Strona 13 z 30

: 29 paź 2017, 18:41
autor: Zawilec

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Z całą pewnością, Nocnemu Kolcowi nie można było odmówić ciekawego podejścia do życia. Zawilec nie wybaczyłby nikomu kto zabił jego kochaną mamusię. Od razu zacząłby szukać takiego osobnika by go osobiście wypatroszyć.
Ale on to on. Mała, trochę tłusta, kochana kulka!
Korzystając z wolnej chwili, odsunął się od Nocnego Kolca by zachować jakiś przyjemny dystans i przy okazji dać znać że jest gotowy do wyruszenia w drogę.
Pewnie! Tak będzie lepiej niż samemu.. – Odpowiedział mu, czując pewną ulgę z świadomością że nie będzie musiał samemu po ciemku chodzić. Z pewnością drogę wskazałaby mu sowa, jednak i tak, zanim by dotarł.. Ta ciemność nie podobała mu się w ogóle.
Nie ma za co. – Odpowiedział krótko, kierując się za sową swojej matki i patrząc przed siebie. Uśmiechnął się nieznacznie na słowa Nocnego. Wciąż go dziwiło jego podejście, ale mimo wszystko też się cieszył że spotkał tak fajnego smoka.
A ty uczestniczyłeś w tej wojnie? – Zapytał go. Ciekawość nie pozwalała nie zadać tego pytania. W końcu Ciemny nie wydawał się być szczególnie urażony sprawami swojego stada. Był ciekaw czy poprzez swoje podejście do pewnych spraw miał kłopoty w własnym stadzie. Sam do końca nie wiedział jak sprawa wyglądałaby w Wodzie, ale niesubordynacja wydawała się poważną sprawą. Zawilca lenie by denerwowały, a ktoś kto celowo nie wykonuje rozkazów jeszcze bardziej spadłby w jego osobistym rankingu.

: 29 paź 2017, 22:11
autor: Popiół Przeszłości
Adept słuchał uważnie miętowego idąc w tym dystansie lecz nie spuszczając z niego wzroku. Czasami tylko czujnie rozglądał się czy wszystko w porządku, puki co było pusto to dało Nocnemu chwilke nad zaatanowieniem się na pytanie pisklaka. Nie miał motywu by kłamać, odpowiedział szybko, krótko i bez wątpliwości. "Nie uczestniczyłem" W sumie powodu jako tako nie było, po prostu dowiedział się o aferze gdy wszystko było pozamiatane. Widocznie nikt nie uznał że taki zwyczajny adept jak on powiniem wiedzieć o sprawach w innych stadach, sam może zbytnio się tym nie interesował. Cały czas był w drodzę, to się uczył to kogoś odwiedzał. Pomimo ciemności nie czuł ani odrobiny strachu czy zwątpienia. Nie pierwszy raz kroczył tymi ścieżkami po ciemku. Lubił tą porę dnia gdyż zawsze była chłodna i cicha. Żadko kiedy można było wtedy kogoś spotkać, smok o tyle dobrze się czuł, ponieważ zbliżała się pora na jego kedytacje. W tym czasie jego umysł przyzwyczajony do stanu wyciszonego był bardzo spokojny. Pozostał jednak czujny na wszelki wypadek. Szedł taktycznie z tyłu, jakby coś nie daj bogowie wyskoczyło to szybko będzie mu zakrył młodzika skrzydłami czy złapać go w tylne szpony i odlevieć. Na razie wszystko szło w dobrym kierunku. Było cicho, chłodno i spokojnie jak w jego własnej jaskini.

: 01 lis 2017, 12:18
autor: Zawilec
Samczyk w zastanowieniu mruknął na odpowiedź Nocnego. Tym razem była ona wyjątkowo krótka, o dziwo. Czyżby coś ukrywał przed nim?
Pamiętał jak ojciec opowiadał mu o stadach. O ile dobrze jeszcze pamiętał, to Opoka Ziemi kierowała jego stadem. Czy to przez nią nie miał szans w pierwszej kolejności dołączyć do tej walki? A może sam odmówił? To by było dość ryzykowne, nawet znając nastawienie Nocnego do innych smoków. Ziemia taka pokojowa się nie wydawała by jego pokojowe potrzeby zostały zapewnione, ale... A może to tato się pomylił? Ciężko było stwierdzić. Z drugiej strony, nie miał żadnych powodów póki co by nie zaakceptować całej wiedzy i informacji jakie zostały mu przekazane przez ojca – przynajmniej tak długo aż sam nie przekona się że jest inaczej.
.. a że jego ojciec był prawdomówny i mądry, to powątpiewał by którekolwiek z jego słów byłoby niezgodne z rzeczywistością.
Ale dlaczego? Nie chciałeś? – Zapytał go bezpośrednio, jak w to pisklęcym rozumowaniu i sposobie bywa – mówisz to co ci ślina na jęzor przyniesie, czasami tylko zastanawiając się czy coś się dobrze powiedziało. Dopiero po chwili samczyk pomyślał czy nie lepiej było zapytać czy to Opoka nie pozwoliła mu dołączyć do walki, ażeby nie brzmiało to tak jak jawne nawiązywanie do jego niekonfliktowego charakteru.
A podróż kontynuował, idąc nieprzerwanie przed siebie i pilnując czy sowa jego matki nie zmienia kierunku. Była daleko, ale ten biały puch był dość dobrze widoczny w koronie drzew.

: 01 lis 2017, 13:16
autor: Popiół Przeszłości
Nie czekał z odpowiedzią, powiedział pewnie bez żadnych wątpliwości. "Nie popieram takich rozwiązań. Puki nikt z nas nie jest zagrożony moja łapa nie skrzywdzi nikogo i niczego. Będę dążyć do porozumienia bez przelewu krwi, tylko nasze czyny dzielą nas na smoki i potwory."Odpowiedź nie była długa, wypowiedziana ostrymi słowami przepełnionymi chłodem. Uważał że i bez tego już wystarczająco się na tym świecie źle działo. Ideały nie pozwalały mu wypowiedzieć już ani jednego słowa, natchniony dumnie uniósł pysk. Nie wstydził się tego w co wierzy, nie bał się odmienności. Taki właśnie był, dobry, naiwny, ale w razie potrzeby oddałby za rodzinę życie. Szedł krok za krokiem młodzika, spojrzał na niego tak tajemniczo jakby czekał na to co powie miętowy, jaka była jego prawda. Czy zabiłby? Czy przelałby krew? Dziwnie się zadziało, smok dumnie kroczył na przód, ale w jego słowach płynęła prawda, szczerość, dziwna mądrość ideałów, ale puki ktoś tego nie przeżył to nie zrozumie i on dobrze o tym wiedział.

: 01 lis 2017, 15:19
autor: Zawilec
Z początku nie wiedział co powiedzieć. Brakowało mu jednej cechy która dramatycznie powinna zmienić jego ustosunkowanie się do tego co powiedział. Zawiść. Być może Nocny nie miał żadnej bliskiej osoby i właśnie dlatego tak myślał. Zawilec znacznie inaczej do tego podchodził, tak i jego charakter jak i opowieści rodziców utrwaliły w nim potrzebę solidarności, ale także ostrożności i walki o swoje. Tą walkę gdzieś w Nocnym widział, bo przecież miał swój wyjątek który nazwał zagrożeniem. Ale czy wszystko co może się w przyszłości wydarzyć jest lub będzie zagrożeniem dla kogokolwiek innego niż dla tego jednego smoka, na którym Nocnemu mogłoby zależeć? Co wówczas?
Tym razem z powodu swojego chwilowego milczenia, przemyślał co chce powiedzieć.
A co jeśli w tej walce zginęłaby bliska ci osoba? Albo ktoś okrutnie ją pokaleczył.. Nie ciągnęłaby cię nienawiść? – Zapytał go, mrużąc oczy i spoglądając przez chwilę na niego by następnie wrócić ponownie do śledzenia drogi którą wyznaczała sowa matki. Tym razem po przemyśleniu swojej wypowiedzi, uniknął takiej wpadki jak wspomnienie o pomszczenie własnej matki. Bądź co bądź, Zawilec nie bez powodu zadawał takie pytania. Były one uosobieniem jego podejścia do życia i własnych racji. Jego matka była dla niego bardzo ważna, nie potrafił sobie wyobrazić co by się stało gdyby ktoś chciałby mu ją odebrać. A przecież widział już śmierć na własne oczy, jak brutalnie smok może potraktować wroga. Nie chciał żeby coś złego przytrafiło się jego matce..
Pełen emocji zacisnął kły mocniej. Jego pysk przez chwilę był pełen mściwości..
Zamknął ślepia i odetchnął. Nie powinien się tak porywać, zwłaszcza że to tylko gdybania, ale mimo wszystko sama myśl o tym męczyła go niesamowicie.
Spojrzał w górę, zauważył że zmieniła kierunek. Również więc i on, manewrując między rosłymi drzewami, zmienił swój kierunek i szedł dalej za sową. Droga wydawała mu się teraz bardziej znajoma niż wcześniej.

: 01 lis 2017, 16:26
autor: Popiół Przeszłości
Adept spojrzał na młodego który zadawał coraz to dokładniejsze pytania, ale nawet za tym razem nie musiał długo czekać, bo Nocny znał odpowiedź. Powiedział to szczerze przekonująco, ujmując wszystko krótko i utrzymując dziwnie chłodny ton."Nie czułbym nienawiści, tylko współczucie do smoka który dopuścił się tak haniebnego czynu. Modliłbym się za niego by odnalazł właściwą drogę. Zająłbym się zranioną osobą kim kolwiek by nie była, pomoc należy się wszystkim nie tylko naszym bliskim. Zawsze jestem blisko przy tych których kocham, zasłoniłbym własnym ciałem i pochłonął każdy atak. Nawet jakby się nie udało i osoba poniosłaby śmierć...nic by się nie zmieniło. Wiem że nikt kto kocha nie chciałby aby jego bliska osoba nienawidziła nawet wroga. Nie chciałaby cierpienia z naszych szponów, ognia, kłów i magii." Takim to podsumowaniem zakończył, był inny niż inne smoki które chodziły po tych ziemiach, jego słowa tchnęły w serce Zawilca dziwny niepokój. Niby zdawało się że wie o nim wszystko, ale po tych słowach już wiedział że to co poznał w Nocnym to tylko kropla w oceanie tajemnicy. Kiedy miętowy zmienił kierunek, on podążył za nim. Noc pomału nadeszła, wszystko było w porządku. Wygląd samca był trochę groźniejszy niż za dnia, ale po tej całej rozmowie pisklak raczej może czuć się bezpiecznie. Skoro czarno łuski byłby gotów oddać za niego życie. To było dziwne, cały adept był jakiś dziwny. Nie czuł gniewu, nienawiści, a może jednak. Nie wolno zapomnieć że przecież na pierwszej misji wstąpiło w niego coś dziwnego jak bestia. Może Kolec powiedział tak specjalnie o podziale na smoki i bestie, może sam nią był. Tylko czy to wszystko miałoby wtedy jakiś sens? Czy bestia może być dobra? Może to smok który zabłądził w swoim okrucieństwie, a teraz pokutuje by wrócić na słuszną drogę?

: 01 lis 2017, 17:58
autor: Zawilec
Mały dalej tuptał, coraz pewniej siebie, bo wiedział że niedługo dojdzie tam gdzie ostatni raz widział mamę. Myślał już powoli o tym, by zakończyć to spotkanie. Z jakiegoś powodu który on sam nawet nie znał, nie chciał żeby matka z nim go zobaczyła. Nie bardzo wiedział jak ona na to zareaguje, z drugiej strony – nie chciał się do niczego przyznawać. Gdyby go zapytała co dziś robił, to by jej powiedział.
Może chodziło o tą prywatność co do bliskości jakiej potrzebował z swoją mamą?
Tak myślał nad tym, a także nad tym co powiedział Nocny. Za nic nie podobało mu się jego podejście, ale nie zamierzał go za to potępiać. Był starszy od niego, wiec jakaś w tym logika musiała być. Szanował go również za to że był dla niego miły, ale też że chciał się z nim zaprzyjaźnić – to właśnie najbardziej przekonywało Zawilca do niego, nie jego poglądy.
Uśmiechnął się więc pod nosem. Nocny był ciekawym smokiem, ciekawym i miłym. To wystarczyło by zachować z nim znajomość oraz od czasu do czasu jeszcze się spotkać.
Myślę więc że nie będziesz miał problemu z poznaniem nowych przyjaciół! – Stwierdził na podstawie jego podejścia nawet do takich spraw. Spojrzał na niego, uśmiechając się szczerze. Odwrócił się ponownie by spojrzeć się przed siebie i zatrzymał natychmiast. Mało brakowało by walnął w drzewo.
Pokręcił łebkiem odetchnąwszy z ulgą, było blisko! Malec przyspieszył by stanąć przed Ciemnym i zagrodzić mu drogę.
To tutaj. Dalej dojdę sam. Czeka na mnie mama. – Wyjaśnił mu, spoglądając ze spokojem mu w ślepia. Usiadł na zadzie, kładąc ogon przy swoich łapach.
Dzięki za to spotkanie, i za to że byłeś szczery, i za to że byłeś miły! – Odpowiedział zadowolony, podchodząc do niego i ocierając się bokiem o jego pierś, tam gdzie zdołał dosięgnąć. Wyminął go szybko i popędził do przodu, by tym razem zajrzeć za siebie.
Do następnego razu, bracie! – Rzucił na pożegnanie, po czym zaczął hopsać w stronę równiny otoczonej przez drzewa. Na jej końcu z pewnością czekała na niego matka która pewnie chowała się przez ten czas by zobaczyć co robi. W życiu przecież nie zostawiłaby go samego!
I tak, o ile Ciemny nie zamierzał go jakoś brutalnie zatrzymać, Zawilec popędził przed siebie pełny szczęścia że zaraz znowu przytuli mamę.

: 01 lis 2017, 18:20
autor: Popiół Przeszłości
Adept spojrzał na miętowego, zdążył tylko otrzeć swoje skrzydło o jego grzbiet potem młodzik już pobiegł. Wiedział że jeszcze go spotka, nie było potrzeby by krzyczeć. Wymignął się tak szybko, pewnie nie chciał by opiekun widział go z obcym. No cóż na pewno nie będzie się napraszał, wesprze go i lepiej odejdzie nim jeszcze serio ktoś się zainteresuje sylwetką czarnego samca. Był prawie środek nocy, leniwie wyciągnął się na chłodnej trawie, zawrócił się w stronę swojej groty. To był udany dzień, poznał nowego członka rodziny a to już coś. Wiedział że miętowy wyrośnie na dobrego smoka, nie miał wątpliwości że jeszcze nie jedno go w nim zdziwi w przyszłości. Wodni zawsze byli jego zdaniem tymi o łagodniejszych sercach, może to od samej nazwy stada tak zasugerował. Woda była spokojnym żywiołem, ale równie niebezpiecznym co reszta. Tak pewnie jest też z członkami Stada Wody, nie bał się. Przecież każdy smok ma rozum i umie go używać, puki nie zrobi nic głupiego i nie stanie się dla nikogo zagrożeniem to może czuć się bezpiecznie. Spojrzał na ślady młodego na pewno je zapamięta. Teraz trzeba się wyspać by mieć siły na dalsze nauki. Mocno walnął skrzydłami w powietrzu unosząc się z powiewem wiatru na łuskach, było tak wspaniale chłodno tak jak lubił. W końcu ruszył do przodu ponad koronami drzew by przypadkiem nie zahaczyć czubkami skrzydeł. Wystarczyło parę uderzeń wyrośniętych skrzydeł i był już daleko, w powietrzu było tylko słychać świst wiatru...

/// (zt) Miło było dzięki ;)

: 01 gru 2017, 20:48
autor: Alia
Gdzieś, przy krańcu łąki, w cieniu jednego z większych głazów leżało jajo. Już wychłodzone. Musiało tu sporo leżeć, marznąc, chroniąc tego co w środku. Nikogo przy nim nie było, nie wyglądało też by ktokolwiek go szukał. Ale co tu robiło, kto mógł je porzucić. Był wieczór, nastała nieprzenikniona ciemność i tylko biała skorupa widniała gdzieś pod głazem jakby czekając...

: 01 gru 2017, 20:58
autor: Popiół Przeszłości
Adept szedł jak zazwyczaj szedł kontemplować swój dalszy los. Przysiadł, ale coś poczuł. To nie był kamień, pod spodem zauważył jajo. Jak każde było wyjątkowe. Samczyk rozejrzał się, ale nikogo nie było. Jajo było zimne nie było na co czekać. Nocny nigdy długo nie rozmyślał po prostu szybko odwrócił się i zbliżył pysk do skorupki. Ogrzał je delikatnie swoim oddechem i nasłuchiwał. Teraz wszystko zależało od tego co było wewnątrz. Ślepia smoka były jasno zielone, ale w nocy w ciemności jarzyły się jak prawdziwe srebro. To co było w środku mogło wyczuć dziwne ciepło i chłód za razem. Młody piastun umiał już używać maddary i nie zawahał się. Skierował parę słów... "Nie musisz już się bać, jestem..." Był gotowy, zawsze i wszędzie. Nadeszła ta pora, ta chwila, czas jakby stanął. Liczyło się tylko jedno, jeśli któryś z bogów go słyszał to wiedział jak wiele jajo dla niego znaczyło. Chociaż widział je dopiero parę machnięć ogonem. Samiec tak jakby już przewidział swoją rolę, nową rolę. Nie pozwoli nikomu zabrać tego jaja, nie czuł żadnego zapachu. Znalezione to jego, skierował myśl do swojej lubej. Samica na pewno będzie lepiej wiedziała co teraz. W końcu była jedyną osobą z którą chciał mieć potomstwo. Czuł, że smoczyca będzie wspaniałą matką, a on postara się być dobrym ojcem... Oby jaju nic nie dolegało...

: 01 gru 2017, 21:17
autor: Pióro Krwi
Latałam nad ziemiami wspólnymi które nie należały do żadnego ze stad leniwie machając skrzydłami. Ciemność mi nie przeszkadzała a gdy spojrzałam w dół ujrzałam coś białego. Obniżyłam pułap lotu i to co zobaczyłam sprawiło że z szoku przestałam machać skrzydłami. W dole zauważyłam bowiem Nocnego z jajkiem. Zanim zdążyłam uderzyć w ziemię i prawdopodobnie sobie coś połamać zaczęłam machać skrzydłami po czym wylądowałam najciszej jak potrafiłam tuż przed tym niecodziennym widokiem.
-Witaj mój miły- Przywitałam się posyłając Nocnemu miły uśmiech ale wzrok skupiając na jajku. Podeszłam do nich ostrożnie stawiając łapy i składając przy okazji skrzydła.
-Co to za jajko?– Spytałam mając ochotę go dotknąć jednak powstrzymałam się nie chcąc go w jakiś sposób uszkodzić. Takie jajka były przecież delikatne.

: 01 gru 2017, 21:26
autor: Alia
Pisklę w jaju skuliło się, może przez strach ze względu na głos zagłuszony przez skorupę, a może nadal marzło? Kto to mógł wiedzieć, W każdym razie to coś w środku jeszcze żyło. Tylko jak długo tu leżało i jak mało brakowało by obumarło?

: 01 gru 2017, 21:36
autor: Popiół Przeszłości
Smok popatrzył jeszcze raz na skorupkę, strasznie się martwił. Kiedy jeszcze raz zbliżył pysk jakby coś wyczuł. Coś z poza swojego instynktu, ruch? Czyli żyje... Adept odetchnął z ulgą słuchając samicy. "Cześć... Nasze" Chłodnym głosem takim samym jak przed chwilą pokierował maddarą do pisklaka w jaju. Teraz maluch wiedział, że ciepełko ma od tego głosu, ale jak zareaguje na głos ognistej? Tego nawet Nocny nie wiedział. Jeżeli głos powodował ruch tego w środku to można było zrobić tylko jedno. Czarne skrzydło zgarnęło jajo przytykając je delikatnie do swoich łusek i kierując myślami następne słowa które słyszane było tylko przez pisklaczka w środeczku. "To jak? Wychodzimy? Daj znać jak chcesz do nas wyjść..." Teraz przekaz pomimo skorupy był cichy, spokojny i wyraźny. Jak maluch wyjdzie na pewno będzie wiedział czyj to był głos, w sumie można było się domyślić, bo Nocny mówił do jaja najwięcej i jeszcze miał je blisko siebie....

: 01 gru 2017, 21:44
autor: Pióro Krwi
Nasze? A więc znalazł jajko i chce je przygarnąć. Nie widziałam w tym nic złego więc uśmiechnęłam się tylko ciepło. Usiadłam tuż koło nich i czekałam na to aż pisklak zdecyduje się w końcu wydostać z swojego małego więzienia. Nocny wyglądał tak naturalnie z przytulonym do siebie jajkiem że to było aż dziwne. Ja nie czułam się pewnie będąc w pobliżu jajka a co dopiero żeby je przytulić choć pewnie w otoczeniu moje futra miało cieplej niż otoczone łuskami.

: 01 gru 2017, 21:52
autor: Alia
Samica, czując ciepło, chciała być go bliżej nie będąc odgrodzona skorupą. Próbowała rozbić ją łapami bądź skrzydłami. Niestety, tylko nieudolnie drapała od wewnątrz w skorupę, była zmarznięta i skostniała. Jednak starała się chociaż zrobić małe pęknięcie. Raz udało jej się cicho pisnąć jakby prosząc o pomoc któregoś ze smoków.

: 01 gru 2017, 22:01
autor: Popiół Przeszłości
Nocny nigdy nie miał w zwyczaju czekania bez sensu. Kiedy tylko jego czujny słuch wyłapał pisk stanął, podniósł szponki na skrzydle i raptownie w dół. Trach... No na pewno było to niespodziewane, ale samiec dobrze wiedział co robi. Przeanalizował sytuacje i już po chwili wiedział, że smoczątko było od strony jego łusek więc cios musiał być z drugiej strony. Ostre szponki postawione poziomo rozpołowiły jajo na pół. Po ułamku sekundy jajo... połówka z zawartością przewróciła się na bok, otwarciem w górę. Nocny nadal nie czekając, to wyglądało jakby chciał wykorzystać każdą sekundę swojego życia, zniżył pysk do małej smoczycy. Spory czarny smok lekko się uśmiechnął, znowu Valeria usłyszała tą moc te słowa. "Witaj kochanie w domu" Srebrne oczy jak gwiazdy wbiły się wzrokiem w małe ciałko, było strasznie, ale nie dla malucha. Bo pierwsze co zobaczył to te szczere oczy pełne miłości. Po chwili ciszy czarny przytknął pysk do pyska malutkiej, a z radości kapnęła łza.... "Krwawa oto nasz skarb" Emocje były tak silne że aż wiatr ucichł. Nie mógł się powstrzymać wziął pisklaczka w skrzydło i pokazał samicy...

: 01 gru 2017, 22:13
autor: Pióro Krwi
Widząc jak Nocny rozcina jajko chciałam zaprotestować jednak w środku jak zauważyłam było już w pełni wykształcone pisklę. Czyżby było za słabe na rozbicie skorupki? Chyba tak jeśli Nocny mu pomógł. Widząc tą jedną łzę uśmiechnęłam się wiedząc czym była wywołana. Słysząc słowa partnera i widząc piskle które mi pokazał podeszłam bliżej i uniosłam łapę chowając pazury i delikatnie głaszcząc pisklaka po łebku.
-Piękny skarb ale potrzebne jej imię- Powiedziałam miękko wpatrując się w pisklaka niczym w ósmy cud świata.

: 01 gru 2017, 22:23
autor: Alia
Z początku zadrżała przy dotyku Samicy jednak po chwili rozluźniła się słysząc jej głos. Łapkami próbował chwycić jej łapę by i do niej się przytulić, albo chociaż jej dotknąć. Pisklę chciało być blisko obojga, jak najbliżej... Jednak łapki miała krótkie i nie miał dość siły by trzymać je długo próbując dotknąć łapy. Jedyne co mogła zrobić to wtulić się w łuski samca.

: 01 gru 2017, 22:34
autor: Popiół Przeszłości
Adept wiedział jak ważna to chwila, kochał obie smoczycę ponad życie. I chociaż nadal nie umiał tego wyjaśnić poczuł ten ból który schodził z serca. Kiedyś tak bardzo skrzywdzony, pamiętał jak dziś jak on otworzył oczy a tam brązowy pysk. Ale...ale co potem, wieczna ucieczka, poszukiwanie kogoś kto go po prostu przytuli. Potem przekazywanie małego czarnego ciałka z łap do łap. Głos matki przy przywódczyni jak wyrok samotności, w końcu powrót jako 10 księżycowy smoczek do groty matki, tyle łez i skruchy. Potem poznanie tylu wspaniałych smoków, skrywane emocje w końcu znalazły ujście i nie chciały przestać kłóć go w pierś. Dał malucha w delikatne matczyne łapy pełne cieplutkiego futerka. Czuł że matka da jej więcej ciepła, nie tylko ciałem... Czemu? Może obawiał się tego co miał w środku. Widać było myśli szarpiące nowym ojcem. Jakby całe życie przemknęło przed oczami. Wydał dziwaczny pisk... Każdy chyba znał tragedie kleryka ziemi który zabił się własną maddarą ze zgryzoty. A cienista powiedziała Nocnemu że jego źródło jest niestabilne. Łzy już polały się wartkim potokiem po pysku a potem na ziemie. Trawa powiewała w świetle księżyca.... To wszystko było takie niespodziewane. Błagał o koniec, bał się jak nigdy nie chcąc nikomu zrobić krzywdy. Proszę... co robiły z smokami uczucia, potwora... bestie... jedną z gwiazd. Tak jak bogowie powiedzieli, tylko co po nim zostanie. Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Jedyne o czym marzył od pisklaka aż do teraz... By ktoś go przytulił, chyba nawet pisklak to poczuł... W końcu z pyska wydobył się krzyk, ryk, nie wiadomo jak to opisać. Potem padł na ziemie jak martwy...

: 01 gru 2017, 22:51
autor: Pióro Krwi
Rozczulona spojrzałam na pisklaka który próbował złapać moją łapę. Zdziwiłam się jednak kiedy Nocny podał mi je. Wzięłam je jednak delikatnie nie chcąc wyrządzić krzywdy tylko ogrzać moim futerkiem. Słysząc pisk spojrzałam zdezorientowana na swojego partnera. Wyglądał smutno nawet bardzo. Kiedy zaczął płakać siłą woli powstrzymywałam się żeby też nie zacząć. Jakoś dostałam się na miejsce tuż obok Nocnego i kiedy ten opadł na ziemię położyłam się kuląc tak by w środku położyć pisklę. Było otoczone ciepłym futerkiem a wszelkie drogi były zablokowane przez moje ciało. Nocnego okryłam skrzydłem i oparłam się o niego bokiem. Chciałam mu pokazać że jestem tu i nic złego się nie dzieje. Nadal jednak byłam czujna i patrzyłam na pisklaka czule. Nie chciałam żeby coś się jej stało tak samo jak Nocnemu.

: 01 gru 2017, 23:04
autor: Alia
Słysząc jak Samiec pada zaczęła piszczeć, próbować się do niego dostać by go szturchnąć, obudzić... Wystraszyła się gdy głos który usłyszała jako pierwszy ucichł. W końcu zaczęła szturchać samicę by coś zrobiła, małymi łapkami w końcu zakryła pyszczek płacząc, myślała że to jej wina. Trudno było uspokoić tak małe pisklę zwłaszcza w takiej chwili...