Strona 13 z 37

: 25 sie 2015, 22:22
autor: Wirtuoz Iluzji

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Aż takiej reakcji Alyss Krav się nie spodziewał. Żeby aż się rzucać? Jednak trzeba mieć odawgę. Zamachnęła się na jego prawy bark, i pozostawiła na łuskach wgłębienia. Krav złapał ją w locie robią piruet w miejscu bo bardzo mocno się wybiła a nie chciał by się przewrócili. Trzymając tą mała kulkę nerwów zamknął ją w łapach. Chyba przesadził. Za bardzo przesadził. No dobra... Bardzo przesadził. Położył ją na ziemi. Wciąż drgała od nerwów. Strach i agresjw potrafią wywołać różne uczucia. Przytulił ją delikatnie. Jednak nim coś jeszcze zrobił coś przetoczyło się nad nimi. To chyba ten smoczek. Coś go dziabnęło w kark, a ten pisklak wylądował przed nim. Rzucił się na niego, robiąc mu to ck mógł zrobić. W odwecie Krav jedynie rozłożył skrzydła kryjąc się pod nimi. Zaraz jednak odwrócił łeb do Alyssy.
Alyss.. To ja Krav... – Szpetał cicho nią kiwając. – Cicho.. Przepraszam, przesadziłem... – Mówił tak bez przerwy.
Starał się ją uspokoić. Przestał szeptać tylko cicho nucił jej do ucha. Po co on w ogóle coś takiego zrobił?! Miał maleńką nadzieję że Alyssa mu wybaczy. Nie chciał żeby się go bała. Trwał tak pół siedząc, pół leżac i trzymając ją w objęciach łap.

: 25 sie 2015, 22:41
autor: Dynamika Ostrza
Odwagę? Może nie, może po prostu nadmiar stresu pomieszany z instynktem obronnym. Ale może i trochę odwagi w tym było? Cóż, co się składało na efekt w tym momencie było nie ważne, ważne było jaki ten efekt był.
Gdy Krav złapał ją w łapy ta zaczęła się wyrywać, próbowała bić skrzydłami, a szczękami capnęła za jego gardło, zaciskając je jak mogła, choć wciąż była dużo za mała i za słaba żeby chociażby przebić jego łuski. Mógł jednak poczuć nacisk jej szczęk. Może pozwalanie na tak bliski kontakt ze spanikowanym pisklakiem nie było zbyt mądrym posunięciem, chociaż największe obrażenia jakie mógł od tego odnieść to kilka niegroźnych wgnieceń na łuskach, co samo w sobie żadnych konsekwencji mieć nie będzie, no chyba że miałby się przed opiekunami tłumaczyć co go poobijało.
Słowa Kry nie wydawały się małej uspokajać. A może? Mgliście poznawała zapach tego smoka i to imię, ale wspomnienia z bardzo wczesnego pisklęctwa zaczynały już powoli niknąć w jej umyśle. Nie było to jednak wystarczająco, by przestała. Widać nie tylko jeden pisklak wpadł w tryb berserka. Co więcej, mała wcale nie chciała dać się ułożyć na ziemi, ciągle starała się utrzymać uścisk na gardle Kry.
Ot, pisklęca bójka, pomyślałby ktoś dorosły. Zęby za tępe żeby przebić łuski, pazury też, nabiją sobie trochę siniaków, powyrywają trochę łusek i nic im nie będzie. Ale dla piskląt, przynajmniej tych dwóch które padły ofiarą dowci.pu, było to śmiertelnie poważne.

: 25 sie 2015, 22:54
autor: Keri
Krav miał chyba mały problem, ciężko się walczy, mając uwieszonego pisklaka u szyi, w dodatku ten pisklak również chce cię zabić. Ig wpadł w szał, jego pazury, wprawdzie kierowane na oślep, rozrywały skrzydła Kravsaxa, który musiał być jakimś niesamowitym bohaterem, jeżeli nie czuł bólu. Ciekawe co może powstrzymać Iga? Tego nie wie w tym momencie nawet narrator, ale może mądre książki coś powiedzą... Żeby nie było niejasności: Ig się nie bawił, nie umiał się bawić, nigdy tego nie robił. Teraz jedynym jego celem było zniszczyć tę kupę łusek przed sobą, choćby za cenę ran, bólu i strachu. W przeciwieństwie do Alyssy, zapach Cienistego nie mówił mu kompletnie nic.

: 25 sie 2015, 23:05
autor: Wirtuoz Iluzji
Krav próbował ignorowwć Iga jednak nie szło mu to łatwo. Każdy ma swoją granicę cierpliwości i Ig właśnie ją przekraczał. Cienką czerwoną...
No i pękła...!
Wstał, odczepił sobie Alyss z szyi i ułożył ją na ziemi, jak najdelikatniej. Potem przeniósł wzrok na Iga. Spróbował powiedzieć z największym spokojem w tej sytuacji.
Czy mógłbyś się powstrzymać na chwilę, najlepiej na tą teraz? – Powiedział ze szczególnym naciskiem na to jedno słowo. Jednak by upewnić się że ten go zostawi w spokoju, złapał go za kark i jak najdelikatniej odrzucił dalej. Będzie tak robił aż ten w końcu się opanuje. W międzyczasie usiadł koło Alyss, która też się rzucała. Stworzył delikatną mgiełkę zapachów które być może ją przystopują. Lewą łapą zaczął czesać jej futerko, i chociażby go w tą łapę gryzła nie przestanie. Wzrokiem mimowolnie patrzył na Iga gotów odrzucić go ponownie.

: 25 sie 2015, 23:18
autor: Dynamika Ostrza
Niestety, mogło się okazać że delikatność była mało skuteczna w przypadku... dwóch rozwścieczonych pisklaków którym ze strachu wyłączyło się myślenie. Dlatego żeby odczepić Alyss Krav musiałby użyć całkiem sporo siły, a to w konsekwencji oznaczałoby praktycznie rzucenie jej na ziemię... jeśli zaś tego nie zrobił to nie zdążyłby pewnie zareagować na atak Iga lub też w ogóle nie udałoby mu się jej odczepić. Dobrze że żadne z piskląt nie umiało jeszcze na prawdę walczyć, inaczej z pewnością skończyłoby się to gorzej niż powgniatanymi łuskami i niekrwawiącymi zadrapaniami.
W końcu jednak Alyss wylądowała na ziemi, już szykowała się żeby się podnieść w czasie jak Krav zajęty był równie zaślepionym przerażeniem Igiem. Jednak kiedy oderwała się już od "wroga" coś jej zaświtało. Źrenice z powrotem rozszerzyły się do normalnej wielkości. Mała potrząsnęła głową, desperacko próbując zorientować się w tym co się dzieje. Ten jeden smok ją tak nastraszył i chciał zaatakować. Ale czekaj, który to był? Dwa się teraz biły. Zaczęła się wycofywać powoli, nie pozwalając Krze dotknąć swojego futerka gdy spróbował ją pogłaskać, aż uderzyła tyłem w pień jednej młodej leszczyny. Zaś niebieski pisklak nadal szalał. Musiała sobie koniecznie przypomnieć o co chodziło!

: 25 sie 2015, 23:29
autor: Keri
Ig właśnie szykował się do kolejnego ataku, ale... Właśnie nadeszła wiadomość z alternatywnej rzeczywistości:
Czy nie dałem jasno do zrozumienia, że gadanie do Iga nie zadziała?! Ach, ludzie nie umieją wyczuwać aluzji.
Przekaz się skończył, powróćmy do akcji! Stalowoszare oczy pozostały niewzruszone, a ich właściciel, mimo niewątpliwie uprzejmej i grzecznej reakcji Kravsaxa, nie dał się złapać za kark, w ogóle, jakby to miało wyglądać? Jak kocica przenosząca młode tak wielkie jak ona sama? Bardzo wątpliwe. Tymczasem Ig chwycił zębami łapę przeciwnika i wbił się w nią z całych sił. Sytuacja zaczęła powoli robić się groźna, nawet nie umiejące walczyć pisklaki, mogły się nawzajem zabić, czy to przypadkiem czy łutem szczęścia. Ognisty dalej szalał i trwało to bez końca, można by liczyć sekundy, minuty, oddechy, drzewa, ale sytuacja pozostawała niezmienna, może wreszcie Krav zorientuje się w swojej arogancji, że nie jest absolutnym panem sytuacji. Może wreszcie stwierdzi, że zrobiło się trochę nieciekawie. Może zauważy, że coś uwiera go w rękę. Może...

: 25 sie 2015, 23:44
autor: Wirtuoz Iluzji
Tego. Już. Za. Wiele. Kravsax naprężył wszystkie mięśnie. Oczy błysnęły niebezpiecznie.
DOSYĆ! – Ryknął z całego gardła.
Wyskoczył na Iga. Nie.. Rzucił się na niego. Z taką szybkością jaka mógł. Łapę w którą go gryzł wykrecił w drugą stronę. Był o wiele większy od tego pisklaka. Przygwoździł go łapami do ziemi, i nawet nie myśląc za pomocą maddary trawa oplotła go w pasie, szyi, łapach a nawet skrzydłach tworząc dość mocne uwiązanie. W oczach szalał mu gniew. Podniósł prawą łapę w górę szponami w dół. Trwał tak w tej pozie przez chwilę. Mógł drapnąć. Był większy. Silniejszy. Był cieniem... Ale nie. Nie zrobi tego, przede wszystkim nie przy Alyss. Odwrócił do niej łeb. Leżała pod drzewem. Posłał jej błagalne spojrzenie. Pełne smutku. Dołożył jeszcze do trawiastych więzów więcej trawy. Przysiadł obok. Odszedł jakieś skrzydło i zwinął się w kulkę. Zapłakał cicho. Co on narobił? Zaczął bić się z nieznajomym smokiem. Przestraszył Alyss.
Puścił więzy trzymające Iga. Niech robi co chce. Niech drapie. Niech gryzie. Krav nawet się nie zasłaniał. Mała ścieżka łez biegła mu po policzku. Bezdźwięczny płacz, wypelniał powietrze wilgocią.

: 26 sie 2015, 9:54
autor: Dynamika Ostrza
I wygląda na to że całkowicie na serio walka wywiązała się dopiero, jak Alyss z niej wypadła. Może gdyby była trochę starsza nawet by jej to schlebiało że ten ciemnozielony smok powstrzymywał się kiedy ona jeszcze była uczestnikiem bitwy... albo nie. Zdecydowanie nie była typem damy w opresji i raczej nie lubiłaby być tak postrzegana. Ale teraz niekoniecznie o tym myślała. Patrzyła się spod drzewa jak dwa inne pisklaki walczyły, czy może już nawet adepci... bo w sumie oboje już wyglądali, nie wiedziała że ten błękitny jest po prostu wyrośnięty jak na swój wiek niemalże dorównując wzrostem największemu i najstarszemu z nich ciemnozielonemu cienistemu. Powoli zaczynało jej się już układać w głowie, że to ten ciemny ich wystraszył, a ten był tu jeszcze zanim ona przyleciała. No i ten ciemny... Krav? Kojarzyła skądś to imię, musiała się kiedyś z nim bawić jak była sporo młodsza. Tego drugiego nie znała na pewno.
Jeszcze raz potrząsnęła łbem. Obraz sytuacji już niemal całkowicie się rozjaśnił przed jej oczyma. Zniknął też z nich strach . Patrzyła jak Kra chyba wyczarował jakieś więzy z trawy na tym błękitnym smoku . Już unosił na tamtego łapę, z rozczapierzonymi szponami, chcąc go podrapać.
Uniosła aż łebek wyciągając szyję, przyglądając się temu co miało się za chwilę rozegrać. Już nawet nie ze strachem. Z ciekawością. Kto wygra te walkę? Wyglądało na to że cienisty miał wygraną w kieszeni, może nawet mógłby zrobić krzywdę temu drugiemu. Ale wtedy...
ciemnozielony smok obejrzał się na nią. Przekrzywiła łebek. Wyglądał na smutnego, jakby chciał ją o coś błagać. Zamrugała ze zdziwieniem. A co z tym drugim? Przecież z trawy to on by się zaraz wyrwał. Ale cienisty najwyraźniej nie zamierzał go wykończyć, Wręcz przeciwnie, poszedł sobie na bok, zwinął się w kulkę i zaczął płakać? Zamrugała jeszcze raz zdziwiona. Wyraz pyska już dawno jej złagodniał, nie rozumiała jednak zachowania Krav'a. I jeszcze więzy na tym drugim, oszalałym niebieskim smoku znikły, jeśli nie zostały już wcześniej przerwane. Stracił rozum? przecież ten szalejący adept jak się uwolni zacznie pewnie atakować wszystko co się rusza. Może dla bezpieczeństwa, wdrapać się na drzewo? Pewnie tak zrobi jeśli błękitny znów będzie atakował. Chociaż to drzewko było raczej małe i nie obiecywało dobrej ochrony. A może powinna bronić cienistego jeśli błękitny się na niego znów rzuci? Ale przecież tamten mógł go pokonać a się wycofał. Czemu? Byli jakimś rodzeństwem czy rodziną? Nie pachnieli tym samym stadem. Nie rozumiała.
Podsumowując sytuację, stała, patrzyła się co zrobi błękitny żeby na podstawie tego podjąć decyzję czy zwiewać co sił w łapach, czy bronić znajomego smoka, który po części sam był sobie winien...
Userka skomentowałaby to w paru słowach: Jeszcze tylko Dwuznacznej Aluzji tu chyba brakowało. Miałaby niezły ubaw. Ale lepiej jej nie wzywać bo poza ubawem miałaby jeszcze śniadanie. I w dodatku trudno dokładnie przewidzieć, z kogo.

: 26 sie 2015, 17:18
autor: Keri
//Wybaczcie, nie jestem w stanie z wami fabulić.

Miło, że Krav zdecydował się na atak z wykorzystaniem siły, miał jej przecież o całą połowę (heh, fajne wyrażenie) mniej niż Ig. Tymczasem oczy Ognistego wróciły do normy, a ten wreszcie mógł zacząć działać racjonalnie... Racjonalnie i bardzo nudno do narracji, bo co tu dużo mówić, Ig zaparł się w ziemię, nie dając się przewrócić, a więzy z trawy... cóż, Krav najwyraźniej pominął jeden malutki szczegół: nie znał magii ataku. Wracając jednak do rzeczy, Ig najwyraźniej znudził się tym całym berserkiem i odleciał w sobie tylko wiadomym kierunku. Niech się tłuką między sobą.

: 26 sie 2015, 17:49
autor: Wirtuoz Iluzji
Krav całkowicie zignorował Iga, i dalej leżał na swoim miejscu. Może Alyss przyjdzie do niego, albo odejdzie teraz mu wszystko jedno. Mimo prażących promieni słońca, samczyk trząsł się jak osika. Nie było mu zimno. To były spazny bez dźwięcznego płaczu. Będąc zwiniętyn w kulkę, obrócił nieznacznie łeb, patrząc spod przymrużonych oczu na samiczkę. Ciekawe jakie obrzydliwe myśli jej przychodziły na myśl? Jednak wyraz jej pyska zdradzał co innego. Współczucie? Litość? To raczej nie dla niego po tym co zrobił.
Rozwinął się kawalątek i zaczął powolutku przesuwać się w strone Alyss. Nie wiedział po co to robi. Chciał po prostu do niej przyjść. Zbliżał się wolno do jej łap. Położył się przy niej i spojrzał jej w oczy zapłakanymi oczami.
Przepraszam... – Spuścił łeb na ziemię.

: 26 sie 2015, 18:10
autor: Dynamika Ostrza
Przekręciła łebek. Ten drugi pisklak sobie poszedł. Może i lepiej? Był duży i pewnie groźny. Jeszcze by im coś zrobił gdyby się nie ocknął. Ale z drugiej strony ten ciemnołuski chyba nie był w za dobrym stanie. Alyssa podeszła do niego kilka kroków, widząc jak ten się trzęsie. Może czegoś się nauczył. A właściwie tego żeby nie straszyć pisklaków. Nigdy nie wiadomo co takie małe, jeszcze nie nauczone chłodnej logiki stworzenie może zrobić, jak zareaguje. Ale już jej ten strach dawno przeszedł. Zwłaszcza że iluzoryczna mgła zniknęła już, zostawiając zwykły, sielankowy krajobraz zagajnika w środku pory gorejącego słońca
Nie cofnęła się kiedy zaczął "pełznąć w jej stronę"
Za co przepraszasz? – Spytała, bardziej ciekawsko niż współczująco, szczerze powiedziawszy. Chyba już jej całkowicie przeszedł ten strach. Koniec końców to była tylko ta dziwna magia.
Za ten żart? Taki raczej nieśmieszny był. – Stwierdziła, dosadnie, bezpośrednio. Przez chwilę jej mina była bardzo poważna. Ale potem uśmiechnęła się.
No ale nie ważne. Z resztą, masz nauczkę! – Dodała szczerząc kiełki. A nie przyzna się że tak bardzo ją wystraszył że straciła orientację co się dzieje. Będzie udawać że była taka odważna i zaatakowała psotnika, a ten jest teraz bardziej wystraszony od niej!

: 26 sie 2015, 21:55
autor: Wirtuoz Iluzji
Uśmiechnął się słabo. Nauczkę tak? Wbił szpony na długość i cofnął je ryjąc ziemię. Nauczkę... Potrząsnął łbem. Co z nim nie tak? Jakoś wcześniej był łagodny, życzliwy. Teraz... Jakiś dziwny wpływ. Był zmęczony użyciem maddary jednak postanowił jej dopiec.
Trzeba było, widzieć swój wyraz pyska podczas "ataku" – Uśmiech mu się rozszerzył.
Przewrócił się na plecy sadowiąc wygodniej. Popatrzył w niebo. Czysta błękitna toń. Postanowił nie odpowiadać na pytanie Alyss. Mogła się domyślić za co ją przepraszał. I tak nie powie tego na głos, ani nie pokaże. Gdy tylko to spotkanie się skończy pewnie odetchnie z ulgą. Zobaczymy jak długo jej nerwy to wytrzymają. Albo i tak wytrzymają. Zresztą bez różnicy. Odwrócił się z powrotem na brzuch. W pobliżu znajdowała się jej łapa. Zaczął ją głaskać. Cóż być może teraz Kravovi odbija w pozytywny sposób.

: 26 sie 2015, 22:16
autor: Dynamika Ostrza
Zaśmiała się nerwowo. Chyba jednak nie był w całkowitej traumie i ją przejrzał.
No, przynajmniej nie łkałam jak zbite pisklę! – Obdarzyła Krę cwaniackim uśmieszkiem. Nie ma tak dobrze. Nie będzie tu się kulić ze wstydu. W końcu to on skończył z powgniatanymi łuskami gdzie się tylko dało. Chociaż, pewnie skończył tak właśnie przez swe próby bycia "delikatnym" co niezbyt przydawało się w walce. No, ale to i tak tylko pisklęce igraszki.
I te wszystkie głosy to tylko ty byłeś? Nie wiem jak wy starsi takie rzeczy robicie... – Powiedziała, nieco zamyślonym, ale pogodnym tonem. Widać było że nie chowała urazy, po prostu się wcześniej z nim drażniła. Sama nie była specjalnie delikatną osóbką, mimo iż ze względu na jej wygląd mogła sprawiać takie wrażenie. Ale nie musiał się martwić. Nie tak łatwo ją urazić.
Zdziwiła się jednak, gdy ten zaczął głaskać ją po przedniej łapie. Podniosła wtedy obie przednie łapy, zabierając je z zasięgu łap cienistego i przysiadła na tylnych łapach. Co jakiś czas przerzucała ogon z lewa na prawo i z powrotem, mierzwiąc trawę i szeleszcząc pierwszymi opadłymi liśćmi, które najpewniej ususzył upał, a nie zbliżająca się jesień.

: 26 sie 2015, 22:40
autor: Wirtuoz Iluzji
Łkał jak zbite pisklę? Nie wiedział czy tak bo jeszcze takiego nie widział. Jak my to starsi robimy? Czy ona nie wiedziała co to maddara? Z jej miny można było wywnioskować że nie. Krav chrząknął znacząco i rozpoczął dla tej różowej panny krótki wykład na temat, tej pięknej magii.
Otóż. Te rzeczy które robimy, robimy za pomocą magii, zwanej maddarą. Maddara drzemie w każdym smoku i każdy smok – nawet ty – może się nauczyć nią posługiwać. Maddara to piękna magia. Za jej pomocą możesz wyczarować kwiaty, ozdoby, iluzje, co tylko dusza zapragnie. Jednak istnieją mroczne strony. Maddara może zabić, okaleczyć lub poważnie zranić. Istnieje również jej odmiana defensywna pozwalająca odeprzeć ofensywę, jednak biada tym którzy nie zdołają się uchronić przed jej wpływem.
Na szczęście istnieje jedno bardzo ważne ograniczenie, nie narzucone przez smoki lecz przez samych stworzycieli tej magii. Maddara jest jak siła życiowa. Gdy jej zabraknie... – Głos mu sposępniał – ...zginiesz.

Zaraz jednak na jego pysku wykwitł szeroki uśmiech. Może trochę dopomoże jej skromnej wiedzy.

: 26 sie 2015, 22:59
autor: Dynamika Ostrza
No, tak jak on przed chwilą. Skulone w kącie po zostaniu pobitym! Ale jako że Alyssa nie znała jego myśli, ta myśl nie mogła pojawić się w jej głowie. Za to z zaciekawieniem wsłuchała się w wykład o maddarze. A więc tak to działa? To tego najwyraźniej jej młodszy braciszek chciał bardzo się nauczyć.
Też się na pewno kiedyś nauczę. Brzmi ciekawie! – Oświadczyła, uśmiechając się szeroko. Ciągle jednak magia była trudną do ogarnięcia koncepcją. Pewnie zrozumienie jej lepiej przyjdzie z wiekiem.
A tworzenie czegoś takiego cię nie zmęczyło? No, jak ta maddara jest jak siła życiowa. Takie rzeczy musiały jej dużo zużyć, nie? – Zapytała przekrzywiając nieco łebek. Pozwoliła też sobie opaść swobodnie na grzbiet, wiedząc że za nią jest tylko miękka trawa, a następnie przewróciła się na bok, kładąc się tak, by widzieć cienistego. Ułożyła głowę na miękkiej trawie, przymykając jedno oko, które znalazło się od strony ziemi, by nie podrażniły go źdźbła trawy. Ciągle postukiwała od czasu do czasu ogonem o ziemię, ale była ogólnie zrelaksowana.

: 26 sie 2015, 23:09
autor: Wirtuoz Iluzji
Gdyby Krav więcej umiał być może sam by ja nauczył czegoś.
Nawet nie wiesz jak bardzo... – Skrzywił pysk.
Używanie maddary zawsze jest męczące bez względu na twór. Zawszs trochę się tej energii zużywa. Padł na bok, obserwując ruchy Alyss. Zaczął przebierać łapami, jak gdyby biegł. Przestał szybko bo to jeszcze go bardziej zmeczyło. Przymknął oczy. Latały mu mroczki. Jęknął cichk. Głównie dlatego przesadził. Z użyciem. A płacz był na miejscu. Walka z jakimś wyrośnietym pisklakiem także dawała mu popalić. Krav całkowicie zamknął oczy. Przyjemne słońce prażyło łuski. Za gorąck. Doczołgał się w cień i tam spoczął. Przyjemny wicherek wiatru schłodził mu pysk, który wyciągnął w górę, by lepiej czuć to naturalne łaskotanie. Ogonem zamiatał trawę dookoła, jednak zaraz zaczął się nim wachlować. Przyjemnie.
Otworzył jedno oko k spojrzał na samiczkę. Jej nie gorąco w tym futrze?

: 27 sie 2015, 8:10
autor: Dynamika Ostrza
Alyssa skinęła łebkiem. Teraz jak popatrzyła, smok na prawdę wydawał się zmęczony. Patrzyła jak najpierw położył się na ziemi w słońcu, a potem podczołgał się do cienia. Był trochę dziwny z jej perspektywy. Po co robił coś co go tak wykończyło? Tylko po to żeby się pośmiać jak ją nastraszy? To mu chyba nie za bardzo wyszło.
Hej, napewno nic ci nie będzie? – Spytała po tym jak podniosła się na łapki i podeszła parę kroków do leżącego w cieniu kry, pochylając nad nim szyję, tak by spojrzeć mu prosto w ślepia, z góry.
W ogóle, skąd ten pomysł, co? Przepyszne pisklaki? Kto miałby jeść pisklaki? – Zaśmiała się z humorem. Oczywiście nie wiedziała o ostatnich incydentach z udziałem dorosłych cienistych, bo kto by takie rzeczy dyskutował z pisklakami? Chociaż gdyby wiedziała byłaby pewnie bardziej wyrozumiała dla przykazania matki, żeby nie chodzić nigdzie bez ochrony dorosłych. W końcu nie wiadomo co się mogło stać. Ona jednak tego ciągłego poczucia zagrożenia nie czuła.

: 27 sie 2015, 21:39
autor: Wirtuoz Iluzji
Tak samo jak Alyss nie wiedziała o tych incydentach tak samo Krav pozostał w tej sprawie głuchy. Patrzył na nią swoimi oczyma, obserwując ruch ciała i drgania mięśni. Jej ogon ciągle się poruszał. Krav ledwo zauważalnie drgnął. Tak bardzo lekko. Wraz z tym ruchem pojawiła się myśl. Dziwna bo Krav te czynność nieczęsto wykonywał, i rzadziej on był tym który z tym zaczynał.
Wystrzelił do góry na cztery łapy, i znalazł się przy boku Alyss. Lekko się na niej oparł, a łeb przesunął ponad jej szyją i delikatnie się nim obarł o drugi bok pyska Alyss. Nie zrobił nic innego jak przytulił się do tej różowej kulki. Czemu to zrobił? Nawet właściciel smoka nie wie, chociaż on sam to wymyślił. Krav czuł bijące od niej ciepło ciała. Fajnie było się do kogoś przytulić. Teraz rozumiał czemu Shiro wszystkich tak tu.lił.

: 28 sie 2015, 10:00
autor: Dynamika Ostrza
Nie uzyskawszy już od dłuższej chwili odpowiedzi na swoje ostatnie pytanie, przekrzywiła łebek, niczym szczeniaczek który czegoś nie rozumie. Już miała go trącić łapą, żeby się upewnić czy aby na pewno nie zemdlał od tej całej magii gdy ten nagle podniósł się i to nie jakoś powoli czy niezdarnie czy leniwie, jak ktoś bardzo zmęczony, ale wręcz wyskoczył z pozycji leżącej na cztery łapy, od razu, nie dając małej czasu na żadną ambitniejszą reakcję niż tylko szybkie odsunięcie łebka w tył, gdyż z faktu że się nad nim pochylała groziło jej chyba oberwanie w szczękę. I już miała się cofnąć dalej, gdy ten równie niespodziewanie oparł się o nią i... przytulił? Mrugnęła kilka razy zdezorientowana. Dziwny był ten smok. Najpierw ją straszy, potem walczy jak groźny drapieżnik, potem leży i płacze, potem leży wycieńczony a teraz ją t.uli? Nic już nie rozumiała z tej sytuacji. W dodatku, bez urazy, ale jego łuski były twarde i ją ocierały. A pisklęta nie zważają zwykle na maniery kiedy im niewygodnie.
Hej, o co ci chodzi? – Zapytała, ton jej głosu można było sklasyfikować jako zaskoczony, a przebijały się też przez niego nuty podejrzliwości. W tym samym momencie pochyliła głowę, uciekając z uścisku i przewróciła się na bok, oczywiście w przeciwną stronę niż tą po której siedział Krav. Cóż, jej futerko może zachęcało różne stworzenia do tulenia jej, ale ona nie była jeszcze świadoma takiego magnetyzmu i tylko przeturlała się jeszcze kawałek, kończąc w pozycji leżące, na boku, zwróconej przodem do Kry.

: 28 sie 2015, 23:21
autor: Wirtuoz Iluzji
Krav tylko prychnął i legnął ponownie na grzbiet. Wytarmosił się na trawie, zamiatając ogonem teren dookoła. Kątem oka patrzył na leżąca Alyss. Niech sobie leży skoro nie chce. Krav zawsze może znaleźć sobie kogo innego do towarzystwa. Byle nie tego szalonego smoka który stąd odleciał.
O nic mi nie chodzi. Nie można się przytulić? – Powiedział.
Co w tym dziwnego że się do kogoś przylepił. Zresztą Alyss jest miękka i cielła. Końcówką ogona pacnął ją w tylną łapę. Taka kara za nietulenie go. Niech traci to co dobre. Krav wstał i wszedł na drzewo. Położył się na gałęzi, a łapy i ogon smętnie zwisały z góry. Zapatrzył się w dal, leszczynowego zagajnika.

: 28 sie 2015, 23:42
autor: Dynamika Ostrza
Długo jednak nie poleżała. Bo przewróciła się jeszcze na drugi bok a następnie podniosła się na cztery łapy.
Hahah. Można. Jak ma się miękkie ciepłe futerko! – Odpowiedziała, uśmiechając się szczerze, wesoło. Cóż, smutna prawda. Pokiereszowane łuski mogły pasować do tulenia... może innym smokom pokrytym łuskami? Chociaż? Może gdyby Kra posiedział trochę w słońcu mógłby służyć za grzejnik. Przestawiła jedną tylną łapkę gdy ten pacnął ją ogonem.
Tak ci się t.ulić nagle zachciało? – Zapytała, z humorem. No, bo to było jednak coś w rodzaju t.ul-ataku. Mało nie oberwała w szczękę tak gwałtownie się podniósł żeby ją przytulić. Czy to było dziwne? Może jej futerko aż tak zachęcało do tulenia.
Prawie się wystraszyłam! – Dodała, szczerząc kiełki.
Gdy ten wszedł na drzewo, na początku śledziła go wzrokiem, a potem podeszła do tego samego drzewa, objęła je łapkami i zaczęła się wspinać, podciągając się do góry. Aż weszła na pierwszy konar. A później to już przeskakiwała lub przechodziła na wyższe, aż znalazła się na gałęzi ponad Kravsaxem.
A następnie wychyliła się, zawijając jedynie ogon wokół gałęzi dla bezpieczeństwa. Właściwie, pochyliła się na tyle że zaledwie parę centymetrów dzieliło koniec jej nosa od czoła Kry który leżał sobie smętnie nad gałęzi pod nią. I wtedy dmuchnęła na niego ciepłym powietrzem.
Co taki smutny? – Zapytała, jej ton głosu był niezmiennie wesoły i beztroski. Czyżby za dużo sielanki miała w stadzie?