A: S: 1| W: 2| Z: 4| I: 2| P: 1| A: 4
U: P,L,MO,MA: 1|MP,B: 2|M,Skr,K,S,A,O,W: 3|Śl: 4
Atuty: Zwinny; Pamięć przodka;
I wygląda na to że całkowicie na serio walka wywiązała się dopiero, jak Alyss z niej wypadła. Może gdyby była trochę starsza nawet by jej to schlebiało że ten ciemnozielony smok powstrzymywał się kiedy ona jeszcze była uczestnikiem bitwy... albo nie. Zdecydowanie nie była typem damy w opresji i raczej nie lubiłaby być tak postrzegana. Ale teraz niekoniecznie o tym myślała. Patrzyła się spod drzewa jak dwa inne pisklaki walczyły, czy może już nawet adepci... bo w sumie oboje już wyglądali, nie wiedziała że ten błękitny jest po prostu wyrośnięty jak na swój wiek niemalże dorównując wzrostem największemu i najstarszemu z nich ciemnozielonemu cienistemu. Powoli zaczynało jej się już układać w głowie, że to ten ciemny ich wystraszył, a ten był tu jeszcze zanim ona przyleciała. No i ten ciemny... Krav? Kojarzyła skądś to imię, musiała się kiedyś z nim bawić jak była sporo młodsza. Tego drugiego nie znała na pewno.
Jeszcze raz potrząsnęła łbem. Obraz sytuacji już niemal całkowicie się rozjaśnił przed jej oczyma. Zniknął też z nich strach . Patrzyła jak Kra chyba wyczarował jakieś więzy z trawy na tym błękitnym smoku . Już unosił na tamtego łapę, z rozczapierzonymi szponami, chcąc go podrapać.
Uniosła aż łebek wyciągając szyję, przyglądając się temu co miało się za chwilę rozegrać. Już nawet nie ze strachem. Z ciekawością. Kto wygra te walkę? Wyglądało na to że cienisty miał wygraną w kieszeni, może nawet mógłby zrobić krzywdę temu drugiemu. Ale wtedy...
ciemnozielony smok obejrzał się na nią. Przekrzywiła łebek. Wyglądał na smutnego, jakby chciał ją o coś błagać. Zamrugała ze zdziwieniem. A co z tym drugim? Przecież z trawy to on by się zaraz wyrwał. Ale cienisty najwyraźniej nie zamierzał go wykończyć, Wręcz przeciwnie, poszedł sobie na bok, zwinął się w kulkę i zaczął płakać? Zamrugała jeszcze raz zdziwiona. Wyraz pyska już dawno jej złagodniał, nie rozumiała jednak zachowania Krav'a. I jeszcze więzy na tym drugim, oszalałym niebieskim smoku znikły, jeśli nie zostały już wcześniej przerwane. Stracił rozum? przecież ten szalejący adept jak się uwolni zacznie pewnie atakować wszystko co się rusza. Może dla bezpieczeństwa, wdrapać się na drzewo? Pewnie tak zrobi jeśli błękitny znów będzie atakował. Chociaż to drzewko było raczej małe i nie obiecywało dobrej ochrony. A może powinna bronić cienistego jeśli błękitny się na niego znów rzuci? Ale przecież tamten mógł go pokonać a się wycofał. Czemu? Byli jakimś rodzeństwem czy rodziną? Nie pachnieli tym samym stadem. Nie rozumiała.
Podsumowując sytuację, stała, patrzyła się co zrobi błękitny żeby na podstawie tego podjąć decyzję czy zwiewać co sił w łapach, czy bronić znajomego smoka, który po części sam był sobie winien...
Userka skomentowałaby to w paru słowach: Jeszcze tylko Dwuznacznej Aluzji tu chyba brakowało. Miałaby niezły ubaw. Ale lepiej jej nie wzywać bo poza ubawem miałaby jeszcze śniadanie. I w dodatku trudno dokładnie przewidzieć, z kogo.
Licznik słów: 466