Strona 12 z 27

: 23 lut 2019, 2:15
autor: Nierozważny Duch

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

/też myślę że trzeba tu napisać ;)

Dotarli na cmentarz bez większych przeszkód i teraz musieli tylko poszukać czegoś nietypowego. Reth nie miał pojęcia, co konkretnie mają znaleźć, bo dla niego było to kompletnie nowe miejsce i dosłownie wszystko mogło być tym źródłem zła czy co o co tam chodziło. Maluch, który wskazał im drogę, jako pierwszy zabrał się za rozglądanie po okolicy. On sam przez chwilę mu się przyglądał, jakby chciał sprawdzić czy znowu nie przekazuje im jakichś niemych znaków. Jednak pisklak wydawał się tak samo zagubiony w tej sytuacji jak starszy samczyk, więc zamiast marnować czas na wgapienie się w dzieciaka, też ruszył do rekonesansu. Powoli, krocząc nastawił uszy na wszelkie dźwięki, które mogłyby oznaczać potencjalne niebezpieczeństwo. Duszek ostrzegł ich, że na swojej drodze mogą napotkać różne trudności, dlatego powinni mieć się na baczności. Nie oddalał się zbytnio od reszty grupy i pozostawał w zasięgu głosu, żeby nie musieli do siebie krzyczeć.
Strzygąc uszami, zwrócił spojrzenie na brata, po czym przejechał wzrokiem po innych Cienistych –Macie jakiś pomysł czego szukamy? Powinnyśmy się skupić na zmysłach czy raczej użyć magii? A może na obu na raz? – zapytał, mając nadzieje, że dadzą radę jakoś się ze sobą porozumieć. W końcu wbrew temu co mówił duszek w ich grupie znalazły się smoki znacznie starsze od zwykłego adepta, a nawet od samej Aert, której starali się pomóc. Czy to będzie miało jakiś wpływ na powodzenie misji?
Oprócz samego nasłuchiwania Reth spróbował trochę powęszyć. Uniósł łeb wyżej, sprawdzając co niesie wiatr, jeśli w ogóle był. Nie trzymał się jednej pozycji i raz podnosił głowę, a raz przybliżał ją ku ziemi. Nie wiedział jaki zapach konkretnie próbuje wyłapać, ale zakładał, że będzie to coś specyficznego i zwracającego szczególną uwagę.

: 23 lut 2019, 10:46
autor: Administrator
Drużyna III.

Valerin i Chaotyczny Kolec z jakiegoś powodu byli jedynymi smokami, które tu dotarły. Reszta została na Skałach Pokoju tym razem. Musieliście uważać, żebyście się trwale nie rozdzielili, nie wszyscy z was byli samodzielni, nie wszyscy tak samo znali ziemie Wolnych Stad, i mogliście się potem nie być w stanie znaleźć. A któż wie jakiego rodzaju zło śledziliście. Być może było zdolne do wyrządzenia samotnym smokom krzywdy?
Ale obecnie wyglądało, jakby ograniczyło się do zbezczeszczenia Kurhanów Pamięci.
Pod monumentem poświęconym duszom z Cienia ktoś rozkopał śnieg i lód, a następnie ziemie, tworząc obszar o średnicy smoczego ogona, który wybitnie wyglądał, jakby najpierw ktoś wykopał tu dziurę, a potem ją zasypał. Ciemna, mokra i zmarznięta ziemia nie była tak zbita, jak to powinno wyglądać – już pomijając całkowity brak roślinności na niej, czy śniegu/lodu. To właśnie to miejsce wabiło (lub odstraszało) Valerina dziwaczymi wibracjami, które teraz przestały się przemieszczać, a miały swe źródło w kupie piachu. W jakiś tajemniczy sposób.
Na pewno było to coś, co warto było zbadać.

: 23 lut 2019, 11:13
autor: Skryta Łuska
Nadeszła niedługo później, nerwowo oglądając się na resztę, która tak jak ona została z tyłu. Co jakiś czas rzucała zaniepokojone "pośpieszmy się", ale nie należała do smoków, które miały jakiś autorytet u innych i być może przez niektórych została nawet zignorowana.
Po przybyciu zauważyła rozkopany monument. Coraz mniej jej się to podobało. Zbliżyła się ostrożnie, zerkając na już obecne tu smoki. Tutaj przyprowadził ich pisklak, a miejsce zgadzało się z wonią, którą ona wyczuła wcześniej, a inne smoki posmakowały. Podeszła do dołu, zachowując bezpieczny dystans, ale znajdując się na tyle blisko, by móc skorzystać ze swojego zmysłu węchu, który już wcześniej jej pomógł. Wciągnęła powietrze przemieszczające się nad zmienioną ziemią, schylając do niej pysk. Spodziewała się wyczuć tą samą woń mokrej gleby i martwego ciała, lecz wiedziała, że może ich zaskoczyć wszystko, gdyż tereny pod barierą wcale nie były tak bezpieczne, jak się wydawały.

: 23 lut 2019, 20:39
autor: Tejfe
///Nie napisałam tu wcześniej i po odpisie Naomi miałam zagwozdkę co napisać, że Valerin nagle znalazł się na przedzie przed Tejfe, który go niby niósł. xdddd

Noszenie Valerina na grzbiecie może nie było jednak najlepszym pomysłem przy jego obecnym stanie zdrowia. Czy już zawsze będę takim kaleką?– pomyślał niezadowolony, kiedy w trakcie noszenie na grzbiecie młodego pisklaka, możliwe że dziecka Aerthas, poczuł jak jego ciało przeszywa ból.
W pewnym momencie podroży oddał wiec pisklaka swojemu bratu, a jeśli ten nie mógł lub nie chciał go nosić, pozwolił by szedł sam. Mimo wszystko to ten mały samczyk musiał być na przodzie, on nie mógł opóźniać nawigacji całej grupy.
Sam natomiast trochę zwolnił, aż w końcu dogoniła go Skowronek. To z nią właśnie też doszedł do Cmentarza, gdzie od jakiejś chwili czekali na resztę Reth i właśnie Valerin.
Przepraszam, że nie doniosłem Cię do końca.– wysłał małemu wiadomość mentalną, zastanawiając się po raz kolejny, czy samczyk rozumie cokolwiek z jego słów.
Posłał uśmiech bratu, po czym rozejrzał się po miejscu, w którym się znaleźli.
Atmosfera tego miejsca nie była zbyt przyjemna. Może to właśnie stąd nagle w moich kościach pojawiły się te bóle? – pomyślał, patrząc na wykopaną w ziemi dziurę, która wyglądała tak jakby ktoś coś przed chwilą z niej wyjął.
Do tego myśl o tym zapachu trupa, który czuł wcześniej.
Skowronek zajęła się badaniem dziury w sposób naturalny, on z kolei wysłał w stronę dziury swoją magię. Aerthas nie przyjęła jego magicznej sondy, może chociaż więc gleba okaże sie bardziej łaskawa?
Za pomocą wyczarowanej maddarą sondy, którą w formie niewidzialnej energii wpuścił w wykopany dół, chciał sprawdzić czy nie ma tam pozostałości jakiejś innej, cudzej magii. Czy dół został wykopany łapami, czy za pomocą dodatkowej, magicznej siły. A jeśli była to magiczna siła, to czy jej źródło było podobne do tego, którego używają na co dzień smoki czy też inne – może potężniejsze, może bardziej mroczne?
Skupiony stał tuż obok węszącej Skowronek i przesyłał swoją maddarę w dziurę, by zdobyć jakieś źródło informacji o niej.

: 24 lut 2019, 17:59
autor: Nierozważny Duch
Okazało się, że reszta grupy wcale nie przybyła na równi z nim i młodym samczykiem. Nieobecność innych Cienistych lekko go zaniepokoiła, ale na szczęście niektórym udało się do nich dołączyć. Odetchnął z ulgą na widok brata i odpowiedział na jego uśmiech tym samym przyjaznym gestem, po czym zwrócił swoją uwagę na rozkopaną ziemię, którą obwąchiwała już starsza szaro futra smoczyca. Zachowywała bezpieczną odległość, jakby obawiała się, iż czyha tam coś groźnego. Reth natomiast niespecjalnie się bał, ale to może dlatego, że poprzednio nie wyczuł żadnego dziwnego zapachu, ani posmaku w pysku. W jego ślepiach była to tylko niedokładnie zasypana dziura, która mogła skrywać jakiś ciekawy sekret.
Poczuł wibracje mocy i domyślił się, że to Tejfe postanowił przeanalizować glebę maddarą. Zachowywali środki ostrożności, co pewnie było dobre, ale komplikowało sprawę. Nie mogliby po prostu ponownie tego rozkopać i sprawdzić, co tam jest? Gdyby Reth był tu sam, bez namysłu podszedłby do monumentu i rozgarnąłby ziemię, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Jednak widząc, co robią starsze smoki, uznał, że też nie będzie aż tak bardzo ryzykował. Zamiast tego zbliżył się powoli do centrum zainteresowania i dotknął łapą powierzchni ziemi. Jeśli nic mu się nie stanie po dotknięciu tego tajemniczego wykopu, to będą mogli go lepiej przejrzeć, prawda? W każdej chwili był gotowy na odwrót, na wszelki wypadek, gdyby sytuacja się pogorszyła.

: 24 lut 2019, 20:40
autor: Valerin
Zdziwił się trochę, że reszta drużyny jeszcze nie przybyła. W końcu mieli ruszyć tu razem, a nie osobno, co było niebezpieczne. Na szczęście przynajmniej jednej smok z nim przybył. Chaotyczny Kolec, ten sam co jako pierwszy podszedł do młodego. No przynajmniej tyle, bo nie był sam a to już coś.
Na szczęście jednak reszta dość szybko przybyła, a w między czasie Valerin coś dostrzegł, no i teoretycznie usłyszał. Pod monumentem została rozkopana...ziemia. Śnieg i lód zresztą też, co trochę zaciekawiło młodego. Tak jak inni podszedł do tego by dokładniej się przyjrzeć i zbadać obiekt. Może i był młody, ale bardzo ciekawski, więc nikogo nie powinna zdziwić jego reakcja na to. Stanął tuż przed tą rozkopaną ziemią i przez chwilę wpatrywał się z ciekawością w nią. Nie wyglądała groźnie, w końcu co ziemia po której ogółem chodzi ma mu zrobić? Raczej nie oddychała, ani nie chodziła. Dlatego też gdy się rozejrzał i zauważył, że praktycznie każdy już coś zaczyna robić i to z taką wielką ostrożnością to go...mocno zdziwiło. Lekko przekręcił głowę w bok, nie rozumiał czemu tak boją się zwykłej ziemi. Po paru sekundach znów swój wzrok zwrócił na ten piach i nastawił uszy. Rzeczywiście ten dźwięk dochodził z tego, a na dodatek nie rozchodził się, a tkwił w tym piachu. Czyli coś musiało tutaj być. Wyprostował się i tak przez chwilę zastanawiał się co zrobić, skoro praktycznie wszyscy już zaczęli badać, to czy on też powinien? Chyba tak, ale powinien to zrobić porządnie, tak jak mu ciekawość podpowiada. Bo czuł gdzieś w kościach, że coś tam musi być, no a po drugie jak to pisklę kierował się głównie ciekawością; jak czegoś chce się dowiedzieć, to tego dowie się za wszelką cenę. Tak więc po chwili bez wahania jedną łapką spróbował odgarnąć trochę ziemi, tak na próbę. Co prawda zauważył kątem oka iż Chaotyczny Kolec robi coś podobnego, tylko że tamten dotknął ziemi, a Valerin postanowił od razu pójść o krok dalej czyli kawałek odgarnąć, czy po prostu zagarnąć w swoją stronę. Ten pierwszy nie był za duży, ale jeśli będzie mieć pewność, że nic mu się nie stanie, to znów będzie mógł zrobić to samo tylko, że dwiema łapkami, prawda? Choć mimo wszystko zachowywał odrobinę ostrożności, coś jak starsze smoki, w końcu one wiedziały lepiej co robią, więc powinien brać z nich przykład.

: 25 lut 2019, 20:02
autor: Grabieżca Fal
Morien ubezpieczała tyły, jasne?! Poza tym... Poza tym, niech nie oczekują, że ona będzie iść tak szybko jak oni. Niektórzy mieli krótkie łapy, szybką męczliwość i paranoję, która kazała obracać się co trzy kroki.
Dotarła na miejsce, kiedy reszta Cieni była już w trakcie oględzin terenu. Rzuciła okiem na ich poczynania, jednoczesnie sama zerkając na rozszarpane miejsce pochówki. Przyjemnie to to nie wyglądalo... Trochę wyjasniało ten wczesniejszy posmak w pysku. Prowadziły ich tu czary.
Kazdy z Cieniów badał naruszoną mogiłę. Najmłodsze pisklę zabrało się za rozkopywanie jej, co Morien postanowiła przyśpieszyć. Musieli zobaczyć, co zostało zabrane i czy nikt tu nic nie ukrył. Dlatego też morska podeszła do sterty ziemi i zaczęła ją wygarniac obiema lapami, tak by nie trafić nią nikogo i odrzucać na bok.

: 25 lut 2019, 22:31
autor: Administrator
Drużyna III
Niektórzy podeszli do sprawy ostrożnie, inni postanowili nie czekać i przeszli do roboty manualnej. Moze to i dobrze, bo maddarowe sondy nie przyniosły ze sobą żadnych użytecznych informacji, a wąchanie i patrzenie na kopczyk potwierdziło tylko że po pierwsze to z niego dobiegał dziwny dźwięk, a po drugie to z niego wydzielał się ów znany ze Skał Pokoju trupi zapach. Czyli właściwe miejsce.
Smoki zaczęły kopać, a że ziemia była pulchna, to nie szło im to wolno. Już po kilku rozgarnięciach łapami Valerin i Naderwana Łuska natrafiły na dziwaczne znalezisko. Mianowicie, z powodu zapamiętliwego kopania, jedna dziabnęła pazurami smoczy ogon, odsłonięty chwilę wcześniej przez drugą. Smoczy? Chyba smoczy. Sama końcówka, łuskowata, twarda, ciepła, wystająca na długość smoczego przedramienia. Ciężko było stwierdzić jaki to miało kolor, bo był przybrudzony mokrą ziemią. Ale ogon nie miał żadnych ozdób, wachlarzy ni kolców. Żadnych znaków charakterystycznych. Ktokolwiek to był, jego reszta była dalej zakopana.
I chyba żywa.
Bo Valerin – to jej pazury trafiły na ogon – wyczuła jak wibrował. To on był źródłem tego dźwięku, tych wibracji, które zwabiły was na Kurhany! I ten ogon nadal był ciepły. Kop ile sił! Ktokolwiek to jest, może trzeba mu pomóc!

: 26 lut 2019, 15:20
autor: Valerin
//W sumie to drobnostka, ale Valerin został opisany w poście jako samica, a to samiec >D

Valerin ucieszył się w duchu, że jednak ktoś z drużyny postanowił mu pomóc. Nie zerknął co prawda na samice, bo był za bardzo zajęty kopaniem, ale wiedział iż jest obok. Skoro ziemia była normalna, jak to ziemia, no to mógł swobodnie kopać i to też właśnie robił. Nadal nie do końca rozumiał czemu reszta wolała zbadać coś co było raczej...normalne, a przynajmniej według samca, gdyż był młody i nie widział nic złego w zwykłej kupie piachu. Ale wiadomo, dorośli zawsze zachowują wielką ostrożność, więc co się dziwić.
I tak kopał, aż nie natrafił na coś. A dokładniej jego pazury, przez co przestał kopać i na sekundę zdrętwiał. Trwało to tylko chwilę, gdyż można uznać to po prostu za szok; nie spodziewał się iż rzeczywiście coś tu będzie. Spojrzał się zdziwiony i przyłożył łapę do tego, co prawdopodobnie było ogonem. Łuskowate, twarde, ciepłe i do tego wibrowało. Czy to ich zwabiło? I czy to był...smok? Młody nie miał bladego pojęcia, ale prawdopodobnie odpowiedź na te pytania była twierdząca. Tak czy siak, teraz nie czas na rozmyślanie. Trzeba to, albo tego kogoś, wykopać! Nieważne co to, nie zastanawiał się nad tym, po prostu jego ciekawość podpowiadała mu, że trzeba to wykopać. Krzyknął coś do reszty; znów jakiś zlepek przypadkowych liter, dość głośnym i piskliwym tonem. Zrobił to żeby wszyscy przyszli zobaczyli i pomogli kopać! W końcu sam chyba nie da rady. W między czasie właśnie zabrał się do pracy. Kopał ile miał sił w łapach, tak by wykopać to co tu się znajdowało jak najszybciej. Oczywiście także uważał, by przez przypadek nie zranić tego, jeśli to rzeczywiście okazałby się smok.

: 26 lut 2019, 18:48
autor: Skryta Łuska
W pierwszym momencie poczuła przypływ paniki, gdy niektórzy zaczęli rozkopywać ziemię. Jednak szybko okazało się, że ryzykowanie było tutaj lepszą strategią. Smoczyca poczuła dreszcze wzdłuż kręgosłupa z chwilą, gdy dojrzała smoczy ogon... Widząc jeszcze większą mobilizację Valerina również ona zabrała się do kopania, a gdy sama poczuła, że ogon jest jeszcze ciepły... mimo silnego strachu zaczęła szybko rozkopywać ziemię, próbując odnaleźć łeb. Lepiej będzie odkopać smoka od strony głowy, żeby mógł już oddychać, prawda?
Co w tej ziemi cuchnącej zgnilizną robił najwyraźniej żywy smok to nawet nie mieściło jej się w głowie! Miała tylko nadzieję, że nie jest to kolejna pułapka. Na razie odruch ratowania życia nawet u niej przezwyciężył ostrożność.

: 27 lut 2019, 17:54
autor: Tejfe
Jemu samemu w tej chwili nie udało się osiągnąć zbyt wiele, ale za to najmłodszemu z drużyny i Morien udało już się na coś trafić. A właściwie to ich działanie było bardzo... odpowiednie do zastanego stanu rzeczy na cmentarzu.
Tejfe z podziwem patrzył na małego samczyka, syna Aerthas lub też kogokolwiek innego, który najbardziej prowadził swoją drużynę na przód.
Może to przez to, że działa instynktownie?– pomyślał, patrząc jak te małe łapki kopią ziemię, do której czynności i adept magii przystąpił.
Może to dzięki swojej pisklęcej, wyzbytej jakichkolwiek zbędnych i niepotrzebnych torów rozważań i tym podobnych, mały radził sobie tak świetnie? Co mówiła Naqimia, a powtórzył po niej Reth? Że to najmłodsi poradzą sobie z zadaniem najlepiej.
Tejfe razem pozostałą trójką kopał dalej, kiedy to Naderwana dokopała się do ogona, jego zdumienie było ogromne.
Ktoś tam żył i potrzebował ich pomocy.
Kopał z coraz większą intensywnością, przerażony, że nie zdążą na czas pomóc zakopanej żywcem istocie.

: 27 lut 2019, 18:04
autor: Nierozważny Duch
Reth swoim położeniem łapy na ziemi za wiele nie zrobił, a pewnie tylko przeszkadzał tym co od razu zabrali się do kopania. Wpierw odsunął się, dając im więcej miejsca do działania, ale gdy spostrzegł, że udało im się coś znaleźć, podszedł i nachylić się do dołu z ciekawością. Nie spodziewał się ujrzeć smoczego ogona i z początku uznał, iż należy on do zwłok przytarganych kiedyś na cmentarz i pochowanych w tym właśnie stanie. Jednak gwałtowna reakcja wszystkich wokół wskazywała, że to jest ktoś jeszcze żywy. Adept nie mógł pojąć, jak ten ktoś oddycha pod tą warstwą ziemi, bo on był przekonany, że to niemożliwe. Inni poderwali się do roboty z podwojoną siłą, chcąc uwolnić nieszczęśnika z tej dziwnej pułapki. Samczyk też nie zamierzał stać bezczynni i dołączył się do pracy, starając się nikomu nie wchodzić w drogę i ruszać łapami tam, gdzie akurat znalazł wolną przestrzeń.

: 27 lut 2019, 22:29
autor: Administrator
//Nie zostaje mi powiedzieć nic więcej poza... ups... :<

Drużyna III
Akcja ratunkowa przeprowadzona w mgnienie oka przez grupę Cienistych wróżyła temu stadu doskonałą przyszłość. Ta współpraca, to zgranie, to zdecydowanie! Szybkie, energiczne działanie młodych smoków przyniosło pozytywne efekty. Za ogonem przyszedł czas na odkopanie tylnych łap tej istoty, które były zwinięte niemal do pozycji embrionalnej. Potem łeb, przytulony do brzucha, przednie łapy zasłaniające nos w pozycji skulenia, i na końcu uwolnienie najgłębiej zakopanego grzbietu...
Istota miała smocze kształty. Jej ogon, łapy i łeb miały proporcje dorosłego smoka. A jednak mimo to była mniejsza niż 5-księżycowe pisklę, o gładkich brązowych łuskach, ledwo doczyszczonych z piachu. Istota drgała lekko, oczy miała zamknięte, a z okolic jej pyska dobywał się cichy świst, który miał taką tonację, że mieliście wrażenie, że wraz z nim wibrują wam zęby i kości.
Istota pachniała ziemią, martwotą, ale do martwych nie należała. Była jeszcze ciepła. Świszczała. Chociaż jej klatka piersiowa nie unosiła się i nie opadała. Istota nie oddychała... Tak, jakby to nie było jasne wcześniej, to chyba nie był smok. Istota leżała, zwinięta w embrionalny kłębuszek w dole w ziemi niczym pisklę nadal zamknięte w swoim jajku.
Tylko jaki to miało związek z Pieśnią Apokalipsy? To raczej nie było jej pisklę. Ba, proporcje wyraźnie stwierdzały, że nie było to niczyje pisklę. Dorosły smok w miniaturze.
Skryta Łuska czuła emanującą od istoty moc, łudząco podobnej do tej, którą wcześniej wyczuła od Naqimii.

: 03 mar 2019, 0:10
autor: Nierozważny Duch
Dzięki zgranej współpracy wykopali dół szybko i sprawnie. Jednak to co odnaleźli wcale nie dawało im wiele odpowiedzi, a raczej dodawało sporo pytań. Reth przyglądał się istocie z zaciekawieniem, lecz i z dozą ostrożności. Małe stworzenie nie wydawało się groźne, ale ewidentnie nie należało do czegoś co się normalnie spotyka. Zerknął na resztę zebranych, chcąc sprawdzić, jak zareagują starsze smoki, gdyż sam nie do końca wiedział co począć w tej sytuacji. Przestąpił z łapy na łapę w geście niepewności, a uszy strzygły mu za każdym razem, jak słyszał ten dziwny świszczący oddech stworka.
Ostatecznie odważył się zbliżyć pysk go niewielkiego ciałka i obwąchał je dość dokładnie. Czekanie na ruch innych może i byłoby rozsądne, ale sam też chciał coś odkryć lub sprawdzić. Po pewnym czasie odsunął łeb i z zastanowieniem wymalowanym na pysku, wpatrywał się w dół. Jaki to coś miało związek z Aert? Przecież mieli szukać przyczyny krzywdy smoczycy, a zamiast tego wykopali niewiadome co. Zmarszczył brwi zdezorientowany i lekko prychnął przez nos. Ogon drgał mu niespokojnie, a on sam nie miał ochoty stać w miejscu i wgapiać się w to ledwo żyjące stworzonko. Jego nadpobudliwa natura zaczynała dawać o sobie znaki i umysł naprowadzał go do bardziej bezpośrednich działań. Do tej pory starał się naśladować starszych i nie narażać się niepotrzebnie na niebezpieczeństwo. Jednak ta cała ostrożność była męcząca, a pisklak pokazał, że lepiej działać niż martwić się na zapas.
Błyskając ślepiami, uniósł łapę i zdecydowanym ruchem szturchnął wykopane ciało. Nie wkładał w to bardzo dużo siły, lecz tyle ile powinno wystarczyć to zwykłego obudzenia. -Hej, hej. Wstawaj. Czymkolwiek jesteś i czy w ogóle mnie rozumiesz- powiedział donośnym głosem do żyjątka, nie wahając się ani na chwilę. -Przydałyby się jakieś wyjaśnienia. Na przykład dlaczego ktoś cię zakopał pod ziemią- dodał jeszcze zaczepnie, nie myśląc o tym jak na jego akcje zareaguje reszta kompanii. Jeśli to coś ich zaatakuje to trudno. Tak czasem bywa

: 03 mar 2019, 0:34
autor: Valerin
Udało im się. Valerin był zadowolony, że jednak wszyscy przyłączyli się do kopania! Im więcej smoków tym lepiej, szybciej to zrobią i może uratują tego kogoś. Miał taką cichą nadzieję, a do tego zadania wkładał całe swoje siły, mimo iż był taki mały to chciał jakoś pomóc, a teraz wiedział iż coś tam jest, dlatego musiał to zrobić choćby nie wiadomo co.
I rzeczywiście odkopali tego...w sumie to sam nie wiedział co. Na pewno nie smoka. Młody lekko zdziwił się gdy ujrzał tą istotę. Była na pewno mała i chyba żyła. No dobra, ale co teraz. Rozejrzał się po towarzyszach by zobaczyć co oni robią, lecz nie widział póki co szczególnej reakcji, no poza Chaotycznym Kolcem który szturchnął tą istotę i coś powiedział. Może własnie to był sposób? Może on coś wiedział? Valerin swój wzrok znów zwrócił ku dopiero co odkopanemu i przez chwilę tak wpatrywał się zastanawiając się co począć. Wyglądało w sumie na...przestraszone. Tak przynajmniej wyglądał z perspektywy młodego. Po niedługiej chwili postanowił podejść, oczywiście od strony głowy tej istoty i przyłożyć nos czy po prostu pysk do niej. Spróbował także wykonać podobny cichy świst co ona sama, tylko zdecydowanie łagodniejszy i bardziej...uspokajający. Może to coś się bało? Może trzeba było pokazać, że nic nie zrobią, a chcą tylko pomóc. Pisklak w sumie nie miał pojęcia, działał instynktownie i raczej kierował się ciekawością.

: 03 mar 2019, 9:10
autor: Tejfe
Szybko poradzili sobie z wykopaniem tajemniczej istoty z ziemi, która chociaż była smokiem, okazała się być dużo mniejsza, niż ktokolwiek z nich tu obecny. No może nie licząc Valerina. Byli trochę podobnego wzrostu... Tyle, że przyglądając się tej dwójce, Tejfe łatwo zauważył, że pisklak z ich stada ma aparycję dziecka, kiedy to brązowy smok ma po prostu wygląd skarłowaciałego dorosłego smoka.
W pamięci Tejfe od razu pojawiło się pewne wspomnienie. Na swoim ostatnim, nieudanym polowaniu poznał podobną istotę, chociaż jeszcze mniejszą niż ta. Wystraszona tutaj, mała istota z pewnością nie była już duszkiem Katamu, ale może którymś innym z grupy podobnych do Naqimi i Katamu. Alaleya albo może Dadu?
Tejfe chciał już coś powiedzieć, zapytać się o coś, ale uprzedził go jego brat, który zaczął dość "ostre" przesłuchanie.
Według Tejfe było ono trochę zbyt mocne, ale nie chciał go w żaden sposób upominać, gdyż może właśnie wiedział co robi, ale mimo wszystko uważał, że ta zabiedziona istotka potrzebuje więcej czułości.
Rozumiał to chyba także Valerin, który podszedł do niej i bez słów, przytulił się.
-Tejfe również się zbliżył i przysiadł, obniżając również pozycje swojego ciała, tak by być bardziej na wysokości małego smoka.
Hej. Jestem Tejfe. Ten, który wcześniej się odezwał to mój brat – Reth, a tam dalej to Morien i Skowronek.– Tejfe kolejno wskazywał na przedstawiane smoki. Nie mógl tylko przedstawić małego Valerina, gdyż nie znał jego imienia. –A to najmłodszy członek naszego stada – Cienia. Synek mojej siostry.– powiedział więc, wciąż niepewny czyim dzieckiem jest w końcu Valerin.
Nie wiemy co Ci się stało, pewnie coś bardzo złego i jesteśmy trochę Tobą zaskoczeni, dlatego chcielibyśmy się dowiedzieć – co się stało, że Cię tu zakopano? Wyruszyliśmy na misję, szukając pomocy dla mojej siostry, mamy małego, która straciła słuch. Wskazówki zaprowadziły nas do Ciebie. Może więc pomagając Tobie, pomożemy również jej. – Adept wyjaśnił połozenie ich grupy, spokojnym, łagodnym głosem.
Po czym nagle delikatnie dotknął łapy małego smoka i udał się do swojego źródła maddary, przybrał skupienie i wyobraził sobie jak ciało zabiedzonej istotki, oczyszczane jest z pokrywającego ja piachu i brudu, pod którym była zakopana. Miał ją ogarnąć delikatny, ciepły wiaterek, który nie tylko oczyściłby ją z ziemi, ale również leciutko ogrzał. Bycie zakopanym, pod zimowym gruntem z pewnością nie było przyjemnym doświadczeniem.

: 03 mar 2019, 9:21
autor: Administrator
Drużyna III
Niestety Skryta Łuska nie zdążyła uprzedzić pozostałych, że nie mają do czynienia ze zwykłą istotą.
Embrionalny kłębek przy pierwszym dotyku odzyskał wszelkie siły życiowe do poziomu, który mógłby zaskoczyć nawet najbardziej energicznego smoka. Z półmartwej zmieniła się w pełną przestraszonej agresji istotę potężniejszą od śmiertelników, i wyprowadzając błyskawiczne ciosy, odtrąciła zarówno łapę Chaotycznego jak i pysk Valerina.
Boleśnie odtrąciła. Aż do krwi...
Potem pół-pełznąc, pół-lewitując wycofała się tyłem, aż jej plecy nie zatrzymały się tuż przed Kurhanem Cienia, patrząc na was czujnymi, jaskrawo-żółtymi ślepiami wyzierającymi z pyska pokrytego ciemnobrązowymi łuskami.
Mało wam tych zabaw? – zasyczała istota ostrzegawczo. – Jeszcze coś mi chcecie zrobić?
Wyraźnie uznała was za prowodyrów swego wcześniejszego zakopania. W sumie nic dziwnego, to musiało być dla niej bardzo traumatyczne przeżycie, a trauma, jak wiadomo, może wpływać na postrzeganie i pamięć. Troszkę cierpliwości i dyplomacji będzie niezbędne. Czy Cień sprosta temu wyzwaniu?!


Chaotyczny Kolec – rana lekka
Valerin – rana lekka


: 03 mar 2019, 13:32
autor: Tejfe
Mała istota, której pragnął jakoś pomóc, nawet nie zwróciła na niego uwagi. Rozgniewała się zachowaniem Valerina jak i jego brata Retha, który jak już wcześniej zauważył Tejfe, trochę zbyt gwałtownie zareagował na jej wykopanie.
Urosła nagle do ogromnych rozmiarów dużo większych niż kiedykolwiek widział. I odtrąciła przy tym dość brutalnie jego brata i Valerina, jakimś wyjątkowym trafem – jego zostawiając w spokoju.
Tejfe zauważył jak na ciele jego brata pojawia się dość mocne zadrapanie i podobne istota zostawiła na pyszczku malucha. Tejfe zbliżył się do Valerina, okrył go skrzydłem i przycisnął do siebie.
Rana nie była poważna, ale z pewnością nieprzyjemna i dla takiego malca pewnie i bolesna.
Nie martw się, malutki. Wrócimy do Obozu i Eli Ci to zaleczy. Będzie dobrze...– powiedział ze współczuciem, smyrając jego bok piórkami swoich skrzydeł, by dodać mu otuchy.
Z Tobą w porządku?– wysłał wiadomość do Retha, kierując swoje zaniepokojne spojrzenie na jego łapę, ale jednak nie odchodząc od pisklęcia.
Z powrotem zwrócił się do magicznej istoty.
To chyba nie był duszek. To był ktoś dużo bardziej potężny.
Przepraszam, że Cię rozgniewaliśmy. Może byliśmy za mało niedelikatni wobec Ciebie, ale wykopaliśmy Cię i chcieliśmy Ci pomóc. Mówiłem już kim jesteśmy i po co tu przyszliśmy, po to by znaleźć pomoc dla mojej głuchej siostry... i chociaż wiemy, że pewnie przeżyłaś coś bardzo złego, nie powinnaś nas traktować tak źle. – zaczął, po czym wskazał jej łapą na Valerina, którego do siebie przytulił.
Może zrobiłaś to niechcący, ale... zraniłaś dziecko. Powinnaś nas przeprosić. Mamy tylko dobre zamiary wobec Ciebie i jedynym co Ci zrobiliśmy, to to że Cię uratowaliśmy.
Nie wiedział skąd w nim ta nagła odwaga, tym bardziej przed istotą tyle większą i groźniejszą od niego, ale chyba nawet najdelikatniejsza istota otrzymałaby dużo energii, gdyby ktoś nagle chciał skrzywdzić jej bliskich.

: 03 mar 2019, 18:51
autor: Skryta Łuska
//meh, tak to jest jak w weekend nie ma się kiedy odpisać :c


Poczuła wielki szok, gdy ujrzała wykopane z ziemi ciało. Cofnęła się o krok, czując napływ paniki. Co to było i co mogło im zrobić?! Wyczuwalna moc jakby otumaniała Skrytą, paraliżowała strachem. Zupełnie jakby smoczyca spodziewała się, że zaraz stanie się coś złego, a organizm mający już dość życia w ciągłym poczuciu zagrożenia zwyczajnie ją zawiódł. Niczym sarnę, która nagle wybiega przed zagrożenie i zastyga zamiast uciekać. Samica patrzyła się jak zafascynowana w dziwne zjawisko o kilka drgnień serca za długo, nie mogąc znaleźć słów na to, co wyczuwała.
Reszta była taka nieostrożna... Od razu zaczęli wyskakiwać z jakimiś rozkazami do dziwnej istoty! Nic dziwnego, że tak szybko nastąpił atak! Samica odskoczyła odruchowo, warcząc.
Zaraz jednak zrobiła krok w przód, czując, że jeśli ona czegoś nie zrobi, reszta zupełnie rozzłości istotę. Starała się osłonić młodszych, mimo że sama była mizernej budowy i zjadał ją stres. Rzuciła Tejfe ostrzegawcze spojrzenie.
Wybacz, jeśli ci przeszkodziliśmy. – Rzuciła szybko, starając się odwrócić uwagę stwora od polecenia przeprosin i pouczeń, jakie przed momentem padło. W tej istocie było coś odmiennego, więc nawet nie wiedzieli w jaki sposób postrzega ich gadaninę... – Myśleliśmy, że potrzebujesz pomocy.. Nie chcieliśmy zrobić nic złego. – Pod wpływem wyczuwalnej mocy nieco obniżyła łeb z szacunkiem. Nie wiedziała, czy to dobry krok, lecz intuicja tak jej podpowiadała.
To nie jest zwykły smok. Uważajcie, co robicie. Wyczuwam od niego coś dziwnego... Moc podobną jak od Naqimii. – Przesłała innym wiadomość mentalną tak szybko, jak to było w tej sytuacji możliwe.
Czy.. czy przez wykopanie cię z ziemi, zrobiliśmy ci krzywdę? – Spytała szczerze, bez żadnych wyczuwalnych pretensji w głosie czy czegoś podobnego. Czuła się na prawdę źle. Może trzeba było powstrzymać pozostałych? Przez fakt, że była najstarsza, czuła się za wszystko strasznie odpowiedzialna. A przecież mentalnie wciąż była tym samym Skowronkiem, który tyle księżyców temu zawędrował pod barierę uciekając przed śmiercią!

: 05 mar 2019, 22:12
autor: Nierozważny Duch
Co prawda jego zamiarem było obudzenie istoty, lecz nie spodziewał się aż tak gwałtownej reakcji. Leżący do tej pory kłębek wyskoczył w górę jak z procy i jednym machnięciem pazurów, zadrapał łapę Retha. Samczyk momentalnie zrobił krok w tył zaskoczony tym nagłym atakiem, a wypustki na jego grzbiecie podniosły się w przestrachu. Po paru uderzeniach serca udało mu się uspokoić i przyjrzał się zranionej kończynie badawczym wzrokiem. Piekło i bolało, ale dało się przeżyć.
W tym momencie otrzymał wiadomość od brata, co przywróciło go do rzeczywistości. Poruszył uszami zakłopotany, próbując odnaleźć się w tym co mówią starsze smoki. Przez tą nagłą akcje stworzenia poplątało mu się w głowie i ciężej kojarzył fakty. Półświadomie przesłał krótkie ~W porządku~ do Tejfe, aby później zagubionym wzrokiem rozejrzeć się dookoła. Co oni właściwie robili? A tak, mieli pomóc Aert odzyskać wzrok. Nie, nie wzrok. Słuch? Hmm, tak to chyba był jednak słuch. Kiwał głową sam do siebie, nie zwracając większej uwagi na to o czym debatują inni, co tylko pogarszało jego sytuacje.
Na szczęście to nie był zanik pamięci, bo dobrze wiedział, że nic nigdy nie ucieka mu z głowy. Po prostu myśli czasem mieszały się ze sobą, a stres tylko utrudniał powrócenie do głównego wątku. Wytężając umysł, mimowolnie lizał piekące zadrapanie i połowicznie wyłapywał słowa szarej samiczki. Wycofał się, kryjąc się częściowo za starszym bratem, gdyż nie miał najmniejszej ochoty ponownie kusić losu i tykać te drapieżną bestie. Niech na razie oni zajmą się przesłuchiwaniem, a on w tym czasie może wreszcie pozbiera myśli.

: 05 mar 2019, 22:44
autor: Valerin
Cóż, chciał dobrze, lecz nie wyszło. Czasami tak bywa, ale młody nie do końca jeszcze tego rozumiał. W końcu chciał tylko pomóc tej istocie, bo wyglądała jakby się bała, lecz no niestety wyszło jak wyszło. Nim się zorientował ta postanowiła zaatakować, czy po prostu zranić go lekko. Zupełnie tego się nie spodziewał i w pierwszych sekundach był to dla niego ogromny szok. Pisnął i po chwili wywrócił się na plecy, zamykając przy tym oczy. Poczuł...ból oraz pieczenie. Bardzo ogromy ból, a tak przynajmniej mu się zdawało, że był taki duży, gdyż był jeszcze pisklakiem. Nigdy wcześniej nie doświadczył tego uczucia i od razu stwierdził iż nie było przyjemne. Nie chciał tego czuć. Do oczu Valerina napłynęło kilka łez, zaś swoje łapki po chwilę przyłożył do nosa z nadzieją, że przestanie boleć. Niestety tak się nie stało. Jeszcze raz pisnął, tylko tym razem już otworzył oczy i spojrzał się na tego stworka co zrobił mu krzywdę. W jego oczach można było zobaczyć smutek, ale również strach. Na szczęście Wyśniony Kolec w porę okrył go skrzydłem i przycisnął, gdyż Valerin lada moment po prostu mocniej rozpłakałby się, a tak to jakoś tego uniknął. Czuł się nieco pewniej przy adepcie i przede wszystkim bezpieczniej. Przytulił się do niego i nie miał zamiaru puszczać, póki ten stworek sobie nie pójdzie. A właśnie, do jego sprawy nie wtrącał się, bo trochę się go bał, a także nie umiał gadać, więc sprawy dyplomatyczne to raczej nie dla niego. Tak to z sekundy na sekundę zaczął...uspokajać się. Rytm serca zaczął wracać do normalności i tak samo oddech. Wracała mu pewność siebie i taki typowy spokój.