Strona 13 z 32

: 16 lut 2016, 14:07
autor: Piórko Nadziei

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

– Poza śladami odbitymi w ziemi, czy śniegu oraz poza jego zapachem który zostawia w śniegu, mogę wyczuć zapach samego zwierzęcia nawet z dość dużej odległości, jeśli od niego w moją stronę wieje wiatr. Łatwiej mi też ustalić kierunek w którym mam szukać dokładniejszego tropu. Po prostu idę pod wiatr za zapachem. A tropy nie muszą być pozostawione tylko na ziemi. Zwierzaczek przedzierając się przez krzaki, łamie mimowolnie gałązki, ociera się o korę drzew zostawiając nie tylko zapach ale i kępki swojej sierści. Nie wspomnę o śladach oznakowania terytoriów, moczu odchodów, śladów spożywania posiłków, czy ślady żerowania. Po śladach odchodów można poznać dość dobrze kiedy i kto je zostawił. Małe zwierzęta jak i duże, każde z nich ma inny kształt odchodów. A zapach się szybko ulatnia. –
Piórko zastanawiał się jeszcze przez chwilę ale nic więcej nie mógł wiedzieć. Tylko tyle zaobserwował w tym miejscu. Na wydeptanej ścieżce widział jeszcze inne kształty śladów. Podczas nauki o własnym stadzie z Rudym smokiem, pokazywał on magicznie wyczarowane zwierzęta, które zostawiały ślady w śniegu. Tak poznał zapachy i ślady oraz wygląd sarny, żubra, konia, tura, jelenia, zająca, lisa, oraz wielu różnych ptaków, które Piórko widział często, i sam analizował ich ślady.
– Nie wiem jakich jeszcze śladów mogę się spodziewać?

: 20 lut 2016, 11:55
autor: Oddech Pustyni
Płomień skinęła łbem. Podstawy śledzenia były w głównej mierze teorią, cała reszta zaś opierała się na spostrzegawczości i wytrwałości –Masz rację. Roślinożercy mogą podgh-podgryzać rośliny, a także rozgrzebywać ziemię, w poszukiwaniu korzonków lub innych, poukrywanych pokarmów. Na przykład dziki ryją w ziemi dzięki odpowie-odpowiednio przystosowanym pyskom. To również bah-bardzo charakterystyczny trop, dlatego praktycznie zawsze możesz wywnioskować po nim, że to zwierzę żerowało w pobliżu. W przypadku mięsożercy, zostają oczywiście resztki mięsa i kości. Przydatna do tropienia jest też obseh-obserwacja konkretnego rodzaju zwierząt, żeby zorientować się co robią i jak najczęściej mogą wpłynąć na otoczenie, kiedy gdzieś wędr-wędrują– no i to chyba tyle, jeśli chodziło o najważniejsze. Pustynna przyglądała się Piórczemu przez moment, rozmyślając czy jest coś co mogłaby do tego dodać. Ostatecznie całej reszty mógł nauczyć się sam –To chyba tyle co do tropienia, chyba że jest coś jeszcze czego chcesz się dowiedzieć


// raport śledzenie I

: 21 lut 2016, 2:19
autor: Piórko Nadziei
– Tak, rozumiem już wszystko i będę dalej samodzielnie doskonalił się w tropieniu i śledzeniu zwierząt. Prosił bym ciebie jeszcze abyś nauczyła mnie kamuflażu, ukrywania się i zacierania swojej obecności podczas tropienia i przygotowania do ataku. Wiem że jest to mi bardzo potrzebne, zwłaszcza że dzikie zwierzęta są bardzo czujne. –
Piórko był gotowy na kolejną naukę. Już niedługo będzie miał dziesiąty księżyc. Nadal był bardzo mały, ale nie na tyle by mógł wkrótce samodzielnie upolować jakieś małe zwierze. Może nawet sarnę.

: 24 lut 2016, 15:32
autor: Oddech Pustyni
Smoczyca westchnęła. Szczerze mówiąc nie uczyła jeszcze tylu rzeczy jedna po drugiej, więc dziwnie się czuła musząc tak wybierać pomiędzy jednymi a drugimi umiejętnościami. Nie chciała jednak spowalniać młodego w drodze do jego polowania. Milczała przez dłuższą chwilę, aż w końcu wygrzebała z pamięci naukę Podszeptu. W zasadzie nie uczyła jeszcze kamuflażu, więc miała nadzieję że niczego samczykowi nie pomiesza.
Smok który chce się zakamufować, może to zh-zrobić na dwa sposoby. Pierwszy z nich to użycie otoczenia, a drugi wykorzystania maddary. Nie zawsze jestess-jesteśmy w stanie wyko-wykorzystać to co mamy wokół siebie, dlatego magia jest najbardziej przydatna, kiedy zawodzi pierwszy sposób. Jak zwykle zacznijmy od teoh-teorii– spojrzała badawczo na Piórko –Umiesz już korzystać z maddary? Jeżeli tak, jak sądzisz w jaki sposób można jej użyć? Albo jeżeli nie jest potrzebna, co może się nam przydać do ukrycia się? No i przy okaczji, jak sądzisz czym jeszcze jest kamuflaż, poza ukrywaniem się przed wzh-wzrokiem ofiary?

: 25 lut 2016, 10:40
autor: Piórko Nadziei
Piórkowy kolec, czy jak lubił się nazywać, Piórko był zadowolony że opiekunka znalazła dla niego tyle wolnego czasu. Wiedziała, zresztą on też zdawał sobie z tego sprawę, że czas w którym musi polować, zbliża się wielkimi krokami i nie można tego ignorować.
– Kamuflaż to sposób na zamaskowanie czegoś. Można ukryć siebie, zamaskować swoją obecność, lub sprawić że będziemy dla obserwatora kimś innym niż jest. Taki rodzaj przebrania. Kamuflaż pomoże nam nie tylko ukryć siebie ale na przykład zdobycz. Możemy przecież czasem upolować więcej niż zdołamy udźwignąć. Zamaskujemy wtedy łup dla pewności aby nie zniknął. Można kamuflować wejście do jaskini i inne miejsca aby nie były widoczne dla kogoś kogo nie chcemy.–
Piórko zastanawiał się co tu dodać, ale wszystko zawarł już w tej wypowiedzi.
– A do kamuflażu można użyć wszystkiego co nas otacza. W końcu o to chodzi aby zlać się z otoczeniem. Już moja łuska o tym świadczy. Mam takie kolory i plamy że czy to leżę w opadniętych liściach, czy w trawie, nie widać mnie za bardzo. Podczas lotu mój błękitny brzuch też utrudni obserwację. Ale w śniegu jestem widoczny z daleka. Muszę chyba ukryć się pod śniegiem albo wejść w krzaki, gałęzie. Można by chyba jeszcze magicznie coś zmienić w wyglądzie albo otoczeniu byśmy przestali być widoczni.
No i pozostaje jeszcze zakamuflowanie zapachu. Można natrzeć się roślinami które maskują zapach, albo znowu magicznie. Ale nie wiem jak.–

Piórkowy Kolec znowu rozgadał się trochę. No ale przecież padło pytanie. Chciał jeszcze więcej gadać, ale po co przedłużać.

: 26 lut 2016, 22:23
autor: Oddech Pustyni
// w sumie teoretycznie nie jesteś jeszcze Piórkowym kolcem, a przynajmniej nie w tej fabułce xD

Smoczyca skinęła łbem. Piórko wiedział już sporo, zapewne dzięki obserwacji. Smoki, które oglądały swoje otoczenie z wystarczającą czujnością, potrafiły wyciągać z niego wiele lekcji, czasem bardziej teoretycznych a czasem praktycznych.
Masz hass-rację. Materiałem dobrze maskuh-maskującym może być na przyk-przykład błoto, albo coś co ma intensywną woń. Wystah-wystarczy że się w nich wytarzasz a będziesz mieć większą szansę na bycie niewidocznym. Ogółem smoki ss-stosują różne rodzaje natuhal-naturalnego kamuflażu. Niektórzy uważają, że pokrycie łuski intensywnym zapachem wystarczy a inni przykładają do tego nieco więcej pracy. Możesz pokryć ciało liśćmi, które przyczepią się do ciebie jeśli uprzed-uprzednio pokryjesz się błotem. Ja osobiście nie często z tego kossys-korzystam, w końcu wilki czy duże koty polegają głównie na umiejętności skha-skradania, nie na pokrywaniu się ściółką– zamilkła na moment. Nie była pewna czy w nauce powinna dzielić się z młodym swoją subiektywną opinią, ale skoro już poleciało, nic nie mogła zrobić –Maddarą zaś możesz jednocześnie ukryć wygląd swojej łuski jak i swój zapach. Możesz stworzyć na psy-przykład powłokę która przylgnie szczelnie do twojego ciała– wstała i cofnęła się od Piórka. Przez chwilę milczała, aż nagle samczyk mógł dostrzec, że po jej ciele od grzbietu po szpony rozlewa się biały, błyszczący płyn. Docierał on w różne miejsca, nawet te w wyższych partiach ciała, do których nie mógłby się dostać, gdyby był prawdziwą cieczą. Szczelnie wypełnił każdy fragment, docierając nawet do łba, przy którym jednak się zatrzymał.
Musisz nadać swojemu tworowi odpowiednie właściwości. W tym przypadku jest to nie przepuszczanie zapachu, ale też szczelne przyle-przyleganie do ciała i jednocześnie nie khę-krępowanie ruchów. Utrzymuję płyn na sobie, nie ma konsystencji wody, więc ostatecznie nie skapuje na ziemię– wyjaśniła. Była teraz bielusieńka i wyróżniał się jedynie jej beżowy łeb.
Możesz tak jak wspomniałeś chować się za krzewami lub oblepić się śniegiem. W tha-trakcie zimy w sumie niewiele jest możliwości na naturalny kamuflaż, ale jeżeli będziesz dobrze obseh-obserwował, może coś wykombinujesz. Jakieś wnioski?– zapytała, po czym wstała znów i podeszła do samczyka. Kamuflaż utrzymywał się na niej, żeby młody mógł się przyjrzeć –Kamuflaż to też dobre wykorzystanie swoich możliwości i otoczenia. Czasem możesz zniknąć dzięki własnej maści, a czasem nawet dzięki ośff-oświetleniu. Mógłbyś spróbować znaleźć tutaj coś co stanowiłoby dobrą kryjówkę a także zmniejszyłoby twoją widoczność i intensywność zapachu?

: 26 lut 2016, 23:30
autor: Piórko Nadziei
Piórko rozejrzał się szukając czegoś co sprawiło że przestał by być widoczny. Nie wydawało mu się to szczególnie trudne, ze względu choćby na miejsce. Byli w końcu w bujnych zaroślach. Do obserwacji i do kamuflażu praktycznie to wystarczy. Już teraz dzięki umaszczeniu potrafił by się schować tak że nie wypatrzy go nikt. Ale kamuflaż z jednoczesnym skradaniem. To jest sztuka.
– Myślę że jeśli chodzi o polowanie w większych zaroślach, to można obyć się bez magii.-Na dowód tego piórko wlazł w zarośla, pod którymi leżało mnóstwo zeschłych i zamarzniętych liści. Wygrzebał z pod spodu całe zeschłe gałęzie z liśćmi koloru brązowawego. Położył się na tym na grzbiecie, nabijając mnóstwo gałęzi i liści na swoje kolce grzbietowe. Resztę liści doczepił wsuwając ich szypułki pod łuskę, tak że liście się jakoś utrzymywały. Piórko kładąc się na ziemi przypominał teraz stertę zeschłych liści. Poruszał się tak pod większymi krzakami. Część butwiejących liści wydzielała woń, skutecznie maskującą zapach Piórka, który cichutko i powoli przechodził od jednego do drugiego krzaczka.
Uważny obserwator mógł zauważyć że ta sterta liści powolutku się przemieszcza. Piórko liczył że Płomień Pustyni obserwuje go uważnie i dzięki temu własnie popełni błąd. Piórko nagle wyskoczył z innej strony, całkowicie z nieoczekiwanego miejsca. Nie z pod krzaków a wprost z pod śniegu. Zrobił wielki i bardzo długi wyskok lądując tuż przy opiekunce.
– I udało mi się ciebie zmylić ?
– Tam w krzakach liście faktycznie były na mnie. Byłem w nie ubrany co stanowiło, dzięki jego zapachowi, doskonały kamuflaż. Gdy tak się czołgałem, sprawiłem że dzięki maddarze, część liści ze mnie i inne z ziemi utworzyły mój kształt. Ja pozostałem na miejscu, a udające mnie liście dalej poruszały się od krzaka do krzaka. Tym czasem ja przybrałem na wzór tego, co mi pokazałaś, wdzianko zrobione z maddary.

Wdzianko nie było doskonałe, bo daleko mu było do takich umiejętności. Jednak wystarczyło by wyglądać jak zaspa śnieżna. Piórko już od pewnego czasu umiał zanurzać się pod śniegiem i wijąc się jak wąż, zygzakiem poruszać się do przodu. Nie musiał się starać. Poruszające się liście skutecznie przyciągały uwagę, on sam zaś mógł poruszać się bez zauważenia.
– I jak. Udało mi się, Zmyliłem cię choć trochę?

: 01 mar 2016, 23:00
autor: Oddech Pustyni
// Nie opisałeś dokładnie ani kamuflażu maddarowego, ani tego jak skupiasz się na liściach, żeby same sobie szeleściły. Pomysł ciekawy i może by wyszedł gdyby to wszystko było wcześniej (lub później w czasie przeszłym, żeby klimat zaskoczenia zachować) wsparte opisem.

Smoczyca odwróciła łeb flegmatycznie w kierunku samczyka, a potem wstała i odsunęła się o krok, żeby za moment znów usiąść. Czyżby ostatnio bardziej bezwstydnie wyrażała to, że nie chce żeby ktoś znajdywał się w jej prywatnej strefie? –Nie– odezwała się, dokładnie analizując jego dziurawy, biały kamuflaż –Żeby maddara była w stanie coś wytworzyć, muss-musisz się na niej dh-dłużej skupić. W walkach nie ma na to zbyt wiele czasu, ponieważ błyskawicznie trzeba okh-określić wszystkie właściwości, ale przy skh-skradaniu czas możesz rozdysponować sobie tak, żeby przemyśleć swój tf-twór co do najmniejszego szczegółu. Nie powinieneś też za bah-bardzo dekoncentrować się kilkoma tworami, ponieważ nawet jeżeli oba wyjdą ci równie dobrze, podtrzymując dh-drugi, pierwszy może stracić na sile– pouczyła go i zerknęła w stronę liści, które wcześniej miały przybrać jego kształt –Dokładnie cie obseh-obserwowałam, żeby zorientować się jakie błędy możesz popełnić, dlatego łatwiej mi było wyłapać moment, w którym próbujesz mnie... oszukać– postukała pazurami. Wcześniej samczyk wychodził z siebie żeby się do niej podkraść, teraz zaś próbował podejść ją przy użyciu maddary. W sumie to dobrze, w końcu najlepszym w przyswajaniu umiejętności było pokonywanie realizowanie różnych wyzwań –Zwierzęta różnie postrzegają ruch, dlatego szansa, że zmyliłbyś je w ten sposób jest nieco większa. Pamiętaj jednak żeby nie lekceważyć ich wzroku, ponieważ jedne mogą dać się zmylić, a drugie nie– chociaż w gruncie rzeczy, większość zacznie po prostu uciekać –Pamiętaj też żeby być osth-ostrożnym w ozdabianiu się w gałęzie. Liście przylegające do twojego ciała mogą odh-odrobinę szeleścić, ale cała gałąź ma dużą szansę zahaczyć o coś w otoczeniu, powodując jeszcze większy hałas. Ponadto czasem będziesz zmuszony na ciche zakamuflowanie się, dlatego nie będziesz mógł ryzykować. Zawsze ważne jest żeby określić czy zwierzę które już dostrzegłeś jest wystarczająco daleko, by nie zorientować się o tym co h-robisz. Spróbuj jeszcze raz z kamuflażem z maddary. Tym razem bah-bardziej skup się na właściwościach, pomyśl o zapachu, wyglądzie, nawet o lepkości. Czym więcej tego zawrzesz tym większa szansa, że twór będzie dokładny i się na tobie utrzyma

: 02 mar 2016, 9:44
autor: Piórko Nadziei
No cóż. Piórko starał się jak mógł, ale komu za pierwszym razem wyjdzie coś tak nowatorskiego jak to. Młody uczeń pobierał nauki magii u różnych nauczycieli tego fachu. Jedni chcieli aby powoływał wiele tworów, inni by skupił się tylko na jednym. Hmmm... Może na razie skupi się na jednym a jak dojdzie do wprawy mimo wszystko nauczy się powoływać więcej tworów.
– No dobrze. To spróbujemy jeszcze raz skoro to ci się nie spodobało.–
Piórko pobiegł w kierunku gęstych zarośli, a gdy był w ich pobliżu, wykonał niezwykle długi skok, wspomagany rozwinięciem skrzydeł. Miał zamiar nie zostawiać swoich śladów na śniegu na bardzo dużym odcinku wokół krzaków. Wskoczył w środek i przywarł do ziemi.
– Przedstawienie numer dwa, czas zacząć – powiedział w myślach do siebie.
Piórko zamknął oczy. Musiał się wyciszyć i skupić najbardziej jak umiał. Potrafił to zrobić. Udowodnił wiele razy że gdy chce, to potrafi. Oddech się uspokoił, tętno zwolniło. Piórko sięgał do najgłębszych zakamarków swej pamięci.
Piórko widział kiedyś żubra. Nie było to na polowaniu a żubr był tylko wytworem maddarowym nauczyciela. Ale był realny, miał zapach i kształt żubra. Zostawiał jego ślady, Nawet te ślady miały zapach żubra.
Piórko zaczął sobie wyobrażać kształt przywołany z pamięci, jego sierść. Tak, z tym było trudno. Pamiętał swoje pierwsze próby ze śniegiem, z jego fakturą. Ale teraz był lepszy. Wiedział jak ma uczynić sierść.
Piórko wygiął szyję aby głowa była bliżej szyi. Mocno przycisnął skrzydła do tułowia. Ogon podkulił pod siebie. Teraz powłoka maddarowa, przyległa do ciała, ciasna, mało wygodna ale posiadająca znany smokom kształt. Ciało żubra było duże. On sam jako roślinożerca, nie był zagrożeniem dla innym zwierząt nie drapieżnych. Nie bały się go. Nie uciekały od niego, za to Piórko mieścił się w nim doskonale. Zwinął mocno palce aby mieściły się w jego racicach. Zapach. Przywołał zapach tego zwierzęcia i zaczął go emitować. Wszędzie, nawet w racicach. Sierść, ogonek, rogi, nochal płaski, szeroki, oczy brązowe, nie jego czerwone z gadzimi źrenicami. Gdy dopracował każdy szczegół, zaczął iść już nie jako smok. Serce, oddech, tylko spokojnie. Nawet oddech i rytm serca były żubrem. Wyszedł od tyłu zza krzaków. Nie miał zamiaru zbliżać się do nauczycielki. Jaki żubr idzie w kierunku smoka? Wyszedł na otwartą przestrzeń, tak aby go zauważyła. Wiedział że zobaczy żubra, że poczuje zapach. Miał tylko nadzieję że nie zaatakuje. Była już na polowaniu a nie jest łowcą. Wojownicy nie polują dla przyjemności tylko dla zaspokojenia głodu.
Wykopał kopytami kawałek trawy spod śniegu. Wziął w zęby zerwał. Tfu... ohyda ale trzeba połknąć, bo jaki żubr pluje.

Żubr wyszedł zza krzewów aby wyskubać troszeczkę trawy. Wszędzie leżał śnieg więc odgarnął go kopytami. Skubnął trochę trawy i zaczął ją przeżuwać. Ale zaniepokoił się czymś. Najwidoczniej nie zauważył jasno beżowej smoczycy, która na śniegu, na tle wysokich krzewów mogła nie być widoczna z daleka. Ale żubr bardziej poczuł jej zapach, niż ją zauważył. Zerwał się do biegu kierując się w kierunku pobliskiego lasu. Zostawiał głębokie ślady przestraszonego zwierzęcia. Był coraz bliżej lasu.

: 07 mar 2016, 21:12
autor: Oddech Pustyni
Piórko był doprawdy interesujący. Nie stosował najprostszych rozwiązań, wolał kombinować, sprawdzając jak daleko pozwoli mu zajść jego ciało, czy umysł przędący maddarę. Smoczyca przyglądała się z zaciekawieniem miejscu w którym widziała go po raz ostatni. Nie da się ukryć, że krzewy, nawet jeśli w większości bezlistne lub licho przyozdobione maskującą roślinnością, zakrywały młodego całkiem przyzwoicie. Minęła dłuższa chwila, zanim niedaleko dalej coś w krzewach się poruszyło, a potem wychynął z nich łeb jakiegoś zwierzęcia. Pustynna dalej się przyglądała, nie drgnął jej nawet jeden mięsień. Zapach istotnie był, pojawiło się może nawet trochę sierści, rogi, łeb, kopytka. Ale to wszystko było jakieś dziwne. Ostatecznie nie trzeba było długo się głowić, żeby rozpoznać w tym Piórko. Miał zupełnie inną budowę ciała niż zwierzę, które chciał imitować, a że maddara była w stanie najwyżej pokryć, a nie zdeformować jego sylwetkę, obraz roślinożercy jakby nałożył się na samczyka, stąpającego ostrożnie na palcach.
Żubry mają stawy w nieco innych miejscach niż ty– zaczęła, kiedy zaczął od niej uciekać. Nie była pewna czy ją usłyszał, więc wybiła się mocno z zadnich łap i kilkoma uderzeniami skrzydeł wzbiła wysoko w powietrze, a potem wyprzedziła gnającego "żubra". Wylądowała kilka ogonów przed nim, w pokojowej postawie, żeby nie myślał, że nabrała się na jego iluzję i zapragnęła teraz zaatakować –Myślę, że to ohy-oryginalny rodzaj kamuflażu, w dodatku pozwoli ci zakh-zakraść się pobliże zwierzęcia nawet lepiej, niż w przypadku pokrycia łuski jakimś kolorem. Jest to jednak bah-bardzo skomplikowany twór. Poćwicz jeszcze nad nim. Dobrze, że wybh-wybrałeś żubra, ponieważ mają w miarę grube nogi i duże ciała, mogące zamaskować twoją prawdziwą sylwetkę. Myślę, że trudno ci będzie udać t-tylne łapy, ponieważ są długie a brzuch zaczyna się wysoko, ale przy twoich smukłych łapach może będzie to wykonalne– przyjrzała się mu dokładniej, przypominając jednocześnie rzeczywisty wizerunek żubra –kształt brzucha sprzyja wygięciu ogona pod siebie hmm... ostatecznie najwięks-największym problemem są skrzydła, ponieważ bez wzgl-względu na to jak mocno dociśniesz je do boków, będą dodawały ci szerokości. Może gdyby je unieść odrobinę unieść i spróbować wygiąć na grzbietem? W końcu grzbiet zwierzęcia jest spoh-spory, a nie ukrywasz tam żadnej innej części swojego ciała– usiadła i zerknęła jeszcze na jego łapy –Kiedy już będziesz mógł iść na polowanie możesz sph-spróbować, chociaż powodzenia nie gh-gwarantuję. Ale pamiętaj co mówiłam, potrenuj jeszcze korzystanie z maddary. Co do nauki, myślę że tyle wystarczy, chyba że masz jeszcze jakieś pytania

// raport kamuflaż I teraz lub po ewentualnych pytaniach

: 07 mar 2016, 21:59
autor: Piórko Nadziei
– Tak. mam pytanie ale nie dotyczące kamuflażu a na które ciągle nikt mi nie odpowiada. A pytanie wydaje się takie proste.–
– Jak smoki zieją ogniem – Widziałem że ty to potrafisz i wiem że ja to mogę zrobić. Ale nie wiem jak. Jak? –
Piórko usiadł na tylnych łapach, przednimi się podpierając i wlepił wzrok w opiekunkę, licząc że w końcu dostanie odpowiedź.

: 07 mar 2016, 22:29
autor: Oddech Pustyni
Nie nawiązał już do swojego kamuflażu ale... ale niech będzie, w końcu ten temat został zamknięty. Smoczyca odetchnęła. Pytanie Piórka nie było trudne, w zasadzie niewiele smoków o to pytało, ale zdarzały się takie, które to robiły –Wewnątrz naszej gah-gardzieli znajduje się pewien gruczoł, który uciskasz za pomocą mięśni. Wyrzucasz zawah-zawartość gruczołu z pyska za pomocą oddechu, jakbyś kaszlał, tyle że uciskanie gh-gruczołu pomoże ci to wydłużyć. Poza pyskiem powstaje ogień. Możesz nim kontrolować, jeżeli szeroko otworzysz pysk i twoje zionięcie będzie o słabej sile, ogień będzie szeh-szeroki i krótki, zaś jeżeli go przymkniesz, zwężając język i jednocześnie mocno i kh-krótko naciśniesz na gruczoł, płomienie mogą sięgać dalej– wyjaśniła, a potem odwróciła łeb i zionęła demonstracyjnie. Przez chwilę zawiesiła się, jakby wpatrując w miejsce w którym przed chwilą wytworzyła ogień. Rzadko ziała poza walką.
Gruczoł musisz odnaleźć ty sam, po prostu się skup i spróbuj

: 07 mar 2016, 23:13
autor: Piórko Nadziei
– Mam nadzieję że się nie poparzę. U ciebie ogień powstaje jakby za paszczą, czy też mi się to tak wydaje.
Piórkowy Kolec obrócił się w kierunku małego wolno stojącego drzewka. Językiem zaczął obmacywać podniebienie, ale ciągle trafiał tylko na zęby. Nie dało się nic wyczuć. Ale gdyby tak ścisnąć mięśnie przełyku przy otwartej szeroko paszczy i kaszlnąć przebijając się powietrzem przez to zaciśnięte gardło. Zrobił tak i kaszlnął. Nic się nie zadziało. Zacisnął nieco mocniej gardło i migdały. Poczuł dziwny smak. To nie była krew, jakiś dziwny smak. Wypluł to. Ślina jednak zapaliła się nim doleciała do śniegu. Ten mały płomienek tlił się jeszcze przez dłuższą chwilę. A więc to tak działa. Należy wypluć ten płyn lub wycharczeć go.
Spróbował ponownie, tym razem poleciał długi płomień. Trochę poparzył mu wargi, ale tylko lekko i dlatego że nie był ostrożny.
– Wiem już wszystko. dziękuję za naukę.

: 02 kwie 2016, 19:37
autor: Niezłomna Cisza
Po lesie przechadzała się plama szarości. Oglądała z ciekawością jak wygląda wszystko bez śniegu. Wszystko stawało się takie zielone! No cóż, ale co się dziwić? Szara urodziła się już w czasie pory Białej Ziemi, więc nigdy nawet nie widziała trawy... Ale teraz kiedy nadszedł miesiąc Pierwszego Kwiatu wszystko stawało się zielone, a śnieg znikał!
Adeptka przechadzała się po puszczy chłonąc wszystko wzrokiem... Rzecz jasna, ciekawskim wzrokiem. Jakoś zawsze znajdywało się coś co ją mogło mocno zaciekawić.
Tak więc w tej chwili obserwowała wszystko uważnym spojrzeniem chabrowych oczu.

: 02 kwie 2016, 20:47
autor: Wirtuoz Iluzji
Czarny cień przemknął ponad głowa Szarej łuski, bezszelestnie znikając tak szybko jak sie pojawił. Był duży. Bardzo duży. Po kilku chwilach cień znowu się pojawił coraz bardziej malejąc. Wreszcie samiec wylądował na ziemi ze wzrokiem wbitym w Adepta Wody. Przekręcił lekko łeb, lustrując wzrokiem samice. Nie żeby miał zamiar coś zrobić ze świadomością że to samica, ale miał zamiar zapamiętać wszelkie niezwykłości które mogłby by być przydatne w jego kolekcji. Miała podobne rogi jak Dynamiczna, która chyba już nie żyje. Może to jej córka? Chociaż niezbyt podobna.
Piękne rogi. — Skomplementował, w swój sposób. Jednak komplementy od niego nie są może czymś dobrym, zwłaszcza że wychwalana rzecz może się kiedyś znaleźć w jego składzie. — Koszmarny Kolec, Kravsax, Niedoceniany — Rzekł, unosząc nieznacznie łeb w górę. Czekał na przedstawienie się młodzika.

: 02 kwie 2016, 21:11
autor: Niezłomna Cisza
Szara zatrzymała się. Czym był czarny cień? Po chwili znów się pojawił i Adeptka zobaczyła jak zbliża się do niej smok... O dość ciekawym wyglądzie. Wyglądał jak wojownik albo czarodziej...
– Jestem Szara Łuska ze stada Wody – powiedziała, po czym dodała mniej pewnie – Ym... Dziękuję... Dlaczego Niedoceniany? – spytała z ciekawością. – Jesteś z Cienia?
Może drugiemu nie odpowiadało odpowiadanie na pytania dopiero co spotkanego smoka... Ale dobrze wiedzieć z którego stada jest nowo poznany smok... A drugie pytanie było zadane po prostu z czystej ciekawości... Zresztą jak pytanie Szarej nie miało być zadane z ciekawości? Każdy smok który ją spotka powinien liczyć się z takimi pytaniami. Ale jak ktoś kto jej nie zna może o tym wiedzieć...? No cóż, Koszmarny może się tego za chwilę dowiedzieć!

: 13 kwie 2016, 23:41
autor: Wirtuoz Iluzji
Głupie pytanie. Najpierw poznajemy, potem pytamy jeśli czegoś nie wiemy. Tak to działa, a nie na odwrót. Westchnął lekko, jakby zmęczony. Obrócił lekko łapę, dls podkreślenia słów.
Po prostu i tak, jestem z Cienia, a umiejętność dobrego rozróżniania zapachów by ci się przydała. — Dodał kapkę złośliwości na krańcowych słowach. Ponownie zwrócił swój wzrok na jej różki.
Jak myślisz, urosną ci te twoje rogi jeszcze? Dynamika też miała podobne... — Powiedział, mrużąc lekko ślepia. W międzyczasie przygotowywał się na kolejne pytania, dotyczące zapewne jego zainteresowania rogami i tym podobnych rzeczy. O smoki...

: 17 kwie 2016, 20:12
autor: Niezłomna Cisza
//Sory, że tak krótko i że musiałeś czekać. Weny nie miałam. ._.

Gdyby Szara usłyszała myśli Koszmarnego stwierdziłaby, że to jest trochę bez sensu. Trochę trudno byłoby kogoś poznać nie pytając się niego o nic... A poza tym ona sam zadawał pytania, samemu przecząc temu stwierdzeniu... Ale Szara tak nie stwierdziła, ponieważ nie potrafiła czytać w myślach.
Adeptka nic nie powiedziała słysząc złośliwość w głosie Cienistego, choć mogła powiedzieć, że się tylko upewniała... Apotem zacząć się kłócić. Być może bardzo długo... Ale miała w swojej naturze to, że ignorowała każdą złośliwość, którą ktoś wobec niej zastosował. Reagowała dopiero wtedy kiedy była naprawdę zdenerwowana... A to z kolei nie zdarzało jej się zbyt często. Od zawsze była bardzo spokojna... Nawet jako pisklę.
– Być może... – odpowiedziała tylko nieznacznie wzruszając barkami. Nigdy dotąd nie zastanawiała się nad tym. – Nigdy nie widziałam Dynamiki. Tylko coś o niej słyszałam... Ale ktoś już chyba mówił coś podobnego. – powiedziała przeszukując swoją pamięć. Przebłysk porównała ją do Fatum Wieszcza... A ktoś do Dynamiki, ale nie mogła sobie przypomnieć kto to był i kiedy to powiedział.

: 24 kwie 2016, 23:16
autor: Wirtuoz Iluzji
Jaka szkoda że nie widziała przywódczyni Życia. Oj wielka szkoda. Niestety jej różki... Zostały gdzieś zabrane, ale chwila moment! Przecież tutaj mamy kolejne które urosną i to na pewno!
Urosną, ja to wiem i na pewno będą okazałe. — Uśmiechnął się, ale był to uśmiech kłamliwy, nieprawdziwy w swej wartości.
Usadowił się wygodniej na ziemi, kładąc łapę z rozcapierzonymi palcamo przed sobą. Kolcem ogona zaczął wbijać go pomiedzy poszczególne palce, coraz to szybciej i szybciej, a w pewnym momencie zatrzymując się nagle, tuż nad jednym z palców. Najwyżej miałby w nim dziure. Albo coś... Innego.
Spojrzał jednak na Szarą. Prawie zapomniał o jej obecności. Był czasem zagmatwany i zagadkowy. Ale w gruncie rzeczy, czy nie powinnien odzwierciedlać swego imienia? Czyli... Koszmarny. I dzięki temu powstało w jego głowie nowe pytanie! Do tego ma też okazję postraszyć, znaczy się... Poprawić swoją reputację. Może to coś zmieni, lub nie zobaczymy. Ale najpierw pytanie.
Czy podejrzewasz może, dlaczego akurat Koszmarny? Ty jesteś cała szara, więc to oczywite, a ja? — Rzekł, wyszczerzając się w jej kierunku, zagadkowym tonem. Tonem lekko rozmytym, jakby słyszanym przez taflę wody. A może to złudzenie? Iluzja? Prosta sztuczka? Kto wie..
On wie.
Kravsax powstał na cztery łapy i delikatnie zarzucił łbem. Rząd złotych kolców zapalił się, biegnąc od pyska do ogona. Zewsząd napłynęła mgła, trochę podobna do tej z mackami. Jego sprawka...? Nie, o nie... On nie jest winnym tych wszystkich rzeczy.
Przecież on nie wyczarował tych czerwonych ślepi za jego plecami, prawda?

: 30 kwie 2016, 20:42
autor: Niezłomna Cisza
Szara wzruszyła barkami na zapewnienie, że różki urosną. Nie wiedziała czy tak się stanie i w sumie było jej to raczej obojętne. Kiedy Koszmarny bawił się swoim ogonem ona nic mówiła i nie przerywała ciszy. Przyglądała się uważnie smokowi i zastanawiała się nad czymś.
– Nie wiem, może dla tego, że śnią ci się koszmary albo po prostu jesteś wredny i nikt nie może znieść twojego towarzystwa? – bardziej spytała niż stwierdziła mówiąc szczerze co myśli. Przy tych słowach znów wzruszyła barkami i nie zwróciła najmniejszej uwagi na to, że głos drugiego smoka jest lekko przytłumiony. Szara i tak i tak przez cały czas stała i kiedy kolce Koszmarnego zaczęły się zapalać w pierwszym odruchu napięła mięśnie gotowa do walki... A potem zobaczyła mgłę i zamiast poczuć strachu raczej poczuła wściekłość przypominając sobie swoje ostatnie spotkanie z mgłą. No cóż, Szara raczej nie jest smokiem, który łatwo się denerwuje i zawsze może długo pozostać spokojny... Ale już od dawna mgła denerwowała ją już samą swoją obecnością. Teraz Szara stała gotowa w każdej chwili do walki... Ale w jej kobaltowych oczach wciąż panowały nieustępliwe iskierki ciekawości. Mimo wszystko prawie w ogóle nie czuła strachu. Nie wiedziała co mogło wywołać coś takiego, a odpowiedź przychodziła jej tylko jedna. Maddara... No, a tak się składa, że akurat dla niej maddara nie była czymś niesamowitym. Maddara była dla niej czymś całkowicie normalnym, takim jak deszcz, czy kwiaty.

: 15 maja 2016, 21:11
autor: Melodia Ciał
Smoczyca przybyła w wybrane miejsce w celu nauki śledzenia. W lasach były zwierzaki, choćby i małe ale do nauki i polna mysz była dobra, tak więc Duma skierowała się na zachód i zaczęła powoli iść w wybranym kierunku. Kroki stawiała ostrożnie, nie chciała przecież by ewentualna ofiara usłyszała ją czy zobaczyła zanim to ona znajdzie ją. Rozglądała się wokół siebie, ale badała także ziemię przed sobą. Na ziemi można było znaleźć wiele śladów, nie tylko odciski łap, ale też odchody, ślady krwi, wygniecioną trawę, rozrytą ziemię i wiele innych tropów wskazujących że zwierz niedawno tędy przechodził. Jednak nie na ziemi koniec bo samica patrzyła też na pnie drzew i na krzewy, bo tam z kolei można było znaleźć kępki sierści, połamane gałęzie, zadrapania na korze…
Oczywiście nie poruszała się po prostej linii bo musiałaby naprawdę polegać na szczęściu żeby cokolwiek znaleźć idąc jednym torem, nie, ona poruszała się szerokim zygzakiem, raz schodząc bardziej na jedną strone, raz na drugą. Zaglądała też pod krzewy, nachylała się kiedy znalazła jakikolwiek ślad, ale póki co znalazła jedynie stare odciski łap czwórki saren, niestety ten trop już się nie liczył, zwierzyna musiała tędy przechodzić kilka dni temu.
Napuszona przemierzała tak las i gęste zarośla, które znacznie utrudniały jej poszukiwania bo cieżko było coś dostrzec w tak wysokiej i gęstej trawie. Oczywiście poza wzrokiem istotnym zmysłem był też węch, dzieki któremu smoczyca mogła wyróżnić różnorakie zapachy od woni zdeptanej przez nią trawy, przez zapach kwiatów aż po woń igieł bo póki co zapachu zwierząt nie było. Nawet słuch mógł się tu przydać bo chociaż zwierzęta zazwyczaj poruszały się bardzo cicho to nic nie wykluczało możliwości że jednak jakiś nieostrożny zwierzak nastąpi na gałązkę, albo zachrząka, zaryczy…Możliwości było naprawdę wiele tylko trzeba z nich było umieć korzystać.
W końcu Duma spostrzegła jakiś delikatny trop, był to niezbyt wyraźny zapach jakiegoś zwierzęcia. Samica podążyła za wonią, która z każdym przebytym ogonem stawała się coraz wyraźniejsza aż Adeptka w końcu mogła rozróżnić że ten zapach należy do lisa, kto wie, może dotrze po zapachu do lisiej nory ? Tak czy siak wypatrywała kolejnych oznak obecności tych stworzeń i znalazła pozostałości lisiego posiłku, wiele ptasich piór z widocznymi śladami krwi, w pobliżu piór trawa była bardziej wygnieciona i zdecydowanie nie był to ślad stary. Gadzina szła dalej, cały czas nie przestając węszyć, nasłuchiwać i rozglądać się. Była pewna że jest już blisko kiedy do jej uszu dotarł charakterystyczny, przeraźliwy szczek niewątpliwie należący do lisa. Przeszła jeszcze kilka ogonów i je zauważyła. Para lisów kręciła się w pobliżu niedużej dziury w ziemi, która prawdopodobnie była ich norą. Nie chcąc macić ich spokoju, Adeptka wycofała się i ruszyła na południe, mając zamiar jeszcze coś wytropić. Wciąż rozglądała się to tu to tam, nie była na polowaniu więc nie liczyło się dla niej znalezienie dużego zwierza tylko obojętnie jakiego. Nie spieszyła się, szła średnim tempem, unikając szeleszczenia łapami, nie przedzierała się też przez gęste krzewy co by nie narobić zbytniego hałasu. W pewnym momencie trawa przerzedziła się lekko co dawało nieco większe pole do popisu w poszukiwaniach. Dzieki temu samica znalazła na ziemi świeże odciski racic sarny, dziwne ale zwierze poruszało się samotnie z tego co smoczyca zdołała ustalić, ale nie zależało jej na zabiciu tylko na znalezieniu więc ruszyła za sladem. Cały czas szukała nowych tropów, ale starała się nie stracić z oczu ani nie zadeptać tych już znalezionych, każdy ślad był na wagę kamieni szlachetnych !! Mijając kolejne drzewa i krzewy spostrzegła kępkę płowej sierści na jednym z krzewów, obwąchała i wyczuła charakterystyczny zapach. Nie była to ostra woń jak w przypadku niektórych kopytnych, ale też nie słaba dzieki czemu Duma była pewna że sarna jest gdzieś blisko. Idąc warto też było uważać na otoczenie i to nie tylko dlatego, żeby nie wypłoszyć zwierzyny ale też by samemu nie stać się ofiarą.
Po długiej wędrówce, samica usłyszała szum w pobliskich krzewach, a za moment spostrzegła uciekającą w podskokach sarne. No nic, na realnym polowaniu by się nie udało, ale przecież po to się ćwiczyło, by na polowaniu nie popełnić błędu drugi raz.