Strona 13 z 30

: 20 sie 2016, 12:52
autor: Jeździec Apokalipsy

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Wojowniczka nie zamierzała się siłować z partnerem, choć jej druga natura bardzo miała na to ochotę. Wiedziała jednak, że dalsze igraszki mogłby po prostu zmęczyć czarodzieja, toteż Jeździec kłapnęła lekko szczęką, kiedy samiec zmienił pozycję. Teraz to ona była przy ziemi i przez to organicznie czuła się dziwnie, aczkolwiek również była pobudzona. Długo czekali z tym momentem, aż w końcu postanowili się mu oddać. Czując, jak Cichy delikatnie podgryza ją przy karku, drzewna zamruczała gardłowo, wyginając się delikatnie w łuk. Potem łapy samca wylądowały na jej barkach, lekko wbijając pazury w jej ciało. Obydwoje byli gotowi, aby posunąć się nieco dalej. Smoczyca uśmiechnęła się lekko, zaciskając zęby.
*** Po kopulacji Apokalipsa poczuła się nieźle zmęczona, ale również i spełniona. Kiedy tylko czarodziej z niej zszedł, przewróciła się ona tak aby leżeć na grzbiecie. Cóż, trochę czasu minęło od ostatniego razu, ale to właśnie z Leśnym poczuła to szczęście, którego potrzebowała. Jej spojrzenie utknęło w jego błękitnych oczach. Kiara delikatnie się uniosła, aby polizać samca po pysku. Trochę się obawiała tego, że prawdopodobnie znowu stanie się matką. Czy aby na pewno uda jej się ochronić młode od złego? Kto wie. Tak czy siak obydwoje mieli jeszcze trochę czasu i mogli nacieszyć się sobą.

: 29 sie 2016, 21:07
autor: Cichy Potok
Cichy nie był już młodzieniaszkiem. To na pewno. Ale nie był jeszcze na tyle starym, aby nie móc korzystać z życia. Sam był zdziwiony, że tak młoda, piękna samica zechciała się z nim związać. Ba! Zechciała nawet przejść do jego stada. I to bardzo mu zaimponowało. Ale nawet największe szczęście nie mogło po prostu zamaskować tego, że był zmęczony. Nie był atletą, choć wytrzymałość miał sporą. Miał przelotne romanse, ale ulatniał się w zasadzie zaraz po dokonanym czynie. Nie zależało mu aż tak na tamtych samicach, a potem przynosiły mu jaja. Jaja, które zawierały pisklęta, jego pisklęta. I nie trzeba było mu mówić dwa razy, by się nimi dobrze opiekować. Potomkowie, zwłaszcza jego, byli zawsze dla niego bardzo ważni. Cieszył się, gdy widział jak jego dzieci dorastają. Smucił, gdy odchodziły szybciej, niż on. Ale teraz miał też partnerkę, z którą pragnął spędzić już resztę swojego życia, a czy i ona będzie chciała zostać? Cóż, to się okaże. Cichy miał nadzieję, że tak. Rozmyślał w ten sposób jeszcze przez jakiś czas, będąc błogo zmęczony, leżąc obok Apokalipsy. Tak, zdecydowanie była Jeźdźcem Apokalipsy. Uśmiechnął się na tę myśl i gdy samica ponownie go zaczepiła. Mruknął zadowolony i przekręcił się na bok. – Hmm....to co, dalej się lenimy, czy chcesz może poznać stado Wody? – zagadnął po chwili z zadziornym uśmiechem na pysku. Jego wzrok mógł zdradzić, że jeszcze by z przyjemnością jej dogodził. Ale to już przecież mogli robić gdzie indziej.

: 02 paź 2016, 14:25
autor: Tejfe
Głód, ból i choroba. Te trzy zjawiska dręczyły codziennie wesołego, pogodnego smoka stada Wody wyniszczając jego organizm, tak że dużo chudszy, zataczał się idąc. A wracał ze Świątyni. Po raz kolejny polowanie mu się nie powiodło, a że sam niedługo zdobędzie rangę łowcy, tak niewiele mu brakowało, że wstydził się prosić innego łowcę o pomoc. Co to ma być. Poluje, karmi innych, a sam chodzi głodny. Wymienił więc ostatni ze swoich kamieni w Świątyni na mięso. Bogowie byli dla niego wyraźnie łaskawi, bo dali mu wielką porcję sarniny. Trzęsąc się więc, doszedł z tym mięsem na najbliższe "odludzie" i będąc sam w Cichym Wąwozie, zaczął powoli przeżuwać i przełykać kawałki mięsa, czując jak z każdym połknięciem ból rozsadza mu czaszkę. Kiedy wreszcie zjadł, poczuł się dużo lepiej i chociaż wpierw miał zamiar zostać tu i się przespać, udało mu się wstać i pójść w stronę groty. W ciepłym miejscu na pewno lepiej się drzemie.

: 10 paź 2016, 13:26
autor: Figlarne Serce
Od spotkania z Kreatywnym Kolcem Figlarnej Łusce jakoś ciężko było usiedzieć spokojnie w jednym miejscu, czuła, że musi sobie to wszystko jakoś poukładać. Dlatego też spacerowała po ziemiach Wolnych Stad bez żadnego szczególnego celu, ot po prostu, żeby się nieco wyciszyć i porozmyślać. W końcu zatrzymała się czując w brzuchu nieprzyjemną pustkę, od dłuższego czasu nic nie jadła, a teraz szczególnie powinna o siebie zadbać. Z pomocą maddary przywołała kozie mięso (4/4) ze swojej groty, a następnie zaczęła je jeść z apetytem. Po jakimś czasie zjadła wszystko natomiast pozostałości po posiłku zakopała w ziemi. Odetchnęła spokojniej, po czym umyła się starannie i ruszyła na dalszą przechadzkę, opuszczając to miejsce.


: 27 paź 2016, 15:36
autor: Mistycznooka
Sekret pierwszy raz porwała się na to aby polecieć samemu. Nie po to nauczyła się latać by z tego nie skorzystać. Latanie od zawsze wydawało jej się czymś wspaniały, a możliwość samodzielnego lotu była czymś niesamowitym. Oczywiście że trochę się bała, jednak młoda odważyła się wreszcie na ten krok. Czas odciążyć Łzawego, bo chociaż smok nigdy tego nie powiedział, mała czuła że jest dla niego coraz cięższa. A kiedy wzbiła się w powietrze.. poczuła się wolna. Leciała w skupieniu. Liczyła sobie odbicia serca i odległość, jak uczył ją Łezka ale i skupiała się mniej więcej na samym locie. Niebo było czyste, niekiedy tylko mogła zahaczyć skrzydełkiem delikatnie o czubek jakiegoś drzewa, jednak zaraz podrywała skrzydło do góry, więc kończyło się na niegroźnym zadrapaniu. Jednak skrzydła samiczki były twarde i nie tak łatwo było u niej o rany. Lecąc poczuła pod sobą pewien mocny, liściasty zapach. Delikatnie zaczęła opuszczać się w dół, w miejscu by o nic nie zawadzić, a jej skrzydła trzepotały głośno by samica mogła usłyszeć czy na jej drodze są jakieś przeszkody. Teraz o tym pomyślała. Po chwili wylądowała a jej łapy mogły poczuć coś miękkiego na podeszwie. Zniżyła łeb i powąchała.. Mech! Ostatni raz czuła go podczas wycieczki do Zielonego Ruczaju, wraz z Mimozą. Dobrze jej się to kojarzyło. Samo miejsce wydawało się samiczce dosyć bezpieczne – policzyła w spokoju odległość stąd do jej domu i przysiadła na zadzie. Lot był dosyć długi i zmęczył samiczkę. Do zapachu mchu dotarły również inne zapachy – stąd samiczka wniosła że jest na terenach wspólnych. To dobrze – ostatnia jej wizyta na nich o mało co nie przyprawiła górskiej o wymioty a tutaj zapach mchu jest silniejszy. Może młoda powoli przyzwyczai się do tamtejszych zapachów? Ułożyła się wygodnie i zaczęła odpoczywać, napawając się ciszą.

: 29 paź 2016, 10:48
autor: Zaciekły Kolec
Długo czekał z decyzją nad kolejną daleką podróżą. Nie był już takim małym pisklęciem jak kiedyś, właściwie to nawet nie widział już siebie jako pisklęcia, zwyczajnie samo określenie pisklę w jego przypadku kojarzyło mu się już z przeszłością niż teraźniejszością. Póki jednak nie przejdzie ceremonii, wciąż nim pozostanie.
Właśnie między innymi dlatego postanowił udać się na tereny wspólne. To tam najłatwiej znaleźć inne towarzystwo, zwłaszcza że przychodzi tu każdy, komu takowe nie przeszkadza. Fáelánowi natomiast zależało znaleźć kogoś kto pomoże mu w jego treningu. Co jednak bardziej przeszkadzało w samym wyruszeniu dużo wcześniej był fakt że nie potrafił latać, a potem gdy już się nauczył, to pogoda zupełnie nie dopisywała. Przynajmniej dzisiaj było jakoś znośnie. Pochmurnie, ponuro, ale przynajmniej wiatr był w miarę spokojny.
Tym razem gdy przelatywał nad terenami wspólnymi obrał zupełnie inny kierunek. W ten sposób udało mu się znaleźć nad Dziką Puszczą. Podziwiał jej malowniczą rzeźbę aż do momentu w którym zauważył właśnie ten wąwóz.
Miał dobre skojarzenia z tego typu naturalnym ukształtowaniem terenu. Tutaj jednak było zdecydowanie ładniej niż nad tym upiornym kanionem, od razu zrobiło mu się lżej na duchu wiedząc że będzie mógł tutaj odpocząć.
Z początku wylądował na jednej z gałęzi drzew, ta ugięła i zakołysała się pod jego ciężarem, ale nic oprócz głośnego szelestu się nie stało.
Krótko po tej chwili zauważył że jest tu ktoś jeszcze. Samczyk wyciągnął szyję by lepiej się przyjrzeć oddalonej sylwetce. Szybko wywnioskował że nie jest to dorosły smok, ale nigdy takiego jeszcze nie spotkał!
Postanowił, że zwróci na siebie swoją uwagę, tak aby czasem z jego ukrywania się nie wynikły znowu jakieś nieporozumienia.
Hej! Tu jestem! – Zawołał, coby nieznajoma nie miała problemu z zlokalizowaniem go a jego obecność tutaj nie budziła żadnych wątpliwości. To że jest z Cienia nie znaczy od razu że kogoś śledzi i nie wiadomo o czym myśli.

: 29 paź 2016, 13:20
autor: Mistycznooka
Leżała z pyskiem na mchu, cały czas napawając się słodkim i orzeźwiającym zapachem mchu. Ah jakiż on był cudowny! A jaki miękki! Jak najlepsza poduszka na całym smoczym świecie! Samo otoczenie było niezmiernie ciche, do uszu smoczycy docierały tylko same delikatne i kojące dźwięki natury. Wyciszyła się dzięki temu i nawet uspokoiła. Wszystkie mniejsze lub większe problemy stały się małymi ziarenkami , daleko daleko na ziemi, a ona szybowała wśród chmur szczęśliwa że zostawiła je daleko pod sobą. Aż miała ochotę znów wzbić się w powietrze!
Szelest.
Od razu wybiło ją to z błogiego stanu. Poderwała się z ziemi na równe nogi i zaczęła kręcić łbem na boki. Szelest był na tyle krótki że górska nie zdążyła zlokalizować źródła hałasu. Poczuła lekki stres – nie wiadomo co to było. Może wiatr, może jakiś ptak. A może drapieżnik? Oby nie drapieżnik. Do młodej nagle dotarł jakiś niesamowicie mdły zapach. Słodki. Coś na wzór słodkiego, ususzonego kwiatu który tli się gdzieś w rogu jaskini. Takie praktyki praktykowano w jej rodzinnym stadzie i intensywność owych zapachów często przyprawiała młodą o ból głowy. Ten zapach był podobny, połączony z pewną dozą jakiegoś innego i niezidentyfikowanego.. plus jakaś doza znajomego.. chwila.. tak pachniały.. Północne? Młoda zastanowiła się chwilę. A więc to jakiś smok! Północny smok! Tylko czemu ma taki dziwny zapach? Po chwili usłyszała jak osobnik daje o sobie znać. Głos miał.. uroczy! Sekrecik doszła do kolejnego wniosku – zapewne jest to pisklę! Tak jak ona! Jej strach od razu opuścił jej wnętrze i z ciekawością odwróciła się w stronę odgłosu.
– Hej! Kim jesteś? – zapytała z ekscytacją nowego przybysza.

: 29 paź 2016, 16:21
autor: Zaciekły Kolec
No tak, samczyk zupełnie nie przejmował się kierunkiem wiatru. To jego zapach był niesiony w jej stronę – nie na odwrót. Ale też nie zależało mu by było inaczej, nie ukrywał się, właściwie to już zdradził swoją obecność.
Po jej głosie od razu wiedział że ma do czynienia z rówieśnikiem, a właściwie – rówieśniczką. Tyle przynajmniej wywnioskował z samego jej głosu, który był.. przyjemny. Miał wrażenie, że znalazł kogoś w jego wieku kto jest równie pozytywny co on sam!
Ale to nie wszystko, z jakiegoś powodu miał przeczucie, że samiczka zachowuje się nieco inaczej niż przeciętny smok. Przeczucie nie podparte żadnymi argumentami było jak przelotna myśl, pojawiło się bez konkretnego powodu i pozostawiła w samczyku swoje znamię. Być może tak po prostu działał instynkt który analizował nieświadomie każdy jej ruch, a może to po prostu właśnie było przeczucie.
Niezależnie od tego, postanowił z gałęzi zejść. Rozłożył skrzydła i zamachnąwszy nimi skoczył z gałęzi która jakimś cudem wytrzymała jego ciężar. Między każdym machnięciem wykonywał krótką przerwę, wystarczającą by zejść o kilka stopni niżej a jednocześnie wciąż móc na chwilę utrzymać wysoko, powtarzając tak długo aż w końcu wylądował na miękkim gruncie.
Mam na imię Fáelán. Pochodzę z Stada Cienia. – Przedstawił się krótko już w spokojniejszej tonacji, nie wykonując kroku w jej stronę. Chciał zobaczyć jak sama postąpi wiedząc że krążą różne opinie na temat Cienia.
Szybko zauważył brak jakiegokolwiek futra na jej ciele, więc choć Fáelán nie kojarzył ras smoków, to przynajmniej wiedział że nie należą do tej samej. To również oznaczało zdecydowanie mniejszą szansę że są w jakikolwiek sposób spokrewnieni. Zwłaszcza po spotkaniu z Nefrytowym Szponem zaczął przyglądać się tej kwestii trochę bardziej. Nagle okazało się że ma siostrę w stadzie Życia.
A tobie jak na imię? – Postanowił zadać jej pytanie chwilę po tym jak odpowiedział jej. Jego ogon nerwowo przesuwał się z jednej strony na drugą, a sam wyglądał jak gdyby chciał wykonać ewentualny unik. Miał ugięte łapy, a łebek opuszczony na poziomie grzbietu. Był ciekaw czy jest tu sama, czy raczej tylko jemu się zdarza podróżować samotnie.

: 29 paź 2016, 17:45
autor: Mistycznooka
Zdawało jej się, że samczyk jest czymś poddenerwowany. Czyżby Sekret zdawała się mu się niebezpieczna? Z tego co wiedziała ich stada nie są skłócone i traktują się neutralnie. Mała usłyszała jak smok opada na ziemie jednak jego ruchy są ostrożne. Bał się? Ale czego! – Przecież Sekret była tak przyjaźnie nastawiona! Od razu zwróciła uwagę na jego imię – było takie.. Nietypowe.. Nigdy nie spotkała się z takim imieniem, wszyscy w jej stadzie mieli dosyć zwykłe imiona. Może jego imię miało jakieś ukryte znaczenie?
-Masz bardzo ładne imię! Nigdy nie spotkałam się z takim – powiedziała radośnie i z uśmiechem.
Samiczka odważnie jednak nie gwałtownie postawiła parę kroków by zbliżyć się bardziej. Nie ukrywała swojego zainteresowania młodym, szczególnie że najprawdopodobniej są rówieśnikami. Postanowiła się w tym utwierdzić!
– Jestem Sekrecik! Pochodzę ze stada Wody! I.. – zawahała się. A może nie powinna tego mówić. A raz sarnie śmierć! – Mam 8 księżyców a Ty?
Fajnie byłoby gdyby byli w podobnym wieku, może ich postrzeganie świata byłoby podobne? Kto wie!

: 30 paź 2016, 0:09
autor: Zaciekły Kolec
Wyprostował łapy i uniósł swój łebek z zaciekawienia. Poczuł przyjemne ciepło w sercu a na twarzy mimowolnie ponownie pojawił mu się uśmiech gdy usłyszał jej komplement. Teraz był już pewien że nie powinno dojść do żadnych komplikacji między nimi, zwłaszcza że on nie miał złych zamiarów, a Sekrecik wyglądała na wyjątkowo miłą.
Po prostu wciąż nie wierzył czy to faktycznie zrządzenie losu, miał wrażenie że spotkał swoje lustrzane odbicie. Kogoś równie otwartego co on i równie pozytywnie nastawionego.
Przez moment go zatkało. Nie podziękował za komplement. Gdyby mógł się zarumienić, zrobiłby to. Bardzo było miło mu słyszeć że jego imię wydaje się komuś ładne. Wiedział że imiona się zmieniają i nie powinien się do niego przywiązywać, ale w Cieniu wyglądało to odrobinę inaczej. Mając to na uwadze wiedział że niezależnie od obranego imienia, i tak pozostanie Fáelánem.
Samczyk z przyjemnością wysłuchał ją, po czym chwilę po tym jak wspomniała z jakiego stada pochodzi, zaciągnął powietrze nozdrzami. Faktycznie czuł tu delikatnie morską bryzę, ale teraz stała się ona znacznie wyraźniejsza, a sam zapach był dużo bardziej skomplikowany do opisania. Było w nim coś, dzięki czemu sama woń wyróżniała się na tle innych. Każdą taką miał, specyficzną dla siebie.
Osiem? To tak jak ja Sekreciku.. – Odpowiedział zafascynowany, po czym po chwili dodał – Twoje imię jest również ładne, myślę że pasuje do ciebie. – Odparł z nieukrywaną radością. Powstrzymywał się teraz wyłącznie od radosnego harcowania które miałoby zwieńczyć szczęście jakim jest znalezienie bratniej duszy.
W twoim stadzie takie imiona są tradycją? – Zapytał ją, możliwe że była wyjątkiem, tak jak pewne pisklę którego ani imienia już nie potrafił przywołać, ani też z jakiego stada było. Miał wrażenie że już usłyszał pisklę o podobnym imieniu, ale gdzie i z jakiego stada – nie miał absolutnie pojęcia.

: 30 paź 2016, 1:02
autor: Mistycznooka
Niemożliwe, rówieśnik!
Młoda poczuła się niesamowicie, smok który faktycznie był w jej wieku! Czy tego dnia spotka ją coś jeszcze bardziej niesamowitego? Wydawało jej się, że Fáelán w większości jest do niej bardzo podobny. Mało smoków od razu ma pozytywne nastawienie do świata a szczerze młoda nigdy nie spotkała pisklaka który chodziłby gdzieś sam. Tym bardziej po terenach wspólnych. Opiekun lub opiekunka samczyka muszą mu bardzo ufać, tak samo jak Łzawy ufa Sekretnej. Jej uśmiech zrobił się większy. Przysiadła wygodnie na zadzie i potrząsnęła łebkiem twierdząco.
– Dokładnie, chociaż nie poznałam wielu smoków wody.. – zaczęła niepewnie – o wielu jednak słyszałam od mojego taty, Łzawego Kolca. A osobiście poznałam więcej smoków stada Ziemi! Spotkałeś któregoś z tamtejszych smoków? Są naprawdę fantastyczne i pachną tak cudnie.. – przypauzowała jednak zaraz dodała – Bardzo chciałam poznać jakiegoś smoka cienia! Nefrytka mi dużo o nich opowiadała! – wykrzyknęła jednak zaraz poprawiła się. Smok mógł nie znać przecież żadnej Nefrytki – To znaczy.. Nefrytowy Szpon. To ona nauczyła mnie latać.. Znasz ją może? – spytała zakłopotana.
Górską zastanowiła jeszcze kwestia jej ślepoty – czy jej współrozmówca zauważył jej mleczne oczy? Chociaż mógł nie pokojarzyć tego ze ślepotą. Zdarzyło się to kilka razy w życiu Sekrecik.. Może powinna mu powiedzieć?

: 30 paź 2016, 9:06
autor: Zaciekły Kolec
Zauważył, ale póki co absolutnie nie skojarzył ich z jakąkolwiek wadą. Był zbyt rozkojarzony samym ich spotkaniem by skupić się na niej. Miał jednak odczucia które mogły go na to nakierować już gdy tylko ją zobaczył, szybko jednak o tym zapomniał.
Jej ojciec – Łzawy Kolec.. Absolutnie nie kojarzył tego imienia, warto to jednak było zapamiętać mimo że pewnie do czasu ich spotkania już zdąży je zmienić.
Mhm! – Mruknął tylko, skinąwszy łebkiem kilkakrotnie. Znał dwa smoki ze Stada Ziemi. Jednego osobiście, inny.. No cóż – chciałby go kiedyś spotkać.
Znam ją.. – Odpowiedział dość enigmatycznie, po czym przesunął się tuż przy niej, siadając obok niej i by lekko pacnąć ją swoim ogonem.
I tak się składa że jest moją siostrą. – Dokończył, mrużąc w jej stronę jedno oko i zadziornie się uśmiechając. – Ma strasznie miękkie futro, dużo przyjemniejsze w dotyku niż moje. – Stwierdził, jednocześnie zgadzając się ze sobą że i kolor barw swojego futra ma dużo ładniejszy od niego. Oczywiście nie znaczyło to że sam sobie się nie podobał, aczkolwiek trochę zazdrościł tej "puchatowości" jaką posiadała. Może takie już były cechy samca i samicy, a może po prostu taki się już urodził..
Ale poza tym, to bardzo ją lubię. Wiesz jak się spotkaliśmy? – Zapytał retorycznie, po czym stanął przed nią i skupił swój wzrok na niej.
Przelatywałem tam dalej.. – Pokazał pazurem na południe – ..i po prostu.. – Zatrzymał się, tak jak gdyby coś go rozproszyło.
.... – Zamilkł ponownie, przypominając sobie właśnie te pierwsze przeczucia gdy ją spotkał. Jej spojrzenie było nietypowe. Z początku nie wydawało mu się to czymś niecodziennym, jednak teraz miał wrażenie, że coś jest po prostu nie tak.
Co się stało z twoimi oczami? – Zapytał, nie wierząc już że to tylko taka barwa. Nawet jeśli to była tylko barwa, to musiała być niezwykle rzadka.
Samczyk wyciągnął szyję by przyjrzeć się jej jak najbliżej. Przymrużył ślepia, dociekliwe starając się zrozumieć to zjawisko.

: 30 paź 2016, 9:46
autor: Mistycznooka
Młoda zdziwiła się nieco. Siostrą? Ale jak to? Po chwili przypomniała sobie że rzeczywiście, ziemista wspominała że jej ojciec, przywódca ziemi znalazł sobie nową partnerkę w cieniu. Przypomniała sobie wtedy jeszcze o Figlarnej Łusce, mamie Mimozy, która też – idąc tą logiką – była jego siostrą. Poczuła jak coś puszystego delikatnie pacnęło ją w bok. Odwróciła łebek delikatnie w jego stronę i nim zdążyła coś powiedzieć młody zaczął mówić o futrze Nefrytki.
– Racja! – zgodziła się – ma fantastycznie mięciutkie futro! Tak samo jak mój tatuś! – zastanowiła się – A Ty też chyba masz bardzo mięciutkie futro prawda?
Kiedy samczyk zaczął opowiadać jej o jego spotkaniu i pokazywać kierunki młoda poczuła się lekko zakłopotana. A więc nie-–
Oh.
A jednak.
Westchnęła cichutko. Mimo że była z tym od dłuższego czasu pogodzona i żyła z tym w zgodzie, mówić o tym dalej było jej trudno. Ale przecież trzeba..
– Od urodzenia jestem niewidoma – powiedziała krótko. Nastała krótka chwila ciszy po czym Sekret delikatnie pacnęła pyszczkiem swojego towarzysza uśmiechając się jednak. – Ale nie myśl sobie że mi to w czymś przeszkadza! Mogę robić prawie wszystko, co widzący smok huh! – jej ton przybrał coś na kształt udawanej obrazy ze skrytą dumą by potem roześmiać się w głos. Poczuła że nie będzie mu przeszkadzać ten fakt w dalszej zabawie.

: 30 paź 2016, 13:01
autor: Zaciekły Kolec
Skrzywił łebek w bok gdy odniosła się do jego futra. Jego wyraz twarzy wykrzywił się. Sam nie wiedział czy jest miękkie czy twarde.. Chyba coś pomiędzy.
Postanowił mimowolnie to sprawdzić. Usiadł na zadzie i jedną łapą przejechał po swoim futrze na drugiej łapie. W dotyku było znacznie mniej miłe niż jego siostry, ale za to miał wrażenie że robi się dłuższe. Czuł się kudłaty, pełny włosia które w zależności z której strony i gdzie się zaczęło głaskać, było gładkie albo nieco bardziej sztywne. Gdzieniegdzie też było sztywne, ale to chyba już od tego że gdzieś się pobrudził.
Zmartwił go jej stan. Bycie niewidomym musiało być na prawdę smutne, nie widzieć swojej mamy czy taty, ani tego gdzie się jest. Nawet nie wiadomo jak się samemu wygląda.
Było mu przykro, i chciał ją jakoś pocieszyć. To nie było nawet potrzebne, bo sama nagle rozweseliła się, jasno mu pokazując że mimo swojej wady wcale nie czuje się gorzej od innych.
Poczuł się lepiej wiedząc że Sekrecik nie poddaje się. Poczuł jak go trąciła pyszczkiem, a on zaskoczony otrzepał łebek i uśmiechnął się.
Nie przeczę temu! – Odpowiedział, chichocząc nieśmiało. – Ale w takim razie.. Jak udało ci się tu dotrzeć? – Zapytał ją, wiedząc że nikt nie mógł jej zabrać na grzbiet, oboje byli już za duzi. Może potrafiła pływać.. Wtedy podziwiałby ją za taką determinację. Sam fakt że tu jest był godny podziwu. Tyle co on musiał ćwiczyć by nauczyć się latać i pływać jej musiało zająć dwa razy więcej czasu.

: 30 paź 2016, 13:17
autor: Mistycznooka
Sekrecik spodziewała się tego że podróżowanie samemu, jako pisklę a tym bardziej jeżeli jest się ślepym pisklakiem może komuś wydawać się zadziwiające. Na pierwszy rzut ślepia jest to w większości niemożliwe, no bo przecież można wpaść na drzewa, na skały, zgubić się lub wpaść na innego smoka! Młoda pokręciła łebkiem z uśmiechem. Czas rozwiać te niedorzeczne zarzuty i domysły.
– Doleciałam tutaj. Na pewno pomyślisz sobie jak to zrobiłam. Otóż kiedy byłam mniejsza i tatuś dźwigał mnie z naszej jaskini na barana, kazał mi liczyć odległość w odbiciach serca i pamiętać o kierunku. Kiedy lądowaliśmy, musiałam za każdym razem recytować ile skąd jest. Tak też nauczyłam się wracać, nie robię sobie żadnych skrótów dlatego zawsze udaje mi się wrócić – przypauzowała by dać mu czas na przyswojenie informacji – Sam lot nie jest trudny, latam dosyć wysoko, a kiedy chce wylądować, opuszczam się w miejscu. Moje skrzydła wydają dźwięk który odbija się od potencjalnych przeszkód więc udaje mi się je wymijać. Oczywiście.. nie zawsze mi to wychodzi.. Ale cały czas się tego uczę! – rzuciła z determinacją. Miała nadzieje że samczyk zrozumie wszystko.
– Twoja mama puszcza Cię samego na tereny wspólne? – dodała z zaciekawieniem kolejne pytanie.

: 01 lis 2016, 9:56
autor: Zaciekły Kolec
Fáelán miał wrażenie że zaraz się przewróci gdy tylko usłyszał jaki ma sposób na dolecenie do celu. Zwyczajnie nie mieściło mu się to w głowie by zapamiętać dokładnie ile uderzeń serca musiała pokonać i jeszcze przy tym nie zgubić rachuby. Wystarczy sobie wyobrazić co by się stało gdyby jednak pomyliła się w trakcie lotu ile już pokonała drogi.. Po drugiej stronie wyspy czekała mgła o której wszystkie smoki ostrzegają.
Stanął ponownie na cztery łapy i spojrzał gdzieś na zachód gdy Sekrecik zapytała go o pozwolenie.
Moja mama jest bardzo zajęta bo jest uzdrowicielem, ale ogólnie jeśli dam jej dobry powód to pozwala. Teraz jak jestem starszy, to nawet nie jest już taka restrykcyjna. Na granice z waszym stadem wysłała swojego kompana by mnie pilnował. Fajny ptaszek, wygląda jakby płonął. Mama powiedziała że to feniks, ma na imię Alastriona. – Wyjaśnił jej, starając się przy okazji zawsze korzystać z nowych słów które znaczenie jest dla niego mniej więcej jasne.
Podziwiam jednak twoją odwagę Sekreciku że nie boisz się że pomylisz się przy liczeniu.. – Nawiązał do tego co mu wcześniej wytłumaczyła. Wciąż nie mógł ukryć zafascynowania względem jej determinacji.
Hej... Mogę cię więc zapytać coś odnośnie twojej wady..? – Zapytał niemal od razu gdy w jego łebku pojawiło się pytanie na które nie potrafił sobie odpowiedzieć. Po prostu zaczęło go tak dręczyć, że ciekawość wzięła górę. Miał wrażenie że Sekrecik nie wstydzi rozmawiać się o swojej ślepocie, jednak wolał być uprzejmym i wpierw poznać jej zdanie.

: 01 lis 2016, 21:15
autor: Mistycznooka
– Jeżeli jesteś bardzo skupiony bardzo trudno Ci się pomylić – skwitowała jego zdziwienie. Tak jak przeczuwała – dla zdrowego smoka, jej sposób poruszania się i odbierania świata był czymś niesamowicie abstrakcyjnym. Młoda już dawno zwróciła na to uwagę i przestało ją to jakoś zwyczajnie zawstydzać czy dziwić. Uśmiechała się wręcz z zadowolenia. Ślepy smok, który osiągnął coś niemożliwego. – Poza tym mam podzielną uwagę. Chyba taki jakiś "dar" mi się przydarzył..
Odbierała Młodego samczyka, jako kogoś kto może zostać kimś ważnym dla niej. Wynikało to chyba z tego że był pisklęciem a inne pisklęta zazwyczaj pastwiły się nad biedną Sekret. A on.. zaakceptował ją od razu! Wręcz nawet można było wyczuć w jego słowach że samiczka mu imponuje. Jej uśmiech przybrał delikatny odcień nieśmiałości. To... na prawdę miłe. Bardzo..
– Pytaj o co chcesz – powiedziała spokojnie. Ciekawa była co interesuje go w jej wrodzonym defekcie. Może zapyta ją o coś, o czym sama nigdy nie pomyślała a było dla niej oczywiste?

: 01 lis 2016, 23:08
autor: Zaciekły Kolec
Podzielna uwaga czy wyjątkowe skupienie – dla Fáelána i tak było to coś na prawdę niesamowitego. Samczyk nie mógł przestać ją za to podziwiać, miał wrażenie że pomimo ich wieku to ona jest znacznie bardziej doświadczona od niego i wie więcej niż on bez żadnej wady. Może właśnie to jest to? Może to co widać jest jedynie powierzchnią tego co ukryte. Sekrecik tak dobrze radziła sobie bez wzroku, podczas gdy on ledwo sobie radzi w ciemnościach. To był temat, który będzie musiał zdecydowanie przemyśleć.
Co więcej był pozytywnie zaskoczony widząc że Sekrecik nie jest skrępowana jego pytaniem, przynajmniej tak mu się wydawało.
Zastanawia mnie coś.. Skoro nigdy nie widziałaś, to nawet nie wiesz jak wyglądają kolory. Co więc widzisz? Czy jest to tylko ciemność, czy może jesteś sobie w stanie wyobrazić jakąś różnicę tego jak może wyglądać ciemność a jasność? – Zapytał ją, po czym zrozumiał, że może być to trochę zagmatwane. Był gotów w razie czego pomóc jej zrozumieć o co mu dokładnie chodzi, zwłaszcza że skoro urodziła się niewidoma, kolory czy nawet jasność a ciemność mogła być dla niej kompletnie niezrozumiała. Bardzo go jednak interesowało jak ona wyobraża sobie cokolwiek, czy jej umysł nawet jeżeli nigdy nie zobaczył żadnego obrazu, jest w stanie cokolwiek wyobrazić? Czy umie wyczuć różnicę kiedy jest jasno a ciemno? Czy.. ma sny?

: 02 lis 2016, 19:44
autor: Mistycznooka
– Widzę.. – zaczęła. Nie wiedziała dokładnie co mu odpowiedzieć. Jednak po chwili uśmiechnęła się – Nie umiem ci sprecyzować.. Po prostu widzę.. Nic. Nigdy nie widziałam czerni ani bieli. Nie umiem ci sprecyzować jak to wygląda.. Mam przed sobą po prostu nicość. Jednak wiem kiedy wstaje dzień a kiedy zachodzi noc jednak – uśmiechnęła się. Ważne by wyczerpać temat jak najlepiej i zaspokoić ciekawość samczyka – Czuje to na łuskach. Słońce nie musi być jakoś niesamowicie piekące by je poczuć o dziwo. A noc.. W nocy jakoś tak zawsze jest zimniej. Poza tym wtedy już nie czuje słoneczka na ciele. Resztę rzeczy odbieram za pomocą węchu, słuchu i czasem nawet smaku. Jedyne czego nie rozróżniam to właśnie kolory. Ale to da się przeżyć!.. Chociaż szkoda... Bo Barwy muszą być czymś niesamowitym..
Samiczka zamyśliła się nad tym. Fakt, jej ograniczenia były poważne jednak coraz częściej docierało do niej że może robić tyle wspaniałych rzeczy kosztem innych! I że coraz mniej jej to przeszkadza. A samczyk zdawał się chcieć zrozumieć jak ona postrzega świat. Ciekawość czy coś więcej?
– Może... – zaczęła nieśmiało – Zostaniemy przyjaciółmi?
Propozycja może i była śmiała.. Ale Sekrecik poczuła, że mogą zostać bliskimi przyjaciółmi na wiele księżyców.

: 06 lis 2016, 21:16
autor: Zaciekły Kolec
Fáelán słuchał uważnie jak opowiada mu o swojej wadzie. Był niezwykle zainteresowany tym jak spostrzega świat. Jednak mimo wszystko, nie czuł pełnej satysfakcji z jej odpowiedzi. Czuł niewątpliwą potrzebę poczucia jak jest na prawdę, jak jej umysł to wszystko dostrzega, zwłaszcza że zadał jej tylko jedno z z tego, co czuł że musi o to zapytać. Wciąż niewyjaśniona była dla niego kwestia jej snów.
Jedno było jednak dla niego jasne, to jak ona spostrzegała świat było zależne od tego, iż nigdy go nie widziała. Aby to samo zrozumieć, samczyk musiałby postawić się w takiej samej sytuacji, a aby to osiągnąć, nie wystarczało zamknąć oczy. Nawet gdyby na prawdę oślepnął, wciąż nie było to to samo co czuła Sekrecik. Wszystko dlatego, że na pierwszym miejscu musiałby nie wiedzieć jak wyglądają kolory ani kształty. Samym dotykiem ciężko jest wyobrazić sobie jak coś wygląda, zwłaszcza skoro nawet nie widziało się nic już od samego urodzenia. To było bardzo trudne do wyobrażenia, skoro umysł już sam podpowiadał jak coś wygląda. Jak więc wyglądało to na odwrót?
Tyle myśli w jednej chwili, samczyk głęboko się nad tym zastanowił, będąc jednocześnie nieco smutnym, zwłaszcza gdy zrozumiał pozycję Sekreciku.
Jej głos wybudził go jednak z takiego stanu. Mimowolnie podniósł i obrócił trójkątne uszka w stronę jej głosu. Uniósł swój łebek i spojrzał zaskoczony w jej stronę. Uśmiechnął się troskliwie gdy usłyszał jej propozycję.
Chętnie przyjmę twoją propozycję Sekreciku, jednak jeśli chcesz wiedzieć, to wydaje mi się niepotrzebna. – Stwierdził, po czym ponownie przysiadł przy niej, by lekko szturchnąć ją barkiem.
Już w pierwszych chwilach po poznaniu cię, czułem że będziemy najlepszymi przyjaciółmi – Stwierdził, czując ulgę gdy to powiedział. Te nieodparte wrażenie bratniej duszy dręczyło go już od samego początku. Wcześniej jednak, nawet nie był pewny swojego uczucia. Dopiero od niedawna potrafił zrozumieć swoje przypuszczenia. Lubił Sekrecik, była miła, cierpliwa.. Miał wrażenie że dobrze spędzi z nią czas.

: 14 lis 2016, 21:29
autor: Mistycznooka
Delikatnie odsunęła swój łebek na bok w geście zawstydzenia. Nie była ona aż tak bardzo śmiałą i pewną siebie smoczycą a wydawało jej się że jej towarzysz miał o niej właśnie takie zdanie. To było... Miłe. Na prawdę miłe. Wreszcie poczuła.. że należy gdzieś. Że ktoś liczy się z nią. Ciekawiło ją czy Samczyk jej współczuje i traktuje ją troszeczkę bardziej ulgowo przez współczucie. Samiczka nie chciała na takiej podstawie budować sobie przyjaźni. Ale może się myli? Ah, tyle myśli kłębiło się młodej górskiej w głowie że trudno było przyjąć jakieś konkretne stanowisko, a żadnego z nich nie była w stu procentach pewna. Jednak.. będą tak siedzieć teraz cały czas? Sekrecik ruszyła delikatnie główką próbując wymyślić w co mogliby się pobawić. Po chwili uniosła jednak swój zad a jej ogon delikatnie pofalował raz to w lewo raz to w prawo. Wymyśliła zabawę! Jednak przed tym musiały dokonać się pewne.. formalności.
– To.. na znak naszej przyjaźni powinniśmy dać sobie coś! To znaczy.. coś.. coś bardzo małego ale takiego od serca! – młoda bardzo przykładała uwagę do oddawania cząstki siebie na dowód oddania, w postaci czegoś pozornie małego i kruchego. Ale jeżeli nawet i coś niesamowicie kruchego się pielęgnuje to zyskuje na sile i może przetrwać na prawdę wiele wiele księżyców!
– Poczekaj, zaraz coś znajdę dla Ciebie! – zakrzyknęła po czym przystąpiła do szukania czegoś co nadawałoby się na prezent dla jej nowego przyjaciela.