Strona 13 z 35
: 14 paź 2016, 9:58
autor: Figlarne Serce
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Hmm...może spróbuję zrobić jak mówisz, ale nie tak od razu, poczekam z tym na właściwy moment i wtedy mu powiem. Naprawdę bym chciała, żebyś miała rację, wiem, że pod wieloma względami nie jestem idealna. Bywam czasem zbyt wylewna, płaczliwa, lekkomyślna i stanowczo za dużo gadam, ale wiem jedno. Jeżeli się z kimś zwiążę, to tak całkowicie na poważnie i do końca życia, nigdy go nie zdradzę, ani nie opuszczę. Nigdy, przenigdy też nie zawiodę jego zaufania. Mogę to przysiąc z łapą na sercu i niech bogowie mnie pokarzą jeżeli nie zdołam dotrzymać tej przysięgi. – zakończyła poważnym tonem trzymając łapę na swej piersi. Po chwili spojrzała na Nefrytową.
– Dziękuję, że o tym ze mną rozmawiasz kochana i że mnie wspierasz, teraz czuję się dużo lepiej. – rzekła, patrząc na nią z wdzięcznością.
: 14 paź 2016, 19:54
autor: Zmierzch Gwiazd
– Dobrze, ale nie czekaj zbyt długo z tym. Przecież Burzowy nie będzie czekał w nieskończoność na twoje wyznanie. Zaufaj mi, to zadziała. Siostro, taka już jesteś. Nikt nie mówi źe to są złe cechy. Każdy jest wyjątkowy i inny. Ja ci wierzę na słowo Figlarko i wcale nie musisz mi tego przysięgać. Po prostu wiem jaka jesteś i wiem również że nie okłamałabyś mnie. – Odpowiedziała na jej słowa spokojnym głosem.
Nefrytowa posłała do kleryczki ciepły uśmiech z nadzieją że Łuska go odwzajemni. Tęskniła za uśmeichem na jej pyszczku.
– Nie dziękuj moja droga. Przecież od tego się ma rodzinę, prawda ? Cieszę się że już ci lepiej i wiedz, że zawsze będziesz miała we mnie oparcie. Jeżeli byś miała jakieś problemy z pisklakami, to przeprowadź je do mnie lub też daj jakikolwiek znak a przy będę. I nei chodzi mi tu tylko o problemy wychowawcze ale również o problemy z naukami. – Dodała. – Nie bój się, nie tylko ty za niedługo będziesz miała pisklaki – Mrugnęła do niej porozumiewawczo.
: 17 paź 2016, 10:41
autor: Figlarne Serce
– Oczywiście. – odparła, a na jej pysk powrócił szeroki uśmiech, nic tak chyba nie poprawiało jej nastroju jak możliwość porozmawiania o swoich problemach z Nefrytową. Kochała siostrę i była jej wdzięczna za to poświęcała czas, aby jej wysłuchać, doradzić i wesprzeć w trudnych momentach, sama była gotowa postąpić podobnie dla niej. Uspokojona i szczęśliwa polizała łowczynię po boku pyska, a jej uszy na powrót się podniosły i zastrzygły lekko.
– Naprawdę? Nefrytowa to cudownie! Na pewno będą takie śliczne i kochane jak ty, wierzę, że będziesz wspaniałą mamusią. – powiedziała ciesząc się niezmiernie. Jak to dobrze, że Veles znalazła sobie kochającego partnera i zakłada z nim rodzinę. Figlarna z całego serca życzyła im, aby wszystko układało się jak najlepiej.
: 17 paź 2016, 14:50
autor: Zmierzch Gwiazd
Nefrytowa uśmiechnęła się szerzej widząc uśmiech na pyszczku siostry. I właśnie o to jej chodziło, właśnie na to czekała. Kochała Figlarkę i nie lubiła patrzeć jak coś ją gryzie. Z każdą chwilą ich więź stawała się silniejsza. Z każdą chwilą Szpon coraz bardziej ceniła sobie towarzystwo i słowa kleryczki. Kochała ją jak siostra siostrę.
Gdy poczuła język na swoim pyszczku, nie chciała być gorsza. Łowczyni również polizała Figlarkę czule po pyszczku.
– Naprawdę. Mam nadzieję że twoje pisklęta wyklują się silne i zdrowe oraz że później będą hlubą naszego stada. Wierze że zajmiesz się nimi najlepiej jak potrafisz. – Powiedziała spokojnym tonem i mrugnęła porozumiewawczo do Figlarnej.
: 18 paź 2016, 11:18
autor: Figlarne Serce
Zamruczała czule i otarła się pyskiem o szyję siostry, po czym spojrzała na nią z szerokim uśmiechem, a jej ogon machał energicznie w obie strony.
– Hej! Poróbmy razem coś fajnego. – zaproponowała i wpatrzyła się w nią błyszczącymi, dwukolorowymi oczętami. – Może pośpiewamy albo urządzimy sobie wyścig albo będziemy się ścigać w powietrzu? Och, a może będziemy latać i śpiewać jednocześnie? To z pewnością byłoby ciekawe. – zastrzygła lekko uszami wyraźnie ożywiona jak za dawnych pisklęcych czasów. To co, że obie są teraz dorosłe i niedługo zostaną matkami? Trochę radosnego szaleństwa od czasu do czasu nikomu nie zaszkodzi, szczególnie wspólnie z ukochaną siostrą. Poza tym Figlarna dość się już nasmuciła, czas wreszcie zająć się czymś zdecydowanie lepiej pasującym do jej imienia.
: 18 paź 2016, 23:01
autor: Zmierzch Gwiazd
Zastanowiła się chwilę. Nie chciała martwić siostry, ale Szpon nie wiedziała że w jej obecnym stanie przemęczanie się jest wskazane. Nie wiedziała czy wysiłek fizyczny nie zaszkodzi siostrze, a co gorsza jej maluchom które rozwijają się w jej ciele. W prawdzie Nefrytowa nie miała o tym najmniejszego pojęcia, doświadczenia również, ale wiedziała tylko jedną rzecz. Figlarka powinna teraz o siebie dbać, a czy odpoczynek się do tego zalicza to nie wiedziała.
– Siostro... Nie chcę cię smucić ale nie wiem czy w twoim stanie, że tak to ujmę, wysiłek fizyczny ci nie zaszkodzi. Nie wiem wprawdzie jak to może wpłynąć na ciebie i na twoje jeszcze nienarodzone pisklęta. Martwię się o ciebie....
: 19 paź 2016, 14:34
autor: Figlarne Serce
– Eee...nie przesadzaj, ja tam mogę nawet skakać, zobacz. – z tymi słowami zaczęła podskakiwać wysoko do góry. – Widzisz? Nic mi nie... – przerwała w pół słowa momentalnie zaprzestając skakania z pyskiem skrzywionym z niespodziewanego bólu. Odetchnęła głęboko i delikatnie pomasowała łapą swój brzuch. – Może jednak rzeczywiście powinnam dać sobie z tym spokój na jakiś czas. – stwierdziła i uśmiechnęła się lekko. To był krótki ból, ale mimo wszystko dał kleryczce trochę do myślenia. Nefrytowa miała rację, nie powinna teraz narażać siebie, ani tym bardziej jaj. Za to gdy już je złoży nic nie będzie stało na przeszkodzie, aby sobie skakała i latała do woli.
– W takim razie...co teraz robimy? – spytała, patrząc na siostrę i machając z lekka swoim puszystym ogonem.
: 19 paź 2016, 18:29
autor: Zmierzch Gwiazd
Szybko podeszła do siostry gdy zobaczyła jej grymas bólu na pyszczku. Potwornie się zmartwiła stanem siostry, ponieważ wiedziała że Figlarka lubi – jak samo imię wskazywało – figle, psoty i tym podobne rzeczy. Trąciła ją delikatnie pyszczkiem.
– Nic ci nie jest ? – Zapytała zmartwiona – Nie powinnaś się teraz przemęczać. Wiesz czym to może grozić? Powinnaś teraz dbać o swoje ciało oraz nie przemęczać się. Żadnego skakania, żadnego strasznie szybkiego lotu oraz żadnych tym podobnych rzeczy. Ogólnie mówiąc, żadnego wysiłku fizycznego. Rozumiesz ? Nie chcę abyś cierpiała lub by cię bolało...
Nefytorwa naprawdę zmartwiła się gdy kleryczki zaczęła masować swój brzuch. Co to znaczy ? Czy to źle ? Nie chciała mówić siostrze, że jej zawsze ciąża przebiega bez... komplikacji. Przemilczała ten temat, bo bała się że siostra się nagle przerazi lub zdenerwuje, co również nie było według niej wskazane w jej stanie.
– Możemy śpiewać. Od tego raczej nie zacznie cię boleć.
: 20 paź 2016, 13:43
autor: Figlarne Serce
– Spokojnie kochana, nic mi nie jest, ból już minął. – odparła uspokajająco i uśmiechnęła się do niej. Kiedy Nefrytowa zgodziła się na wspólne śpiewanie kleryczka ucieszyła się niezmiernie i energicznie zamachała swoją kitą na boki.
– To cudownie! Chcesz zacząć pierwsza? Bo wiesz, ja nie wiem co ty konkretnie umiesz zaśpiewać i czy ja sama też to umiem. Więc mam taką propozycję, żebyśmy na razie śpiewały pojedynczo, raz ty, a raz ja, żeby ta druga mogła poznać słowa. I dopiero na sam koniec zaśpiewamy jednocześnie. Co ty na to? – spytała na koniec z błyszczącymi radośnie oczami.
: 20 paź 2016, 15:22
autor: Zmierzch Gwiazd
Nefrytowa odetchnęła z ulgą gdy usłyszała słowa siostrzyczki. Bała się o nią, że ją bolało. Czy ona nie będzie mogła polować jak będzie miała w swym ciele jaja ? Nie wyobrażała sobie tego. Ale to nie czas na takie rozmyślania. Nie w tej chwili.
– Może ty zaczniesz pierwsza ? Szczerze mówiąc, nigdy tego nie robiłam. Wolałabym abyś ty mi najpierw pokazała jak to się robi. Nie znam żadnych piosenek, a i mój głos nie jest zbyt wyćwiczony. Czy mógłbyś to zrobić ? – Zapytała.
Nie czuła się zbyt pewnie. Jej głos nie był przyzwyczajony do śpiewu, a Figlarka na pewno znała się na tym o wiele lepiej niż Szpon.
: 25 paź 2016, 12:30
autor: Figlarne Serce
– Za to ja kompletnie nie potrafię zaryczeć jak na smoka przystało. – rzekła z rozbawieniem, po czym skinęła głową.
– Dobrze, zaśpiewam ci więc najpierw krótką piosenkę, a ty posłuchasz i potem spróbujesz ją powtórzyć. To nie jest takie trudne, wystarczy wziąć głębszy oddech, a potem śpiewać po prostu na wydechu. Pozwól by twój głos płynął swobodnie z wnętrza tak jak rzeka wypływająca ze źródła. W porządku, to teraz obserwuj i słuchaj uważnie. – zamilkła, a po chwili zaczęła śpiewać. Melodia piosenki była spokojna i kojąca.
– Z nieba jasny blask wędruje znów
Wśród cichych trawy snów
I osusza wnet srebrnej rosy łzy,
To znak, znak dobrych dni.
Ciepły promień tak ogrzewa mnie
I nie wiem co to lęk.
W słońcu ja i ty
Po wszystkie dni,
Niechaj płynie więc pieśni dźwięk.* – skończyła śpiewać, a następnie spojrzała na Nefrytowy Szpon z zachęcającym uśmiechem. Ogon kleryczki poruszał się teraz delikatnie z jednej strony na drugą, a dwukolorowe oczy były utkwione w siostrze. Figlarna była przekonana, że Nefrytowa da radę zaśpiewać równie pięknie jeśli nie piękniej, niż ona sama. Wierzyła w nią całym swoim sercem.
//Słowa piosenki wymyślone w tej chwili przeze mnie na TĘ melodię.//
: 25 paź 2016, 19:24
autor: Zmierzch Gwiazd
Uśmiechnęła się delikatnie na słowa Łuski. Faktycznie, był to lekko zadziwiające szczególnie że one obie były smoczycami, więc ryk wydawał się kompletnie dla nich normalny. No, ale Figlarka jest Kleryczka więc nie jest jej to niezbędne.
Skinęła delikatnie głową na znak że rozumie co ma zrobić. Od razu przystąpiła do dzieła. Nie była zbytnio pewna, czy zaraz nie zacznie fałszować tak strasznie źe aż elfy usłyszą, ale mał ją to interesowało w tej chwili. Nabrała dużo powietrza w płuca i zaczęła śpiewać tą samą piosenkę co siostra, próbując dokładnie powtórzyć wyższe i niższe tony tak jak robiła to Łuska.
– Z nieba jasny blask wędruje znów
Wśród cichych trawy snów
I osusza wnet srebrnej rosy łzy,
To znak, znak dobrych dni.
Ciepły promień tak ogrzewa mnie
I nie wiem co to lęk.
W słońcu ja i ty
Po wszystkie dni,
Niechaj płynie więc pieśni dźwięk
Starała się aby jej głos był kojący i żeby wyszedł jak najlepiej. Po skończonym śpiewie, Spojrzała się na siostrzyczkę swymi zielonkawymi ślepiami.
– I jak było ?
: 27 paź 2016, 12:42
autor: Figlarne Serce
Z delikatnym uśmiechem w milczeniu przysłuchiwała się śpiewowi Veles, a gdy siostra skończyła z zadowoleniem pokiwała głową.
– Było cudownie Nefryciu. – odpowiedziała na zadane pytanie. – I widzisz? Umiesz śpiewać, nawet bardzo pięknie. Tylko powinnaś robić to częściej, bo szkoda, żeby tak ładny głos się marnował. Dobrze, to teraz spróbujmy zaśpiewać to jeszcze raz, ale tym razem obie równocześnie i zobaczymy co z tego wyjdzie. Zaczynamy na trzy, dobrze? No to raz i dwa...i raz, dwa trzy! – zawołała, a zaraz potem śpiew popłynął na nowo. Piosenka była wolna, więc Nefrytowa spokojnie powinna dać radę utrzymać to samo tempo.
: 27 paź 2016, 23:43
autor: Zmierzch Gwiazd
– Dziękuję ci. Sama nawet nie wiedziałam że w ogóle umiem tak robić – Zaśmiała się cicho- Niestety, mam zbyt mało wolnego czasu aby ćwiczyć swój głos. Wolę rozwijać swoje umiejętności, bo skarbiec stada jest pusty a póki co nie mogę wyruszyć na polowanie. Więc pewnie rozumiesz... No, ale skoro teraz już ćwiczymy śpiew, to ćwiczmy dalej.
Nefrytowa wygodniej się usadowiła i zaczerpnęła dużo powietrza. Skinęła głową gdy usłyszała słowa siostry. Posłuchała jej, bo wiedziała że kleryczka zna się na śpiewaniu o wiele lepiej niż Nefrytowa. Zdania eksperta się nie podważa. Gdy usłyszała słowo "trzy" zaczęła śpiewać równo z Łuską.
: 28 paź 2016, 11:39
autor: Figlarne Serce
Wyszło im to jeszcze piękniej, niż pojedyncze śpiewy, co wywołało szeroki uśmiech na pysku Figlarnej Łuski i energiczne machanie jej puchatego ogona.
– Jesteśmy świetne, po prostu świetne. – stwierdziła wyraźnie zadowolona. – Rozumiem, że nie zawsze masz czas, ja też, ale gdy już go będziemy mieć, to proponuję, żebyśmy się spotykały na wspólne śpiewanie. A potem może...może mogłybyśmy zaprosić też innych, żeby z nami śpiewali albo posłuchali jak my śpiewamy. Jestem pewna, że to by się wszystkim spodobało. No, ale na razie skupmy się tylko na sobie, a raczej na tobie. Może spróbujesz wymyślić własną piosenkę? Co ty na to kochana? – zagadnęła na koniec z podekscytowaniem.
: 29 paź 2016, 0:02
autor: Zmierzch Gwiazd
– Prawda wyszło nam to całkiem nieźle. Może kiedyś jeszcze razem pośpiewmy ? Ale tak wiesz, same. Raczej nie czuła bym się pewnie że świadomością, że ktoś się przysłuchuje naszym śpiewom. Póki co, zostańmy przy śpiewaniu we dwójkę.
Zastanowiła się chwilkę. Jak miałaby wymyślić piosenkę ? Szpon nie wiedziała od czego zacząć, więc po prostu improwizowała.
Księżyc już świeci
pośród nocy smug.
Gwiazdy migoczą
wysoko na nieboskłonie
i tylko ty nie śpisz duszko ma.
Boisz się duchów, złych widm i zła.
Nefrytowa zdecydowanie nie miała talentu do pisania piosenek, więc po prostu wbiła wzrok w ziemię. Miała być pieśń, a wyszła kiepska kołysanka.
: 30 paź 2016, 18:32
autor: Figlarne Serce
W milczeniu przysłuchiwała się piosence, a właściwie kołysance Nefrytowej, po czym uśmiechnęła się ciepło i krzepiąco do siostry.
– To było bardzo ładne, naprawdę mi się podobało. – rzekła szczerze. – I nie mam nic przeciwko, abyśmy na razie śpiewały we dwie, choć ja i tak zapewne zechcę śpiewać też z innymi smokami. Lubię przysłuchiwać się poszczególnym głosom, każdy z nich jest inny i piękny dla mnie na swój własny sposób. – uśmiechnęła się wstając ze swego miejsca. – Myślę, że tyle śpiewania na razie wystarczy nam na dzień dzisiejszy jako, że powinnam już chyba wracać do groty. Ogromnie się cieszę, że znów mogłam spędzić z tobą miło trochę czasu siostrzyczko. Trzymaj, się, do zobaczenia. – powiedziała przytulając się do niej na pożegnanie. W następnym natomiast momencie spokojnym krokiem oddaliła się z tego miejsca.
: 31 paź 2016, 0:05
autor: Zmierzch Gwiazd
– Dziękuję ci za twoje słowa Figlarko. To wiele dla mnie znaczy. Może z czasem, zbierze się całkiem spora grupka smoków i będziemy wszyscy razem śpiewać ? Będziemy najlepszym chórem w całych Wolnych Stadach! – zaśmiała się cicho i delikatnie uśmiechnęła.
Nefrytowa również powstała ze swojego dotychczasowego miejsca i przeciągnęła się niczym kocica, która właśnie wzbudziła się z głębokiego snu.
– Już nie mogę się doczekać naszego ponownego spotkania. Bywaj w zdrowiu siostro !
Rozwinęła skrzydła i pośpiesznie odleciała w kierunku obozu wody. Obowiązki wzywały.
//zt
: 05 gru 2016, 22:50
autor: Kruczopióry
Wiele już osiągnął w sztuce władania maddarą – pokonał kilka smoków, wiele drapieżników na polowaniach, przede wszystkim jednak podopieczni Viliara padali u jego łap jeden za drugim. Jak patyki, a nie poważni przeciwnicy. Arena jednak nie była wszystkim; wręcz przeciwnie, był jeden smok, który pokazał mu, jak wiele jeszcze przed nim.
Chłód Życia. Ten, który pokonał Kruczopiórego po trzykroć, czasem czarnołuski był zwycięstwa bliżej, czasem dalej, nigdy jednak nie osiągnął celu. Spoważniał, wpatrując się w pokryte ciemnymi chmurami niebo; nadszedł dzień, aby wreszcie coś zmienić. Aby przekroczyć granice, których nie potrafił przekroczyć.
Których nie potrafił przekroczyć... sam.
Wysłał sygnał. Krótki, ale wymowny. Do tego, którego uważał za swojego przyjaciela... ale i jednocześnie największego przeciwnika. "Nie jestem już w stanie sam stać się lepszy, Chłodzie. Potrzebuję kogoś, kto pokaże mi drogę ku doskonałości... Kogoś takiego jak ty".
: 06 gru 2016, 13:50
autor: Chłodny Obrońca
W swojej grocie ostatni raz był... kilkanaście księżyców temu. Czy po powrocie zza bariery wrócił do jaskini? Nie, nie potrafił patrzyć na ten spokojny kąt. Był tak inny od niego w tej chwili. Dlatego też Kruczopióry złapał go gdy ten leżał w śniegu nieopodal zamarzniętej rzeki, wpatrywał się pustym wzrokiem w krajobraz nie będąc jednak samotnym. Obok niego siedział większy od niego samiec o czerwonych łuskach spowity jakby czarnym dymem. Nikt jednak oprócz Chłodnego nie potrafił go dostrzec. Samiec widział też inne duchy ale one raczej się nim nie przejmowały, nie rozmawiały z nim w taki sposób w jaki czynił to Zwiastun. Może miał tu znaczenie fakt, że byli Braćmi Krwi? Któż to wiedział... W każdym razie siedzieli w milczeniu dopóki nie odezwał się czarodziej Ognia.
=Zamierzasz mu pomóc? Jeśli go wyszkolisz możliwe że tym razem przegrasz.= odezwał się głos z lekkim przekąsem.
-Jestem coraz starszy nie młodszy, a Kruczy wygrałby ze mną gdyby sam nie zagnał się w kozi róg przyzywając taką ilość wilków. Oprócz Cichego i Nauczyciela tylko ja mogę mu przekazać mistrzostwo we władaniu maddarą ataku. Zrobię to.– podniósł się leniwie i rozłożył białe skrzydła.
=Tak cię ciągnie do porażki?= pytanie nie otrzymało odpowiedzi, Chłód uderzył potężnymi skrzydłami i wzbił się w powietrze. Zjawia podążyła za nim...
Wylądował nieopodal Kruczopiórego i skinął mu od razu łbem na powitanie.
-Widziałem imiona wyryte w kamieniu. Jesteś coraz bliżej walki z Oprawcą Gwiazd... zwiększmy więc twoje szanse.– powiedział swoim zwykłym chłodnym tonem i usiadł układając wygodniej skrzydła.
-Zaatakuj mnie czarem o właściwościach fizycznych. Podstawa ale dobra na rozgrzewkę.– nie było chyba sensu tracić czasu na pogaduszki czyż nie? Później będą mieli na to czas...
: 29 gru 2016, 21:12
autor: Niezłomna Cisza
//Jeszcze na terenach Wody...
Wiedziała, że to mogło brzmieć niewiarygodnie. Szczerze, to sama do końca w to nie wierzyła... Ale za to wiedziała, że ich bogowie na prawdę istnieli. Sama zobaczyła na własne oczy, aż trzech. Do tego pamiętała energię wyczuwalną w świątyni i wiedziała, że bogowie czasami zsyłają wizje smokom pod Barierą. W prawdzie, nie wiedziała jak miała odróżnić ten sen od innych, ale gdy już go zobaczyła... Była pewna, że to nie jest zwykła wizja.
~ Sama nie wiem czy to prawda... Ale myślę, że nie zaszkodzi spróbować ~ przekazała mentalnie i jednocześnie wzrokiem wyraziła nieme "proszę". Musiała spróbować. A jeśli Wzburzony nie chciałby z nią pójść... Trudno, wtedy działałaby na własną łapę. Była pewna, że warto spróbować.
Poczuła pewną satysfakcję, gdy usłyszała kolejne słowa. Z uczuciem ulgi wzniosła się w powietrze tuż za Przywódcą.
***
Wylądowała tuż za Czarodziejem i zrobiła kilka niepewnych kroków w stronę mgły. I co, wystarczy, że po prostu teraz na nią chuchnie? Czy to mogło być aż tak proste? W milczeniu patrzyła się na zatrute opary. W końcu powiedziała do Wzburzonego;
~ Wzywamy jeszcze kogoś, czy dalej nie czekać...? ~ powiedziała sama nie wiedząc co teraz zrobić. Bo mówić o czymś to jedno. Zrobić to... To już coś całkowicie innego. Gdy już stanęła przed mgłą, sama nie wiedziała co robić. Czy to wszystko na pewno zadziała? A co jeśli jej nadzieja była tak nikła, że zwykły sen potrafił pobudzić do działania? Co jeśli to był fałszywy alarm...?