Strona 13 z 27
: 30 gru 2019, 0:18
autor: Despotyczny Ferwor
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Cóż... Despotyczny Ferwor, oznacza to, że jest się nie ugiętym w swych wierzeniach, dążeniach i celach. Nic nie jest wstanie cię od tego powstrzymać. Bezwględność oraz wszechwładczość twoich ideii nad wszystkim innym. To oznacza ,,Despotyczny Ferwor"– Na wieść, że młodemu podoba się jego pierwsze imię, samiec ciepło się do niego uśmiechnął.
– Ty też masz fajne imię Iphi. –
Czyli dobrze myślał. Młody był synem Płomiennego. Na tą wieść, Mułek szeroko się do niego uśmiechnął i położył się na ziemi, tak aby zrównać się łbem z pisklakiem.
– Wiesz... To fajnie się składa. Bo jestem bratem twojego taty, czyli jestem twoim wujkiem. –
Na pytanie młodego mocno go zasmuciło. Przywróciło jego wspomnienia o tym, jak został porzucony za młodu. Jak płakał... Jak się bał... Nienawidził miejsca swoich narodzin...
– Ja... Mam rodziców, ale... Nie chcieli mnie... Zostawili mnie i... Jest mi smutno z tego powodu... Przez to też dużo płakałem i wciąż płaczę. Wiesz... Twojego tatę też kiedyś porzucono. Dlatego zostaliśmy braćmi... – Eh... Znowu te przeklęte wspomnienia... Po pysku bagiennego zaczęły spływać łzy. Eh... I znowu się zaczęło.....
: 30 gru 2019, 9:45
autor: Gra Pozorów
Próbował zrozumieć tę wnikliwą analizę, ale padło zbyt wiele mądrych słów. Iphi je czasem używał, ale rzadko kiedy je w ogóle rozumiał. Chłonął wiedzę jak gąbka wodę, tak samo jak nowe wyrazy. Przekrzywiał główkę to w lewo, to w prawo, nie spuszczając Mułka z oka.
– Nie wyglądasz na.. bezwzględnego... – nie był co prawda pewien czy dobrze to słowo rozumie, ale miało takie twarde brzmienie. – Co to ideii? – podchwycił nowe słowo, zaciekawiony.
Nie rozumiał dlaczego starszy smok nagle posmutniał. Może mu zazdrościł? U Iphiego empatia była na bardzo raczkującym poziomie, wielu rzeczy nie rozumiał, a inne próbował zrozumieć na swój pokrętny spokój.
– Ale jak to – zdziwił się. – Jesteś duży. Tylko małe smoki mają rodziców. To znaczy, że moja mama i tata mnie zostawią jak będę duży? I będę musiał płakać? – upewnił się czy dobrze rozumie. – Lepiej chyba nie dorastać. Da się tak? – dopytywał.
: 01 sty 2020, 9:25
autor: Despotyczny Ferwor
– To fakt, nie wyglądam... Ale jestem bezwględny, ale w inny sposób. Jestem bezwględny, wobec mojego celu. A mój cel, to pomaganie. Chcę pozbyć się cierpienia i smutku na tym świecie. Odrzuciłem nawet swoją smoczą nature, bo była sprzeczna z moimi marzeniami. To jest moja bezwględność. – Odpowiedział na pytanie, spokojnym i ciepłym głosem. Bardzo się cieszył, że Iphi zadaje tyle pytań. W końcu w taki sposób mógł poszerzyć swoją wiedzę.
– ideii, czyli to co kreauje twoje postrzeganie świata. To co określa twój cel i w wielu przypadkach nadaje sens twojemu życiu. Ja uważam, że smoki powinny kroczyć drogą umysłu oraz że powinny odejść od ich tradycji i obecnych wartości. To jest idea. Albo jak już mówiłem, chcę pozbyć się z tego świata smutku i cierpienia. To też jest idea. Nie można jej zobaczyć. Jest nie materialna, ale żyje głęboko w smoku który ją wyznaje. Takiego smoka nic nie odwiedzie od tego. Jest nawet gotów umrzeć za swoje marzenia, bo idee to w dużej mierze marzenia. Taki smok, zwie się idealistą. Ja jestem właśnie takim smokiem. Chcę pomóc wszystkim, ale nie chcę nic w zamian. Bo tak działają idee. Jak nic innego, motywują do działania, chociaż nie dają przy tym korzysci. –
Plamiaty trochę przygnębiony spoglądał na pisklaka, uważnie słuchając jego słów. Nie był na niego zły w końcu był jeszcze młody. – Nie zawsze małe smoki mają rodziców. Ja na przykład nigdy ich nie miałem. Gdy byłem tak mały jak ty, to nie miałem mamy ani taty i nie, nie zostawią. Jeżeli cię kochają to nawet jak będziesz duży, to wciąż będą twoimi rodzicami. – Ostatnie zdanie powiedział lekko się uśmiechając. – niestety nie. Dorastanie to coś czego nie można uniknąć. –
: 01 sty 2020, 10:25
autor: Gra Pozorów
Malec wpatrywał się w starszego smoka jak w obrazek. Nie do końca rozumiał jego słowa i znaczenie jakie się za nimi kryło. Znaczy, rozumiał, ale na swój pokrętny sposób. Niektórych rzeczy nie powinno się próbować wyjaśniać młodzieży, zwłaszcza takiej jak Iphi.
– A co jest złego w byciu smokiem? – zdziwił się. – Da się to odrzucić? Jak? Nie urwałeś sobie łap, ani ogona, ani zębów... dalej jesteś smokiem! – upierał się, a wzrok samczyka zmienił się na taki podejrzliwy, wątpliwy.
Słuchał dalej o tej całej "ideii" i niezbyt mu przypadła do gustu. Czemu miał pomagać i nic z tego nie mieć? Bez sensu. Jak pomagał Riavelo zdobyć nowe imię, spodziewał się chociaż przyjaźni. To coś złego? Według tego całego Mułka – tak.
– Dlaczego twoje zdanie ma być lepsze od kogoś innego? Mówiąc innym jacy mają być jesteś zły, tylko przywódca tak może – stwierdził. Bo tak go wszak uczono. Przywódca był ważny, to jest miał taki być. Iphi co prawda nie należał do smoczków które kogokolwiek słuchają, ale dziadek Trzemsienieziemi był w porządku. I fajnie się uśmiechał. – Czy ja muszę mieć idełę, skoro jest we mnie... – pomacał się po piersi i brzuszku łapkami, jakby chciał ją odnaleźć. – Rety, ja nie chcę niczego niewidziadzialnego we mnie, jak się tego pozbyć? Oh! Mama mówiła o uzdrowicielach. Czy jak do takiego pójdę, to mnie wyleczy z idei.. ły... ideły? Może pójdziesz ze mną i ciebie też z tego wyleczy? – dopytywał.
Im dłużej rozmawiali, tym mniej mu wierzył... Zaraz, zaraz!
– To jak się pojawiłeś w jajku, skoro nie było mamy i taty? – dopytywał. – I skoro jesteś bratem mojego taty, a on miał rodziców, to czemu ty ich nie miałeś? – chwilę musiał pomyśleć. Zasłonił sobie łapką pyszczek kiedy to do niego dotarło. – Oj! Ty kłamiesz! Nie jesteś moim wujkiem! – pisnął, ale nie ze strachu. Nie potrafił jakoś bardzo głośno krzyczeć.
Co prawda nie znał rodziców taty, ale przecież Iphi był zbyt wspaniały aby jego rodzina była wybrakowana. Uznał więc za logiczne, że tatko też miał swoich rodziców i nie wziął się z niczego, jak ten dziwny nie-smok z wyboru.
: 02 sty 2020, 21:22
autor: Despotyczny Ferwor
– Eh... Trudno jest mi to wytłumaczyć, więc powiem, dlaczego odrzuciłem smoczą naturę. Sam będziesz mógł wyciągnąć z tego wnioski. To tak. Jak już mówiłem, moim marzeniem jest sprawienie, żeby żaden pisklak nie był już więcej porzucony. Dużo o tym mówiłem. Tłumaczyłem jak to powinno wyglądać i takie tam, lecz... Zawsze mi mówiono, że to wbrew smoczej naturze. Byłem wtedy bardzo zły na to i nie chciałem mieć z nią nic wspólnego, dlatego ją odrzuciłem. – I dobrze się z tym czuł. – Owszem jestem smokiem, ale ze swoją własną naturą. Krocze własną ścieżką. Najważniejszy jest w tym twój umysł. Jeżeli myślisz inaczej niż cała smocza rasa, to czy wciąż masz sobie smoczą naturę? – To było właśnie kluczowe w tym wszystkim. Bo to ty sam, tak na prawdę decydujesz o swojej naturze. Trzymanie się tej smoczej, oznacza jedynie to, że jesteś jedynie marionetką otaczającego cię świata.
Młody najwyraźniej nie zrozumiał sensu jego wypowiedzi. Bo uznał to za coś złego, kompletnie nie zastanawiając się głębiej w sens jego wypowiedzi, ale nie miał mu tego za złe.
– A dlaczego zdanie przywódców ma być lepsze od kogoś innego? Przecież to też są smoki, jak ty i ja. I drugie pytanie, czy jeżeli powiem jakiemuś smokowi, który lubi krzywdzić innych, że ma tego nie robić, to czy nadal będę zły? Nadal będzie to zły czyn? – Pozostawił odpowiedź młodemu samczykowi. Ciekawe, jakie wnioski z tego wyciągnie.
– Eh... Znowu nie zrozumiałeś. Słuchaj... Mówiłeś, że trzeba się słuchać tylko przywódców, nie? I że nie można mówić nikomu, jaki ma być. To też jest idea. Bo idea nie jest taka sama dla wszystkich. Ja mam własną i ty masz swoją. Twój tata też ma idee, która jest podobna do mojej, ale nie jest taka sama i oczywiście możesz się jej pozbyć i nie potrzebny jest do tego uzdrowiciel. Wystarczy, że olejesz wszystko i będziesz żyć, po to żeby żyć. Ja bym nie chciał stracić swoich ideii, bo to one pomogły mi przetrwać na tym świecie, więc jestem im coś winny. Bo dzięki nim żyję... – To prawda... Gdyby nie one, to najpewniej nie przetrwał by na tych bagnach. Gfyby nie one, to najpewniej podciął by sobie żyły. To one go ukształtowały. To one, przyczyniły się do tego, że wciąż ma nadzieje na lepsze życie i oprócz śmierci, nic nie zmusi go do ich porzucenia.
– Nie rozumiesz... Moi rodzice mnie porzucili, kiedy byłem jajkiem. Żyłem sam, bez nikogo. Moi rodzice istnieją, ale nigdy ich nie spotkałem, więc w zasadzie ich nie mam. A twój tata też nie miał rodziców. Go też zostawili i nie jesteśmy prawdziwymi braćmi, ale oboje nigdy nie mieliśmy swojej rodziny. Byliśmy sami... Dlatego zostaliśmy braćmi. Mimo, że nie jest moim biologicznym bratem, to wciąż go tak postrzegam i kocham. Oczywiście możesz nie uznawać mnie za twojego wujka, ale zapytaj się twojego taty, czy jesteśmy braćmi. Na pewno odpowie, że tak. Sam powiedział twojej siostrze, że jestem waszym wujkiem. Ale do niczego cię nie zmuszam. – Uśmiechnął się lekko. Dla niego więzy krwi nie były ważne. Ważne to co czujesz wobec innego smoka.
: 04 sty 2020, 10:45
autor: Gra Pozorów
O rety. Czy on właśnie próbował uczyć go dziwnie mądrych słów, które malec i tak uzna za coś niemądrego? Nie był ani trochę logiczny, Iphi wręcz wszystko przekręcał, miał swój własny świat z parą kokosów. Kiwał się na boki kiedy duży smok tak gadał i gadał.
– Czyli smoki porzucają swoje dzieci, bo to ich natura? – podsumował pierwszą wypowiedź, nieco zmartwiony. Ale nie da się tak łatwo. – Nieprawda, moja mama i tata by mnie nie porzucili. Są fajni. – Zaprzeczył.
Zastanowił się nad kolejnymi słowami.
– Przywódca powinien być mądry, jak robi coś złego to jest głupi i trzeba go wymienić – stwierdził. – I mądry przywódca nie dopuści by jego smoki były złe. Tak jak mój dziadek. A może uważasz, że dziadzio jest zły? – spojrzał na niego "groźnie", strosząc swoje błonki. Nie miałby co prawda jak pokryć swojej "groźby", ale cała postawa malca pokazywała, że nie zniesie obrażania jego przywódcy. A inni go nie obchodzili, bo czemu by mieli? Ich stado, ich sprawa, jak wybierają głupków!
Słuchał tak i słuchał i co raz mniej rozumiał. Miał ochotę drapać się intensywnie po głowie. O co temu dużemu tak naprawdę chodziło? Jasne, wyglądał na takiego smutnego i w ogóle, ale jako pisklak Iphi nieszczególnie wykształcił empatię. No i wygadywał złe rzeczy na jego tatę. Że niby był porzucony. Pft! Akurat!
– Wiesz, chyba muszę już wracać do domu.. – odezwał się, gorączkowo rozglądając na boki. – Mama mówiła, że nie mogę chodzić sam i rozmawiać ze smokami które są dz... ee... obce. – Dodał, nie wiedząc jak inaczej to opisać.
Zeskoczył z kamienia, ale jeszcze nie odbiegł. Trochę się bał, że duży zacznie go gonić. W sumie to on powinien sobie pójść! Iphi był tu pierwszy! Prawda?
: 18 sty 2020, 12:23
autor: Despotyczny Ferwor
Bagienny był już zmęczony całym tym tłumaczeniem. Jedynie głęboko westchnął i rzucił krótko.
– Nie każdy rodzic jest fajny. Kiedyś to zrozumiesz. –
Pisklak miał rację odnośnie przywódcy. Lecz jak już zdążył zauważyć, większość i tak była debilami. Może nie znał ich osobiście, ale potrafił łączyć fakty. W główniej mierze to przywódcy przyczyniają się do wszech obecnego zastoju, zdbając jedynie o to, aby przedłużyć gatunek, nie widząc, że dzięki temu, jedynie go winiszczając... Powoli i nie zauważenie. Bo w końcu coś, albo ktoś, kto dustponuje ogromną mocą, będzie chciał zagarnąć te tereny dla siebie. To tylko kwestia czasu. Jedynie postęp może nas przed tym ocalić...
– W żadnym razie. Twój dziadek jest jedynym przywódcą jakiego szanuje i uważam że jest bardzo dobrym przywódcą. Czego nie mogę powiedzieć o reszcie...–
Ostatnie słowa mocno go zabolały, lecz nie skomentował tego. Lepiej będzie jak po prostu sobie pójdzie.
– Eh... Przepraszam... J-a... Już sobie idę... – Powiedział przygnębiony i zaczą powoli odchodzić w strone swojego obozu.
: 11 lut 2020, 11:53
autor: Berius
Przybył na wzgórze świetlików by odpocząć od ciężkiej sytuacji w stadzie. Im dłużej tam przebywał tym czuł się bardziej źle. Jednak gdy znajdował się na terenach wspólnych to już co innego. Mógł tutaj odetchnąć i czasem się przespać. Czuł się trochę jak samotnik który miał swoje miejsce w stadzie ale nie lubił tam długo przebywać. Stojąc na wzgórzu był nad wyraz spokojny. Już powoli zmrok zapadał a niektóre z świetlików o dziwo latały tutaj nawet w zimę. Położył się na śniegu i przymknął oczy. Mała drzemka nie zaszkodzi. Gdy tak leżał kilka świetlików usiadał na jego rogach zdobiąc światełkiem jego ciało.
: 11 lut 2020, 22:27
autor: Słodycz Życia
Oddychaj, no dalej oddychaj! Nie przeleciałaś przecież aż tak dalekiej drogi. Nosz, Immanorze ratuj. Dostałam co chciałam, sprawdzanie jak bardzo mogę się posunąć z tymi uszkodzonymi płucami to nie był dobry pomysł. Wylądowałam niedaleko wzgórza świetlików, pragnę zaznaczyć że dosyć twardo. Byłam zbyt skupiona na tym żeby ponownie złapać oddech. Położyłam się na śniegu zaciskając szczęki i próbując powstrzymać łzy. Uh, czułam się tak jakby moje płuca trawił żywy ogień i to zdecydowanie nie było łaskotanie. Dobrych paręnaście uderzeń serca zajęło mi całkowite uspokojenie się i ponowne rozpoczęcie współpracy z moimi płucami. Kiedy z trudem uniosłam się z ziemi zauważyłam leżącego dobre dwa skoki ode mnie Krwawego. Po starciu resztek łez z pomocą końcówki ogona ruszyłam w jego kierunku. Czy nie było mu zimno? Ten widok niebezpiecznie przypominał mi martwego Światłość leżącego pośród śniegu. Krwawy nie przypominał go w żadnym aspekcie jeśli chodzi o wygląd a jeśli chodzi o zachowanie też trudno się doszukać jakiś podobieństw. Nadal jednak nie chciałabym żeby zamarzł, znałam go od pisklaka i zależało mi na tym żeby żył. Nawet nie próbowałam stąpać cicho, po prostu podeszłam do niego i praktycznie się na nim położyłam. Do dużych czy ciężkich to ja nie należałam jednak miałam zamiar jak najbardziej ogrzać przyjaciela. Skrzydła dodatkowo rozłożyłam żeby ogrzać go na większej powierzchni.
-Hej Beri- Mruknęłam po jakimś czasie w ramach przywitania.
: 12 lut 2020, 19:25
autor: Berius
bez problemu usłyszał nadchodzącego smoka. Poznawał tez ten zapach. Ognista wojowniczka która pokonała go jednym ciosem za młodu. Słodycz Życia. Jego dobra przyjaciółka. Chciał już wstać otrzepać się z zimnego śniegu i się z nią przywitać ale poczuł jej futro na swoim grzbiecie. Musiał to przyznać że było mu o wiele lepiej niż wcześniej.
O hej jak tam życie?
Odpowiedział jej w wiadomości mentalnej. Wprawdzie wyglądał na martwego i trząsł się mimo wszystko z zimna ale zawsze był gotów uśmiechnąć się do przyjaciółki. W końcu dzielili ze sobą dzieciństwo dopóki obowiązki i dorosłe życie nie zaczęły zajmować większości ich czasu. Tęsknił za czasami beztroski. Za ciepłymi letnimi dniami jako pisklak. Wszystko wydawało się w tedy takie proste i zmierzające w dobrym kierunku. Rzeczywistość okazała się jednak zgoła inna niż sobie wyobrażał.
: 12 lut 2020, 19:39
autor: Słodycz Życia
Zdziwiłam się słysząc głos Krwawego w głowie. Nie bylam pewna czy był zbyt leniwy żeby otworzyć pysk czy też w ten pysk coś mu się stało. Postanowiłam na razie jednak odpowiedzieć na jego pytanie.
-Mam piskle, mój partner nie żyje, ah no i moja przybrana siostra opuściła tereny wolnych stad. Tak więc trochę się działo- Odpowiedziałam układając się wygodniej na samcu. Czułam że było mu zimno, poza tym był nawet wygodny. Gdyby nie te kolce odrobinę wrzynające się w ciało może nawet udałoby mi się na nim zasnąć. Ah, ten widok musiał wyglądać ciekawie. Ciekawe co powiedziałaby Urzara widząc ich teraz? Bardzo interesujące sle musiałam wrócić myślami do teraźniejszości.
-Coś ci się stało w gardło że nie możesz mówić?– Wymruczałam bez dłuższego namysłu podczas małej próby przeciągnięcia się. Serio, niech on się pozbędzie tych kolców. Na co mu one? Tylko przeszkadzają!
: 12 lut 2020, 20:30
autor: Berius
wyglądało na to że nie tylko on miał fatalne życie. Współczuł jej straty siostry i partnera ale w tym samym czasie cieszył się z tego że w końcu ma pisklaka. Była samicą o dobrym sercu i nie zasługiwała na taki los. Gdy tak o tym myślał ona zadała mu kolejne pytanie. Wiedział że prędzej czy później się o to zapyta więc miał już przygotowaną odpowiedź. Po prostu przechylił głowę i pokazał jej bliznę na gardle.
Moje życie też mnie nie rozpieszcza. Przestałem się czuć w stadzie jak w domu i chciałem odejść gdy Chroma się o tym dowiedziała pomyślała że chce ją opuścić więc m,nie zostawiła. Wtedy się załamałem i dokonałem straszliwej rzeczy jak widzisz. Gdy wybudziłem się ze śpiączki chciałem wszystko naprawić lecz wtedy moja przybrana siostra została zamordowana przez smoki z plagi. Kolejny cios w moje popękane serce. Teraz mimo zrezygnowałem z wszystkich marzeń i postanowiłem zostać w ziemi by odzyskać Chromę to stado dostało już informacje że jestem zdrajcą. Kilka smoków już grozi mi śmiercią i kontrolują mój każdy ruch by tylko coś wyłapać i mieć pretekst do ataku. Ja się teraz boję nawet być na terenach Ziemi.
Po ostatnim zdaniu zasłonił oczy łapą i skierował pysk w przeciwną stronę niż znajdowała się twarz jego przyjaciółki.
Nie zostałem wspaniałym wojownikiem ani tym bardziej przywódcą. To były tylko naiwne pisklęce marzenia. Już dawno powinienem zabić tego pisklaka co we mnie siedział i trzymać się na uboczu. Wszystko potoczyło by się inaczej.
: 12 lut 2020, 20:52
autor: Słodycz Życia
Aaaał, to musiało niesamowicie boleć. Współczułam mu i było to widać na moim pysku. Nie sądziłam że on też ostatnio kogoś stracił. Chociaż nie widział jak umiera mu partnerka, wiedział za to, że żyje i ma się dobrze więc mimo wszystko było to lepsze od całkowitego utracenia jej. Nie wiedząc jak go pocieszyć, przesunęłam się na nim tak bym mogła nachylić się nad jego łbem, wspomagając się maddarą która miała pomóc mi nie przewrócić się na grzbiet i po prostu liznęłam go w koniec pyska. Oczywiście jako że ja i maddara nie byliśmy dla siebie stworzeni, zdradziła mnie. Już po chwili więc leżałam na grzbiecie tuż przed Krwawym stykając się z nim nosami. Uśmiechnęłam się pocieszająco, zaraz próbując przewrócić się na brzuch. Leżenie na grzbiecie było wygodne ale musiała zrobić coś jeszcze. Mianowicie pacnąć sprawną łapą w łeb Beriego prychając głośno na jego oświadczenie.
-Możesz sobie nie być przywódcą ale za to wspaniałym wojownikiem jesteś na pewno! Poza tym ja nigdy tak naprawdę nie przestałam być pisklakiem więc to nie wina tej części ciebie. A jak tak bardzo źle się czujesz w ziemi to dlaczego nie odejdziesz? Ziemia to przecież nie Plaga co nie?– Zaraz po tym pytaniu, jak najzgrabniej umiałam przeszłam się w stronę boku Beriego by spróbować obrócić go na bok lub najlepiej na grzbiet z pomocą swojej dosyć sporej siły. Żegnajcie kolce wrzynające się w ciałko!
: 12 lut 2020, 21:53
autor: Berius
Te niespodziewane dotknięcie nosami bardzo go zdziwiło. Oczywiście był to tylko wypadek ale nadal było toi dziwne. Lekkie pacnięcie wyrwało go z zamyślenia a słowa otuchy nieco rozgrzały jego serce. Chciał już odpowiedzieć Słodyczy na jej pytanie ale ta była szybsza i przewróciła go na grzbiet. Krwawy lekko się zestresował i oblał rumieńcem.
Emm no więc... Nie mogę odejść bo nie chcę zostawiać rodziny.Moje pisklaki zasługują na ojca chociaż pewnie jest wielu lepszych ode mnie. No i czy Ziemia nie jest taka jak Plaga? No nie, znaczy w większości. Tak jak ci mówiłem jest kilka smoków które gotowe są mnie zabić jeśli chodźby o tym powiem.
Znów odwrócił wzrok patrząc się w niebo. Zastanawiał się gdzie powinien teraz pójść, co zrobić. Już przypieczętował swój los. Zostanie i umrze jako część stada Ziemi. Będzie zwyczajnym ojcem i partnerem. Będzie walczyć jako wojownik zdobywać rany i szkolić młodych. Nic Więcej.
Mylisz się. Nie jestem wcale wspaniałym wojownikiem. Jestem najzwyklejszym smoczym wojownikiem. Pokazali mi moje miejsce dość dosadnie i będę się tego trzymał bo chcę jeszcze pożyć. I zanim powiesz że dałbym rate tym którzy chcą mnie zabić to naprostuje cię i powiem że nie miał bym nawet siły by podnieść łapy na tych z którymi dorastałem.
: 12 lut 2020, 22:27
autor: Słodycz Życia
Dostrzeżenie jakichkolwiek rumieńców pod łuskami a co dopiero na łuskach było dla mnie niemożliwe. Tak więc nie wiedziałam czy to jakoś ruszyło Beriego. Kiedy on tak mówił, ja wykorzystałam sposobność i ułożyłam się wygodnie po części na brzuchu oraz klatce piersiowej. Taaak, było zdecydowanie wygodniej niż wtedy kiedy leżałam na jego grzbiecie. Chociaż tutaj nie miał tych niewygodnych kolców. Mimowolnie zamruczałam zadowolona z znalezienia dla siebie wygodnego i nawet ciepłego miejsca. Mój ogon poruszał się delikatnie na boki zdradzając tym samym jeszcze bardziej moje zadowolenie.
-Pewnie jeśli zawalczyłbyś z nimi pojedynczo na arenie to nie mieliby wielkich szans. Widać że dużo ćwiczyłeś i jesteś zdecydowanie zwinniejszy i wytrzymalszy od reszty. Poza tym jeśli pogadasz z przywódcami chętnie powitam cię w stadzie ognia. Twoje oczka będą idealnie pasowały do tego stada Beri- Mruknęłam z podziwem, ugniatając delikatnie sprawną łapą, jedno miejsce na klatce piersiowej przyjaciela. Pazury miałam schowane więc nie było możliwości zranienia go. Przy wspomnieniu o oczach mrugnęłam do niego zaczepnie.
: 12 lut 2020, 23:19
autor: Berius
Znów poczuł się niepewnie gdy samica w której się podkochiwał za młodu leżała na jego piersi. To było na prawdę dziwne uczucie a sam Beri słysząc mruczenie nie wiedział co zrobić dlatego skupił się na pojawiających się gwiazdach. i odpowiedziach dla samicy.
Heh kto wie może to stado Ognia miało być moim domem ale mój ojciec akurat był z Ziemi. Czasem się zastanawiam czy wszystko potoczyło by się inaczej gdybym urodził się gdzie indziej. A jak ty myślisz? dobrze ci tu gdzie jesteś czy może chciała byś szukać miejsca gdzie indziej?
Spojrzał na nią akurat gdy ta mrugnęła do niego co spowodowało niepewny uśmiech na jego twarzy.
Słodycz czemu tak mrugasz?
Spytał lekko drżącym głosem.
: 12 lut 2020, 23:43
autor: Słodycz Życia
Wzruszyłam barkami, słysząc domniemania Beriego. Kto wie może tak miało być ale coś poszło nie tak i los sobie z niego zakpił. Ja wychowałam się w ogniu, tak samo jak moja matka oraz siostry. Większość z nich umarła przed moim przyjściem na świat jednak to nic. Wiodło mi się tam dobrze, były wzloty i upadki ale czułam że tam jest moje miejsce na świecie. Przy smokach które w większości przecież w jakiś sposób kocham.
-W ogniu jest mi dobrze, nawet część stada która przybyła z stada Cienia stała się w pełni ognikami. W ogniu jest miło, choć nie zawsze spokojnie. Niektóre smoki mają iście ognisty temperament- Zaśmiałam się układając wygodnie i mrucząc radośnie. Nie ma co Beri był wygodny, nawet mając te wszystkie łuski które do miękkich nie należały. Uniosłam łeb kiedy Krwawy spytał o mrugnięcie, uszy miałam postawione a ogon o wiele szybciej zaczął poruszać się na boki.
-Siostra tak parę razy robiła jak nie chciała żeby jej słowa były wzięte zbyt na serio oraz kiedy były to zaczepki- Wyjaśniła, wyglądając niczym podekscytowany szczeniaczek kiedy tak opowiadała o siostrze. Chciała się nawet unieść na przednich łapach jednak brak jednej sprawiał że utrzymanie równowagi było dosyć trudne więc prawie od razu ponownie upadła na pierś Krwawego w ostatniej chwili przechyliła łeb na bok by zamiast uderzyć nim w bok pyska ułożyła go na zgięciu jego szyi.
-Jest ci zimno? Masz dziwny głos- Spytała zatroskanym tonem unosząc łepek i przesuwając się bardziej w stronę pyska Oczka, rozkładając przy tym skrzydła i okrywając go nimi po bokach z ciepłym uśmiechem. Teraz nie powinno być mu zimno prawda?
: 13 lut 2020, 6:08
autor: Berius
Nie wiedział czy to tak przez przypadek czy specjalnie samica dawała mu ciarki. Nie krył była ładna a będąc pisklakiem zakochał się w niej chociaż bez wzajemności. Ale teraz nie mógł myśleć o niej , powinien myśleć nad tym jak odzyskać swoją partnerkę więc szybko wyrzucił natrętne myśli z głowy i odepchną.
przykro mi z powodu siostry. Napewno za nią tęsknisz. Chciałbym cię jakoś pocieszyć
Wtulić ł się w nią mocniej. Była naprawde ciepła co mu akurat bardzo odpowiadało.
Zimno trochę
: 13 lut 2020, 13:18
autor: Słodycz Życia
Kiwnęłam delikatnie łebkiem by wiedział, że miał rację. Tęskniłam za siostrą, była w końcu jedną z niewielu smoczyc na które mogłam liczyć w każdym momencie. I ona wiedziała że ja także pomogę jej nie ważne co. Westchnęłam wtulając pyszczek w szyję niedaleko łebka Krwawego. Mój ogon jednak nadal poruszał się na boki zdradzając że jednak nadal nie byłam tak całkiem smutna. Wspomnienia z siostrą były szczęśliwe i nawet jej odejście nie mogło tego przyćmić. W sumie czy mój ogon go przypadkiem nie łaskotał? Przez mój mikry wzrost jakoś specjalnie nie umiałam go całego ogrzać a ogon do ogrzewania się raczej nie nadawał. Powierciłam się na nim, z niezadowoleniem stwierdzając że nijak nie uda mi się go całkiem ogrzać. Moje skrzydła jednak opletły go trochę ciaśniej.
-Trochę lepiej?– Spytałam mając nadzieję że to coś pomogło.
: 13 lut 2020, 20:56
autor: Berius
O wiele dziękuje
Wtulił się w nią. Była tak ciepła i miękka że mógłby na niej zasnąć. Spojrzał na nią na chwilę a potem znów spojrzał na gwiazdy
I pomyśleć że jak byłem mały to się w tobie podkochiwałem.
Zaśmiał się lekko i zamknął oczy może na prawdę zamierzał zasnąć. Kto wie?
Wiedział jedno po raz pierwszy tej zimy leżał pod gwiazdami i było mu ciepło a wszystko dzięki dobroci jego przyjaciółki.
: 13 lut 2020, 21:51
autor: Słodycz Życia
Zdziwiłam się słysząc jego wyznanie, aż sama z tego szoku dostałam rumieńców. Choć nie były one widoczne pod futrem. Do teraz nie myślałam, że ktokolwiek mógłby się we mnie zakochać. Oczywiście oprócz Światłości gdyż w jego przypadku było to oczywiste. Starałam się jakoś przyciągnąć jego uwagę i się udało.
-To...słodkie- Mruknęłam niewyraźnie, nie wiedząc kompletnie co takiego powiedzieć. Końcówka mojego ogona poruszała się nerwowo na boki a uszy były ułożone wzdłuż głowy chowając się pod rogami. Dlaczego musiał wspomnieć o tym akurat teraz kiedy leżałam na nim, próbując go ogrzać? Głupi Beri! Ugh, musiałam przestać o tym myśleć i to natychmiast! Gdyby siostra tu była to mogłaby mi coś poradzić ale jej nie było. Może jej się lepiej powodzi poza terenami wolnych stad. Chyba powinnam zasnąć, przez sen raczej nie zdoła mnie zawstydzić co nie?