OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Smoczyca nie spodziewała się tak szybkiej reakcji po stronie Ziemnych samic, ale w głębi duszy odczuła ukontentowanie, gdy dostrzegła najpierw zieloną sylwetkę Opoki Ziemi, a zaraz potem lądującą brązowofutrą Adeptkę, a może już Wojowniczkę?Nie wiedziała oczywiście, że samica została już Zastępcą córki jej nie żyjącego partnera, ale to im obu chciała podziękować.
Kiedy więc zjawiły się, stanęła w znanej sobie wyprostowanej pozie, dumnie unosząc łeb okryty kryształem.
W lazurowych ślepiach otoczonych karminową twardówką błyszczało coś odlegle, nie było to to samo butne spojrzenie, chociaż była w nich duma, a nawet jakaś zaciętość. I godność, pomimo tego, że można było w nich wyczytać coś w rodzaju zmęczenia.
Skłoniła przed smoczycami łeb.
Uśmiechnęła się mgliście krańcem pyska na słowa Veles.
~ Tak, to ja, czy też ta część mnie, co powróciła zza wrót Śmierci. Na wstępie chciałabym wam podziękować, nie tylko za szybkie stawienie się. Zdaję sobie sprawę z tego, że ten czas jest dosyć napięty, tym bardziej jestem wdzięczna, że pojawiłyście się obie~ zamilkła na chwile swym mentalnym głosem, który rozbrzmiewał w ich głowach.
Tak, jakby musiała się skupić.
Patrzyła chwilę osobno na każdą z samic.
Westchnęła w końcu bezdźwięcznie.
~ Cień jest wam wdzięczny za pomoc, jaką nam okazaliście, gdy dwa zdradzieckie bękarty zaatakowały zza pleców.
Wiem, że tak naprawdę, nie musiałyście interweniować, wszakże ich ciosy były wymierzone we mnie, ale zapewne kierowały wami też poczucie sprawiedliwości tego, co działo się na waszym własnym terytorium.
Tak czy inaczej, Cień nie zapomina i wynagrodzi wam wasze wstawiennictwo, gdy sami znajdziecie się w potrzebie.
To sprowadza nas do innej kwestii, tuż przed wojną, zaproponowałam Ziemi przyjacielskie stosunki, sojusz. Wsparcie w naukach, w dostępie do Leczących, do pożywienia, czy w momencie konfliktu.
Chciałabym poznać decyzję Ziemi w tej sprawie ~ głos smoczycy był spokojny, a gdy mówiła o podzięce, zmrużyła lekko swe złote powieki, uśmiechając się ledwie dostrzegalnie, potem jednak spoważniała, przechodząc do interesów.

















