znajomy głos, obrócił spojrzenie na swoje prawo.
~ Och... wybacz.~
Wyartykuował nieskładnie w mowie mentalnej, po czym wstał ze swojego miejsca, gnąc kończyny, gubiące pod wpływem tego ruchu kolejne złomki ziemi zebrane podczas błotnych kąpieli oraz szlajania się w różnych częściach lasu.
Obejrzał samca z każdej strony. Nie miał jednej łapy, był poważnie okaleczony. Jego rysy wskazywały na kogoś, kto musiał wiele przejść, ale smok go nie poznawał. Zbyt długo spał, by być w stanie sobie przypomnieć wszystko naraz. Wspomnienia wracały gwałtownie, ale małymi kroczkami. Widząc w jaki sposób dorosły osobnik próbuje odgonić od siebie małe, irytujące stworzona, wziął głęboki wdech i wypuszczając nagrzane powietrze z płuc, zdmuchnął robactwo zarówno z niego, jak i... z okolicy.
~Widzę, że Ty kojarzysz mnie, bo i słusznie nazwali mnie Posłańcem Natury. Ale ja niestety nie pamiętam Ciebie. Sen mnie zmorzył na bardzo długo i jeszcze nie do końca mogę sobie wszystko przypomnieć. Wyglądasz trochę obco, ale pachniesz wonią tysiąca lasów, więc żeś swój. Mogłeś wykląć za leżenie na Twej drodze, a nie uczyniłeś tego. Wyglądasz na doświadczonego wojownika, bo wiele masz za sobą krzywd. Jak Ci na imię, nieznajomy?~

: 19 lip 2016, 14:14
autor: Chłodny Obrońca
Zamrugał jeszcze kilkukrotnie z lekkim zdziwieniem gdy smok pod podniósł się i jeszcze więcej żywych bardziej lub mniej ozdób odpadło od jego brzucha i łap. Zadziwiające, że ktoś mógł obrosnąć aż tak bardzo. Sam raczej nie wyobrażał sobie siebie w takiej sytuacji, co prawda zaniedbał nieco swoje futro które było szorstkie, nie miękkie jak kiedyś ale to co właśnie widział. To była w sumie esencja smoka jakim chciał być kiedy był jeszcze pisklęciem. Blisko natury i te sprawy, jednak „te sprawy” pobiegły takimi ścieżkami, że Chłód czasem nie poznawał sam siebie. Odchrząknął gdy ciepło i… ciekawy dobór zapachów owinął jego pysk. Będąc jednak dobrze wychowanym smokiem skinął łbem Posłańcowi w podzięce, za pozbycie się owadów.
Siedząc nadal wśród zieleni przekrzywił lekko łeb na bok słysząc słowa samca we łbie. Totalnie nic nie pamiętał. Ciekawe czy była to wina jego długiego snu, czy może mgły, bo przecież Chłód chyba aż tak bardzo się nie zmienił prawda? Pytał sam siebie choć dobrze znał odpowiedź. Poroże które ciążyło mu na głowie było kilkukrotnie większe od tego które kiedyś zdobiło jego głowę, no i rysy, futro… w sumie faktycznie ktoś mógłby go nie poznać.
-Czemuż miałbym atakować przypadkowo spotkanego smoka, w dodatku członka mego własnego stada.– zaczął spokojnie i wyprostował głowę przymykając jednocześnie ślepia. Nie taksował jednak Posłańca spojrzeniem, nic z tych rzeczy… po prostu od bardzo długiego czasu samiec źle sypiał i zwyczajnie był zmęczony.
-To ty mianowałeś mnie adeptem w stadzie Życia. Na bogów… zarosłeś Posłańcu… – krótka pauza, a potem kulturalne odchrząknięcie – i słyszę, że mnie nie poznajesz. Kiedyś moje imię brzmiało Perydot. Jestem synem Jesieni Bzów i Kaszmirowego Dotyku, teraz dzięki łasce Immanora przyjąłem imię Chłodu Życia. Gdzie byłeś przez te wszystkie księżyce? – nie potrafił się powstrzymać więc od razu zadał pytanie, była to chyba w miarę naturalna reakcja. Zwłaszcza gdy myślało się, że ktoś dawno już odszedł na firmament.

: 19 lip 2016, 16:06
autor: Szczyt Potęgi
Smok uważnie wysłuchał rozmówcy, choć jego myśli, mogłoby się zdawać, płynęły na chwilę obecną w innym kierunku, niż mógłby sobie tego życzyć Chłód. Wybiegł pamięcią do lat dziecięcych, kiedy nic nie było zmartwieniem, a wybujałe drzewa w ogromnym lesie pełnym owoców sprawiały wrażenie sięgających chmur. Wtedy mógł sobie pozwolić na tak wiele, wylegując się na rozległych konarach i obserwując z góry jak wiewiórki biegają po rozległej polanie zbierając drobne żołędzie...
A potem powrócił z prędkością światła do spraw bieżących, jak gdyby niewidzialna siła wylała nań kubeł lodowatej wody.
~Tak, wiem. Wiem. Spałem. Przepraszam~
Wymamrotał trochę nieskładnie, potrząsając łbem i rozrzucając wokół kawałki gałązek oraz świeżego mchu. Był trochę nieswój.
~Taka już moja natura, Perydocie. Muszę spać by regenerować siły, tak jak robią to drzewa, inaczej znacznie, wręcz gwałtownie, mógłbym się postarzeć. Musiałem was zostawić, bo tak nakazywał mi instynkt oraz wola przetrwania. Jestem młody, a jednocześnie zmęczony, na kolejną wieść, że ilekroć się budzę, to coś musi być nie tak. Zaiste, nie można walczyć z Matką Naturą. Z jej tworami, które robią nam na przekór, również.~
Rzekł mentalnie, po czym uniósł lekko prawą łapę nad ziemię, by zlustrować ją zielonymi ślepiami. Miał niespełna trzydzieści księżyców, a wyglądała jakby miał ich co najmniej osiemdziesiąt. Grudki zeschniętej ziemi powypadały ze szczelin między brunatnymi łuskami oraz zmarszczkami powstałymi na wskutek długich spacerów. Gdzieniegdzie na szponach mógł też dostrzec powysychane plamy żywicy. To chyba z tego dębu, na który się wspinał jeszcze przed zapadnięciem w hibernację. Ech, leci ten czas.
~Czyli jesteś teraz przywódcą, naszego stada. Spóźnione gratulacje. Kto by pomyślał, że ten malec, którego kiedyś namaściłem, teraz będzie stał przede mną w kwiecie swego wieku z ilością blizn większą od moich. Nie spodziewałbym się, Panie.~