Strona 13 z 13

: 05 sty 2020, 0:52
autor: Rój Nocy

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Zrodzona z magii operowała nią już minuty po swoim wykluciu i to jeszcze jak! Luthien chciał się cofnąć gdy poczuł olbrzymi nacisk na swój mózg, a na jego pysk wymalował się grymas zdradzający potężny ból jaki odczuł gdy Sennah próbowała odpowiedzieć własnym magicznym impulsem. Nie postawił ani jednego kroku ani do przodu ani w tył, gdyż jego mózg po prostu przestał działać. Przed oczami zatańczyły mu mroczki i zaczął oddychać jak osoba po wynurzeniu z wody tuż przed utonięciem.
W końcu magiczny gwałt ustąpił i Luthien odzyskał władzę nad swoim ciałem. Lekko skonfundowany pokręcił łbem. W uszach wciąż mu dudniło, a oczy wciąż łzawiły.
Rany, Sennah, ostrożnie. -wybełkotał łapiąc się łapą za swój łeb, próbując się pozbierać. Niezbyt mu to wychodziło. Ona była piękna, fascynująca i piekielnie niebezpieczna. Luthien nie wiedział dlaczego ale mimo tego się jej nie bał. Może był głupi, a może właśnie uszkodził mu się mózg ale się nie przestraszył.
Zrobił coś durnego. Powtórzył w myślach swoją prośbę/ostrzeżenie dla Sennah i posłał jej kolejny impuls, tym razem o wiele łagodniejszy, jeszcze mniej natarczywy, niczym łagodna bryza owiewająca jej boski umysł. Dołączył do niego próbkę swojego bólu, tak skontrowanego by był bardziej odczuwalny im dłużej się nad nim myślało, by nie uderzyć jej tak bolesnym doznaniem. Wtedy dopiero by było, gdyby chciała go zabić, bo pomyślałaby że ją atakuje czy coś.

: 05 sty 2020, 2:22
autor: Strażnik
Spełnienie dostarczone w momencie przyjęcia nowego imienia, czy gdy Sennah zaledwie wydostała się z jaja, było prawdopodobnie najbardziej pozytywną odsłoną tego, co był w stanie odczuć. Oczywiście liczył, że się myli, skoro miał przed sobą jeszcze tyle zajęć, a przede wszystkim współpracy z dorastającą boginką, niemal bez wysiłku łagodzącą jego samopoczucie, ale nigdy nie należał do optymistów. Niektóre doświadczenia bywały zwyczajnie tak intensywne, zwłaszcza w publice, gdzie starał się spoglądać na każdą reakcję, że nawet radość nie była w stanie złagodzić pewnych obaw. Nie powinien oczekiwać, że ktokolwiek mu pogratuluje, jeśli nie nawiązał wielu dobrych relacji, a jednak pozytywny odzew na objawienie się Sennah przypomniał mu, że obcy potrafili bezinteresownie okazać satysfakcję i wdzięczność, tyle że nie do niego. Westchnął do siebie.
Poczuł więcej swobody gdy samiczka postanowiła wycofać się i przysiąść na jego grzbiecie, jakby zazdrosny o to, że może należeć do kogoś innego. No może nie należeć, bo to zbyt zaborcze określenie, gdy miało się pod opieką niemal wszechmocną istotę, lecz mimo wszystko wolał, by była bardziej jego, niż ich.
Wyprostowany, siedział sobie, niczym przestrzeń wybiegowa dla bohaterki zdarzenia i kątem ślepia obserwował smoki, które machały łapą, kłaniały się, skandowały, czy oglądały z zaciekawieniem podarowany im symbol. W przypływie przygnębienia, uspokajało go także przypominanie sobie doświadczeń, które mu przekazali, jakby w ten dyskretny sposób łączył się z nimi, choć w większości nawet nie wymienili się spojrzeniami. Z rozmyślań wyrwało go skrzydło Sennah, które kilkakrotnie zdzieliło go po pysku, wymuszając instynktowne przymknięcie oka najbardziej narażonego na wydłubanie. Mimo to nie skrzywił się, ani nie wzdrygnął na tyle, że smoczyca mogłaby bardziej stracić równowagę. Nie chciał, żeby podobna rzecz się powtórzyła, więc nawet jeśli samiczka zdołała zabezpieczyć swoją pozycję ogonem, ostrożnie uniósł jedną łapę, tak żeby miała więcej przestrzeni, na jego zrogowaciałym, bardziej poziomo ustawionym barku. Zupełnie jakby miał na ramieniu jaszczurkę i zachęcał ją do dalszego eksplorowania swojej powierzchni. Uśmiechnął się na to w duchu, bo mięśnie pyska wymagały nieco silniejszego bodźca i skręcił do niej łbem, żeby trącić ją... albo nie. Nie, nie. Nie była pisklęciem, była bogiem.
Spojrzał znów na smoki i akurat wtedy zauważył krzywiącego się młodego gada
Z pewnością cieszy się na obecność każdego z was, dlatego nie powinniście się wahać by podejść bliżej, ale wyłączając z tego kontakt mentalny, na który może nie być jeszcze gotowa– Nie wiedział czy właśnie tego spróbował samczyk, ale biorąc pod uwagę, że wyłącznie on zareagował negatywnie, był to najbardziej logiczny wniosek.
Jak długo powinni tu siedzieć, nim znajdzie jej (albo sobie?) nowe, bardziej postronne legowisko? Czy to smoki znudzą się nią, czy ona nimi? Wiedział na pewno, że swój limit towarzystwa wyczerpał, ale wolał nie narzucać tempa nie mając ku temu żadnej wyraźnej sugestii.

: 05 sty 2020, 11:43
autor: Mgliste Wrzosowiska
Krwisto lazurowe ślepia prześlizgnęłam w kierunku drzewnego. Widziałam, że odmłodniał, a ja... czułam się okrutnie zmęczona. Miałam ochotę skrzywić się na to spostrzeżenie, bo wyglądało na to, że w jakimś stopniu mała Bogini coś im odebrała, aby dać to... jemu.
Miałam mieszane uczucia, co do tego samca. Nie znałam go, ale z jakichś powodów Przywódca nie zaaprobował go na stanowisku.
Słyszałam oczywiście opowieści.
Stąd moje zmieszanie.
Ale nie potrafiłam mu zaufać, było w nim coś takiego, co mnie odpychało, zwłaszcza po wygłoszeniu emocjonalnego szantażu na zebraniu Przywódców, gdy tłumaczył się, dlaczego nie przyzna tytułów.
Dobre sobie.
Na moim pysku w każdym razie nie znalazł żadnej negatywnej emocji, potrafiłam się maskować. Przymrużyłam tylko w zastanowieniu perłowe powieki, pokłoniłam się w kierunku Bogini, a następnie odeszłam na skraj Skał, skąd rozłożyłam cztery ramiona skrzydeł, a następnie wzbiłam się w powietrze. Chociaż byłam zmęczona, wykrzesałam z siebie tyle, aby chociaż okazać się gracją.

zt

: 06 sty 2020, 12:24
autor: Mgliste Wody
Ilun po odstąpieniu jaja powrócił na tyły. Nie był najmniejszym smokiem, więc nie przeszkadzało mu oglądanie reszty z tyłu, i tak wszystko widział. Bez problemu. Wszak był olbrzymem. Czuł się dziwnie z tym wszystkim i widząc wyklucie nowej bogini jedynie mruknął coś pod nosem. Wciąż nie był zadowolony z tego wszystkiego, co się wydarzyło. Odwrócił się więc i odszedł w ustronne miejsce, by rozłożyć skrzydła i odlecieć z tego miejsca. Niech więc bogini rośnie, niech zastąpi starych bogów...może będzie bardziej przystępna, niż ten "bóg" zimy.