Strona 13 z 29

: 15 lip 2016, 11:24
autor: Chłodny Obrońca

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Opuścił łeb i spojrzał na ocierającą się o niego samiczkę, nie odpędził jej rzecz jasna choć to otwarte uczucie od jego córki nie wzbudziło w nim większych emocji. Był zmęczony faktem, że uczy dosłownie każdego w swoim stadzie i znikąd pomocy w tych obowiązkach. Najchętniej poszedłby znów na arenę nieco poobijać inne smoki ale aktualnie nie mógł z przyczyn zdrowotnych. Przymknął ślepia i zaczekał aż samiczka się odsunie i zacznie opowiadać o atakach, dopiero wtedy skinął jej głową chociaż wymieniła same podstawy podstaw. W sumie nie mógł jej mieć tego za złe… nigdy naprawdę nie walczyła.
-Skoro chcesz być łowcą, powiedz mi, czy większy nacisk będziesz kłaść na swoją zwinność czy siłę? Będziemy dzięki temu wiedzieli na czym się skupić. Bodnięcie rogami jest rzadko spotykane bo niewiele smoków wybiera ścieżkę umięśnionego i silnego wojownika czy łowcy. Znam jedynie dwa takie gady, Płomień Pustyni przywódczynię Ognia, oraz Szaleństwo Cieni przywódcę Cienia. Oni atakują głównie rogami, walnięciami ogona lub wyrzucają ze swych paszczy ogień. My jako smoki północne możemy jednak ziać jedynie lodem. Tak więc wracając do pytania. Jakim smokiem jestem Szmaragdowa Łusko? Tym silnym czy tym zwinnym?– zaczekał cierpliwie na jej odpowiedź i w tym samym czasie stworzył kukłę treningową. Był to smok wielkości Szmaragdowej tylko pokryty sianem i drewnem. Machnął ogonem na boki i otworzył paszczę udając, że ryczy. Chłód spojrzał na niego z góry po czym skinął na niego łbem.
-Kiedy zadecydujesz kim jesteś moja droga, zaatakuj kukłę. Nie musi ci się udać więc się nie martw, wiem że nigdy nie walczyłaś ale się bawiłaś, prawda? To prawie to samo tylko tym razem użyj swoich szponów czy kłów i nie bój się.– dodał.

: 15 lip 2016, 18:54
autor: Zmierzch Gwiazd
Szmaragdowa posłała ciepły uśmiech ojcu. Chciała go jakoś rozweselić, wiedziała że jest zmęczony obowiązkami i nie tylko. Samiczka gdy tylko podrośnie jeszcze trochę chce mu w tym wszystkim pomóc. Wtedy ona będzie uczyć młodszych a Chłód będzie miał choć odrobinę wytchnienia. Wysłuchała się w słowa samca i zaczęła się zastanawiać nad pytaniem przez niego zadanym. Szmaragdowa nie była silnym smokiem więc odpowiedź była oczywista ale mimo to przemyślała wszystko dokładnie. W końcu to była ważna decyzja bo od tego będzie zależało jej przyszłość. Adeptka nie była najsilniejsza ale była szybka. Spojrzała na tatę i prawie natychmiast podzieliła się z nim swoją decyzją.
– Jako łowca chciałabym być zwinna. Nie jestem dosyć silna żeby móc wyrządzić szkody uderzeniem ogona bądź bodnięciem rogów. Chcę być tym zwinnym smokiem – Odpowiedziała na pytanie czarodzieja z lekką dumą w głosie.
Następnie spojrzała na kukłę która z nikąd pojawiła się przed nią. Prawie natychmiast ustawiła się w pozycji do ataku. Łapy lekko ugięte, ogon nisko nad ziemią a głowa lekko schylona w dół. Przycisnęła skrzydła do ciała najmocniej jak tylko mogła. Po słowach taty przypomniało jej się jak kiedyś bawiła się ze swoją młodszą siostrą. Lepiły razem bałwana i bawiły się radośnie. Szkoda że już jej nigdy nie zobaczy... Odpędziła złe myśli i już obmyślała w głowie atak jaki przeprowadzi. Chciała doskoczyć do atrapy smoka i zadać mu szybki cios pazurami. Uznała to za dobry pomysł więc szybko przystąpiła do dzieła. Ugięła łapy jeszcze bardziej i odbiła się od ziemi skacząc na przód w stronę kukły. Wylądowała w odległości około szpona od niej i drapnęła pazurami. Wyobrażał sobie że to prawdziwy drapieżnik. Chciała zadać ranę na piersi przeciwnika. Płytką ale rozległą. Od lewego barku aż do przeciwległego ramienia. I tak też zrobiła błyskawicznie przeciągnęła pazurami go ciele przeciwnika. Chciała wykonać to jak najlepiej więc napięła wszystkie mięśnie. Gdy skończyła spojrzała się kątem oka na tatę który leżał w cieniu wielkiego drzewa.
– Tak dobrze ? – Zapytała.

: 18 lip 2016, 13:39
autor: Chłodny Obrońca
Gdyby tylko Chłód wiedział co łazi po głowie młodej samicy na pewno by się uśmiechnął, a może nawet objął łapą? Niestety nie wszyscy chcieli pomagać. Chcieli się jedynie od niego uczyć, a potem ruszyć w świat, za barierę albo by zając się własnymi sprawami. W sumie Chłód będzie musiał zwołać jakieś zebranie… gdy samiczki awansowały na dorosłą rangę, to znaczy Dzika i Pawia, obiecywały, że będą uczyć młodszych co szło im chyba nieco leniwie. Dość jednak narzekań, musiał obserwować uważnie Szmaragdową by ewentualnie naprawić jej błędy. Skinął głową słysząc jej odpowiedź, której nie zamierzał krytykować. Przecież adeptka sama dobrze wiedziała jaka jest i jak chce atakować, nie mógł jej narzuć by była silna, czyż nie? Zaczekał, aż zacznie atakować i tu… był bardzo miło zaskoczony. Nie okazał tego po pysku, bo nadal chciał być poważnym i wymagającym nauczycielem, ale w głębi poczuł ukłucie ciepłej dumy. Od pierwszych lekcji Veles minęło bardzo dużo czasu i to co reprezentowała są teraz było wspaniałe. Niektórzy od początku mają dryg do nauki i robią wszystko tak by przypodobać się nauczycielowi, jego córka natomiast przeszła długą drogę od nieporadnych kroków po bardzo dobrze wykonywane ćwiczenia. Chłód nie miał jej nic do zarzucenia. Pilnowała swojego ciała, skoczyła i wylądowała tam gdzie chciała. Zamach łapą był celny i nawet nieco głębszy niż chciała, ale dzięki temu zobaczyła jak z rozcięcia wystaje mnóstwo słomy właśnie tam gdzie celowała.
-Czy wiesz, że możesz również ugryźć tak by rozciąć mięśnie? Zazwyczaj gdy smok gryzie, zaciska szczęki tak by zmiażdżyć kość, ty jednak ze swoją zwinnością mogłabyś rozszarpać mięśnie i ścięgna. Dalej nie wstydź się. Wybierz część ciała i szarpnij głową gdy zaciśniesz szczęki. Pamiętaj, że nie chcesz miażdżyć, a rozrywać.– powiedział łagodniej niż wcześniej. Przecież dobre akcje należało nagradzać, więc jego chłód nieco stopniał w stosunku do córki. Oby tylko drugi atak wyszedł jej równie dobrze.
-Jeśli będziesz miała jakieś pytania to pytaj.– dodał również krótko.

: 18 lip 2016, 14:10
autor: Zmierzch Gwiazd
Uśmiechnęła się ciepło do ojca. Gdyby tylko coś więcej umiała uczyła by młodszych od siebie. Ale póki co niewiele umie. Marzeniem Veles zawsze było to , że dzięki jej ciężkiej pracy jej stadu żyło by się lepiej. Dlatego tak pilnie się uczy. Żeby móc pomagać. Może z czasem będzie pomagać tacie w jego obowiązkach ? Póki co była chyba na to trochę za młoda. Od czasu kiedy widziała tatę ostatnio sporo się zmienił. Nie był już taki uśmiechnięty jak kiedy uczył ją i Skały skradania. To pewnie przez te obowiązki. Ale i tak Szmaragdowa chciałaby go jakoś pocieszyć. Ale nie potrafiła. Wysłuchała się w słowa taty. Wiedziała że może gryźć ale nie wiedziała że można zębami rozciąć mięśnie. Ta informacja przyda jej się na polowaniach i ogólnie w walkach nie tylko z drapieżnikami. Wróciła wzrokiem do kukły. Wyszczerzyła zęby. Przez ułamek sekundy zasnatawiała się gdzie najlepiej byłoby zaatakować. Gdzieś gdzie ten atak na robił by duże szkody. Padło na szyję "smoka". Ugięła lekko łapy, Stała tuż przed smokiem ale mimo to musiała jakoś sięgnąć do szyji kukły. Odbiła się i chwyciła ją za szyję. Nie mocno. Zaczęła szarpać na prawo i lewo. Starała się rozerwać szyję ofiary na strzępy. Chciała zadać jak najwięcej szkód. Już czuła w pysku słomę. Szarpała jakby chciała oderwać ofierze kawałek ciała. W końcu puściła i spojrzała na swoje dzieło. Na ranę która pokrywała kukłę. Spojrzała na tatę i czekała na jego słowa. Czy to ćwiczenie również dobrze wykonała czy tym razem zawiodła jego oczekiwania i coś pomyliła ?

: 19 lip 2016, 11:29
autor: Chłodny Obrońca
Chłód skinął głową gdy samiczka oderwała się od kukły i spojrzała na niego wyczekująco. Wygląda tak dumnie i pewnie siebie, że aż samcowi zrobiło się lżej na sercu. Starała się być dobra i silna, o co więcej mógł Chłód prosić? Podszedł do niej i położył łapę na spodzie jej pyszczka, uniósł go do góry i spojrzał w ślepia młodej adeptki.
-Jestem z ciebie dumny i nigdy w to nie wątp. – powiedział poważnie z pewnym błyskiem w oku. Nie trzymał tak Veles za długo więc po kilku uderzeniach serca znów mogła stanąć normalnie. Ojciec opuścił łapę i podszedł do kukły podczas gdy Szmaragdowa mogła wypluć słomę która musiała zalegać jej między zębami. Chłód wysunął szpon w kukłę i sprawdził głębokość „ran”, przyjrzał się też im pod każdym kątem i znów kiwnął głową.
-Dobrze zrozumiałaś lekcję o rozpruwaniu mięśni i ścięgien. Zapamiętaj ją bo na pewno ci się przyda. Co do samego ataku.– odwróciły się do kukły tyłem by spojrzeć na córkę.
-Pamiętaj o swoich ślepiach i nosie. Ryzykujesz gdy wybierasz taki atak. Staraj się mieć oczy przymknięte by powieki ochroniły twoje gałki przed ewentualnym kontratakiem przeciwnika. Nosa niestety nie osłonisz, ale jeśli będziesz szybka, masz szansę dopaść przeciwnika zanim od dopadnie ciebie. – dodał i pogładził się po długiej brodzie. Zadumał co by jeszcze mógł przekazać córce na zakończenie nauki.
-Wiem. Co prawda jak mówiłaś, chcesz być zwinna i szybka, ale chyba nie zaszkodzi byś wiedziała jak używać swojego oddechu, prawda?– uśmiechnął się nagle lekko. Każdy smok przecież lubił ziać ogniem czy kwasem.
-W twoim przypadku musisz poczuć chłód w swoim gardle i piersi. Skup się i oddychaj spokojnie, bez pośpiechu. Pomyśl o czymś lodowatym, o zimnym powietrzu czy chłodzie strumienia. To pomaga podczas pierwszych prób plucia lodem.– rzucił i usiadł sobie wygodnie.

: 19 lip 2016, 15:19
autor: Zmierzch Gwiazd
Od razu zrobiło jej się cieplej na sercu. Zmrużyła lekko oczka delektując się chwilą. Chciała by trwała ona jak najdłużej.
– Nie zwątpię...– Powiedziała i uśmiechnęła się nadal patrząc na ojca.
Gdy ojciec zajmował się oglądaniem ran kukły Szmaragdowa wypluła słomę z pyska. Nie było to przyjemne ale w końcu się udało. Pochwaliła się w duchu że jej atak był udany. Starała się jak najwięcej zapamiętać ze słów taty.
– W sumie to jeszcze nigdy tego nie robiłam... Chętnie się nauczę – Powiedziała z uśmiechem na pyszczku i stanęła w odległości około ogona od taty. Stała do niego bokiem, żeby przypadkiem w niego nie trafić. Starała się poczuć zimno w sobie. Swój wewnętrzny lód. Uspokoiła swój oddech nieznacznie przyśpieszony po atakach na kukłę. Pomyślała o zimnym powietrzu. Kiedyś już miała z nim do czynienia dlatego to właśnie o nim pomyślała. Poczuła zimno w gardle. Otworzyła pysk i ku jej zdziwieniu udało jej się ! Za pierwszym razem ! Nie był to jakiś duży kawał lodu ale przez chwilę naprawdę ziała lodem ! Spojrzała na tatę i czekała na jego słowa.

: 20 lip 2016, 14:24
autor: Chłodny Obrońca
Chłód uśmiechnął się pod nosem widząc pierwszy skromne splunięcie lodem swojej córki. Oczywiście nie wypluła bryły lodu, a lodowatą wodę z której unosiły się kłęby białego dymu. W momencie gdy woda uderzyła w ziemię samiczka mogła zobaczyć ostre stożki i szron pokrywający trawę. Gdyby stuknąć pokryte tym oddechem źdźbła rozsypałyby się w migoczący pył. Czarodziej ziewnął przeciągle jako że ostatnio cierpiał na wieczne zmęczenie i odchrząknął.
-To by było na tyle jeśli chodzi o naukę ataku moja droga. Niestety twój ojciec nie jest najlepszy w fizycznym uszkadzaniu ciała innym przeciwnikom. Reszty możesz nauczyć się sama powtarzając to czego uczyliśmy się tu, bądź odkrywając nowe rzeczy. Możesz też iść do kogoś kto się na tym lepiej zna niż ja i u niego się podszkolić.– powiedział spokojnie i owinął ogon wokół przednich łap.
-Mam nadzieję, że się nie zanudziłaś.– dodał po chwili. Nie to żeby płakał jeśli by się okazało, ze córka się nudziła, ale na pewno byłoby mu miło gdyby się okazało że jego nauki nie są jakieś… najnudniejsze. No cóż, cały czas i on się uczył by prowadzić ciekawe lekcje. Czekał teraz na słowa córki.

/raport Atak I

: 20 lip 2016, 15:02
autor: Zmierzch Gwiazd
Lekko posmutniała słysząc słowa ojca. Szkoda że nie mógł już ją więcej nauczyć. Lubiła z nim przesiadywać. Nawet bardzo lubiła.
– Żartujesz ? Właśnie tak wyobrażałam sobie tą lekcję ! Nawet było ciekawiej niż sobie wyobrażałam ! – Powiedziała z uśmiechem na pysku.
Zamyśliła się przez chwilę. Chciała tatę zapytać o coś. Ale czy aby to najlepszy moment na takie pytania ? W końcu zdecydowała się na to.
– Tato.... Na początku naszej lekcji byłeś strasznie smutny... Dlaczego ? To przeze mnie ? Zrobiłam coś nie tak ? – Zapytała i spojrzała się w oczy czarodzieja.
Uśmiech z jej twarzy zniknął uśmiech. Wpatrywała się tak w tatę i czekała z napięciem na odpowiedź. Czy to jej wina że Chłód jest taki smutny ?

: 21 lip 2016, 13:59
autor: Chłodny Obrońca
Przymknął ślepia i pochylił głowę ukrywając jednocześnie uśmiech. Dobrze, że jednak ktoś doceniał jego starania bo jemu sił coraz bardziej ubywało i potrzebował takich dobrych słów, czy też pomocy. Poza tym Szmaragdowa chciała też uczyć innych co było dla przywódcy bardzo ważne, wiedział że jeśli zniknie na jakiś czas to stado nie zostanie samo. Jednak następne słowa samiczki nieco go zaskoczyły. Nie czuł nic podobnego do smutku, raczej oziębłą obojętność i zmęczenie, ale skoro ona odczytała to w taki sposób, może to i lepiej? Pokręcił pyskiem unosząc łeb i patrząc wprost w ślepka tak bardzo podobne do jego własnych. Nie było możliwości by nie zauważyć iż byli rodziną, samiczka wzięła nawet imię które kojarzyło się z kolorem oczu ojca. Przymknął swoje ślepia i zdecydował się w końcu odezwać, cisza trwała zbyt długo, a Szmaragdowa chyba zaczynała się coraz bardziej martwić. Co by jej tylko powiedzieć..
-To nie przez ciebie.– powiedział najłagodniej jak umiał.
-Nasze stado, jak widzisz na swoje własne ślepia, jest skromne. Fatum Wieszcza, na bogów ty nawet go nie znasz… to nasz czarodziej który zniknął, nie wiem gdzie jest. Nasz drugi czarodziej Posłaniec Natury spał tak długo, że prawie nic nie pamięta z podstaw smoczej edukacji, z kolei Dziki Agrest zajęta jest polowaniami, a Pawiooka sam nie wiem… szkoli się dalej na wojownika i niezbyt ma czas dla młodszych. Twoja matka Azyl Zabłąkanych chyba znów… uciekła pod barierę. Czemu wymieniam te wszystkie smoki pewnie się zastanawiasz. Otóż to one mnie smucą droga córko. Czy oprócz mnie ktoś jeszcze z naszego stada zechciał nauczyć cię więcej niż jednej umiejętności? Co prawda nie jestem jeszcze bardzo stary, ale księżyce lecą, muszę też opiekować się naszymi stosunkami z innymi stadami, jest też Mgła, a mam też na barkach naukę was wszystkich. To mnie smuci Szmaragdowa, smuci mnie że nie mam sił na to wszystko i wiedz, że mówię to tylko tobie. Nikt inny nie wie, że jestem aż tak zmęczony.– te słowa powiedział już bardzo poważnie. Chciał by Szmaragdowa zdawała sobie sprawę z ilości rzeczy jakie stara się ogarnąć jej ojciec.

: 21 lip 2016, 14:14
autor: Zmierzch Gwiazd
Szmaragdowa zmartwiła się jeszcze bardziej kiedy jedyne co usłyszała do cisza. Nie wiedziała już co zrobić aby poprawić mu humor. Ale w końcu doczekała się odpowiedzi. Już wiedziała dlaczego tata miał taki a nie inny humor... Musiał sam uczyć młodszych i znikąd pomocy przy tym zadaniu. A przecież młode pokolenie jest ważne w rozwoju stada. Szmaragdowa spojrzała się ponownie na tatę swoimi zielonkawymi ślepiami i zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią. Przecież nie mogła go zostawić samego z tym natłokiem obowiązków.
– Będę uczyć młodszych jak tylko umiem. Chce ci jakoś pomóc. Skoro nikt ci nie pomaga to może oprócz nauki pisklaków będę w stanie zrobić coś jeszcze ? Tylko powiedz a postaram się pomóc z całych sił... – Powiedziała.
Veles miała ostatnio dużo wolnego czasu pomiędzy naukami więc byłaby w stanie pomóc tacie. Przynajmniej by się starała pomagać. Lepsza pomoc od niedoświadczonej jeszcze adeptki niż brak pomocy. Oczekiwała na odpowiedź ze strony Chłodu. Czułą się również zaszczycona tym ze tata powiedział jej o tym wszystkim. Teraz już rozumiała że funkcja jaką pełni jej tata jest jeszcze trudniejsza niż jej się zdawało. Po tym co usłyszała , zdecydowała się jeszcze lepiej uczyć, by jak najszybciej zdobyć pełną rangę i jak najlepiej pomóc tacie w tym natłoku obowiązków.

: 22 lip 2016, 12:50
autor: Chłodny Obrońca
Uśmiechnął się lekko słysząc reakcję swojej drogiej córki, zwłaszcza że aż tak energicznie do tego podeszła. Szkoda, że inni nie brali z niej przykładu, może powinna otworzyć szkołę motywacyjną dla starszych od niej smoków? Taka młoda, a taka mądra. Pochylił swój wielki kosmaty łeb w jej kierunku i otarł się o nią, policzek o policzek ale tak by nie zranić jej swoim sporym porożem.
-Najważniejsze byś stała się silną łowczynią, ale dziękuje ci za twe słowa, wiele dla mnie znaczą.– powiedział łagodnie i odsunął głowę od Veles. Kto by naprawdę pomyślał, że tyle mądrych myśli kłębi się pod jej zieloną czupryną. Szkoda, że Skała gdzieś zniknęła… zawsze przecież były nierozłączne. Westchnął ciężko gdy pomyślał o drugiej córce ale zaraz potem znów się słabo uśmiechnął. Nie chciał już smucić Szmaragdowej zwłaszcza, że i tak wyrzucił na nią bardzo dużo słów. Słów które w sumie powinny trafić do Pawiej i Dzikiej. Pokręcił łbem i uniósł go by spojrzeć w piękne jasne niebo przez które przekradały się białe i szare chmury. Zmienna pogoda… poza tym łupie go szczęka pewnie znów będzie się coś zmieniać.
-Będziesz kiedyś wspaniałą matką Veles.– powiedział ciepło ale nadal patrząc w niebo. Mówił szczerze i miał nadzieję że i ona w to uwierzy.

: 22 lip 2016, 13:05
autor: Zmierzch Gwiazd
Uśmiechnęła się słysząc słowa taty. Jeszcze nikt jej nigdy tak nie mówił. Spojrzała się prosto w oczy rodzica i jeszcze szerzej się uśmiechnęła.
– Dziękuję że mnie wspierasz. Twoje słowa również wiele dla mnie znaczą. Dużo już się nauczyłam przez te parę księżyców. Tylko pamiętaj tato że zawsze możesz mnie prosić o pomoc przy obowiązkach ! Zawsze przyjdę ci pomóc – Powiedziała.
Veles również martwiła się o Skałę. Bardzo ja kochała i zamartwiała się co teraz z nią się dzieje. Starała się nie dać po sobie poznać smutku. Wbiła wzrok w ziemię. Ale zaraz potem podniosła wzrok na tatę. Szmaragdowa jeszcze nie myślała o tym żeby zostać matką.
– A ty jesteś najlepszym tatą jakiego mogłabym sobie wymarzyć....– Powiedziała i podeszła bliżej taty.
Usiadła tuż przed nim i wyciągnęła szyję jak najwyżej w górę patrząc się z pogodnym uśmiechem na pyszczek przywódcy.

: 29 lip 2016, 12:43
autor: Chłodny Obrońca
Pomoc na pewno się przyda, zawsze i wszędzie dlatego cieszyły go słowa Veles. Dziwna sytuacja, że zazwyczaj gdy była Skała to Veles gdzieś znikała i na odwrót. Może samiczki mają jakąś tajemnicę przed ojcem? Uśmiechnął się lekko co wyglądało dziwnie na jego oszpeconym bliznami obliczu, no i ta nieco krzywa szczęka… ech nieźle się dorobił na arenie. Kiedy jednak jego córka przybliżyła się do niego i wysunęła pyszczek jak najwyżej mogła, wiedział o co chodzi. Międzystadny sygnał który wszędzie był taki sam, czy to w Wodzie, czy Cieniu… oznaczał ni mniej ni więcej, jak opiekunie przytul! Tak to przynajmniej widział Chłód dlatego też pochylił swój wielki łeb i położył go delikatnie na plecach, pomiędzy skrzydłami Veles. Dzięki czemu ona z kolei mogła się przytulić do jego futra na piersi. Trwał tak chwilę czując, że chyba tylko dzięki swoim pisklętom nie oszalał i nie popadł całkowicie w mrok. Odsunął się od córki i westchnął ciężko zerkając na nią z góry.
-Słyszałem, że kończysz już swoje nauki moja droga.– powiedział łagodnie.
-Czy przypadkiem do rangi nie brakuje ci jeszcze nauki magii?– zapytał z zainteresowaniem w głosie i owinął przednie łapy swoim długim, futrzastym ogonem na którego końcu wyrastały białe pióra z granatowymi paskami.

: 29 lip 2016, 14:26
autor: Zmierzch Gwiazd
Uśmiechnęła się szerzej i zamknęła oczy delektując się chwilą. Gdy tylko poczuła ja Chłód ją przytula od razu zrobiło jej się o wiele a sercu. Veles i Skała nic nie ukrywały, to był zwykły przypadek że tak nagle znikały. Szmaragdowa Łuska wtuliła się mocno w puszyste futerko na piersi ojca. Nie zwracała uwagi na jego blizny na ciele i pysku. Kochała go nie ważne jak wygląda. Gdy tata się odsunął ona również się lekko odsunęła.
– Tak to prawda. Dziki Agrest jest wspaniałą nauczycielką ! Nauczyła mnie tropienia zwierzyny i kamuflowania się na każdym rodzaju terenu ! Jeszcze trochę i chyba będę mogła iść polować ! I Kerrenthar uczy mnie jak się bronić przed drapieżnikami oraz innymi smokami ! – Powiedziała Uśmiechnięta.
W jej głosie był słychać dumę. Już za niedługo będzie łowczynią ! Nareszcie pomoże mistrzyni w wykarmieniu swojego stada ! Cudownie !
– Nauki magii ? Już się jej uczę. Ze smokiem ze Stada Ognia. Ma czarne łuski a na imię ma chyba.... Kruczopióry ?– Odpowiedziała niepewnie i wpatrzyła się w Szmaragdowe oczy taty.

: 02 sie 2016, 12:15
autor: Chłodny Obrońca
No proszę jego córka poradziła sobie ze znalezieniem innych nauczycieli o wiele lepiej niż jej brat Dyskretny. On chyba… za bardzo kochał swoją rodzinę i z tego co widział i słyszał prosił o nauki tylko ich. To miłe ale niestety Chłód nie miał już czasu. Musiał zając się Mgłą by mogli wrócić do domu dlatego tak bardzo ucieszyły go słowa Veles. Dziki Agrest, Kruczopióry i Szaleństwo na pewno nie omieszka im podziękować za naukę córki.
-Cieszę się, że tak pilnie się uczysz. Nim się obejrzysz zostaniesz łowcą.– zagaił ciepło i odsunął się od córki zerkając w niebo. Chyba powinien się zbierać, musiał zwołać zebranie przywódców jak najszybciej i omówić z nimi ważne kwestie.
-Kiedy tylko skończysz nauki z Kerrentharem będziesz mogła wyruszyć na polowanie, daj mi o tym znać bo będę musiał zawrócić Finezyjnego Kolca z jego wyprawy. Inaczej nie będziesz mogła wyruszyć, chyba że na czas testu to Dzika odda ci swoje polowanie. Och jakbym chciał byście mogli znów wszyscy polować. – westchnął ciężko.
-Dziękuje za rozmowę droga córko, musze jednak już iść. Mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy.– dodał ciepło i liznął ją po pysku. Odwrócił się rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze by dotrzeć na Skały Pokoju.

/zt

: 02 sie 2016, 15:12
autor: Zmierzch Gwiazd
Uśmiechnęła się szeroko do taty. Veles nie miała problemów ze znalezieniem sobie nauczycieli. Nie bała się zwracać do smoków z innych stad z prośbą o naukę .
– Dziękuję że wspierasz mnie w moim marzeniu. – Powiedziała radośnie.
Szkoda tylko że będzie musiała zająć miejsce swojego brata. Nie chciała tego robić bo może być mu przykro że zajmuje jego miejsce... Mimo to Uśmiechnęła się. Bardzo długo na to czekała.
– Ja również dziękuję tato za to że mnie wysłuchałeś. Też mam nadzieję że za niedługo się spotkamy ! – Odprowadziła go wzrokiem aż zniknął z jej pola widzenia.
Ona również zawróciła i na piechotę ruszyła w swoją stronę.

/zt

: 18 sie 2016, 12:23
autor: Brutalna Łuska
Przechodziła pomiędzy rosnącymi wszędzie dookoła drzew. Biegłała dla odstresowania, czasem mijając spore pnie zaledwie o kilka łusek. Buki, dęby, brzozy i wiele innych różnorakich gatunków można było tu spotkać. A Skamieniała Łuska miała w tymże miejscu zobaczyć się z ojcem. Mało tego, miała nauczyć się nowych umiejętności potrzebnych do zdobycia upragnionego awansu na czarodzieja.
Nagle się zatrzymała, zostawiając głębokie wgłębienia pazurami. Z co najmniej dwunkrotnie przyśpieszonym oddechem usiadła pod całkiem dużym i potężnym dębem.
Nie, żeby się niewiarygodnie bała czy coś, ale... jednak się bała. Bądź co bądź zniknęła na dłuższy czas i nie miała większej styczności ze stadami. Nie przychodziła na ojcowskie nauki. Nie wiedziała, jaka będzie reakcja Chłodu Życia. W ogóle nie miała pojęcia, czy się zmienił. To prawda, ostatnimi czasy go ujrzała parę razy z daleka. Nie z bliska, lecz nawet gdyby chciała, to odkąd wróciła dopadła ją choroba. Jak zawsze z początku była ignorowana, ale to wyszło jej na złe. Nie tylko gorzej widziała, a nawet delikatnie bolała ją głowa. Nie jak wtedy, gdy używanie Maddary stało się piekłem. To był inny ból. Na szczęście Zgniła Łuska miała się tym zająć.
Nadal siedziała, czekając z zniecierpliwieniem.

: 18 sie 2016, 13:25
autor: Chłodny Obrońca
Zaskoczył go fakt, że jego córka jednak chciała się z nim uczyć. Naprawdę sądził, że po prostu ruszyła na granicę i znalazła innego mistrza. Co prawda nie miałby jej tego za złe ale mogła go chociaż o tym uprzedzić. Szedł powoli utykając przez to co stało się z jego łapą. Przymknął ślepia by dojrzeć smoka stojącego w oddali, okazała się to być jego córka. No proszę tym razem pojawiła się na czas. Uśmiechnął się lekko pod nosem po czym kuśtykał w jej kierunku dalej. Przystanął patrząc na nią pełnym szram obliczem i skinął delikatnie głową.
-To co? Znasz już podstawy Skamieniała Łusko, może przejdziemy do stworzenia twoje pierwszego ataku, hm? Nie różni się to wielce od magii precyzji, nadal twór musi być dokładny ale tym razem musisz dodać do niego cechy które mają zranić przeciwnika. Musisz też dokładnie wybrać miejsce w które zaklęcie ma uderzyć inaczej w ogóle się nie pojawi albo wybuchnie gdzieś w powietrzu.– zaczął nie chcąc marnować czasu. Wskazał pyskiem obumarłe drzewo z powykręcanymi gałęziami.
-Proszę stwórz na razie prostą kamienną kulę i strąć którąś z tych gałęzi. Pamiętaj o wszystkim czego nauczyłaś się podczas lekcji magii precyzji.– powiedział spokojnie i usiadł z cichym jękiem.

/uznajmy że to po wizycie u Zgniłej ;) nawet jeśli jej leczenie nie wyszło to będziemy mieli lekkie powikłania

: 19 sie 2016, 5:18
autor: Brutalna Łuska
Nie potrafiłaby znaleźć sobie innego mistrza. Ojciec został oficjalnie jej mentorem oraz ojcem i przywódcą jednocześnie. Zastępował jej matkę, która gdzieś zniknęła. Nagle zrobiło jej się głupio. W jednej chwili bardziej się uspokoiła i wypuściła cicho wstrzymywane już od jakiegoś czasu powietrze. Chłód nadal był i będzie Chłodem. Czego tu się obawiała?
Prędko obejrzała oblicze ojca. Kiedy zdążył sobie tak poharatać pysk oraz okaleczyć łapę? Odwzajemniła uśmiech. Spojrzała na drzewo, kiwając głową. Od razu zaczynają od czarowania? Skale to pasowało.
Już się robi! – odparła, zamykając ślepia. Znów poczuła się niczym ta kilkuksiężycowa wiecznie optymistycznie nastawion puchata kuleczka fascynująca się niezmiernie Maddarą.
Zebrała całą swą twórczą moc. Wyobraziła sobie kulę o długości, wysokości oraz szerokości szpona. Zrobiona z kamienia, ot, takiego zwyczajnego co można spotkać w każdym pierwszym lepszym lesie. Mający szarą barwę, gdzieniegdzie ciemniejszy. Kula ma być bez żadnego zapachu. Ciężka, całkiem wytrzymała, bardzo gładka. Temperatura pokojowa. Otworzyła delikatnie ślepia, wpatrując się w drzewo. Przedmiot ma wystartować tuż z miejsca przed jej aktualnie podniesionymi łapami i w szybkim tempie ruszyć na najniższą gałąź. Uderzyć w miejsce w połowie gałęzi. Sięgnęła po moc do źródła. Tym razem... ognista nielegularna 'kula' nie była jedyną rzeczą, jaką można było dostrzec. Były też złotoczerwone zarysy jakichś postaci... a może przedmiotów? Cokolwiek to było, również od tych zjawisk emanowało to samo co od pierwszego zbiorowiska Maddary w jej umyśle. Widocznie jej źródło bez przerwy się rozwijało wraz z nią.

: 30 sie 2016, 10:57
autor: Chłodny Obrońca
Chłód skinął głową widząc wibrujące powietrze przed łapami Skały. Tylko wprawni czarodzieje widzieli to zjawisko, wojownicy raczej je przeczuwali niż widzieli. To maddara wirowała w jednym miejscu by za chwilę dać życie temu co wymyślił smok no i proszę, chwilę później pojawiła się piękna, okrągła i prosta kula. Nic dodać nic ująć, po prostu kamienna kula która po uderzeniu serca wystartowała ku gałęzi i złamała ją w połowie. Świetnie, Chłód ucieszył się że jego córka zapamiętała jednak wszystkie te męczące lekcje. Dokładne wyobrażenie sobie wszystkie, następnie tchnięcie maddary no i nakierowanie przedmiotu w odpowiednim kierunku oraz wyobrażenie sobie efektu zaklęcia.
-Bardzo dobrze.– rzucił a jego pysk nieco się odprężył, dobrze było wiedzieć, że nauka nie poszła na marne. Teraz jednak jego córka musiała przecież kontynuować.
-Moja droga, skoro potrafisz już stworzyć coś prostego i okrągłego, odpowiednio ciężkiego i twardego to teraz skup się na czymś ostrym. Wymyśl atak który przetnie tą złamaną gałąź zaraz przy korze.– dał jej wolną łapę, ciekawe co takiego wymyśli by uciąć to gałąź, możliwości było sporo. Oby tylko nie zapomniała o szczegółach. Przyglądał się jej uważnie otwarty na pytania jeśli takież padną.

: 01 wrz 2016, 14:02
autor: Brutalna Łuska
Z zadowoleniem obserwowała tor, jakim poruszała się kula. Gdy uderzyła w gałąź i spadła na trawę, Skamieniała zamieniła twór z powrotem w Maddarę, która wróciła do źródła. Wykonała swoje zadanie i nie była już potrzebna. Kiwnęła łbem, zwracając uwagę na złamaną gałąź.
Zamierzała stworzyć ostrze, przypominające zresztą pazur, o długości pazura. Wygięte delikatnie w łuk. Na spodzie ostro zakończone, a co pół łuski miały znajdować się małe, równie ostre trójkąciki. Ostrze miało mieć barwę śniegu. Bez żadnego konkretnego zapachu. Temperatura odrobinę cieplejsza, trochę bardziej rozgrzana od tej panującej na zewnątrz. Wykonane z wytrzymałego oraz twardego, tym razem bardziej lekkiego kamienia. Ustawić się miało tuż nad gałęzią, delikatnie dotykając ją. Potem przesuwać się raz w prawo, a raz w lewo, nader powoli. Gdy gałąź już by spadła, ostrze miało zawisnąć w bezruchu w powietrzu. Wzięła część Maddary ze źródła oraz dmuchnęła w twór.