Strona 12 z 33

: 26 kwie 2016, 18:30
autor: Szkarłatny Księżyc

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Obserwował uważnie jej poczynania i pomimo faktu, że już po pierwszym ćwiczeniu młoda się zmęczyła, samiec nie zamierzał jej odpuścić. Wybrał takie zadanie z którym wiedział, że samica sobie poradzi. Będzie to dla niej wysiłek, owszem, ale przecież ćwiczenia tego wymagają. Nie wiedział, czy Szmaragdowa też się tak czuła, ale on zawsze miał satysfakcję, kiedy czuł, że jego mięśnie pracują i że robi postępy. Kiedy skończyła i na niego spojrzała, ten odparł.
– Dobrze. Na tym możemy zakończyć. Potrzebujesz pomocy z czymś jeszcze? – zapytał.

//Raport bieg II;

: 27 kwie 2016, 16:01
autor: Zmierzch Gwiazd
Uśmiechnęła się do niego szeroko. Udało jej się ! Podszkoliła się w biegu. Nie było to aż takie trudne jak myślała.
– Dziękuję że poświęciłeś mi chwilę czasu ! – Powiedziała pogodnie i z niemałą wdzięcznością w piskliwym głosiku.
Była mu wdzięczna. Nie tylko za naukę biegu ale i również mediacji. Może kiedyś ich role się odwrócą i to ona go będzie uczyć ? Kto to wie. Jak na razie nie zapowiada się na to. Jeszcze raz posłała mu ciepły uśmiech po czym ustawiła się do biegu. Łapki ugięte, ogon nisko , głowa też i po prostu odbiegła przebierając szybko łapkami. Już dosyć dużo czasu mu zabrała a na pewno inne smoki również czekały na naukę.

: 29 kwie 2016, 10:15
autor: Grayvrag
Kto by się spodziewał, że Zatruty będzie tak dużo wędrował. Niemniej niestrudzenie szukał ofiary... to znaczy nauczyciela, który poświęci mi czas. W końcu był małym i bezbronnym piskleciem.
Tym razem z daleka widział dwa smoki i postanowił zbliżyć się do nich. Zanim cokolwiek powiedział, albo udał smutek, jeden z nich-zresztą to była samica- odeszła zostawiając sam na sam zatrutego ze starszym samcem. Od razu przyjął pokorną pozycję i podszedł bliżej.
-Przepraszam! Czy mógłbyś mi coś powiedziec o tych terenach? Mam bardzo mało wiedzy na różne tematy... Jestem Zatruty i prosiłbym Cię o naukę...

: 29 kwie 2016, 15:55
autor: Szkarłatny Księżyc
Ledwo jeden uczeń mu uciekł, to od razu znalazł się inny. Szkarłatnego uderzyła otwartość i bezpośredniość samca, którego pierwszy raz widział na oczy. Szkarłatny zmarszczył delikatnie nos i ściągnął łuki brwiowe, na początku delikatnie zaskoczony. No, ale cóż? Chciał być Piastunem, to wypadałoby wykonywać swoje zadanie, prawda? Samiec więc postanowił przystąpić na prośbę Zatrutego. Siedział teraz wyprostowany, ze skrzydłami ułożonymi wygodnie po bokach. Minęła krótsza chwila, nim się odezwał.
– Szkarłatny Kolec. Co dokładniej byś chciał wiedzieć? – zapytał.

//Nie mam pojęcia ile powinna trwać nauka wiedzy, więc spróbujemy po kilku postach najpierw. Potem ewentualnie, jeśli nie zostanie ona zaakceptowana, pociągniemy to dalej, okey?

: 30 kwie 2016, 5:55
autor: Grayvrag
Poszło łatwo. Aż zbyt łatwo! Zatruty uśmiechnął się szeroko i to nie z powodu samej nauki.
-Pysznie! Zacznijmy więc od czegoś co mnie najbardziej nurtuje. Po co ktoś wymyślił bogów? Dlaczego raz wieje, a raz jest ciepło? Opowiedziałbyś mi też o różnicach pomiędzy stadami...
Pisklę z ognia zalało swojego nauczyciela pytaniami, które były dla niego istotne. W przyszłości będzie na pewno próbował kontaktu z jakimś bogiem, a znajomość terenów wolnych stad może mu uratować nie raz skórę, albo jego przyszłe interesy, jeśli jeden z jego przyszłych 'klientów' postanowi mu uciec.
Ale nie wybiegajmy tak daleko do przodu- zajmijmy się pytaniami...

: 02 maja 2016, 9:01
autor: Szkarłatny Księżyc
Trzy pytania. Nie tak wiele, jak mogło wydawać się pisklakowi. Kiedy Szkarłatny był młodszy, był okres, kiedy jego pyszczek nie zamykał się, ładowany pytaniami. Na wszystko chciał mieć odpowiedź. Dosłownie wszystko. Różnica pomiędzy pisklęciem a adeptem w Szkarłatnym była diametralna. Wystarczyło kilka księżyców, aby zmienił się z gadatliwego młodziaka w gburowatego dorosłego. Dorosły nie był, ale czasem tak się zachowywał. Mówił niewiele, ale kiedy przychodziło do nauki, potrafił otworzyć pysk na nieco więcej.
– Bogów nie wymyślono, oni istnieją. Być może nawet teraz pięciu głównych bogów Cię obserwuje, a ty o tym nie wiesz. Jeśli chcesz, opowiem Ci o nich więcej – wyjaśnił, odpowiadając tym samym na pierwsze pytanie. Być może nie było to wyczerpujące, ale samiec nie wiedział, czy Zatruty chce coś więcej o tym usłyszeć. A Szkarłatny nie zamierzał narzucać tematu. Tym bardziej, że były jeszcze dwa pytania, na które trzeba było odpowiedzieć. Drugie pytanie było ciężkie i dla samca, odkąd nigdy sam go nie zadał nikomu.
– Nie mam pojęcia, szczerze mówiąc. Będę musiał kogoś zapytać – pokiwał łbem, nie bojąc się przyznać do niewiedzy. Wolał powiedzieć, że czegoś nie wie, niż wyjaśnić komuś coś błędnie. Czas na ostatnie pytanie.
– Istnieją cztery stada, jak zapewne już wiesz. Stado Ognia, Wody, Cienia i Życia. Smoki Ognia są smokami o silnym temperamencie. Są nieprzewidywalne jak płomienie, które je reprezentują. Są wierne i lojalne stadu oraz należą do najodważniejszych smoków. Są one też najsilniejszymi członkami stad. Mówi się, że żyją tam najlepsi wojownicy. Przewodzi im Płomień Pustyni. Potem jest stado Wody, do którego należę ja. Smoki z Wody cechują się opanowaniem. Są jednak niczym rzeka. Nieprzewidywalna, prąca do przodu pomimo przeszkód. Poddają się swym pragnieniom, do których jak próbują dotrzeć, to dotrą. Stado Wody posiada najlepszych czarodziejów. Przykładem jest mój ojciec – Ciche Wody, jednocześnie przywódca Stada Wody i najlepszy tkacz maddary we wszystkich stadach. Smoki Cienia zaś są smokami, które wykazują silną potrzebę dominacji i cechuje ich silna wytrwałość. Są smokami, które silnie wierzą w bogów. Polegają na smoczym sprycie i intelekcie. Ważna jest dla nich dyscyplina i silny charakter – na tym się skupiają. Stąd wywodzą się najlepsi stratedzy wojenni. Przywódcą jest Szaleństwo Cieni, samiec, który jest chyba najsilniejszym wojownikiem we wszystkich Czterech Stadach. Ostatnie zostają smoki Życia. Są stoikami, cenią sobie rozwagę i spokój. Ciężko jest je zdenerwować, ale kiedy już Ci się to uda, nie cofną się przed niczym. Są pokojowo nastawione do świata, unikają wojen i kłótni. Są bardzo zrównoważone i nieco oderwane od rzeczywistości. Kochają naturę, bardzo o nią dbają. Dzięki temu nie jest ona dla nich obca i wywodzą się z nich najlepsi łowcy. Przewodzi im Ciche Wody, samiec bardzo mądry i wspaniały czarodziej – zakończył opisywanie stad, dość wyczerpujące, jednocześnie dodając imiona ich przywódców, które warto znać. Postanowił jednak na tym nie kończyć i krótko dodać o sojuszach.
– Pomiędzy smokami Wody i Życia istnieje silna przyjaźń, która pozwoliła zawiązać między nimi sojusz. Pomagają sobie nawzajem w trudnych chwilach. Podobnie jest między smokami Ognia i Cienia. Inna sprawa, że smoki z tych stad nie łączy przyjaźń, a jedynie sojusz – dokończył mówić i usiadł, oczekując na kolejne pytania. Coś jeszcze, co młody chciałby wiedzieć?

: 02 maja 2016, 9:14
autor: Grayvrag
Zatruty się wsłuchiwał i kiwał łbem bez większego entuzjazmu. Bogowie nie interesowali go jakoś bardzo, ale warto będzie wiedzieć kto mu gdzieś tam będzie naprzykrzał życie... Może kiedyś i ich sięgnie?
W takim razie powiedz mi o tych wytworach... przepraszam, istniejących bogach...
Entuzjazmu mu na nich brakowało nie dlatego, iż znudził się po prostu nauką. Problemem leżał po stronie władzy. Bogowie byli najwyższymi istotami, a smoki były niczym uwiązane zwierzęta i to do tego jeszcze w jednym ścisłym miejscu!
Warunki pogodowe to chyba nie był temat nad którym mógł się znać Szkarłatny, dlatego odpuścił sobie kolejne pytania w tym kierunku. Przejdźmy dalej!
Zaturty zmrużył ślepia- dla niego ogólne opowiadanie o stadach było tak nietrafne jak próba określenia zmiennej pogody.
To Ciche Wody jest przywódcą dwóch stad?-zapytał zdziwiony-Jak do tego doszło...?

: 09 maja 2016, 14:58
autor: Szkarłatny Księżyc
Zauważył brak entuzjazmu u Zatrutego, ale nie mógł zbyt wiele na to poradzić. Nauka była niezbędna, aby żyć w tym świecie, ale niektórzy nieszczególnie ją lubili. Z tego powodu Szkarłatny postanowił kontynuować. Jeśli zanudzi Zatrutego na śmierć, ten pewnie po prostu o tym powie. A może przecierpi i doczeka końca nauki? Trudno powiedzieć.
– Istnieje pięciu głównych bogów, które jest rodzeństwem. Mimo to nad nimi stoi pierwszy i najważniejszy bóg, który stworzył smoki. Jego imię brzmi Immano i jest patronem wytrzymałości. Jest bardzo potężny i ma złote łuski, a ślepia błękitne. Po śmierci to on daje Ci drugą szansę na życie. Jest dobry, ale i surowy. Jednym z jego braci jest Kamanot. Jest muskularny i potężny, ale różni się wyglądem. Łuski ma granatowe niczym noc, a ślepia ciemne i głębokie. Kolejnym bratem jest Tarram. Jest bardzo ponury i nieprzyjemny. Jego łuski są czarne. Nie posiada skrzydeł. Nenyia jest jedyną siostrą wśród tego rodzeństwa. Jest boginią pogodną i radosną, a jej łuski są wiśniowe. Oczy ma barwy złota oraz jest średniej budowy. Ostatnim z boskich braci jest Nethar. Jest najmroczniejszym ze wszystkich bogów, w które wierzą stada. Jego ślepia są szare i puste. Prócz tej piątki istnieje wiele innych bogów. Nie jestem jednak w stanie zbyt wiele Ci o nich opowiedzieć – wyjaśnił, wymieniając najważniejszych bogów. Kiedy skończył swoją wypowiedź, wysłuchał kolejnego pytania Zatrutego.
– Po prostu się pomyliłem. Ciche Wody jest przywódcą Stada Wody, zaś przywódcą Stada Życia jest Chłód Życia. Można się domyślić po ich imionach – wyjaśnił i zamilknął na chwilę, pozwalając Zatrutemu na ułożenie sobie wszystkiego w łebku.
– Jakieś jeszcze pytania? – zapytał się po pewnym czasie.

: 11 maja 2016, 6:16
autor: Grayvrag
Zatruty podejrzewał, że Szkarłatny nie powiedział mu wszystkiego, tak więc będzie zmuszony dopytywać jeszcze inne smoki o bogów, a przywódca Życia widocznie nie był na tyle istotną personą, skoro się o niej tak zapominało...
No nieważne. Młodziak nie zamierzał komentować, po prostu kiwnął łbem na znak zrozumienia, a następnie zaczął zastanawiać się nad kolejną istotną sprawą. Mgłą.
Może powiesz mi co to za mgła jest na terenach Życia? Czemu w ogóle się pojawiła... I jak powstała bariera, która oddziela nas od smoków równinnych...
Zatruty zawsze znajdzie pytania bez odpowiedzi i przez to właśnie jego nauczyciel miał cięższy orzech do zgryzienia.

: 12 maja 2016, 11:51
autor: Szkarłatny Księżyc
Myślenie Zatrutego nie było poprawne, odkąd Szkarłatny wcale nie zapomniał o osobie Chłodnego. Z powodu nieco zbyt szczegółowych opisów samiec najzwyczajniej w świecie pomylił się, co było sprawą naturalną. Tym bardziej, że Szkarłatny nie posiadał takiej wiedzy, jaką posiadać by chciał. Każdy przywódca jest jednym z najważniejszych smoków wśród Wolnych Stad i winą Szkarłatnego było sprawienie, że Zatruty pomyślał inaczej. Gdyby tylko o tym wiedział, od razu by go sprostował. Niestety samiec nie czytał w myślach.
– Nawet najmądrzejsze smoki tego nie wiedzą. Niektórzy powiadają, że jest to wina małych stworzonek, które nie są widoczne dla oka zwykłego smoka. Inni uważają, że sprawką tego są mroczne elfy. Nie przepadają one za smokami, więc miałyby powód. Prawdą jest jednak, że tylko bogowie wiedzą, co tak naprawdę jest odpowiedzialne za mgła. Podobnie jest z barierą. Bogowie ją stworzyli i tylko oni wiedzą, dlaczego. Być może po to, by chronić smoki Wolnych Stad od niebezpieczeństw poza barierą – wyjaśnił. Wyglądało na to, że każde zagadnienie, którego nie rozumiał w pełni, wyjaśniał wolą bożą. Słusznie? Trudno powiedzieć. Mimo to podejrzewał, że nie było smoka w czterech stadach, który potrafiłby odpowiedzieć na to pytanie inaczej, niż zrobił to Szkarłatny. Chociaż, kto wie? Samiec machnął ogonem, oczekując kolejnych pytań.

: 15 maja 2016, 22:19
autor: Grayvrag
Brzmiało to co najmniej ciekawie! Więc być może to jakiś bóg spowodował, że mgła wisi nad terenami Życia i powoli pochłania również tereny wspólne!
Na razie jednak zostawmy ten temat w spokoju i przejdźmy do bardziej przyziemnych rzeczy.
Może opowiesz mi jeszcze kim smok może się stać, kiedy dorasta...? Niby wiem, że to wojownik, czarodziej i łowca... ale niewiele więcej wiem jakie oni mają te wszystkie swoje zadania...
Zatruty nigdy nie zwracał uwagę na piastunów i uzdrowicieli... Być może dlatego zapomniał o nich zapytać, albo po prostu nigdy żadnego nie widział i stąd też jego zapominalstwo?
Myślę, że to ostatnie pytanie, jakie mam do Ciebie...
Dodał na koniec z szerokim uśmiechem. Starszy smok z pewnością również będzie zadowolony z braku kolejnych pytań, które mogłyby mu sprawić kłopoty.

: 17 maja 2016, 11:44
autor: Szkarłatny Księżyc
Skinął łbem na ostatnie pytanie Zatrutego, po czym od razu zabrał się za odpowiedź.
– Istnieje siedem pozycji, które smok może osiągnąć po opanowaniu odpowiednich umiejętności i po przejściu testu. Jest to Wojownik, Czarodziej, Łowca, Piastun oraz Uzdrowiciel, a ponad nimi stoją Przywódca i Zastępca. Pierwszym z nich jest Wojownik, który jest szkolony po to, aby walczyć i bronić stada za pomocą swoich fizycznych umiejętności – kłów i pazurów. Następny jest Czarodziej, który również walczy, ale za pomocą maddary. Smoki te specjalizują się w wiedzy magicznej. Zarówno Wojownik jak i Czarodziej są w stanie pojedynkować się na Arenie, aby sprawdzić swoje umiejętności. Zadaniem Łowcy jest polowanie i wykarmienie stada – w szczególności osobników słabych lub tych, które nie są w stanie jeszcze polować. Potrafią bardzo dobrze zakradać się do ofiar i zabijać je. Piastun z kolei dba o to, aby młodsze pokolenie dobrze się rozwijało. Uczy on młodzież i pilnuje, aby nie włóczyła się ona nigdzie bez opieki. W przypadku wojny Piastun jest obrońcą piskląt. Uzdrowiciel, ostatnia z rang, które można uzyskać po dostaniu dorosłej rangi, jest smokiem, którego zadaniem jest leczenie rannych lub chorych. Robi to przy pomocy ziół, które zbiera na wyprawach. Pięć z tych rang są rangami, w których kierunku smok może się wyszkolić. Dwie ostatnie, bardzo ważne rangi, to Przywódca i Zastępca. Są to smoki najważniejsze w stadzie, którym należy się szacunek od każdego członka stada. Przywódca przewodzi stadem i dba o to, żeby dobrze się rozwijało i prosperowało, zaś Zastępca zajmuje miejsce Przywódcy po jego śmierci lub odejściu. Są to rangi dla mądrych i zasłużonych smoków, które wiedzą jak poprowadzić stado – wyjaśnił wszystko, co wiedział Zatrutemu, po czym machnął delikatnie ogonem. Było to jego ostatnie pytanie, więc Szkarłatny od razu przeszedł to pytania.
– Chciałbyś nauczyć się czegoś jeszcze?

//Raport wiedza I.

: 17 cze 2016, 1:10
autor: Vartherhius
Vartherhius spacerował nieśpiesznym krokiem brzegiem Zimnego Jeziora. Jego łapy zanurzone były w wodzie, co przynosiło samcowi ulgę od wszechobecnych, ciężkich do wytrzymania upałów. Łeb nosił nisko, utrzymanie go w górze do prostych nie należało. Zipał przy tym i sapał jak stara kobyła, a za nim ciągnęły się smugi dymu wydostającego się z nozdrzy. Ciągnął za sobą ciężki ogon. Mrużył jedyne, pozostałe mu ślepię, rozglądając się uważnie po otoczeniu.
Był na tych terenach od kilku słońc, a nadal nie spotkał żadnego smoka. Był pewien, że jakieś tu żyją, wyraźnie czuł ich wonie. Były dziwne. Jakby wymieszane. Nie potrafił ich jeszcze rozróżnić i zrozumieć, dlaczego są tak bardzo od siebie różne. Kilka watah? I żyją tu w zgodzie? Niebywałe.
Nie chciał dać się zaskoczyć, więc czujnie obserwował przestrzeń naokoło.

: 17 cze 2016, 11:38
autor: Administrator
Heulyn nie była pewna, co też ciągnęło ją ostatnio ku terenom, gdzie każdy smok z każdego Stada mógł się spotkać – a które obecnie w dużej mierze przesłaniała nieruchoma, zielona zasłona oparów przypominających mgłę.
Oparów, które rzekomo żywiły się smoczą krwią – tutaj nie mogła się nie uśmiechnąć na tą myśl, oblizując bezwiednie złociste wargi rozwidlony jęzorem – i kradły terytoria, zagarniając je powoli, acz nieubłaganie. I tylko dzięki tajemniczym, elfim runom nie ruszyła dalej na swą równie nieodgadnioną ekspansję.
Tak, czy inaczej smoczyca ponowne zawitała nieopodal Zimnego Jeziora, omijając plażę, na której sam Viliar urządził sobie Arenę ku swej uciesze, by obserwować śmiałków zmagających się z jego ulepszonymi stworami.
Już nie raz widziała, co potrafił zrobić ze smokiem chociażby zwykły Chochlik lub Goblin. O wilkach nie wspominając.
Zerknęła tęsknie w kierunku, gdzie rozciągała się Gorąca Zatoczka. Nawet z tego miejsca widziała niegroźne, mleczne opary wznoszące się ku nieboskłonom. Uśmiechnęła się pod nosem. Ileż by dała za wymoczenie łusek w tym uroczym bajorku, ale i ile powonienie jej nie myliło, jak i słuch, gdzieś tam musiały znajdować się smoki, a jej potrzebna do podobny ablucji była cisza i spokój.
Prychnęła pod nosem, kręcąc lekko złocistym łbem na boki i ruszyła dalej, nurzając szpony w jasnym piasku poprzerastanym suchymi trawami. Miejsce było raczej urokliwe, chociaż całkiem daleko od samego Jeziora. Była jednak tutaj cisza. Tylko czy potrzebowała jej akurat w tej konkretnej chwili? Co prawda odczuwała niejakie zmęczenie, bo czyż nie uratowała kilku osobnikom dopiero co nieuważną skórę? Sprawianie cudów nawet ją mogło zmęczyć. Ale chyba nie samotność była jej pisana, bo w oddali – wcale nie tak dalekiej – dostrzegła masywną, potężną, zbitą czerwoną sylwetkę.
Mimowolnie skrzywiła się niechętnie.
Co, u Tarrama, skąd te czerwone się biorą? Czy za punkt honoru sobie powzięli uczynić czerwień mało zaskakującą? – Pomyślała nieco rozdrażniona tym widokiem, bo jak na złośc od dłuższego czasu, napotykała smoki podobne jej kolorem.
Ale!
Nikt nie był bardziej wyjątkowy ode mnie, a więc może... mogę wybaczyć to małe nieporozumienie. Czerwień wszakże zawsze była piękna, nic więc dziwnego, że Bogowie takich stwarzają nie od dzisiaj – zaśmiała się przy tym do siebie rozbawiona.
Mimo to poczuła ciekawość, przecież była przez nią znana nie od dziś, wobec tej istoty, która zdawała się duża niczym sama kolczasta góra.
Chwilkę analizowała jego gabaryty – bo tu musiał być samiec, prawda? Trochę przypominał smoka górskiego dzięki tym wszystkim kolcom i wyrostkom, ale było w nim też coś, co nie całkiem potrafiła rozpoznać. I węsząc nie czuła jego woni, ale to może dlatego, że wiatr wiał w jej plecy, a więc umykał ku niemu, a nie na odwrót.
Ruszyła więc raźnym, pełnym drapieżnej gracji – jak i dumy – krokiem ku nieznanemu, kołysząc przy tym ogonem to w prawo, to w lewo. Nie kryła się ze swa obecnością, szła tak, aby było ją słychać, chociaż na pewno nie sapała tak, jak ów osobnik przed nią. Tak, słyszała jego świszczący oddech, ale nie było co się dziwić. Ktoś, kto posiadał podobne gabaryty, musiał męczyć się sam ze sobą. Chyba. No, jak widać.

: 17 cze 2016, 17:34
autor: Vartherhius
Vartherhius nie był do końca czerwony. Był w połowie czarny, każda jego łuska, każdy róg zaczynał się czerwienią, lecz już w połowie zamieniał w głęboką czerń, jak przypalony liść.
Obserwując go, smoczyca ujrzała, jak w pewnym momencie samiec przystaje, pochyla łeb jeszcze niżej, wsuwając go do wody i zaczyna pić. Brał potężne łyki, a grdyka i gardziel drżały wyraźnie przy każdym. Nagle poczuł znajome, nieprzyjemne uczucie na swoim karku. Zmrużył zielone ślepię, lecz nie zareagował żywo. Jedynie rozejrzał się czujniej. Nic nie ujrzał. Obrócił więc łeb w stronę brakującego oka i wtedy jego wzrok padł na zbliżającą się ku niemu sylwetkę. Ujrzał ją na chwilę, zanim usłyszał jej kroki. Podniósł łeb znad wody, pozwalając strugom spłynąć po jego pysku, pomiędzy kłami i kolcami. Wydał z siebie gardłowy pomruk, jego nozdrza rozsuwały się wyraźnie przy każdym wdechu. Obserwował smoczycę, dopóki ta nie zatrzymała się. Stał spokojnie, nie okazując oznak wrogości, ani też niepewności.
– Wreszcie widzę na ślepię jedną z tutejszych mieszkanek... – wymruczał gardłowo. Jego głos był nieprzyjemny, rzężący, mocno zachrypnięty. Zapewne mówienie nie było dla niego specjalnie przyjemne. Skinął jej lekko łbem, oszczędnie. Ciężkie poroże nie pozwalało na sprawne manewrowanie głową, dlatego obrócił ją tylko nieznacznie, kierując spojrzenie ślepia na wijące się w oddali mgliste macki, groźnie wyglądające smugi.
– Wiesz, co to za cholerstwo?

: 17 cze 2016, 17:53
autor: Administrator
Im bliżej znajdowała się samca, tym lepiej dostrzegała poszczególne jego znaki charakterystyczne monstrualnych gabarytów.
Między innymi lazurowe ślepia spostrzegły, iż czerwień, która jarzyła się na czubkach kolców i krawędziach łusek, w rzeczywistości jest pięknym ozdobnikiem na tle soczystej, matowej czerni. To tak, jakby noc sama oblekła się w poświatę krwawego księżyca.
Uśmiechnęła się pod nosem na podobne porównanie.
Samiec zaspokajał właśnie swe pragnienie, gdy zbliżyła się na tyle, aby wyczuć jego obcą woń, dostrzec jak gardło porusza się podczas przełykania.
Nie, zdecydowanie nigdy wcześniej nie widziała go tutaj, a i jego zapach wyraźnie o tym świadczył.
Gdy uniósł masywny łeb, by spojrzeć na nią.... jedynym zielonym ślepiem, zamrugała uprzejmie złocistymi powiekami, unosząc wyżej trójkątny łeb z godnością.
Głos samca był szorstki, chrapliwy, ciężki, jak on sam. Wydawał się naprawdę męczyć sam ze sobą, to smutne. Ale jednocześnie miała pewność, że mało kto odważyłby się zaatakować go bezkarnie. Wyglądał na takiego, co przetrąciłby kark pędzącemu żubrowi jednym uderzeniem łapy.
Dobrze ujrzeć nieznany, nowy pysk. Monotonia bywa uciążliwa – odrzekła powoli swym dźwięcznym, silnym głosem.
Kąciki złocistych gadzich warg drgnęły nieznacznie.
Zerknęła na mgłę kotłującą się w oddali.
Zagrożenie, do którego lepiej się nie zbliżać. Podobno żywi się smoczą krwi, parzy... Próbujemy zrozumieć, czym jest i czyim jest udziałem – dodała po chwili krótkiego milczenia.
Wróciła do niego spojrzeniem lazurowych ślepi, przystając jakieś dwa ogony od samca. Spojrzała na niego z zainteresowaniem.
Nie jesteś tutejszy, nie trzeba być przy tym geniuszem, aby to odkryć. Co zatem sprowadza cię w te strony? – zagadnęła, celowo nie wyjawiając swego imienia, skoro sam samiec nie kwapił się, aby zapoznać ją ze swoim.
Ach, coraz większy brak kultury szerzył się wszędzie.
Ich uszu mógł dojść krystalicznie czysty, przenikliwy trel, gdyż w górze pojawiła się spora sylwetka pięknej samicy feniksa. Alastriona leciała jakieś trzy skoki nad smokami, czarnymi, paciorkowatymi ślepiami lustrując okolicę, jakby wypatrywała zagrożeń, których Heulyn nie mogła dostrzec.

: 27 cze 2016, 20:57
autor: Vartherhius
Vartherhius uniósł lekko łuk brwiowy, gdy usłyszał pierwsze słowa smoczycy, a potem uśmiechnął się z cierpkim, ironicznym rozbawieniem.
– Musicie być tu niezwykle znudzeni, jesteś kolejnym smokiem, który mi to mówi – wymruczał charkliwie i odchrząknął.
Powrócił spojrzeniem jedynego zielonego ślepia z powrotem do smoczycy. Była ciekawszym obiektem do obserwowania niż jakaś magiczna mgła.
– Powodzenia zatem. Zdaje się, że mój pobyt tu trochę się przedłuży – wymruczał gardłowo niskim głosem. Skoro mgła blokowała tereny, będzie musiał trochę poczekać. Zresztą wzbudziło to jego ciekawość. Chętnie poczeka i dowie się, cóż jest powodem takiej anomalii.
Czy każda rozmowa musi zaczynać się od wykrzykiwania swojego imienia bądź przezwiska, a w innym wypadku zarzucania prostactwa? O ileż lepiej zacząć zgrabną pogawędkę, by naturalnie wpleść przedstawienie w rozmowę.
– Idę, gdzie mnie łapy poniosą. Nie mam takiego miejsca, które można nazwać "domem". Znalazłem się tu... czystym przypadkiem – odpowiedział Uzdrowicielce. Jego pierś unosiła się ciężko, gdy oddychał zirytowany upałem.
Nagle usłyszał wizg i podniósł leniwie ciężki, rogaty łeb, a jego spojrzenie odnalazło przecinającą niebo sylwetkę ptaka. Czy był piękny, czy nie, na to Vartherhius nie zwrócił uwagi. Oblizał się jedynie nieświadomie, jednak nie uczynił nic ponadto. Nie byłby w stanie upolować nic w powietrzu. Był zbyt powolny i stanowczo za mało zwrotny.

: 02 sie 2016, 0:00
autor: Jeździec Apokalipsy
Jeździec zjawiła się tutaj dosyć późno, idąc niespiesznym krokiem przed siebie. Cień Charlie podążał za nią tuż obok, robiąc wokół niej kółka. Wojowniczka w końcu zatrzymała się i rozejrzała, następnie przywołała ze swoich zapasów 6/4 mięsa, sobie zostawiając 4/4, a resztę kompanowi. Obydwoje zaczęli spożywać mięso, jedząc w miarę szybkim tempie. Kiara nie zamierzała się rozczulać, zależało jej na czasie i jak najszybszym najedzeniu się. Nie trwało to długo, po chwili cienista skończyła i spojrzała na swojego kompana, który właśnie kończył. Cóż.. nie sądziła, że cień będzie tak długo jadł, lecz cóż. Musiała poczekać, bez niego nigdzie się nie ruszy. Kiedy Charlie już zakończył, drzewna uśmiechnęła się lekko i obydwoje udali się w kierunku terenów wspólnych, kierując się na Czarne Wzgórza. Ostatnio Kiara przebywała tam bardzo dużo czasu.. jakby nie patrzeć tam zginął smok, który był dla niej ojcem. To straszne jest żyć z świadomością, jak niewiele czasu się z nim później spędzało. Po jakimś czasie po wojowniczce i cieniu nie było żadnego śladu.

: 23 sie 2016, 18:24
autor: Płacz Aniołów
Właściwie to drugi raz w życiu przekroczył granicę Terenów Wody. Pierwszy raz przy Spotkaniu Młodych, lecz to akurat było wezwanie. Tutaj znalazł się z własnej woli wraz ze swoją siostrą, Koral. Zapach tych terenów był... trudny do opisania. Nie czuł woni żadnego ze stad, które by tutaj dominowało, lecz czuł je wszystkie po trochu. Zostało tu nawet trochę zapachu innych smoków, które się tu wcześniej przewijały. Deja vu. Pokrywające się zapachy znów przyprawiały go o mdłości. Byłyby zdecydowanie mniejsze niż te, których doświadczył na Skałach Pokoju, ale przy tym doskwierał mu głód, który czuł już któryś dzień z rzędu. Koniec końców, mdłości są tak samo silne. Może mu za chwilę przejdzie. Ma się uczyć z Koral śledzenia, więc nie chciałby, by coś takiego przerywało mu naukę. Nie dajcie bogowie, by zwymiotował. Mało, że ma pusty żołądek to jeszcze by zwymiotował.
Starał się odwrócić swoją uwagę od swoich dolegliwości i gdy dotarli na miejsce, zwrócił się do swojej siostry.
– Tutaj chcesz mnie uczyć? – spytał raczej po to, by się upewnić, czy są na miejscu. Być może zabrzmiało to jak zwątpienie, że to jest odpowiednie miejsce, ale nie miał tego na myśli.

: 23 sie 2016, 18:43
autor: Dzwonna Łuska
// Przepraszam że tak wolno, ale ochlapałam się farbą ;–;

Za to Koral była dziś w bardzo dobrym humorze, nie tylko temperatura się ochłodziła to jeszcze będzie uczyć swojego starszego brata. Wiedziała że nie jest to zbyt miłe, ale to że umie więcej od niego napełniało ją niemałą satysfakcją! Przez to dopiero gdy dotarli na teren Ustronia zauważyła jego złe samopoczucie, może jest chory?

– T-Tak, to t-tu! – Zatrzymała się na chwilę, przechodziła tu kilka razy, i wydawało się jej wymarzonym miejscem na naukę – Ciche, spokojne a do tego dość duże! – N-Na pewno d-dobrze się czujesz? – Dodała szybko, jeśli naprawdę jest chory, przez ćwiczenia jego stan mógłby się pogorszyć..

: 23 sie 2016, 19:05
autor: Płacz Aniołów
//nic nie szkodzi :D i śledzenie, nie skradanie! x))

Niech to. Aż tak po nim to widać? Z reguły Mgiełka zawsze stara się chować swoje emocje, zwłaszcza, jeśli chodzi o złe samopoczucie. Lecz skoro jego zachowanie jakoś wydaje się niepokojące a siostra już się domyśliła, nie chciał jej dodatkowo martwić i zaraz to wytłumaczył.
– To przez głód, nie martw się – posłał jej ciepły uśmiech. – Nic mi nie jest.
Mało, że głód, to jeszcze ostatnio smok dosyć solidnie przyłożył się do samodzielnego treningu, podczas którego dawał z siebie wszystko. To dodatkowo osłabiało smoka, ale ten nie chciał się poddawać. Dlatego dzisiaj chciał się pouczyć czegoś lekkiego, nie mordującego ciała ani umysłu. Śledzenie. Na jego rozum tutaj wymagana jest spostrzegawczość i dobry wzrok, więc akurat pasuje.
Przeniósł wzrok na siostrę. Uznał, że nie muszą już zwlekać i można zacząć naukę, więc czekał tylko na Koral aż zacznie.