Strona 13 z 35
: 30 sty 2016, 23:51
autor: Słodki Kolec
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Patrzyłem na skupioną uczennice. Słodko wyglądała. Poczułem jak z niej powoli zaczyna wibrować, nie promieniować energia. Nie chciałem jej przeszkadzać w poznawaniu siebie.
Dopiero po chwili dowarzyłem przerwać tę błogą ciszę...
–
Co widzisz kleryczko? Opisz mi swe źródło, obraz duszy. – czekałem na jej odpowiedz. Gdy sie jej doczekałem, dalej kontynuowałem naukę.
–
Stwórz mi proszę prosty obiekt. Wyobraź go sobie, a potem tchnij w niego energie. Jak skończysz to powiedz – usiadłem wygodniej pod drzewem, a na łapce znowu stworzyłem tym razem trzy kule z czarnego ognia
: 01 lut 2016, 22:10
autor: Złuszczona Łuska
Zmrużyła oczy, gdy jej wzrok padł na rozświetlony promieniami słońca, śnieg. Czuła się nieco zagubiona, ale spokojna postawa jej nauczyciela i jego lakoniczne, ale jasne polecenia przekonały ją, że wszystko jak na razie jest w porządku.
Prosty obiekt? Musiała chwilę się zastanowić, i ponownie przymknęła powieki. Wyobraziła sobie karminowe owoce ostrokrzewu, na tle bieli śniegu, które niedawno przykuły jej uwagę. Skupiła się na niewielkiej kępce, po kolei ustalając kształt i jędrność poszczególnych jagód. W środku znajdowała się niewielka, twarda pestka.
Jednocześnie starała się wyciszyć, a chór głosów jakby na to czekał. Reagował na nią, na jej niepewny mentalny dotyk. Czekał, aż nim pokieruje. Rozluźniła się, wyobrażając sobie, ze jasna kula we wnętrzu jej głowy znajduje się między nią, a jej nauczycielem, na poziomie jej barków. Kula zmniejszała się, powoli ciemniała i w końcu zaczęła przyjmować kształt wyobrażonych wcześniej owoców. Łatwo było je sobie z powrotem przypomnieć. Skupiła się, pozwalając chórom rozdzielić się na kilka głosów i tchnęła je w swój obiekt. Postępowała całkowicie instynktownie, ale nie była w stanie powiedzieć, czy jej się udało. By to sprawdzić, musiała otworzyć oczy.
– Już – odpowiedziała i uchyliła powieki. Jej uszy drgały lekko, gdy wpatrywała się w śnieżnobiały śnieg. Czemu nie było tam jagód? Nie udało jej się, czy zniknęły, zanim otworzyła oczy? Co zrobiła źle?
: 03 lut 2016, 21:33
autor: Słodki Kolec
Zaśmiałem sie cicho na jej zdziwienie. Podszedłem do niej i jednym machnięciem skrzydeł zwiałem śnie z jagód.
–Dobrze ci poszło. Teraz spróbuj ujarzmić jeden z elementów przyrody. Najlepiej jeśli będzie to wdziane. Następnie zacznij poruszać tym obiektem wyobrażając sobie trasę lotu. Jeśli ci będzie łatwiej możesz wyśpiewać zaklęcie. Ja zbytnio tego nie korzystam, ale mam kilka takich zaklęć spisanych na zwoju. – patrzyłem na nią uważnie – Do pracy kleryczko, wiem, że ci się uda. – stworzyłem jedną duza kule czarnego-lapisowego ognia. Ciepłego ale nie gorącego. Może to ja zainspiruje
: 16 mar 2016, 16:48
autor: Chłodny Obrońca
Bycie świeżo upieczonym tatą to coś poważnego, zabawnego, cudownego i pokręconego zarazem. Dlatego jedną z tych rzeczy zamierzał właśnie zrobić. Jego córka, Skałka była już na tyle duża, że mogła opuścić gniazdko. Na szczęście Azyl mu chyba ufała w sprawach piskląt, a jeśli nie, to wymknął się tak szybko z małą na plecach, że matka nie powinna tego zauważyć. Poza tym czasem musieli tak przebywać w innych grotach. On był zapracowanym przywódcą, a ona jedyną uzdrowicielką w stadzie. Czasem miał wręcz uczucie, że jedyną w całych Wolnych Stadach, tyle rannych i chorych smoków się wokół niej kręciło. Uśmiechał się szeroko niczym najprawdziwszy na świecie wariat gdy leciał ponad wzgórzami z maleństwem ukrytym w jego futrze na plecach. Zmajstrował jej też z maddary kilka niewidocznych dla oczu ścianek, na wszelki wypadek aby nie spadła. Były miękkie gdy się o nie opierała i otaczały ją ze wszystkich stron, oprócz nad głową. Bezpieczeństwo przede wszystkim! W końcu! Zobaczył w oddali puszczę pokrytą śniegiem i małą równinę. Nie byle jaką oczywiście. Sam nigdy tu nie bywał, ale słyszał, że to idealne miejsce dla piskląt w cieplejsze dni. Im to na szczęście nie przeszkadzało. W końcu krew północnych smoków była w nich silna. Wylądował delikatnie i położył się na brzuchu, rozwiał również bariery z magii które postawił wokół Skałki.
-Jesteśmy na miejscu moja droga!– powiedział dumnym głosem. Na prawo od nich rozpościerała się wielka puszcza, a zewsząd indziej, otwarty teren białej teraz łąki.
-Czas się poczuć słoneczko.– dodał cieplej i obrócił łeb by się na nią spojrzeć.
: 16 mar 2016, 20:41
autor: Brutalna Łuska
Bardzo przyjemnie było siedzieć na grzbiecie Chłodu Życia. Nie dość, że było miękko, to jeszcze cudowne widoki! Wprawdzie młoda nie widziała zbyt wiele, większość czasu zajęło jej zajęcie dobrego miejsca do siedzenia/leżenia/kręcenia się w miejscu bez powodu. Podobało jej się w locie, jednak pomimo iż bycie w powietrzu było niesamowite, bycie na ziemi też jej się podobało. W sumie, miała nadzieję że nie tylko nauczy się czarować, ale też latać! Ale czy przy tak małych i słabych skrzydłach było możliwe wzniesienie się na chociażby na długość pazura. Jednak zawsze można mieć nadzieję nieważne jak minimalna byłaby szansa, aby kiedykolwiek się spełniło.
– Co będziemy tu robić? – zapytała, machając z niecierpliwością ogonem. Cóż to mogło być za miejsce? Było nieskazitelnie białe... zresztą jak wszystko inne o tej porze.
Czy zauważyła niewidzialne, wyczarowane przez ojca, ściany niepozwalające jej wypaść? Nie, nie wiedziała że w ogóle coś takiego istnieje! Jednak gdyby się zorientowała lub gdyby powiedział jej błękitnofutry przywódca, na pewno znów zrobiłaby wielkie oczy i poprosiła, aby ją nauczył tej sztuczki.
Jak w końcu wylądowali, niewielka, futrzasta kulka zeskoczyła czym prędzej na ziemię, próbując użyć skrzydeł. Niestety próba #1 się nie udała. Paniczne machanie skrzydełkami nic nie dało, zatem wylądowała w warstwie śniegu z naprawdę niezadowoloną miną. Wstała i otrzepała się z niewidocznych pyłków i kurzu.
: 17 mar 2016, 14:54
autor: Chłodny Obrońca
-Będziemy się uczyć oczywiście.– wyszczerzył swoje błękitne kły w uśmiechu. Był naprawdę rad, że w końcu mógł przekazać nieco swojej wiedzy swojemu własnemu pisklęciu. Lubił uczyć innych, ale jeszcze nigdy nie uczył swojej rodziny. No, może poza siostrą. Jego ślepia, chociaż nie był jeszcze starcem, wyrażały zmęczenie obowiązkami. Cieszył się jednak na wspólnie spędzony czas ze Skałą. Obserwował ją kątem oka i zachichotał, o ile taki dźwięk mógł w ogóle wydobyć się z jego potężnego gardła. Pokręcił głową widzą małą przysypaną białym puchem, całkiem niezły kamuflaż, musiał przyznać. Leżał sobie niczym lew, położył łapę na łapie i przekrzywił lekko łeb patrząc na swoją córkę.
-Co powiesz na podstawy biegania? Chciałbyś w końcu sobie pobrykać?– zagaił łagodnie. Odczekał chwilę dając Skałce czas na zastanowienie po czym odchrząknął by oczyścić krtań.
-Szybkie bieganie może ci się przydać w wielu sytuacjach, wiesz? Kiedyś będziesz gonić na przykład swój posiłek. Te wszystkie smaczności które przynosimy z mamą, nie siedzą sobie w oczekiwaniu na złapanie. Trzeba się do nich zakraść i czasem pogonić. Inną sytuacją jest sytuacja odwrotna, czyli ucieczka. Czasem gdy przeciwnik jest o wiele silniejszy, trzeba zmykać jak najdalej. Najogólniej rzecz ujmując, bieganie zawsze ci się przyda. No już. Teraz stań na prostych łapkach przede mną. Masz małe skrzydełka ale i tak pamiętaj by zawsze trzymać je blisko ciałka. Nie mogą przeszkadzać ci podczas biegu. Ogon trzymaj luźno, ale nie tak by ocierał się o ziemię. No i gdzie twoja postawa biegacza?– uśmiechnął się ciepło.
: 18 mar 2016, 14:34
autor: Brutalna Łuska
– Jeeeeeej! – wykrzyknęła, wesoło podskakując – Dzisiaj będziemy się uczyć! – czyli jej tata też będzie się uczyć? Fajnie! Z uśmiechem usiadła, wsłuchując się z entuzjazmem w ojca. Co będziemy robić? Czy Skale będzie to wychodziło? Czy będzie ciekawe? Tyle pytań przelatywało przez jej umysł!
– Tak! – ucieszyła się jeszcze bardziej – Chcę i to baaardzo! – patrzyła z dołu na Chłoda, nadal się dziwiąc. Dlaczego tata był taki wielki i potężny? Pewnie ja też taka będę! pomyślała. Wyglądało na to, że błękitno biały przywódca jest wzorem dla swojej córki. Każdy ma swojego idola!
Z widocznym skupieniem starała się zapamiętać i zrobić prawidłowo to, co właśnie tłumaczył jej ojciec. W pewnym momencie westchnęła. Czyli jej rodzice potrafią biegać? To ona też musi się nauczyć! A co do zwierząt... one nie siedzą? Skoro nie siedzą, to... biegają? Może one też uczą się biegać od ojców?
Stanęła na prostych łapach. Zerknęła na swoje malutkie skrzydełka. Nie widziała ich całych, dlatego obracała się przez chwilę w miejscu, próbując dojrzeć te dwie części ciała pozwalające latać. Wreszcie się poddała. Po prostu jeszcze nie potrafiła obracać głowy o tyle stopni...
Trzymając skrzydła blisko ciała oraz stojąc na prostych nogach nawet nie zauważyła, iż jej ogon drga od zdenerwowania, cały sztywny i leżący na ziemi. Gdy w końcu zdała sobie z tego sprawę, uniosła ogon i starała się rozluźnić.
– Chyba już jestem gotowa...
: 20 mar 2016, 11:53
autor: Chłodny Obrońca
Widząc jej entuzjazm nie mógł się powstrzymać. Zaśmiał się po prostu i obniżył łeb by liznąć ją po policzku. Można by ją schrupać! Przebiegło mu przez myśl i cofnął łeb. Oczywiście nie w złym tego słowa znaczeniu. Przecież nie zjadłby swojego potomstwa! Nie był jak niektóre smoki z Cienia... Spojrzał na nią z góry widzą jak bardzo stara się utrzymać postawę wymaganą podczas biegu. Przysłonił łapą bok pyska by ukryć szeroki uśmiech. Czy on również wyglądał tak zabawnie gdy szukał własnych skrzydeł? Później miał jej już pomóc z ogonkiem, jednak nie było takiej potrzeby. Skałka okazała się być nie taka głupiutka. Duma ojca! Skinął jej głową widząc postępy. Sam się poniósł i zacząć od niej odchodzić. Czas na rozruszanie mięśni.
-Chodź za mną.– rzucił ciepło
-Utrzymuj pozycję i przebieraj łapkami coraz szybciej. Nie zapominaj tylko o skrzydełkach i ogonie, inaczej się potkniesz.– dodał i przyspieszył nieco swój chód. W sumie wystarczyło żeby sam szedł, Skałka nie była jeszcze zbyt duża więc by zrównać się z nim musiała szybciej przebierać łapami. W efekcie zaczęłaby nawet biec! I o to chodziło. Musiała przyzwyczaić się do szybkiego przebierania łapami jeśli chciała na prawdę szybko biegać. Chłód wypatrzył już nawet mocno wysunięte drzewo przed nimi. Odpowiednia meta kiedy tylko jego córka go dogoni.
: 22 mar 2016, 13:43
autor: Brutalna Łuska
Ruszyła niespiesznie za Chłodem, z nadal widocznym skupieniem. Nie zapominać o skrzydłach i ogonie! Nie zapominać! Starała się jak najlepiej wykonać to zadanie. Co jakiś czas ogon potrafił szurnąć po śniegu, jednak Skałce udawało się jakoś utrzymać równowagę, chociaż raz o mało co nie upadła pyskiem prosto w śnieg.
Czy mi się wydaje, czy idziemy coraz szybciej? pomyślała. Czyżby przyspieszali?
Próbując jak najszybciej dogonić ojca, zapomniała o skrzydłach oraz ogonie i... poleciała jak długa na ziemię!
– Żyję! – krzyknęła. Wstała i otrzepała się. Raczej nic jej się nie stało. Ech... trzeba biec dalej! Znów zaczęła iść w stronę przywódcy, jeszcze czujniej pilnując odpowiedniej pozycji.
: 23 mar 2016, 16:27
autor: Chłodny Obrońca
Uśmiechnął się ciepło słysząc tuptanie córeczki za sobą. Starała się ze wszystkich sił co bardzo go ucieszyło. Odwrócił się jednak gdy nagle usłyszał charakterystyczny dla upadania pyskiem w śnieg dźwięk. Uniósł wysoko brwi i już miał podejść gdy maleństwo samo uniosło łepek i wydawało się wcale nie przejąć upadkiem. Zaśmiał się łagodnie i pokręcił łeb. Ruszył dalej przed siebie. Musieli przecież rozgrzać jej łapki i przyzwyczaić skrzydła oraz ogon do innego położenia. Zerkał na nią co jakiś czas by sprawdzić jak sobie radzi. Nie było chyba aż tak źle!
-Wiem że czasem myślenie o tylu rzeczach na raz może być przytłaczające, ale niedługo twoje skrzydła i ogon same zaczną znajdować odpowiednie ułożenie.– zagaił.
-Ja gdy byłem malutki co chwila przewracałem się na kamienny grunt w legowisku. Ale zobacz tylko, jestem już duży, umiem biegać i nawet skoczyć mogę jeśli tylko stawy mi na to pozwolą.– zaśmiał się mając nadzieję, że Skała go zrozumie. Zastanowił się dłuższą chwilę nad jej imieniem. Chyba wpadł na pewien pomysł. Będzie przy okazji zabawnie a mała nauczy się skręcać! Jako że nie widziała co dzieje się z przodu, Chłód skinął głową i przed nim wyrosła sporych rozmiarów skała. Był mniej więcej wielkości dorosłego smoka. Pokryta mchem, a nawet błyszczącymi kryształkami! Wszystko dla jego małego szczęścia, które dreptało nieopodal. Odsunął się i wskazał Skałce „znalezisko”.
-Zobacz co znalazłem!– zakrzyknął udając zdziwienie.
-Obejdź go dookoła, śmiało.– dodał uśmiechając się nadal i dał jej czas na oględziny.
-A wracając do nauki… spróbuj obiec kamień dookoła. Tak jak wcześniej brykałaś za mną. Spróbuj szybko przebierać łapkami wokół kamienia. A teraz wskazówka, uważaj.– zniżył głos do szeptu i pochylił się nad córką.
-Kiedy zaczniesz biec szybko zacznij skręcać ogonkiem, będzie ci łatwiej skręcić wtedy cały ciało. Mięśnie muszą pracować. No i nie zapominaj o skrzydłach. Głowę trzymaj wysuniętą.– mówiąc to położył łapy na jej głowie i delikatnie ją ułożył tak jak miała być. Potem przycisnął lekko skrzydełka do ciała. A na koniec liznął ją po nosie. A czemu? Bo mógł! Odsunął się by teraz Skała sama mogła poćwiczyć bieg wokół sporego kamienia.
: 24 mar 2016, 7:55
autor: Brutalna Łuska
I znów szła za rodzicem, pilnując się bardziej. Zaśmiała się po słowach taty, potykając się o... nie wiadomo co. Jednak udało jej się utrzymać na łapach – widocznie bogowie dali jej dzisiaj szczęście.
– Co to? Co to? – powtórzyła, obchodząc znalezisko powolnym krokiem. – Co t... a to przypadkiem nie kamień? – zapytała, słysząc już kiedyś o tym nieożywionym przedmiocie. Nawet widziała owy przedmiot. Za to nigdy nie widziała, aby taka skała miała w sobie aż tyle kryształków! A do tego była pokryta mchem.
Poczekała aż tata skończy omawiać skręcanie. Zanim zaczęła, chcąc odwdzięczyć się tacie, podbiegła do jego łapy – bo do pyska nie sięgała – i też liznęła. Gdy to zrobiła, podeszła z powrotem do kamienia. Starała się skręcać w trakcie biegu, parę razy się potykając. Zaczynało jej wychodzić coraz lepiej! Można zauważyć, iż podczas skręcania robiła sporej wielkości skręty.
: 25 mar 2016, 17:56
autor: Chłodny Obrońca
Obserwował jak jej córeczce ciężko wszystko szło. Niezbyt dobrze biegła, co chwila się potykała a i skręcanie nie wyglądało najlepiej. Uśmiechnął się do niej lekko gdy patrzyła na niego jak w obrazek. Chciał jej pomóc ale przecież biegać musi się nauczyć sama. Kiwał do niej głową gdy mijała go w trakcie niby biegu wokół kamienia. Uniósł łapę i przeciągnął nią kilka razy po brodzie. Jakby tu jej pomóc... Może... Tak to był całkiem dobry pomysł. Wyciągnął swoją wielką łapę tak że przy następnym okrążeniu Skała zatrzymała się na niej. Uśmiechnął się znów do niej.
-Popatrz jak ja to robię i zrób dokładnie to samo co tata.– powiedział łagodnie. Może to takie podejście do nauki okaże się lepsze? Niech mała naśladuje ojca! Cofnął się od Skałki i przybrał odpowiednią pozę. Stał na wyprostowanych łapach, czuł jak każdy mięsień się napina. Uniósł jedną łapę by pokazać córce swoje ostre i długie szpony.
-One pomogą ci szybciej biec i skręcać.– powiedział i postawił łapę znów na ziemie. Teraz przygiął łapy tak jakby chciał skoczyć. Ale to był tylko taka pozycja, oczywiście że nie zamierzał skakać. Jego pierzaste, białe skrzydła złożyły się i przycisnęły mocno do boków futrzastego ciała. To bardzo ważne by ich pilnować inaczej można się przewrócić. Machnął na boki ogonem po czym rozluźnił w nim mięśnie. Musiał swobodnie wisieć ale nie dotykać ziemi. Nabrał powietrza w swoje potężne płuca i powoli je wypuścił.
-Kiedy podczas biegu unosisz łapy do góry nabieraj powietrza. Wtedy twoja klatka piersiowa ma więcej miejsca więc pomieści więcej tlenu. Kiedy łapy znów dotykają ziemi i wyginasz grzbiet w lekki łuk wypuszczaj powietrze. Musisz o tym pamiętać inaczej zaczniesz sapać, albo stracisz dech, najgorsze co może się stać to omdlenie z wysiłku spowodowane złym oddychaniem.– mówił teraz już poważniej. To była w końcu dość istotna informacja. Stojąc już na ugiętych łapach nagle napiął mięśnie w udach i wybił się do przodu. Wyglądało to tak jakby chciał skoczyć do przodu, był to jednak początek szybkiego biegu. Może nie był mistrzem ale biegł na prawdę szybko. Wbijając pazury w ziemię wyrywał ją spod śniegu co Skałka mogła zobaczyć bez trudu, zwłaszcza gdy Chłód skręcał. Jego grzbiet układał się w łuk, ogon swobodnie gonił jakby swojego właściciela, ale tylko po równej trasie. Czarodziej skręcając wyginał ogon w przeciwnym kierunku i dzięki temu mógł szybciej zmienić kierunek. Zawrócił ku córce, oddychał o wiele szybciej ale nie sapał. Taki dystans dla smoka to przecież nic. Para unosiła się z jego nosa z każdym wydechem. Do hamowania też użył pazurów. Zrobiła się przez to całkiem niezła kupka śniegu, ale chociaż Chłód stanął. Uśmiechnął się lekko do Skałki.
-Teraz zrób to samo.– puścił jej oko.
// Skałko dałam taki długi opis czynności biegania byś miała wyobrażenie czego oczekuje od twojego odpisu teraz. Nie musi być aż taki długi ale postaraj się lepiej opisywać co robi twój smok, dzięki temu też będę mogła to zobaczyć : )
: 26 mar 2016, 15:30
autor: Brutalna Łuska
Nie wyszło mi! Nie wyszło... pewnie inni nie mają takiego problemu z bieganie jak ja! Nigdy mi się nie uda, nigdy... potrząsnęła stanowczo łbem, starając się wyrzucić wszelkie histerie z głowy Może jak będę cały czas ćwiczyć, to w końcu mi wyjdzie? Tak, na pewno! Muszę tylko ćwiczyć, i ćwiczyć, i ćwiczyć... ech...
Zaczęła przyglądać się temu, co robi Chłód. A więc tak trzeba to robić... z coraz większą determinacją patrzyła, wierząc, iż w końcu nadejdzie ten dzień... kiedy e końcu pobiegnie! A wyglądało na to, że ten dzień już nadszedł.
Stanęła twardo na śniegu, ustawiając łapy tak, aby wszystkie były proste jak struny. Spojrzała na pazury na przednich łapach. Były tam, tak jak zwykle. Dobrze, przejdźmy dalej. Złożyła skrzydła. Miała nadzieję, że są odpowiednio złożone i nie będą przeszkadzać w biegu.
Następnie zgięła i wyprostowała parę razy łapy, ostatecznie mając je zgięte. Chyba zaczynała pojmować. Upewniła się jeszcze czy na pewno znajduje się w odpowiedniej pozie, patrząc na aktualnie tłumaczącego jak powinno się oddychać podczas biegu ojca. Jest dobrze. Jest dobrze...
Końcowe słowa wprawiły ją w lekkie drżenie, które udało jej się opanować w przeciągu pięciu uderzeń serca. Omdlenie? Wystarczy źle oddychać? Och! Wzięła kilka głębokich oddechów. Musi nauczyć się dobrze biegać, bo w przyszłości nie wiadomo, czy nie zemdleje w najgorszym momencie z powodu złego oddychania...
Cały czas zerkała na to, co robi Chłód. A więc tak powinien wyglądać bieg. Całkiem skomplikowany jak na z pozoru tak łatwą rzecz codziennego użytku.
Gdy przywódca skończył swój pokaz, ona już miała przybraną odpowiednią pozę. Czuła determinację oraz ekscytację. Ten dzień należy do niej. Jeszcze dziś pobiegnie we właściwy sposób. A zatem, na co czekać? Pozycja jest, no to... biegiem!!!
Używając całej energii i siły jakiej udało jej się zebrać w udach, skoczyła do przodu, przez cały czas mając przed oczami ostrzeżenie co do oddychania. W większości zrobiła dokładnie to, co ojciec. Wyhamowała. Musiała przyznać, to było dosyć męczące. Lekko sapiąc i z szybko bijącym sercem usiadła przed mentorem.
– I jak? – zapytała, gdy oddech zaczął odzyskiwać swój stały rytm, tak samo zresztą jak serce.
// Może być? :)
: 27 mar 2016, 21:51
autor: Mistrz Gry.
W czasie, gdy Przywódca Życia nauczał swoją córkę podstaw bardzo przydatnej zdolności, biegania, ta dostrzegła kątem oka szary kształt stojący na roztapiającym się śniegu. Zwierzak, bo niewątpliwie była to żywa istotka, trzymał się z dala od smoków, obserwując ich ze swej niezwykle zaplanowanej kryjówki – z cienia jednego z większych drzew. Przez to, że sam był ciemnoszary, zlewał się z tłem i ciężko było wyłapać szczegóły. Od czasu do czasu mała postać poruszyła uchem czy jakąś łapką, ale na ogół trwała w miejscu – czujne ciemne oczka podobne do koralików obserwowały dwójkę smoków w tak niezwykłym skupieniu, że nie do końca pasowało ono do postaci uroczego zajączka. Z dala widać było, że ma niezwykle gęste futro, które zapewne chroniło go przed ostatnimi mrozami, a teraz sprawiało, że wyglądał niezwykle puchato i przytulnie.
: 29 mar 2016, 12:11
autor: Chłodny Obrońca
Chłód uśmiechnął się ciepło, a jego pierś wypięła się dumnie jak nigdy. Jego własna, mała, samodzielna córeczka, pobiegła tak jakby pchały ją jakieś magiczne siły! Pochylił się i otarł policzkiem o jej policzek. Zrobił to oczywiście ostrożnie, nie chciał przewrócić zmęczonej po biegu samiczki.
-Jestem z ciebie bardzo dumny moja droga. Poradziłaś sobie jak prawdziwy biegacz!– powiedział głosem pełnym dumy. Kiedyś na pewno będzie potrafiła go prześcignąć. W końcu obydwoje się starzeli, ale ona miała jeszcze tyle lat przed sobą. Polizał ją po łepku ale śliny w tym było tyle co nic. Zaleta wąskiego jęzora! Wyszczerzył swoje błękitne zębiska i skinął głową.
-Znasz więc już podstawy biegu Skałko.– dodał po czym wyprostował się patrząc na nią z góry.
-Teraz możesz sama ćwiczyć dalej bądź z kimś innym. Zależy od ciebie.– po tych słowach rozejrzał się po okolicy. Nie wiedział, że jego córeczka coś dostrzegła. Może mu powie, a może odeśle do domu i sama pobiegnie już za znaleziskiem? W każdym razie rozejrzał się po okolicy czy żaden drapieżnik się na nich nie czai. Ot instynktownie… czuł przecież że coś się na nich gapi.
// Raport Bieg I
: 30 mar 2016, 17:10
autor: Brutalna Łuska
W końcu udało jej się opanować dyszenie. Być może dla dorosłego smoka taki bieg to była rozgrzewka, jednak dla takiego pisklaka... to był całkiem długi dystans! Szczególnie dla takiego początkującego. Była z siebie dumna.
– Chcę być w przyszłości bardzo dobrym biegaczem! – powiedziała przytulając się do przedniej łapy ojca. Ledwie skończyła przytulać, a już kątem oka dostrzegła coś. Szybko odwracając łeb w stronę owego czegoś, zapytała – A co to to jest? To takie szare – jedyne, co tak naprawdę udało jej się zauważyć, była barwa zwierzęcia. Bo najwyraźniej to było jakieś żywe stworzenie. Kiedy patrzyła prosto w punkt, w którym wydawało się, iż znajduje się istota, nie dostrzegała zbyt wiele. Tylko pojedyncze ledwo widoczne ruchy były od czasu do czasu bardziej zauważalne.
Stała obok Chłodu Życia jeszcze przez chwilę, po czym podbiegła – pamiętając o wszystkich zasadach obowiązujących w bieganiu – trochę bliżej w strone stworzenia. Czy na pewno dobrze robiła? Dodając sobie troche otuchy myślą, że tata jest niedaleko, znów zbliżyła się do obcego zwierza, jednak trzymając się od niego na pewien dystans.
: 01 kwie 2016, 15:00
autor: Mistrz Gry.
Przez dłuższą chwilę zwierzak nie reagował, ale gdy Skała podbiegła bliżej, ten powoli ruszył w jej stronę. Był dzień, więc nietrudno było teraz, gdy samiczka już poinformowała go o obecności zwierzęcia, Chłodnemu nawet z oddali zauważyć jak dziwnie szedł ten zając. Zwierz nie kicał, jak to mieli w zwyczaju przedstawiciele tego gatunku, lecz kroczył jakby kulejąc. Poza tym dziwnie pachniał... No, ale to szczegół. Poruszał się powoli, niezdarnie, ale ciągle w jednym kierunku – ku Skale. Zdawać by się mogło, że nigdy nie dotrze do swego celu, gdy nagle zając zaczął skakać. I to jak! Jego susy były krótkie i szybkie, zupełnie niepasujące do kulejącego szaraka. Gdy zwierzak był już ledwie ogon od smoczycy, Chłód i Skała mogli zauważyć coś bardzo niepokojącego – zwierzak nie miał oczu.
: 04 kwie 2016, 12:48
autor: Chłodny Obrońca
Chłód uniósł lekko brew widząc jak coś podobnego do królika podchodzi, czy też podskakuje do jego córki. Ciężki było to w sumie nazwać skakaniem, było to coś pomiędzy. Zmarszczył brwi i powęszył nieco. Stanowczo coś mu tu nie pasowało, więc nie czekając już dłużej postanowił podejść do Skały i znaleziska. Szedł powoli by nie spłoszyć zwierzęcia, choć im bliżej był tym bardziej nie mógł uwierzyć temu co widział. Zamrugał kilkukrotnie ślepiami i stanął zaraz za córką by czuła jego obecność. By nie musiała się bać. Chłód natomiast wpatrywał się w to wymizerowane biedne stworzenie. Jakby mu pomóc… nie był przecież uzdrowicielem, warzyw też nie miał by dokarmić zwierzę. W każdym razie emanował z niego spokój, czekał jak na znalezisko zareaguje jego córka.
: 04 kwie 2016, 14:38
autor: Brutalna Łuska
Przedtem biegła wesoło, z potężnym krzykiem słyszalnym tylko w jej głowie, a brzmiało to mniej więcej tak: "Och, mały, puchaty zwierzaczek!". Wszystko było dobrze, wreszcie biegła bez ciągłego przewracania i potykania się, ale gdy tylko owe stworzenie podeszło bliżej... na moment ją zamurowało. Przecież wszystkie stwory, które do tej pory poznała, miały zazwyczaj dwie pary oczu. A ten szarak nie miał ani jednego oka, a do tego dosyć dziwnie chodził. Coś tu nie pasowało. Skoro to coś nie miało oczu, to niby jak widziało co się wokół dzieje? Dzięki innym zmysłom? A może nie wszystkie zwierzęta potrzebowały oczu...
Stała tak, nie wiedząc co robić, wpatrzona w szare zwierzątko. Czuła niepokój. To coś szło w jej stronę! Musi coś zrobić! Tylko co... Nagle poczuła obecność ojca za sobą. Dodało jej to trochę otuchy oraz wyzwoliło z szoku, i to w samą porę. Otrząsnęła się i cofnęła czym prędzej w stronę Chłodu, ostatecznie ukrywając się za jego przednią prawą łapą.
– Dlaczego to zwierzątko nie ma oczu? I dlaczego tak dziwnie idzie? – zapytała patrząc na ojca zza jego własnej łapy. Trochę ją to zaczęło przerażać, może to to jest niebezpieczne?
: 06 kwie 2016, 15:48
autor: Mistrz Gry.
Zwierzak o dziwnym wyglądzie i zachowaniu, a także o ewidentnej woni padliny, powoli ruszył w stronę Skały. Zdawało się, że zupełnie nie zauważa obecności dużego czarodzieja – chociaż nie miał oczu, zdawać się mogło, że jego spojrzenie jest skupione na małej istotce. Z pyszczka zwierzęcia pociekła strużka przezroczystej śliny i ściekła po jego pyszczku, zwisając z niego, przez co puchaty gryzoń stał się jeszcze bardziej upiorny. Już tylko kilka szponów dzieliło pisklę od stworzenia, a odległość z chwili na chwilę się zmniejszała, bo chociaż futrzak szedł powoli i niezgrabnie, to nie dało mu się zarzucić braku uporu czy lenistwa. Zdawało się, że ma tylko jeden cel i planuje do niego dotrzeć za wszelką cenę. Tylko co po tym?
: 06 kwie 2016, 16:03
autor: Chłodny Obrońca
No nie.. dość już tego dobrego. Cokolwiek to coś chciało od Skały, śmierdziało i chyba nie powinno już dawno żyć. Co jeśli chciało na przykład zjeść małe pisklę? Nigdy przecież nie wiadomo z takim czymś, prawda?! Chłód nie czekając już dłużej zrobił kilka rzeczy, a raczej aż dwie na raz. Najpierw patrząc się cały czas krytycznie na zająca, złapał Skałę w zęby i uniósł do góry. Posadził sobie na grzbiecie i cofnął o krok od dziwnie pachnącego stworzenia. Następnie, nie czekając na reakcję córki czy też tego czegoś postanowił stworzyć klatkę z maddary. Klatka miała być wielkości zająca. Posiadała jedynie pionowe pręty, mniej więcej co szpon od siebie. Dzięki temu to stworzenie nie powinno przecisnąć się pomiędzy nimi. Klatka stworzona miała być z twardych dębowych prętów. Nie musiał wybierać kamienia czy też swojego ulubionego obsydianu. Wszakże klatka miała być magicznie wzmocniona. Drewniane pręty miały mieć chropowatą fakturę, podobną do kory drzewa. Ciemnobrązowe z zewnątrz i jasne wewnątrz. Miały neutralną temperaturę, oraz smak drewna jeśli ktoś życzył sobie je obgryźć. Oczywiście i tak nie dałby rady ich przegryźć. Drewno miało mocno zagęszczoną strukturę tak by żadne uderzenie czy gryzienie nie połamało krat. Od góry i od dołu klatka również była zamknięta, tylko że drewniane pręty nachodziły na siebie tworząc kratkę. Sądząc, że tyle wystarczy by odciąć dziwne stworzenie od smoków, sięgnął do źródła swej magii. Serce zabiło mocniej gdy widoczne tylko dla Chłodu, mgliste macki maddary wysączyły się z jego ciała na ziemię. Oplotły zająca i chwilę później przywołały do świata rzeczywistego drewnianą klatkę.
Czarodziej patrzył na dziwne stworzenie spod przymrużonych oczu. Pamiętał śmiesznego smoka w czerwonej czapce, który pojawił się, dał mu mandarynki i zniknął. Ale to coś? Może… może ten zająć uciekł z mgły? Zacisnął mocniej zęby przyglądając się stworzeniu. Dobrze chociaż, że Skała siedziała na jego plecach. Była bezpieczna, a to najważniejsze.
-Nic ci nie jest?– szepnął jeszcze.