Strona 12 z 34
: 21 lip 2016, 15:13
autor: Szczyt Potęgi
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Smok pokręcił głową, co, jak sam sądził, było wystarczającą odpowiedzią na pytanie Spłoszonej. Aby jednak nie pozostawić żadnych wątpliwości, kontynuował.
– Mój dom leżał bardzo daleko stąd, gdzieś na południu, gdzie drzewa rosły prawie tak wybujale jak góry, a ich korony przysłaniały światło słońca. Jest nas niewielu, ale wierzę, że ten rodzaj przetrwa jeszcze wiele księżyców. Tak sądzę.
Powiedział, przyspieszając nieco kroku. Zdrewniałe kończyny sprawiały wrażenie jakby na przemian trzeszczały i pękały, a pokrywająca je łuska co chwila zmieniała swoje położenie, niczym ruchoma mozaika. Czy mógł uchodzić za zlepek gleb, skał i roślin? Pewnie tak, ale warto wspomnieć, że już długi czas temu przestało go obchodzić jak reagują na to inne smoki. Po prostu był sobą, nie udając nikogo innego. Bo, powiedzmy sobie szczerze, nawet gdyby próbował, nie dałby rady. Miał już coś takiego, że nieważne ile zażyje kąpieli w jeziorze, czy morzu, znajoma warstwa czarnoziemu znowu powróci na jego cielsko, a mchy i zeschnięte trawy zawsze będą gościły na grzbiecie Posłańca równie często, co drobne, leśne żyjątka.
– Zawsze budzę się wtedy, kiedy na tych ziemiach są jakieś problemy. Widzę, nie nudzicie się.
Skomentował.
: 10 wrz 2016, 0:35
autor: Szkarłatny Księżyc
//Nie przeszkadzać sobie.
Szkarłatny zawitał tutaj ze zdobyczą w pysku, ciągnąc ją za sobą. Była to dość młoda krowa, której szczątki znalazł w okolicy. Została ona zabita przez jakiegoś drapieżnika i nadjedzona. Kiedy tylko samiec znalazł sobie odpowiednie miejsce do spożycia posiłku, położył się i powoli zaczął zjadać mięso . Nie spieszył się, ale również nie delektował w jedzeniu. Kiedy skończył, zostawił resztki na ziemi i podniósł cielsko, przeciągając je leniwie. Tak, to zdecydowanie wystarczyło.
: 27 wrz 2016, 17:02
autor: Chłodny Obrońca
Stanął na granicy z dala od Starej Brzozy która w całości została pożarta przez Mgłę i dumał. Patrzył w wijące się zielone mgliste macki i jakby został obrócony w kamień, oddychał płytko i gapił się tak jakby jego wzrok wystarczył by rozwiać niebezpieczeństwo. Tyle już czasu minęło a im dopiero teraz udało się zdobyć cień szansy… owym cieniem okazały się być runy elfów. Od początku czuł, że dzięki nim będzie można coś zdziałać.
Wszyscy narzekający, że nic z Mgłą się nie robi chyba nie zdawali sobie sprawy ileż bezsennych nocy miał za sobą Chłód. Mniejsza jednak z nimi, nie miał sił na kłótnie i nie po to chciał się spotkać. Czekał na swojego przyjaciela, Elladana który miał przybyć tu wraz ze swoimi pobratymcami i runami. Dał mu swoje słowo, że smoki nie zrobią krzywdy elfom… jeśli ktoś chciał się pozbyć przywódcy to w sumie miałby teraz dobrą okazję (musiałby się jednak liczyć z faktem iż Chłód przed odejściem zabrałby również jego życie).
Przymknął oczy i westchnął ciężko, czas rozesłać wiele myśli w świat… a to na pewno nadwyręży jego maddarę bo niektóre smoki były naprawdę daleko. Maddara to nie wiatr a i dotykanie czyichś umysłów nie było czymś najcudniejszym. Otrzymawszy od każdego z przywódców listę, mógł zacząć. Najpierw najbliższe smoki.
Chłód wysłał jedną i tą samą mentalną wiadomość i czekał.
/ Kilka zasad które mam nadzieję będziemy przestrzegać.
1. Jeśli chcesz zgłosić nieobecność, nie przychodź. Chcemy akcję wykonać szybko i sprawnie bez niepotrzebnego przedłużania. Nikt nie będzie ci miał tego za złe!
2. Proszę o zwięzłe posty, przynajmniej w tym temacie dopóki nie podzielimy się na drużyny, by nie zrobił się bałagan.
3. Każdy w swojej kolejce pisze tylko jeden post. Nie wymieniajcie się spostrzeżeniami bo zrobi się bałagan a my tu chcemy zorganizować grupy, a nie tworzyć kółko z pogaduszkami (te już miały miejsce wielokrotnie na temat Mgły)
4. Odpisujcie proszę w miarę regularnie. Na zebranie się smoków (bo na Naomi i tak trzeba zaczekać) daję ograniczony czas (powiedzmy ok. 4 dni) by nie zbierać się przez 2 tygodnie czy miesiąc (czyli w ten weekend 1-2.10. rusza tworzenie grup).
5. Zasady są rygorystyczne i mogą brzmieć jakby niszczyły zabawę związaną z fabułą itp., ale uwierzcie mi to dla waszego dobra. Rozpisywać się możecie jak już utworzymy grupy. :)
6. Ci którzy zostali wybrani/ zgłosili się do przywódców dostaną ode mnie PW z wiadomością "mentalną".
7. W razie pytań/ próśb itp. Zapraszam na PW!
: 27 wrz 2016, 17:59
autor: Szemrzące Leszczyny
Od wybrania przez Brzmienie przedstawicieli do faktycznej wyprawy przeciwko Mgle zdążyło zdarzyć się wiele. Flaeryendali miała wzloty i upadki, zdążyła dojrzeć i doświadczyć najgorszych stanów emocjonalnych. Nie była już tym samym naiwnym podrostkiem, który dołączył do Wody kilka księżyców temu. Ale nie zmieniła decyzji, tym bardziej, że od jakiegoś czasu zajmowała się niemal wyłącznie obowiązkami, wszystko robiąc z myślą o dobru stada, a o sobie niemal w ogóle starając się nie myśleć.
Wreszcie nadszedł wyczekiwany moment. Po otrzymaniu wiadomości mentalnej z przyśpieszonym biciem serca wzbiła się do lotu i udała się we wskazane miejsce. A po przybyciu skinęła łbem zgromadzonym... czyli chyba tylko przywódcy Życia, o ile ktoś nie pojawił się jednocześnie z nią, i przysiadła, czekając w milczeniu na resztę. Zachowywała spokój i skupienie, wyglądając niemal jak podczas pojedynku, gdyby nie siedząca pozycja.
: 27 wrz 2016, 18:04
autor: Czarna Pożoga
Wkrótce na miejscu zjawiła się nowa Przywódczyni Ognia. Chwilę zajęło jej odnalezienie konkretnego miejsca, ale granica Mgły była aż nazbyt widoczna i nie sposób było przeoczyć wielkiej brzozy rosnącej na jej skraju. W dole dostrzegła sylwetkę północnego smoka, którego ciało zdawały się ciasno oplatać nitki maddary, które zawsze drażniły umysł złotołuskiej. Poczuła je dopiero, gdy wylądowała ciężko na ziemi, wzniecając w górę drobinki kurzu i posyłając suche kępy trawy na wszystkie strony. Ogon uderzył ostatni o leśne poszycie, zakańczając symfonię trzaskających stawów, klekoczących kolców i skrobiących o siebie złotych łusek wojowniczki.
Czarne ślepia, które mieniły się granatowymi obręczami ilekroć padała na nie smuga światła spoczęły na Chłodzie Życia. Nie miała okazji spotkać się z nim wcześniej, ale jego pozycja była jasna, już sama postawa i aura którą roztaczał nie pozostawiały żadnych wątpliwości.
– Gorączka Ognia, miło mi wreszcie poznać głowę stada Życia. Szkoda, że musiało to nastąpić w takich okolicznościach. – Głos smoczycy był niski i chropowaty, jakby przeżarty już przez ogień i słowa. Mimo to przyjemnie wibrujący i wciąż kobiecy, komponujący się wyśmienicie z drapieżną urodą i imponującą liczbą kolców pokrywającą jej ciało.
Poparzone wargi rozciągnęły się w półuśmiechu, a sam wyraz pyska nie sprawiał najprzyjemniejszego wrażenia, mimo to złota pokłoniła się w geście szacunku. Unoszący się wokół niej zapach siarki i popiołów drażnił nozdrza, na co ona zdawała się nie zwracać najmniejszej uwagi. Wbiła wzrok w niebo, oczekując rychłego przybycia członków swojego stada.
: 27 wrz 2016, 18:18
autor: Kruczopióry
Przybył też Kruczopióry – teraz, kiedy stracił już wszystko, nie miał właściwie więcej nic do stracenia. Nic nie powstrzymywało go przed poświęceniem... gdyby takowe okazało się konieczne. Czy wreszcie smoki pozbędą się mgły? Chciał w to wierzyć. Choć trudno wierzyć po wszystkim, co się w jej sprawie wydarzyło. Ale nadzieja umiera ostatnia.
Widząc niewielkie zgromadzenie, przechylił się przodu i z użyciem wielkich, majestatycznych skrzydeł, zgrabnie wylądował, wykonując kilka kroków, nim zdołał wyhamować. Skinął łbem kolejno wszystkim zebranym, w tym nieznanej sobie smoczycy Wody, i czekał. Na co? Nie wiedział. Ale przecież przybył tutaj po to, aby się dowiedzieć, czyż nie?
: 27 wrz 2016, 19:46
autor: Mroźny Kolec
Niedługo potem przyleciał Mroźny Kolec. Domyślał się co mógł oznaczać mentalny sygnał. Wreszcie nadszedł dzień na który przygotowywał się od kilku księżyców. Dzień w którym być może pozbędą się mgły raz na zawsze lub chociaż cofną ją na tyle by mógł powrócić do Lasu Valkhi po szczątki matki. Z gracją wylądował niedaleko zebranych, wzburzając chmurę pyłu przy lądowaniu. Składając skrzydła rozejrzał się po zebranych, skinąwszy każdemu łbem na powitanie.
– Witaj Chłodzie Życia. Miło mi nareszcie poznać cię osobiście – przywitał z szacunkiem ojca swojej partnerki. Szkoda że poznali się w takich okolicznościach. Nie przedłużając, skierował swoje kroki w stronę Gorączki i Kruczopiórego, po czym usiadł obok.
: 27 wrz 2016, 20:19
autor: Subtelny Gniew
Czekał na to. Całe życie. Odkąd tylko ojciec wyleciał z groty na misję, która zabrała go i zmieniła. Jak ostra zima delikatne drzewo. Stwardniał i stał się surowszy. Mgła wyrzuciła go jak spróchniałą kłodę, lecz on nie dał się śmierci i wrócił do nich, by dalej walczyć.
To było największe marzenie Subtelnego Gniewu. Walczyć u boku ojca. Z czymś co zabrało mu dom i kazało egzystować na łasce zdradzieckiego stada.
Gnał pchany marzeniami i zdeterminowaniem. Obiecał przybyć na wezwanie, choćby miał rzucić wszystko. Na szczęście nie miał tego wiele. Doleciał do miejsca, w którym mgła próbowała się zadomowić i wylądował między zgromadzonymi. Leciał ile mocy w płucach i siły w skrzydłach, ale jeśli ktoś miał bliżej, nie mógł go dogonić. Stanął przed ojcem i skinął łbem, a potem pozostałym. Uśmiechnął się do Kruczego, z którym rozmawiał jeszcze jako młodziak. Dla czarodzieja wciąż taki był, niedojrzały. Ale na pewno zmienił się jego wzrost i ranga.
Stał w pozycji gotowości, mając nadzieję, że rozmowa nie zajmie zbyt dużo czasu. Chciał już ruszać!
: 27 wrz 2016, 21:02
autor: Niezłomna Cisza
Szept usłyszała przekaz mentalny. Nie wiedziała o co chodzi, ale domyślił się, że może chodzić o mgłę. Nie chcąc tracić czasu wzbiła się w lot i jak najszybciej przyleciała na miejsce zebrania. Łatwo było wypatrzeć grupkę smoków. Burza zatoczyła nad nią koło po czym wylądowała. Przywitała zebranych skinieniem łba. Potem poszła do Leszczynowej. Ciekawe czy juz czuła się lepiej? Ostatnio nie wyglądała zbyt dobrze... Tereny Życia pewnie też nie.
Szarołuska ustała obok Wodnej i przesunęła wzrokiem po juz zebranych smokach. Niektóre znała tylko z widzenia, kilka spotkała w różnych sytuacjach. Oni i pewnie jeszcze parę innych smoków miało zbadać mgłę... Ciekawe jak to się skończy?
Miejmy nadzieję, że dobrze, bo i Burza chciała pozbyć się już mgły.
: 27 wrz 2016, 22:08
autor: Wilcza Pani
Przy Starej Brzozie co i rusz sluchac bylo szum smoczych skrzydeł. Jedynie Cienista wbiegła do Szklanego Zakątka. Towarzyszył jej szarawy wilk, ktory zatrzymał sie za nia i obserwował zgromadzone smoki z pewnym niepokojem. Faolitiarna przekazała mu przez więź ze nic mu nie grozi z ich strony. No, taka miala nadzieję... Rusitaurion nadal nie byl zbyt ufny. Fao miała szczęście że byli na terenach wspólnych, inaczej przybycie ziem Cienia trwało by o wiele dłużej. Latanie na razie nie wchodziło w grę, Taurion odmawiał jakichkolwiek prób.
Fao rozejrzała sie, rozpoznając większość zebranych. Najlepiej znała Kruczego i Chłód. Ze Spotkania Młodych pamiętała futrzasta, zielonoskrzydla smoczyce z Wody i młodego samczyka z Życia. Chwile dłużej przypatrywala się drugiej Wodnej, ktora kiedyś poznała jako Szara Łuske i nieznajomemu Ognikowi. Przywodczynie Ognia rozpoznała i na jej widok szerzej otworzyła slepia. Ależ ona była wielka...
– Witajcie. – Przywitała sie, otrząsnąwszy się z zamyślenia. Nie wezwano jej tu w celach towarzyskich! Obiecała kiedyś pomoc Przywódcy Życia w sprawie Mgły. Zważywszy na miejsce spotkania, nie miała wątpliwości że taki był cel spotkania. Przysiadla na tylnych łapach a Taurion usadowił się po jej lewej stronie.
: 28 wrz 2016, 2:04
autor: Piórko Nadziei
Piórko Nadziei przybył również, w odpowiedzi na mentalne wezwanie. Rozpoznał tu wiele smoków z różnych stad, z którymi miał już przyjemność się spotkać osobiście. To fajnie, bo przyjemnie będzie działać w takim dobranym gronie. Wygląda na to, że znowu zacznie się coś dziać z tą złowieszczą mgłą, która od pewnego czasu nie zajmuje już tylko terenów Życia, ale wdziera się coraz bardziej w głąb Stada Ognia. Od dawna był gotów na działanie, czekał tylko na sygnał. Oby nie zakończyło się to tylko gadaniem.
– Witam wszystkich! – zagadnął Piórko i swoim starym zwyczajem stanął na uboczu. Ciekawiło go to, co też ma się tutaj wydarzyć.
: 30 wrz 2016, 14:21
autor: Zmierzch Gwiazd
Bardzo długo czekała na ten moment. Moment, w którym jej stado dostał szansę, na odzyskanie swoich terenów. Szybko wyleciała ze swojej groty, miarowo uderzając skrzydłami. Chciała być jak najszybciej na miejscu. Już z daleka dostrzegła całkiem sporą grupę smoków, zebraną w jednym miejscu, wokół Chłodu Ziemi. Zwolniła nieco ruchu skrzydeł. Przecież nie chciała wpaść zdyszana między smoki z innych stad. Wylądowała z gracją nieopodal grupy. Złożyła skrzydła i podeszła bliżej, pieszo. Rozglądnęła się po zebranych i uniosła kąciki ust w uśmiechu. Posłała go oczywiście do Mroźnego Kolca. Cieszyła się że pomoże.
Usiadła nieopodal ojca i schyliła przed nim głowę. Należał mu się szacunek. W końcu tyle zrobił dla stada. Ciekawiła się też, jak wyglądają elfy. Azyl kiedyś pokazywała jej iluzję, ale na żywo jeszcze nigdy nie widziała. Nie dawała po sobie poznać, że jest tym podekscytowana lub zaciekawiona. Czekała, aż przywódca jej stada przemówi.
: 01 paź 2016, 13:58
autor: Znamię Burzy
Burzowy odebrał mentalną wiadomość od Leszczynowej. Wytłumaczyła mu krótko o co chodzi i gdzie ma przylecieć. Misja przeciw Mgle... czyli w końcu przywódcy zdecydowali się działać. Z entuzjazmem wyleciał ze swojej groty i skierował się na tereny wspólne. Cieszył się, że mógł się przydać w jakiś sposób. Z tego co zrozumiał z pomocą elfów zdołają zagłębić się na tereny Życia. Ciekawe co tam zastaną... mogli się chyba spodziewać wszystkiego. Po krótkim czasie dotarł do miejsca, z którego otrzymał impuls od północnej. Wylądował koło smoczycy, chyba pojawił się tu jako ostatni. No ale nic dziwnego, on był tu niejako na zastępstwo, a wszyscy inni zaproszeni zostali przez Chłód. Ciekawe, dlaczego tata się tu nie pojawił. No bo to chyba w końcu on powinien być tu w jego miejscu.
Rozejrzał się wokół, co najmniej połowy smoków nie znał. To jednak nie będzie raczej problemem, pewnie inni są również w podobnej sytuacji. Podejrzewał, że przywódca Życia zaraz zabierze głos, więc cierpliwie czekał na rozwój wypadków.
: 02 paź 2016, 11:11
autor: Jeździec Apokalipsy
//co prawda mam nieobecność, ale będę odpisywać na bieżąco. :)
Jeździec zjawiła się w szklistym zagajniku tylko i wyłącznie z jednego powodu. Zobowiązała się do czegoś, pragnęła pomóc swojemu macierzystemu stadu, aby stało się one wolne.. Wojowniczka jednak nie wyglądała za dobrze.
Chuda sylwetka z widocznymi żebrami, blade i podkrążone oczy wyrażające zmęczenie, nawet jej chód nie był tak dostojny jak kiedyś.
Najwidoczniej coś się stało.
Smoczyca nawet nie patrzyła na smoki, które tutaj były. Usiadła gdzieś z boku, przechylając łeb w prawą stronę i zastanawiając się czy powinna się tutaj pojawiać. Zmarszczyła pysk, nawet nie słuchając rozmów swoich pobratymców. Wyglądała na chorą, ale nie bez powodu. Tak czy siak drzewna czekała na ogarnięcie tego bałaganu.
: 15 lis 2016, 20:51
autor: Cichy Potok
No kto by pomyślał, że się tak spóźni. Ale co się dziwić? Cichy miał swoje księżyce i niekoniecznie mógł od razu przybyć, zwłaszcza że był nieco powolny, bo oszczędzał siły. Leciał więc bardzo wolno. Mimo to jak zauważył z góry, jeszcze się zbierali. Najwięcej jednak tutaj było Wodnych. Tylko jedna przedstawicielka Cienia. Czyż to nie świadczyło o wszystkim? Cichy westchnął i pokręcił rozczarowany łbem. Cóż, jeden stary wyga im się przyda. Miedzianołuski wylądował i uśmiechnął się do przybyłych. –Wybaczcie spóźnienie. Cóż, ale chyba nie tylko ja się ociągam? – posłał Chłodnemu wymowne spojrzenie. Co jak co, ale elfy do punktualnych niestety nie należały, skoro jeszcze nie są w centrum terenów Życia.
: 26 gru 2016, 1:02
autor: Zawierzony Kolec
//event "Świąteczne Dzwoneczki", temat zajęty dla renifera: Tancerz – prowadząca: Żuraw
Placeholder
: 26 gru 2016, 16:56
autor: Cichy Potok
Cichy uśmiechnął się ciepło do rozbrykanego renifera. Cieszył się, że wybrał właśnie jego. W końcu on był jego kompletnym przeciwieństwem, mimo to wydawał się idealnym towarzyszem. Dzięki jego energii i Cichy jakby czuł się o wiele młodszy, niż był. Szedł spokojnie, no...w miarę, bo szedł w końcu żwawym tempem, jak i Tancerz, by renifer go nie zgubił i nie musiał specjalnie przez niego czekać. W końcu dotarli do miejsca przeznaczenia i Cichy rozejrzał się uważnie po okolicy starej brzozy. Przyglądał się uważnie każdemu oszronionemu skrawkowi ziemi, co jakiś czas spoglądając na renifera. – Jak wyglądają te dzwoneczki? – zagadnął go. W końcu jeśli będzie wiedział, czego konkretnie szuka, to będzie to spore ułatwienie.
: 27 gru 2016, 10:54
autor: Zawierzony Kolec
Tancerz przybył pierwszy pod Starą Brzozę i czekał przy niej na Cichego. Nie zostawił go daleko w tyle, więc nie musiał wcale długo czekać na starego smoka. Gdy tylko samiec przyszedł bliżej do renifera, Tancerz zatoczył wokół nieco koło tanecznym krokiem, śmiejąc się chrapliwym głosem i rozsypując dookoła złoty pyłek.
– Są złociste, jak pył spod moich kopytek, a także małe i okrągłe jak smocze oko – renifer w końcu zatrzymał się i z wyraźnymi iskierkami rozbawienia w oczach spojrzał na Cichego. – Ale nie dam ci ich prosto do łapy. Sam musisz je znaleźć – szukaj uważnie. Szukaj między palcami łap do nieba wyciągniętych, gdzie dom opuszczony śnieżyca wzięła w swe władanie.
Renifer usiadł na swój śmieszny reniferowy sposób i z uśmiechem przyglądał się samcowi. Czy smok zgadnie, gdzie kryje się dzwoneczek?
: 27 gru 2016, 11:50
autor: Cichy Potok
Cichy zaśmiał się wesoło widząc tak brykającego renifera. Oj, było to doprawdy miłe popatrzyć na kogoś tak beztroskiego. Na wytłumaczenie pokiwał energicznie głową. – Dziękuję, cóż, a więc zobaczmy, czy znajdę tutaj jakieś gniazdo – smok powiedziawszy to, odszedł kawałek i rozwinął skrzydła, po chwili wznosząc w powietrze swoje ciało. Z wiekiem dużo już nasłuchał się zagadek, wiedział jedno, tutaj było tylko jedno drzewo. A jego gałęzie wniesione ku górze może faktycznie przypominały palce łap. Dom...dom na gałęziach budowały ptaki. A więc gniazda. I tak wydedukował, że właśnie czegoś takiego musi poszukać. Smok więc wzniósł się w powietrze i począł okrążać starą brzozę, uważnie przyglądając się jej gałęziom, poszukując jakiejś większej kupki śniegu, albo czegoś, co przypominałoby kształtem gniazdo. Nie był też tego taki pewien, ale wydawało mu się, że o to chodziło Tancerzowi.
: 28 gru 2016, 11:25
autor: Zawierzony Kolec
Tancerz uśmiechnął się promiennie i zaczął skakać w pełnym gracji rytmicznym kroku.
– Dobrze trafiłeś, że o gniazdo tu chodzi. Gratulacje!
Dedukcja Cichego była bezbłędna i już po chwili smok zobaczył w śniegu, który zaległ w gnieździe po ostatniej śnieżycy, połysk złota. Malutki, pięknie zdobiony dzwoneczek, leżał i czekał, aż ktoś na niego trafi.
– A teraz znieś go do mnie i zaśpiewaj mi coś pięknie, stary smoku. Coś, do czego mógłbym zatańczyć! – Tancerz wydawał się podekscytowany faktem, że udało im się znaleźć magiczny dzwoneczek tak szybko. Widocznie trafił na nie byle kogo!
: 28 gru 2016, 12:48
autor: Cichy Potok
Cichy uśmiechnął się pod nosem. Oj, życie przetrenowało go w zagadkach i dobrze wydedukował ze słów renifera o co mogło chodzić. Jednak zbliżenie się do gniazda, bez łamania gałęzi i skrzydeł było trudne. Cichy dlatego posłużył się maddarą, aby podnieść złoty dzwoneczek. Zamykając go w szczelnej ochronce ze swojej maddary. Przetransportował dzwoneczek do swojej łapy i zamknął delikatnie ją na dzwoneczku w tym samym momencie, co rozwiał swoją maddarę. Zawrócił zaraz i wylądował dość gładko niedaleko Tancerza z uśmiechem na pysku. Położył przed nim piękny, złoty dzwonek i chwilę zastanowił się nad starymi pieśniami, które kiedyś słyszał od matki. Nie, były one zbyt mało skoczne, by Tancerz mógł do nich potańczyć. Dlatego Cichy szybko wybrał coś z tych nowszych pieśni i zanucił głębokim, o dziwo bardzo przyjemnym dla ucha głosem.
– Hej bystra wodo, bystra wodo,
Pytało smoczątko o kamyczka.
Hej lesie ciemny, lesie zielony,
Gdzie te skarby ukryte masz?
Hej mój ogniku, miły ogniku,
Nie daj się zgasić nikomu.
Bo gdy ciemność dogoni nas,
Oświetlisz cały las!
Hej powiadali, hej powiadali,
Że Cień przyjdzie nas powali,
Hej toć to żarty, same żarty
Bo Wolne Stada kochamy – zakończył z lekkim uśmiechem.