Strona 12 z 39
: 20 cze 2015, 22:49
autor: Chór Światła
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zmęczony już na brzegu przez krótką chwilę żałował że posiada futro. Z łusek woda z łatwością schodziła, czego nie można powiedzieć o sierści. Nixlun był cały wręcz nasiąknięty wodą, stwierdził że jest to chyba jedyny minus pływania. Po mimo zmęczenia, energicznie otrzepał się z wody, przez co cała jego sierści nastroszyła się, co nadało mu wygląd białego kłębka na nogach. Na szczęście jego brat już spał, więc nikt nie mógł zobaczyć Nixluna w tym stanie. Pośpiesznie ułożył swoje futro do normalnego stanu.
Po upewnieniu się że jego brat na prawdę śpi chodzący kłębek też poczuł nieprzemożoną senności. Położył się obok, pragnąc zasnąć. Jedak po chwili zrobiło mu się trochę zimno, był to za pewne efekt ciągle mokrego futra. Drżąc na całym ciele spojrzał niepewnie na brata. Chciał się do niego przytulić, ale nie wiedział czy powinien i wolno mu to zrobić. Nie przejmował się ojcem, tak samo jak on, w mniemaniu pisklaka, nie przejmował się nim. W całym swoim życiu wtulał się jedynie w matkę, i nie zastanawiał się czy tak nie powinno zostać. Chociaż, Shiro potrafił przytulić każdego, więc czy jego młodszy braciszek też nie powinien mieć z tym problemu? Gdy chłód zaczął robić się nieznośny po cichutku podreptał do brata, i położył się obok niego tak, by stykać się z nim plecami. Zrobiło mu się trochę cieplej, ale i tak było to za mało. A jako że ten chyba się nie obudził, malec nie widział dalszych przeszkód. Obrócił się, kładąc pyszczek na barkach brata, przysuwając swoje ciało bliżej. Czuł ciepło swojego większego brata, co odgoniło chłód i strach raz na dobre malca. Ten dość szybko zasną, szczęśliwi że jego dawne obawy zniknęły. Obawy, że przez ten głupi konflikt on i jego brat będą będą sobie wrodzy. Czas jednak pokaże, gdyż los lubi płatać bardzo nieprzyjemnie figle.
: 09 lip 2015, 11:41
autor: Subtelny Gniew
Błękitna Rzeczka. Czyli niewielki strumień nazwany tak od pięknego, jasnego koloru, który błyszczał w świetle słońca albo od odbicia skał dumnie nad nią stojących. Na brzegu falowała soczyście zielona trawa. Między drzewami przy wielkich kamieniach kryły się krzewy malin, truskawek i zarośla pełne jagód. Jesień nie mogła powstrzymać się od deseru. Spacerowała lasem obżerając się wręcz owocami, a gdy znalazła się na brzegu rzeczki pysk miała fioletowo-czerwony, a brzuch pełny. Wyżłopała trochę czystej chłodnej wody i ułożyła swoje ociężałe ciało wśród traw i kwiatów. Wpatrzyła się w szumiącą wodę, przepływającą po śliskich kamieniach i chlupoczącą na małych wodospadach. Wsłuchiwała się w muzykę liści i śpiew ptaków. Pozwoliła sobie na chwilę odpoczynku, ale nie zamknęła oczu. Pragnęła stąd nigdy nie odchodzić.
: 19 lip 2015, 23:21
autor: Uśmiech Szydercy.
Kheldar wracał z areny. Leciał w stronę terenów Cienia dość okrężną drogą, bo nadal buzowała w nim energia, a krew wrzała, sprawiając, że lot był szybki i gwałtowny. Gdy ujrzał znajomą postać w dole, wyszczerzył drapieżnie kły i bez wahania zapikował.
Nie próbował ukryć swej obecności. Osobniki przekonane o swej sile nie musiały się kryć. To one były na szczycie łańcucha pokarmowego. Usłyszała łopot skrzydeł, a potem dość głośny huk, gdy zwaliste ciało kolczastego samca zaryło szponami w ziemię. Szyderca warknął cicho i złożył skrzydła, sapiąc, jak stary astmatyk i gruźlik. Z nozdrzy uleciał czarny dym, który tak upierdliwie drapie go całe życie w gardło. Niemalże cały jego pysk, pierś i przednie łapy pokryte były krwią, co dawało nieco psychodeliczne wrażenie w połączeniu z szerokim, upstrzonym kłami uśmiechem. Musiał się dobrze bawić tam, skąd wracał.
– Witam Przywódczynię Życia – odezwał się, stając tuż obok smoczycy. Wbił w nią uważne, zaciekawione spojrzenie szkarłatnego ślepia, a z gardzieli wydostał się cichy, wibrujący pomruk. Cieniści często porozumiewali się dźwiękami paralingwistycznymi, niekoniecznie używając słów.
: 19 lip 2015, 23:44
autor: Subtelny Gniew
Jesień zdążyła się zdrzemnąć chyba kilka razy. W międzyczasie miała nawet plan podniesienia się i opuszczenia tego miejsca. Ale skwar wydawał się wyjątkowo miły, zapach ją odurzał i lubiła muzykę wody. Leżała więc długo i nie przejmowała się, że ma swoje obowiązki, że czekają na nią córki i że w zasadzie przy jej profesji i pełnionej funkcji lenistwo powinno być karane ścięciem głowy.
Tak długo zwlekała, że kiedy usłyszała łopot skrzydeł na niebie, a potem świst pikującego smoka było już za późno, żeby wycofać się w cień i uniknąć jakiś niechcianych, nudnych rozmów. Dopiero, kiedy poczuła znajomy zapach, pomyślała, że chyba nie będzie tak źle. Kącik ust podniósł się nieznacznie do góry, ukazując parę białych ząbków. Co to się stanie? Nie otwierała jednak oczu, udając, że śpi. Dopiero, kiedy Uśmiech zaczął się w nią wpatrywać, jak gdyby nigdy nic podniosła jedną powiekę, zaakceptowała jego obecność i podniosła drugą powiekę, na chwilę odwzajemniając kontakt wzrokowy w milczeniu. W jej spojrzeniu było trochę ciekawości, trochę łagodności i ciut drapieżności, którą odkryła ostatnio Aluzja. Nie musiała być chyba poważna, w ten słoneczny dzień, nie na spotkaniu biznesowym, i co najważniejsze pełniąc tę samą funkcję. Dopiero po chwili postanowiła się podnieść, rozciągnąć szyję i przysiąść na zadzie.
– Witaj przywódco Cienia – odpowiedziała, nie kwapiąc się wyjaśnić, że wcale przywódczynią Życia nie jest, tylko chwilowo go zastępuje. Tak czy siak, w obecnej chwili było to samo. I to ona podejmowała decyzję o Życiu, a jeśli Druid nie wróci, będzie je podejmowała jeszcze przez dłuższy czas. – Wracasz z areny?
: 05 wrz 2015, 14:13
autor: Oddech Pustyni
Ostatnio nie miała już tylu nauk. Oczywiście nadal pojawiało się jakieś młode, chętne przyswoić nowe umiejętności, ale nie było to nic złego. Ważne jedynie, żeby zachować odrobinę równowagi. Zmęczona smoczyca szukała właśnie jakiegoś miejsca w którym mogłaby się zdrzemnąć, ale kiedy zorientowała się, że dosyć daleko jej do stada Ognia, przystanęła. Było tu mało wysokich więc było to dobre miejsce żeby nie skryć się zbytnio w zaroślach i zostać pomylonym ze zwierzęciem łownym, jak to było ostatnio. Kiedy wygodnie ułożyła się wśród pachnących roślin, blisko jakiegoś niewielkiego krzewu, ze zdziwieniem zauważyła, że wszelkie zmęczenie ustąpiło. Miała ochotę rozmyślać.
: 05 wrz 2015, 16:40
autor: Oczywistooki
Oczywiście Oczywisty przypadkiem znalazł się akurat w pobliżu Piaskowej i czując jej zapach, skierował się w jej stronę.
– Cześć! – Powiedział, będąc już blisko niej, mile się uśmiechając. Bardzo lubił rozmowy z Piaskową, rozluźniały go, i to bardzo. Lecz jego dzisiejszy cel spotkania z Ognistą był inny... może dziś się uda?
: 05 wrz 2015, 17:47
autor: Oddech Pustyni
Spojrzała na niego i kiwnęła mu łbem na powitanie. Pamiętała nadal ich ostatni brak pożegnania, ale nie widziała już potrzeby, żeby mu to wypominać. Pomyślała jednak, że warto mu podziękować skoro możliwe, że tego nie usłyszał. Wstała powoli i usiadła odrobię dalej, jak to zwykła robić.
–Dziękuję za naukę pływania– powiedziała, delikatnie chyląc się przed nim i znowu unosząc łeb. Skoro witał ją tak żywo oznaczało, że raczej był w dobrym humorze, więc Pustynia wykluczała możliwość, że odleciał wtedy z jej winy.
: 05 wrz 2015, 18:16
autor: Oczywistooki
– Ależ nie ma za co. – Odparł mile, nie zwracając uwagi na to, że Piaskowa się odsunęła. Uśmiechał się dziś jakoś bardzo szczególnie i szczerze. Jego ogon nie mógł uleżeć w miejscu, tak się cieszył, że nie można było tego opisać.
– Cieszę się bardzo, że cię znów widzę. – Powiedział po chwili milczenia, nie wiedząc, o czym teraz by pogadać. W sumie to wiedział, o co się chciał Piaskową zapytać, lecz trochę się tego wstydził i bał się tego, jak by na tą prośbę zareagowała.
: 05 wrz 2015, 18:34
autor: Oddech Pustyni
Piaskowa spojrzała mu w ślepia. Nie lubiła kiedy rozmowa nie kręciła się wokół żadnego konkretnego tematu. Słowa trzeba było szanować. Nie odpowiedziała mu "ja też", ale nie dlatego, że się nie cieszyła, a po prostu nie rozumiała zwyczaju w przytakiwaniu pod poprzednią wypowiedzią.
Zagarnęła ogon bliżej przednich łap i czujniej zaczęła przyglądać się Oczywistemu.
–Przyleciałeś o czymś poros-porozmawiać?– zapytała w końcu. Jeżeli jeszcze nie zagadnął jej na jakiś luzny temat, możliwe, że przygotowywał się do zaczęcia jakiejś konkretnej rozmowy. A może się myliła? Jeżeli tak, mogło wyjść na to, że potrzebowała konkretnego tematu żeby się z nim spotkać. Czy taki stan rzeczy był w stanie go obrazić?
–Dobry miałeś... dzień?– zapytała, trochę bez przekonania bo nie zwykła pytać o takie rzeczy.
: 05 wrz 2015, 19:37
autor: Oczywistooki
– Przecież dzień się dopiero co zaczął! – Rzekł, spoglądając na wchodzące słońce, które sprawiało świetny klimat, łącząc się razem z porannym, świeżym powietrzem. Również owinął swój ogon wokół łap i wpatrywał się jak zwykle w jej czarne ślepia.
– Słuchaj, ja mam tako jedno pytanie... – Zaczął niepewnie, ale w końcu zrozumiał, że raz się żyje i najwyżej Piaskowa się nie zgodzi, albo go znienawidzi. – Czy myślałaś może kiedyś o... Posiadaniu potomstwa? – Wydusił z siebie, starając się brzmieć jak najbardziej normalnie.
: 05 wrz 2015, 20:34
autor: Oddech Pustyni
Wyraznie zwiększyło się jej skupienie, kiedy Oczko wspomniał o jakimś pytaniu. Kiedy w końcu padło, Oddech myślała dłuższą chwilę nad odpowiedzią. Nie była szczególnie domyślna, więc pytanie smoka potraktowała jedynie jako akt ciekawości. Było całkiem interesujące, więc Wojowniczka nie miała przeszkód, żeby spróbować wyjawić niebieskiemu swoje poglądy.
–Potomstwo?– powtórzyła, żeby wspomóc swój tok myślowy –Nigdy nie myślałam nad possh-posiadaniem własnych piskląt, ale zawsze chciałam się nimi zajmować– ostatnio przybłąkał się do niej pewien rogacz, ale jeszcze nie była pewna czy będzie się nim na stałe opiekować.
–A ty?
: 05 wrz 2015, 21:02
autor: Oczywistooki
Oczekiwał w napięciu odpowiedzi Piaskowej, lecz nie okazywał tego na zewnątrz.
– Ja od pewnego czasu bardzo chcę mieć jakiegoś małego i pociesznego maleńca... – Odpowiedział, oczywiście z uśmiechem i przekrzywił delikatnie łeb, jakby chciał czegoś teraz od Piaskowej.
– I tak się zastanawiałem, czy ty chciałabyś... – Nagle przerwał. Ty głupku, dopiero rozpocząłeś rozmowę i już o tym myślisz! Jakiż to był fałszywy i nieprzemyślany ruch... A może adeptka Ognia wbrew pozorom się zgodzi? To by było chyba nierealne.
: 05 wrz 2015, 21:23
autor: Oddech Pustyni
–Chciałabym– odpowiedziała bez namysłu, a potem wyobraziła sobie jakieś maleńkie niepotrafiące jeszcze chodzić pisklę. Ze Złuszczoną spędziła dużo czasu i dużo dałaby, żeby powtórzyć ten okres. Uczenie jej po kolei mówienia, chodzenia, chociaż to dziwne, mogła w tym czasie przypomnieć sobie nieco swojego ojca i cieszyć się, że jej wspomnienia nie zacierały się z czasem. Nie miała na myśli, że chce mieć to pisklę z Oczkiem, bo w końcu nie powiedział tego wprost, a ona nie mogła znać jego planów. Spojrzała na swoje łapy, a potem znowu na niebieskiego. Czy mógł nawiązywać do tematu który kiedyś poruszali? –A co?
: 05 wrz 2015, 21:57
autor: Oczywistooki
Dobra. Jak walić to prosto z mostu.
– Chciałbym mieć z Tobą potomstwo. – Powiedział śmiertelnie poważnie, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji tych słów. W sumie co ma do stracenia? Najwyżej Piaskowa się obrazi i nigdy go nie będzie chciała widzieć, phi, da się przeżyć... jakoś... Albo może i nie. Jak dużo Ognista znaczyła dla adepta z Życia? Na pewno wiele więcej niż przeciętna smoczyca, ale wciąż nie wiadomo dlaczego. Kto polubiłby taką samicę nie okazujących emocji, posiadającą szczerze brzydką, piaszczystą łuskę, rozdwojone końcówki, czarne jak węgiel ślepia oraz ten dziwny wygląd pyska? Oczywisty sądził, że to wszystko nie było brzydkie, a nawet przeciwnie; sprawiało to, że Oddech Pustyni była niczym najjaśniejsza i najpiękniejsza gwiazda na nocnym niebie.
: 05 wrz 2015, 22:26
autor: Oddech Pustyni
Kiedy usłyszała jego wypowiedz kłapnęła szczękami, jakby próbowała złapać jakiegoś owada. Pomagało jej to w myśleniu, głównie w momentach które sprawiały jej największy problem. Przycisnęła skrzydła mocno do boków i przygotowała zadnie łapy do odskoku. Możliwe, że Oczywisty mógł dostrzec ten ruch, ale starała się żeby był jak najmniej widoczny.
–Ale... to znaczy jak?– zapytała niepewnie i odruchowo znowu się rozluzniła. Może to dziwne, ale tak samo jak nie miała pojęcia czym jest miłość tak i prokreacja była jej zupełnie odległym tematem. Nie wiedziała ja czym polega ani jak wygląda, chociaż zdawała sobie sprawę, że pisklęta powstają właśnie dzięki niej.
: 05 wrz 2015, 22:39
autor: Oczywistooki
Sam się wystraszył, kiedy kłapła szczękami i widząc jej pozycję myślał, że zaraz na niego skoczy, ale na szczęście się mylił.
– Ja wiem jak, ale niestety będę się musiał do Ciebie zbliżyć. – Powiedział nadal trzymając śmiertelnie poważny ton głosu. Końcówka jego ogona delikatnie drgała, a oddech stał się głębszy. Postanowił, że na razie zbliży się do niej tylko na pół kroku, aby ta wiedziała, że nie rzuciłby się prosto na nią od razu po jej odpowiedzi. Chociaż kto to wie?
: 05 wrz 2015, 22:50
autor: Oddech Pustyni
Zbliżenie? Jeżeli na tym polegało "robienie piskląt", a z pewnością nie wliczał się do tego jedynie delikatny dotyk, Pustyni nie bardzo się to podobało, o ile w ogóle tolerowała jakikolwiek dotyk. Teraz cofnęła się, ale znacznie gwałtowniej i stanęła na wszystkie cztery łapy i cofnęła łeb. Nawet skrzydła delikatnie poluzniła, żeby optycznie poszerzyć swój rozmiar. Instynkt pustynnej był mocno osłabiony, więc nie możne przypisać tego ruchu właśnie jemu, ale całkiem możliwe, że delikatnie zamajaczył w jej umyśle i skłonił ją do jakiegoś odruchu.
–Pamiętasz nasze poprzednie sp-spotkanie– powiedziała spokojnym, ale jakby bardziej stanowczym tonem –A potem jeszcze poprzednie? Czy nie pamiętasz co móf-mówiliśmy na temat zbliżeń?– pamiętała to uczucie kiedy Kaszmir przez przypadek skoczył na nią albo kiedy Oczko... o zgrozo, przekroczył barierę z bardziej poufałym zamiarem. Wierzyła, że nic takiego nie mogło się powtórzyć, szczególnie kiedy niebieski znał już jej stanowisko.
: 05 wrz 2015, 23:00
autor: Oczywistooki
Nie, to nie mogło się już tak przedłużać. Oczywisty nie mógł już dłużej czekać i pozwolić Piaskowej uciec. Jeśli od wszystkiego tak będzie uciekać, nie zazna wtedy sensu życia i na zawsze będzie uwięziona w swoim pustym ciele, które nie zaznało kompletnie niczego.
Oczko postanowił skrócić jej cierpienia.
– Nie masz się czego bać, słoneczko. – Powiedział do niej z nader miłym głosem i nie czekając dłużej po prostu na nią skoczył, co było bardzo niepodobne do niego. W szczegóły wdrażać się nie będę, ale mogę rzec, że niebieskołuski adept na prawdę chciał dobrze dla Piaskowej. Miał nadzieję, że ta go doceni, a nie zadrapie i zagryzie na śmierć.
: 05 wrz 2015, 23:26
autor: Oddech Pustyni
Ponownie użył tego dziwnego wyrażenia. A potem skoczył. W jej kierunku, jak gdyby nigdy nic, jak gdyby nie pamiętał o niczym co do tej pory omówili. Piaskowa nie potrafiła czuć żalu ani gniewu, ale nadal jednak... była istotą żyjącą, więc musiała dopuszczać do siebie jakąś odrobinę emocji. Teraz skumulowała się ona jak zwykle w klatce piersiowej. Jak gdyby ktoś uderzył ją ogromną pięścią i spowodował krwotok wewnętrzny. Syknęła dziwnie kiedy Oczko się do niej zbliżył. Nikt jednak nie powiedział, że był w stanie przewrócić ją od tak. Nie był silny, a już na pewno nie tak jak ona, więc nie dała wyprowadzić się z równowagi. Jej domeną była stabilność, zawsze. Wryła się pazurami zadnich łap mocno w ziemię, a przednimi "przyjęła" Oczko na klatkę piersiową. Żeby zamortyzować jego wyskok, stanęła dęba, a ogonem wsparła się o grunt. Znów skupiła się na przednich i objęła samca za barki w charakterystycznym uścisku. Nie zrobiła tego jednak po to, żeby pomóc mu w czymkolwiek co próbował, ponieważ zaraz potem puściła go i trzepnęła mocno skrzydłami z próbą wzbicia się w powietrze.
: 05 wrz 2015, 23:39
autor: Oczywistooki
Wszystkie dźwięki i otoczenie zmieniło się dla Oczka diametralnie. Nie wiadomo, czy pił/palił jagody, czy coś przed chwilą, ale zachowywał się tak, jak nigdy dotąd. Odebrał odebranie go na klatę jako akt dobroci, a tym bardziej objęcie go. Sam pochwycił mocno swymi łapami Piaskową, kiedy ta akurat swymi mocno umięśnionymi skrzydłami mocno machnęła i wzleciała trochę w górę. O dziwo, uniosła razem ze sobą Oczywistego, który dalej obejmował ją swymi lekkimi łapkami... Oj, szykuje się twarde lądowanie.
: 05 wrz 2015, 23:58
autor: Oddech Pustyni
Zaczęła machać skrzydłami jeszcze intensywniej, chaotycznie wręcz, jakby od tego zależało jej życie. A może właśnie tak było? Nie wiedziała dlaczego Oczywisty zachowuje się w ten sposób, dlaczego działa wbrew jej woli, świadomie próbuje złamać zasadę którą mu wytłumaczyła. Chciała coś powiedzieć, ale nie potrafiła skleić słów w momencie kiedy działała. Nie mogła opaść na ziemię, nie teraz, kiedy nie miała pojęcia co się wydarzy.
–Puść– powiedziała, ponieważ nie potrafiła krzyczeć i mogła mieć jedynie nadzieję, że Adept to usłyszał. Ale czy zareagowałby gdyby rzeczywiście tak się stało? Dlaczego wpadł w taki amok właśnie teraz, przecież zachowywała się tak samo.
Wciąż nie przestawała machać skrzydłami i chociaż Oczko mocno jej ciążył, nie zamierzała się poddać.
Dlaczego, dlaczego, dlaczego, coś krzyczało w jej umyśle, a ono mocno zacisnęła szczęki. Jeszcze trochę, a potraktuje go jak przeciwnika, stwora który pragnie ją rozpruć. Jeżeli jednak niebieskiemu udałoby się zrobić to co planował, przytrafiłoby się jej coś gorszego.