Strona 12 z 31

: 31 lip 2016, 13:28
autor: Słodki Kolec

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Zaśmiałem się cicho na jej stwierdzenia o spadaniu.
Nie – posłałem rozbrajający uśmiech i dalej próbowałem się wspinać. Ale ta franca zrobiła mi przeszkodę ze swojego skrzydła i nagle znikąd pojawiła się jakaś śliska błona, po której ja zjechałem jak na zjeżdżalni.
Stanąłem przed samica z wielkim uśmiechem, który był jednocześnie miły i lekko groźny. Chciałem być miły i nie używać pazurów ale mnie lekko zmusiłaś do tego. Znów wdrapałem się na jej łapę i dzięki genom smoka drzewnego wyciągnąłem zakrzywione pazury i zacząłem się wspinać przebijając nimi błonę.
W ten sposób powoli pokonywałem odległość miedzy ziemią a jej grzbietem. Niczym alpinista pokonywałem ścianę z naturalnymi rakami w mojej łapie. Po długim wysiłku udało mi się wdrapać na jej grzbiet.
Stanąłem na min i podskoczyłem radośnie. Następnie rozwaliłem się na jej grzbiecie. Leżałem plackiem bo ten wysiłek był wieki, bardzo wielki

: 01 sie 2016, 20:07
autor: Szemrzące Leszczyny
Westchnęła bezgłośnie z powodu uporu małego. Mogłaby bez trudu go zrzucić. Ale... po co? To był tylko mały pisklak. A gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl, że warto zdobywać sojuszników z innych stad. Ten mały kiedyś podrośnie i na pewno nie będzie tak przesycony nienawiścią do Wody, jakby był, gdyby tego stada zwyczajnie nie znał.
Obserwowała poczynania młodego, ale gdy dotarł na sam szczyt uznała, że tego już za wiele. Na swym grzbiecie to mogłaby nosić swoje własne pisklęta! Dlatego z lekko zadziornym uśmiechem... przeturlała się na plecy! Powoli, by nie zgnieść Ksihenku. Nie wytrzymała i parsknęła śmiechem złośliwie.
I co teraz? – Mruknęła, lekko podrygując ogonem. Ognik się mylił jeśli myślał, że tak łatwo przyjdzie mu zdobyć i utrzymać szczyt, który należał nie do nieruchomej góry lecz całkiem żywej smoczycy!

: 02 sie 2016, 11:30
autor: Słodki Kolec
Długo nie dane było mi leżeć na tym małym szczycie. Gdyż nagle się poruszył i zmusił mnie do ewakuacji na zol, tak aby nie zostać zgniecionym.
Gdy samica już leżała na grzbiecie i parsknęła śmiechem ja jedynie fuknąłem zdenerwowany. Znów podszedłem do niej z już mnie miłym wyrazem pyska i zacząłem się się wspinać ale na jej brzuch. Może tu da mi chwilę odpoczął po tym wielkiej wspinaczce.
Po chwili jednak udało mi się dotrzeć do jej brzucha na którym się położyłem
Cio powiesz na to. – pokazałem jej język i wtuliłem się w miękkie futerko na brzuchu.
Słońce zaczęło padać na nas i miło grzać. Przez co straciłem całą chęć do kolejnych wspinaczek. Ułożyłem się wygodnie i patrzyłem na samicę słodkim wzrokiem – Mięciutko~ – posłałem uśmiech.
Jestem ciekaw co taka samica myśli, majać nie swoje pisklę lezące jej na brzuchu

: 02 sie 2016, 12:58
autor: Mistrz Gry.
~ Pssst! ~ Głośny szept dotarł do uszu Kishenku. Młody smok nie rozpoznał tego głosu, a Leszczynowa Łuska... W ogóle go nie słyszała. ~ Pisklaku!
Wokół Błękitnej Skały nic się nie zmieniło. Jedynymi smokami w najbliższej okolicy byli Adeptka i bawiący się z nią młodzik Ognia. Tylko wiatr poruszał roślinnością. Nic podejrzanego. Poza, oczywiście, głosem znikąd.

: 02 sie 2016, 13:33
autor: Szemrzące Leszczyny
Ksihenku nadal nie rezygnował. Co było z tym pisklakiem? Czy on na wszystkich właził? Smoczycy trudno było ukryć rozbawienie, ale też i lekkie zniecierpliwienie. Czuła się trochę nieswojo w obecności tak namolnego pisklaka, który nie dość, że nie był jej, to nawet nie był z Wodno-Życiowego sojuszu!
Spojrzała na przytulone do niej pisklę z nieodgadnionym wyrazem pyska. Ogon porośnięty długą sierścią zakołysał się, podczas gdy Flaer zastanawiała się jak wybrnąć z tej sytuacji. Sytuację pogarszał dodatkowo fakt, że przez chwilę poczuła jakieś wewnętrzne ciepło, coś zapomnianego... Ale jak? Przecież była jeszcze za młoda na bycie matką!
Ostatnia myśl spowodowała, że samica nieco przesunęła się na bok. Brzuch był zbyt osobistą przestrzenią. Zaczynała czuć się jak jego matka, a to było niedorzeczne. Miała dopiero czternaście księżyców i jeszcze dużo czasu upłynie zanim będzie gotowa fizycznie i psychicznie na pisklęta.

: 02 sie 2016, 15:47
autor: Słodki Kolec
Wtulałem się w samicę, która była miła i ciepła. Ja sam matki nie posiadam, więc nie wiem czym jest ów jej miłość. Choć tak leżąc czułem jakbym matkę przytulał. Mruczałem głośno z tej błogiej, wręcz sielankowej sceny.
Nagle usłyszałem szept cichy, który mnie jedynie zirytował. Niech se to psyta czy syczy, ale jak coś mi do ucha "szeptało" to wstałem jak poparzony
Kto u jest? – rozglądam się wokoło i szukam nadawcy głosu, ale nikogo nie widzę. Wszytko wygląda normalnie, wiaterek wieje i rusza chaszczami. Dodatkowo nikogo nie ma tu prócz mnie i tej mięciutkiej samicy.
Trochę się tego przeraziłem i ruszyłem do góry. Można było zobaczy gołym okiem, że się mocno przeraziłem. Gdy byłem na wysokości połowy mostka wtuliłem się mocno w futro i na pewno prędko go nie puszczę. Delikatnie drżałem ze strachu. Mam nadzieję, że ta duża i dobra istota obroni bezbronnego pisklaka

: 02 sie 2016, 15:52
autor: Mistrz Gry.
~ Nie bój się! Nic Ci nie zrobię! ~ Zawołał szybko głos, w którym zabrzmiała autentyczna szczerość. ~ Nie mów nic swojej towarzyszce. Pomyśli, że źle się czujesz. Tylko pisklęta mogą mnie słyszeć, więc ona niczego nie wie.
Co porozumiewało się z Ksihenku? Wciąż niczego nie widział, a do jego nosa nie docierał nawet najsłabszy nowy zapach.
~ Też jestem pisklakiem, tylko trochę starszym. Zostałem przeklęty przez złego duszka. I teraz nie mam się z kim bawić, bo nikt mnie nie widzi. ~ Powiedział głos pełen rozdzierającego smutku.

: 02 sie 2016, 16:46
autor: Szemrzące Leszczyny
Podniosła wyżej łeb, spoglądając na przestraszonego czymś pisklaka. Drżał i tulił się jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe. Smoczyca przekręciła lekko łeb na bok, unosząc brew. – Czego się boisz? – Spytała, lekko kręcąc łbem. Ach te pisklaki!
Jakby dla upewnienia się zaczęła rozglądać się na boki, ale otoczenie wyglądało całkowicie zwyczajnie. Żadnej smoczej ani niesmoczej woni, żadnych niezwykłych odgłosów, żadnej sylwetki na horyzoncie... Częściowo cieszyła się z tego, bo bliskość pisklaka wciąż ją peszyła. Ale dlaczego reagował tak dziwnie?
Jeszcze raz spróbowała wypatrzeć powód lęku małego, ale bezskutecznie. Może mu się coś przewidziało? Wzruszyła lekko barkami, rozluźniając się i poprawiając skrzydła, które od niewygodnej pozycji zaczęły trochę drętwieć.

: 10 sie 2016, 12:29
autor: Słodki Kolec
Po raz kolejny usłyszałem ten głos w mojej głowie. Uspokoiłem się. Wziąłem głęboki wdech i pokiwałem główką ledwo widocznie, ze rozumiem co do mnie mówi. Ale to jest dziwne, przecież wszystkie smocze dusze idą do gwiazd, albo się odradzają. Wiec nie wiem czemu ta duszyczka ciągle się pałęta po naszym pięknym smoczym świecie. No nic
Spojrzałem na Leszczynową
Sen... Smok... Wielki... Kolce... Czarny... Uśmiech... Zło... Śmierć... Polowanie. – odpowiedziałem w swoim stylu. Pojedyncze słowa, a tyle mogą przekazać.
Z powrotem wróciłem na jej brzuch i tam usiadłem wygodnie i wyszeptałem cicho tak, aby ta wielka nie mogła mnie zrozumieć
Jak się nazywasz duszku, czym dokładnie jesteś? I jak chcesz się bawić? – odwróciłem głowę do samicy i posłałem milutki uśmiech. Niech nic nie podejrzewa. Tak będzie lepiej.

: 12 sie 2016, 12:06
autor: Mistrz Gry.
~ Jak się nazywam? ~ Powtórzył jakby zdziwiony głos. ~ Nie wiem. Nie pamiętam! Ale możesz do mnie mówić Łapa. Mam bardzo długie łapy!
Głos dolatywał do Ksihenku z różnych stron, zupełnie jakby jego właściciel biegał dookoła smoków.
~ Potrafisz szybko biegać? Może w ściganego! Albo chowanego. Nie widzisz mnie, więc po prostu będę Ci podpowiadał jak wygląda miejsce w którym jestem, a ty będziesz go szukał. Co ty na to?

: 14 sie 2016, 18:45
autor: Szemrzące Leszczyny
Spoglądała na pisklaka próbując złożyć wypowiadane przez niego słowa w jakąś spójną całość. Czyżby mówił o Równinnym? Ale skąd taki młody Ognik mógłby go znać? Czyżby pochodził spoza bariery?
To tylko zły sen. – Wymruczała pokrzepiająco, sądząc, że Ksihenku zdążył się zdrzemnąć. Powoli jednak zaczynała się zastanawiać jak wybrnąć z tej sytuacji. Pisklak chyba był sierotą, co wzbudzało w niej współczucie i nie pozwalało się odsunąć.
Przymknęła do połowy ślepia, chcąc się rozluźnić, kompletnie nieświadoma obecności nadnaturalnej istoty.

: 20 sie 2016, 21:57
autor: Słodki Kolec
Słuchałem tego niewidzialnego przyjaciela z lekkim uśmiechem na pyszczku. Zabawa. Brzmi cudownie.
Z miłą chęcią się z tobą pobawię – wyszeptałem do duszka i przeniosłem swój wzrok na pysk smoczycy, na której siedział. Podszedłem wyżej i spojrzałem jej prosto w oczy.
Chcesz się pobawić Siostrzyczko? – zrobiłem wielkie słodkie oczka i czekałem na jej reakcje. Mam wielką nadzieję, że jej się spodoba pomysł. po chwili milczenia dodałem słodkim głosem –Plose – dodatkowo przy tum jeszcze bardziej się w nią gapiłem

: 22 sie 2016, 23:28
autor: Mistrz Gry.
Przez chwilę głos milczał. Może zastanawiał się gdzie powinien się schować? Znajdowali się na polance pod Błękitną Skałą. Potrzebował w końcu miejsca pełnego dobrych wskazówek.
~ Gotów! ~ Zawołał nieco stłumiony głos. Kshienku wyczuł, że jego właściciel jest dalej niż wcześniej, chociaż nie mógł sprecyzować gdzie. ~ Oto pierwsza wskazówka – jest tu cień.
Gdzie pisklę mógł szukać niewidocznego towarzysza? Nieopodal była Błękitna Skała, ale chwilowo cała w słońcu. Kilka drzew owocowych. Po przeciwnej stronie spore kępy krzewów. I jeden większy głaz. Tyle możliwości!

: 23 sie 2016, 12:53
autor: Szemrzące Leszczyny
Uniosła brew, spoglądając na pisklaka, który nagle wpadł na kolejny genialny pomysł. – Nie jestem twoją siostrzyczką, mały. – Mruknęła. Po chwili pokręciła bezradnie łbem, podczas gdy Ksih wbijał w nią bardzo proszące i tak samo bardzo niewygodne spojrzenie. Zaczęła dramatycznie szukać jakiegoś sposobu pozbycia się tego małego rzepa, ale po chwili ogon jej opadł. Nie była w stanie znieść tego spojrzenia!
Niech będzie, byle nie za długo... – Wymamrotała, a w jej głosie było tyle samo entuzjazmu co u smoka, który właśnie wrócił z męczącego patrolu granicy z Cieniem i dowiedział się, że musi od razu zrobić kolejny, tym razem z Ogniem.
Wstała, przy okazji delikatnie zsuwając z siebie Ognika. Tyle dobrego, że odzyskała trochę przestrzeni osobistej! Beznamiętnie zerknęła w dół na młodego, przygotowując się na usłyszenie pomysłu zabawy, która na pewno będzie strasznie irytująca i zanudzi ją na śmierć! Po tak młodym pisklaku nie spodziewała się nic innego.
A w co chcesz się bawić? – Mruknęła, siląc się na trochę weselszy ton.

: 23 sie 2016, 16:16
autor: Słodki Kolec
Zapiszczałem radośnie i podskoczyłem w miejscu jak zgodziła ta duża istota na zabawę
W chowanego duża siostrzyczko – posłałem jej wielki uśmiech i zastanawiałem się gdzie schowała się ta duszyczka pisklaka.
Rozglądam się w około. Cień, cień. Widzę drzewko owocowe, ale tam jest mało cienia. Kamień też odpada, bo tam jest go jeszcze mniej. Więc zostaje kępa chaszczy.
Niech duża siostrzyczka zamknie oczka i nie patrzy a ja się skitram. Niech da mi z sześćdziesiąt uderzeń serca – poczekałem aż zamknie oczka ruszyłem cicho ku kępie traw. Oczywiście szedłem tak aby nie połamać traw i nie zostawić tropu.
Gdy byłem już przy krzakach powoli w nie wszedłem tak aby nimi nie poruszyć. wkroczyłem w nie. W środku widziałem dość gęsta część i tam ruszyłem. Powoli, powoli. Niczym nie ruszam. Przemykam i zastygam gdy liście całkowicie mnie zakrywaja

: 26 sie 2016, 22:45
autor: Mistrz Gry.
A więc zabawa! Ksihenku ochoczo podjął wyzwanie i wciągnął w to niezbyt zainteresowaną Adeptkę Wody. Ognisty oznajmił co ma zamiar zrobić i ruszył prosto w stronę krzewów. Choć mógł wybrać wiele innych miejsc, pewny siebie zanurzył się pomiędzy liście. I tym razem intuicja go nie zawiodła.
~ Znalazłeś mnie! ~ Zawołał głos. Ale z każdym słowem brzmiał mniej radośnie, a bardziej złośliwie. I groźnie. ~ Gratuluję... Naiwny pisklaku!
Schowany w krzakach Ksihenku nagle spostrzegł, że nie jest w nich sam. Leżał tam śpiący do tej pory jak zabity kotołak. Być może miał za sobą dłuższą wędrówkę pomiędzy jednym lasem a drugim i hałasujące smoki do tej pory go nie obudziły. Ale wchodzący na niego pisklak to co innego.
Drapieżnik z wściekłym sykiem rzucił się na Ognistego, a jego szpon musnął policzek samczyka. Niewątpliwie celował w ślepia, ale jeszcze zaspany źle wycelował.
Złośliwy chichot duszka, niewątpliwie podstępnego i niesamowicie zadowolonego z psikusa Riromiego słyszała już też Leszczynowa Łuska.
~ Matka nie nauczyła Cię, że obcym nie wolno ufać? Miłej zabawy!

Ksihenku – 1x Rana Lekka (Płytkie draśnięcie na policzku, przerwane drobne naczynia krwionośne, delikatne krwawienie i pieczenie.)

// Z góry przepraszam, ale najbliższy odpis będzie 1 września. Do tego czasu będę za granicą.

: 28 sie 2016, 20:41
autor: Szemrzące Leszczyny
// oki ; )


Chowanego? Samiczka zamrugała, dostrzegając w tym swoją szansę by trochę ponudzić się z dala od natarczywości pisklaka, podczas gdy on znajdzie sobie kryjówkę. Przysiadła, cierpliwie czekając, aż zniknie z pola widzenia, a wzrok jej błądził gdzieś po niebie. Była pochłonięta przemyśleniami, tak ciesząc się chwilą wytchnienia, że nawet nie spodziewała się iż może być tu ktoś inny poza ich dwójką.
Nagle zadrżała, gdy coś rzuciło się w krzakach, sycząc wściekle. Brzmiał zupełnie jak jakiś rozwścieczony kot. Bardzo duży, bardzo wściekły kocur. Samiczka poderwała się na łapy, domyślając się, że młody powędrował akurat w tamtym kierunku. Prosto w paszczę drapieżnika.
Nagle usłyszała dziwne słowa rozlegające się z zarośli, zdziwiona złośliwym chichotem dziwnej istoty i sensem słów. Ruszyła szybko w tę stronę, próbując błyskawicznie zebrać myśli. Bała się, że dojrzy martwe ciałko Ognistego, a na nią wyskoczy jakiś zapchlony kocur, dlatego niemal instynktownie zaczęła działać. Podbiegła za zapachem pisklaka, wyobrażając sobie, że wokół niego tworzy się przezroczysta twarda bańka przepuszczająca tylko powietrze, a na pewno nie kotołacze pazury. Wysokość jej miała być nieco wyższa niż uniesiona głowa małego, a bariera miała sięgać samej ziemi ze wszystkich stron młodego. Miała być wytrzymała i nie znikać dopóki Adeptka sama o tym nie zdecyduje. Na szczęście Ksihenku był jeszcze mały, więc nie potrzeba było nie wiadomo jak wielkiej ilości magii.
Zaczęła przelewać Maddarę w swój twór, pomimo grozy starając się utrzymać koncentrację. Oprócz tego obserwowała przebieg wydarzeń, by móc szybko zareagować.

: 04 wrz 2016, 20:08
autor: Słodki Kolec
No to wpadłem jak śliwka w kompot. Nadepnąłem na dużego, agresywnego i może delikatnie słodkiego kotka? Niee, ten koteu jest zuy, brzydki i z jego pyska wydala sie smród podobny do do smrodu w paradoksie menela i autobusu w lato. Ogółem nie polecam, ale wrócimy.
To COŚ mnie zaatakowało, a ten duch sie śmiał. niech ja go tylko złapię w własne ręce, albo niech toś dzwoni po ekipę ghostbusters. Oni na pewno ukarzą tego niedobrego duszka. Poczułem jak jego pazur rozrywa mi mój policzek, zaraz przy granicy łusek z futrem. Gdybym nie był taki młody to pewnie szewska wiązanka poszłaby z mego w połowie owłosionego pyska. Ten.. ten czuj mnie oszukał. Zdarzyłem mu odrzucić " ja nie mam matki"
Sytuacja ne jest najlepsza. Bardzo zła i wręcz krytyczna. Może mam na tyle samo zachowania ze nie jestem w kałurzy ciepłej cieszy, to chyba dobrze? A przynajmniej mnie sie tak zdaje. Usłyszałem ruch Leszczynowej, wieć idzie mój rycerz w srebrnej zbroi. Może nie rycesz a wojak i w futrze bez armora

: 26 wrz 2016, 23:06
autor: Mistrz Gry.
// Przepraszam za zwłokę.

Adeptka zareagowała błyskawicznie, biorąc pod uwagę zaskoczenie jakim była dla niej taka kolej wydarzeń. Maddara poddała się gładko jej woli tworząc silną tarczę wokół pisklęcia. Zapewne nawet największe starania kotołaka nie byłyby w stanie jej przebić, choć zdążył już zranić Ognistego. Drapieżnik jednak stracił zainteresowanie maluchem. Biegnący na niego, o wiele większy i starszy smok był groźniejszym przeciwnikiem i kot tego nie zlekceważył.
Z głośnym sykiem rzucił się w stronę smoczycy. Choć jego ruchy były jeszcze minimalnie ospałe, zdecydowanie nie można było go zignorować. Łapy bezszelestnie dotykały podłoża gdy kot skoczył w stronę prawego boku smoczycy, ostrymi szponami celując w nasadę jej skrzydła.

// Ksihenku, Twój post nie zachowuje klimatu forum, a tym samym łamie regulamin! Nie ma tu ani meneli i autobusów ani reszty. Powstrzymaj się od tego typu wstawek.

: 27 wrz 2016, 12:39
autor: Szemrzące Leszczyny
Wyhamowała, widząc, że owszem, osłoniła pisklaka, ale zapchlony kocur stracił już nim zainteresowanie i dla odmiany postanowił rozszarpać ją na strzępy. W dodatku cała ta sytuacja była jakimś dziwnym żartem nadnaturalnej istoty pokroju Alalaji, czy jak jej tam. Flaer nie wiedziała, o co chodziło z tym okrzykiem "nie ufaj obcym", ale domyślała się, że na pewno nic dobrego i pisklak po skończonej akcji będzie jej winny wyjaśnienia. Teraz jednak nie było na to czasu, musiała całą swoją uwagę skupić na sobie i swoim wnętrzu pełnym drogocennej energii, która mogła ją teraz wybronić.
Wyobraziła sobie jak w odległości jednej trzeciej ogona od jej prawego boku na wysokości jej brzucha pojawia się niewidzialna ściana sięgająca na wysokość połowy pionowo rozłożonego skrzydła (gdyby było rozłożone), która pomimo swojej przepuszczającej obraz barwy miała mieć powierzchnię twardą i wytrzymałą niczym kamień i grubość równą dwóch pazurów. Szerokość ściany miała być równa 2/3 długości ogona, a środek miał zasłaniać nasadę skrzydła. Ściana miała unosić się w powietrzu i nie przesuwać się nawet o łuskę, a rozwścieczony kocur miał ze zgrzytaniem pazurów zderzyć się z jej śliską powierzchnią. Szybko, ale precyzyjnie przelała Maddarę w obronę tym razem własną, obserwując przebieg wydarzeń. Bardzo chciała, by magia ją posłuchała!

: 06 lis 2016, 16:08
autor: Słodki Kolec
Dzięki bogom znanym i nieznanym, ze ten wielki zły kotek poszedł na samicę. Bo taki posiłek z pisklaka pewnie by mu smakował. Patrzyłem jak szarżuje na samicę, i jak ona próbuje się bronić. To dla mnie za dużo. Jestem jedynie małym pisklakiem, który chciał się zabawić. A dwóch, jeśli mogę tak tego złego ducha, sługę Tarrama czy innego złego osobnika z dołu czy góry.
Bogowie, pomóżcie i dajcie siłę walczyć tej samicy, co broni mnie.
Modliłem się w duchu do bogów zsiadłych w naszym niebie. Niech jej nic się nie stanie, proszę...
Wszytko nabrało lekko rozmazanego kształtu, poczułem wilgoć na polikach. "łzy?" Płaczę.. Nawet nie wiem czy ze strachu, czy z obaw o tę co broni mnie swoją piersią...

//Sorrki że krótko i że tak długo, Wybaczcie ;__;